Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Coś, co wielokrotnie było tu poruszane, jednak jestem tak wkurzona i jednocześnie…

Coś, co wielokrotnie było tu poruszane, jednak jestem tak wkurzona i jednocześnie zdesperowana, że postanowiłam napisać jeszcze raz.

Mam dwie prace. Jedna to bycie nauczycielką ("przygotowujący się do zawodu" w przedszkolu), druga to korepetycje (ale tu godzin nie mam dużo). Oprócz tego kończę studia magisterskie i robię praktyki.

I wiecie co mnie denerwuje? Że za moją pracę w przedszkolu dostaję 2800 zł na rękę (bo mam dodatek i nie płacę podatku, gdyby nie to, to zarabiałabym mniej), a w tym miesiącu na sam czynsz, odstępne (wynajmuję mieszkanie) oraz wodę potrzebuję 2900. Nie mam jeszcze rachunku za czynsz i gaz, ale na bank będą wysokie. Do tego 300 zł internet i telewizja + rata za laptopa, 600 zł uczelnia, 500 zł paliwo (dojeżdżam do pracy 10 km w jedną stronę, a moje autko pali jak smok). Materiały do pracy i na praktyki też mnie kosztują. Pod koniec miesiąca zastanawiam się, co będę jadła, bo na jedzenie już nie mam.

Napiszę w skrócie, jak wyglądają moje prace, studia i praktyki, bo zaraz będzie, że pracuję tylko 5 godzin jako nauczycielka i jest mi źle.

Praca nauczyciela: po 5 godzinach w przedszkolu robię materiały dydaktyczne, bo na czymś muszę pracować (i kupuję to z własnej kieszeni). Uzupełniam dziennik, dokumentację. Odpisuję na maile rodziców. Planuję doradztwa zawodowe (czyli ktoś przychodzi i opowiada o swoim zawodzie), wycieczki, przeglądam wydarzenia kulturalne (chociaż o wydarzeniach głównie informuje nas pani wicedyrektor), organizuję spotkania integracyjne (dzieci i rodzice są zapraszani przez nas do konkretnego miejsca), przygotowuję konkursy. Raz na dwa miesiące piszę plan miesięczny i potem wprowadzam go do dziennika. Do tego zebrania, rady pedagogiczne, właśnie spotkania integracyjne. Na wycieczkę, jeśli nie jest w trakcie moich godzin pracy, muszę przyjść. Podobnie jak na wszelkie próby na występy. W skrócie - są dni, kiedy pracuję 6 godzin, ale więcej jest takich, gdzie pracuję więcej niż 8 godzin dziennie. Żeby nie było: nie narzekam na zakres obowiązków i czas pracy, swoją pracę kocham.

Korepetycje: w zależności od klasy, tego czy zajęcia są stacjonarnie czy online, przerabianego materiału, przygotowanie zajmuje mi 15 min - 4 godzin. Materiały robię tak, aby były dopasowane idealnie do przerabianego materiału. Prawie wszystkie materiały są moje. Do tego godzina korepetycji. Na samych korepetycjach i przygotowaniu do nich schodzi mi średnio 10-15 godzin tygodniowo.

Praktyka: 200 godzin na semestr, przy pracy na pełen etat i korepetycjach. Do tego przygotowanie do zajęć na praktyki to dodatkowe jakieś 50 godzin na semestr.

Uczelnia: każdy weekend 8-19, czasem w tygodniu, jak coś pilnego związanego z obroną. Do tego pisanie pracy magisterskiej. Zajęć mamy okropnie dużo, więc nauki też. Dlatego też w weekendy nie jestem w stanie przygotować się do zajęć do pracy, czy na korepetycje - po prostu nie mam kiedy, szczególnie że cała nauka spada mi głównie na weekendy.

W skrócie - denerwuje mnie, że pracuję całymi dniami, a nie mam z tego nic. Nie stać mnie na naprawę auta, na opłacenie do końca rachunków. Nie mogę też podjąć kolejnej pracy czy wziąć więcej korepetycji, bo już czasowo nie mam kiedy.

Jeszcze bardziej denerwuje mnie fakt, że mój ojciec, bezrobotny alkoholik, siedzi całymi dniami w domu/żebrze pod sklepem, zakupy robi mu babcia, koszty mieszkania opłaca mu babcia, na alkohol częściowo też daje mu babcia... Ojciec nie martwi się brakiem jedzenia, tym, czy będzie miał na zapłacenie rachunków. I tylko słyszę, jak mu źle, a mi dobrze, bo przecież auto kupiłam - dosłownie grata, gdzie rodzina po taniości mi go robiła, żebym miała czym do pracy dojechać.

Napiszecie, że powinnam zmienić pracę. Tak zrobię. Czekam tylko do wakacji, bo w mojej mieścinie nie ma nic, więc musiałabym dojeżdżać do miasta wojewódzkiego, a wtedy już w ogóle nie wyrobiłabym praktyk. Chociaż bardziej prawdopodobne jest, że w sierpniu wyemigruję.

by ~wkurzonate
Dodaj nowy komentarz
avatar Semilinka
9 15

Ostatnio rozmawiałam z koleżanką. Obie stwierdziliśmy że jeśli chcesz żyć na własną rękę to albo musisz sporo zarabiać (z czego ostatnio dotarło do mnie że 3-4k netto to już nie jest dużo) albo musisz żyć z partnerem. Nie ma bata żeby inaczej

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 8

@Semilinka: Mieszkanie z partnerem/znajomymi to najlepsza opcja, a jeszcze lepiej w co najmniej 3 osoby, bo na głowę ostatecznie wychodzi taniej. Może w mniejszych miejscowościach jest lepiej, nie wiem, ale w dużych i średnich miastach, żeby mieszkać samemu, trzeba zarabiać co najmniej 4000 na rękę. Tylko przy 4k na życie zostaną grosze, więc jak dla mnie nie ma to sensu. A teraz nawet nie można gadać, żeby wziąć kredyt i kupić mieszkanie, bo ceny nieruchomości nadal są horrendalnie wysokie :) Przy okazji poruszę temat "mieszkań od miasta", niekoniecznie socjalnych. Nie wiem, kto się na to łapie, chyba tylko patologia i osoby(opiekunowie) bardzo niepełnosprawne, bo progi są takie, że normalnie pracujący człowiek nie ma szans na takie mieszkanie.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-5 11

@Ohboy: Czy ja dobrze pamietam, ze jak napisalam tutaj, ze pracowanie za srednia krajowa to jest zycie na krawedzi ubostwa (przy czym ubostwo jest wtedy, kiedy czlowieka nie stac na rachunki + jedzenie tylko), to w pierwszym rzedzie mi jak zwykle powiedzialas, ze jestem odrealniona i w dupie mi sie przewrocilo? Bo napisalam, ze musisz miec na kino i na ubezpieczenie? Srednia krajowa to jakies 5k netto.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 7

@Samoyed: Musiałabyś mi ten komentarz pokazać, bo ja go nie pamiętam, w ostatnich komentarzach nic takiego nie ma, a musiałabym zobaczyć, czy 1) to byłam ja 2) czy odrealnienie dotyczyło zarobków, czy jednak czegoś innego. :D Średnią krajową można o kant dupy rozbić.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-5 7

