Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Parę lat temu aby zarobić na studia wyjechałam do Madrytu do pracy.…

Parę lat temu aby zarobić na studia wyjechałam do Madrytu do pracy. Przez to że nie znałam języka jedyną pracą jaką mogłam podjąć było sprzątanie. Trafiłam do bardzo dużego mieszkania, sześć pokoi i pięć łazienek gdzie miałam zająć się ogarnianiem wszystkiego. Nie sądziłam że spotka mnie tam takie upokorzenie.

Dostałam uniforme jak to oni nazywali, sukienkę do sprzątania na której widok rzygałam. Długość do kolan, niebieskie paski i fartuszek w tym samym kolorze. Nawet w najgorsze upały nie pozwolono mi odpinać kołnierzyka sukienki, o zdejmowanie fartuszka nie było mowy.

Musiałam szorować podłogi na kolanach oraz czyścić obsikane dywany przez psa

Łazienki dzieci codziennie były zapaskudzone. Niespłukana kupa to była norma.

W swoim mundurku musiałam dwa razy dziennie wychodzić na spacer z psem

Musiałam tak chodzić codziennie na zakupy. Wysyłali mnie nawet po najmniejszą rzecz jak bułki czy jedzenie dla psa. Wchodziłam i wychodziłam tylko przez wejście służbowe od strony kuchni. Mieszkanie było na czwartym piętrze kamienicy i klatka schodowa dla personelu nie miała windy.

Podczas posiłków rodziny musiałam siedzieć w kuchni. Zawsze w pełnym stroju bo przywoływali mnie dzwoneczkiem aby na przykład zabrać brudny talerzyk.

Hiszpania

by ~KasiaKasiowa
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
1 15

Nuworysze (a na takich mi oni wyglądali) mają różne pier_dolce wynikające, na ogół, z kompleksów. Najważniejsze, żeby dobrze płacili. Wiadomo, że nie jest to praca na stałe - można zęby zacisnąć. Jeśli wyjazd był opłacalny - to warto było. Aczkolwiek, zdaję sobie sprawę, że większość nie zniesie takiego traktowania, a ci ludzie pewnie też nie ośmieliliby się odnosić w ten sposób do rodaczki. Czy tak, czy śmak - rodzinka z piekła rodem.

Odpowiedz
avatar helgenn
4 6

@Armagedon: to raczej nie kwestia jednej rodziny, bo te uniformy są tam dość często spotykane. Pracowałam tam w biurze przez parę miesięcy, w każdy poniedziałek była relacja kto był w droższej restauracji albo co kupił w butiku Prady. Raz mi jedna koleżanka z biura narzekała, że nie lubi filmów Almodovara, bo one pokazują jakby w Hiszpanii mieszkała sama hołota i patologia, a za mało w kinie miejsca dla elit takich jak oni.

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 16

@Armagedon: Czy ja wiem, czy rodaczkę traktowaliby inaczej... To, co opisuje Kasia brzmi jak dosyć standardowe zachowanie bogaczy, np. w USA nadal zdarza się, że są specjalne korytarze dla służby, bo służba ma robić, ale nie ma być widziana. To jest praca dla osób, które od razu wiedzą, na co się piszą i nie biorą tego do siebie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
23 25

Wygląda to na typową pracę dla służby, więc poza obsikanym dywanem i zasranym kiblem nie widzę w tym nic piekielnego. Byłaś pracownikiem, a nie członkiem rodziny, także nie za bardzo rozumiem, dlaczego miałabyś siedzieć w tym samym pomieszczeniu, jak jedzą. A że cię wzywali, to normalne. Od tego jest służba. Podobnie ze sprzątaniem wszystkiego. Pamiętam, jak dawno temu przeczytałem "Szatańskie Wersety" Salmana Rushdiego (chciałem się dowiedzieć, co takiego jest w tej książce, że Chomeini rzucił na autora klątwę) i jeden z bohaterów był znaną gwiazdą filmową, za którą wszystko robiła służba. Z jakichś powodów przestał być gwiazdą i zamieszkał z jakąś kobieta, ale już bez służby. Nie mogła go nauczyć sprzątać po sobie, odkładać wszystko na miejsce bądź wyrzucać do śmieci, bo wcześniej wszystko robili za niego służący. Ot, takie nawyki ludzie sobie wyrabiają, jak mają służących.

