Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia ku przestrodze. Moje 13-letnie dziecko ma zacięcie do języków obcych. W…

Historia ku przestrodze.

Moje 13-letnie dziecko ma zacięcie do języków obcych. W szkole ma angielski na niezłym poziomie, ale ostatnio wyraziła chęć nauki kolejnego języka, z racji tego, że przez krótki czas, gdy była dzieckiem, mieszkaliśmy we Francji, padło na francuski. Mąż języka nie umie i nie cierpi, ja mam jakąś zakurzoną wiedzę w temacie, ale zacięcia nauczycielskiego nigdy nie miałam. Najpierw szukaliśmy kursów, ale były one albo na drugim końcu miasta albo brak grup dla jej poziomu językowego albo terminy nam nie odpowiadały.

W takiej sytuacji szukaliśmy prywatnych lekcji.
Podejście pierwsze - doświadczona nauczycielka języka francuskiego. No, drogo, ale za jakość się płaci. Przedstawiłam pani sytuację - córka coś tam kiedyś miała do czynienia z językiem i pewien coś tam pamięta, ale trzeba by się zorientować w dokładnym poziomie.

Po pierwszej lekcji nauczycielka stwierdziła, że ją okłamałam, bo córka nie umie, ledwo umie się przedstawić i musi stawkę podnieść prawie dwukrotnie, bo uczenie od podstaw jest trudne. Podziękowałam, bo poczułam, że pani chyba idioty szuka.
Drugie podejście - studentka. Brała mniej, ale też dość dużo. W czasie lekcji zostawiłam drzwi do pokoju córki uchylone. I dobrze. Słyszałam wyraźnie, że po pierwsze lekcja polega głównie na tym, że dziewczyna opowiada mojej córce o trudach swoich studiów, a po drugie w ciągu godziny zrobiła w prostych zdaniach tyle błędów, że nawet jak jako laik trochę byłam zszokowana.

Nawet zaczęłam googlować poszczególne kwestie, zastanawiając się czy ja coś źle pamiętam, czy może dziewczyna zwyczajnie brutalnie kaleczy język. Jej również po lekcji podziękowałam, pytając, na którym roku studiów jest i czy aby na pewno studiuje romanistykę. Dziewczyna przytaknęła, powiedziała, że wie, że nie mówi może idealnie, ale za to niewiele liczy.
To teraz wyobraźcie sobie, że płacicie za schabowego w restauracji, a dostajecie cienki barszczyk z argumentem "a bo my niewiele liczymy za tego schabowego".

Potem dziewczyna stwierdziła, że nawet dobrze, bo ona i tak by nie chciała do nas przychodzić, widać, że jestem nienormalna, bo podsłuchuje własną córkę.

Za trzecim razem na szczęście trafiliśmy dobrze - natomiast obawiam się, że gdyby nie jakaś tam znajomość języka zaufałam bym tej dziewczynie, która przekazywałaby córce totalne bzdury.

korepetycje

by ~furiosa
Dodaj nowy komentarz
avatar Crannberry
20 20

Od podstaw się właśnie najprościej kogoś uczy. Nie musisz rozkminiać, na jakim uczeń jest poziomie, co umie, a czego nie, od początku lecisz swoją metodą oraz nie musisz eliminować błędów, których narobił ktoś przed tobą

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

@Crannberry: No to jest oczywista oczywistość. Ale pewnie "doświadczona nauczycielka" szukała pretekstu do podniesienia stawki. Gdyby uczennica umiała sporo - to by powiedziała "kto ją tego francuskiego uczył, źle mówi, źle pisze, ja to teraz muszę korygować, a to wymaga trudu wielkiego" - sru, stawka podwójna. Jeśli zaś chodzi o studentkę - to w ogóle nie jestem zdziwiona. Poziom nauczania na - tak zwanych - uczelniach wyższych jest zatrważający. Zwłaszcza na tych płatnych.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@Crannberry: C0 do pojedynczych uczniów, to róznie. Jeśli jest otwarty na sugestie i skłonny do poprawy błędów, to powinno byc ok. Gorzej, jak cały czas powtarza to, czego się kiedyś nauczył, chociaż popełnia błędy. Na pewno gorze uczy się grupę, jeśli nie zaczynają od zera. Bo wtedy zaczynają z tego samego poziomu. Po jakimś czasie rożnice poziomów stają się bardzo widoczne. Wiadomo, że niektórzy radzą sobie lepiej, a inni gorzej, a tym bardziej, jeśli ktoś się nie uczy, to po jakimś czasie ma duże zaległości w nauce języka. Może są jacyś geniusze, którzy mogą się nauczyć języka obcego ot tak, ale generalnie bez systematycznej pracy się nie da. I potem uczenie takiej grupy, gdzie mamy co najmniej 2 różne poziomy (stawiałbym na co najmniej 3, słabo, przeciętnie i dobrze), staje się nie lada wyzwaniem.

