Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja frustracja jest już bardzo wysoka. Pracuję w pewnej firmie (X), która…

Moja frustracja jest już bardzo wysoka. Pracuję w pewnej firmie (X), która zamówiła od innej firmy (Y) pewien system. Aby zachować anionowość nie mogę podawać szczegółów, mam nadzieję że to zrozumiecie. W tej chwili jesteśmy w trakcie wdrażania tego systemu, który na gotowy niestety nie wygląda.

Ja i parę osób, ze strategicznych działów już od dawna ostrzegaliśmy, że współpraca z firmą Y jest katorgą. Brak odpowiedzi na maile (jak już to po 2 tygodniach lub interwencji PM), brak możliwości dodzwonienia się (rozumiem, że każdy może być zajęty, być na innym spotkaniu, albo zajmować się w tej chwili innym klientem, ale żeby nigdy nie oddzwonić?). Gdy wchodzi update do systemu naprawiający problem „c”, to wysypuje się problem „a” i „b” gdzie oba były już parę miesięcy temu naprawione, oraz powstaje problem „d”. Do tego dochodzi brak dokumentacji systemu modyfikowanego pod nasze wymagania, przepychanki do tego co było w analizie wymagań, a co nie, oraz ich podejście do nas jako klienta.

Oto parę przykładów.

- Prosimy aby pewien komunikat nie wyświetlał się dla wszystkich, tylko dla adminów, ewentualnie zadowolimy się jego brakiem bo i tak widzimy to w logach. Brak takiej możliwości. Nawet nie ma rozmowy o wycenie pracy dodatkowej tylko system tak działa i już. Proponujemy zmianę koloru czcionki na przeźroczysty, wtedy użytkownicy nie będą widzieć tego co nie powinni. Nadal brak możliwości.

-Prosimy o dodatkowy komunikat pojawiający się po zatwierdzeniu wniosku N, który mówi o potrzebie wypełnienia deklaracji Z, bo wymuszenie na użytkowniku wypełnienie deklaracji Z gdy chce złożyć wniosek N jest nie możliwe. Oczywiście ten komunikat również jest niemożliwy do wykonania.

- Błędy rozwiązywane są na poszczególnych przypadkach. To że komunikujemy im, że problem jest globalny i dotyczy źle skonstruowanych grup uprawnień mają głęboko w D.

- Dostali od nas pliki z danymi wsadowymi ( poprawnymi ), po migracji oczywiście dane nie wiem skąd wzięli ale na pewno nie z naszych plików. Zarzekali się że to my im wysłaliśmy złe dane, postawieni pod ścianą przyznali, przy migracji im coś się pokiełbasiło. Bonus, za powtórną migrację danych czyt. Poprawę tego co spiep..li chcieli dodatkowe pieniądze.

Piekielna na pewno była i jest moja firma, która godzi się na taka współpracę, a raczej nikt nie chce się przyznać, że podjął złą decyzje wybierając firmę Y. Jednak postępowanie firmy Y oraz to, że muszę z nimi współpracować doprowadza mnie do szewskiej pasji.

praca

by Bananananana
Dodaj nowy komentarz
avatar iks
4 6

Czasem nie jest tak że firma Y jest powiązana z waszym prezesem?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
7 9

@iks: Nie koniecznie. Czasami najtańsza oferta musi być przyjęta z mocy prawa. Bo to jakiś samorząd, urząd, instytucja, czy spółka samorządowa/rządowa. A nawet w czysto prywatnych spółkach, gdzie wspólnicy/akcjonariusze nie są w zarządzie, to zarząd często wybiera jedną z najtańszych, żeby nie musieć się gęsto tłumaczyć radzie nadzorczej, czy wspólnikom/akcjonariuszom, czy skarbówce, bo przegrany, ale najtańszy doniesie, że firma kupiła coś "powyżej kosztów rynkowych", więc sztucznie robią koszty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2023 o 13:25

avatar helgenn
6 6

@rodzynek2: to również nie musiała być najtańsza oferta. Firma mogła świetnie się sprzedawać i robić piękne prezentacje, takie, że "łoooo panie, będzie pan zadowolony". Może nawet informacja o tym, że w systemie nic nie będzie zmieniane gdzieś w tej prezentacji się pojawiła, ale nikt się tym nie przejmował, bo to rozwiązanie już samo w sobie było wspaniałe (no bo "łooo panie...")

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
5 5

@helgenn: A może być po prostu tak, że temat jest mocno niszowy i nie ma za bardzo wyboru, bo nikt inny się na tym nie zna (a jak się zna to ma terminy za 5 lat).

