Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zostałam rozpoznana. Tutaj, na podstawie historii o bonusie miedzykontynentalnego pracownika - okazało…

Zostałam rozpoznana. Tutaj, na podstawie historii o bonusie miedzykontynentalnego pracownika - okazało się, że jedna z naszych payrollowych osób czyta piekielnych i historia wydała jej się znajoma. Przypomniała mi i poradziła wrzucić naszą najbardziej spektakularną historię firmowego "sporu" (spektakularną z racji zakresu, bo samo w sobie clue na pewno nie było warte całego zamieszania).

Payroll i HR są na cenzurowanym całej firmy, ale niestety mają też to do siebie, że często są skonfliktowane. Są bardzo od siebie zależne, a że ludzie są ludźmi, to zamiast się dogadać dla wspólnego rozwiązania zrzucają na siebie winę. Idiotyczne, ale dzieje się to w firmach, rodzinach itd.

Historia wydarzyła się parę lat temu, jakoś tak tuż przed pandemią.

Otóż szefowa HR na Europę miała auto służbowe. Nie było jej niezbędne do wykonywania obowiązków, ot benefit ze stanowiska. W związku z tym, że nie było to narzędzie pracy, leasing auta był opodatkowany podatkiem dochodowym, jako przychód pracownika, a podatek musiał zapłacić pracownik (tyko podatek oczywiście, wszelkie inne koszty ponosi pracodawca). Tzw. benefit in kind, ale to tylko informacyjnie.

Któregoś miesiąca szefowa HR zrezygnowała z samochodu służbowego, wolno jej. Niemniej ta informacja nie dotarła do payrollu i ci w dalszym ciągu potrącili jej z wypłaty podatek od leasingu samochodu. No i się zaczęło. Wysłała maila z ogromną pretensją (oni czasami się przerzucają pretensjami jak wyżej). Została poinformowana, że payroll nie otrzymał informacji o zatrzymaniu benefitu. "Ale jak to nie otrzymał"? Przecież oni (znaczy HR, czyli jej ludzie) przekazali. No nie przekazali, a jak przekazali to niech pokażą. Na chwilę zapadła cisza. Po ciszy przyszedł elaborat, że nie są do końca pewni czy to oni powinni przekazywać takie informacje (no a kto??? przyp. redakcji), ale ok, skoro tak, to payroll mógł się zorientować, że przecież ona jeździ teraz innym autem! To chyba logiczne, że coś się zmieniło! (przypominam, że to nie była sprzątaczka, nie ujmując NIC sprzątaczce, tylko szefowa HR, która odpowiada za to, żeby wszyscy znali firmowe procedury). I ja chyba nie wspomniałam, że payroll jest w Manchesterze, a HR w Londynie, więc domaganie się zaobserwowania jej auta jest po pierwsze idiotyczne lokalizacyjnie, a po drugie, kogo obchodzi jakim autem ona jeździ? Ona się domaga oddania jej nadpłaconego podatku natychmiast, gdyż ten brak przynosi niepokój i deregulację jej budżetu domowego.

Podatek wynosił 84 funty. To nie jest mała kwota oczywiście, to jest prawie dniówka osoby na minimalnej krajowej w WB. Niemniej rozmawiamy tutaj o szefowej HR w dużym korpo, której zarobki nie wynoszą 200 funtów, a nawet nie 2000 funtów. Oczywiście nie mnie decydować komu co jest natychmiast potrzebne, jednak ona doskonale wiedziała z jakimi trudnościami spotkałby się payroll, gdyby podatek regulował dodatkową listą płac. Śmiało to można było załatwić w następnej wypłacie, dla payrollu 10 razy mniej roboty. Tym bardziej, że ewidentnie nie oni zawinili.

No i się zaczęło. Przerzucanie się mailami między szefami payrollu i HR. Do każdego kolejnego maila z wzajemnymi pretensjami i roszczeniami dołączali kolejne osoby na cc, coraz wyżej i dalej postawione. W końcu ten mail o 84 funtach miał więcej odbiorców niż newsletter.
Potem zaczęło być zabawnie, kiedy jakiś tam VIP dyrektor nagle się włączył do dyskusji: A ja na swój dodatek parkingowy to już czekam 4 miesiące. Nic więcej nie dodał. Następny ma nieuregulowany w Izraelu (wyobrażacie sobie jaki zasięg te idiotki osiągnęły) fundusz edukacyjny swojego dziecka, a HR już dawno obiecał to załatwić. A ten ma wstrzymaną kartę do posiłków. Itd, itp.

Mój kwik rozbawienia osiągnął apogeum, kiedy firmowy radca prawny (wciągnięty do dyskusji przez poszkodowaną) nagle ospale mruknął, że on musi sprawdzić, kto jeszcze w tej firmie użytkuje auta służbowe jako benefit in kind, bo mu się to prawnie nie zgadza.

Efekt tego był pozytywny, ale dla firmy, bo oba działy dostały polecenie przedstawienia planu naprawy przepływu informacji, przy czym dotyczyło to głównie HR. Wiązało się to oczywiście z prześwietleniem jakości pracy szefów obu działów.

Wisienką na torcie okazała się być informacja, którą dostałam teraz od wspomnianego tutejszego tubylca z payrollu. Pani HR dostała swój podatek w formie zaliczki. W wyniku wielu zbiegów okoliczności, jak wejście w wyższy próg podatkowy, osiągnięcie limitu na kwotę zwolnioną z podatku i paru innych, uwzględniając jej zaliczkę i powyższe, pani dopłaciła do tego cyrku całe 37 funtów podatku, więc de facto zwrotu dostała 47, zamiast 84.

