Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pisałam, że mam problemy zdrowotne. Diagnostyka wykazała, że jest to nowotwór żołądka.…

Pisałam, że mam problemy zdrowotne.

Diagnostyka wykazała, że jest to nowotwór żołądka. Na szczęście okazał się niegroźny (póki co), ale trzeba go wyciąć. Niestety bardzo problematyczne położenie guza uniemożliwiło zrobienie tego endoskopowo, więc pozostało dostanie się do niego od zewnątrz. Manualne przeprowadzenie zabiegu laparoskopowo również okazało się niewykonalne, więc ordynator podjął decyzję, że będzie mnie operował tym robotem Da Vinci, bo tylko w ten sposób będzie można zrobić to w miarę mało inwazyjnie (tutaj chapeaux bas dla niemieckiej służby zdrowia - zwykły żuczek z publicznym ubezpieczeniem ma dostęp do takiego poziomu usług). Wczoraj zadzwonili do mnie ze szpitala, wyznaczając mi termin na połowę kwietnia (jeszcze przepraszali, że będę musiała tak długo czekać, ale robota trzeba wypożyczyć, a to był najbliższy możliwy termin).

Przez cały czas, od kiedy zaczęły się moje problemy, mój szef był bardzo wspierający, pomógł mi wybrać najlepszy szpital, martwił się, interesował, kiedy byłam w szpitalu, dzwonił do mojego męża, wypytując o wyniki biopsji. Tak więc, kiedy dostałam termin zabiegu, poinformowałam go o nim, uprzedzając, że niestety zbiegł się w czasie z planowanym wyjazdem na targi w Mediolanie i nie będę mogła wziąć w nich udziału (no co za pech). Domyślałam się, że nie będzie z takiego obrotu spraw zadowolony, jednak oczywiste było dla mnie, że są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze i zabieg usunięcia nowotworu ma wyższy priorytet niż wyjazd na targi, gdzie i tak robię głównie za dekorację, bo on prowadzi wszystkie kluczowe rozmowy.

Pomyliłam się. Mój szef stwierdził, że absolutnie nie wyraża na to zgody i wydał mi polecenie służbowe przesunięcia zabiegu na inny termin. Próbowałam przemówić mu do rozsądku, niestety bezskutecznie. Zaczął cisnąć, żebym koniecznie porozmawiała z chirurgiem i spróbowała przesunąć zabieg o kilka miesięcy. Udało mi się nie parsknąć mu w twarz, coś tam odpowiedziałam na odczepne.

Wróciwszy do domu, w skrzynce znalazłam mail, który Janusz napisał do ordynatora chirurgii (mnie umieścił w polu "do wiadomości"), w którym jako mój pracodawca wyraża sprzeciw wobec planowanego terminu operacji, ponieważ obecny godzi w jego interesy i naraża go na koszty (apartament z jaccuzzi za darmo nie był) i domaga się albo ustalenia innego terminu, najlepiej w okresie wakacyjnym, po uprzedniej konsultacji z nim, bo tak w ogóle, to on wygooglał, że tych robotów jest w Niemczech ponad 200, więc mają go po prostu ściągnąć ponownie w dogodnym dla niego terminie, albo rekompensaty finansowej.

Tak, mnie też odebrało mowę. Najwyraźniej można być nie tylko debilem, ale również debilem pozbawionym instynktu samozachowawczego i przepięknie podłożyć się na piśmie. Podejrzewam, że sekretariat na chirurgii miał z tego maila niezły ubaw, a jeśli sprawa eskaluje na przykład o próbę dyscyplinarki albo potrącenia mi czegoś z pensji, ubaw będzie miał również sędzia w sądzie pracy. A ja jak tylko ogarnę sprawy zdrowotne i obronię pracę na studiach, szukam nowej roboty.