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@JanMariaWyborow: Albo, jeśli firma jest spółką córką większej korporacji, taki jest nakaz z góry. Kiedyś, dość dawno temu, byłem szefem księgowości w jednym z warszawskich hoteli będącym częścią międzynarodowej korporacji. Centrala narzuciła nam system IT do obsługi rezerwacji i rejestracji sprzedaży. Co noc ten system przesyłał dane o sprzedaży do systemu księgowego i na tej migracji bardzo często pojawiały się problemy. Firma, która miała wyłączność na wdrażanie i serwisowanie tego systemu w Polsce miała to głęboko w zadzie (jak zresztą wszystko inne - współpraca z nimi była koszmarem), a nasza centrala nie zgadzała się na zakup innego oprogramowania (w tamtym czasie było ono dość powszechnie używane w hotelach, co miałem okazję zaobserwować przy okazji własnych podróży; czy nadal tak jest, nie wiem, bo już nie potrafię rozpoznać dzisiejszej wersji). Problem udało się jako tako rozwiązać dzięki temu, że firma oferująca nam doradztwo podatkowe ściągnęła z Wilna w tajemnicy przed wszystkimi kogoś z firmy obsługującej ten system w krajach bałtyckich i tamta osoba nam pomogła, a faktury przeszły przez firmę doradczą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lutego 2023 o 23:11

avatar ICwiklinska
4 4

Co to jakiś studencki sturt-up z zerowym poczuciem żenady? Przecież okienka z komunikatami w działającej już apce to w większości sprawa na godzinę... Jakby jednak firma przegięła pałę i będziecie zmieniać to zapraszam :)

Odpowiedz
avatar Michail
5 5

To jest historia, której jestem w 100% w stanie uwierzyć.

Odpowiedz
avatar szafa
-2 2

Tak niestety mam wrażenie wygląda jakakolwiek współpraca z informatykami. Mam paru znajomych w dużych korpo i wszędzie jest ta sama opinia o dziale informatycznym tudzież podnajętych firmach - zarabiają najlepiej, pracują najgorzej. Nie istnieje dotrzymywanie terminów, nie istnieje sensowny kontakt, jak zajrzysz do ich działu, to wiecznie kawusia i granie w gry, ale nikt jaśnie państwu nie zwróci uwagi, bo poprzedni zespół był jeszcze gorszy, lol... tak że tak :)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 0

@szafa Ja mam inne doświadczenia, współpracuje z nami programista, który pomaga nam z programem finansowym. To jest intensywna współpraca, bo nie dość, że intensywnie rozwijamy program, to jeszcze dochodzą nowe spółki, które trzeba ustawić. I ja nie mam uwag do współpracy, a to ja jestem tą osobą, która jest łącznikiem. A nasz wewnętrzny dział IT w każdej z 3 ostatnich firm to byli bardzo sympatyczni ludzie i zawsze pomocni.

Odpowiedz
avatar Hideki
0 0

Pracowałem kiedyś w dziale IT pewnej firmy, dla której firma zewnętrzna robiła pewne rozwiązanie. Cały dział IT był przekonany, że główna dyrektorka (byli jeszcze 2 dyrektorzy, ale ona była druga po prezesie) działa na szkodę firmy z prawdopodobnym zyskiem dla siebie. Czemu? Firma zewnętrzna dobrze się sprzedała kierownictwu na prezentacjach, po czym przystąpiła do konfigurowania ich rzekomo gotowego oprogramowania pod nasze potrzeby. To, co dostaliśmy do wdrożenia, to był dramat. Większość rzeczy nie działała lub działała błędnie, parametryzacja od zera to był koszmar, w zasadzie dostaliśmy szkielet nazwany przez nich gotowym produktem. Kierowniczka ciągle miała pretensje do nas, że oprogramowanie nie zostało wdrożone, pracownicy nadal robili wszystko na papierze. My ciągle się tłumaczyliśmy, że to jest bubel, a zgłaszane przez nas błędy nie są naprawiane. Ona niby dzwoniła do PMa tamtej firmy i miało być lepiej. W najlepszym wypadku poprawiało się na 2 tygodnie (trochę błędów poprawili, na parę maili odpisali), po czym było po staremu. Taki impas trwał 2 lata, po czym prezes się wkurzył i zażądał spotkania całych zespołów ich, naszego, łącznie z kierownictwem i nim samym. Na tym spotkaniu PM z ich strony zapewniał, że u nich wszystko cacy, tylko my źli i niedobrzy, po czym kierowniczka dała mi szansę na odpowiedź i zacząłem wyliczać nierozwiązane błędy z datami zgłoszenia (niektóre przekraczały rok). Po wymienieniu kilku błędów (a miałem ich kilka stron wydrukowanych) kierowniczka zabrała mi głos i podziękowała za udział w spotkaniu. Nasz dział IT został wyproszony i reszta spotkania była dla nas tajemnicą. Coś tam się zadziało jednak, bo większość błędów została rozwiązana w następnym miesiącu i mogliśmy zacząć wdrażać oprogramowanie na produkcję.

Odpowiedz
Udostępnij