Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Były historie o złych teściowych, więc dla równowagi dodam historię o złej…

Były historie o złych teściowych, więc dla równowagi dodam historię o złej synowej.

Nie jest to tak czarno-biała historia. Ogólnie mowa tu o mojej bratowej, z którą ogólnie i ja i moja mama się lubimy. Bratowa jest dość specyficzną, ale na pewno nie złą do szpiku kości osobą. Ma jednak cechę sprawiającą, że mówi dużo, nie zastanawiając się nad tym, czy to co mówi nie rani kogoś, jak i niestety jest mało empatyczna i łatwo oceniająca.

Krótki rys sytuacyjny. Mój brat jest ode mnie starszy o 10 lat. Jego ojciec, pierwszy mąż mojej mamy, był typową pułapką. Przed ślubem kochany, błyskotliwy, komplementy, kwiaty, wsparcie, obietnice miłości po grób. Po ślubie powoli, acz systematycznie wprowadzał do małżeństwa alkohol, przemoc psychiczną i fizyczną, brak szacunku i zdrady. Mama zostawiła go, gdy brat miał 5 lat.

Oczywiście, tatuś nie płacił żadnych alimentów, mama musiała sama utrzymać siebie i brata. W codziennych obowiązkach trochę pomagała jej moja babcia, która jednak sama była osobą z problemami psychicznymi i niewielką emeryturą (stosunki mojej mamy z babcią to też materiał dla dobrego psychologa). Niestety z resztą rodziny mama albo nie miała kontaktu albo mieszkali daleko, więc można powiedzieć, że na co dzień była zdana na siebie. Mama musiała pracować na więcej niż 1 etat, więc brat niestety często był do późna sam w domu. Kilka lat później mama poznała mojego ojca i wyszła za niego za mąż. Stosunki między moim ojcem a bratem były poprawne, ale nie traktował go jak swojego syna i nie zastępował mu ojca.

Przez kilka lat mamie było lżej, tata dobrze zarabiał i ogólnie był dobrym ojcem (dla mnie) i mężem, ale zmarł nagle, gdy miałam kilka lat. Mama odziedziczyła po nim trochę grosza, ale i tak musiała znów ciężko harować. Moja mama też nigdy nie miała prawdziwych przyjaciółek ani nikogo bliskiego poza właśnie moją babcią, ale babcia też zmagała się z własnymi demonami i często była psychicznie dla mamy większym obciążeniem niż wsparciem.

Wyszło trochę długo, ale przejdźmy do meritum. Mój brat ma żonę, na początku za nią nie przepadałam, ale wtedy byłam nastolatką i byłam po prostu zazdrosna o brata. Teraz się dobrze dogadujemy. Moja mama nie robi jej wyrzutów za uwagi, jakie od niej słyszy, bo nie jest osobą, która potrafi bronić swoich racji. A takiego mówi jej moja bratowa?

- Nie wie, czy decydować się na dzieci z moim bratem, bo moja mama NIE ZAPEWNIŁA mu ojca, więc on nie zna poprawnych wzorców zachowań ojcowskich.
- Winą mojej mamy jest, że mój brat jest skąpy, bo wychowywała go w biedzie
- Mój brat nie rozmawia o swoich uczuciach, bo mama nie miała dla niego czasu, gdy był dzieckiem
- Przez to, że brat wychowywał się w skromnych warunkach i widział wiecznie zapracowaną matką, czuje wobec niej jakieś zobowiązania (wypowiedziane tonem zarzutu wobec mojej mamy)
- Po śmierci mojego taty, brat musiał się mną opiekować i zastąpić mi ojca przez co nie mamy normalnych stosunków - znów zarzut w stronę mojej mamy.

Ze mną o tym nie rozmawiała. Mi ciężko to ocenić. Jak pisałam, byłam jako nastolatka zazdrosna o brata, ale wyrosłam z tego. Kontakty mamy jak większość dobrze dogadujących się braci i sióstr, nie wypisuje do niego ciągle i nie dzwonię, ale staram się pielęgnować kontakt.

