Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po przeczytaniu historii https://piekielni.pl/90249 przypomniało mi się moje doświadczenie z wprowadzania nowego…

Po przeczytaniu historii https://piekielni.pl/90249 przypomniało mi się moje doświadczenie z wprowadzania nowego pracownika w obowiązki.

Pracuję jako opiekunka osób starszych w Domu Pomocy Społecznej, Ostatnio cierpimy na niedobór rąk do pracy, co zaowocowało ogłoszeniami na kilku portalach, a w efekcie zaczęły się zgłaszać osoby chętne do pracy. Chociaż wyraźnie było zaznaczone, że poszukujemy opiekunki/opiekuna (czyli NIE osoby do przyuczenia!), zgłoszenia były raczej od osób "a bo ja się babcią/ciocią zajmowałam w domu, jak chora była". No dobra, ponieważ jakoś kolejka się do pracy u nas nie ustawiała, to "bierzemy" takich i patrzymy, co z nich będzie, w sumie praca nie jest jakoś bardzo skomplikowana, no i widać od razu, czy ktoś się nadaje, czy nie.

Przyszła pani, dajmy jej na imię Kasia. Ponieważ ja naprawdę nie lubię kogoś wprowadzać, uczyć, tłumaczyć, poszła pracować razem z Dorotą, dla której taka sytuacja to raj na ziemi i w ogóle cała szczęśliwa, że może komuś coś przekazać, czegoś nauczyć. Nie wiem jak jej szło z Dorotą, nie wtrącałam się, ja robiłam swoje. Jednak już przy końcówce porannych toalet minęłam się z Dorotą na korytarzu, widząc mnie poprosiła "Xynthia, zerknij na Kasię, jak jej idzie, bo ja muszę pilnie do toalety!". No OK, zerknę. Weszłam do pokoju, Kasia właśnie zmieniała pani Bożence pampersa (nawet jej to jakoś szło), skończyła i zapytała mnie, co teraz.

- Teraz musimy posadzić panią Bożenkę na wózek.

Kasia spojrzała na mnie z paniką w oczach, nie dziwię się, pani Bożenka waży ze 100 kg, kto to będzie dźwigał? No nie my, nie my, tylko dźwig*. Poszłam po dźwig, podłożyłam pod panią Bożenkę taką specjalną płachtę, przypięłam płachtę do dźwigu, uniosłam ją nad łóżko i przesunęłam nad wózek inwalidzki - tyle mogłam zrobić sama, do "dalszego ciągu" potrzebowałam pomocy drugiej osoby. Wręczam Kasi pilot od dźwigu, prosząc ją o opuszczanie pani Bożenki w dół, podczas gdy ja będę ją odpowiednio "usadzać" w wózku. Kasia zareagowała tak, jakbym jej wręczyła karabin i kazała strzelać do ludzi:

- Ale ja nie mam szkolenia z obsługi dźwigu! Ja tego nie zrobię!

- Rozumiem, Kasiu, w takim razie szybkie szkolenie - tu są tylko dwa przyciski: "w górę" i "w dół". Naciskasz "w dół", a ja robię resztę, OK?

- Ja nie mam przeszkolenia z obsługi dźwigu! Nie!

Słuchajcie, ja jestem naprawdę spokojną osobą. Rzadko kiedy się wkurzam, większość rzeczy przyjmuję ze stoickim spokojem, a jeśli jakaś bardzo nieprzyjemna sytuacja ma choć minimalny wydźwięk humorystyczny, to raczej ją wyśmieję, niż się nią zdenerwuję. Ale wtedy, w tym momencie, Kasia podniosła mi ciśnienie na maxa i tylko powrót Doroty uchronił mnie przed koniecznością popełnienia morderstwa.

Ostatecznie Kasia u nas nie pracuje. Jednak jest czasem wspominana jako "ta, której udało się zdenerwować Xynthię".

*Tzw. "dźwig" jest najzwyklejszym podnośnikiem hydraulicznym, do jego obsługi nie potrzeba żadnych szkoleń, kursów, certyfikatów itp.

dom_opieki

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
6 6

wiem, o jakim podnosniku mowisz, sama go uzywalam przesadzajac na wozek przyjaciolke- jako totalny laik proste to jak budowa cepa, juz plachta i zawieszanie jej na haczykach jest bardziej skomplikowana ;) ja tam sie dziwie, ze mocniej Kasie przerazil podnosnik niz zmienianie pampersa...

