Moje problemy zdrowotne okazały się być dużo poważniejsze niż się spodziewano i wylądowałam w szpitalu.
Drugiego dnia mojego pobytu dokwaterowano mi do pokoju drugą pacjentkę. Babuleńka, na oko około 90 lat, pamiętająca jeszcze "stare dobre czasy" pana z charakterystycznym wąsem. Wwożąc ją do pokoju, pielęgniarka mówi do niej:
- Będzie pani w sali z panią Andersson, bardzo sympatyczna młoda osoba, na pewno będzie się z nią pani dobrze mieszkać.
Na co babcia uderzyła w histerię:
- Andersson? A co to za nazwisko?! To nie jest niemieckie nazwisko! Kogo wy tu wpuszczacie! Ja się nie zgadzam! To jest niemiecki szpital! Tylko dla Niemców! To jest skandal!
Pielęgniarka ją oczywiście natychmiast zrugała, że co to za komentarze, we współczesnych Niemczech nie ma miejsca na takie poglądy i zachowanie i tak dalej. Po czym okazało się, jak nazywa się babcia: Frau Idzikowski. Takie typowe czysto aryjskie, starogermańskie nazwisko. Ależ mnie kusi, żeby ją spytać, skąd tak naprawdę pochodzi :D
Szpital Monachium
Pewnie raczej "skąd pochodził jej mąż".
Odpowiedz@Lypa: A to nie wiedziałam, że każda kobieta ma męża. Kiedy się go dostaje w przydziale? ;)
Odpowiedz@Ohboy: Eeeechhhh, od dawna masz te problemy z czytaniem?
Odpowiedz@Lypa: Jeśli chodzi ci o końcówkę nazwiska, to nie polegałabym zbytnio na tym za granicą, moja znajoma ma teoretycznie męskie, choć męża nigdy nie miała.
Odpowiedz@Ohboy: Nie, mam na myśli, że jak byk jest u mnie "pewnie raczej", a ty potraktowałaś to tak, jakbym napisał, że przecież na bank mężatka/wdowa. Już rozumiesz, czy jeszcze nie? Jeśli nadal nie świta, to sobie wyguglaj "non sequitur" i zapoznaj się z wynikami.
Odpowiedz@Lypa: Ah. No to widzę, że to ty czegoś nie rozumiesz - w pierwszym komentarzu wytknęłam ci zacofane podejście (które masz, skoro w ogóle przyszło ci do głowy coś takiego). Więc twoje "pewnie raczej" nie ma absolutnie żadnego znaczenia.
Odpowiedz@Ohboy: xDDDDD Sugerowanie, że 90-letnia babunia w Niemczech to z dużym prawdopobieństwem wdowa to "zacofane podejście"? xD
Odpowiedz@Ohboy: Ta pani męża miała, a wiadomo to stąd, że "Frau" a nie "Fräulein".
Odpowiedz@Ohboy bo oni nie odmieniają ;-) męską końcowke nazwiska ma po ojcu.
Odpowiedz@Jorn: Fräulein z urzędowego języka wycofano w 1972. W latach 90 zwracano się tak jeszcze nieoficjalnie do bardzo młodych kobiet, w ostatnich latach zniknęło zupełnie (podobnie jak w angielskim Miss i Mrs zostały zastąpione Ms)
Odpowiedz@Crannberry: a to ciekawe, mieszkam w Anglii od paru ladnych lat i wszedzie w dokumentach wciaz widnieje Miss oraz Mrs. Nigdy nie spotkalam czegos takiego jak Ms
Odpowiedz@IceQueen: Ms istnieje na bank, w Irlandii używałam tylko tej formy i miałam ją na kartach bankowych. Ale fakt, Miss i Mrs nie zniknęły z języka, nadal są używane. Jako ciekawostka - w 2009 Parlament Europejski wydał w tej sprawie zalecenie: 4. TITLES Use ‘Mr’ for a man; ‘Ms’ for a woman, avoiding ‘Miss’ and ‘Mrs’, unless it is known that the person referred to specifically wants to be referred to by one of those titles; use ‘Dr’ for both genders (in the sense both of ‘medical doctor’ and ‘Ph.D.’); use ‘Professor’ (abbreviation: ‘Prof.’) for both genders.
