Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak to zwykle bywa na Piekielnych, miał być komentarz do historii https://piekielni.pl/90290,…

Jak to zwykle bywa na Piekielnych, miał być komentarz do historii https://piekielni.pl/90290, ale tradycyjnie wyszło zbyt długo, aż uznałam, że wystarczy na osobną historię :)

Kiedy kupiłam mieszkanie z drugiej ręki w 2017 - kupiłam je wraz z pełną zabudową kuchni. Nie chciałam się tej zabudowy pozbywać, bo była nietypowa - zaprojektowana na wymiar specjalnie do tej właśnie kuchni, niezwykle funkcjonalna, idealna kolorystycznie a przy tym niezwykle pojemna (szafki kuchenne mam na myśli). Problem polegał jedynie na tym, że te piękne, przepastne, zaprojektowane na wymiar szafki były rozpaczliwie brudne, wręcz oklejone syfem. Nie był to zwykły nieporządek spowodowany użytkowaniem. To był po prostu totalny syf. Porozlewane dawno pozasychane płyny, oleje, soki, dżemy i licho wie co, gdzieniegdzie grzyb, takie klimaty. Niefajne, nieładne. No, wiecie.

Wymordowana przeprowadzką i remontem nie miałam siły ogarnąć tematu a szafki kuchenne wszak rzecz potrzebna. Rzeczy, które powinny w nich tkwić, wciąż tkwiły w nierozpakowanych kartonach w przedpokoju. Zdecydowałam się więc na pomoc. Poszukałam ogłoszeń na OLX i zaczęłam dzwonić.

Zaznaczam raz jeszcze, że rzecz działa się w 2017 roku, więc podaję stawki z tamtego okresu, nie mylić z dzisiejszymi.

Wszystkim paniom podawałam szczerze zakres robót - 7 przepastnych, mega usyfionych starym, zagnieżdżonym syfem szafek kuchennych. Przecież nie będę kłamać, bo i po co?

Pai Małgosia z Bemowa - całość robót 400 zł.

Pani Ania z Pruszkowa - całość robót 500 zł.

Pani Agnieszka ze śródmieścia - ona w sumie nie wie, ale myśli, że w 600 zł się zmieści.

Pani Ołena (Ukrainka) - 22 zł za godzinę (?!).

Zapaliła mi się czerwona lampka, taka migocząca. Ile czasu zajmie wysprzątanie tych szafek? 8 godzin? 9? Nawet niechby 10 to przecież wciąż oscyluje wokół kwoty 200 zł! No nie wierzę!

OK. Niech przyjdzie. Umawiam się. Pulchniutka Ukrainka w średnim wieku przybyła 3 minuty przed czasem, kawy odmówiła, herbaty również, przepasała się fartuszkiem i ruszyła do boju z moimi szafkami.
Ja w tym czasie sprzątałam salon i sypialnię po remoncie. Po niecałych 3 godzinach pani Ołena poprosiła mnie o przyjście do kuchni.

Idę i widzę. Szafki były czyściutkie! Wszystkie! Pachniały! Nosiły, oczywiście, lekkie ślady użytkowania, bo przecież wszak były użytkowane bo kupiłam używane. Ale nie było śladu najmniejszego po jakimkolwiek brudzie.
Pani Ołena poprosiła o 66 zł za 3 godziny pracy. Usiłowałam jej wcisnąć jej 150, bo uznałam, ze 66 zł za tak wstrętną robotę to czysty wyzysk. Nie chciała. Siłą wcisnęłam jej 100 zł, pocałowałam w policzek i wypchnęłam, protestującą przeciw napiwkowi, za drzwi.

Teraz też (będąc w podobnej sytuacji, co Autorka przytaczanej na początku historii) poszukuję pani do pomocy w sprzątaniu. I wiem, że na pewno będzie to pani z Ukrainy. Tym bardziej, że nasze biuro też sprząta pani z Ukrainy. Ogarnia codziennie nasze 550 m2 i robi to tak, że nigdy nie było tak czysto za czasów „panowania” w nim polskich firm (podkreślam FIRM) sprzątających.

sprzątanie

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
17 21

I jednak powinnaś ten tekst zamieścić jako komentarz, bo z powodu braku piekielności absolutnie nie pasuje jako historia do tego portalu.

