Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kiedy siódmy krąg piekielny zstąpił do mojego laboratorium... Zazwyczaj, wizyta w laboratorium,…

Kiedy siódmy krąg piekielny zstąpił do mojego laboratorium...

Zazwyczaj, wizyta w laboratorium, do którego chodzę od lat, zajmuje mi 15 minut razem z rejestracją i pobraniem krwi. Labo jest małe, osiedlowe, a i ja raczej przychodzę tam po 9, kiedy nie ma już poumawianych pacjentów na konkretne godziny.
Tym razem, spędziłam tam godzinę i myślałam, że szlag mnie trafi.

Pierwsza niespodzianka - kolejka ustawiająca się przed laboratorium. Zwykle, o tej porze, jeśli są góra 2 osoby przede mną, to możemy mówić o zwiększonej aktywności.
Kiedy udało mi się w końcu wejść do środka zrozumiałam, dlaczego wszystko szło jak krew z nosa. W rejestracji są dwa okienka: w pierwszym, starsza pani, która zazwyczaj pobiera krew, niezbyt dobrze radziła sobie z obsługą komputera; w drugim, pani rejestratorka, która po każdym zarejestrowanym pacjencie robiła sobie przerwę. Nie wiem, może nadrabiała coś w tym czasie, ale biorąc pod uwagę długość kolejki i to, że koleżanka, która zazwyczaj nie siedzi w rejestracji, nie radziła sobie z wklepywaniem pacjentów do systemu (np. moje dwa skierowania wklepała osobno, bo nie zauważyła, że dałam jej dwie kartki, więc musiała zarejestrować mnie dwa razy...), nie był to najlepszy moment na takie przerwy.

Potem, w okienku nr 1, pani, która zapomniała skierowania i zaczęła negocjować, że przyniesie je później, zapewniając, że mieszka ulicę obok. Rejestratorka kazała jej wrócić ze skierowaniem, pani dalej prosiła żeby zrobić jej badanie bez skierowania (i bez opłaty oczywiście) i tak w koło Macieju przez 20 minut dopóki pani rejestratorka nie dała za wygraną. Pani pacjentka obróciłaby 5 razy po tę receptę, jeśli faktycznie mieszkała niedaleko.

W tym samym czasie, w okienku nr 2, starszej pani trafiła się pacjentka, której ciężko było wytłumaczyć (ze względu na poziom francuskiego pacjentki), że źle zebrała próbkę do badań, a następnie, że będzie musiała zapłacić częściowo za badanie, bo nie miała przy sobie dodatkowego ubezpieczenia. Pani pacjentka próbowała przekonać starszą panią, że ostatnim razem dawała dodatkowe ubezpieczenie i nic nie płaciła, a teraz nie ma go przy sobie, żeby ewentualnie ponownie je zarejestrować. Okienko zablokowane również na 20 minut.

Następnie, wpadł pan "ja tylko po wyniki", który wcisnął się na początek kolejki nie pytając nikogo o zdanie. Pani rejestratorka, wyrwana ze swojej przerwy, zdała sobie sprawę, że drukarka szwankuje, więc wszystkie pracownice laboratorium rzuciły się do naprawy drukarki. Kolejne 15 minut...

Inny pan, już po pobraniu krwi, stwierdził, że on teraz musi zapłacić. I również wcisnął się poza kolejką! Mocno podirytowani, zapytaliśmy go czy nie mógł, jak każdy normalny człowiek, zapłacić przed badaniem. Zignorował pytanie. Następne 10 minut w plecy.

Całość okraszona regularnym pokrzykiwaniem pań, że maski do pobierania krwi są obowiązkowe. Ale do odbioru wyników już nie.

Laboratorium

by poliglotka
Dodaj nowy komentarz
avatar poliglotka
1 13

@Samoyed: Tak, to straszne kiedy człowiek spieszy się do pracy i w 95% przypadków załatwia wizytę w 15 minut. Jeśli masz ten komfort, że możesz czekać sobie godzinę albo i więcej, to się ciesz.

