Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niektórym lekarzom rodzinnym powinno się odebrać uprawnienia i wywalić na zbity ....!…

Niektórym lekarzom rodzinnym powinno się odebrać uprawnienia i wywalić na zbity ....!

Jak się wybiera internę, to niestety ze wszystkimi tego wadami i zaletami. Jak w każdym zresztą zawodzie.

W sobotę rano w domu zmarła kobieta od urodzenia głęboko upośledzona ruchowo. Ot, prawdopodobnie organizm odmówił posłuszeństwa lub była jakaś choroba niezdiagnozowana, bo ze względu na brak komunikatywności nie można było dowiedzieć się od niej, że coś ją boli.
Opiekowała się nią tylko starsza matka.

Wezwana karetka, stwierdzenie śmierci, ale kartę zgonu wystawić miał rodzinny. Być może w karetce byli tylko ratownicy.
Telefon do doktorka, a ten rzucił hasłem, że nie przyjedzie, bo to jest sobota, on jest po godzinach pracy i ma wolne.
Matka musiała wydzwonić z powiatowego miasta lekarza NiŚOM, a ten jakimś medycznym pojazdem dojechał dopiero po południu, bo miał pacjentów. Przez pół dnia pod domem zmarłej czekał patrol policji. Podobno taka jest procedura, nim lekarz poda przyczynę zgonu i można wezwać truponoszy z karawanem.

A nasz rodzinny miał to w głębokim odwłoku, bo jest weekend.
Już więcej empatii i odpowiedzialności mają weterynarze. Jak było trzeba dojechać w nagłym wypadku to nawet w czasie świąt w środku nocy nie odmawiali pomocy, a przez kilkanaście lat trochę się ich przewinęło przez moje podwórko.

Lekarz rodzinny

by luska
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
10 12

Zachowania lekarza nie komentuję. Ale żeby uniknąć takich sytuacji w przyszłości, powinno się wprowadzić jakieś weekendowe dyżury dla lekarzy. Żeby zawsze jakiś był dostępny w nagłych przypadkach. Do tego z miasta powiatowego nie miałbym pretensji, choć sytuacja piekielna dla rodziny, ale jednak musiał się zająć żywymi pacjentami.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
18 36

@pasjonatpl: nie komentuj bo nie ma w tym nic nadzwyczajnego. BYŁ PO PRACY.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
10 14

@Armagedon: to może niech nie sypia, nie jeździ na wakacje, nie ma rodziny itd Jeden lekarz konczy prace, inny zaczyna. Jeden policjant jedzie na wakacje, inny zostaje. Jeden strazak odsypia, inny ma dyzur. Jedna sprzątaczka pracuje w godzinach rannych, inna wieczornych. Jeden slusarz pracuje w tygodniu, inny w weekend itd Wymieniac mozna bez konca. Do mojego Dziadziusia tez pozno przyjechano, lacznie z nascie godzin zanim go zabral zaklad. Tak to jest przezycie, ale nie ma co uchodzic za pępek swiata i oczekiwac specjalnego traktowania.

Odpowiedz
avatar mrsrtg
2 2

@luska: takie skierowanie na badania to jest konkretny koszt dla tego lekarza, jeśli domaga się ich specjalista,to on powinien wystawić skierowanie, koszty są, przynajmniej teoretycznie, wliczane w poradę.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
33 47

@luska: bzdura. To nie jest jego obowiązek w sobotę ani w niedziele. ANI NAWET W PONIEDZIAŁEK WIECZOREM , ani każdy inny dzień , bo tak ci sie uroiło i tak sobie życzysz. Lekarz nie jest niewolnikiem, ma swoje życie, swoje dzieci, swoje zobowiązania rodzinne, a przede wszystkim TO BYŁ JEGO CZAS WOLNY. Miej pretensje do systemu a nie do lekarza. Jprdl co za kraj, zeby sie polaczkom wydawało ze lekarze to jacyś niewolnicy.

Odpowiedz
avatar panna_ola
14 16

@Armagedon: Nie. Praca lekarza nie jest "służbą", jak to niektórym wygodnie oczekiwać, ma jak każda inna zakres praw i obowiązków. Obowiązkiem lekarza jest ratowanie życia, nawet jeśli jest po godzinach, ale nie dopełnianie urzędniczej formalności. To miasta powinny zatrudniać koronerów. Ale tego nie robią, bo koronerowi trzeba by było płacić, a wygodniej jest szczuć ludzi i wywierać presję na rodzinnych aby robili to samo za darmo w swoim wolnym czasie.

Odpowiedz
avatar panna_ola
10 14

@Armagedon Sądzę, że niewiele rozumiesz. Wymieniasz sobie jednym ciągiem "służbę" mundurową i ratowniczą. Gdzie w takim razie wczesniejsza emerytura dla ratownika, gdzie dłuższy urlop po 15 latach pracy, gdzie dodatek za pracę w trudnych warunkach, darmowe wyjazdy szkoleniowe, pożyczki na niski %, dodatki na mieszkanie i wyżywienie, zniżki na pkp? Niby praca ratownika w karetce jest mniej męcząca fizycznie, mniej niszcząca psychicznie niż praca policjanta? A praca pielęgniarki na onkologii? A lekarza na psychiatrii dziecięcej? Nie, a o takich przywilejach "służb" mogą sobie pomarzyć. Jak łatwo i prosto się rzuca frazesami w stylu "to nie jest praca jak każda inna, wymaga poświęcenia", to pozwala politykom zamiast godnych warunków rzucać w twarz "powołanie" i "pracę dla idei". I nie mam tu na myśli wynagrodzeń, a ciągle szczucie na lekarzy, braki zaopatrzenia w szpitalach, coraz bardziej idiotyczne prawo. Gdyby nie tysiące osób, które poświęceniem swojego zdrowia i życia prywatnego łatają dziury systemu, to ten system by jeb..ł dobre 30 lat temu. Ale to się właśnie kończy - i bardzo dobrze. Może wreszcie coś się zmieni.