Odpowiedz
avatar Etincelle
23 23

@pasjonatpl: tak prawdę mówiąc... co jest piekielnego w czyszczeniu obsikanego dywanu? Albo robisz to sam, albo płacisz komuś, kto zrobi to za Ciebie. Czynność nieprzyjemna, ale oburzać się, że trzeba sprzątać, jak sprzątanie jest Twoją pracą? Bez sensu.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-3 9

@pasjonatpl: Ludzie nie zdają sobie sprawy, że bogacze naprawdę żyją inaczej niż my, biedne żuczki. Nie bez powodu istnieją specjalne szkoły dla opiekunek czy osób sprzątających specjalizujące się w pracy dla bogaczy. Z rzeczy, o których słyszałam, a które rzeczywiście są poniżające, jest np. zakaz patrzenia mieszkańcom domu w oczy. Celebryccy królowie, kurde xD @Etincelle: O ile samego sprzątania nie uznaję za piekielne, to pozwalanie zwierzęciu na wypróżnianie się na dywanie już tak. Nie wiem, jak tutaj, ale są faktycznie są osoby, które pozwalają zwierzętom (dorosłym, zdrowym) załatwiać się w domu właśnie na dywan. To jest piekielne dla zwierzaka i piekielnie niehigieniczne. Ludzie zajmujący się profesjonalnym czyszczeniem dywanów o tym mówią :D

Odpowiedz
avatar digi51
4 8

@Etincelle: Można na to patrzeć dwojako. W sumie autorka napisała, że miała "ogarniać wszystko", ale wątpię, aby faktycznie tak to było sformułowane, chyba jej chodzi o to, że prostu miała mieć obowiązki gospodyni domowej. Nie w każdym gospodartwie domowym jest regularnie zaszczany dywan i nie podchodzi to pod standarowe obowiązki domowe, takie codzienne. Równie dobrze u państwa mógł być chory członek rodziny, który regularnie srałby na ten dywan. No niby wiadomo, że od tego ma się gosposię, żeby takich rzeczy nie robić samemu, ale jednak warto potencjalnego pracownika uprzedzić, że takie rzeczy też będą się zdarzac. Wtedy może jedna czy druga kandydatka odmówi.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 12

@didja: Przede wszystkim autorka powinna dopowiedzieć, czy zatrudniła się sama, czy przez jakąś agencję. Bo na ten moment atakowanie pracodawców jest słabe. A druga rzecz, że skoro autorka nie znała języka, to może dostała wszystkie informacje przed podjęciem pracy, ale ich nie zrozumiała, a mimo to się zgodziła. Przecież autorka nigdzie nie napisała, że dołożono jej obowiązków. Skarży się głównie na to, że musiała sprzątać i nie była traktowana jak "jedna z nich". A, ubiór powinien oczywiście być dostosowany do warunków, to absolutnie prawda.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2023 o 21:45

avatar Etincelle
12 14

@Ohboy: nie no, jasne, jeśli to było tak, że właściciele pozwalali psu załatwiać się na dywanie, to to jest piekielne. Tyle że - wg mnie - z innych powodów niż to, że potem gosposia/sprzątaczka będzie musiała sprzątać. Digi, oczywiście. Obowiązki w miarę możliwości wyszczególnione i/lub dzień czy tydzień próbny, żeby móc spokojnie podjąć decyzję. Zresztą zawsze można zrezygnować. Mi bardziej chodziło o to, że gdybym miała fantazję nawet sama sikać po dywanach, to miałabym prawo szukać kogoś, kto to będzie sprzątał. I jeżeli chętny by się znalazł, to wcale nie czułabym się piekielna (znaczy, owszem, idiotycznie sikać na własne dywany, ale sam fakt, że sprząta to ktoś, kto ma za to płacone, a więc - nie z przymusu, piekielny nie jest). Bo na razie ten tekst brzmi trochę tak, jakbym płakała, że na lekcje przychodzą do mnie osoby, które nie umieją jeździć na nartach, dentysta - że z zepsutymi zębami, a budowlaniec - że z chałupą w ruinie.

Odpowiedz
avatar digi51
14 14

@Etincelle: No, to jest akurat przypadłość wielu osób pracujących na sprzątaniu, że chodzą ludziom po domach, a potem obgadują, jak to ludzie mają brudno w mieszkaniach. Jak czasem wpadam na taki pomysł, że może bym sobie zamówiła taką usługę choćby raz na tydzień, to przypominają mi się moje znajome, sprzątaczki, które potrafiły mi opowiadać, jaki kolor miała wydzielina na majtkach ich klientki, jak ładowały pranie do pralki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 15

