Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mąż i ja przyjaźniliśmy się z dwiema parami. Nazwijmy ich Kasia i…

Mąż i ja przyjaźniliśmy się z dwiema parami. Nazwijmy ich Kasia i Tomek, Ania i Janek. Spędzaliśmy wspólnie weekendy, czasami w 4, czasami w 6. Chodziliśmy na wycieczki, albo na piwko do baru. Czasami w czyimś mieszkaniu robiliśmy wieczór gier, albo zapraszaliśmy się wspólnie na obiad.
Wtedy nie byliśmy jeszcze małżeństwem, byliśmy zaręczeni, ale w trakcie trwania tej kilkuletniej przyjaźni, postanowiliśmy wziąć ślub, więc poszliśmy do urzędu ustalić termin. Chcieliśmy żeby, któraś z par została naszymi świadkami, Kasia i Tomek bardziej się do tego palili, a Ania i Janek twierdzili, że faktycznie tak będzie lepiej jeśli wybierzemy Kasię i Tomka, bo mają więcej czasu. Tak też zrobiliśmy.
Od początku wiedzieliśmy, że nie chcemy ślub cywilny, a wesela tradycyjnego w ogóle. Uznaliśmy, że szkoda na to pieniędzy, że gości i tak będzie mało, więc woleliśmy po prostu wieczorem, w dniu ślubu iść potańczyć ze znajomymi i przyjaciółmi do ulubionego lokalu.
Teściowa się tylko uparła, że trzeba obiad w domu zrobić u niej i że ona go zrobi. Mieszkaliśmy z nią wtedy, na ślubie miała być jej siostra, drugi mąż i kuzynka. To tyle jeśli chodzi o rodzinę. Z naszej strony było ogółem 8 osób, łącznie z Kasią, Tomkiem, Anią i Jankiem. Chciała mieć teściowa ten obiad to się nie sprzeciwialiśmy. Był rosół, kotlety, tort i wino. Tyle. Nie widzieliśmy z mężem w tym nic złego. Oczywiście wszyscy goście byli powiadomieni, że bierzemy ślub dla miłości, nie wesela, że wieczorem będą dzikie tańce w lokalu, piwko i drinki. Wszyscy znajomi uznali, że to nawet fajny pomysł i że skoro nam tak pasuje, to to jest najważniejsze.
Ogólnie dzień ślubu i wieczór, ja i Mąż wspominamy bardzo miło i super się bawiliśmy.
Niecały rok później, nasza przyjaźń z Tomkiem, Kasią, Anią i Jankiem się rozpadła. Powód? Zbliżał się weekend, żadne z 4 przyjaciół się nie odzywało na komunikatorze, jak to zawsze bywało, więc napisałam do Ani, co robimy w weekend. W odpowiedzi napisał do mnie Janek, z bardzo nieprzyjemną wiadomością, że skoro ich za plecami obgadujemy, to koniec naszej przyjaźni i mamy spadać na drzewo. Mąż i ja byliśmy w szoku, bo nigdy nic złego o nich nie mówiliśmy. Nie chcieli się nawet spotkać i tego wyjaśnić.
Wyszło w końcu szydło z worka, że to Kasia i Tomek im głupot nagadali, bo byli zazdrośni, że to nie ich wybraliśmy na świadków na ślubie. Do tego okazało się , że Ania i Janek, gdzie tylko się dało opowiadali jaki to mieliśmy beznadziejny ślub, bo bez wesela na x osób, tylko marny obiad w domu i impreza wieczorem.
Ale to nie koniec tej historii. Ania i Janek jakiś czas później, też się pobrali. W kościele, w białej sukni z welonem, z weselem na 150 osób, na które wzięli kilka tysięcy kredytu. Podróż poślubna w egzotykach. I co? I to, że ja i Mąż jesteśmy po ślubie już 11 lat, w związku 16, a Ania i Janek rozwiedli się po kilku miesiącach.
Bolało, że tak łatwo uwierzyli Kasi i Tomkowi, nie próbując z nami nawet wyjaśnić. Bolało, że w 4 dalej się przyjaźnili. Ale przynajmniej jakaś sprawiedliwość istnieje.
Kredyt na ślub i wystawność wesela, to nie gwarant miłości i trwania ze sobą póki śmierć nie rozłączy.