Odpowiedz
avatar Bedrana
-5 7

@panna_ola: Myślę, że Armagedon chodziło wyłącznie o nazewnictwo. Co ma do tego wcześniejsza emerytura i dodatki na mieszkanie? A nawet pensja? Którą zresztą policjant i tak ma przynajmniej dwa razy mniejszą niż lekarz.

Odpowiedz
avatar panna_ola
4 8

@Bedrana: chodzi o pewną zachwianą równowagę: żądania społeczne, trudność pracy, odpowiedzialność vs. to, co dostaje się w zamian. Przepaść między zawodami medycznymi a resztą "służb" jest gigantyczna. A jeśli mówimy o pensjach, to przeciętny policjant dostaje 4400 na rękę, a lekarz rezydent (pierwsze 3-10 lat kariery) 5000. Rzeczywiście kokosy, rzeczywiście dwa razy więcej. Jako specjalista, będąc po 30 r.ż i dobrych 15 latach trudnej nauki, dostaje 7000. Po co pisać bzdury zanim się sprawdzi? I ktoś się dziwi, że w placówkach NFZ są braki kadrowe. Przepraszam, nie dziwi, tylko swoją (poniekąd słuszną) frustrację wylewa na tych, którzy jeszcze zostali.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 4

@Armagedon: Mamy rozumieć, że twoja praca niczemu nie służy?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 5

@Jorn: Służy, służy. Wielu rzeczom i wielu osobom. Tyle, że ja się za owo "służy" na nikogo nie obrażam. A ty, zdaje się, w ogóle nie skumałeś mojego komentarza.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2023 o 3:14

avatar Jorn
0 4

@Armagedon: Skumałem. Za to ty chyba nie za bardzo rozumiesz, o czym piszesz.

Odpowiedz
avatar Allice
31 35

Rozumiem że jak masz wolne w pracy tylko czekasz na potencjalne wezwanie z pracy? Bo czemu nie? Ktoś może mieć potrzebę w każdej branży Teraz pomyśl sobie że lekarz który nie ma dyżuru ma prawo np mieć imprezę rodzinną. I się napić. I teraz na zawołanie ma biec, a potem artykuły że pijany lekarz, nieważne że po godzinach. Wyjechać na weekend też może. Zaplanować dzień ze swoimi dziećmi, schorowanymi rodzicami czy kurna z kotem.bo musi być dostępny 24/7. I nawet z urlopu wracać, najbliższy samolot za 2 dni? Kombinuj, jesteś lekarzem!

Odpowiedz
avatar logray
1 1

@Allice Zależy od tego co się ma na umowie wpisane. Przykładowo jest coś takiego jak gotowość do pracy. Wtedy ma się za to parę zł ekstra plus normalne nadgodziny jak ktoś się odezwie. Pić nie można, oddalać się za bardzo od miejsca pracy też. Inna rzecz, że lekarz raczej czegoś takiego podpisanego nie miał.

Odpowiedz
avatar Allice
0 2

@logray: wiem co to jest, pracowałam tak, ale płacili mi za to. Ale tu od tego w zasadzie jest niśom

Odpowiedz
avatar BiAnQ
24 34

A Ty chodzisz do pracy po godzinach pracy?? Wtf?? Dobrze sie czujesz? O co te pretensje. Dajmy na to mógł miec pod opieka dzieci i co? Z nimi przyjechać? Mógł byc na wyjeździe u rodziny na weekend 400 km dalej i co? Wciąż miałby przyjechać? Gdzie tu piekielnosc. Po godzinach pracy to po godzinach pracy. Wzywa sie dyżurnego z NPL. Z policja to grubo, kto ją niby wezwał? Sami wpadli?

Odpowiedz
avatar krolJulian
-2 12

W sierpniu zmarła moja Babcia. Akurat tak się złożyło, że moi rodzice, u których mieszkała od kilku lat, pojechali na wakacje i przez tydzień nocowałam w domu, żeby Babcia poza zaprzyjaźnioną opiekunką miała jeszcze kogoś bliskiego. Co ważne, wszyscy mielismy świadomość, że z Babcią jest już średnio (97 lat i sporo schorzeń), ale nie przewidywałam że finalnie całość załatwiania lekarzy w ostatnim dniu spadnie na mnie. Tuż po śmierci zadzwoniłam na nocną pomoc do przychodni Y, która powinna obsługiwać nasz rejon tylko po to, żeby usłyszeć że „to nie nasz rejon, proszę dzwonić do przychodni X”. No to dzwonię do przychodni X i słyszę „to nie nasz rejon, proszę dzwonić do przychodni Y”. Finalnie przyjechała do nas lekarka, która już wcześniej bywała u Babci i tego dnia też przyjechała zobaczyć jak można jeszcze pomoc - na osiedlu funkcjonuje fantastyczny zespół ratowników, lekarzy i pielęgniarek, którzy obsługują wizyty domowe i bez których tego dnia Babcia pewnie nie otrzymałaby sensownej pomocy, a ja wsparcia w trudnej i niecodziennej sytuacji. Także chwała prywatnej opiece i ludziom z powołaniem, bo tego dnia państwowa opieka medyczna zawiodła na całej linii.