@pasjonatpl: "Wygląda to na typową pracę dla służby, więc poza obsikanym dywanem i zasranym kiblem nie widzę w tym nic piekielnego." OCZYWIŚCIE! A ja, akurat, nie widzę nic piekielnego w szorowaniu zasranego kibla i praniu zasikanego dywanu - bo to są normalne obowiązki osoby "ogarniającej" dom. I swój własny - i cudzy, bo w cudzym, między innymi, za to właśnie płacą. Ale nigdy nie zrozumiem obowiązku noszenia koszmarnej kiecki i fartuszka, w dodatku w najgorszy upał, na spacerach z psem i na zakupach. Chyba tylko po to, żeby wszyscy sąsiedzi widzieli, że "jaśniepaństwo" mają służbę. Nie zrozumiem ganiania "służby" kilka razy dziennie po jakąś pierdołę ze sklepu, w dodatku po schodach na czwarte piętro, bo "służba" nie ma prawa wejść "od frontu" i korzystać z windy. Nie zrozumiem wymogu szorowania podłóg szmatą "na kolanach", bo to nie są czasy króla Ćwieczka, tylko XXI wiek, gdzie w każdym sklepie AGD znajdziesz bogaty wybór urządzeń do mycia podłogi "na stojąco". No i - nie pojmę ganiania "służby" po kilkanaście razy, z kuchni "na salony", po każdą opróżnioną/wykorzystaną w trakcie posiłku skorupę. I nie chodzi o to, że "służba" nie jada przy stole z "państwem", tylko o to, że ma siedzieć w kuchni przez cały posiłek, wyłącznie w celu oczekiwania "na dzwoneczek". Sama, zapewne, jedząc swój posiłek w innych godzinach. No, ale tutejsza "społeczność" niczego złego w takim traktowaniu nie widzi. W końcu służąca - to służąca. No nie?

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 13

@Armagedon: Rzecz w tym, że zaczynając gdzieś pracę zgadzasz się na jej wymagania, prawda? Zanim się gdzieś zatrudniasz dowiadujesz się, na czym dokładnie polega praca. Szczerze wątpię, że była to jedyna tego typu praca, więc dlaczego tam tkwiła? Mogła zmienić miejsce zatrudnienia, jeśli warunki okazały się inne niż obiecywano. Dlaczego nie poszła sprzątać do hotelu? Czyżby płaca była lepsza? A może wszystko było takie, jak miało być, tylko autorka nie do końca rozumiała, na co się pisze? Tak, niemożność korzystania z windy, jeśli faktycznie jakaś była w kamienicy, jest głupia. Ale jeżeli od razu powiedziano jej, że ma korzystać ze schodów dla służby, to nie ma problemu, to była jej decyzja. Mycie podłóg? A to już zależy od podłóg, stare drewniane podłogi najlepiej wyglądają po myciu ręcznym. Wiem, bo mam takie. I znowu, autorka wyraziła zgodę na taką pracę. Nie mówimy tutaj o zdesperowanej osobie, która nie miała wyboru i musiała wziąć cokolwiek, aby się utrzymać. Mówimy o osobie, która pojechała sobie zarobić na studia. "ma siedzieć w kuchni przez cały posiłek, wyłącznie w celu oczekiwania "na dzwoneczek"." A ból tyłka o to akurat jest zabawny, bo to najłatwiejsze, co można robić. Wolałabym to niż mycie czegokolwiek w tym czasie xD

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2023 o 3:59

avatar Etincelle
5 5

@digi51: ja takie obgadywanie jestem w stanie zrozumieć, ludzka rzecz, sama czasem wspomnę o jakichś ewenementach znajomym czy tutaj, chociaż rzeczywiście omawianie bielizny byłoby dla mnie zbyt niesmaczne (w sensie naruszania cudzej prywatności, zbyt intymne, a nie, że obrzydliwe). Ale no samo oburzenie na syf? Gdyby mieli czysto, to by nie potrzebowali sprzątaczki. Armagedon, i tak, i nie. Mi też ten strój wydaje się durny, ale ktoś wyżej wspomniał, że tam to norma, więc może bardziej kwestia zwyczajów, a nie chęci upokorzenia. Ganianie po kilka razy po pierdołę - obowiązek jak każdy inny. Dostanie za to pieniądze. Przyjemniejsze nawet to ganianie niż sprzątanie. Z windą słabo, ale znowu - kwestia zwyczajów. Zresztą nie widzę tragedii w bieganiu na czwarte piętro. Ludzie tak mieszkają w budynkach bez windy, żyją, niewygodnie, ale czy piekielnie? Co złego w dzwoneczku też nie wiem. Jeżeli ktoś życzy sobie pełnej obsługi podczas posiłku, to niech ma. Jak inaczej miałby poprosić o zabranie czegoś? Lepiej by było, gdyby pracownica stała cały czas w kącie i obserwowała posiłek? Mnie by ten dzwonek bardziej irytował z pozycji pracodawcy, prawdę mówiąc, wygodniej by mi było, gdyby ktoś właśnie gdzieś stał i obserwował. Z pozycji służby wolałabym klapnąć w kuchni i czekać na wezwanie. ;)

