Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od mniej więcej roku pracuję w salonie kosmetycznym. Ja i koleżanka zajmujemy…

Od mniej więcej roku pracuję w salonie kosmetycznym. Ja i koleżanka zajmujemy się głównie manicurem i pedicurem, a szefowa zabiegami na twarz.
Szefowa ma swoje stałe klientki, ponieważ choć ten lokal prowadzi dopiero od lekko ponad roku to w okolicy działa już od około 10 lat. W związku z tym nowe klientki muszą czekać kilka tygodni na termin u niej.
Piekielną jest pewna starsza pani, która krótko po otwarciu (a raczej przejęciu od dawnej właścicielki) salonu zaczęła do nas przychodzić. Ale nie do końca jako klientka. Przez kilka tygodni powtarzała się podobna sytuacja. Kobieta wchodziła, zero odpowiedzi na powitanie, tylko od razu przechodzi do rzeczy:

- A Halina to gdzie jest?
- Pani Halina już nie prowadzi tego salonu
- Aha... ale pedicure to tu zrobię?
- Tak, oczywiście, jaki termin pani odpowiada?
...(ustalamy termin)...

- I to będzie u szefowej, tak?
- No, nie, tutaj u koleżanki, Jagody.
- Nie, nie, ja to tylko do szefowej
- Ale ogólnie szefowa takich zabiegów nie wykonuje, ale może pani z nią porozmawia osobiście, będzie po 10 (pani przychodziła zawsze jeszcze godziną otwarcia)
- Robi, robi, ty mi tu oczu nie mydlij. Ja ją znam, wiem, że robi.
- No to zapraszam po 10, to pani osobiście ustali.
- Dobra, ja sobie z nią pogadam.
...i teatralne wyjście.

Przekazałam szefowej - nie kojarzy, kto to może być, a sytuacja powtarzała się kilka razy.
Potem kobieta już tylko przychodziła, pytała, czy jest szefowa. Mówiłam jej wielokrotnie, że szefowej nigdy nie ma przed 10, ale ona zawsze przychodzi przed 9. Raz przyjdzie, zapyta i wyjdzie, innym razem urządza jakieś cyrki, że co to ma być, już 9 a tu obsługi nie ma. Proponowałam, żeby do szefowej zadzwoniła to odkrzyczała:
- To ja mam dzwonić? Ja? Mi ma zależeć?

Ale gdy następnym razem przyjdzie chyba zadzwonię na policję. Dlaczego?

Salon mamy urządzony tak: wejście, przedpokój z niewielką poczekalnią, po lewej pokój ze stanowiskami do manicure, po prawej drugi pokój z łóżkiem zabiegowym do zabiegów na twarz i mały kącik zabaw dla dzieci, które czasem towarzyszą mamom w salonie. W pokoju po lewej mamy na ścianie duże lustro, w którym klientka siedząca przy stanowisku do manicure widzi kącik zabaw, tak aby mogła obserwować dziecko, które się tam bawi.
Ostatnio miałam z samego rana miałam klientkę, która przyszła właśnie z dzieckiem, takim w wieku przedszkolnym, może ze 4 lata. Mama siada do stolika, dziewczynka bawi lalkami w naszej mini sali zabaw. Wszystko super dopóki nie przyszła ta lekko nawiedzona kobieta. Znowu pyta czy jest szefowa, ja znowu odpowiadam, że będzie po 10, zdawałoby się, że rytuał został dokonany, ale baba najwyraźniej miała jeden z tych gorszych dni, bo zaczęła swoją litanię żali, że nigdy tej szefowej nie ma i w ogóle co to za salon, jak Halina pracowała, to nigdy tak nie było, a w ogóle ja jej robię na złość. Już nawet jej zaproponowałam, żeby siadła, poczekała, herbaty jej zrobię i zadzwonię do szefowej. Ona oczywiście nie ma czasu na jakąś głupią pindę czekać, skoro szefowej nie zależy to nie.
Wymieniłyśmy się z klientką spojrzeniami i widzę, że ta ledwo dusi śmiech. Nie wiem czy kobieta to dostrzegła, w każdym razie już miała wychodzić, gdy nagle usłyszałyśmy jakiś tępy dźwięk, klientka krzyczy "Jezus Maria!" i zrywa się z miejsca.