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 9

@bazienka: A ja się szczerze mówiąc nie dziwię. :) Ona raczej nie bała się obsługi dźwigu, tylko tego, że źle/za szybko opuści pacjentkę i zrobi jej krzywdę. Jeśli już bierze się kogoś do przeszkolenia (a przecież Kasia nie udawała, że jest doświadczona), to takie coś chyba najpierw powinno się zrobić na fantomie lub w ogóle bez nikogo, żeby mogła sobie sprawdzić, jak mocno trzeba naciskać itd.

Odpowiedz
avatar Xynthia
3 5

@Ohboy: Tu nie ma szybciej/wolniej, naciskasz guziczek i dźwig sobie woooolniutko podnosi/opuszcza podopiecznego... Naprawdę, dużo trudniejsze w tym konkretnym przypadku było "nakierowanie" pani Bożenki odpowiednio na wózek, usadzenie jej w nim, bo gabarytowo naprawdę jest imponująca i mimo pomocy dźwigu trzeba się troszkę wysilić i "uszarpać", żeby ją dobrze na tym wózku usadzić.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 7

@Xynthia: Z perspektywy kogoś, kto robi to na co dzień, nie ma w tym nic strasznego. Ale jak to pierwszy raz bez oficjalnego szkolenia to sprawa wygląda inaczej. Rozumiem też Twoją frustrację, bo mieliście zatrudnić osoby już przeszkolone, ale no wyszło jak wyszło.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Ohboy: Xynthia ma racje, tu nie ma filozofii, ustawiasz pudnosnik nad wozkiem, druga osoba asekuruje, by podopieczny sie w ten wozek wpasowal, na koniec odpinasz plachte i wyciagasz spod osoby 2 osoby do takiego przemieszczenia to bajka, ja z moja przyjaciolka robilam to sama (pilot do podnosnika w dol, zaparcie biodrem, by przyjaciolka znalazla sie na wozku elektrycznym i dalej juz pilotem w dol, potem wyciagniecie plachty, ona sie mosci na siedzeniu, ja montuje podlokietnik), dziewczyna solidnej masy, ponad 100 kilo, krzywda jej sie nie stala nigdy i nie, nie robilam tego codziennie, raczej z doskoku jak jej opiekunki nie mogly z historii wynika, ze Kasia miala tylko guzik naciskac, reszte zrobilaby Xynthia

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 marca 2023 o 20:59

avatar livanir
0 0

@bazienka @Xynthia na infolinii też nie ma nic strasznego, a zawsze jak ktoś siada pierwszy raz to ma rozmowę na sucho, właśnie by się mniej stresować. Ile ona mogła wiedzieć o tym dźwigu? Jeśli rozmowa wyglądała chociaż podobnie jak w historii, to nie dziwię się, że mogła nie poczuć się uspokojona. Twoje tłumaczenie na sens nasienia, ale jeśli ktoś nie lubi szkolić, to o wiele rzeczach, zwłaszcza emocjonalnych, nie widzi.

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 0

@Ohboy: zgadzam się, też mnie to w ogóle nie dziwi. Tzn. reakcja Kasi trochę za bardzo histeryczna może, ale naturalne wydaje mi się, że obawiasz się użyć dźwigu od razu "z żywym ludzkim ładunkiem" ;), jeśli dotąd nawet nie widziałeś, jak to działa, jak użyć itd. Jak pracowałam na basenie, mieliśmy dźwig z takim siedzonkiem jak w huśtawce. Też najpierw wolałam sprawdzić jak to działa na sucho, znaczy, bez osoby, którą mogłabym - być może - zrzucić do wody albo na kafelki. Mało tego, jak parę razy byłam na innym basenie, to tak samo - najpierw sprawdzenie dźwigu i wszystkich innych sprzętów na sucho, bo różnice są drobne, ale są. A przecież nawet nie występowałam z pozycji osoby do przyuczenia. Tak że mnie dziwi, że odmowa wykonania tego polecenia zaowocowała tak wielkim wzburzeniem. Dziewczyna przyszła się uczyć, a nikt jej nie wyjaśnił, jak dźwig działa (jak choćby tutaj, w komentarzach), tylko wydano polecenie, a potem zdziwienie, że nie porwała się na coś, co - jak na stan jej ówczesnej wiedzy - mogło wykraczać poza jej umiejętności.