Odpowiedz
avatar menelluin
3 5

@poliglotka: Dzień do dnia w labie niepodobny. W tekście jest wzmianka o pacjentach poumawianych na konkretne godziny, to się następnym razem może umówić..? (Chyba że umawiają tylko na przykład na krzywe - u mnie w labie można na wszystko - to zwracam honor).

Odpowiedz
avatar poliglotka
-3 5

@menelluin Chodzę do tego konkretnego laboratorium regularnie, w różne dni tygodnia, od 7 lat. Przez kilka lat pracowałam nawet tuż obok, więc myślę, że znam zwyczaje tam panujące, a także pory kiedy można się spodziewać większej lub mniejszej ilości pacjentów. I z tego względu unikam wizyt między 7 a 9 rano, kiedy do labo przychodzą zarówno pacjenci umówieni na konkretne godziny, jak i ci nieumówieni, a do tego wpadają pielęgniarze, którzy pobierają krew w domach. Po godzinie 9, ruch jest dużo mniejszy, a taki zbiór piekielności jaki opisałam w historii zdarzył mi się po raz pierwszy.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 10

@poliglotka: No nie, ja szczerze zazdroszcze, skoro te 45 min to dla ciebie pieklo i sami szatani, musisz miec naprawde cudowne zycie. A ja glupia myslalam, ze ja mam zycie na luzie. Okazuje sie, ze w porownaniu do niektorych moje wygodne zycie to koszmar. A co maja do tego ludzie, ktorzy sie zloszcza?

Odpowiedz
avatar poliglotka
2 6

@Samoyed Zaskakujące, że ktoś kto tak często posługuje się ironią i sarkazmem w swoich komentarzach, nie potrafi rozpoznać tejże ironii w wypowiedzi drugiej osoby. Ciesz się swoim życiem i przyjmij, że nie wszyscy mają takie samo podejście, rytm i po prostu życie jak Ty (chociaż już wielokrotnie pokazałaś, że nie przyjmujesz do wiadomości innego punktu widzenia niż twój własny).

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
4 4

@poliglotka: czasem więcej osób myśli "załatwię sprawę w 15 minut". Zwykle się uda, ale zdarzają się dni gdy ruch jest większy. Zgadzam się z @Samoyed. Godzina to serio nie tak źle. Mam dwójkę dzieci, pracę, a nigdy bym nie uznała że dłuższe czekanie na badania to historia na piekielnych xD Czasem wchodziłam do diagnostyki i wychodziłam po 5 minutach, a czasem po ponad godzinie. To jest normalne, nie piekielne. Spieszyłaś się, rozumiem. To trzeba było przyjść w dniu kolejnym przykładowo.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 6

@poliglotka: A ty przyjmujesz? Nikt wlasciwie nie przyjmuje, dlaczego mialabym przyjac cudzy punkt widzenia bez przekonywujacego uzasadnienia? Tyle, ze ja szanuje cudzy punkt widzenia, ty jak widac nie. Gdzie ta ironia? I dalej nie wiem co z zagniewanymi ludzmi. Wyjasnisz ten siodmy krag?

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@AnitaBlake: Mój rekord póki co to 5h czekania u lekarza pediatry ;) W ogóle mam takie szczęście, że jak nam się dzieciak pochoruje i ja z nim idę do lekarza to bez 1-2h godzin czekania się nie obejdzie. Idzie mój facet i czeka maksymalnie 15 minut. Albo ma takie szczęście albo ładne oczy do pani z recepcji, nie wiem.

Odpowiedz
avatar poliglotka
-1 3

@Samoyed No właśnie przyjmuję, dlatego nie ujadam pod każdą historią, która nie wpisuje się w moją wizję świata. Szanujesz cudzy punkt widzenia? Nie wydaje mi się… Wielokrotnie pokazałaś, że wywyższasz się i szydzisz z osób, które nie myślą tak jak ty. Siódmy krąg piekielny to ironia. Teraz ogłosisz, że masz magistra z teologii od 25 lat i będziemy sobie teoretyzować dlaczego nie mógł to być 7 krąg? Już daj spokój i wrzuć na luz. Jesteś sporo starsza ode mnie a wykłócasz się w necie jakby to była sprawa życia i śmierci…