@Ohboy: Moze nie ty. Wiec przepraszam. Dlatego zapytalam. Bo wtedy tak na mnie wsiedli, ze gdybym sie przejmowala tym wsiadaniem tutaj bardziej niz lunchem, ktory jadlam 7 wrzesnia (a nie mam pojecia co i gdzie jadlam 7 wrzesnia), to bym sie zamknela w sobie. Jeden ktos dowodzil, ze odniodl sukces zyciowy ten, kto zarabia troszke wiecej niz srednia krajowa. Pogratulowalam mu sukcesu, ale sie nie zgodzilam, ze taki ktos ma wygodne dostatnie zycie. A w zasadzie zapytalam jak to sie robi, bo zakladam, ze ja robie cos zle, skoro innym srednia krajowa wystarcza na komfort finansowy. A skoro jest to srednia krajowa, to jednak wielu ludziom i mniej starcza.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 6

@Samoyed: Nie pasuje mi to do mnie, bo ja jestem wielką fanką tego, że jak ktoś prawilnie pracuje, to powinien być w stanie się samodzielnie utrzymać. Nawet, gdy dopiero zaczyna karierę. Jeśli chodzi o zarabianie trochę ponad średnią i komfort, to powiem tak: wszystko zależy od tego, jakie ma się wydatki i potrzeby. Wszyscy moi znajomi, którzy mają swoje mieszkania/domy mają opłaty do 500 zł. Gdyby nie mieli kredytów, czyli np. dostali mieszkanie w spadku lub zostało ono kupione przez rodzinę, to ja osobiście uznałabym życie za ok. 4500 zł miesięcznie za całkiem wygodne. Ale mówię tu oczywiście o życiu osoby bez dziecka, która chyba nie choruje (chyba, bo czekam na wizytę u lekarza, to tak nawiązując do ostatniej historii o NFZ, haha). Ale jak ktoś zarabia troszkę ponad średnią, ma kredyt i/lub choruje, to ciężko uznać taką kwotę za zadowalającą.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 5

@Samoyed To zależy, gdzie mieszka. W dużym mieście tak, ale na jakimś zadupiu na wschodzie Polski to chyba byłaby już całkiem niezła suma. No pozostaje kwestia tego, czy mieszka się z kimś czy samemu. Jeśli mieszka się we dwójkę, wydatki są wspólne i oboje zarabiają średnią krajową, to raczej jest całkiem nieźle. Bez kokosów, ale zębów w ścianę raczej nie trzeba wbijać.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-3 7

@Ohboy: Pomyslmy. Kobieta w srednim wieku, mieszkajaca pojedynczo, podwarszawska wiocha, sredniej wielkosci dom: Gaz - rachunek z 10.02 - 2200 za dwa miesiace (w miesiacach letnich to bedzie jakies 700 za dwa miesiace przy obecnych cenach, ktore caly czas rosna) Prad - 250 srednio za miesiac Internet, telefon, jakies Netflixy - 200 smieci - 70 podatek gruntowy - 100 woda z kanalizcja - 140 To sa rzeczy koniecznie, a juz kosztuja 1860 miesiecznie. Wydatki, zeby zyc, a nie wegetowac (zreszta hipotetyczne, bo akurat ta jednostka wszystkich nie ponosi) dojazdy do pracy (25 km od centrum Warszawy) - nieduze kompaktowe auto, tankowanie raz w tygodniu, wiec jakies 220 * 4 = 880 jedzenie dla zwierzakow - 300 Kino albo inne wyjscie raz w tygodniu - 50 * 4 = 200 Ubezpieczenie zdrowotne (takie, zeby nie musiec jednak czekac rok na wizyte), pamietajmy, ze to wiek sredni - 300 Ubezpieczenie na zycie - 150 Ubezpieczenie emerytalne, bo nie oszukujmy sie, na ZUS liczyc to kretynizm - 500 To jest jskies 4190, ale bez fanaberii. A jesc trzeba. I na dodatek czlowiek nie powinien pracowac na rachunki i fanaberie ma prawo miec. Nie chce wyjsc inaczej, a co z oszczednosciami na czarna godzine? I bez kredytow. Smutne to niezwykle, ale takie zycie.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 5

@Samoyed: No i o to chodzi, że wiele zależy od potrzeb i tego, co już się ma. Ja zarabiam różnie, raczej wbijam się w średnią, ale nie uznaję, że żyję na wysokim poziomie. Jak miałam 9k na rękę to tak, wtedy faktycznie był luzik. Teraz oszczędzam na gazie, żeby właśnie nie mieć rachunku na 2000 zł.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 5

@pasjonatpl: Dwie srednie krajowe to juz jest pieniadz, a wiekszosc wydatkow ponosi sie tylko raz. ALE jak juz nie sa dwie osoby, tyko wiecej, ktore tez maja wydatki i to nie male (tak, ludzie sie rozmnazaja :) to znowu to niewiele. Ja nie twierdze, ze nie da sie, da sie, oczywiscie, ze sie da. Tylko, ze niektorym ludziom nie przeszkadza zycie z dlugpisem, zarabiajac tylko na rachunki i jedzenie, a inni, w tym ja, uwazaja, ze to nielatwe. I nie mozna tego nazywac dostatnim zyciem. Jedno potkniecie, utrata pracy, dluga choroba i po zawodach.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 2

@pasjonatpl: Ale kurczę, pomijając to, że pewne wydatki się podwajają, to uzależnianie możliwości utrzymania się od posiadania partnera to prosta droga do nadużyć. No i jeszcze pamiętajmy, że często w małej miejscowości po prostu zarabia się mniej, więc niby taniej, a jednak nie do końca. Praca zdalna często nie jest możliwa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2023 o 19:02

avatar Samoyed
-3 3

@Ohboy: Nawet nie zaczne opowiadac o moich probach oszczedzania na gazie! Nie zabralam sie do tego za dobrze, chyba. Ale moj dom, mimo ze solidnie wykonany i dobrze ocieplony, nie zyczy sobie tego, nie bardzo moge tylko czesci domu ogrzewac, bo wszystkie przeloty sprawily, ze jak piec zaczal hajcowac, to do grudnia, mimo cieplej jesieni mialam prawie 2700 i mialam grzyb na strychu. Ale chcialam byc ekologiczna. No, ale ok, licze sie z wydatkami, moge na to machnac reka. I nie narzekam. Moge tez nie ogladac nic, wyrzucic zwierzaki i stanac w kolejce do lekarza. Znaczy ta hipotetyczna osoba moze. Oczywiscie, ze moze (chociaz zwierzakow nie moze), nie chodzi mi o wytykanie komus zarobkow, a jedynie o "dowod", ze jakby nie liczyc, srednia krajowa to kiszka. 9k na reke to juz mozna normalnie zyc i nie martwic sie kazdym mailem z rachunkiem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 4

@Samoyed: Gdybym chciała mieć ciepło cały czas, to nie wiem, ile bym wydała. Ogrzewanie mam zakręcone na stałe tylko w jednym pomieszczeniu, ale jak masz sufit 3 metry, to różnica jest niewielka. Więc grzeję, jak już jest bardzo zimno, na szczęście nie jestem szczególnie ciepłolubna, ale nie ukrywam, że mogłoby być trochę cieplej. Ale wolę tę kasę wydać na coś innego lub odłożyć. W każdym razie, nigdy nie przestanie mnie zadziwiać, jak wiele osób uważa, że ludzie nie mają prawa do normalnego, spokojnego życia, że to jest przywilej, który trzeba opłacić krwią i łzami.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-3 3

@Ohboy: Swiete slowa... A ja kiedys moglam w t-shircie pry 18 stopniach siedziec. W miare procesu starzenia coraz wiecej warstw na siebie zakladam i tez luksusu nie ma. I koty by mi chyba lobotomie zrobily, gdyby sie nie mogly na kaloryferze powalic :)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 2

@Ohboy Wiem, ale odniosłem się do średniej krajowej. W różnych częściach kraju ta suma oznacza co innego.