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
-3 5

Osobiście wolę materiały do samodzielnej nauki języka, bo nauczyciel, o ile nie jest to jego język ojczysty, zawsze będzie miał polski akcent. Ale oczywiście z nauczycielem, mając regularne lekcje, łatwiej się zmotywować, tym bardziej mając 13 lat. Tym niemniej, warto dodatkowo słuchać radia + oglądać TV w tym języku, teraz wszystko można w internecie znaleźć (ja jako nastolatek interesowałem się niemieckim i wtedy były tylko jakieś stacje radiowe na krótkich falach, szumiące niemiłosiernie).

Odpowiedz
avatar fursik
10 10

@JanMariaWyborow Z drugiej strony - kto by Cię nie uczył, i tak będziesz mieć polski akcent, więc co za różnica.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
4 4

@JanMariaWyborow xD a Ty niby jaki akcent chcesz mieć?

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@JanMariaWyborow: O ile nie zaczniesz uczyć się języka jako dziecko, kiedy twój aparat mowy jeszcze jest plastyczny, to akcent nauczyciela nic ci specjalnie nie da - i tak będziesz mówił z własnym (znaczy da się wieku dorosłym też opanować „akcent”, ale to wymaga długiej, żmudnej pracy nad każdą głoską, a potem nad intonacją poszczególnych wyrazów i całych zdań). W przypadku uczniów na wczesnych etapach nauki, istotniejsza jest u nauczyciela znajomość językoznawstwa kontrastywnego, a przynajmniej języka ojczystego uczniów, żeby wiedzieć, jakie są tzw obszary trudności i na czym się skupić, bo np. pewne zjawiska w ich języku nie istnieją w ogóle, albo funkcjonują zupełnie inaczej

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 marca 2023 o 13:13

avatar JanMariaWyborow
-2 4

Człowiek uczy się ze słuchu i przez powtarzanie, jeżeli uczymy się od kogoś kto ma taki sam akcent jak my, a tym bardziej w grupie, to błędy się utrwalają. Oczywiście nauczyciel może dobrze znać i umieć nauczyć gramatyki, przekazać pasję do języka czy nawet jakiś kulturowy kontekst, ale z akcentem zwykle będzie trudno. Zresztą po to są różne platformy internetowe w stylu DuoLingo czy LingQ, żeby można było ćwiczyć akcent z rodzimymi użytkownikami języka.

Odpowiedz
avatar Habiel
3 3

@JanMariaWyborow: Duolingo to głosy z AI ;) Dopóki sama nie potrzebowałam narratora, myślałam że to realne osoby. A jednak część głosów pokrywała się z używanym przeze mnie narzędziem (angielski, japoński i włoski). Także akcent tam też nie jest idealny- wystarczy odpalić sobie polski i zobaczyć jak sztuczna jest artykulacja. Jednak ogólnie się zgodzę- mi długo zajęła zmiana niektórych nawyków i nadal mam problemy z mówieniem słowa comfortable (które nauczycielka błędnie wymawiala jako komforttejble) i Thursday (nauczycielka wymawiala jako terzdej). Weszło mi to w głowę i mimo że wiem, że tak się nie powinno mówić,to i tak tak mówię gdy się nie skontroluje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Habiel: "komfortejbl" to dramat. Ale moi uczniowie szybciutko załapali, że wymawiając tak to słowo zapraszają kogoś do stołu - "come for table".

Odpowiedz
Udostępnij