Kiedyś byłam świadkiem, jak moja bratowa wyrzucała to mojej mamie, co ciekawe, to nie była żadna awantura, tylko luźna rozmowa, gdzie moja bratowa robiła sobie jakieś analizy zachowań wszystkich na około, w tym swojego męża, przy czym mocno na niego jechała. Znam mamę, wiem, że była już zła, więc rzuciłam na rozluźnienie atmosfery, że chyba jednak mama coś musiała zrobić dobrze, skoro bratowa się z moim bracie zakochała i za niego wyszła. Na końcu języka miałam też, że zapewnia jej dobre życie, bo mimo tego, że bratowa zarabia mało, bo pracuje tylko na pół etatu, to mają równy dostęp do pieniędzy i dzielą się obowiązkami pół na pół. Często jeżdżą na wakacje, wychodzą na miasto, powstrzymałam się jednak o takiego komentarza. Bratowa odparła oburzona, że przecież ona musiała nad nim długo pracować, więc to bardziej jej zasługa.

Mama nic nie mówi, ale wiem, że jej przykro. Czasem zwierza mi się, że ma wyrzuty sumienia, że mój brat miał takie przykre dzieciństwo, robi sobie wyrzuty, że wyszła za mąż za jego ojca, że mój ojciec nie potrafił go pokochać. Wiem, że moja bratowa nie mówi tego po to, aby mamę zranić, ona po prostu papla, bo uważa, że wszystko co pomyśli powinna też powiedzieć. Czasem chciałabym, żeby się po prostu zamknęła.

rodzina

by ~swiagierka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
21 21

"Wiem, że moja bratowa nie mówi tego po to, aby mamę zranić - ona po prostu papla, bo uważa, że wszystko co pomyśli powinna też powiedzieć. Czasem chciałabym, żeby się po prostu zamknęła". To jej to powiedz. Znaczy się to, jak inni się czują przez to, co mówi.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

@pasjonatpl: Z doświadczenia wiem, że utemperowanie takich zachowań długo trwa. I trzeba komentować za każdym razem...

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
13 13

Chcąc nie chcąc musimy przyjąć do wiadomości, że dzieciństwo to baza i ona ma na nas największy wpływ. Bieda to jedno, ale jeśli brat nie umie rozmawiać o uczuciach to z czegoś to wynika. Ale baba piekielna, bo to są sprawy do przepracowania z mężem a jeśli on uzna, że coś chce przekazać swojej mamie to sam to zrobi. Bratowa tam jest w tej relacji zupełnie nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar digi51
9 9

@ICwiklinska: Bardzo prawdopodobne, że musiał wcześnie dorosnąć i dostrzegając, że matka cierpi i jest jej ciężko nie chciał jej dowalać skarżąc się i mówiąc o swoich negatywnych emocjach i nauczył się dusić je w sobie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@ICwiklinska: Facetów dawniej uczyło się nie okazywać uczuć. Teraz to się zmienia, ale to już zależy od rodziny czy środowiska. Co więcej, są kobiety, dla których facet okazujący uczucia jest mało męski. I też zależy, między jakimi facetami się obraca. W niektórych środowiskach mężczyzna okazujący emocje, uczucia to p*zda. Także istnieje co najmniej kilka przyczyn, dla których wielu facetów wciąż tego nie robi.