Odpowiedz
avatar Semilinka
1 1

@Samoyed: dolicz jeszcze do wydatków lekarzy prywatnie. Bo na NFZ szybciej się umrze niż się dostanie do specjalisty. Miałam takie miesiące gdzie wydawałam ok. 1k na lekarzy miesięcznie. Szczęśliwie wtedy jeszcze mieszkałem w domu rodzinnym i mogłam sobie na to pozwolić. Mało tego powiem wam że obecnie zarabiając 3.5k miesięcznie netto rozglądam się za czymś innym i patrząc na oferty gdzie jest 3-4k myślę że to strasznie mało. A patrząc na wzrost ceny żywności to jest mało.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@Samoyed: nie jest, co prawda zarabiam nieco wiecej, ale wiekszosc z tego odkladam zalezy tez, jaki masz poziom zycia, czy np. czesto jesz na miescie, zdrowo sie odzywiasz, masz kosztowne hobby, samochod,dzieci itp.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-2 4

Zorientuj się, czy twoje wykształcenie jest uznawane w innych krajach. Jeśli tak, to kwestia znajomości języka na odpowiednim poziomie. Popracuj nad tym i spróbuj robić to samo w innym kraju

Odpowiedz
avatar Mementomoris
6 16

To się nazywa życie ponad stan. Normalną sytuacją jest (i zawsze było), że młodzi samotni ludzie, na początku kariery zawodowej nie wynajmują w pojedynkę mieszkania. Nawet w amerykańskich serialach 25-30latkowie mieszkają ze współlokatorami.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-4 10

@Mementomoris: Amerykańskie seriale źródłem wiedzy :D Akurat jeszcze kilka lat temu kawalerki były w takich cenach, że zarabiając ok, ale bez szaleństw, można było się spokojnie utrzymać. Teraz 1000 zł za pokój to czasami mało. 4000 zł to nadal nie są pieniądze, które dostaje się "na początek", a za tę kwotę utrzymasz się biedując, jeśli wynajmiesz mieszkanie.

Odpowiedz
avatar ninquelote
17 19

@Samoyed no poprzewracało się, I to porządnie. Kto mając 2,800 dochodu wynajmuje mieszkanie generujące koszty na poziomie 3,500 i pcha się w inne zobowiązania finansowe o łącznej wartości ok 5,000? Poprzepwracanie się w tyłku to jedynie logiczne wytlumaczenie.

Odpowiedz
avatar digi51
18 20

@Samoyed: "Żyć ponad stan" nie oznacza pławić sie w luksusach tylko organizować sobie życie na poziomie, na który kogoś nie stać.

Odpowiedz
avatar ninquelote
8 10

@Samoyed: Tak, ma za dobrze i to na własne życzenie. To przecież logiczne że po studiach licencjackich należy od razu wynająć dom za 3,5tys i brać kredyty na sprzęt. Za te korepetycje to musi liczyć jak za złoto skoro zajmują 10-15h tygodniowo (wliczając przygotowanie materiałów do 4 godzin na zajęcia) i pokrywają brakujące opłaty i koszty bieżące. Doktorzy habilitowani tak nie liczą

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 7

@ninquelote: Ej, ale wiesz, że ludzie biorą kredyt na sprzęt, bo ich nie stać na jednorazowe wydanie kilku tysięcy, a jest im niezbędny do pracy? To nie jest fanaberia, tylko wymóg. Kupowanie używanych komputerów od obcych ludzi to gra w rosyjską ruletkę.

Odpowiedz
avatar digi51
14 16

@Samoyed: I dalej nie rozumiesz, że "życie ponad stan" nie równa się "w dupie się poprzewracało". Wynajmowanie mieszkania za więcej niż wynosi wypłata zdecydowanie życiem ponad stan jest. Czy jednocześnie "poprzewracało się się w dupie" - niekoniecznie. Każdy chciałby móc sobie pozwolić na wynajęcie mieszkania, bo to obiektywnie patrząc żaden luksus - z drugiej strony nie bez powodu ludzie wynajmują pokoje, albo i miejsca w pokojach, to rozwiązanie na pewno mniej komfortowe, ale rozsądniejsze niż mieszkanie z czynszem wyższym, niż się zarabia. W dużych niemieckich miastach, gdzie wiele osób wybiera życie singla, nie jest niczym niezwykłym, że i 40-latkowie i 50-latkowie wynajmują pokoje, bo nawet wynajem kawalerki pożarłby lwią część wypłaty. Niestety, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Bardzo przykre, że nie każdy może sobie pozwolić na wynajem komfortowego mieszkania i jednoczesne zaspokojenie chociażby podstawowych potrzeb, ale co zrobić - ustawą znieść ubóstwo?

Odpowiedz
avatar Samoyed
-5 11

@digi51: Wiem, czym jest zycie ponad stan. Ale ona nie twierdzi, ze to jest ponad jej stan. Twierdzi, ze te zarobki sa smieszne. I sa. Z czegos sobie te kase dorzuca, nie zalozyla zbiorki. Tylko mowi, ze w tym kraju ludzie sa zarobkami upokarzani. Bo sa. Zwlaszcza mlodzi ludzie. Ci 50latkowie w Niemczech to albo po prostu nie chca tego wydawac, ale byloby ich na to stac (i wolno im skoro mieszkanie z kims im nie przeszkadza, sama wynajmowalam pokoj en-suit przez wieeele lat, bo tak mi bylo wygodniej, a i tak nie mieszkalam tam czesto, a zywilam sie prawie wylacznie na miescie) albo niewiele wiesz o ich sytuacji zyciowej. To sa zazwyczaj ludzie ze skomplikowanym zyciorysem. W tym wieku czlowiek powinien juz miec przystan. I zazwyczaj oni mieli, ale z jakiegos powodu ja stracili (rozwody, alimenty, dlugi, nalogi etc.).

Odpowiedz
avatar ninquelote
7 9

@Ohboy: Wiem, zgadzam się. Ale to inna sytuacja jeżeli ktoś mieszkając w pojedynkę ma 3500 kosztów mieszkaniowych, to są koszty adekwatne dla rodziny a nie dla osoby samotnej. Wynajmując pokój autorka w miesiąc zaoszczędziłaby na zakup laptopa za gotówkę.

Odpowiedz
avatar digi51
4 8

@Samoyed: Niesamowite jak zawsze usiłujesz pozować na osobę najlepiej poinformową, nawet wypowiadając się w tematach, o których nie masz pojęcia. Niewykwalifikowany pracownik w DE rzadko może liczyć na pensję powyżej 1500€. 2000€ to już bardzo dużo jak na pracownika bez wykształcenia kierunkowego i poziom na jaki może liczyć po kilkunastu albo kilkudziesięciu latach pracy. Ci z dyplomem ukończenia tzw Ausbildung bardzo różnie - sky is the limit, ale w niektórych zawodach na coś więcej niż 1200-1400 netto też trzeba poczekać ładnych kilka lat i się sporo wykazać. Tak więc masz sobie gościa powiedzmy 50-letniego wykonującego prostą, niewymagającą pracę. Takich jest sporo i to wszędzie. Zarabia powiedzmy 1500-1600e, no niech mu będzie 1700e. Kawalerka w dużym mieście to już co najmniej 1000e, z tym, że przy takich zarobkach nikt mu jej nie wynajmie, bo w DE musisz zarabiać trzykrotność czynszu. Oczywiście, jeśli mieszkanie wynajmujesz od dawna, masz znacznie niższy czynsz, bo właściciel może podnieść czynsz tylko o ileś tam procent w roku (bardzo niewiele w każdym razie), ale jeśli nie masz takiej umowy i chcesz podpisać nową umowę - zapomnij o czymś poniżej 1000e. "albo niewiele wiesz o ich sytuacji zyciowej. To sa zazwyczaj ludzie ze skomplikowanym zyciorysem" - oczywiście. Ty na pewno znasz ich sytuację lepiej. Gratuluję dobrego samopoczucia.