Odpowiedz
avatar poliglotka
0 0

@AnitaBlake Mieszkam w kraju, gdzie służba zdrowia funkcjonuje bardzo dobrze i gdzie nie czeka się 5 godzin czy nawet półtorej na wizytę u lekarza (chyba że na SORze albo u wziętego profesora w szpitalu), więc po ponad 10 latach mam swoje przyzwyczajenia i wiem gdzie ile trzeba zazwyczaj czekać. Nie czas oczekiwania był jednak najbardziej piekielny, a zachowanie ludzi i ich negocjacje, brak przygotowania, wpychanie się na początek kolejki itd.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

@poliglotka: cóż, mamy iny poziom piekielności. Dla mnie to w ogóle nie piekielna sytuacja. Może gdybym się spieszyła, miała okres to by mnie drażniła. Jednak zazwyczaj się w ogóle nie przejmuję. Nauczyłam się myśleć o innych i na spokojnie rozumieć i akceptować pewne aspekty życia codziennego. Idąc do lekarza czy na badania, zawsze nastawiona jestem na długie czekanie. Co ciekawe jeśli chodzi o czekanie na przystanku, to jedynie na pociąg mogę te 5 minut poczekać, zwykle idę dalej, aż na którymś przystanku wsiądę lub dojdę tam gdzie chcę. W diagnostyce może też być mało osób ale trafi się ktoś z dzieckiem bądź z cienkimi żyłami. Moją starszą niestety siłą trzeba do gabinetu brać. Nic nie daje rady. Ma 6 lat a wyrywa się i cały zespół musi ją trzymać:( Są starsze osoby co mają po kilka wkłuć. Mnie raz w 4 miejscach się wbijali, a piłam dużo, ruszałam dłońmi itd. Czasem te kilka osób więcej czasu zajmie niż kilkanaście.

Odpowiedz
avatar poliglotka
0 0

@AnitaBlake No właśnie się spieszyłam i koniec końców spóźniłam się pół godziny do pracy (dobrze, że moja obecna firma nie zwraca za bardzo na to uwagi, ale i tak nie lubię się spóźniać). Rozumiem, że samo pobranie krwi czy wizyta u lekarza może różnie się potoczyć i nie o to się rozchodzi. Jako ciekawostkę dodam, że w mojej przychodni czy u dentysty, jeśli jestem umówiona na 11.30, to zazwyczaj wchodzę do gabinetu o 11.30 albo z maksymalnie 10-minutowym opóźnieniem. Dłużej czekałam jedynie na konsultację w szpitalu. Być może przez te 10 lat zostałam trochę rozpieszczona przez tutejszą służbę zdrowia. ;) Jednak jeśli wiesz, że nie mając recepty albo ubezpieczenia przy sobie będziesz musiała zapłacić za badanie (a korzystając z francuskiego ubezpieczenia wiesz takie rzeczy), to, z uwagi na innych, nie negocjujesz z rejestratorką tylko płacisz albo wracasz się po receptę czy ubezpieczenie. Też kiedyś byłam w sytuacji, że zapomniałam recepty czy zaświadczenia o ubezpieczeniu - raz zapłaciłam 200€ na badanie, za które nie zwrócono mi całej sumy, a za innym razem wróciłam się do domu. Przygotowując się do takich sytuacji myślę też o czasie innych osób.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 2

@poliglotka: Teologii? :) Chyba literatury - nigdy w zyciu o Boskiej komedii nie slyszalas? A wiesz cokolwiek poza tym, ze nalezy ci sie juz i natychmiast i jak nie to odegrasz Ofelie cierpiaca? (ta ostatnia to z Hamleta, bo mozesz nie kojarzyc, cierpiala bardzo, bo ja Hamlet w trabe puscil i tatusia jej zabili - przez pomylke, ale zawsze - i sie w strumieniu wziela utopila). Siodmy krag piekla pochodzi z Dantego (Alighieri, taki pisarz wloski), a nie z kosciola. I tam byli umieszczani ludzie zloszczacy sie, latwo wpadajacy w gniew, jak ty teraz. Po ki grzyb uzywasz porownan, ktorych nie rozumiesz? Chcesz zgrywac poliglotke (ha, ale dowcipna jestem!)? Gleboko szanuje cudzy punkt widzenia, ale nie glupote.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 1

@Samoyed: Po zastanowieniu to ja chyba nie wiem gdzie sie Ofelia utopila. Wydaje mi sie, ze to byla jakas rzeczka, ale moze i sadzawka czy jeziorko. Na pewno nie basen.

