Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Żyję sobie spokojnie w moim świecie wolnym od patologii i toksycznych ludzi…

Żyję sobie spokojnie w moim świecie wolnym od patologii i toksycznych ludzi i pewne sytuacje są mi znane tylko z piekielnych i do tej pory z pewną rezerwą podchodziłam do różnych opisywanych tu historii, ale ostatnio przekonałam się, że tacy ludzie istnieją w realu.

Mam sobie znajomą, nazwijmy ją Martą. Laski nie widziałam do niedawna od jakichś pięciu lat, pamiętałam ją jako dość infantylną, głośną trzpiotkę - nie mój typ człowieka, to i relacji nie pielęgnowałam a jej życiorys znam prędzej z fejsunia niż z osobistych kontaktów.

Ostatnio dowiedziałam się z tegoż portalu, że Marta po pierwsze wyszła za mąż, po drugie zaczęła pracę w tym samym korpokołowrotku, w którym ja mam wątpliwy zaszczyt zachrzaniać od paru lat. Jak to w korpo - nim wypatrzyłam ją gdzieś w korpolabiryncie, to dowiedziałam się z fejsa, że tam pracuje. Nie miałam potrzeby jakoś szczególnie z tego powodu nawiązywać kontaktu, ale przecież nie odwrócę wzroku jak ją zobaczę - parę lat minęło, jesteśmy już 30+, to i pewnie Marta to i owo sobie w głowie poukładała, w końcu się ustabilizowała, tak prywatnie, jak i zawodowo.

I tak właśnie gdzieś między świętami a sylwkiem wpadłyśmy na siebie w okolicach firmy. Typowa wymiana uprzejmości, z mojej strony gratulacje z okazji zaobrączkowania. Marta dziękuje uprzejmie, po czym na szybko streszcza mi historię znajomości z świeżo upieczonym mężem.

Marta męża wyhaczyła na wakacyjnym wyjeździe w ubiegłym roku. 2022 znaczy się. Ona z koleżankami, on z żoną i dzieckiem. Parę głębokich spojrzeń w oczy, upojnych nocy na plaży i szanowny małżonek wrócił do domu z postanowieniem rozwodu z dotychczasową żoną. Nie wiem, jakim cudem poszło to tak szybko, według Marty, była już żona dowiedziawszy się o zdradzie, a szczególnie o tym, że jego nową wybranką jest zniewalająca Marta, od razu wiedziała, że nie ma szans i nawet nie podjęła rękawicy do walki o taki skarb. Moim zdaniem, chciała się typa chyba ekspresowo pozbyć, a i on chciał się ekspresowo z małżeństwa wymiskować, bo Marta zaznaczyła, że czas ją goni i wieczność na pierścionek czekać nie będzie. Zdawałoby się, że pewnym problemem może tu być kwestia opieki nad dzieckiem - ale skądże znowu. Małżonek bezproblemowo zgodził się na pozostawienie syna przy matce i płacenie alimentów. I tak już kilka tygodni po rozwodzie poślubił Martę.

Ale to bynajmniej nie koniec historii. Małżonek od początku nakręcał Marcie fazę, że jego była to zło wcielone, które przez lata go gnębiło. Złapała na dziecko, potrafiła tylko wymagać, nic nie dając od siebie, w ogóle zaniedbana, gruba i bez ambicji, bo kasjeruje w Biedronce czy innym Lidlu. Nie to co piękna Marta ze sztucznymi rzęsami, doczepianymi włosami i skromnymi 10kg nadwagi, która po latach bujania się od Maca do KFC załapała się w wieku 34 lat na pracę w korpo na najniższych możliwym stanowisku na najniższą krajową i multisporta.

Marta nie mogła znieść, że nawet po rozwodzie małżonek z tym złem wcielonym musi mieć kontakt ze względu na dziecko. Poza tym dzieciak to przecież balast finansowy, więc Marta kategorycznie zażądała zrzeczenia się praw rodzicielskich, na co małżonek ochoczo przystał. Trochę naszym dwóm tęgim głowom mina zrzedła, gdy adwokat poinformował, że zrzeczenie się praw rodzicielskich nie zwalnia z obowiązku alimentacyjnego. "Chore, nie? Przecież skoro on tego dzieciaka już nie chce, to czemu ma na niego płacić?"

Marta postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i nawiązała kurtuazyjny kontakt z byłą żoną swojego obecnego męża. Zaczęła się od uprzejmej prośby, ale była łaskawie odpier...dzieliła się od ukochanego Marty, a na swojego bachora zarobiła sobie sama. Odpowiedź chyba jej nie usatysfakcjonowała, bo jej nie było, więc Marta drążyła temat, że była to loserka, bo siedzi na kasie, a Marta to pani z korpo, która w lepsze dni nawet na firmowego pączka się załapie (no dobra, to ostatnie to moje dopowiedzenie). A w ogóle to gruba, ona ją widziała na plaży, jak jej nie wstyd to cielsko pokazywać, że Martę obrzydzenie bierze na myśl, że penis jej męża był kiedyś w jej pochwie.

I tak mi pokazuje te smsy, po czym mówi:
- Ale doje...chałam koorwie, nie? Aż nie wie co odpisać
- Zbiera dowody
- jakie dowody?
- Nie wiem, dla policji, prokuratury, sądu rodzinnego?
- Co?
- Co co?
- Ale w jakiej sprawie? O czym Ty mówisz?
- Nie wiem w jakiej sprawie, może nękanie, groźby... prawnikiem nie jestem, ale coś się znajdzie.
- Co? A ty po czyjej stronie jesteś?
- Co?
- No co? Może po jej stronie jesteś?
- No, w sumie na podstawie tej rozmowy to tak
- No, wiesz, ty to zawsze fałszywa byłaś!
- A ty głupia. Idź, bo się na tego piątkowego pączka z biedronki nie załapiesz.
- A spier...