Odpowiedz
avatar digi51
3 7

Twoja bratowa ma prawo dociekać źródła problemów psychicznych swojego męża, także analizując jego dzieciństwo. Niemniej gdyby te problemy chciała rozwiązać np. z pomocą Twojej mamy rozmawiając z nią o tym, to wypowiadając wszelkie myśli tonem oskarżycielskim raczej tego nie osiągnie. Ciekawi mnie wątek Twojego ojca - z historii wynika, że zmarł, gdy byłaś małym dzieckiem, a Twój brat już nastolatkiem. Być może ich stosunki były bardziej napięte niż Ci się wydaje, a brat ani z Tobą ani z Twoją mamą tego nie przegadał, za to zrobił to z żoną i to dało jej wrażenie, że w tej rodzinie było coś nie halo, a Twoja mama tolerowała to, że Twój tata traktował brata źle. Nie mówię, że tak było - ale może to też temat, który trzeba by poruszyć, aby oczyścić atmosferę.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 7

@Nnamani: Brat, jako od dawna dorosły człowiek, powinien udać się na terapię. Bo pośrednik w postaci żony, która "zajmuje" się tym rzucając komentarzami od czasu do czasu w niczym nie pomoże. Nikt nie może się zająć problemami brata, tylko on sam.

Odpowiedz
avatar digi51
4 6

@Nnamani: Pytanie tylko, ile bratowa "wie", a ile "domyśla się" "wnioskuje" i "czyta między wierszami". W zasadzie ciężko tu znaleźć jakimi konkretnie przemyśleniami podzielił się z nią mąż. Powiedział, że matka nie zapewniła mu ojca? NIE ZAPEWNIŁA? Albo, że nie ma normalnych stosunków z siostrą? Albo, że mu źle z tym, że czuje się jakoś zobowiązany wobec matki? Bo zasadniczo jest to zupełnie normalne, że dzieci czują się do czegoś zobowiązani wobec kochających rodziców - pytanie czy to zobowiązania na zasadzie oddawania połowy pensji i bycia na każde gwizdnięcie czy pomoc w zakupach i odwiedziny raz w tygodniu. Bardzo dobrze, że żona ma jakieś refleksje na temat samopoczucia męża i jego dobrostanu psychicznego, ale jednocześnie z historii wynika, że jedzie na swojego męża do teściowej - to na pewno troska o męża? Dlaczego wszystkie te rozmowy odbywają się za jego plecami (tak zdaje się wynikać z historii)?

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 4

@digi51 Ciężko powiedzieć, na ile synowa "jedzie", a na ile jest to zderzenie różnych stylów komunikacji. Mój mąż jest z domu, gdzie się nie rozmawia o emocjach i zamiata pod dywan. Ja jestem z domu, w którym kiedy pojawiły się problemy, poszliśmy na rodzinną terapię. W związku z czym dla mnie odruchowe jest mówienie jasno co potrzebuje, co widzę. A dla mojego męża odruchowe jest odpowiedzieć "wszystko ok", kisić w sobie i wybuchnąć 2 lata później. Ja mówię "ustaliliśmy, że nie dajemy dzieciom sklepowych słodyczy i prosimy żeby to uszanować". Teściowa odpowiada "ja dzieciom dawałam i nic się nie stało". Na co ja mówię "każdy rodzic podejmuje własne decyzje. Nasza jest inna". Ja uważam, że jasno ustalam nasze granicę. Teściowa uważa, że ją oceniam. No i co teraz ;)