Odpowiedz@Crannberry: Zapewniam cię, że ktoś, kto się zachowuje jak prawa ręka Adolfa, na pewno nie przejął się tym tymi zmianami.
Odpowiedz@Crannberry: Jeżyk angielski jest językiem oficjalnym bardzo wielu państw i organizacji międzynarodowych, za to nie ma jakiejś centralnej instytucji określającej standardy poprawności. W związku z tym tego typu sprawy są określane w każdym z tych państw i organizacji oddzielnie. Angielski używany jako oficjalny i roboczy język instytucji UE w ogóle trochę się różni od tego, który jest językiem urzędowym np. w Zjednoczonym Królestwie czy w Irlandii. Ciągle mam w pamięci goownoburzę wywołaną kilkanaście lat temu przez pewnego weryfikatora, który zatwierdzał jeden z oficjalnych dokumentów mniejszej rangi, bo on jako rodowity Irlandczyk wiedział lepiej, że był on napisany niepoprawną angielszczyzną. I nie dał się przekonać, że zakwestionowane fragmenty były dosłownymi cytatami z aktów prawnych znacznie wyższej rangi przyjętych oficjalnie przez Parlament lub Radę Europejską i były zgodne z zasadami "brukselskiego angielskiego".
OdpowiedzAndersson? A co to za nazwisko?! Andersdotter lepiej
OdpowiedzZ połączenia nazwiska z reakcją wychodzi mi, że Frau Idzikowski znalazła się w Niemczech w latach 70. na tzw. łączenie rodzin, więc z jednej strony jest bardziej germańska od Wagnera z racji syndromu nuworyszy, z drugiej zaś -boi się, że nowe pokolenia imigrantów pozbawią ją nabytych uprawnień i apanaży, no i rozpoczną kolejną debatę na temat niemieckości.
Odpowiedz@didja: dowiedziałam się :) Pochodzą z mężem ze Śląska. Przy czym podkreśla, że nie z żadnej Polski, tylko ze Śląska, bo „Śląsk to nie Polska”. Jest też sporo młodsza niż wygląda, bo okazuje się, że urodziła się już po wojnie
Odpowiedz@Crannberry: no to masz odpowiedź skąd polskie nazwisko (czy polskobrzmiące). Polacy po zajęciu Śląska nie tylko zmieniali nazwy miejscowości, ale także nazwiska i nierzadko imiona tym, którym łaskawie pozwolono zostać w swojej małej ojczyźnie. Niemcy wydając Ci swoje dokumenty przeklepują 1:1 co masz wpisane w polskim D.O., widocznie nie chciało im się bujać po urzędach, żeby wrócić do nazwiska
OdpowiedzPrzynajmniej do Mediolanu nie trzeba leciec!
Odpowiedz@helgenn: hahahah, zloty komentarz :)
Odpowiedz@helgenn: O tym samym myślałam :D Ale biorąc pod uwagę, że na 90% czeka mnie bardzo paskudna operacja (wycięcie guza razem z częścią żołądka), to już dwojga złego wolę Mediolan, nawet gdybym miała tam Januszowi myć plecy różową gąbką ;) Do tego jeśli termin zabiegu wyznaczą mi już po targach, to się załapię na jedno i drugie…
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2023 o 21:42
Znam takiego Herr Dabrowski, który rękami i nogami się zapiera, ze nigdy w życiu i że nie ma opcji żeby miał przodków w Polsce :D A Idzikowski to nie jest ani śląskie ani mazurskie nazwisko tylko czysto polskie (końcówka -ski jest charakterystyczna dla języka polskiego, idąc za Wiki : „Ski” jest formantem przymiotnikowym, kontynuantem z języka prasłowiańskiego -ьskъ-jь, który określał przynależność do czegoś. Stanowi odmienioną formę formantu „-sk” z końcówką rodzaju męskiego[5][6]. Dzięki temu formantowi tworzy się w języku polskim przymiotniki jak np. „modelar-ski”, „zielar-ski”, „lniar-ski”. Na przykład w XIV wieku „niebieski” oznaczało „przynależny do nieba”, a dopiero później wyraz ten stał się osobnym określeniem barwy niebieskiej, charakterystycznej dla koloru nieba." można przy okazji panią douczyć ;)
Odpowiedz@zuch: Ale nazwisko można odziedziczyć po przodku sprzed wielu pokoleń i faktycznie nie mieć związków z Polską mimo polskiego nazwiska. Przykładem jest np. człowiek, który przez pomyłkę obalił mur berliński, rzecznik prasowy SED Günter Schabowski.