Odpowiedz
avatar ninquelote
4 4

@Samoyed: Historia dodana przez autorkę jest na temat jej dochodu i wydatków. Wilcza również zasiłki i wsparcie otrzymywane przez innych. Wyliczanie jak lata dziurę finansową jest tu jak najbardziej na miejscu. Skoro tyle wyciąga z korepetycji to dlaczego nie udziela ich częściej i na większą skalę skoro przynoszą dochód porównywalny z pracą na etat przy 15h tygodniowo? Ta część historii się kupy nie trzyma to i ją wytykam.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 8

@digi51: Ok, czyli rozmawiamy o ludziach, ktorzy nie skonczyli szkoly, nic nie umieja, mimo zblizania sie do emerytury. To bardzo pasuje to tej sytuacji, ogromnie. Jak znalazl porownanie do pracujacej studentki. A wiesz jak przekichane maja bezdomni? Ich calkiem nie stac nawet na pokoj, a zyja! Tez da sie, jakis fajny dworzec moze w okolicy ma. Myslalam, ze rozmawiamy powaznie o realiach zycia ludzi podobnej sytuacji do opisanej, ale jak widac nie bardzo...

Odpowiedz
avatar ninquelote
2 4

@Samoyed: Nie, wytykam jej że żyje ponad stan i możliwości i robi z siebie ofiarę systemu. Ja na swój stan majątkowy ani trochę nie narzekam ale ja wzięłam się za wchodzenie w dorosłe życie z planem i głową oraz że zrozumieniem na co mogę sobie pozwolić a na co niekoniecznie. I tego się trzymam do dzisiaj.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-3 9

@ninquelote: Bo jest ofiara systemu. Jezeli tego nie widzisz, to masz syndrom niewolnika albo jestes jak mucha na gownie, ktora co prawda nawet nie wie, ze mogloby byc lepiej, ale za to wie, ze z gowna sie nie ruszy, bo tu cieplo w stopy, a kazdy, kto sie rusza to intrygant i trzeba go sciagnac do swojego poziomu.

Odpowiedz
avatar digi51
4 6

@Samoyed: Jeszcze jakbyś doczytała, że z nie każdym wykształceniem kierunkowym da się przebić pewien poziom zarobków, tak, aby sobie na luzie wynająć mieszkanie... O_o A poza tym właśnie mówimy o pracującej STUDENTCE, czyli osobie, która z założenia dopiero przyucza się do zawodu. Powiedzieć Ci coś zabawnego? Przyuczając się w Niemczech do zawodu nauczycielki przedszkolnej przez dwa lata pracujesz na cały etat, chodzisz do szkoły zawodowej i nie zarabiasz NIC. W trzecim roku nauki chyba jakieś 1000e brutto. Ja też byłam pracującą studentką. Najpierw mieszkałam u rodziców, potem wyjechałam do Niemiec. Ani w PL ani w DE nie mogłam sobie w tej sytuacji finansowo pozwolić na wynajem mieszkania. Wcale nie uważam, abym była przez to pokrzywdzona. Dla mnie to było coś normalnego - tak po prawdzie z moich znajomych niewielu singli przed trzydziestką było stać na wynajem mieszkania - czy to w PL czy w DE. Z tych co mogli, to raczej tacy, którzy jeszcze na studiach zaczepili się w bardzo dobrej pracy i udało im się tam wybić, np. koleżanka ze studiów, która poszła na praktyki do biura tłumaczeń i już tam została albo kolega, który do 28 roku życia był na utrzymaniu rodziców i skończył studia inżynierskie, od razu dostał dość dobrą pracę. A tak, to albo wynajem pokoju, albo kawalerki z partnerem, albo mieszkanie u rodziców albo od wspólny kredyt na nieruchomość.

Odpowiedz
avatar digi51
6 8

@Samoyed: O czym Ty bredzisz? Laska napisała o tym, że jej nie stać na jedzenie, bo za mało zarabia, żeby jednocześnie wynajmować mieszkanie, utrzymać samochód i jeść. Jest na stanowisku osoby przygotowywującej się do zawodu, co wyraźnie sama napisała w historii. To, że przy okazji być może się frajerzy (np. kupuje materiały z własnej kieszeni) to inna kwestia. Skoro nie ma co jeść, to najwyraźniej jej na wynajem mieszkania nie stać - przykra, ale całkowicie normalna sytuacja osoby na początku kariery zawodowej w mało prestiżowym zawodzie. Tak jest wszędzie. "Ona sobie w jakis sposob moze pozwolic na wynajem mieszkania" - i dlatego jojczy, że nie ma na jedzenie? Gdyby napisała, że denerwuje ją, że musi dorabiać, żeby sobie na to pozwolić - to wydźwięk byłby inny. Ale ona pisze o tym, że nie ma co jeść, nie starcza jej, a Ty twierdzisz, że ktoś jej zazdrości, bo może sobie pozwolić na więcej? XD No właśnie chyba nie może. Mnie nie było stać na mieszkanie, to nie jojczyłam, że żeby mieć pełną lodówkę i samochód, muszę mieszkać z obcymi ludźmi. Ona jojczy, bo wynajmując mieszkanie nie ma tej pełnej lodówki. Ja wiem, że najlepiej by było gdyby każdy podejmując pierwszą pracę mógł sobie pozwolić na wynajęcie mieszkania, najlepiej komfortowego i w dużym mieście, samochód i wyjścia do knajpy - serio, to jest już taki średni, w miarę zadowalający poziom życia. Ale tak nigdy nie było i nigdy nie będzie. Nigdzie. Ktoś słusznie zauważył, że historia średnio trzyma się kupy, a laska ma chyba spory problem z rozplanowaniem wydatków. I nie wyskakuj tu z ironicznym "hohoho, za 2800 to sobie zaplanuje". Dorosła osoba powinna umieć mierzyć siły na zamiary. Skoro potrafisz tu wyciągnąć, że powinnam wiedzieć, że nauczyciel w PL dużo więcej nie zarobi - to może zapytaj autorki po co pcha się do tak słabo opłacanego zawodu, skoro to taka wiedza powszechna o tych marnych zarobkach? Bo wygląda na to, że mogłaby sobie iść do biedronki na kasę, realizować się przez dawanie korepetycji albo prywatną opiekę nad dziećmi i lepiej by na tym wyszła. I by nie jojczyła.

