Obawiam się, że to typowa historia w naszym "uczciwym" kraju.
Ale do rzeczy:
Znajomej padło sprzęgło (siłownik, bo pedał wpadał w podłogę), więc skontaktowała się z mechanikiem (dwie ostatnie naprawy bez zarzutu). Ten zadzwonił, odholował auto i powiedział, że sprawdzi i poda koszty naprawy (ze względu na to że auto nie najnowsze i może nie warto ładować kasy, kiedy się to nie opłaci. Co ważne sam to niejednokrotnie podkreślał).
I do tego momentu ok. Byłem poproszony przez nią o pomoc w kontakcie i zadzwoniłem rano i otrzymałem konkretne info "działamy, a po południu zadzwonimy z diagnozą i kosztami". I do tego momentu wszystko świetnie. Do wieczornego telefonu: "auto naprawione, koszt 150% wartości auta, wymieniliśmy to co zepsute i dodatkowo to, to, to i to i jeszcze musimy to i to".
Krew mnie nieco zalała, ale powiedziałem, że miał zadzwonić o diagnozie i kosztach, a nie z informacją o potwornie drogiej naprawie.
Tu zaczęło się zbywanie i monolog czegóż to on nie wymienił! Więc pytam następnego dnia (bo musiałem ochłonąć) a kto go prosił o naprawę czegokolwiek mimo braku jakiegokolwiek kosztorysu? Tu znów monolog zakończony rozłączeniem z jego strony, bo "jadę z rodziną i nie mogę rozmawiać". Tiaaa.
Rzecznik praw konsumenta wyśmiała kolesia, milicja (niestety policji już w Polsce nie ma) stwierdziła, że "nic nie możemy zrobić, proszę poinformować pana, że MUSI wydać pojazd". I tyle.
Czy naprawdę muszę pogadać z dobrze zbudowanymi i władającymi bronią wszelaką kolegami, żeby odzyskać znajomej własność? W kraju tzw. prawa i sprawiedliwości? Bo tematu nie odpuszczę.
Gdańsk Piekarnicza
150% wartości, to brzmi niby porażająco, ale jak się to przeliczamy na 30-sto letnią Corse o wartości 2k PLN to nie jest niczym zaskakującym ;-)
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: pewnie, że nie jest niczym zaskakującym, ale jednak właściciel powinien mieć prawo zdecydować, czy idzie w naprawę, czy woli już zaprowadzić wysłużony pojazd na złom. A te pieniądze dołożyć do nowego auta.
Odpowiedz@Althea dokładnie. Auto warte realnie jakieś 4tys, a koleś zawołał 6. Wolałbym sprzedać za 3500 dołożyć i kupić coś świeższego.
OdpowiedzNo tak, tylko tu jest po pierwsze kwestia udowodnienia, że zlecono tylko sprawdzenie co jest dokładnie do naprawy i ile to będzie kosztowało, a nie samą naprawę. Warsztat może iść w zaparte, że jak zostawiono samochód, to w celu naprawy... w dodatku w rozmowie telefonicznej przytoczonej w historii jest nawet stwierdzenie "działamy" - ja bym to rozumiała jako "naprawiamy", a jak naprawimy, damy znać, co to było i ile wyszło...
Odpowiedz@marcelka przeczytaj jeszcze raz, zwłaszcza to po " działamy".
Odpowiedz@marcelka: To niech mechanik udowodni, że otrzymał zlecenie naprawy ;-). A może ja go poprosiłem o umycie auta a nie wymianę sprzęgła?
