Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolejna piekielność podróżnicza z mojej bogatej historii. Onego czasu byliśmy w Argentynie,…

Kolejna piekielność podróżnicza z mojej bogatej historii. Onego czasu byliśmy w Argentynie, koło wodospadów Iguazu i na dzionek odwiedziliśmy Paragwaj. Kupa granicznych sklepów z fajnymi cenami, kieszonkowcy oczywiście, niezłe jedzonko w knajpkach. Najbardziej nam się podobało serwowanie piffa w styropianowych futerałach na butelkę, co by się tak szybko nie zagrzało. Jako, że nam to nie wystarczyło postanowiliśmy na trzy dni śmignąć do stolicy Paragwaju, czyli Asuncion. Podróż autobusem z trzema częściami Rambo na telewizorku była OK. Hotel w centrum miasta, przy nieczynnej stacji kolejowej też bez zastrzeżeń, aczkolwiek mieliśmy wrażenie przenosin do lat czterdziestych ubiegłego wieku. No to hajda na miasto i zwiedzanie. Jakoś tak, przy zachodzie słońca trafiliśmy na pałać prezydencki z obowiązkową statuą gostka na wspiętym koniu. Pałac jak pałac, pomnik typowy, ale na tyłach, na równinie nadrzecznej takie slumsy, jakich w życiu nie widziałem (a widziałem sporo). Kartonowe budy, góry śmieci, szczury widoczne gołym okiem - no dramat. No i jesteśmy przy pałacu prezydenckim, a ruch uliczny zero. Nie ma samochodów, żadnych przechodniów, dziwne. Jacyś ludzie nie mogli odpalić auta, pomogliśmy popchnąć, ale dalej pustynia. W końcu zgłodnieliśmy i zaczęliśmy szukać knajpy. O drogę nie było kogo zapytać, bo pieszych brak. Zagadaliśmy do jakiejś baby, ale ona tylko w guarani, a my w tym języku niegramotni. W końcu jest! restauracja, sądząc po menu dość droga. Niczewo, zamawiamy, spożywamy i pytamy kelnera czemu to takie wymarłe miasto. A on na to: bo proszę państwa te okolice to ekstremalnie niebezpieczne miejsce!!! A my, jak turyści z aparatami fotograficznymi na widoku i w ogóle ofiary łatwe do oskubania. Do hotelu wracaliśmy szykiem ubezpieczonym.

by jotem02
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
6 10

Znam to miasto. Byłem tam kilka dni. Miejsca, które opisujesz, też znam. Łezka się w oku kręci. W sumie to ani przez chwilę nie czułem się tam zagrożony, ale do tych slumsów nie podchodziłem. Szedłem drugą stroną ulicy. Aparatu też nie nosiłem. Tzn. poza miejscami typu Machu Picchu, Patagonia czy wodospady Iguazu nie nosiłem ze sobą aparatu, jak się wybierałem w jakieś nowe miejsce. Jak już gdzieś byłem i uznałem, że jest ok, mogłem wrócić z aparatem. Ale w Asunción nie czułem się zagrożony. Zdziwiło mnie tylko, że jak na stolicę, to bardzo mało tam ludzi. Nigdy nie widziałem tak opustoszałej stolicy. Już Ciudad del Este wydawało się bardziej zaludnione i rozwinięte. Ale to miasto widziałem tylko a autobusu, więc ciężko powiedzieć. Z kolei pałac prezydencki to jedno z dwóch miejsc w mieście, gdzie widziałem jakichś mundorowych. Na ulicach w ogóle nie ma policji. Co podobno jest standardem we wszystkich latynoskich krajach. I m.in. dlatego Chile nie uważa się za latynoski kraj, bo tam policji na ulicach jest całkiem sporo.

Odpowiedz
avatar jotem02
-3 5

@pasjonatpl: Zapomniałem dopisać, że to już było po zmroku.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@jotem02 Też szedłem przez Asunción po zmroku. Plan był inny, ale nie mogłem znaleźć autobusu w stronę mojej kwatery. Ani żywej duszy, więc w ogóle nie czułem się zagrożony. Bo niby kto miał mnie napaść, jak ulice były puste?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@jotem02: Dla mnie największą przygodą czy też niespodzianką była zupa paragwajska. Tak samo dziwna jak ten kraj, jedyny w swoim rodzaju.