Odpowiedz
avatar digi51
3 13

No dobra, ale czy to piekielne? Pani Ołena może uznała, że to jak dla niej standardowe zlecenie i policzy jak za normalną robotę. Panie Polki uważają, że doczyszczanie szafek z zaschniętego syfu, który przeleżał tam X czasu nie jest standardowe i inaczej to liczą. Wzięłaś Panią Ołene i byłaś zadowolona, więc?

Odpowiedz
avatar Presti
5 5

@digi51 Niestandardowe zlecenie? Czyszczenie brudnych lepkich szafek jest czymś niestandardowym w tej pracy? Czyli powinno się zamawiać sprzątanie tylko do czystych miejsc? Może jeszcze Pani sprzątającej doliczajmy dietę? W końcu pracuje w delegacji. Jak dla mnie liczenie 400 zł za czyszczenie kilku szafek jest piekielne

Odpowiedz
avatar digi51
2 8

@Presti: Nie wiem, czy kiedyś czyszczciłeś zasyfiałe, nietykane od lat szafki. Ja tak, bo wynajęliśmy kiedyś mieszkanie, w którym poprzedni najemca zostawił swoją zabudowę w kuchnii (jeszcze łaskawca powiedział właścicielowi, że miłościwie zostawia nam ZA DARMO). Grzyb i pleśń wszędzie w szafkach to był najmniejszy problem. Doczyszczanie kuchnii (fakt, że z lodówką i piekarnikiem) zajęło nam cały dzień w dwójkę. Są różne rodzaje usługi sprzątania i nawet jeśli ktoś wykonuje je wszystkie to ma prawo sobie za różne czynności różnie liczyć. A panie sprzątające jak najbardziej mogą sobie doliczyć np. za dojazd. A poza tym radzę się douczyć, co to znaczy delegacja i przysługująca przy niej dieta.

Odpowiedz
avatar Presti
-2 6

@digi51 Tak się składa, że bardzo dobrze wiem czym jest delegacja bo zdarza mi się jeździć. To, że wam cały dzień zleciał na czyszczenie mebi nie znaczy, że tyle czasu będzie robiła to osoba która robi to zawodowo. Jak najbardziej rozumiem, że za wiedzę i doświadczenie się płaci, tylko bez przesady, nie takie pieniądze

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@Presti: Wiesz czym są delegacje i serio uważasz, że dojazd do klienta na kilka godzin w obrębie tego samego miasta (bo autorka raczej nie szukała pań, które musiałyby do niej dojeżdżać kilkaset km?) spełnia jakiekolwiek znamiona delegacji? "Jak najbardziej rozumiem, że za wiedzę i doświadczenie się płaci, tylko bez przesady, nie takie pieniądze" - i dlatego w tym kraju nigdy nie będzie wolnego rynku i kapitalizmu. Bo w Polsce typowe jest nastawinie usługodawcy/pracownika typu "może i gówno umiem, ale też chce zarabiać kupę hajsu" oraz pracodawcy/klienta "tyle hajsu? Bezczelność!" Może zamiast oburzać się, że ktoś chce ileś tam pieniędzy za jakąś pracę, a ktoś inny chce zapłacić mniej warto by po prostu zdać się na weryfikację przez rynek podażu i popytu. Jak danej pracy nikt nie będzie chciał wykonywać to naprawdę nie będzie argumentem, że to praca prosta i niewymagająca. Będzie kosztować i 100zł/h.