Toruń

by ~Boczarka
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
9 9

Niestety nie ma czegoś takiego, jak gwarancja miłości. Ani wystawne wesele, ani jego brak. Widać pozostała 4 bardziej przyjaźniła się między sobą i stąd to wszystko, ale bardzo przykra sprawa.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

@Ohboy: Miało być: Ani wystawne wesele, ani jego brak niczego nie gwarantują. Chyba jestem zmęczona xD

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 2

@Ohboy Jak już to wręcz przeciwnie. Duży kredyt do spłacenia to więcej stresu i nerwów, a to nie sprzyja pozytywnym relacjom.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 2

@pasjonatpl: Życie ogólnie jest stresujące, jak jest miłość i chęci do pracy nad związkiem, to nawet z kredytem się przetrwa (jak nie na wesele - co uważam za idiotyczne, to na mieszkanie). Nie ma co oceniać jakości małżeństwa po weselu. Zwłaszcza, że w Polsce chyba co trzecie małżeństwo się rozpada?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 3

@Ohboy: Bywa tak, że pary się rozchodzą jeszcze przed planowanym ślubem, ale że termin już jest, ksiądz, zespół, sala weselna, to bierze się ślub z innym kandydatem w tym samym dniu. Wiem, absurd. W sumie bym nie uwierzył, ale kumpla znajomy grał na weselach z zespołem. I było kilka takich sytuacji, że nazwisko pana młodego się zmieniło. Co ma się termin marnować. Kredyt na mieszkanie mogę zrozumieć, bo to inwestycja w przyszłość, ale zadłużać się na lata z powodu jednej imprezy?

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 1

@pasjonatpl: Jak wspomniałam, nie ma to dla mnie sensu, ale kto zabroni ludziom podejmować nierozsądne decyzje finansowe? ;) Jedyne, co mnie irytuje, to gdy para młoda oczekuje potem, że wesele zwróci się z kopert. Wtedy robi się niesmacznie.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
6 6

Śmieszy mnie niezmiernie gdy dorośli ludzie strzelają fochy i obrażają się o nic jak kilkulatki.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 5

"Kasia i Tomek bardziej się do tego palili, a Ania i Janek twierdzili, że faktycznie tak będzie lepiej jeśli wybierzemy Kasię i Tomka, bo mają więcej czasu. Tak też zrobiliśmy." vs "Wyszło w końcu szydło z worka, że to Kasia i Tomek im głupot nagadali, bo byli zazdrośni, że to nie ich wybraliśmy na świadków na ślubie" co tu zaszlo? to w koncu byli swiadkami, czy nie byli?

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 2

@bazienka: No właśnie, też zwróciłam na to uwagę. Czy Autorce czasem nie popiórkowały się imiona? xD

Odpowiedz
avatar FrancuzNL
4 4

Od początku wiedzieliśmy, że nie chcemy ślub cywilny, a wesela tradycyjnego w ogóle" to jaki miał być ten ślub? Przeprowadzony przez kelnera? Jeżeli piszesz coś kilka godzin, przy kontynuacji przeczytaj od początku, albo nie pij.

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
3 3

Ich zachowanie okropne, wydaje mi się, że też mogliście nie zauważyć, że coś jest na rzeczy, bo aż ciężko mi uwierzyć, że tak nagle z dnia na dzień przestali się odzywać. No ale lepiej tak, niż mieć wokół siebie fałszywych przyjaciół. Co do wesela, to strasznie denerwuje mnie, kiedy ktoś uważa, że jak się organizuje duże wesele, to na pewno zaraz będzie równie huczny rozwód. Wyobraźcie sobie, że istnieją na świecie ludzie, którzy lubią duże imprezy, cieszą się, że mają okazję i towarzystwo do świętowania ważnego wydarzenia i mają bliskich, z którymi chcą spędzić ten dzień, a nie robią tego z musu, by zarobić (serio, to jest większy wydatek, niż 'zarobek') ani żeby się pokazać. Niech każdy robi jak mu pasuje.

Odpowiedz
avatar didja
1 3

"Ania i Janek jakiś czas później, też się pobrali. W kościele, w białej sukni z welonem, z weselem na 150 osób, na które wzięli kilka tysięcy kredytu" Wesele 11 lat temu na 150 osób za kilka tysięcy to super okazja, żal nie brać. Reszta uwag - jak u przedmówców. I mam wrażenie, że boli Cię nie utrata wydawałoby się - przyjaciół, ale to ich wesele i Twój skromny obiad, bo opisom tych imprez poświęciłaś 90% opowieści.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

W połowie historii autorce pomerdały się pary i nie wiem kto się w końcu na kogo obraził i o co. Nie widzę również związku między szczęśliwym pożyciem, a weselem bądź jego brakiem

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 1

@Crannberry: To taka wiesz, uszczypliwość, bo autorka czuje się zraniona sytuacją.

Odpowiedz
Udostępnij