Odpowiedz
avatar jotem02
2 2

@pasjonatpl: Nie próbowałem. Ale obserwowałem podniesienie flagi narodowej przed paragwajskim Panteonem. Upamiętnienie czasów kiedy w idiotycznej wojnie poległo 80% męskiej populacji tego kraju. Oni nadal to czczą jak relikwię.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@jotem02: O tej wojnie dowiedziałem się dopiero, jak wróciłem do Europy. To tlumaczy, dlaczego ten kraj jest taki wyludniony. W sumie pod tym względem aż tak bardzo się od nich nie róznimy jako naród. Jakie powstania są najbardziej celebrowane? Przegrane. A rocznicę którego z przegranych powstań najbardziej się świętuje? Powstania Warszawskiego, najbardziej przegranego z przegranych. Nie wygraliśmy nic, a straciliśmy tysiące ludzi i sporą część stolicy zrównano z ziemią. Tak jak nie cierpię Korwina Mikke, to zgadzam się z nim w tej kwestii, ze większy bylby pożytek, gdyby wysłano jakieś oddziały do wysadzenia mostów, dróg transportu zaopatrzenia dla Niemców, a nie pchali się w regularną walkę. W Chile, gdzie prawie rok byłem na wymianie studenckiej, też nie lepiej. Są dumni z wygranej wojny z Peru i Boliwią, ale jednym z najbardziej czczonych bohaterów jest kapitan przestarzałego statku, któremu rozkazano bronić dostępu do jednego portu. Cóż. Cudu nie było. Złom, którym dowodził, nie spełnił zadania wobec przewagi liczebnej wroga. I teraz jest jednym z największych bohaterów narodowych Chile.

Odpowiedz
avatar Michail
7 15

Jak nic się nie stało to gdzie piekielność?

Odpowiedz
avatar Nnamani
10 12

@Michail Dla mnie w sposobie pisania autora.

Odpowiedz
avatar jotem02
0 2

@Michail: Taki już ostatni edit. W czasach, kiedy podróżowaliśmy po Ameryce Południowej słodko z bezpieczeństwem nie było. W Buenos mieszkaliśmy w Palermo (taka, podobno lepsza dzielnica). Na każdym rogu ulic dwuosobowe patrole z długą bronią. W Kolumbii śmieszne nalepki w autobusach: nie podróżuj z naładowaną bronią (przekreślony pistolet z magazynkiem). Kontrole w każdym miejscu, przed wejściem do Muzeum Złota - rozumiem, ale przed wejściem do supermercado? Bramka przed dalekobieżnym autobusem jak przed lotem do Izraela. A i kolumna autobusów z eskortą pancerek, a na wjeździe do byle wioski bunkry z ciężką bronią maszynową. Takie to były czasy. A ówczesny Paragwaj to było państwo do którego zgodnie z Lonely Planet po prostu nie należało ryzykować wyjazdu. Szkoda kasy i życia. Pewnie teraz jest inaczej. Ale wówczas czwórka ludzi z kamerami i zapewne z kasą ( dla mieszkańców slumsów nawet 5$ to wielkie pieniądze) to było jak objawienie do szybkiego skoku. A teraz możecie się ze mnie pośmiać.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@jotem02: A kiedy to było? Ja byłem kilka lat temu i było dużo bezpieczniej. Jasne, że trzeba było mieć głowę na karku i uważać na kieszonkowców, ale nigdy nikt mnie nie napadł, a w Asuncion czułem się naprawdę bezpiecznie. A mundurowych z karabinami maszynowymi widziałem tylko przy pałacu prezydenckim w Asuncion i na jednym dworcu autobusowym w Brazylii.

Odpowiedz
avatar jotem02
1 1

@pasjonatpl: No tak ze ćwierć wieku temu.

Odpowiedz
avatar Bezpaniki
12 18

Historia pełna napięcia! Nurtuje mnie jedno pytanie: Czy udało wam się przeżyć???

Odpowiedz
avatar Fahren
5 7

@Bezpaniki: Niestety, umarła

Odpowiedz
avatar JW3333
10 12

Dziwnie napisana historia, niby ciekawy język ale ciężko się czyta ponieważ napisane jak gawęda :) Ale skoro już zrozumiałam, to zadam Autorowi (Autorce/Autorx) pytanie - GDZIE JEST PIEKIELNOŚĆ W TYM OPOWIADANIU ?!?

Odpowiedz
avatar louie
9 11

To nie jest portal dla blogów turystycznych, just sayin'

Odpowiedz
avatar Dominik
1 3

Mocne! Kiedyś jak w Rio de Janeiro jechałem sobie pociągiem zobaczyć ten słynny posąg to się tak zastanawiałem: pociąg jedzie przez takie chaszcze, co chwile się zatrzymuje na przystankach a w środku sami turyści. Wystarczy jak wskoczy grupka z faweli, zbierze fanty od podróżnych i wyskoczy. Bo pociąg bez ochrony…

Odpowiedz
avatar Samoyed
4 4

Jezeli taka niebezpieczna dzielnica to co tam robila droga knajpa? W ultra slumsach taki interes ma marna szanse na przetrwanie, bogacze tam nie mieszkaja ani sie tam nie zapuszczaja. Moze kelner legende dorobil, jak w Nowym Orleanie na Mardi Gras miejscowi robia atmosfere duchowosci i co bardziej przedsiebiorczy oferuja turystom ochrone przed duchami. Faktycznie mistycyzm czuc wtedy w powietrzu, nawet ateista to czuje, ale to nastroj sztucznie, acz skutecznie, wytworzony.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Samoyed Byłem w Paragwaju dużo później, bo kilka lat temu, a wg autora dużo się zmieniło, ale wg europejskich standardów centrum Asunción wygląda jak slums. Także nie próbowałbym przekładać naszych standardów na tamte realia.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 0