Odpowiedz
avatar Presti
1 1

@digi51 Radzę poćwiczyć czytanie z zrozumieniem, na tym portalu wręcz obowiązkowa umiejętność. Gdzie ja niby napisałem, że nie należy uwzględnić kosztu dojazdu? Pomyliłeś dietę z kilometrówką. Nikomu nie bronię brać nawet 1000 za umycie jednej szafki, uważam tylko, że to piekielne i na pewno szukał bym kogoś kto zrobi to za uczciwa stawkę. Jeśli ty jakość usługi oceniasz na podstawie ceny to brawo ty

Odpowiedz
avatar digi51
-1 3

@Presti: Nic mi się nie pomyliło, kolego. Twój przykład z delegacją jest jakimś z wyciągniętym z tyłka absurdem, a dałam Ci tylko przykład tego, że owszem, do ceny samej usługi także sprzątaczka może sobie doliczyć dodatkowe koszty np. za dojazd albo specjalne środki czystości. Nikomu nie bronisz - o, łaskawco. Skoro panie wołały sobie kilkaset złotych to najwyraźniej z ich doświadczenia wynika, że ludzie są gotowi takie stawki płacić. Akurat zamawianie usługi sprzątania to luksus, chyba, że jest się osobą niepełnosprawną, która nie jest w stanie sobie sama posprzątać. Piekielne byłoby wykorzystywanie czyjejś podbramkowej sytuacji, zdzierając z niego ostatnie pieniądze, wiedząc, że ilekolwiek się zaśpiewa - tyle człowiek bez wyjścia zapłaci. Dopóki mamy do czynienia z uczciwą konkurencją - o tyłek możesz sobie rozbić dywagacje o "uczciwej" cenie.

Odpowiedz
avatar Presti
0 0

@digi51 Bredzisz tak, że głowa boli. Czy to sprzątaczka czy informatyk jak najbardziej powinien do ceny końcowej wliczyć koszt dojazdu, czy to koszt biletu, paliwa czy taksówki. Tylko to ja jako klient decyduje czy się zgadzam na cenę końcową, oczywiście jeśli jaśnie Pan pozwoli? Chcesz plac 1000 zł bo Pani sprzątaczka używa mega drogich środków czystości lub jakiegoś sprzętu mechanicznego. Ja sobie poszukam kogoś kto zrobi dokładnie to samo za cenę która nie będzie z kosmosu. Z tym wyzyskiem to ci całkiem odwaliło czy ktoś kogoś zmusza do pracy? Chcesz żyć na poziomie to zainwestuj w siebie by wyuczyć się zawodu na który jest popyt a nie tylko daj i daj bo inni mają lepiej a ja taki biedny

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@Presti: Typie, Ty rozumiesz co czytasz? To Ty pisałeś o nieuczciwych cenach, to Ci odpisałam - byłoby nieuczciwe gdyby ktoś wykorzystywał to, że klient nie może powiedzieć "nie" i poszukać sobie dalej, przykładowo, jak w czasie powodzi spekulanci sprzedawali zdesperowanym ludziom butelkę wody za 20zł, podczas gdy cena sklepowa wynosiła 0,5zł. Ludzie nie kupowali, bo wychodzili z założenia, że woda jest lepsza niż w sklepie albo byli zbyt leniwi, żeby poszukać lepszej oferty, tylko dlatego, że nie mieli wybory. Ty sobie możesz poszukać i kogoś, kto Ci posprząta za darmo (takich też znajdziesz, jakiekolwiek powody mają), a pani sprzątaczka może sobie wziąć 500zł za 3h pracy - i wszyscy są zadowoleni. A ty jak mantrę powtarzasz jakieś bzdury o nieuczciwych cenach i "chcesz to sobie płać" - jak będę miała taki kaprys to sobie zapłacę. I każdy zrobi po swojemu, ale nieeeee, bo Ty musisz udowadniać, że Ty chcesz uczciwie, czyli tyle, na ile Cię stać XD Poza tym sam pisałeś wyżej o kilemetrówce - więc dlaczego sprzątaczka ma sobie wliczać to co ceny końcowej, skoro jednego klienta ma za rogiem, a drugiego na drugim końcu miasta? Może ma swoją stawkę za wykonanie danej czynności taką samą dla obydwu osób, a drugiemu doliczy jeszcze parę groszy za dojazd. Niektórzy życzą sobie, aby sprzątać ich środkami czystości. Inni wolą, aby sprzątaczka przywiozła ze sobą - ponownie, dlaczego obydwoje mają płacić taką samą stawkę? Jesteś odklejony - nie dociera do Ciebie, że każdy może sobie świadczyć usługi według własnych zasad i dopóki, jak pisałam wyżej, czego kompletnie nie zrozumiałeś, nie wykorzystuje czyjegoś nieszczęścia do windowania cen, to wszystko jest ok i w ogóle nie powinno być przedmiotem oburzenia. Warunkiem jest jasne i przejrzyste przedstawienie oferty, a nie doliczanie po fakcie.