Odpowiedz@kerownik w rozliczeniu jest " 3l bęzyny -55zl" i " 5 l rozcieńczalnika" za ok 100zl, do tego oryginalne dla marki oleje, podróbki sprzęgła droższe niż firmowe, łożysko za prawie 200 zł i takie różne kwiatki. A ta "bęzyna " to do diesla 8)
OdpowiedzTrochę zależy. Robota była "na gębę" czy jest protokół przyjęcia auta? Jak "na gębę" toś wygrał. Jak np nagrał rozmowę to raczej nie znajdzie (jak mówisz) szacowanej kwoty naprawy, ani listy części do wymiany. Jak był protokół, to płacisz tylko tyle, co na protokole. Jak będzie robił problemy, to zajeżdżasz pod warsztat i dzwonisz po policję. Dobrze mieć ze sobą wtedy dowód rejestracyjny. Mechanik musi auto wydać (bo to twoja własność) a wszelkie nieobjęte naprawy robił w gratisie
Odpowiedz@Fahren zabrali auto spod bloku celem sprawdzenia Cobi jak. Żadnej umowy nie było. Mieli zdiagnozować i wycenić. Gdzie sami powtarzali " musimy wycenić, bo stare auto i żeby nie przepłacić".
Odpowiedz@trolik1: Wyjaśnij jak było z tą Policją (też mam do niej zastrzeżenia ale jednak milicja to nie jest... jeszcze). Dzwoniłeś z domu i pytałeś co zrobić? Zrób jak Cie Fahren napisał. Jedź pod warsztat i zgłoś zabór mienia.
Odpowiedz@trolik1: Też się zastanawiam, co jak wyglądały dotychczasowe próby odebrania własności. Byłeś u mechanika albo na policji czy wszystko na telefon? Fahrena rozwiązanie powinno zadziałać; jeśli policja nie może nic na miejscu zdziałać, może poinstruować Cię, byś zgłosił na komendzie przywłaszczenie mienia, ale warto najpierw sprawdzić, czy mechanik nie zmięknie przy policji ;)
Odpowiedz@Error505 dzwoniłeś...nie, dzwoniła właścicielka pół dnia. I się nie dodzwoniła. Poszła więc osobiście. Niebieski stwierdził, że on nic zrobić nie może, ona musi poinformować mechanika, że on MUSI wydać auto.
Odpowiedz@RudaMaupa już rozmawiałem z dorywczym kolegą z pracy ( jest też w prewencji ) - powiedział krótko " musi wydać, jeśli nie, dzwoń na 112, ale w żadnym wypadku na 997. Bo znam doskonale stosunki w komendach o jeśli np komendant lub dyżurny to kumpel lub będzie miał słaby dzień to was pogoni, że 112 muszą wysłać patrol na zgłoszenie o zaborze mienia ".
Odpowiedz@trolik1: o widzisz, myślałam że już wszystkie województwa mają automatyczne przekierowania na 112 po wybraniu 997. Można zapytać które to województwo? Może się kiedyś przydać.
Odpowiedz@trolik1: generalnie była parę lat temu akcja wielka, że 997 w całej Polsce ma przekierowywać do Centrum Powiadamiania Ratunkowego, więc jestem ciekawa, czy kolega Cię ładuje w balona, Ty nas, czy znów fuckup projektu.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2023 o 21:11
Spraw ciąg dalszy. Właścicielka dowiedziałam się w gdańskim komisariacie, że " ma przekazać właścicielowi warsztatu, że bezwzględnie musi oddać auto" . To samo powiedziałam kobieta z ochrony praw konsumenta. Więc dziś podjechaliśmy do 3CC odebrał swoją własność. I oczywiście " nie wydam". A milicja?( Tak jak wcześniej wspomniałem policji już nie ma...) Po przyjęciu zgłoszenia zadwonili chwilę posiekać, że trzeba do nich przyjechać. A tam protokoły, zero pojęcia o przepisach ( jakaś młoda kiwająca głową, " noooo", " aaa tak", " a to nie pani wina?" Etc.) Żenada na potęgę. Jutro sprawa idzie dalej.
Odpowiedz@trolik1: Myślę, że już po ptakach ale chyba trzeba było powiedzieć, że domagacie się przysłania patrolu i zapytać czy odmawia. A swoją drogą zastanawiam się co kieruje tym, który dał Ci za to minusa.