Odpowiedz
avatar Samoyed
5 5

Obawiam sie, ze z tym opisem rekrutacji, to bylas bardzo delikatna i nastapilo pewne niedopowiedzenie. Do domow opieki i do opieki systemowej nad pacjentem starszym badz inwalida, z braku chetnych biora KAZDEGO. Kazda melepete, bez doswiadczenia, z mozgiem wielkosci fistaszka i z empatia Kuby Rozpruwacza. I dzieje sie tak wszedzie, w kazdym kraju.

Odpowiedz
avatar Eskowo
6 6

@Samoyed niestety z doświadczenia wiem, że to co mówisz jest prawdą. Nie ma chętnych ludzi, więc biorą każdego. Może taka Kasia nie pracuje akurat z osobą dodająca post, bo ją przenieśli, ale pracuje na innym dziale. Tak czy siak ma kontakt z pacjentami. Moim zdaniem, główną piekielnością są zarobki. Nie oszukujmy się, osoba która ma doświadczenie w opiece, woli wyjechać do Niemiec, niż robić tu za marne grosze. Szczerze to podziwiam ludzi, którzy wykonują taką pracę w Naszym kraju. Szacunek dla nich wszystkich.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@Samoyed: Ciekawe, zawsze byłam przekonana, że to zawód podobny do pielęgniarki, gdzie papier jednak trzeba mieć.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 0

@digi51: Absolutnie nie. Nie wolno im wykonywac zadnych zabiegow medycznych inwazyjnych, ale poza tym do wszystkiego mozna zatrudnic kogokolwiek. W zeszlym roku zmarla moja znajoma, miala zaawansowane SM. I tak chciala umrzec, to prawda, ale jej podstawowa przyczyna smierci bylo zatrucie organizmu, spowodowane stanem zapalnym wywolanym przez ze zle czyszczony cewnik. Do opieki nad nia byla zatrudniona firma, ktora jak sie okazalo opiekunow brala z lapanki. Podejrzewam, ze nawet nie mieli poprawnego przeszkolenia, bo szkolenie online w czasie pandemii to jakis absurd. Nikt nie odpowiada za smierc tej osoby, bo opiekunka miala prawo nie wiedziec, ze zle czysci cewnik. Mysle, ze miala absolutnie dobre zamiary, po prostu byla za glupia albo zbyt leniwa, zeby sobie z takim urzadzeniem poradzic. Ale wg prawa nie musi miec do tego uprawnien. A skoro nie musi miec uprawnien nikt nie sprawdza czy zrozumiala. Problem w tym, ze gdyby powstal wymog formalny, cena by wzrosla, ludzi nie byloby na to stac, bo i teraz jest dosc drogie.

Odpowiedz
avatar FikMikfeegiel
0 0

@digi51 pomyliłaś pielęgniarki z salowymi.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@Samoyed: Niesamowite, toć nawet kosmetyczka jest szkolona ze sterylizacji i przetrzymywania narzędzi, którymi pracuje, a tu osoba odpowiedzialna za czyszczenie przyrządów medycznych, nie wie jak to robić? Masakra

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 0

@digi51: to chyba zależy, kto ogłosił Cię opiekunem medycznym i czy w ogóle. Jeśli gdzieś biorą z łapanki, to wiadomo, jak to się skończy. Jak papierek dostałaś po kursie internetowym - jw. Ale też u nas w mieście jest szkoła medyczna, która prowadzi różne okołomedyczne kursy, szkoły policealne itd. I tam poziom mają wyjątkowo wysoki jak na szkołę w powiatowym miasteczku. Kosmetyczki wychodzą z wiedzą z anatomii na poziomie studentów fizjo czy czegoś tam, na KPP kursantów traktują jak co najmniej przyszłych chirurgów (ja tam nie robiłam, jakby ktoś myślał, że się chcę pochwalić ;)), opiekunki medyczne stamtąd też są wszędzie w okolicy bardzo chwalone i cenione. Tak że różnie bywa, jak wszędzie zresztą.

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

Może to i proste jak budowa cepa ale możliwe, że taki urządzenie jest traktowane jak dźwig i jego obsługa bez przeszkolenia narusza prawo. A swoją drogą to jest też coś takiego jk szkolenie na stanowisku pracy i formalnie to ma ono trwać 8h (o ile się nie mylę)

Odpowiedz
Udostępnij