Odpowiedz
avatar Presti
0 0

@digi51 To ty jesteś odklejony od rzeczywistości. ,,Jesteś odklejony - nie dociera do Ciebie, że każdy może sobie świadczyć usługi według własnych zasad“. U siebie w domu rób jak chcesz u osoby która zamawia usługę masz robić jak ona chce,chyba logiczne? Chociaż może jednak to ty masz rację. Od teraz walić czy jesteś neurochirurgiem, mechanikiem czy sprzątaczka wszyscy zarabiajmy tyle samo. Walić czy pracujesz na ćwierć etatu czy półtorej, miesięcznie każdy ma dostawać tyle samo, bo tak będzie uczciwie

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@Presti: Nadal nie rozumiesz, bo albo nie chcesz zrozumieć albo przekracza to Twoje możliwości intelektualne. " U siebie w domu rób jak chcesz u osoby która zamawia usługę masz robić jak ona chce,chyba logiczne? " - cały wic polega na tym, że w relacji usługodawca-klient, nikt nie stoi wyżej w hierarchii i obie strony muszą się zgodzić na warunki wykonania usługi. Nie ma "robisz jak klient chce". Możesz uwzględnić życzenia klienta, ale nie musisz - jeśli on na nie nalega to nie dobijecie targu. Proste? "Od teraz walić czy jesteś neurochirurgiem, mechanikiem czy sprzątaczka wszyscy zarabiajmy tyle samo. Walić czy pracujesz na ćwierć etatu czy półtorej, miesięcznie każdy ma dostawać tyle samo, bo tak będzie uczciwie" - i znowu wyciągasz absurdalne argumenty z dupy, żeby ściągnąć dyskusję do poziomu dna i wodorostów. Jest wiele osób, które nic nie umieją, nawet kurzu zetrzeć, a zarabiają więcej niż neurochirurg. Kwestia tego, jak potrafią się sprzedać - dosłownie lub w przenośni. Są ludzie po prawie, którzy niewątpliwie włożyli dużo wysiłku w swoją edukację, ale się nie przebili i nie zarabiają nawet średniej krajowej. Samo posiadanie wykształcenia lub jego brak nie zapewnia i nie przekreśla nikomu szans na wykształcenie. Ty możesz sobie uważać, że co to tam takie przetarcie szafek, każdy debil to umie, uczciwie będzie zapłacić minimum. A widzisz, ta pani uważa, że jej praca jest dużo więcej warta - i Ty sobie znajdziesz sprzątaczkę za minimum, a ona sobie klienta, który zapłaci ile ona chce. Jeśli nie znajdzie - obniży ceny albo zmieni zawód. Twoje myślenie życzeniowe, święte oburzenie i płacze o nieuczciwych cenach są normalnym ludziom seredcznie obojętne.