Odpowiedz@Error505 domagaliśmy się, odmówili. A dziś od dwóch różnych niebieskich na info o sytuacji, dostaliśmy odpowiedź ( zresztą byli zaskoczeni) że powinni wysłać patrol, ale " widoczne dyżurny miał zły dzień, albo mu się nie chciało". A j uważam, że to funfle -ten mechanik oszuścik i milicja. Zwłaszcza patrząc na zniechęcające pisanie protokołu. Właśnie piszemy skargę do qojewodzkiej
Odpowiedz@trolik1: I bardzo dobrze (że piszecie skargę). Jak nie odpuścicie i im więcej ludzi nie odpuści tym szybciej będzie normalnie. A samochód odzyskany?
Odpowiedz@Error505 wciąż nie. Mnie teraz tam nie ma, a ona sama niewiele zdziała. Ma sporo trudności w życiu niestety.
Odpowiedz@trolik1: Niebywałe, może po prostu trzeba złożyć do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w raz z informacją, że policja odmówiła interwencji z kopią do lokalnej i wojewódzkiej policji? Swoją drogą, żeby dać minusa za to co napisałeś to trzeba być niezłym kretynem.
OdpowiedzNowe wieści - prawniczka stwierdziła, że nie mogą oddać auta, jeśli są zamontowane części za ponad 3000pln, mechanikę oszust auta wydać nie chce, mamy drugie klucze, ale samodzielni odbiór to kradzież, bo tam są jego części, milicja nie robi nic, prawniczka nic nie może, sprawę puściłem do tv, ale średnio zainteresowani. Reasumując, jak nie masz kumpli z klamkami na twardo i nie obawiasz się skopać s-synowi d..y, to jesteś w czarnej dupie. Oszust może cię dymać ile chce, a ty nie masz prawa z tym nic zrobić. Więc pozostaje ostrzeżenie - unikajcie oszusta w Gdańsku, na Piekarniczej - 3 CC. Zwykły złodziejaszek i wyłudzacz. A jak to czyta, niech wytoczy mi sprawę, wtedy jenów nie będzie. A ja dalej nie popuszczę. Bo takich skonsumować trzeba tępić na potęgę. Bo jak tego nie robimy, to mamy kraj jaki mamy. Przykre.
Odpowiedz@trolik1 kurde, nie mogę edytować, a kilka błędów się wkradło.
OdpowiedzAuto odebrane. Za pół kwoty pierwotnej. Możliwe, że koleś się wystraszył prawniczki. A i przy odbiorze następne kwiatki - przed nami stała dziewczyna, też wqr... Bo miał sprawdzić auto, a je naprawił ( chłopak dziewczyny wcześniej pracował w serwisie aut) i tu wycinek rozmowy -" przecież ta część w serwisie fabrycznym kosztuje 680 PLN! A ty mnie kasujesz 1400!" , -" To najtaniej jak mogłem i auto działa!" , - " Przecież trzeba było zadzwonić i powiedzieć, że takie koszty, bo prawdopodobnie tę część mam w domu!", -" Auto naprawione i działa, więc w czym problem?". To była kwestia małej wiązki elektrycznej, wymiana jakieś 15 min. A potem wisienka na torcie ( już z nami): -" Mieliście sprawdzić dlaczego pedał wpada w podłogę, a zrobiliście masę niepotrzebnych rzeczy " , - " ale musieliśmy rozebrać skrzynię biegów (???), żeby sprawdzić co nie działa -" to o takich poważniejszych rzeczach się bezwzględnie informuje, to logiczne, poza tym jeśli wpada pedał, to na 99% jest to wina siłownika lub linki" - siłownik był ok. Bo nawet teraz zostawiliśmy stary, bo jest sprawny " - zaraz, zaraz - czy ja właśnie usłyszałem, że mimo wcześniejszej rozmowy o wymianie ZESTAWU, jednak zestawu nie wymieniliście??? ( Siłownik jest w komplecie) ...szybka zmiana tematu. Wszystko rozmowy nagrywałem, niezła komedia.
Odpowiedz