Odpowiedz
avatar Bedrana
1 3

@krolJulian: "...państwowa opieka medyczna zawiodła na całej linii." Standard. Państwowa opieka medyczna nie lubi się wysilać. Ale nie jest w odosobnieniu. Dzisiaj NIKT nie lubi się wysilać. Była nawet o tym historia, że teraz większość pracuje na "odwal się". Każdy chciałby zarabiać miliony za nicnierobienie, a jak już musi cokolwiek zrobić - to jest ciężko obrażony i wku*wiony. Na pacjenta, konsumenta, gościa w hotelu, interesanta, petenta, klienta, ucznia, czy lokatora. A wiesz dlaczego? Bo ludzie przestali się lubić. Nawet w rodzinach. Dziś nie ma miejsca na bezinteresowną sympatię, empatię, wyrozumiałość, a już na pewno nie szlachetność. Zdarza się, owszem, ale to rzadkie przypadki. Dziś na porządku dziennym jest egoizm, roszczeniowość, zawiść, nietolerancja, pazerność i samolubstwo. I, oczywiście, hipokryzja. Dzieci wychowuje się na sobków, snobów, egocentryków i narcyzów. Dziś nikt nie chce "być", wszyscy wolą "mieć". I tak się zastanawiam, czy to jest tylko stan przejściowy, czy zaczął się nieodwracalny proces degradacji ludzkości. Jeśli to drugie - to mam nadzieję końca tego procesu nie doczekać.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
18 30

I dlatego w życiu nie chciałabym być lekarzem. Tyle lat studiów, nauki, wydanych pieniędzy, a i tak usłyszysz "Bogu dzięki, że pacjent przeżył"; jeszcze to użeranie się z ludźmi takimi jak ty... podziwiam lekarzy medyków właśnie za te stalowe nerwy, bo ja bym trafiła do pierdla po trzech dniach pracy w przychodni.

Odpowiedz
avatar Shi
7 7

@Armagedon: ok, wypowiem się jako ktoś kto jest zmuszony do ciągłych wizyt u różnych specjalistów. Fakt faktem chodzę też prywatnie, ale też dużo na NFZ. Lekarze to też ludzie i są RÓŻNI. Np. poznałam specjalistę z powołania na NFZ właśnie. Pierwszy lekarz który mnie nie zbył "proszę przytyć to miesiączki będą i brzuch nie będzie boleć z głodu", a zbywali mnie tak też prywatnie. Prywatny psychiatra wmawiał mi, że mam bezsenność od miętowych gum do żucia. Serio. Ten "dobry" specjalista na NFZ niestety zmienił szpital, byłam u niego 2 razy prywatnie, bo potrzebowałam pomocy na cito. Co zrobiła lekarka jak się dowiedziała ile specjalnie do niej jeżdżę? Powiedziała gdzie przyjmuje na NFZ i bym tam się zapisała, bo już tyle na benzynę lub bilety mi idzie, więc chociaż za wizytę nie będę dopłacać. Normalnie musiałam odczekać swoje w kolejne (kilka lat... serio), no ale dobry specjalista to się wszyscy pchają. Badania w tym szpitalu? "Jak pani pasuje, proszę sobie wybrać datę i godzinę, a ja polecam tą i tą." Konsultacja badań? "Już pani zrobiłam USG i inne badania fizyczne to wyniki z krwi możemy omówić teleporadą by pani znowu tyle nie jeździła." Zapisy na badania? "A to pani z tak daleka? To ja zrobię, że to kolejne usg i badania krwi damy w jeden dzień by pani nie musiała dwa razy przyjeżdżać". To 3 rózne osoby. Rejestratorka, specjalista, druga rejestratorka. Na NFZ. Miłe, pomocne. Z jakiegoś powodu trzeba było mi przesunąć wizytę o miesiąc? Tak wyglądał dialog z rejestratorką: ... r: to będzie ta i ta godzina, tego dnia, dobrze? j: nie ma problemu r: jest pani zarejestrowana na jakieś badania? j: tak r: to trzeba będzie je przełożyć j: kurczę, a tak fajnie mi ostatnio panie ułożyły, ze jednego dnia odhaczę wszystko r: to wie pani co, zostawimy te badania jak są, ja dam znać pani doktor i jeśli wyniki nie będą w porządku to pewnie pani doktor się jakoś z panią skontaktuje prędzej. Inny przypadek - ostre zapalenie nerek. SOR. Chcę tylko przeciwbólowe, bo jutro kolos, trzeba iść. Co na to lekarz? "Pani oszalała, ja pani nie wypuszczę, choćbym miał szukać rozwiązań by panią zatrzymać siłą. Musimy tylko otrzymać wyniki, a w tym czasie bierzemy łóżko z innego oddziału. Nie ma miejsc, ale jakoś panią wciśniemy". Też bardzo miły, pomocny, wszystko tłumaczył, trzymał się procedur (ojciec chciał odebrać mój wypis, a nie był upoważniony, więc go lekarz zbył). Dentysta na NFZ - krótki termin, miły, pomocny. Wyleczył mi nie tylko zęby, ale też fobię przed dentystami. Ostrzegł mnie jak zmieniał przychodnię na inną placówkę na NFZ bym wiedziała gdzie go szukać w razie potrzeby. Kilka godzin mi jednego zęba wyciągał cały czas pytając czy znieczulenie nadal działa i dokładając w razie potrzeby. Dla porównania dentystka prywatnie naciągała moja mamę na kanałówki przy byle małej plamce, a nawet chciała mi robić kanałowe w zdrowych zębach (bo po prawie 20 latach te zęby są zdrowe, a przecież by się nie odbudowały ze stanu kwalifikującego się do kanałówki) Lekarze to tylko ludzie, są różni. Znajdą się osoby z powołaniem na NFZ (jak pierwsza specjalistka która siedzi w szpitalu (dokładnie to przychodni przyszpitalnej, ale będę używać tego skrótu myślowego), na NFZ, do ostatniego pacjenta nawet za te psie pieniądze i nie namawia ludzi by do niej chodzili prywatnie. Wręcz odwrotnie. Mimo że swój gabinet ma kilka ulic od tego szpitala) i znajdą się partacze i naciągacze prywatnie. Szczerze się nie dziwię lekarzom, że wolą przyjmować prywatnie. Lekarz też człowiek, chce uczciwie zarabiać za swoją wiedzę i doświadczenie, a nie za psie pieniądze być traktowany przez NFZ i pacjentów "bojapłacęskładkitomisięnależy" jak bezdomny kundel. Lekarze też mają swoją wytrzymałość psychiczną i prędzej czy później osiągną na NFZ swój limit i albo staną się olewawczy albo nadal będą pomagać ludziom tylko, niestety, prywatnie.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 8

@Shi: Aspartam w gumie moze powodowac bezsennosc, zwlaszcza jezeli masz go w ustach czesto i dlugo. Nie wiem dlaczego mietowa, to akurat nie ma znaczenia, ale ludzie, ktorzy czesto zuja rowniez dosc czesto maja problemy ze snem. I to nie sa blahe problemy, ale juz powazne. Jezeli lekarz widzi cie czesto i za kazdym razem z guma, to moze miec takie podejrzenia. Moze mietowa po prostu czuc bardziej.