Odpowiedz
avatar Presti
0 0

@digi51 Bardzo podoba mi się w twoich historiach ten happy end. Stawiam, że jesteś przed trzydziestką. Prawda jest taka, że albo pracujesz i się rozwijasz, dzięki czemu zarabiasz lub narzekasz, płaczesz i nie masz nic. Możesz się z tym nie zgadzać, tak ten świat działa. A jak ktoś nie potrafi ścierać kurzu to już chyba musi być jakaś niepełnosprawność. Z drugiej strony jak to widzisz. Szukam kogoś do wyczyszczenia szafek jak w historii, praca na jakieś 4 h i serio uważasz, że praca sprzątaczki jest ok 100 za godzinę (bo szafka antykiem raczej nie była) A jak pierwsza oferta wyskoczy ci 600 zł to masz brać bo jak nie to się Pani obrazi? Wystawiaj sobie cenę jaka chcesz rynek ciebie szybko zweryfikuje (oczywiście winni się znajdą szybko ;)) Dnem to jest jednak dyskusja z tobą, chodź z nudów w pracy chętnie dalej będę Ci tłumaczył błędne myślenie ;)

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@Presti: Jaki Ty jesteś przeuroczy w tej swojej bezdennej nieumiejętności zrozumienia podstaw wolnego rynku, których uczą się dzieci z podstawówki. To nie są żadne happy endy tylko normalna sytuacja na wolnym rynku. Ale w Polsce zdrowego wolnego rynku nie ma, między innymi dlatego, że jest grupa idiotów ekonomicznych, którzy będąc pracobiorcą - chcą zarabiać kokosy, niezależnie od swoich umiejętności i wartości na rynku pracy, a z drugiej jako klienci krzyczą, że wszędzie drogo, bo ich na luksusy nie stać. "A jak pierwsza oferta wyskoczy ci 600 zł to masz brać bo jak nie to się Pani obrazi?" - pieprzysz jak potłuczony. Cały sens moich wypowiedzi zamyka się w tym, że w normalnej sytuacji pani może sobie zarządać 600zł, ja mogę uznać, że tyle nie zapłacę i szukam dalej i NIKT nie jest obrażony. Ani ja nie krzyczę, że złodziejska stawka ani pani nie krzyczy, że jestem grażyną, bo nie chcę tyle zapłacić.

Odpowiedz
avatar Presti
0 0

@digi51 Hahhaha i kto tu Poe przy? Trochę ci zazdroszczę tej ślepoty wymieszanej z naiwnością i ignorancją. Bo naprawdę trzeba mieć coś z głową jeśli uważa się, że wołanie 600 zł za usługę gdzie cana rynkowa to jakieś 200 zł. W Polsce nie ma wolnego rynku? To chyba coś mi umknęło bo moim zdaniem jest. No, ale jak się wola takie złodziejskie stawki to rynek szybciutko weryfikacja kuje takich Januszy ;)

Odpowiedz
avatar Habiel
12 12

To zależy od człowieka,nie od narodowości. W naszym bloku sprzątały w sumie trzy Panie z Ukrainy. Dopiero ta trzecia się przyłożyła do roboty, ale firma, w której pracowała, powiedziała jej że zużyła za dużo detergentów, bo tamte poprzednie Panie tyle nie zużywały. A była też miłą i pomocną kobietą. Chociaż po polsku średnio potrafiła mówić to zawsze się przywitała, pogadała chwilę i robotę robiła super. Dwie poprzednie Panie gdy przychodziły sprzątać klatkę to nie było czuć różnicy pozytywnej, a wręcz negatywna. Często było czuć starą szmatą, brudem, a mieszkam na parterze od którego zaczynano sprzątanie. W końcu trzecią Panią zwolnili i ponownie przydzielono nam pierwszą i z usług firmy, po tym jak odmówili nam oddania naszej Pani, zrezygnowaliśmy.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
12 12

@Habiel Debile. Po prostu debile. Naprawdę woleli stracić kontrakt niż znowu zatrudnić droższą pracownicę, a droższą dlatego, że swoją pracę wykonywała sumiennie, więc zużywała tyle środków, ile powinna? Naprawdę ciężko uwierzyć, że ktoś mógł być tak głupi. Ale jednak. Niektórzy Janusze to takie dzbany, że nic do nich nie dociera.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
6 6