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@Etincelle: Obgadywaniu obgadywaniu nierówne. Rozumiem narzekanie np. na roszczeniowość klientów albo januszowanie albo zwykłe uwagi, że ktoś m to czy tamto w mieszkaniu, ale komentowanie, że ktoś ma taką czy inną bieliznę albo ile to mu się kurzu nazbierało za kanapą i jakie to straszne, że panna musiała ten kurz odkurzyć jest trochę nie teges - toć jakby nie miał to by sprzątaczki nie potrzebował.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-4 4

@Etincelle To, że pozwalają zwierzęciu tam sikać. Poza tym mycie i suszenie trochę trwa, więc chyba muszą mieć kilka.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 2

@didja Wiem, jakie tam są upały. Co to znaczy, że się w d...ach poprzewracało? Im czy tobie? Zostajesz zatrudniony/a do wykonywania danej pracy, to ją wykonujesz zgodnie z umową. Zapinanie kołnierzyka? W biurze też zapinasz koszulę do końca, bo w pracy masz się odpowiednio prezentować. Chyba że mieli takie same stroje na każdą pogodę, nic cieńszego na upały. To byłaby piekielność.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 7

@Armagedon Szczerze? Gdybym miał taką pracę, to w trakcie jedzenia przez nich posiłku wolałbym siedzieć w kuchni i przychodzić, jak mnie wzywają. Bo co miałbym tam robić? Stać jak kołek i robić dobre wrażenie? Czasami musiałem w różnych miejscach i nienawidzę tego. Słuchać ich prywatnych rozmów? Jeszcze lepiej. A że wzywają, żeby zabrać każdy talerzyk czy półmisek? Przypomnij sobie każdą większą rodzinną imprezę. Zawsze ktoś stawiał na stole czyste naczynia i zabierał brudne, bo po jakimś czasie brakowało miejsca. Także jaka tu piekielność? Stać ich, to zatrudnili kogoś, żeby to robił. A jak ktoś się zgodził na podjęcie takiej pracy, to niech ją wykonuje.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 5

@Armagedon To teraz sobie wyobraź, że masz męża i zatrudniacie służące, młode dziewczyny. I każda ma bardzo ładny uniform podkreślający kształty. I są w domu cały czas. I jak? Podoba ci się taka opcja? Ile czasu minie, zanim mąż zacznie za którąś wodzić wzrokiem? Nie piszę, że na pewno coś zrobi, ale co jakiś czas się obejrzy za młodą, w miarę atrakcyjną dziewczyną w uniformie podkreślającym atrybuty. Podobałoby ci się? A może jeszcze którejś by się spodobał bogaty pracodawca i zaczęłyby się podchody, testowanie granic, jak może się ubrać. Ok. Nie musi zapinać kołnierzyka, ale ile guzików od koszuli może rozpiąć? Ile może pokazać? Może aż do stanika a może trochę powyżej? A może przy panu domu trochę mocniej się nachyli? A to i tak pikuś w porównaniu z dawnymi czasami, kiedymłode służące często otrzymywały propozycje nie do odrzucenia. W tamtych czasach praca w ciepłym domu z regularnymiposiłkami to było coś, więc na jedno miejsce byłodużo chętnych. Więc jaki dziewczyna miała wybór? Rozłożyć nogi albo wylecieć na ulicę z kiepskimi referencjami. Także lepsze są jasne zasady dla służby w domu i nawet najbardziej obleśne stroje niż ryzyko takich umizgów u siebie w domu. I nawet jako pracownik wolałbym taką opcję. Jasne zasady, bez żadnych podtekstów albo ryzyka, że pracodawca zacznie podejrzewać że coś się dzieje między mną a jego żoną czy córką i zaczną się cyrki. Mam wykonywać swoje obowiązki i jak najmniej rzucać się w oczy. W sumie nawet osobne wejście dla służby, gdyby była winda, to byłoby świetne rozwiązanie. Chodzi o to, żeby służba nie zakłócała ich codziennego trybu, więc co może, to robi w osobnych pomieszczeniach, a nie będzie np. co chwila biegać z zakupami i wpadać na kogoś z domowników.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 3