Odpowiedz@Jorn: Tak samo jak Anderson może być nazwiskiem włoskim. Ale ja bym Frau uświadomił, ze nie może być Ślązaczką bo nie ma polskiego nazwiska. :)
OdpowiedzChcę tylko przypomnieć, że "aryjski" nie równa się tylko "germański". Ariowie byli przodkami również Słowian, więc nazwisko pani Idzikowski jest jak najbardziej aryjskie, choć nie germańskie.
OdpowiedzNienawiść do Polskiego narodu trzyma sie znakomicie w niemczech. Żyłam dwa lata na Rugi. Chleb powszedni to wytykanie palcami (mala miejscowość kazdy wiedzial ze jestem polką) . Udawanie kasjerki w sklepie ze mnie nie widzi, albo jak już stanęłam centralnie przed nią i poprosilam po niemiecku (mowilam plynnie ale z akcentem) o chleb i dwie bułki - zaczęła mnie przedzrzezniac. U fryzjera - złośliwie spalił mi włosy. U krawcowej lokalnej - tak mi skrocila spodnie że sięgały do połowy łydki i nawet nie byly uciete na prosto tylko jedna nogawka na ukos a druga w zygzak- serio ! Manicure ? Wyszlam z placzem. Wyjscie do pubu z koleżankami (polkami) - komentarze ze polki sa latwe i szukaja tylko naiwniakow z kasa , jeden wprost podszedł i chciał nas wywalic na szczęście właściciel pubu zareagował. Nie ma w tym grama koloryzowania niestety. Po 2 latach wrocilam do kraju bo mialam dość Finalnie wyszło mi to na dobre ale nigdy nie zapomnę czego tam doswiadczylam. A chcialam tylko pracowac i normalnie żyć.
Odpowiedz@Mufasa: W Niemczech istnieje jeszcze przepaść mentalna między NRD i RFNem. Mentalność, którą opisujesz, jest charakterystyczna dla wschodnich Niemców, których z kolei zachodni Niemcy nie uważają za prawdziwych Niemców. Mieszkam od wielu lat w Bawarii, która jest konserwatywnym na tym, ale nie spotykam się z takim zachowaniem. Tzn. czasem się zdarzy jakiś głupi komentarz, ale to są naprawdę jednostkowej sytuacje i dotyczą raczej nizin społecznych. Pokolenie „rasy panów” ma obecnie ponad 90 lat i już wymiera, a młode pokolenie idzie w drugie ekstremum ultra poprawności politycznej. Antypolskość Ślązaków (zwłaszcza Opolszczyzna) to jest jeszcze osobny temat. Nawet wśród młodych ludzi – niemiecki paszport po stryjecznym pradziadku, po niemiecku nie umie powiedzieć nawet Guten Morgen, a nazwanie go polakiem będzie traktował jak śmiertelną obrazę. Polskiego udaje że nie zna i w polskim urzędzie będzie próbował się porozumiewać jakimś łamanym czymś, co wydaje mu się, że jest niemieckim
Odpowiedz*”konserwatwnym landem” miało byc
Odpowiedz@Mufasa: Może naucz się pisać po polsku, to cię chociaż Polacy będą szanować, nawet jeśli enerdowcy się na to nie zdobędą.
Odpowiedz@Crannberry Myślę że problem wynikał też z tego że była to mała miejscowość. Bardzo hermetyczne społeczeństwo. Odwiedzajac Berlin, Kolonie i inne miasta nigdy nie zauważyłam takich zachowań
Odpowiedz@Mufasa: wniosek jest taki, że jeśli wybuchnie wojna nieważne z kim, ważne pruć do szwabów. a ludzie mi się dziwią kiedy mówie, że powinni ich byli wybić po wojnie
Odpowiedz@gmiacik: ludzie zazwyczaj się dziwią, gdy słyszą debila. W końcu w cywilizowanej Polsce wcale nie jest tak, że nawet w dużych miastach dostaniesz po mordzie wchodząc na "czyjś" rejon.
Odpowiedz@lukez20000: widzę, że szwabom być buty czyścił choćby ci w twarz pluli
Odpowiedz