Biuro, w którym kiedyś pracowałam sprzątała taka pani. Śmierdziało starą brudną szmatą, na podłogach smugi z brudu. Gdy właściciel budynku zwrócił tej pani uwagę nic to nie dało, w końcu zrezygnował z jej usług. Ostatniego dnia "urzędowania" tej pani nie dało się wejść do budynku, bo chyba w ramach zemsty umyła wszystkie podłogi, poręcze i inne powierzchnie Domestosem albo chlorem. Podłogi się kleiły a smród udało się wywietrzyć dopiero po kilku dniach.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
7 7

@Habiel: Nasz wspólnota przez bardzo długi czas korzystała z usług jednej firmy sprzątającej bo panie bardzo dobrze pracowały i firma nie żałowała kasy na środki czystości i inne przybory. Zerwaliśmy kontrakt bo po zmianie zarządu zaczęło się januszowanie. Stawka wzrosła, efektywność gorsza. Pracownice zaczęły stamtąd uciekać i zastępowały je inne co robiły na odwal się. Część się niby coś starała no ale bez sprzętu to one też za wiele nie zrobią. Dłuuuugo nam zajęło znalezienie zastępstwa. Aż zatrudniliśmy jakąś niewielką firemkę, w której sporo jest ukraińców. I w końcu jest czysto.

Odpowiedz
avatar Habiel
1 1

@pasjonatpl: Z nimi mieliśmy bardzo różne przeboje. Jak dostaliśmy tę trzecia Panią- Valentine, to było przez długi czas super, a kobieta chciała też zaproponować, że wokół ławek posadzi jakieś kwiaty, bo była tam ziemia, gdyż kora od dewelopera zniknęła w pyskach piesków. Jak zobaczyłam ją zapłakana, to myślałam, że może jej synowi się coś stało (został walczyć), a ona mi mówi, że to ostatni dzień jak u nas jest, bo od jutra ją zwalniają, gdyż ta pierwsza wraca z L4 i musi oddać jej miejsce. Napisaliśmy do firmy i nawet groźba, że ich wyrzucimy, nic nie dała, bo "decyzja została podjęta". Także mamy już inną firmę, a z tego co wiem, tamta kobieta zaczęła pracę w innym miejscu.

Odpowiedz
avatar Semilinka
3 11

Nie rozumiem. Piekielne jest co? To że Ukrainka policzyła sobie za mało za pracę? To że polskie sprzątaczki liczyły sobie konkretne kwoty (z tego co wiem całkiem normalne jak na obecne czasy)? Czy to że po prostu uznałaś że tylko Ukrainka może dobrze wysprzątać i przede wszystkim jest tanio?

Odpowiedz
avatar Balbina
8 12

@Semilinka: Te konkretne kwoty w 2017 to był rozbój w biały dzień. W tamtym roku przed wynajmem ekipa posprzątała mieszkanie(38 m dwa pokoje, kuchnia i łazienka) za 350 zł. Dostałam za usługę fakturę. A w tym roku moja znajoma za posprzątanie całej kuchni łącznie z myciem szafek wewnątrz (a szafki białe na wysoki połysk do samego sufitu) u Polki zapłaciła 250 zł. Więc te 500,400 to kwota wzięta z sufitu

Odpowiedz
avatar Semilinka
0 0

@Balbina: błąd. Dużo zależy od miejscowości. Za sprzątanie mieszkania które obecnie wynajmuję po poprzednich lokatorach pani zaśpiewała 500 zł w zeszłym roku. I to i tak niedużo. A posprzątała słabo bo sama poświęciłam jeszcze sporo czasu na wymycie mieszkania. Znajoma sprzątaczka za świąteczne sprzątanie u znajomego bierze 700-800 zł. Mama z 7 lat temu za mycie okien (akurat duży dom i bardzo dużo okien) brała 300 zł. Ceny są bardzo zróżnicowane i w zależności od zlecenia to 500 zł jest standardem. I myślę że już od dłuższego czasu.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 2

@Semilinka: Duże miasto. Wrocław więc to nie błąd. I ja wzięłam firmę a nie panią z ogłoszenia. Tak wysprzątała że wszystko się błyszczało. A w kuchni po dwóch facetach to szafki się lepiły. Łącznie z oknami.