@pasjonatpl Albo wyobraź sobie, że pracodawca bardzo lubi młode pokojówki i muszą nosić kostiumy, które bardzo mu się podobają. Cały czas się na nie gapi. Nigdy nie wiadomo, czy na tym poprzestanie. Albo może mieć gości, którzy lubią służące w ładnych kostiumach podkreślających kształty i ciągle się na nie gapią.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@pasjonatpl: Chyba trochę popłynąłeś. Ja tam nie uważam takiego czy innego mundurka za coś uwłaczającego, chyba, że serio jest to strój jak dla klauna, ale naprawdę uważasz, że jak facet jest świnią polującym na tyłek młodej służki to taki czy inny strój coś zmieni? Jasne, ja bym wolała, aby osoba dla mnie pracująca i mająca kontakt z moją rodziną nie chodziła po moim domu półnago albo w wyzywających ciuchach, no, ale jakby musiała kazać sprzątaczce zapinać się pod szyję, żeby mój mąż się w nią nie wgapiał i może jeszcze na tym nie poprzestał to wolałabym wymienić męża. Niczego się nie da w życiu przewidzieć, jak facet jest skłonny do zdrad to możesz kazać służce chodzić w worku po kartoflach, a on i tak znajdzie sposób, żeby go zdjęła albo znajdzie sobie kochankę gdzie indziej. Osobiście uważam, że osoba, która przychodzi do jakiejkolwiek pracy, w której ma kontakt z ludźmi ubrana tak, że odsłania pół tyłka albo cycki jest niepoważna. Byłam kiedyś w restuaracji i obsługiwała mnie kelnerka z dużym biustem, której cycki wylewały się prawie z bluzki, a spodenki nawet nie zasłaniały tyłka. To było niesmaczne. I to nie kwestia zazdrości czy pilnowania chłopa, bo byłam z koleżanką. Ja w lecie w pracy chodziłam w długich spodniach i koszuli w krótkim rękawem. Niektóre koleżanki nosiły rybaczki, ale to był max. W pewnych zawodach wymagana jest jakaś estetyka wyglądu mając kontakt z klientem i jeśli ktoś tego nie pojmuje to nie dojrzał do takiej pracy.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@digi51: Przyznaję, trochę mnie poniosło. Ale tylko trochę. Jak już napisałem, nie chodzi mi o samą zdradę. Wtedy to masz rację, strój nie ma znaczenia. Może dziewczyna nosić worek na kartofle, a mąż i tak się nią zainteresuje. Chodzi mi o samo przyciąanie wzroku. Prawie każdy facet się obejrzy za atrakcyjną i odpowiednio ubraną dziewczyną. Obejrzy, a nie od razu będzie czegoś próbował. I gdybym był żonaty i miał jakąś służbę, to sam wolałbym, żeby żadna nie chodziła w ciuchach podkreślających walory, bo na pewno bym nie zdradził (ja nie z takich), ale czasami bym spojrzał. Taki odruch. I żona nie byłaby zadowolona. Mógłym mieć ciche dni przez jakiś czas. A co do potencjalnych służących próbujących przyciągnąć uwagę, to pamiętam jedną historię z jakiegoś biura. Pracodawca zażądał odpowiedniego ubioru zakrywającego dużo, bo młode dziewczyny próbowały wywalczyć sobie jego względy przez jak najkrótsze mini i jak najgłębsze dekolty. Facet stwierdził, że są tam po to, żeby pracować, a nie kręcić tyłkiem, więc postawił sprawę jasno.

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 14

Skąd u pseudojaśnie państwa takie uwielbienie dla własnych fekaliów? Pamiętam z czasów pracy w liniach lotniczych - podczas każdego porannego lotu do Londynu zdarzał się przynajmniej jeden pan biznesmen w drogim garniaku, który robił dwójkę, po czym wolał personel, pokazywał, co wyprodukował i kazał spuszczać po sobie wodę, bo „od tego jest służba”. Nawet najbardziej napruci kibole się tak nie zachowywali. Koleżanki, które miały doświadczenie w liniach typu Emirates czy Qatar mówiły, że u nich takie coś było na porządku dziennym.

Odpowiedz
avatar helgenn
6 6

@Crannberry: w krajach azjatyckich posiadanie służby od wszystkiego jest dość typowe, do tego niemal wszędzie panuje system kastowy. Rodowity biznesmen z Dubaju niekoniecznie musi mieć do tego kompetencje a bardziej rodzinne koneksje, skoro bogaty był od zawsze to i służbę zawsze miał. Wydaje mi się, że wśród Romów kobieta ma czyścić kibelek po swoim mężu, to pewnie jakiś rodzaj pokazania, że ona jest od usługiwania albo jest najniżej w hierarchii. Ot, co kraj to obyczaj.