Odpowiedz
avatar ninquelote
7 7

@Samoyed: Kochana, ale po co jakieś wycieczki osobiste i obrażanie obcych osób w internecie. Dojrzali ludzie z odpowiednim poziomem dojrzałości emocjonalnej mogą prowadzić dyskusje merytoryczne beż tego typu zachowań. Nie słyszałam jeszcze o systemie, który pozwala studentom na samodzielny wynajem domu, utrzymanie samochodu i godne życie bez żadnej pomocy finansowej z zewnątrz. Ba, słyszałam o systemach, w których studia są płatne. Polski system nie jest idealny ale są akademiki, stypendia studenckie, stypendia socjalne, płatne staże, studia dzienne itp. Wiele sposobów jak pomóc młodej osobie zdobyć kwalifikacje i wejść w dorosłe życie. Jest to decyzją autorki, że nie korzysta z powyższych rozwiązań.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

@ninquelote: Ale jeśli kupiła laptopa z ratami za 0, to co za różnica? Powiedzmy, że można się czepiać, że wynajmuje mieszkanie zamiast pokoju, ale laptopy zostawmy po prostu w spokoju ;)

Odpowiedz
avatar mikus91
13 15

2900 za wynajem w "małej mieścinie"? Znajomi tyle płacą za 2 pokoje (+ rachunki) po generalnym remoncie, na Warszawskiej Woli (budynek z lat 90)

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 6

@Samoyed: Jest to możliwe, ponieważ nadal są właściciele mieszkań, którzy nie podnoszą zbędnie cen, żeby się nachapać. Znajomi tak wynajmują w jednym z większych miast, opłaty zostały tylko lekko podniesione, bo właściciele wynajmują własnościowe mieszkanie ze spadku, nie spłacają żadnego kredytu, okolica jest taka, że czynsze są malutkie. Ale wiadomo, to nie zdarza się często, więc - możliwe, ale prawie tak, jak wygrana w lotka :D

Odpowiedz
avatar ninquelote
1 5

@Samoyed no przecież, skoro w Otwocku taka cena to inni się nie znajo, Otwocko to najbardziej wiarygodne źródło! Jak najbardziej można i w Wawie i w Krk i we Wrocławiu znaleźć mieszkania w takich cenach jak się szuka na spokojnie, co jakiś czas pojawiają się ogłoszenia w grupach na fb. Można tez znaleźć kawalerkę za 2000 jak się szuka na szybko, ale za 3500 to już można poszaleć.

Odpowiedz
avatar digi51
12 14

@Samoyed: Serio? Aż z ciekawości zajrzałam na portale z ogłoszeniami z Otwocka, za 2900 to można mieć mieszkanie ponad 80m2, a najtańsze 40m2 za 1500zł.

Odpowiedz
avatar digi51
6 10

@ninquelote: Dokładnie. Moi rodzice wynajmują mieszkanie 35m2 we Wrocławiu w całkiem niezłej lokalizacji (15min tramwajem do centrum) za 1400zł plus opłaty. Lokator im pasuje, dba o mieszkanie, jest cichy i płaci w terminie - im to wystarczy. Z kolei moja kumpela wynajmuje mieszkanie, 42m2, w nowym budownictwie, urządzone "luksusowo" z Ikei, z ogródkiem 1,5mx1,5m i od razu zawołała 3500zł plus opłaty i też szybko chętnych znalazła.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-4 6

@digi51: A jaką ratę kredytu mają rodzice? (I w jakim stanie jest to mieszkanie? Jest winda?) Ceny większości mieszkań na wynajem są uzależnione od kredytu, który spoczywa na mieszkaniu, a oprócz tego właściciele chcą oczywiście zarobić. Rzuciłam okiem na oferty na OLX i z tego, co na szybko widzę, to oferty mieszkań zaczynają się od 2000, więc mieszkanie Twoich rodziców jest zapewne jednorożcem, a nie standardem. Chociaż też zależy, ile wynoszą opłaty, bo jak 600-700 zł, to 2000 za kawalerkę to nadal dużo.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 8

@digi51: Sprobuj te mieszkania wynajac. Zadzwon choc na jedno z tych ogloszen. Obejrzyj te, ktore sa dostepne. Spedzilam na tym dwa miesiace. Caly Otwock zwiedzilam, nie dla siebie. Powodzenia i nie wierz we wszystko co w necie pisza.

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@Ohboy: Nie mają kredytu, to mieszkanie po dziadkach, podobna sytuacja, jak to, co pisałaś wyżej. To jest może sytuacja rzadka, ale nie aż tak, jak mogłoby sie wydawać. Tanie mieszkanie najlepiej wynająć na zasadzie polecenia i popytania u znajomych. Oczywiście, nie jest tak, że spytasz dwie czy trzy osoby i przypadkiem, któraś będzie miała puste mieszkanie do wynajęcia za grosze, ale jest sporo mieszkań, które stoją puste, bo nieodremontowane, bo ludzie boją się wynajmować, żeby im ktoś mieszkania nie zajął (przy chorym prawie lokatorskim w PL, ale nie tylko w PL), bo trzymają dla dziecka etc.

Odpowiedz
avatar digi51
4 6

@Samoyed: "Nie wierz we wszystko, co w necie piszą" - za to, mam uwierzyć Tobie ;) Ok

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@digi51: A, no to wszystko jasne. Te nieodremontowane mieszkania to chyba się na wynajem nie nadają, bo kto chce mieszkać w ruderze, albo wkładać hajs, który nie zostanie zwrócony, w cudze mieszkanie? Ostatnio szukałam mieszkania dla znajomej i dziwnym trafem nikt ze znajomych (i ich znajomych) nie miał do zaoferowania mieszkania, która tak o stoi puste. Jak mieli, to tylko typowo pod wynajem.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 6

@digi51: Nie musisz mi wierzyc, dlatego ci napisalam, zebys zadzwonila i sprobowala.

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@Ohboy: Nieodremontowane mieszkanie to nie musi być zaraz rudera, może być mieszkanie do odświeżenia w niskim standardzie. Oczywiście, nie każdy będzie chciał w takim mieszkaniu zamieszkać, ale jeśli komuś stare tapety i wykładziny sprzed 20 lat nie przeszkadzają, to może przyoszczędzić. Ludzie często takie mieszkania trzymają niewynajęte, bo zbierają się do remontu, żeby świeżutkie mieszkanko wynająć w wysokim standardzie za miliony monet. Ale jakoś kasy na remont brakuje, ekipy nie mogą znaleźć, nie mają czasu - jak nagle ktoś chętny na takie mieszkanie sam się znajdzie, to mu wynajmą za niższą cenę, na zasadzie lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Raczej chodziło mi to, że takich tanich mieszkań nie znajduje się raczej w ogłoszeniach, a prędzej po znajomych. Ale wiadomo, rynek jest jaki jest, czasem ma się szczęście, a czasem szukasz latami i nie znajdziesz ;)

Odpowiedz
avatar ninquelote
-2 2

@Samoyed: Ale ja nie bywam w Warszawie, nie muszę. I nie przeszkadza mi to w żaden sposób mieć jakieś pojęcie o cenach mieszkań w większych miastach.

Odpowiedz
avatar ninquelote
0 2

@Ohboy: ale ty przeczytaj co ja napisałam:D na szybko to znajdziesz kawalerkę za 2000 plus rachunki, jak chcesz znaleźć fajna okazję to poczekaj i nie patrz na olx

Odpowiedz
avatar ninquelote
4 6

@Samoyed: A wiesz że mamy XXI wiek? I np. studentów, którzy na oczy uczelni nie widzieli, pracowników co na oczy nie widzieli przełożonego. Zaletą cyfryzacji świata to m.in. dostęp do informacji beż potrzeby bycia w danym miejscu osobiście

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 10

@ninquelote: Brakuje mi takiej emotikonki, ktora wali glowa w mur... A ja widzialam w necie takie tablety, co odchudzaja 10 kg w 5 dni! Dietetycy ich nienawidza! I bankierzy nienawidza tych, ktorzy zarabiaja prosto 20k dziennie, nie ruszajac sie z domu! SPROBUJ ZADZWONIC CHOC NA JEDNO Z TYCH OGLOSZEN NA OLX CZY INNYM SMIETNISKU, Z KTOREGO WIEDZE O ZYCIU CZERPIESZ.