@pasjonatpl: Slums jest slumsem, zwlaszcza w Ameryce Poludniowej, oni chyba stworzyli pojecie slumsu (chociaz to chyba Hindusi). I nie neguje istnienia slumsu jako takiego, nawet w srodku miasta, ciekawi mnie co w nim robi droga knajpa. Kto z niej korzysta? A jezeli to tylko wyglada jak slums i to wg paragwajskich standardow normalna dzielnica, to dlaczego ma byc takie niebezpieczne?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@Samoyed: "Slums jest slumsem, zwlaszcza w Ameryce Poludniowej". A byłaś w Ameryce Południowej? Paragwaj jest mocno zapuszczony nawet jak na południowoamerykańskie standardy. A uwierz mi, na początku większość miejsc wydawała mi się slumsami. A potem po wielu z nich chodziłem sam po zmroku i byly dla mnie zupełnie normalne. Ale Paragwaj to inna bajka. Inne kraje, nawet te bardzo biedne, są bardziej rozwinięte. Przynajmniej te części, które widziałem. A ten kraj jakby zatrzymał się w miejscu. I nie napisałem, że centrum Asunción to slums, tylko że wg europejskich standaardów wygląda jak slums. Zresztą jedyny zadbany budynek, jak widziałem, to pałac prezydencki. I to też jedno z dwóch miejsc, gdzie widziałem jakieś służby mundurowe (w tym przypadku raczej wojsko, jakieś oddziały oddelegowane do ochrony szych). Reszta wg naszych standardów wygląda jak slums. Nawet jak kiedyś było bardzo niebezpiecznie, to pewnie takie miejsca miały ochronę albo odpowiednią reputację, żeby każdy bandyta wiedział, że jak się ośmieli, to bardzo gorzko pożałuje. W takich krajach policja działa bardzo kiepsko, ale też jak się za kogoś wezmą na poważnie, to litera prawa idzie sobie na bardzo długi spacer.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 0

@pasjonatpl: Nie bylam w Pargwaju. Bylam w Ameryce Poludniowej - w Meksyku, Argentynie, Kolumbii. Nie znosze tego rejonu swiata, jezeli mam byc szczera. Caly wyglada na brudny i spocony. Chociaz Bogota mi sie podobala, taka oaza. Ale moze jestem uprzedzona z jakiegos powodu, nie wiem. Tak naprawde to pierwotne pytanie bylo z ciekawosci. Bo tak jak napisalam, dla mnie wiekszosc Ameryki Poludniowej wyglada jak slums w naszych kryteriach, ale oczywiscie wiem, ze czesc tego (pewnie wieksza) podyktowana jest warunkami, np. pogodowymi. Niemniej z opisu ta dzielnica wyglada jak XIX wieczne Whitechapel i po prostu zainteresowalo mnie zjawisko drogiej knajpy w takim miejscu.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@Samoyed Widziałem trochę południową i zachodnią część Argentyny i było bardzo czysto. W Chile różnie. Za to Paragwaj to całkowite przeciwieństwo. Mi bardzo się podobało, ale mnie interesowały przede wszystkim góry i przyroda. Miasta dużo mniej.

Odpowiedz
avatar jotem02
1 1

@Samoyed: Bogota to zależy jak gdzie. My mieszkaliśmy blisko centrum, ale widziałem (z okna samochodu) dzielnice gdzie nikt rozsądny by się nie zapuścił. Centrum z Plaza de Armas jest spoko (poza wyłudzaczami), okolice uniwersytetu też. Kolejka zębata na górkę też jest OK (kieszonkowcy!). Stara Bogota jest fantastyczna i tam się nie baliśmy, bo w knajpach do nas zagadywali przyjaźnie. Polecam wypad autobusem (semicocha - półsypialny) do Santa Marta i wybrzeża karaibskiego (Taganga). Coś pięknego i niedrogo.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 0

@pasjonatpl: Argentyne widzialam w latach 90. Wygladala jak bardzo brudny postkomunistyczny syf. Taki ogolny obraz tego kraju mi sie zapisal. A mnie interesuja miasta. Jezeli jade do innego kraju, to chce poznac glownie kulture albo jej brak.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 1

@jotem02: Bogote widzialam z przewodnikiem w postaci mojej serdecznej kolezanki, ktora sie tam urodzila i wychowala. Wiec pewnie nie widzialam zlej strony miasta. Kiedy pokazuje ludziom Warszawe lub Londyn nie prowadzam ich na Szmulcowizne, Targowek fabryczny, Mlociny, Hounslow i Slough :) Bylam tam na trzydniowym wypadzie, wiec nie bardzo moglam zwiedzac caly kraj. Ale ta Bogota, ktora widzialam, to przepiekne polaczenie nowoczesnosci z historia, z pelnym poszanowaniem tej ostatniej.

Odpowiedz
avatar Nanatella
0 0

Pierwsza piekielność w tej historii jest chyba taka, że zmieściłaby się ona w kilku ostatnich linijkach. A druga, że ta historia w ogóle nie jest piekielna.

Odpowiedz
Udostępnij