Odpowiedz
avatar Bedrana
-4 6

@Samoyed: Od lat używam słodzika z aspartamem do napojów. W ilości zdecydowanie większej, niż go ma kawałek gumy do żucia. Problemów z zasypianiem nie mam. Myślisz, że Shi jest aż tak niewychowana, żeby rozmawiać z lekarzem żując gumę?

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 7

@Bedrana: No i? Jedni ludzie moga pic hektolitry kawy i spia jak zabici, inni wypija lyk i maja noc z glowy. To zalezy od ich organizmow. Ja tylko przedstawilam FAKT. Aspartam moze powodowac bezsennosc. Napisalabym, ze czesto powoduje, bo tak mowia badania naukowe, no ale skoro u ciebie nie powoduje no to nie powoduje tez u pozostalych 8 miliardow, to jasne, ze polski random wszystko wie najlepiej, bo on i szwagier tak nie majo. Nie wiem skad lekarzowi sie wziela ta guma. Nie powiedzialam, ze u niej to byl powod, przedstawilam FAKT. I tyle.

Odpowiedz
avatar Shi
2 2

@Samoyed: wyklaruję, nie mówił nic o Aspartamie. Mówił, że mięta pobudza i miałam zakaz nie tylko gumy (ale głównie) ale też miętówek, miętowej herbaty itp. Nic to nie dało poza moją irytajcą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2023 o 10:36

avatar Samoyed
-3 3

@Shi: Mieta uspokaja. Nie ta w gumie, bo w gumie jej nie ma, ale generalnie mieta jest dobra na bezsennosc. W mietowkach tez jest rzadko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2023 o 11:09

avatar Shi
2 2

@Samoyed: ja tylko mówię co tamten lekarz twierdził. Że mięta pobudza i mam nie jeść nic miętowego ani nie rzuć miętowych gum. Głupota? I owszem, dlatego podałam go jako przykład kiepskiego lekarza prywatnego

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2023 o 11:50

avatar Samoyed
-1 7

@Shi: Teraz doczytalam, ze to na dodatek psychiatra... Ktory nie ma prawa takich rzeczy opowiadac. Psychiatria jest bardzo daleko od homeopatii. Nie zazebia sie w zadnym zakresie. Nie wyklucza sie, ale w psychiatrii nie istnieje. Jezeli rozwiazaniem psychiatrycznym jest homeopatia lub medycyna naturalna, to nie jest przypadek psychiatryczny.

Odpowiedz
avatar kKKKK
21 25

A można wiedzieć, gdzie Ty pracujesz? Rozumiem, że jeśli ja będę potrzebowała czegoś z Twojej dziedziny gdy będziesz miał wolne i spędzał czas w jakiś zaplanowany sposób z rodziną to rzucisz wszystko i z poczucia obowiązku przyjedziesz mi pomóc? Daj numer, chętnie skorzystam ;)

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
-2 12

Jeżeli nawet w tej karetce byli tylko ratownicy to i tak pogotowie w takim przypadku wystawia dokument. Nie chcieli z jakiegoś powodu ściągać karetki z lekarzem i zrzucili problem na kobietę.

Odpowiedz
avatar Morog
15 21

Dla niektórych termin empatia zastępuje termin myślenie. Ty rozumiem zawsze gdy masz wolne biegniesz do pracy bo ktoś potrzebuje?

Odpowiedz
avatar Samoyed
22 32

Tacy jak ty sa jednym z powodow, dla ktorego nie wykonuje zawodu, na ktorego zdobycie tak ciezko pracowalam. Mlody lekarz pierwsze czego sie uczy to fakt, ze ludzie za bardzo biora sobie do serca nazwe SLUZBA zdrowia. To nie jest sluzba, tylko praca. Okreslone godziny, czas wolny od pracy, wakacje etc. Rozumiem, ze lekarz bedacy najblizej powinien ratowac zycie, oczywiscie, ze powinien, bo tylko on to w okolicy potrafi i to wazne. Ale pamietam taka historie. Moj wujek byl pediatra. Swieta wielkanocne, siedzimy u wujka przy sniadaniu swiatecznym, przychodzi sasiadka. Jej dziecko ma 39 stopni temp i kaszle. Wujek byl po alkoholu (nieduzej ilosci, ale jednak), wiec odmowil, ale sasiadka blagala na kolanach. Wujek jej tlumaczyl, ze nie moze, bo alkohol, niech jedzie na ostry dyzur. Ale dal sie przekonac, w koncu nie byl pijany, a chodzilo o osluchanie czy to zwykle przeziebienie czy moze cos powazniejszego zaczyna sie dziac. Poszedl, posluchal, powiedzial, ze problem z oskrzelami, nie obejdzie sie bez ostrego dyzuru, bo musi to wysluchac ktos w pelni sprawny, bez zadnych watpliwosci. Sasiedzi pojechali, pozyczajac jego auto. Troche byl zdziwiony a troche nie, bo zna zycie, ze wplynela na niego skarga do Izby, ze przyjmuje pacjentow pijany, bo babcia dziecka wyczula alkohol.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
-5 9

@Samoyed nie ma czegoś takiego jak służba zdrowia.