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 2

@helgenn: o ile biorę pod uwagę, że takie zachowanie w np. Indiach czy krajach arabskich może wynikać z tamtejszej kultury czy zwyczajów, to u białych Europejczyków (w tym konkretnym przypadku Irlandczyków) jest to jakaś kompletnie dla mnie niezroumiała chęć zademonstrowania trudno powiedzieć czego. Jakies perwersyjne odreagowywanie lat ucisku?

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
15 19

A poszłabyś na pokojową do polskiego hotelu i... byłoby dokładnie tak samo. Jak strój to strój, niespłukane odchody to absolutna norma, generalnie jesteś od sprzątania. Na kolanach serio łatwiej czyścić czasami. Mam wrażenie, że po prostu nie zrozumiałaś na czym polega Twój zawód.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 8

@Cyraneczka: Przypomniałaś mi strój, który dostałam na dzień próbny w hotelu u nas. Tylko tam była klima, więc kołnierzyk nie był problemem. Brzydkie to było niemożliwie, ale to chyba nawet lepiej, że strój nie wpisywał się w fantazje, które mogą mieć niektórzy goście.

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
5 5

@Armagedon To o czym piszesz zależy od widzimisię właściciela hotelu, ale TAK - są hotele, w których pokojowe mają latać schodami dla personelu, bo winda jest dla gości. I nie ma opcji, że w stroju do sprzątania jedziesz windą z gościem hotelowym. Co do sprzątania na kolanach, bierz poprawkę, że bardzo często w hotelach "czyści" się... ręcznikami i pościelą po gościach. I to w takich powyżej trzech gwiazdek. "Czysta" łazienka dla dyrekcji to taka, w której np. nie znajdziesz nigdzie włosa na podłodze, więc tak, nasza szefowa wymagała by kafelki przecierać szmatą/ręcznikiem na kolanach, bo po takim mopie mógł gdzieś zostać włosek przyklejony do ścianki brodzika prysznicowego i awantura gotowa. Ja nie mówię, że to jest dobre, po prostu jest to norma.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
8 10

@Armagedon: zdziwię Cię, ale tak. Mniej więcej tak samo wygląda praca w polskim hotelu. I w tym w którym akurat pracowałam były - obowiązkowe mundurki - cztery piętra po których trzeba było biegać bez windy - podłogę szorowało się na kolanach Wydaje mi się, że jedyna różnica polega na płacy, bo w Polsce to jest minimalna krajowa w złotówkach, a w Hiszpanii nawet jeśli minimalna to w euro plus jest prawie o połowę wyższa niż nasza, oraz w tym że w hotelu masz do szorowania jakieś 50-100 pokoi i łazienek zamiast 6. Możliwe też, że przy takiej formie pracy autorka miała zapewnione wyżywienie i nocleg (bo z opisu brzmi jakby cały dzień była do dyspozycji). Podsumowując, mając do dyspozycji pracę na pokojach w Polsce, albo bycie służbą w Hiszpanii, chyba jednak skłaniałabym się do tego drugiego.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Brzeginka: Pierwsze słyszę o szorowaniu podłogi w hotelu na kolanach. Znam niejedną osobę, która pracowało w roomservice i przede wszystkim z przyczyn czasowych, szorowanie podłóg na kolanach to jakaś abstrakcja.

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
3 3

@digi51 Korytarze i inne duże powierzchnie oczywiście jechało sie mopem, ale łazienka dwa na dwa metry na kolanach.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 2

@Armagedon Nie wiem, jak to wyglądało w przypadku autorki, ale w hotelu, przynajmniej dużym, to sprzątanie na akord. Całą zmianę zasuwa się na najwyższych obrotach. Także całkiem możliwe, że jako służąca w Hiszpanii miała lepiej.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 5

@digi51: Ja byłam tylko na próbnym (nie odpowiadały mi warunki, więc zrezygnowałam, szokujące :D), ale faktycznie babeczki w łazienkach zmywały podłogę na kolanach, bo tak było szybciej. Trzeba było przejechać umywalkę, wannę/prysznic, kibel i podłogę, więc brały ręczniki po gościach i głównie tymi ręcznikami leciały z góry do dołu, bez wychodzenia z łazienki po dodatkowy sprzęt. Patrząc na to, że potem chodziła inna osoba i sprawdzała, czy wszystko jest ok (jak nie było, to cofała), to każda minuta była na wagę złota. Zwłaszcza, że teoretycznie obowiązywała stawka godzinowa, ale trzeba było zrobić wszystkie przypisane pokoje, więc nówki raczej nie wyrabiały się w 8 godzin.

