Lubicie tzw. "męczydusze"? Ludzi, którzy nie przyjmują do wiadomości pewnych faktów, dat, terminów i uparcie oraz namolnie dopytują co się, czy to na pewno wtedy ma być? A może jednak wcześniej? Jeśli nie lubicie, to niesłusznie, bo to właściwa linia postępowania.
Pracuję m.in. jako asystent osoby niepełnosprawnej. Jest to praca na umowę - zlecenie w ramach tzw.. projektu, co generuje różne piekielności, ale ja nie o nich. Dla historii ważne jest to, że projekt trwa rok - zazwyczaj nie cały, bo zanim ruszy, jest już marzec lub kwiecień i trwa do końca roku. Nie ma kontynuacji projektu "z automatu", za każdym razem dana organizacja musi starać się od nowa o środki na organizację projektu.
W zeszłym roku byłam asystentem pewnej kobiety, nazwijmy ją Ela. Ela jest członkiem Polskiego Związku Osób z Pewną Niepełnosprawnością (oczywiście nie jest to właściwa nazwa, w nazwie jest rodzaj niepełnosprawności, ale nie podam jej nie ze względu na pana Piekielnego, tylko na Elę). Przewodniczącym Związku jest pan Piekielny - z pełną premedytacją go tak nazwałam. Ten to Związek w zeszłym roku był organizatorem projektu "asystent osoby niepełnosprawnej". Zapewniał swoich członków i nas, asystentów, że w przyszłym roku (czyli w tym), również będzie się starał o fundusze i organizację projektu.
Koło 10-go stycznia dostaliśmy informację, że na ich stronie dostępne są wnioski o udział w programie, można sobie pobrać, ale jeszcze nie składać, bo nie przyjmują, za wcześnie! Pod koniec stycznia info na maila (dla asystentów), przepisuję maila słowo w słowo: "W związku z otrzymaniem błędnej informacji o projekcie asystenckim, prosimy o wstrzymanie starań do marca br. W odpowiednim czasie przekażemy aktualną informację w tej sprawie. Przepraszam za nieumyślne wprowadzenie w błąd. W imieniu Zarządu Ryszard Piekielny".
Początkiem lutego Ela musiała się wybrać do siedziby Związku celem zapłacenia składek i podstemplowania legitymacji związkowej, napotkawszy tam pana Piekielnego zapytała, co z projektem. "Nie, nie, nie, nic nie wiemy na razie, wstrzymać się do marca, nawet do końca marca, może wtedy będzie nabór! Dam znać!".
W zeszły piątek 17.02 późnym popołudnie telefon od mojej koleżanki, też pracującej jako asystentka w tym projekcie:
- Hej, czemu was nie było na podpisaniu umów?
- Jakich umów?
- No tych na asystenta...
Nie będę przytaczała całej rozmowy, bo padło kilka mało eleganckich słów z mojej strony, ale wspólnie wydedukowałyśmy, że do programu zostały zgłoszone osoby, które codziennie lub prawie codziennie chodziły/dzwoniły do Związku i truły d*pę panu Piekielnemu "kiedy ruszy program?". Całą resztę olał.
Następnym razem, jak usłyszę, że coś jest "w marcu", to od dnia uzyskania informacji będę się dopytywać codziennie, czy to już?
osoby_niepełnosprawne
I co teraz z Wami?
Odpowiedz@Ohboy: Mogę zgłosić Elę na "listę rezerwową", ewentualnie szukać innej instytucji, która ma taki projekt, w naszym mieście chyba jeszcze MOPS ma coś podobnego.
Odpowiedz@Xynthia: Powodzenia w takim razie, bo przykra sprawa :/
Odpowiedznajlepiej takie deklaracje na pismie zbierac, chocby sms przykro mi bardzo, takze z powodu Eli, bo sama opiekowalam sie moja przyjaciolka i wiem, jak bardzo to pomaga i jak bardzo komplikuje wszystko nagly brak opiekuna
OdpowiedzJedyne miejsce, gdzie znalazłem frazę "asystent osobisty osoby niepełnosprawnej" (tak było na stronie rządowej) w połączeniu z "Polskim Związkiem Osób ..." była strona pzn.org.pl
Odpowiedz@kojot__pedziwiatr: No cóż, muszę lepiej kamuflować informacje ;)
Odpowiedz