Odpowiedz
avatar Samoyed
4 14

@Honkastonka: Powiedz to lusce i innym ludziom, ktorzy dalej nie tylko nazywaja to sluzba, to tez tego wymagaja.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 9

@Armagedon: To sobie nie wierz, nie moja to sprawa. TO JEST PRACA. Ciezka, niewdzieczna, ale PRACA. W okreslonych godzinach, po ktorych nalezy sie odpoczynek. ZAWOD JAK KAZDY INNY, tylko bardziej wymagajacy doszkalania, uczenia sie cale zycie i odpornosci na stres. Razem z dyplomem lekarza nie otrzymujesz certyfikatu niewolnictwa. PLACI SIE IM ZA OKRESLONE GODZINY PRACY I TYLKO W TYCH GODZINACH SA OBOWIAZANI PRACOWAC. Tym bardziej, ze tutaj byly inne mozliwosci, nie tylko sciganie tego biedaka. Nie wiem po co sie produkuje, bo niektore roszczeniowe mozdzki sa odporne na tlumaczenie. Ale szlag mnie trafia. Taki lekarz ma setki pacjentow, tysiace, nie moze ich miec wiecej niz ok. 3000 (nie wiem dokladnie ile, ale cos koo tego). I jednemu z tych pacjentow w wiekszosci momentow cos sie dzieje. Jeden ma katar i czuje, ze umiera, drugiemu urwalo noge i nie chce czekac na ostrym. Czyli ten lekarz ma napieprzac 24 godziny na dobe, bo w kazdej chwili komus cos sie dzieje. Ale jak popelni blad ze zmeczenia to masz to dupie, bo konowal i gowno wie.

Odpowiedz
avatar Samoyed
2 10

@Armagedon: A kto to jestesmy my? Ja pracuje w korporacji jako przeplacana biurwa w dziale HR (niejako, bo to nie do konca HR). Trzeba bylo skonczyc medycyne, to bys byla sobie Judymem, nie musialabys sie w tej zolci taplac. Aaaa, w rodzinie masz. No to oczywiscie wiesz lepiej, no tak, polaczek ma w rodzinie dentyste to wie juz wszystko. O pracy lekarzy wiesz tak okragle gowno, ze az to smieszne jest.

Odpowiedz
avatar panna_ola
6 10

@Armagedon: Ale masz obsesję. Albo kompleksy. Zgadzam się z Samoyed, że śmiesznie się czyta te wymysły.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
1 5

@Armagedon: z tobą naprawdę jest coś nie tak.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-3 9

@Armagedon: Przestan sie uzalac nad soba, to po pierwsze. Po drugie argumentow masz w pyte, tylko ich nie przyjmujesz do wiadomosci. To ze gowno wiesz, to widac. Na przyklad utrzymujesz, ze na panstwowej lekarz zarabia glodowo. Nie, zarabia calkiem niezle. Przynajmniej lekarz pelny, ze stazem. Nie mowiac juz o tym, ze jedyny argument jaki tu jest potrzebny, a tzn. TO SA LUDZIE i TO JEST ICH PRACA, A NIE MISJA odrzucasz w calosci, bo ci sie nalezy i oni maja wszystko poswiecic dla twojej wygody. To nie jest powaznq dyskusja, serio. Obal to w jakis rozsadny sposob, dlaczego mieliby poswiecac dla kogokolwiek swoj prywatny czas, zwlaszcza, ze nie istnieje zagrozenie zycia i wtedy pogadamy, bo to tego czasu to tylko wywrzaskujesz swoje roszczenia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 7

CD tor specjalizacji już robić nie musi. Tu cytacik z artykułu. "Polskich pacjentów leczy 32,3 tys. lekarzy bez specjalizacji, którzy nie są stażystami ani rezydentami.(...) Nie mają problemu ze znalezieniem pracy, bo chętnie zatrudniają ich zarówno placówki prywatne, jak i publiczne. Wbrew pozorom, nie leczą jedynie w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), ale wykonują także operacje, diagnozują skomplikowane choroby(...)" "Zarobić na wkład – Lekarz po studiach, stażu podyplomowym i lekarskim egzaminie końcowym, który uzyskał prawo wykonywania zawodu, jest uprawniony do leczenia pacjentów – mówi J.K. (...) Sam od 1,5 roku pracuje jako lekarz ogólny w POZ i na oddziale reumatologii. – Brak specjalizacji czy fakt, że nie jestem rezydentem, w niczym mi nie przeszkadza. (...) Najpierw chce odłożyć trochę pieniędzy. – Nie oszukujmy się – na wolnym rynku można zarobić dwa-trzy razy tyle, co na rezydenturze. W tych samych godzinach i bez dyżurów – mówi J.K." Powiedz mi, co taki lekarz bez specjalizacji potrafi? Ale może pracować jako dermatolog, urolog, gastrolog... Jasne, przez lata praktyki wiedzy nabędzie. Ale to potrwa. I zanim dojdzie do "mistrzostwa" może skrzywdzić wielu pacjentów. I często tak się dzieje, niestety. A już, żeby LEKARZ, w sytuacji nietypowej/podbramkowej/wyjątkowej, lub ekstremalnej nie chciał iść na rękę pacjentowi, w dodatku nie dlatego, że go to zbyt wiele "kosztuje", ale DLA ZASADY - to dla mnie dno. Bo dla takiego lekarza ten jego pacjent, i jako pacjent i jako człowiek - znaczy tyle o nic. Jakiś czas temu mądrzył się tu na Piekielnych, nawet jeszcze nie lekarz, a student ostatniego roku. Określił on pacjentów ogólnie mianem SWOŁOCZ(!). I stwierdził, że nie będzie sobie marnował wakacji praktykami na SOR, bo woli się poopalać. A jak ma ochotę POPRACOWAĆ z pacjentem (nie diagnozować, badać, leczyć) - to idzie na oddział, gdzie nie ma do czynienia z zarzyganym, śmierdzącym menelem, albo jakimś nawalonym chamem, co sobie łeb po pijaku rozbił. On już TERAZ wie, kogo ma chęć leczyć, a kogo nie chce i nie musi. A jak kiedyś, przypadkiem, jednak będzie musiał - to NA PEWNO nie zrobi tego dobrze. "Przestan sie uzalac nad soba" Nie użalam się nad sobą, tylko nad pacjentami, którzy stracili zdrowie, lub życie, przez typowych konowałów, którzy nawet wyrzutów sumienia nie mają. Nad ludźmi, którym wycięto zdrową nerkę, zamiast chorej, śledzionę zamiast nerki, podwiązano moczowód zamiast jajowodu, przepisano nieodpowiedni lek, odsyłano z chorym dzieckiem od Annasza do Kajfasza, aż dziecko zmarło (było KILKA takich przypadków), pogoniono z SOR, a pacjent w drodze do domu zmarł, karetka nie zabrała do szpitala, a chory "zszedł" pół godziny później. Takich przypadków są setki, o ile nie tysiące. Zdecydowana większość nie trafia do publicznej wiadomości. Mediów, sądów, prokuratury... Zrozpaczeni ludzie nie walczą. Na zakończenie. LEKARZ - to nawet nie powinien być zawód. To powinien być stan umysłu. Jeśli ktoś "idzie na medycynę" tylko dla prestiżu i przyszłych, wysokich zarobków - nigdy nie będzie dobrym lekarzem i nie osiągnie satysfakcji z wykonywanej pracy. Będzie utyskiwał, jaki to jest przepracowany i przemęczony, prześladowany, niedoceniany, zmuszany do niewolnictwa i w ogóle flekowany z każdej strony. Jest jedno takie mądre powiedzenie. "Jeżeli będziesz robił to co kochasz - nie przepracujesz w życiu nawet jednego dnia". To prawda.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 9