Odpowiedz
avatar Samoyed
6 12

Nie stawiam plusow minusow, bo to glupie, ale tym razem sie wyglupilam i dalam mocne. Piekielni sa tu roszczeniowcy, zwlaszcza 6 lat temu. Znaczy wolno im podac cene jaka chca, to sie nazywa kapitalizm, ale za 3 godziny pracy? Kto tyle za sprzatanie bral wtedy. 7 szafek to nie brzmi jak praca dluzsza niz kilka godzin. A potem narzekaja, ze Ukrainki im prace zabieraja i psuja rynek.

Odpowiedz
avatar Schattenspiel
4 4

@Samoyed: O, i to mi przypomniało, jak po wyprowadzce miałam mieszkanie do sprzątnięcia. Syf ogólny, ale nie, że grzyb i siki kota, tylko kurz i brudno na stu metrach. Zapytałam sprzątaczkę wspólnoty mieszkaniowej, czy by chciała sprzątnąć, np. z koleżanką, bo roboty sporo, trzeba ogarnąć przed remontem, no i po nim. Zaczęła od narzekania na Ukrainki - lat temu z pięć - że pracę zabierają za półdarmo, ale mieszkanie obejrzała, stawkę podała, zaakceptowałam, miała dogadać się z koleżanką, bo metraż spory. Po paru dniach dostaję SMS-a, że jednak nie, bo to duże mieszkanie i ona nie ma siły, a koleżanka za takie pieniądze to nie chce. Myślę sobie, WTF, ekipa remontowa miała wejść z miesiąc później, można sprzątać i po pół pokoju dziennie, stawkę sama podała, ale jak nie, to nie. Stanęło na tym, że zapytałam szefa ekipy, czy ma kogoś do sprzątania, miał, mieszkanie po remoncie było wysprzątane na błysk. Przez Ukrainkę. Za stawkę podaną przez panią ze wspólnoty.

Odpowiedz
avatar krzychum4
9 9

Cóż, pamiętaj firmy płacą podatki, zapewne spora część z nich zawyża ceny usług, jednakże koszty utrzymania firmy nie są niskie, a taka pani Olena co zarobi to jej. Oczywiście nie chcę dyskredytować pani Oleny, bo fajnie, ze udało ci się znaleźć kogoś kto posprzątał w rozsądnej, dla Ciebie cenie.

Odpowiedz
avatar hulakula
8 8

ale to nie kwestia narodowości tylko osoby. pracowałam w miejscu gdzie sprzątały ukrainki, i syf był straszny.

Odpowiedz
avatar Morog
1 1

Miałem podobnie, straszny syf jak w melinie, pani Ukrainka ogarnęła w 3 godziny na 150 zł. Zachwycony z efektu chciałem jest dać 200 ale protestowała, nawet nie dała sobie pomagać

Odpowiedz
avatar JW3333
-1 5

Ale rozumiesz, że Pani Ołeńka nie płaci kredytu za swoje mieszkanie zaciągniętego 15 lat temu, nie ma dwójki dzieci w wieku późno szkolnym i jednemu opłaca stancję w innym mieście, nie opiekuje się chorym członkiem rodziny, nie odkłada pieniędzy na rodzinne wakacje nad morzem itd. itp.? W latach 80-90 jak nasi wyjeżdzali na saksy do Niemiec to też brali 1/3 stawki lokalnych robotników, bo żyli podło i głodno.