Update: Dzwoniła miła pani z sekretariatu chirurgii (ta sama, która umawiała mnie na zabieg), bo dostali jakiś dziwny mail i chciała spytać, o co chodzi. Wytłumaczyłam, jaki mój pracodawca ma problem, pani wyraziła swoje niedowierzanie, jak tak można, i spytała, co mają z tym zrobić: uświadomić mu w żołnierskich słowach priorytety, czy zasłonić się RODO i posłać go na drzewo. Poprosiłam, żeby raczej nie wdawali się z nim w dyskusje i broń boże nie udzielali mu informacji na temat mojego stanu zdrowia, bo to jest dla mnie obcy człowiek. A gdyby mu jeszcze przypadkiem przyszło do głowy, dzwonić i podawać się za kogoś z mojej rodziny, na wszelki wypadek, proszę nie udzielać żadnych informacji nikomu poza mną i moim mężem, który dzwoniłby wyłącznie z numeru xxx. Pani potwierdziła i skonkludowała, że gdyby sytuacja eskalowała, to pan doktor też zaproponował, że w razie czego bardzo chętnie zadzwoni do mojego pracodawcy i powie mu "parę ciepłych słów".

Nie wiem, co ostatecznie zrobili, ale później przyszedł mail od Janusza, w którym tłumaczył, że "zaszło nieporozumienie", on nie ma z niczym problemu, a w ogóle, to na moje miejsce noclegowe wskoczy ktoś z wydawnictwa, wydawnictwo pokryje koszt hotelu, więc on nawet wyjdzie na plus.

Praca

by Crannberry
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Chrupki
15 15

Wow.. moje problemy z administracją w pracy są nagle bardzo małe. Szybkiego powrotu do zdrowia i satysfakcji z nowej pracy!

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@Chrupki: Dziękuję! :)

Odpowiedz
avatar Ohboy
16 16

No i tak to jest z tymi pomniejszymi Januszami. Długo wydają się niegroźni, a potem odwalają coś takiego. Cóż. Powodzenia z operacją i szukaniem nowej pracy.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@Ohboy: Dziekuję! Jemu się już zbierało od jakiegoś czasu, teraz przegiął pałę.

Odpowiedz
avatar Bedrana
9 15

Ci powiem, że faktycznie pech. Wygląda bowiem na to, że jednak musiałabyś spędzić z nim noc w tym apartamencie z jacuzzi, choć wyraziłaś zdecydowany sprzeciw. Zatem Jasio domniemywa, że termin operacji wymusiłaś na lekarzach celowo w okresie "targowym", żeby się wykręcić od korzystania ze wspólnej łazienki "za szkłem" i jego nocnego chrapania. Hmmmm... Sama nie wiem, czy na jego miejscu też bym nie miała takich podejrzeń?

Odpowiedz
avatar noescape
6 8

@Bedrana Serio?? naprawdę przyszłoby Ci do głowy podejrzewanie swojego pracownika o ustawianie terminu operacji nowotworu z powodu targów, nawet jeżeli pracownik nie tryskał radością na wieść o nich? Jedynym pechem w tej sytuacji jest praca u Janusza (że o samym nowotworze nie wspomnę), ale na pewno nie zbieżność terminów targów i operacji. @Cranberry - życzę Ci dużo zdrowia i bardzo trzymam kciuki za efektywne leczenie. Czekam na kolejne Twoje historie :) Niech jednak piekielności nie dotyczą Twoich doświadczeń ze służbą zdrowia :)