@Armagedon: O w morde, ale ty lubisz sluchac wlasnego glosu. Ja mowie o zarobkach lekarzy, a ty jako argumentow uzywasz zarobkow pielegniarek, to jakis zart ma byc? Cala reszta to kolejna porcja o niczym. Ludzie wybieraja medycyne, bo to pewny zawod, dochodowy, rozwijajacy i ciekawy. A nie dlatego, zeby ludziom sluzyc, wez sie puknij. Pracuj sobie dla idei i odwal sie od cudzego czasu wolnego. Nie ma czegos takiego jak sluzba zdrowia. Ani teoretycznie ani praktycznie. Dobry lekarz musi miec talent, wyksztalcenie, serce do tego co robi, ale nie musi byc altruista. Nie musi nawet lubic ludzi. Nic ci sie od nich extra nie nalezy. Maja w ramach swoich kwalifikacji i czasu pracy ci pomoc. To wszystko. Zawod jak kazdy inny. Nawbijalas sobie do glowy, ze lekarze to maja byc anioly milosierdzia. Z doktor Zosia ci sie pomylilo i reszta tej wymyslonej Lesnej gory czy jak jej tam. A nawet w tym debilnym serialu oni maja zycie prywatne. Pytasz czemu traktuje cie jak idiotke? Bo sie zachowujesz jak idiotka, wymagajac od ludzi poswiecenia i zycia pod dyktanto twoje i innych roszczeniowcow.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 9

@Armagedon: Amen znaczy "niech sie stanie", wiec chcialas byc dobitna, a glupio ci wyszlo. Ja? Moze to urazi twoje roszczeniowe serduszko, ale 99% lekarzy tak mysli. Ten 1% jezdzi z lekarzami bez granic (a i tam niezle placa). Jest jeszcze 0.01% Judymow, ktory jest uznawany za lekarza z powolania, choc to bzdura. Lekarzem z powolania jest tez genialny chirurg ratujacy setki ludzi, ale nienawidzacy ludzkosci i pracujacy od 9 do 17. ALe nie badzmy goloslowni: opowiedz jak ty oddajesz sie bez reszty ludziom. Juz wiemy, ze empatii w tobie tyle co kot naplakal, bo masz w dupie czy doktor z opowiesci nie siedzial przy umierajacej matce, czy nie mial kaca, czy nie byl na ostrym dyzurze z dzieckiem czy nie odbywal wlasnie wolontariatu w schronisku dla zwierzat. Masz na to wywalone, bo przeciez nie wybralas tego zawodu i nie musisz byc dobra. Ale chyba nie domagasz sie poswiecen od innych nie swiecac przykladem?