Odpowiedz
avatar poliglotka
0 2

@Samoyed I znowu ci się ulało… Póki co, widzę tu tylko jedną osobę, która się złości i nie jestem to ja. ;) Z religią nie jest mi po drodze, niemniej jednak pamiętam, że x lat temu, kiedy uczęszczałam na lekcje religii, katechetka opowiadała nam o kręgach piekielnych i bynajmniej nie w kontekście Dantego (którego znam i lubię, ale nie na tyle by znać Boską Komedię na pamięć, mea culpa, mimo że studiowałam literaturę). O ile się nie mylę, teologia to nie tylko kościół… i nie, nie szanujesz cudzego punktu widzenia, co pokazałaś wielokrotnie na tym portalu. Uważasz, że jestem głupia (niech ci będzie), chociaż wiesz o mnie tyle, ile tu napiszę (co nawet nie musi być prawdą), ja uważam, że jesteś mocno sfrustrowana i powinnaś może z kimś o tym porozmawiać. Bo babka koło 50, która nie może przeżyć tego, co ktoś kompletnie nieznajomy napisał w internecie, i która próbuje upokorzyć tę osobę i podkopać jej pewność siebie, to nie jest zachowanie zdrowej osoby, która podaje się za wykształconą i wszechwiedzącą. Na przyszłość będę ignorować twoje komentarze, więc możesz przestać się burzyć.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 2

@poliglotka: Znasz i lubisz :D Oczywiscie, a kregi piekielne z religii znasz :D Gdybys znala choc pobieznie Boska komedie i jej historie to bys sie ze wstydu spalila jakie glupoty opowiadasz :D Katechetka opowiadala :D A wiesz co dzisiejszy kosciol mysli o piekle Dantego? Przestan sie juz kompromitowac. Ja to moge przezyc, w sumie mi to wisi, po prostu to smieszne wyciagac kolejne poklady ignoracji. Taka moja slabosc z nudow. Duzo o sobie napisalas, bardzo duzo - studiowalas literature i Boska komedia ci sluzyla za podstawy nauczania religii :D Cudne! No po prostu paradne! Ale mamy studentow :D

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
0 0

@poliglotka: Tylko ja zawsze zakładam na coś więcej czasu. Ty zakładasz najlepszą opcję. To samo w sobie sprawia, że łatwo się nie wyrobić. Ja to tak luxmed poznałam że często jestem i 2h wcześniej. Najczęściej załatwiam wizytę z buta, ale tak czasem muszę poczekać i dłużej bo opóźnienie i ciągle ktoś dochodził. Jednak częściej jestem na plus więc nadal ryzykuję. Ja jak mam jakąś wizytę po prostu mówię o tym w pracu

Odpowiedz
avatar Michail
3 7

Już policzyłem, wyszło 75 minut. Czuwaj!

Odpowiedz
avatar majkaf
4 6

@Michail: ale nie jest napisane która akcja tyczyła się którego okienka. Więc czas mógł się różni układać w zależności od tego kto obsługiwał daną osobę.

Odpowiedz
avatar poliglotka
-2 4

@Michail: Poprawione ;) pani od recepty i pani od słabego francuskiego były przy okienkach mniej-więcej w tym samym czasie

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
5 5

W labie zabawnie jeszcze potrafi być jak jest spora kolejka, ale kilka osób nie pobrało numerka (mimo wielkiego napisu "proszę wziąć numerek"). Panie w okienkach wołają pacjentów z kolejnymi numerkami, a tamci bez się wykłócają, bo oni już długo czekają. Bonus zabawa jak ci bez numerka nie znają języka!

Odpowiedz
avatar poliglotka
2 2

@I_m_not_a_robot Na szczęście w moim labie nie ma numerków. Ale w labie ulicę obok mojego domu, ochroniarz stoi na wejściu, pyta wszystkich po co przychodzą i wręcza numerki. Też jest zabawnie.

Odpowiedz
Udostępnij