Odpowiedz
avatar Pantagruel
12 14

U mnie choroba mniejszego kalibru (potworniaki na jajnikach), ale ze swoim szefem Januszomirasem przechodziłam coś podobnego. Ze niezdiagnozowanym bólem chodziłam kilka miesięcy, czasami zrywałam się wcześniej z pracy (za pozwoleniem szefa) gdy ból był wyjątkowo nie do wytrzymania. Szef rozumiał, kibicował, nalegał żebym poszła do lekarza, oferował nawet załatwienie miejsca w szpitalu w mieście wojewódzkim (jego szwagier czy inny brat był tam ordynatorem). Jak już w końcu poszłam do lekarza, dostałam diagnozę i zalecenie szybkiego wycięcia torbieli, to Januszomiras zaczął nosem kręcić bo doszło do niego, że będzie się to wiązać z moją nieobecnością w pracy. Udało mi się załatwić dość szybki termin laparoskopu na NFZ, z ok. miesięcznym wyprzedzeniem poinformowałam Janusza że mam już zaplanowany zabieg, że rekonwalescencja potrwa mniej więcej miesiąc i na tyle zapewnie dostanę zwolnienie. Wydarł się na mnie, że zostawiam go w trudnej sytuacji. Bo akurat w czasie mojego zabiegu i zwolnienia przypadał wzmożony ruch w interesie (to prawda, zawsze o tej porze roku był zapierd*l). I że PRZEZE MNIE będzie musiał kogoś zatrudnić do pomocy. I że jestem nielojalna a on chciał mnie awansować na kierownika (awans bez żadnych korzyści dla mnie, oznaczający tylko to, że to ja użeram się z klientami jak mają jakiś problem). Zabieg się odbył, zwolnienie dostałam nawet na dłużej bo w trakcie wyszło, że problem jest nieco bardziej rozległy i więcej trzeba wyciąć. Januszomiras pisał do mnie ponaglające smsy udające troskę. Mniej więcej w połowie mojego zwolnienia zadzwonił z telefonu swojej żony (cwaniak) i powiedział, że no, hehe, w sumie to on może udać, że nie dostał tego mojego zwolnienia. I że mogę wrócić do pracy jeżeli dobrze się czuję, to może coś więcej za to dostanę bo ruch w interesie większy i firma więcej zarabia. Powiedziałam mu, że nie jestem zainteresowana, to samo napisałam w mailu i smsie do niego (żeby w razie czego mieć jakąś podkładkę). Popracowałam tam jeszcze z pół roku po powrocie z chorobowego. Przy składaniu przeze mnie wypowiedzenia wypomniał mi moją chorobę i przedstawił wyliczenia, ile przeze mnie stracił (czyli jednak firma nie zarabiała więcej jak byłam nieobecna?). Próbował też oszukać mnie na zaległym urlopie i ostatniej wypłacie, ale wówczas już wprost zagroziłam mu PIPem. Odgrażał się jeszcze, że ON ZNA LUDZI i że z takim podejściem to nie znajdę pracy w branży. Jakoś jego zapewnienia i groźby się nie spełniły :)

Odpowiedz
avatar Crannberry
11 11

@Pantagruel: przez takie zachowania człowiek sie zniechęca do uczciwości. Informujesz z wyprzedzeniem, dając szansę, zeby przygotowali się na twoją nieobecność, a w odpowiedzi masz fochy i próby wymuszenia zmiany decyzji. To następnym razem znikasz z dnia na dzień i niech sie martwią - na własne życzenie. Mam nadzieję, że u Ciebie już ok? Dużo zdrowia!

Odpowiedz
avatar annababy97
2 2

@Pantagruel no jakbys moja historie opisala. Info z wyprzedzeniem, olaboga, firme mu rujnuje, oklamalam go na intervju, ze nie powiedzialam, ze bede tyyyyle chorowac...na wyplacie ostatniej probowal oszukac, o sad niemalze sie oparlo, kare za mediacje w sprawie zaplacil, co do koronki wyplacil...biedny szef.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
0 0

@Crannberry: To było kilka lat temu, po problemach już nie ma śladu. Dzięki :)

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 2

Przeczytaj PW, jeśli znajdziesz chwilę

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 0

@KatzenKratzen: masz wiadomość :)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 8

Nie rozumiem, co tacy ludzie mają w głowach. Raka trzeba zwalczać jak najszybciej, bo inaczej może się rozwinąć i stać się poważnym zagrożeniem dla zdrowia. Jak w ogóle można pomyśleć, że ktoś postawi pracę ponad walką o zdrowie? Trzymaj się i powodzenia. Oby wszystko przebiegło jak najbardziej bezproblemowo.

Odpowiedz
avatar Samoyed
12 12

@pasjonatpl: Nowotwor nie musi byc rakiem, w wiekszosci przypadkow nie jest. Tutaj jak widac to nie rak. Ale nowotwory przewodu pokarmowego trzeba usuwac jak najszybciej. Wprowadzaja zaburzenia do calego organizmu i szybko sie uzlosliwiaja.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 8

@pasjonatpl: Dziękuję! Jest dokładnie jak pisze Samoyed. To jeszcze nie jest rak, ale jest kwestią czasu, zanim się nim stanie (zwłąszcza ze mam w rodzinie obciążenie genetyczne), więc trzeba się go pozbyć.