Odpowiedz
avatar Bedrana
-1 5

@Samoyed: "Lekarzem z powolania jest tez genialny chirurg ratujacy setki ludzi, ale nienawidzacy ludzkosci i pracujacy od 9 do 17." 1.Genialny to był Zbigniew Religa. I nie pracował od - do, zaręczam ci. Zwłaszcza, gdy zaczynał karierę. W szczególności zaś, gdy organizował klinikę na Śląsku. I dobierał sobie ludzi (lekarze, pielęgniarki), którzy potrafili zasuwać po 16 godzin. W zasadzie za darmo. DLATEGO stał się sławny on i jego klinika. Ale to było w PRL. Proponuję film "Bogowie". 2. Do tego typu geniuszy należy też Michalina Wisłocka. Genialna seksuolog, która nauczyła kobiety do czego mają łechtaczki i wydała książkę o miłości cielesnej. Przyjmowała każdą pacjentkę, w państwowej poradni, za stałą pensję. Również w PRL. Proponuję "Sztukę kochania". I film, i książkę. 3.Dorzuciłabym jeszcze do tego grona Adama Grucę, wybitnego chirurga ortopedę i traumatologa, który Opublikował około 170 prac naukowych, był twórcą i najwybitniejszym przedstawicielem warszawskiej szkoły ortopedycznej i traumatologicznej. Owszem, w PRL. W trakcie operacji dokonywał cudów. Potrafił, na przykład, zmiażdżoną stopę doprowadzić do stanu, w którym pacjent mógł normalnie chodzić. Był, tak zwaną, ostatnią deską ratunku tam, gdzie inni polecali amputacje. 4.No i nie zawadzi też wspomnieć o Ireneuszu Roszkowskim, twórcy współczesnej polskiej ginekologii i położnictwa, humaniście i prekursorze medycyny prenatalnej. Oczywiście, z PRL. Który opracował "Metody walki o obniżenie śmiertelności okołoporodowej". Powołał zespół położników, neonatologów, patomorfologów, bakteriologów, immunologów, neuropatologów, biochemików i innych dyscyplin, w zależności od określonych sytuacji klinicznych. Umieralność okołoporodowa zmniejszona została siedmiokrotnie. W latach 1955-1957 w warszawskiej Klinice przy Karowej, gdzie pracował, nie zanotowano ani jednego zgonu matki w związku z ciążą i porodem (na 10 319 porodów). Do tego był świetnym operatorem. Dokonał wielu własnych modyfikacji metod operacyjnych w obrębie narządu rodnego. I jeszcze znajdował czas na przyjmowanie pacjentek w przychodni. TO są nazwiska genialnych lekarzy, o których wtedy słyszała cała Polska. NA PEWNO nie pracowali sobie spokojne od gwizdka do gwizdka, robiąc tylko tyle, ile do nich należy, albo i mniej. Ciekawe, dlaczego wszyscy oni - to pokolenie PRL? Ano dlatego, że dzisiaj żaden lekarz nie zrobi niczego po godzinach, w dodatku za darmo.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 7

@Bedrana: Relige znalam, po pierwsze pobieralam u niego nauki, zadne dziwo, wszyscy wtedy pobierali, po drugie moj ojciec z nim pracowal przez pare lat, zanim Religa stal sie slawny. Ale oczywiscie to gowniana wiedza, bo widzialas film Bogowie... Juz widze Relige jak rzuca wszystko, bo ktos sobie zazyczyl. Byl megalomanem i egoista, ale przyjacielem byl podobno wybitnym. Bardzo chcial sukcesu, poswiecil temu cale zycie, a nie pacjentom. Byl tez alkoholikiem, ale nie pil w pracy, nigdy nie zblizyl sie po alkoholu do pacjenta. Uwazasz, ze kiedy pil? JAK MIAL PRZERWY W PRACY, W TRAKCIE KTORYCH NIE KIWNALBY PALCEM. Zreszta co wynika z tego spisu? Ze latali na kazde zawolanie roszczeniowcow? Juz to widze. Nastepna czerpiaca wiedze o swiecie z filmow...

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 5

@Bedrana: GENIALNY komentarz.

Odpowiedz
avatar Bedrana
-2 6

@Samoyed: Nie będę się fatygować merytoryczną odpowiedzią na tak denny komentarz.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 7

@Bedrana: Hahahhhahhhaha :) :) Oczywiscie, ale to mnie brak argumentow. @Armagedon, zachowujesz sie jak idiotka czasami, to fakt, kazdemu sie zdarza. Ale tutaj to juz naprawde nisko upadlas. I po co?

Odpowiedz
avatar diriol
9 19

Przeraża mnie ilość plusów (22/50 czyli 36+ 14-) pod historią... Chyba że ludzie uważają że autor jest piekielny to ok.

Odpowiedz
avatar Mistraali
7 11

@diriol: Stan na chwilę obecną: 115/121 Czyli 118 plusów i 3 minusy... A gdy zaglądałem tu wczoraj popołudniu, to ocena zbliżała się do 0. Piekielni.pl w formie. edit: Oczywiście zgadzam się, że piekielne jest podejście autorki. Takie osoby tyle mówią o pracy lekarzy, powołaniu i służbie, a ja ciągle czekam aż ktoś da mi namiar na fliziarza, co mi ogarnie łazienkę dla idei :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2023 o 8:26

avatar Bryanka
13 17

"Już więcej empatii i odpowiedzialności mają weterynarze" Weterynarze są traktowani przez właścicieli zwierząt jeszcze gorzej, często słysząc, że przecież nie są PRAWDZIWYMI specjalistami. Do tego dochodzą kontuzje, pogryzienia/pokopania i samobójstwa. Weterynarz też nie ma obowiązku przyjechać do pacjenta po godzinach swojej pracy.

Odpowiedz
avatar Bedrana
0 2

@Bryanka: Nie ma obowiązku, ale ma prawo. Więc jak chce - to jedzie. W dodatku potrafi przyjąć pacjenta "na krechę", lub zaakceptować płatność ratalną. Oczywiście - też nie każdy. A o co ci chodzi z tymi samobójstwami??? Bo mnie to zainteresowało. Robią to z powodu pokopania i pogryzienia, czy z powodu złego traktowania? A może z nadmiaru empatii?

Odpowiedz
avatar rhkkkk
1 1

@Bedrana: Trudno powiedzieć. Niektórzy twierdzą, że ze względu na specyficzne podejście do śmierci "pacjentów". Na przykład dość często usypiają zwierzęta czym skracają ich cierpienia i traktują to inaczej niż inni ludzi. Do tego mają wiedzę i środki pod ręką w razie potrzeby. Co by nie było przyczyną, statycznie weterynarze są jedną z grup gdzie jest najwięcej samobójstw.

Odpowiedz
avatar krogulec
1 1

@rhkkkk: z tego co czytałem, to problem samobójstw często polega na tym, że znacznie częściej widzą śmierć swoich pacjentów.