Odpowiedz
avatar ninquelote
9 9

@Samoyed: Ale po co bić głową w mur? Kilka osób ci tlumaczy, że można znaleźć tańsze mieszkania, to że Tobie się nie udało to nie jest żaden argument. Rozumiem, że Twoja racja jest Najtwojsza ale sprowadzanie wiedzy i doświadczeń innych do poziomu śmietnika nie jest zbyt przyjemnym sposobem komunikacji i daleko Cię nie zaprowadzi. Może warto trochę otworzyć się na innych i spróbować poszerzyć horyzonty?

Odpowiedz
avatar mikus91
0 0

@Samoyed: jak pójdą do McDonald to tak. ty sprawdź swoje. W Warszawie takie są ceny. Np na Bielanach za 40m2 w budynku wybudowanym po 2010(nie wiem dokładnie) chcą 3tys a za 50 3500.i to przy metrze. (+media)

Odpowiedz
avatar FikMikfeegiel
9 9

Dlaczego pracy zawodowej w przedszkolu nie podepniesz pod praktyki?

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 6

Emigruj. Mowie z perspektywy doswiadczenia.

Odpowiedz
avatar ninquelote
9 15

Zostanę okrzyknięta złą marudą i niszczycielem marzeń ale co tam. Odnoszę wrażenie że nie dość że żyjesz ponad stan to jesteś roszczeniowa i nieprzygotowana do życia we współczesnym społeczeństwie. Twoje opłaty za mieszkanie są niewiarygodne i nieadekwatne do możliwości, zwłaszcza jak na małą mieścinę. Może by tak przemyśleć od podstaw dlaczego tylu studentów wynajmuje pokoje? Dlaczego tylu z nich pracuje w względnie mało wymagających zawodach których nie przynoszą do domu? Narzekanie że żeby zmienić pracę musiałabyś się przeprowadzić jest warte śmiechu bo przeprowadzka może tylko wyjsc na dobre. Tak samo jak narzekanie na organizację zajęć dla dzieci i czas jaki to zajmuje, 6-8h dziennie za 2800 netto, skandal! Czy studia podniosą Twój standard życia w znaczący sposób i zwrócą inwestycję? Czy dostaniesz 100zł podwyżki i przez kilka następnych lat odpracujesz koszt studiów? Czy masz jakiś plan bo robisz studia bo są modne?

Odpowiedz
avatar Honkastonka
10 12

Jesteś pewna, że nie możesz jeździć komunikacją miejską? 10km to nie jest dużo. Znam masę osób, które jeżdżą autem, narzekają na ceny paliwa, a tak naprawdę ze spokojem mogłyby dojeżdżać autobusem czy tramwajem. No, ale wtedy chyba czują się biedakami, nie wiem.

Odpowiedz
avatar ninquelote
8 12

@Samoyed: Anegdotka bez związku z historią. Autorka narzeka na wysokie koszty życia, które w dużej mierze sama generuje na własne życzenie.

Odpowiedz
avatar Habiel
10 14

@Samoyed: Nie wiem co jest takiego ubliżającego w komunikacji miejskiej. Powiem, że stać mnie na auto i paliwo do niego, ale jak mam pojechać do biura, to wybieram albo tramwaj albo rower. Ba, czasem idę z buta. Auto czeka w garażu, ale po prostu nie chce mi się czasem nim jeździć. Autorka żyje ponad stan. Ja na studiach wynajmowałam kawalerkę na pół za 1400 zł w niskim standardzie. Oczywiście mogłabym sobie wynająć super standard za 3000 zł i narzekać, że nie mogę się utrzymać za moją pracę (a zarabiałam wtedy mniej od autorki od 1800 zł do 2600 zł za pełen etat). Co więcej dałam radę sobie odłożyć trochę na mieszkanie, bo zarządzam swoimi wydatkami. Jak ktoś nie umie zarządzać wydatkami to i 20k miesięcznie będzie dla niego mało.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
6 6

@Samoyed: Co ma inflacja do wynajmowania przez studenta całego mieszkania za 2900zł, w jakiejś mieścinie? XD W sensie, że jak jest inflacja, to w sumie nie zaskodzi dowalić ceny całego mieszkania do swojego budżetu? XD Tak żyją ludzie, którym rodzice studia sponsorują, my, plebs, wynajmowaliśmy mieszkania na spółkę i szukaliśmy najbardziej korzystnych opcji z dojazdem komunikacją miejską (jeśli się da). No ale przecież Tobie się to nie wpasowuje w narrację i światopogląd, więc wniosek prosty - jesteśmy idiotami. Jakbyśmy wzięli kalkulator i policzyli, jak pani kazała, to by nam na pewno wyszło, że 2900zł za mieszkanie w Koziej Wólce to jest okazja życia i nic się taniej nie da, nic! Absolutne minimum, nie da się znaleźć alternatywy XD

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
7 7

@Samoyed: O nie nie, tym razem nie wywiniesz kota ogonem. Habiel pisała o życiu ponad stan (mieszkanie za 3k), a Ty wleciałaś jak dzik w szyszki w temat inflacji. No więc kilka faktów - mieszkam na nowym osiedlu (bloki 5-10 lat) w Krakowie, dobra lokalizacja spoko standard. Wynajem mieszkania ok.45m2 (czynsz + odstępne) kosztuje ok. 3000zł miesięcznie (+/-500zł). To są mieszkania za takie ceny, że nawet moja matka, mimo posiadania środków i chęci zamieszkania obok dzieci - po prostu spasowała, bo nie lubi dać się okradać. A tutaj mamy studentkę, która sobie takie wybrała XD Jak lubi tyle wydawać, to może jej swoje wynajmę, a się do kawalerki przeniosę, jeszcze mi w kieszeni zostanie XD Więc generalnie tak, wynajem mieszkania za 3k przez studenta to są szalejące luksusy, w ogóle szaleństwo. Osobiście nie poznałam żadnej osoby, która jedynie poprzez swoje zarobki była w stanie sobie na coś takiego pozwolić jeszcze w trakcie studiów - a maturę pisałam 15 lat temu, z młodzikami też mam do czynienia na codzień. W takiej sytuacji rzeczywiście, wszyscy żyliśmy na granicy ubóstwa, lol. Już jasne czy nadal będziesz rżnąć głupa? :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lutego 2023 o 12:00

avatar RudaMaupa
5 5

@Samoyed: I mam tu na myśli samodzielny wynajem mieszkania w standardzie odpowiadającym dzisiejszym 3k na rynku nieruchomości, a nie wynajem mieszkania za 3k wtedy, żeby Ci się znów nie uroiło, że nie mam świadomości degradacji pieniądza ;)

Odpowiedz
avatar Habiel
5 7

@Samoyed: Wycieczki personalne zostaw dla swoich znajomych. Co więcej nie trafiłaś w moje polityczne przychylności ;) Akurat mieszkam w dużym mieście i wiem jak ceny poszły do góry- chociaż za tę moją kawalerkę poszło do góry o zaledwie 300 zł (akurat niedawno gadałam z sąsiadem z tamtego miejsca zamieszkania, bo jechałam z nim do szpitala). Celem mojego wywodu jest proste stwierdzenie- skoro nie stać Cię na wynajem mieszkania, wynajmujesz pokój. Nie będę się użalała nad kimś kto nie zarządza swoimi wydatkami, bo jest to raczej domena jechanego przez Ciebie PiS. U mnie to wygląda prosto- nie umiesz zarobić na mieszkanie- wynajmujesz pokój. Nie stać cię na mieszkanie w Warszawie, to przeprowadź się do mniejszego miasta. A jak chcesz mieszkać w dużym mieście, jeździć autem, wynajmować samodzielnie w mieszkaniu bez współlokatorów, to zapierdzielaj na tyle etatów, abym ja nie musiała wysłuchiwać narzekania.