Co się stało? Otóż starsza pani uznała, że karą za to, że jesteśmy tak beznadziejnym salonem będzie rzucenie drewnianym klockiem w głowę niczemu niewinnego dziecka, co matka dziewczynki widziała w lustrze. Zanim się ogarnęłyśmy, baba już dawno wybiegła, jeszcze za nią wyszłam, ale widziałam tylko jak sprintem przebiega przez ulicę.
Popytałyśmy nawet po okolicy, czy ktoś tę kobietę zna, może imię czy nazwisko, ale jeśli już - każdy kojarzy ją tylko jako dziwaczkę z okolicy.

I na co to komu było? Dziecku na szczęście nic się nie stało poza niewielkim guzem, dostała od nas paczkę słodyczy, mama zabieg za darmo, mam nadzieję, że nie pójdzie fama po okolicy, że u nas się takie rzeczy dzieją. Baba pewnie już nie wróci, ale jeśli tak to na pewno pierwsze co zadzwonię na policję.

salon kosmetyczny

by ~freeme
Dodaj nowy komentarz
avatar ICwiklinska
24 26

Za to co zrobiła zgłoszenie powinno pójść jak nic i to właściwie już może iść. Opisujecie wygląd, zachowanie, sytuację to policja jest od tego, żeby ustalić kto to (oni mogą o wiele dokładniej popytać). Może się nawet okazać, że delikwentkę już znają. A może jak będzie następnym razem trzeba wziąć od niej numer i nazwisko pod pretekstem oddzwonienia? Wtedy dacię ją policji na tacy.

Odpowiedz
avatar helgenn
20 22

Jeśli szefowa ma kontakt do poprzedniej właścicielki to może Halyny podpyta o co chodzi?

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 14

Pomijając to, co napisała ICwiklinska (+podejrzewam, że babka ma coś nie tak z głową), może rozważcie zamykanie drzwi na zamek, gdy jest klient? I wpuszczanie po zadzwonieniu/zapukaniu dopiero, bo faktycznie nachodzenie przez babę może Wam zepsuć renomę. Stałych klientów może nie zniechęci, ale nowych już tak.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

@Ohboy: zamykanie się to nie jest rozwiązanie, to moze nawet podchodzić pod łamanie kodeksu handlowego, w zakresie punktu otwartego i świadczącego usługi dla ludności. ale zdanie klucz: "zachowanie klientki rażąco narusza zasady współżycia społecznego i dobrych obyczajów" - wówczas można odmówić sprzedaży/usług; i to samo powtórzyć wzywając policję.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
-4 14

Takiej po**banej raszpli to się powinno połamać ręce.

Odpowiedz
avatar bazienka
14 14

ja tam sie dziwie, ze kilak tygodni sobie na to pozwalalyscie, wpuszczalyscie pania przed otwarciem i umawialyscie na cokolwiek moze zacznij pania nagrywac? i sprobowac zglosic nekanie? no i skontaktuj sie z matka i zgloscie babe obie koniecznie, nawet jak nic nie zrobia, to naciskaj na notatke

Odpowiedz
avatar JohnDoe
7 7

@bazienka: a gdzieś jest napisane, że ona wchodzi przed otwarciem? Przychodzi, jak nie ma szefowej. Szefowa nie musi otwierać zakładu. Mogą mieć otwarte od 7:00 albo 8:00 albo 9:00, a szefowa przychodzi o 10:00.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

@JohnDoe: a tu: "- Ale ogólnie szefowa takich zabiegów nie wykonuje, ale może pani z nią porozmawia osobiście, będzie po 10 (pani przychodziła zawsze jeszcze godziną otwarcia)" pomyslalam, ze zjadlo to "przed", bo logicznie pasuje

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

@bazienka: porada dodatkowa, nie wzywać pierwszego lepszego patrolu, lepiej skontaktować się z lokalnym dzielnicowym, jest spora szansa ze ma już teczkę jej wybryków. Oczywiście może mieć też wyrą_bane na "nieszkodliwą wariatkę", ale może tez znać jakiś stary sposób na nią, tylko po prostu nie wie gdzie i kogo aktualnie męczy.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

W sumie nie wasza wina przecież

Odpowiedz
avatar beoska
0 0

@kurkaxkurka co to ma do rzeczy w ogole

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
0 0

@kurkaxkurka: Opowiadanie przez Ciebie jakiejkolwiek historii musi być fascynujące....

Odpowiedz
avatar Nanatella
0 0

@ICwiklinska: nie musisz się wyzłośliwiać, prawdopodobnie komentarz miał się znaleźć pod historią o podróżowaniu samolotem z dziećmi. Zresztą Twoje komentarze też nie są szczytem błyskotliwości.

Odpowiedz
Udostępnij