Ale gdyby poczekała te kilka tygodni na tę oszałamiającą kwotę, dostałaby całe 84.

korpo HR

by Samoyed
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar JeZySiek
1 23

Wczoraj czekając na autobus byłem świadkiem kłótni dzieci w piaskownicy. Była bardziej zajmująca niż ta historyjka. Co wiele świadczy o poziomie zarówno opisanych w niej korposzczurów, jak i autorki, która uznała, że historia jest warta dodania.

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 18

@Samoyed: Historia jak historia, ale ten komentarz to dopiero... Przechwalanie się kasą (i to cudzą) w takiej sytuacji wygląda żałośnie.

Odpowiedz
avatar JeZySiek
9 13

@Samoyed: Wścieka się? Serio uważasz, że tak wygląda komentarz kogoś, kto jest wściekły? Po prostu miałem chwilę wolnego czasu więc wyśmiałem historyjkę, jej bohaterów i autorkę. Tak, ta o śledziu też mnie zażenowała. Ale wtedy miałem akurat coś lepszego do roboty :) A ten tekst o zawiści mnie lekko podłamał. Jak myślisz, że umiesz czytać między wierszami to ty już nie myśl. Dla dobra swojego i ogółu.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
4 8

@JeZySiek: Ona nie myśli. Ona myśli, że myśli :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

@Windowlicker: Nie. Ona myśli, że WIE!

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 10

@Samoyed: Zauważyłam, że każdego, kto skrytykuje jakąś - ogólnie nieźle zarabiającą - grupę zawodową, natychmiast podsumowujesz jako bidoka-miernotę, którego zawiść dusi i żyć mu nie pozwala. Obie twoje historie korporacyjne dotyczą przepychanek finansowych pomiędzy ludźmi, którym już ewidentnie w dekiel wali. Raczej nie z powodu nadmiaru gotówki, bardziej z pazerności. I tyle. Nie świadczy to o nich dobrze, co słusznie zauważył JeZySiek. W dodatku rzecz ma miejsce "na innym podwórku", więc tym bardziej może kogoś nie interesować. Zwłaszcza, że historia nie ciebie dotyczy. Nie ma na ciebie żadnego wpływu, nawet pośrednio, niczego ci nie komplikuje, nie wzbudza twoich emocji - raczej politowanie... ...w przeciwieństwie do banalnych historii o kurierach, bombelkach, śledziach, wrednych sąsiadach i teściowych, w których to historiach ich autorom - w mniejszym, lub większym stopniu - krwi napsuto. A tak na marginesie. Jakich właściwie komentarzy oczekiwałaś pod tą historią? A może żadnych? Tak sobie walnęłaś opowiadanko, co byśmy se poczytali "do poduszki".

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
8 8

@Samoyed: Gdzie przyznał, że ma z lekarzami problem? Jakiś usunięty komentarz czy kawę mam za słabą dzisiaj? A tak swoją drogą jak czytam o wielkim talencie czytania między wierszami to od razu ogarnia mnie pusty śmiech i przypomina się potężna paranoiczka z mojej rodziny, która zawsze wiedziała co kto mówi i chce tak dogłębnie, że lepiej od samego zainteresowanego ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 5

@ICwiklinska: Chodzi o moją wypowiedź pod inną historią. @Samoyed: No, trafiłaś. Jak kulą w płot. Zatem tłumaczę i objaśniam. Nie mam żadnego problemu z zarobkami programistów, aktorów, pisarzy, artystów wszelkiej maści, sportowców, korposzczurów czy handlowców. Zarabiają tyle ile ktoś jest gotów im zapłacić, lub w zależności od tego, ile wysiłku włożą w swoją pracę. Dobry aktor, sportowiec, pisarz, budowlaniec - może zarobić krocie. Zwłaszcza, gdy angażuje w pracę większość swego czasu i sił. Zaś chu_jowy - będzie zarabiał ch_ujowo. Proste. A pan doktor może zarobić krocie, bez względu na swoją zawodową przydatność i zaangażowanie w pracę. Może być najbardziej chu_jowym z ch_ujowych lekarzy - a i tak kasy natłucze. Z NFZ - dostanie, z prywatnych poradni, gabinetów - dostanie. Tak, lekko licząc, cztery stówki na czysto za godzinkę pracy. Wcale nie takiej ciężkiej. A za takie pieniądze - mógłby się czasem wysilić. Czego, na ogół, nie robi - bo nie musi. Co ciekawe - zawsze będzie miał pacjenta, bo w ramach NFZ pacjent nie ma za bardzo wyboru, a prywatnie - zawsze mu ktoś pozytywa w internetach wystawi. Wystarczy, że pan doktor zna socjotechnikę i jest miły. Czy kompetentny - o tym pacjent będzie miał okazję przekonać się później. A do tego czasu - dobrą opinię już zdąży wysłać.

Odpowiedz
avatar Michail
8 8

Firma w UK, ale wszyscy na polskich portalach :)

Odpowiedz
avatar Crannberry
2 4

A gdyby była gotowa jeszcze chwilę poczekać, dostałaby swoje 84 funty przy rozliczeniu rocznym jako zwrot nadpłaconego podatku i nie trzeba było kręcić afery na całą firmę, zwłaszcza ze sama zawaliła.

Odpowiedz
Udostępnij