Odpowiedz
avatar voytek
11 11

A po co to żyć ponad stan? musisz dostsowac standard zycia do zarobków! skoro masz zasadniczej pensji 2800 to czemu wynajmujesz mieszkanie za 2900? na pedagogice nie ucza ekonomii ale matematyki ucza juz w szkole podstawowej! zamiast mieszkania - wynajmij sobie pokoj/ stancje wtedy z oplatemi nie bedzie 2900 a np. 1400! auto sttudnia bez dna - zwlaszcza przy taki zarobkach - 10km dziennie to zapewne taniej i jeszcze latwiej pokonac komunikacja miejska czy podmiejska - nie bedzie to 500zl na palwio a 150zl m-siecznie, itd. Jak ci sie zachcialo zycia ponad stan to nic dziwnego ze wpedzasz sie w długi! przemysl swoje wydatki i dostosuj stadard zycia do zarbkow... albo wyjdz bogato za mąż :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@voytek: Nie chciałabym płacić 1400! zł za pokój :)

Odpowiedz
avatar marcelka
11 11

Ja tu widzę przede wszystkim niedostosowanie stylu życia do potrzeb. Wynajem mieszkania - jak już chcesz wynajmować samodzielnie coś tak drogiego, to poszukaj czegoś bliżej pracy, żeby zniwelować dojazdy (oszczędność na benzynie). Auto - samochód kosztuje, rozumiem, że jest potrzebny, ale może pomyśl o kupieniu jakiegoś, który mniej pali lub ma instalację na gaz. Jak Twój "pali jak smok" to albo ma duży silnik, albo coś z nim nie tak - tak czy siak, do wymiany. Zakładając codzienne dojazdy 20 km to daje ok. 500 km w miesiącu. Dla porównania: mam auto na benzynę, robię w miesiącu co miesiąc ok. 500-600 km, tankuję raz w miesiącu za 250 zł, silnik 1.3. Da się. Praca w przedszkolu - to jest zlecenie? Etat? Bo brzmi, jakbyś spędzała na tym pół życia. Wyrabiaj tyle godzin, za ile Ci płacą. Pozostały czas poświęć na coś, co przyniesie dochód - choćby na więcej korepetycji. Kupowanie materiałów z własnej kieszeni - tak, takie są realia w wielu szkołach/przedszkolach, ale są takie po części, bo się na to pozwala. Czy byłaś u dyrekcji powiedzieć, że chcesz zrobić zajęcia takie i takie, potrzebujesz do tego materiałów takich i takich i pytanie: czy dostaniesz pieniądze na te materiały czy takich zajęć nie robić wcale? Przygotowanie korepetycji - też dużo czasu. Może można coś powielać, albo wykorzystywać ponownie - przecież jak udzielasz korepetycji to nie uczysz się za każdym razem od nowa danej rzeczy. Koszty: - 300 zł za internet, tv i ratę to... dużo. Jak masz internet, to czy koniecznie potrzebna jest telewizja? Czy nie bardziej opłacalny byłby jakiś netflix czy coś? Ogólnie przeanalizowałabym koszty, pomyślała, gdzie i na czym można szukać oszczędności, a potem przeanalizowała czas i pomyślała, jak lepiej go wykorzystać.

Odpowiedz
avatar Librariana
6 6

@marcelka: w punkt, tu jest prosty wybór - albo wydawać mniej, albo zarabiać więcej. Nie lubię wspominania, jak to "kiedyś było", ale ja pod koniec studiów i zaraz po ich ukończeniu wynajmowałam pokoik na poddaszu i jeździłam autobusem, nie mając do nikogo pretensji, bo wiedziałam, że to etap przejściowy.

Odpowiedz
avatar gawronek
12 12

Historia pt. zarabiam minimalną i nie potrafię dostosować do tego standardu życia. Ponad 3 tysiące (razem z rachunkami) za mieszkanie w mieście nie-wojewodzkim? To gdzie ty wynajmujesz 4 katy, w Konstancinie Jeziorna? 500 zł za paliwo na przejechanie 400 km? To co ty, palisz 16 litrów diesla na 100 km? Internet i telewizja opłacone - a może warto pomyśleć że jak ci brakuje na jedzenie to nie warto opłacać abonamentu TV? Życie w tym kraju nie jest łatwe czy wspaniałe, ale problemy które opisałaś masz na swoje życzenie - po prostu nie umiesz obchodzić się z pieniędzmi.

Odpowiedz
avatar nikiriki
-5 7

Tu autorka historii. Udało mi się w końcu odzyskać hasło do starego konta. Od razu mówię - nie czytałam wszystkich komentarzy. Nie wspomniałam o tym, bo w historii chodziło mi o niesprawiedliwość, że ja muszę pracować na dwie prace, a mój ojciec ma podane wszystko na tacy - mieszkam z mamą i rodzeństwem. Tylko dlatego mam gdzie mieszkać. Mama spłaca kredyty w parabankach zaciągnięte przez ojca zanim się rozwiedli (a było tego trochę), więc jej możliwości finansowe też nie są duże. Mieszkanie jednak idzie mniej więcej na pół (rodzeństwo niepełnoletnie), jedzenie kupuję sobie sama. Tak samo, jak sama sobie opłacam uczelnię i auto. Nie żyję ponad stan - mam pokój z siostrą, bo na większe nie możemy sobie pozwolić. Jedzenie tylko najpotrzebniejsze, nie kupuję nie wiadomo jak często ciuchów. W moim mieście ciężko jest się autobusem dostać do miasta, a co dopiero za miasto, gdzie pracuję. Musiałabym jechać dwoma autobusami, co dla mnie nie byłoby problemem, gdyby nie to, że mając pierwszą zmianę przyjeżdżałabym spóźniona 40 min (co jest niemożliwe, bo otwieram przedszkole), a potem musiałabym czekać godzinę na autobus, a mając drugą zmianę byłabym w pracy dwie godziny przed, a po pracy musiałabym czekać czterdzieści minut. Kawalerka w moim mieście to niecałe 2000 zł - my teraz za 3 pokoje płacimy tyle (czynsz + odstępne), więc nawet wynajęcie kawalerki obecnie jest ponad mój stan. Z pokojami w moim mieście ciężko, a nawet jeśli, to mam zwierzaki, co wielu współlokatorom raczej by się nie spodobało. Wciąż jednak według mnie jest irytujący fakt, że jakbym sama chciała się utrzymać, nie dałabym rady. Frustruje mnie to. I jeszcze raz - zamiarem tej historii było pokazanie niesprawiedliwości, że niektórzy muszę harować i nic z tego nie mają, a niektórzy nawet do pracy nie wstaną i mają wszystko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2023 o 13:37

avatar Brzeginka
3 3

@nikiriki: ale to do masz pretensje do babci, że utrzymuje ojca nieroba, a nie Ciebie, do systemu że nie wysyła go do łagrów, czy ogólnie do świata, że nie zapewnia lepiej płatnej pracy? Faktycznie jest to frustrujące, gdy masz świadomość że Ty musisz ciężko pracować, żeby żyć, a ktoś inny jest na utrzymaniu i nie musi nawet skinąć palcem. Jednak każdy ma prawo dysponować majątkiem tak jak chce, więc jeśli babcia chce utrzymywać ojca, to ma do tego prawo.