Odpowiedz
avatar weron
3 5

a mnie z kolei zastanawia fakt, że synowa słowem się nie zająknie o winie tatusia, o wszystko obwinia matkę. W końcu to z powodu zachowań ojca doszło do rozstania. Nikt mu nie zabraniał ogarnąć się i uczestniczyć w życiu syna przecież. Tak samo z powodu niepłacenia alimentów doszło do tego, że matka musiała pracować więcej i miała mniej czasu. Tego synowa zdaje się nie widzieć. Co do braku rozmów o uczuciach, przyznaję, matka powinna znaleźć na to czas. Ja nie pracuję może na półtora etatu, ale poza swoją połową etatu mam również działalność, więc zdarza się, że z domu wychodzę z młodym o 8 i wracamy razem o 18, a czasem musi zostać w domu sam na parę godzin. Ale zawsze znajduję dla niego czas na rozmowy, choćby w drodze do szkoły/ze szkoły czy w weekend. Nie zgrywam matki siłaczki, jak zobaczy, że płaczę, tłumaczę mu powód. Jak przychodzi po poradę w kwestiach przyjaźni czy szkoły, też staram mu się wyjaśnić i dać wskazówki. W jego życiu też nie ma ojca ani innego mężczyzny, ale jak patrzę na dzieciaki w pełnych rodzinach, to posiadanie ojca nie zawsze jest wyznacznikiem zdrowia psychicznego i stabilności emocjonalnej, a jego brak nie zawsze prowadzi do jakichś zaburzeń, ale jednak wtedy matka musi się starać za dwoje, choć nie we wszystkim zastąpi mężczyznę. Co do zobowiązań wobec matki, będzie to trochę argument w stylu 'a mógł zabić', ale matka też mogła stwierdzić, że ma dość, nie podoła, oddać dziecko pod opiekę psychicznej babci i zapomnieć o nim. Przecież to logiczne, że dziecko będzie czuło lojalność i przywiązanie do rodzica, który go nie opuścił. A co do opieki nad młodszą siostrą, to zależy, ile lat miała siostra i on. Moja koleżanka wiecznie wysługiwała się swoimi córkami (lat 15 i 16) w opiece nad najmłodszym bratem (który miał wtedy niecały rok). Starsza córka zawinęła się z domu do chłopaka jak tylko skończyła 18 lat. Czym innym jest, gdy 15letni brat siedzi w domu z 10letnią siostrą, a czym innym jeśli 15letni brat musi opiekować się 2-3 letnim dzieckiem. Mnie moja matka też obwinia o to, że młody nie ma ojca, ale ja mam to zwyczajnie gdzieś ;)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 2

@weron Też mam w rodzinie sytuację, gdzie 15latka zajmowała się 3 letnią siostrą. Obie mają już 50+, ale starsza nadal ma pretensje do rodziców o przerzucenie na nią opieki nad siostrą. Siostry nie mają dobrych relacji.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

a moze przy kazdej takiej wuadze trzeba jej mowic, jak sie z tym czujecie, zamiast czekaz, az sie zorientuje (co moze nigdy nie nastapic)? nie atakujaco, komunikat "ja" pt. "slyszac to czuje sie...", "kiedy slysze cos takiego, czuje, ze...", "jest mi przykro"

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-2 6

Możliwe, że synowa nie mówi tych komentarzy żeby zranić waszą mamę. Stwierdza po prostu fakt. Sama piszesz, że babcia miała swoje demony. Wpłynęło to na jej wybór 1 męża. Pewnie wpłynęło i na brata. Myślę że synowa jest z domu, w którym otwarcie rozmawiało się o emocjach i nazywało się pewne zjawiska. Wygląda na to, że u was w domu emocje się chowa, sytuację przemilcza. W rezultacie, ona mówi co widzi, bo tak ma. Wy nie mówicie "to mnie rani", bo tak macie.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@mama_muminka: "Stwierdza po prostu fakt." - stwierdza fakt czy wyraża opinię? Zasadnicza różnica. Fakty są obiektywne, więc faktem byłoby gdyby powiedziała, że w dzieciństwie brat nie miał figury ojca w swoim życiu. To, jakie ma to konsekwencje w dorosłym życiu to już są jej opinie.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@digi51 Nie wiemy. Jeśli rozmawiali o rodzicielstwie i brat sam żonie (bratowej autorki) powiedział, że nie ma pojęcia jak być ojcem, bo w sumie żadnego nie miał, no to jednak jest fakt.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@digi51 A druga sprawa to jednak widzę, że mocno nie doceniamy jak bardzo dzieciństwo wpływa na naszą dorosłość. Skoro babcia "ma swoje demony". Mama wybiera na partnera przemocowego człowieka. Brat musiał dorosnąć szybko, bo sytuacja tego nie wymagała to prawdopodobnie on ma też pewne nieprzepracowane tematy. Myślę, że żona brata jest pierwszą osobą, z którą mógł o tym porozmawiać i zauważyć, że pewne jego zachowania wynikają z dzieciństwa.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 2