Odpowiedz
avatar Presti
0 2

@JW3333 Widzę, że sporo wiesz o tej Pani z Ukrainy. Nie ma to jak wrzucić wszystkich do jednego wora

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@Presti: ale taka jest prawda. U nas też pracowali Ukraińcy za minimalną na zleceniu, wyrabiali 300 godzin miesięcznie, nigdy nie brali L4 i jeszcze się cieszyli. Czemu? Bo mieszkali w jakimś g8wnomieszkaniu w 10 osób, płacili za wynajem parę stówek, a po kilku latach odkładania wracali na Ukrainę. Z jednej strony ok, mają prawo. Z drugiej strony fakt jest taki, że to psuje rynek i później Polacy płaczą, że czemu w Polsce gówniane zarobki

Odpowiedz
avatar Presti
-1 1

@szafa Bzdura, pracuje w dość dużej fabryce, ponad 700 osób jest zatrudnionych na samej produkcji. Jest tu sporo osób z Białorusi czy Ukrainy i nie zgodzę się by to psuło rynek. Mimo, że firma płaci więcej niż minimalna krajową i oferuje różne pakiety socjalne to ma problemy z znalezieniem pracowników w kraju. Minimalna płacą obecnie wynosi chyba 19 zł to firma na najniższym stanowisku płaci 25. Druga sprawa jeśli ktoś kto zazwyczaj słabo zna język i jest w stanie odebrać ci pracę to problem nie jest z rynkiem tylko z tobą

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@Presti: No i co z tego? Tak jest u Ciebie, u @szafy może było inaczej. O ile dobrze pamiętam mieszkasz gdzieś przy wschodniej granicy, podejrzewam, że wiele osób decyduje się na pracę tam, żeby nie być zbyt daleko od rodziny, której być może są żywycielami i nie mogą sobie pozwolić na pracę za grosze. Podobnie jest w Niemczech z Polakami. Wbrew pozorom we wschodnich landach wielu Polaków pracuje na codziennie dojazdy i też nie pójdą pracować za minimum, bo im się to w ogóle nie kalkuluje. Z kolei w bogatszych landach spokojnie spotkasz Polaków, którzy nie mając żadnych zobowiązań i nie znając realiów zaczepiają się byle gdzie do pracy na dziwnych warunkach za grosze, cieszą się, że mają łóżko do spania w 4-osobowym pokoju. Z nikąd sie też nie wzięły legendy o Ukraińcach, gdzie jeden wynajmuje mieszkanie, a mieszkają w 10. Poza tym czym innym jest "psucie rynku" zgadzając się na pracę minimalną, podczas gdy inni chcieliby więcej, a nie dostają, bo można pracownika znaleźć taniej. Zwykła konkurencja. Psucie rynku jest wtedy, kiedy jedna osoba ustala cenę za usługę wliczając w to ZUS, podatki, usługi księgowe i musi spełniać wszelkie wymogi dopuszczenia do zawodu, a druga pobiera socjal i wszystko, co pobiera za usługę ma do na czysto i czysto pracuje bez przestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa i higieny pracy.

Odpowiedz
avatar Presti
0 0

@digi51 To, że jesteś typowym dej bo mnie się też coś należy to zawsze znajdziesz wymówkę by narzekać i zwalić winę na innych. Kto chce zawsze znajdzie sposób by się wybić. Tylko narzekać i obwiniać wszystkich jest łatwiej, prawda? ;)

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@Presti: W którym miejscu ja jestem "dej"? Bo uważam, że uczciwa konkurencja to taka, gdzie wszyscy grają na tych samych zasadach? Rozumiem, że jak bierzesz udział w zawodach w bieganiu, a połowa uczestników przyjedzie autami, wygrają i jeszcze wszyscy będą się zachwywać, jak szybko dotarli do mety, przymykając oko na to, że wcale nie biegli, a jechali, to powiesz sobie "kurczę, a mogłem więcej trenować, wtedy prześcignąłbym te auta" Przerasta Cię poważna dyskusja, logiczne myślenie i jedyne co potrafisz to powtarzać jak mantrę jakieś wyuczone teksty, nie czytając, tego z czym dysktutujesz, a potem wyciągasz argumenty ad personam i głupio się cieszysz, że dowaliłeś do pieca.

Odpowiedz
Udostępnij