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@nikiriki: Zastanów się do kogo masz tak naprawdę pretensje, bo z historii wynika, że masz pretensje o to, że wybrałaś sobie słabo opłacalny zawód. Tymczasem jedynym piekielnym w tym historii jest Twój ojciec, bo narobił długów, które spłaca Twoja mama. Skoro wspominasz, że TY musisz opłacić czynsz za mieszkanie - to opłacasz mieszkanie za kilka osób i współutrzymujesz rodzinę. Nikomu w takiej sytuacji nie jest łatwo, szczególnie, że utrzymywanie rodzeństwa i rodzica to sytuacja najczęściej wymuszona kłopotami finansowymi, a nie świadomymi decyzjami np. o założeniu własnej rodziny. Więc moim zdaniem historia miałaby sens gdybyś opisała tu piekielność swojego ojca i to w jakiej sytuacji znalazła się Twoja mama i rodzeństwo przez to, a nie skupiała się na tym, ile zarabiasz i ile godzin, gdzie pracujesz, jednocześnie pisząc tak jakbyś te wszystkie sumy pieniędzy wydawała tylko na siebie.

Odpowiedz
avatar ninquelote
2 2

@nikiriki: No to chyba opisałaś nie tą historię, co chciałaś. Mimo wszystko, sytuacja w jakiej się znajdujesz to jest wyłącznie twój wybór. Rozumiem, że pracujesz na umowie, tym samym zawyżasz dochód gospodarstwa domowego i prawdopodobnie pozbawiasz mamę dostępu do pewnych świadczeń socjalnych. Jeżeli przeniosłabyś się do większego miasta, miałabyś najprawdopodobniej możliwość zamieszkania w akademiku i stypendium socjalne. Czas który poświęcasz obecnie na pracę mogłabyś poświęcić na naukę i dostać stypendium naukowe. To już razem ok 2,5tys że stypendiów. Miejsce w akademiku nie przekracza 1tys (w zależności od miasta, uczelni, tego czy dzielisz pokój czy nie, można znaleźć i za 400zł). Miałabyś też więcej czasu na korepetycje oraz więcej potencjalnych klientów a mamie mogłabyś przesyłać część pieniędzy. Przypomnę, że mamie należałyby się dodatkowe świadczenia rodzinne. Możesz też poczekać z ukończeniem studiów aż rodzeństwo podrośnie i będzie w stanie dokładać się do rachunków.  Możesz też żyć na własną rękę, jak wyjaśniłam wyżej, byłabyś w stanie się utrzymać i to wyłącznie twój wybór, że tego nie robisz.

Odpowiedz
avatar ninquelote
2 2

@nikiriki: A emigracja to wcale nie takie idealne rozwiązanie jak niektórym się wydaje. Sama wyemigrowałam, początki były bardzo ciężkie, mimo że znałam język.

Odpowiedz
avatar japycz1
6 6

@nikiriki: "Mieszkanie jednak idzie mniej więcej na pół" czyli w historii przedstawiłaś wybiórczo fakty. "W moim mieście ciężko jest się autobusem dostać do miasta, a co dopiero za miasto, gdzie pracuję. Musiałabym jechać dwoma autobusami, co dla mnie nie byłoby problemem, gdyby nie to, że mając pierwszą zmianę przyjeżdżałabym spóźniona 40 min (co jest niemożliwe, bo otwieram przedszkole), a potem musiałabym czekać godzinę na autobus, a mając drugą zmianę byłabym w pracy dwie godziny przed, a po pracy musiałabym czekać czterdzieści minut. " jak warunki pogodowe pozwalają jeździj rowerem. Po przyzwyczajeniu sie nawet 20-30km w jedną stronę nie stanowi problemu. "więc nawet wynajęcie kawalerki obecnie jest ponad mój stan. Z pokojami w moim mieście ciężko, a nawet jeśli, to mam zwierzaki, co wielu współlokatorom raczej by się nie spodobało." nie stać Cie na mieszkanie to wynajmuj pokój. A zwierzaki, hmmm nie mam dla siebie na jedzenie ale biorę zwierzęta. Ciekawe skąd weźmiesz na weterynarza jak któremuś coś sie stanie... "Wciąż jednak według mnie jest irytujący fakt, że jakbym sama chciała się utrzymać, nie dałabym rady. Frustruje mnie to" nie umiesz gospodarować tym co masz. Nawet zarabiając najniższa krajową da sie samodzielnie utrzymać. Trzeba tylko MYŚLEĆ... "Do tego 300 zł internet i telewizja + rata za laptopa, 600 zł uczelnia, 500 zł paliwo (dojeżdżam do pracy 10 km w jedną stronę, a moje autko pali jak smok)" tu juź w ogóle fikołek... Telewizja i internet są niezbędne do życia? najtańszy pakiet internetu z limitem 10GB kosztuje 10zł/miesiąc. No ale wiadomo to biednej studentce na Netflixa nie starczy.... Rata za laptopa... mhmm... masz Ty rozum? musi być nowy? nie można kupić czegoś używanego za 400-500zł? Sory ale kupiłem i sprzedałem dziesiątki takich sprzętów i nie wmówisz mi że do prac typu internet+office jest potrzebny nowy sprzęt za 3.5k albo MacBook. "Materiały do pracy i na praktyki też mnie kosztują." jakie praktyki skoro pracujesz?

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

No sorry, ale nawet te 10 lat temu jak student wynajmował sam mieszkanie i jeszcze miał samochód to była to osoba żyjąca w luksusie, która musiała nieźle na to zapieprzać. A Ty jeszcze płacisz za studia, więc nie wiem do kogo te pretensje. Żyjesz na wysokim poziomie jak na standardy Polski. Natomiast zgadzam się, że obecnie pensja rzędu 5000 zł netto to jest tyle, co te 10 lat temu jakieś 2200 zł. No cóż, trzeba było inaczej głosować/pójść na wybory i emeryci oraz patusy nie mieliby głosu decyzyjnego ;) Zachęcam, niedługo kolejne.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
1 1

Zawsze mnie bawi, że w kraju, gdzie nauczyciele zarabiają mało (niesłusznie), potem żalą się, że zarabiają mało. Nie wiem, urwa, albo nie myślą nad wyborem studiów, albo masochiści. Co jeszcze śmieszniejsze - gdyby pensje były wyższe, tak jak być powinno, 3/4 obecnych nauczycieli musiałoby się zredukować do roli pomocnika sprzątaczki, bo większych kwalifikacji, niż ona, nie mają :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Oczywiście, że autorka mogłaby dużo zaoszczędzić, ale wciąż nie jest bardzo rozrzutna i przy tej ilości pracy powinna być w stanie na takim poziomie się utrzymać. Zwłaszcza, że jest to praca specjalistyczna. Autorko, serio, polecam zastanowić się nad budżetem. Czy przy tylu zajęciach masz w ogóle czas na telewizję? Znajdź sobie dużo lepszą ofertę za sam telefon i internet. I jak nie masz jedzenia, to na fejsbuku są grupy oddam jedzenie za darmo i czasem da się coś dobrego ugrać, wiadomo, nie zawsze, ale tak to będziesz miała co jeść pod koniec tygodnia.

Odpowiedz
Udostępnij