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@Ohboy: Ok, ja sobie szorowanie podłogi wyobrażam jak za dawnych czasów - na kolanach, centymentr po centymetrze szczotką. Przetarcie ręcznikiem to nie szorowanie chyba?

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 2

@digi51: Powinny trochę szorować, ale robiły jak najszybciej. ;) Tylko, że w hotelu każda sprzątająca ma o wiele więcej pomieszczeń do wysprzątania niż autorka i to codziennie. A w innym komentarzu wyjaśniałam już, że porządne, drewniane podłogi najlepiej myje się właśnie tak, na kolanach. I jeśli taki wymóg postawił pracodawca przy zatrudnieniu, to nie ma problemu. Jakbym zatrudniła kogoś do siebie do sprzątania, to wymagałabym takiego standardu, jaki sama stosuję, gdy chcę mieć porządnie wysprzątane. Oczywiście za odpowiednią opłatą i z uprzedzeniem.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@Brzeginka: W polskim hotelu, w którym ja pracowałem, były dwie windy dla gości i trzy dla personelu:)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Jorn: To też zależy od tego, jak wszystko jest zorganizowane. Pracowałem kiedyś w dużym hotelu. Było kilka pięter, a pralnia chyba na parterze. I z każdego piętra było sporo pościeli, ręczników i być może czegoś jeszcze (nie wiem, bo pracowałem na kuchni). Także zupełnie by się nie opłacało zmuszanie pracowników do ganiania z tym po schodach. Tak jeden pracownik brał wszystko na specjalny wózek, wiózł windą do pralni, a potem ktoś brał to z powrotem na pokoje.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 6

@KasiaKasiowa: To żal możesz mieć tylko do cioci, że załatwiła Ci pracę, na którą nie byłaś gotowa.

Odpowiedz
avatar KasiaKasiowa
-4 6

Nie miałam żadnej umowy, żadnego zakresu obowiązków pojechałam z polecenia

Odpowiedz
avatar Presti
6 12

Jak to musiałaś? Siła ci ten mundurek założyli lub grozili bronią? Bo myślę, że podali warunki, jaką jest stawka i się zgodziłaś

Odpowiedz
avatar ninquelote
18 22

Ale co tu jest piekielne? Obsikane dywany - jeżeli to szczeniak albo stary pies to się zdarza. Przerabiałam prywatnie, prałam i nie czułam się upokorzona. Mundurek - Przerabiałam w kilku miejscach pracy, też nie czułam się upokorzona. Brudne toalety - to standard na sprzątaniu, w hotelach jest jeszcze gorzej. Posiłki - czy oni zatrudnili cie jako pomoc domową czy zaadoptowali jako pełnoprawnego członka rodziny? Jako kelnerka też przerabiałam czekanie jak ktoś zje żeby zabrać talerzyk, też nie czułam się tym upokorzona. Chyba mam zaniżone standardy, bazując na standardach tej historii to moje życie to pasmo upokorzeń...

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
6 8

@ninquelote Biorąc pod uwagę, że żyjemy w czasach gdzie każdy sie obraża o wszystko, to chyba lepiej już w drugą stronę ;) A tak poważnie, nie jest chyba poniżającym posprzątać czyjś obsrany kibel, poniżające jest raczej taki kibel celowo zostawić.

Odpowiedz
avatar Samoyed
4 6

@ninquelote: Nie masz zanizonych standardow. Pamietaj, ze mamy swiat wypelniony platkami sniegu, ktore sa za delikatne i nie sa na normalne zycie przygotowane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 21

Zatrudnij się jako sprzątaczka, miej pretensje, że musisz sprzątać. Żelazna logika.