Odpowiedz
avatar Zyrafka
6 6

Cranberry - życzę zdrowia i szybkiego dojścia do siebie! Oraz powodzenia w obronie!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2023 o 21:06

avatar Crannberry
2 2

@Zyrafka: dziękuję bardzo!

Odpowiedz
avatar Crannberry
11 11

@boom_boom: owszem, można - z powodu redukcji stanowiska lub dyscyplinarnie. To pierwsze byłoby mi bardzo na rękę, ale on nie chce, a do drugiego nie ma podstaw. To znaczy mógłby spróbowć, ale przerżnie w sądzie i jeszcze mi będzie musiał odszkodowanie płacić.

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 9

@boom_boom: po pierwsze Niemcy to nie bantustan, żeby drobny cwaniaczek przekupywał państwowe instytucje, po drugie nie bardzo widzę, wiem, co ma AOK do tego. Jest dokumentacja ze szpitala i finito. Funkcję w firmie moge jak najbardziej pełnić, po prostu nie będzie mnie w firmie przez 2 tyg, kiedy będę w szpitalu. Może się zdarzyć każdemu, w każdej firmie - to nie jest świadome, rażące naruszenie warunków umowy, choroby nikt sobie nie wybiera. Zwolnienie dyscyplinarne pracownika z powodu operacji w szpitalu nie przejdzie w żadnym sądzie pracy.

Odpowiedz
avatar krzycz
4 6

To już nie Janusz, tylko zwykły kretyn... Wracaj szybko do zdrowia, a kretyna olej i stamtąd spierdzielaj. Zobaczymy co wtedy ten nieogar zrobi :) P. S. W PL operacje DaVincim też są w NFZ ;)

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 8

@krzycz: Niby są, ale mamy mniej niż 20 urządzeń, więc ile operacji można za ich pomocą przeprowadzić? ;)

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 8

@krzycz: Dzięki! Rozmawiałam na ten temat z kuzynem - lekarzem z szpitalu w PL. Tak, operacje Da Vinci w polsce bywają refundowane, ale tylko w konkretych przypadkach, do tego tych urządzeń jest mało, więc w praktyce doprosić się o refundowany zabieg, to cud boski. Mówi, że w moim przypadku miałabym do wyboru albo otwieranie całej jamy brzusznej, albo "żebrozbiórkę".

Odpowiedz
avatar Error505
6 6

Cranberry - Zdrowia!!! Co do Janusza. Do tej pory myślałem, że to co opisujesz to takie mniej lub trochę bardziej szkodliwe wybryki. Natomiast ta sytuacja zdecydowanie przegięcie i bardzo możliwe, że dałoby się dopasować paragraf. Moim zdaniem nie powinnaś tego zostawiać. Pytanie tylko kiedy będzie właściwy moment i jak to zrobić zwłaszcza, że Twoje priorytety są pewnie zupełnie gdzie indziej.

Odpowiedz
avatar annababy97
4 6

W Norwegi tez takie Janusze bywaja. I nie, nie Polacy. Pochorowalam sie, zwolnienia, badania, operacje...dostalam termin operacji, poinformowalam z dwumiesiecznym wyprzedzeniem o terminie. Szef na to, dlaczego szpital nie uzgodnil terminu z nim, wtedy wypadaja ferie letnie i on musi na zastepstwo kogos wziac(nigdy tego nie robil, bo roboty baaardzo malo), kto mu koszta zwroci. I tak, tez mam to na pismie ;))). Przekazalam informacje lekarzowi...usmial sie po pachy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Jak czytam o takich januszach to dziękuję wszechświatowi, że moim szefem jest lekarka. Żadnych uwag i pretensji, a jeszcze dobrego specjalistę poleci ;) Zdrówka i dużo siły!

Odpowiedz
avatar mama_muminka
3 3

Zdrowia Cran, dobrze że siedzisz w Niemczech, chociaż cię tam wyleczą na dobrym poziomie ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

zdroweczka tam :) dobrze, ze mozesz sie wreszcie od niego uwolnic :)

Odpowiedz
Udostępnij