@mama_muminka: Wnioski na wyrost pod teorię. Nawet jeśli brat autorki mówi żonie rzeczy, których nie mówił ani matce ani siostrze (bardzo możliwe) to jeszcze nie znaczy, że jego słowa to fakty. On też dzieli się swoimi przemyśleniami, zdaje się, że póki co sam bez pomocy specjalisty - samoanaliza też może być błędna, szczególnie jeśli ktoś ma do kogoś nawet podświadome pretensje. Znam kobietę, która z ledwością skończyła byle jakie studia i nawet żadnej pracy po nich nie podjęła przez dwa czy trzy lata siedząc na garnuszku rodziców, potem wyszła za mąż i urodziła dziecko, a 10 lat później stwierdza, że ślub, a przede wszystkim dziecko zrujnowały jej karierę - nazwiesz to faktem, bo ona tak powiedziała? Po drugie - nie wiadomo jakiego typu problemy miała babcia autorki, ale matka, jak wynika z opowieści, przemocowca nie wybrała świadomie zdając sobie sprawę z tego, że będzie ją poniżał i zdradzał. Po trzecie - to bardzo prawdopodobne, że ma nieprzepracowane tematy i bardzo możliwe, że żona usiłuje jakoś pomóc. Ale nic nie uprawnia jej do atakowania teściowej. A te wypowiedzi mają w sobie w najlepszym wypadku dużo powierzchownej i niekoniecznie sprawiedliwej oceny sytuacji a w najgorszym są po prostu pasywno-agresywno i manipulatywne "nie wiem czy chcę mieć z nim dzieci - twoja wina, że nie zostanę matką" "jest skąpy, bo był biedny - przez ciebie nie mogę żyć na poziomie". Gadanie o jakichś zobowiązaniach wobec matki - sugerowanie, że matka nie powinna niczego od syna oczekiwać, a jeśli on coś dla niej robi to z powodu problemów psychicznych Sugerowanie nienormalnych stosunków z siostrą - "daj mu gówniaro spokój". Tak czy śmak, to nie jest w porządku. Jeśli naprawdę chce mężowi pomóc to w rozsądny sposób, a nie dowalając jego rodzinie, która być może jest rodziną z problemami, ale raczej nie patologiczną czy toksyczną. A jeśli tymi uwagami chce tylko wbić klin między męża a rodzinę to już chyba nie wymaga komentarza.

Odpowiedz
avatar dayana
1 3

A pomyślałaś o tym, żeby z nią pogadać? Bo jak brat nie mówi o uczuciach to może ona nie ma świadomości jakie głupoty p*erdoli (inaczej nie da się tego nazwać). Jak ona wie i tak to robi to może pogadaj z bratem, żeby poszedł na jakąś terapię, bo być może jest z tą babką tylko dlatego, że okazała mu jakiekolwiek zainteresowanie (bo tego na pewno mu brakowało), a cierpi w tym związku, bo ona ewidentnie go nie szanuje.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@dayana Skąd wniosek, że żona nie szanuje brata autorki?

Odpowiedz
avatar Milk
0 0

Ona "pracowała nad nim". Więc niech sobie pracuje nad nim dalej, oczekuje przeprosin za nieudane dzieciństwo? Uważa że coś się da odszczekać? Szuka wrogów w rodzinie? Chyba niszczy po drodze własne małżeństwo. Nie spełniły się jej ambicje odnośnie małżeństwa? Widziały gały co brały. Niech raczej pracuje nad sobą.

Odpowiedz
Udostępnij