Odpowiedz
avatar marcelka
14 14

Śmierć bliskiej osoby to traumatyczne przeżycie. Piekielne jest to, że w jednej z najgorszych chwil w życiu trzeba jeszcze użerać się z biurokracją i papierologią. Ale to wina systemu, jaki mamy. Lekarz rodzinny to człowiek, który wykonuje określoną pracę w określonym czasie. Jak była sobota, nie miał dyżuru, to mógł być nawalony jak szpadel, mógł plewić ogródek, mógł zdobywać jakiś szczyt w Aplach albo Pieninach, nie miał obowiązku odbierać telefonu, ani tym bardziej rzucać wszystkiego i jechać zaraz teraz tu natychmiast, bo ktoś umarł. Piekielne jest wymaganie, żeby ktoś po godzinach pracy, w swoim czasie wolnym... pracował, niezależnie czy to lekarz, weterynarz, krawcowa czy mechanik.

Odpowiedz
avatar Allice
11 11

@Armagedon: rozumiem że jakbyś zadzwonił do tego policjanta to by wybiegł z domu i przyjechał żeby ganiać tego złodzieja? A potem z radością w wolnym czasie odwalił papierkową robotę? Widzisz różnicę czy nadal nie pojmujesz?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2023 o 4:43

avatar marcelka
9 9

@Armagedon: sytuacja z policjantem nie jest dokładnie taka sama - byłaby, jakby ten lekarz rodzinny szedł sobie ulicą i zobaczył, że ktoś nagle upada - może ma zawał czy udar - i nie zareagował. Policjant zareagował odruchowo i prawidłowo, ale jakby babeczka zapukała mu do mieszkania i powiedziała, że ktoś jej auto zarysował, i on musi zejść natychmiast na parking i spisać protokół, to pewnie by nie poleciał jak na skrzydłach. Rozumiem, że sytuacja była trudna i przykra dla tej kobiety, ale kto umarł, ten nie żyje i nie będzie nie żył bardziej... więc zwłoki mogły poczekać na powiatowego. Poza tym skąd masz pewność, że to jest dla tego lekarza jedna jedyna taka sytuacja? Może miał wcześniej już trzy inne telefony w czasie wolnym, może do chorego dziecka czy nagłego przypadku, i może pojechał? Dla danej osoby jej przypadek jest jedyny i najważniejszy - dla lekarza to któryś z kolei.

Odpowiedz
avatar MrMax
0 2

@Armagedon: Czyli jak rozumiem lekarz jakby był już po większym spożyciu ma wsiąść w samochód i jechać bo to jest SŁUŻBA? Czy może po prostu od razu go przykuć do gabinetu łańcuchem żeby broń Boże nie miał jakiegoś wolnego czasu i by był gotowy na każdą ewentualność? Lekarz nie musi się nikomu tłumaczyć co robi w swoim wolnym czasie.

Odpowiedz
avatar Michail
16 20

Piekielne jest to, że autor oczekuje od lekarza zrobienia czegoś do czego lekarz nie jest zobligowany co zostało udowodnione w komentarzach, ale masa ludzi nie zada sobie trudu sprawdzenia jak jest tylko łyknie wizję autora.

Odpowiedz
avatar Lypa
15 19

Tak, lekarzowi powinni odebrać uprawnienia i wywalić za to, że nie chciał robić (pewnie bezpłatnych...) nadgodzin. Śmiało, lekarz sobie poradzi, a ciekawe, kto wtedy wam akt zgonu wystawi, nawet w zwykłym dniu i godzinach.

Odpowiedz
avatar Allice
11 15

@AimeeSi: a chciałabyś żeby Cię do pracy wzywali po godzinach i to bezpłatnie?

Odpowiedz
avatar Peppone
11 17

Przecież po to jest NiŚOM, żeby takie sprawy ogarniać. Jak ktoś jest po godzinach, to jego czas należy szanować. A trup nie zając, nie ucieknie.

Odpowiedz
avatar minus25
15 19

"A nasz rodzinny miał to w głębokim odwłoku, bo jest weekend" Rozumiem naprawdę trudną sytuację (śmierć), ale lekarz nie jest niewolnikiem, nie możesz domagać się, żeby po pracy, na wolnym czekał cały czas w pogotowiu aż zadzwonisz Ty, albo 2000 innych osób w okolicy. Ma określone dni i godziny pracy, a poza nimi jest po prostu Kowalskim, który ma swoją rodzinę, swoje obowiązki i swoje życie.

Odpowiedz
avatar Samoyed
8 12

@miki125: Sa dyzury - Nocna i swiateczna opieka zdrowotna.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
7 9

Różnica jest taka, że weterynarzom i powiatowemu ktoś za ten czas, paliwo itp zapłaci. A rodzinnemu nie. Mało kto chce pracować za darmo. Czemu w przypadku np barmana czy sprzedawcy wymaganie by zrobił dodatkową dniówkę za frajer jest oburzające, a w przypadku lekarza odwrotnie, to jego odmowa oburza? Po to jest nocna i świąteczna pomoc lekarska, żeby nie zawracać głowy lekarzowi, który akurat ma wolne. Przemęczony lekarz łatwiej popełnia błędy. Błędy lekarskie mogą kosztować życie. Więc trochę więcej empatii by się przydało — wam.

Odpowiedz
avatar Samoyed
5 11

@bloodcarver: Masz racje, tylko trzeba dodac, ze to nie tylko chodzi o pieniadze, ma prawo odmowic nawet, jezeli bylyby to nadgodziny platne. Wazny jest tez odpoczynek. Wazna jest rownowaga miedzy praca, a zyciem prywatnym. Brak barier ustalonych na odpoczynek zalatuje niewolnictwem i mobbingiem. Tyle wrzeszcza o braku empatii, a przejawiaja zerowa empatie w stosunku do samego lekarza i jego rodziny. Zwykle deje.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lutego 2023 o 21:44

Udostępnij