Odpowiedz
avatar Face15372
11 15

Też czuję się upokorzony. Muszę pięć razy w tygodniu być punktualnie w pracy, nie mogę po biurze chodzić z gołą klatą i jeszcze muszę wykonywać swoje obowiązki. A do tego przełożony wydaje polecenia. No kto to słyszał, chyba nie tak to powinno działać, że robi się to co do nas należy i za co nam płacą? xD

Odpowiedz
avatar shpack
10 12

A co tu takiego piekielnego ? Praca jak w korpo: obowiązuje dress code , jesteś na każde zawołanie przełożonego i harujesz za kogos , bo gówno robią ;)

Odpowiedz
avatar r1979
2 4

Elita i obsikany dywan - zupełnie jak w dawnych czasach. Gdy teraz chodzimy po różnych pałacach i zamkach mamy zapach muzeum, a kiedyś przewodnik nam powiedział - wyobraźcie sobie ten zapach jaki tu musiał panować. Ludzie załatwiali swoje potrzeby w kątach sali. Więc teraz wyobraźcie sobie jaki zapach musi mieć dywan, który jest nieustannie obsikiwany. Niespuszczana toaleta też nie pachnie fiołkami. Jak można żyć w takim smrodzie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2023 o 10:09

avatar pasjonatpl
2 4

@r1979 Teraz dopiero doczytałem, że to była toaleta dzieci, a nie dorosłych. Jeśli to małe dzieci, to dopiero się burzą, a autorka robi gównoburzę. Przecież rodzice nie będą po nich sprzątać, bo po to ją zatrudnili. Co do dywanów, to czyszczone na bieżąco może nie będą śmierdzieć, ale mimo wszystko powinni inaczej to rozwiązać, żeby pies załatwiał się gdzie indziej.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 6

@pasjonatpl: no i wlasnie powinny byc takich podstaw uczone od malego- ze wode po sobie sie spuszcza np. powodzenia zycze takim ludziom w doroslym zyciu

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@bazienka: Rzecz w tym, że w historii nie ma słowa o tym, w jakim wieku były dzieci. @pasjonatpl: Tak samo jak brak szczegółów dotyczących psa - jeśli to szczeniak, stary pies, albo zwierzak z jakimiś chronicznymi problemami z pęcherzem to trudno się właścicielom dziwić, że woleli kupić dywaniki i rozłożyć je w strategicznych punktach niż ryzykować zniszczenie podłogi. Także dla mnie jedynymi faktycznymi piekielnościami w tej historii jest wymaganie, żeby pracownica latała w tę i nazad na czwarte piętro zamiast danie jej listy zakupów ze 2 razy dziennie, no i niezapewnienie odpowiedniego stroju na lato.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 3

@jass: Być może to nie wynika z żadnej złośliwości, tylko nie zdają sobie sprawy z tego, że coś takiego może być uciążliwe, bo sami nigdy tego nie robili. Częśto tak jest, że jak człowiek czegoś nie robił, to nie wie, jak to wygląda z perspektywy osoby, która się tym zajmuje.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@jass: jesli byly starsze, to tym gorzej

Odpowiedz
avatar bazienka
1 7

to nie praca sprzataczki, tylko sluzacej spojrz na to inaczej- potraktuj ten stroj jako element wykonywanej pracy, a nawet element rozdzielenia pracy od twojego realnego zycia i statusu :)

Odpowiedz
avatar irulax
5 5

Cóż, zawsze jest jakaś pula robót zwyczajnie podłych. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś musi wymieniać pampersa staruszkom, czyścić kible, wywozić szambo itp. itd. Nie rozumiem jednak powodu aby upadlać takiego człowieka, robić mu "koło pióra" bo... mogę. Podobnie jak darcie japy na kasjerkę w markecie, która może już na oczy nie widzieć jeśli siedzi za kasą dłużej niż powinna.

Odpowiedz
avatar shpack
2 4

2 x dziennie wychodziłaś na spacer z psem, a on dalej srał na dywan ? Czy jednak kiedyś się tak raz zdarzyło?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 2

@shpack: Zależy od wieku i wielkości psa. Z moim amstafem trzeba było wychodzić trzy razy dziennie. Za szczeniaka i na starość (13-14 lat) zdarzało/zdarza mu się popuścić, mimo, że zawsze ktoś starał się z nim wychodzić przy pierwszych objawach chęci awaryjnego wyjścia na spacer.

Odpowiedz
avatar jass
3 3

@shpack: To się tak fajnie mówi, jak się nie ma psa, bo przecież wiadomo, że psy to zwierzaki nauczone czystości, że zawsze dadzą znać jak chcą na dwór itp. Tymczasem w rzeczywistości bywa różnie. Mój półroczny owczarek wciąż w żaden sposób nie informuje, że potrzebuje wyjść na dwór. Spacery ma w regularnych odstępach czasu więc zwykle dzięki temu większość potrzeb załatwia jednak na dworze. Ale nie zawsze - bywa że zsika się w mieszkaniu, mimo że teoretycznie bez problemu powinna wytrzymać do kolejnego spaceru.

Odpowiedz
Udostępnij