Kurna. Mogłam jednak odwrócić wzrok.

ciezka patologia

by ~bananwbulce
Dodaj nowy komentarz
avatar KatzenKratzen
10 16

@Honkastonka: Tobie do pięt nie sięga. Lejesz jad jałowej i bezsensownej krytyki pod niemal każdą historią. Musisz mieć duże kompleksy.

Odpowiedz
avatar Crannberry
14 34

Jeżeli chcesz chcesz opisać czyjś brzydki charakter, skup się na opisaniu charakteru. Cisnąc bekę z wyglądu czy niewystarczająco prestiżowego stanowiska brzydki charakter pokazujesz głównie własny, a historia przez to brzmi jak z magla

Odpowiedz
avatar fursik
20 28

@Crannberry: Z drugiej strony to Marta cisnęła z tamtej laski, że spaślak i na kasie siedzi, więc rozumiem wytykanie, że sama wzorem piękna i kariery nie jest...

Odpowiedz
avatar digi51
11 21

@Crannberry: Na piekielnych historie jak z magla? Nowe, nie znałam. A akurat tu podkreślenie, że babsko samo sobą niewiele reprezentuje, a ma czelność się naśmiewać z innej kobiety, bo jest gruba i pracuje na kasie dodaje tu piekielności. Przyganiał kocioł garnkowi. Gdyby była modelką i miała na koncie niezliczone sukcesy zawodowe to naśmiewanie nadal byłoby piekielne, ale obiektywnie można by powiedzieć, że ma jakieś powody czuć się na jednym czy drugim polu lepsza od rywalki. A po drugie też pokazuje biedę jej charakteru, skoro załapanie się do korpo i mniejsza nadwaga niż u drugiej kobiety jest dla niej jakimś wielkim sukcesem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-4 14

@fursik: A ja nie rozumiem, bo można opisać czyjś wygląd w sposób neutralny, żeby czytający sam sobie wyrobił opinię. Ogólnie autorka wychodzi na złośliwego buca opisującego innego buca.

Odpowiedz
avatar digi51
4 14

@Ohboy: A co jest nieneutralnego w opisie typu "sztuczne rzęsy, doczepione włosy i 10kg nadwagi"? Czy w tych określeniach jest coś obraźliwego albo wulgarnego?

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 13

@digi51: Czemu patrzysz wyrywkowo na tekst? "PIĘKNA Marta ze sztucznymi rzęsami, doczepianymi włosami i SKROMNYMI? 10kg nadwagi" to twoim zdaniem neutralny opis? + cały opis kariery Marty. Jako dorosły człowiek powinnaś wiedzieć, że nie trzeba używać wulgarnych słów, aby napisać negatywny, obraźliwy tekst.

Odpowiedz
avatar digi51
-5 7

@Ohboy: "Jako dorosły człowiek powinnaś wiedzieć, że nie trzeba używać wulgarnych słów, aby napisać negatywny, obraźliwy tekst." - no bo tu właśnie wchodzi ta żądana przez Ciebie wyrobiona sobie przez czytelnika opinia. Napisała, że koleżanka jest piękna i ma skromną nadwagę. 10kg nadwagi to nie jest wcale dużo. Daje akurat wrażenie krągłości tu i ówdzie. Więc to Ty sobie zinterpretowałaś, że miała to być obraza w stronę koleżanki. Jesteś zła na własną interpretację? XD A może na to spojrzeć inaczej? Że autorka faktycznie uważa koleżankę za atrakcyjną i zadbaną i chciała przez to podkreślić, że ładny wygląd uderzył jej do głowy i uważa, że daje jej prawo wyśmiewać się z innych? Co przemawia przeciwko takiej teorii? Jak miałby wyglądać kompletnie neutralny wygląd takiej osoby, aby dać czytelnikowi pole do własnej oceny? "Marta nie stroni od zabiegów upiększających jak doklejanie rzęs i doczepianie włosów i ma lekką nadwagę" - założę się, że i tak uznałabyś, że to obraźliwy, wyśmiewający koleżankę opis. A co do kariery - pisałam wyżej. Żadna praca nie hańbi, niemniej nie ma nic śmieszniejszego niż osoba, która sama dopiero co wyrwała się z jakiejś pracy, a teraz wyśmiewa się z innych pracujących w podobny sposób. Szczególnie jeśli zmianę ciężko nazwać prestiżową (sama wolałabym chyba pracować na kasie niż w korpo).

Odpowiedz
avatar Jorn
3 3

@digi51: Ja bym jednak wolał w korpo, ale generalnie się z toba zgadzam.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
15 17

Jednego tylko nie rozumiem. Po co masz w znajomych na Facebooku kogoś, z kim nie chcesz mieć żadnego kontaktu ani w ogóle nie interesuje, co u niej słychać? Poza tym zawsze można wyłączyć obserwowanie danej osoby i nie dostaniesz żadnych powiadomień na temat jej aktywności. Może to kwestia wieku i młodsze pokolenia mają inaczej, ale ja mam w znajomych tylko ludzi, z którymi utrzymuję kontakt, choćby sporadyczny i takimi, którzy robią coś ciekawego albo dzielą się ciekawymi informacjami, więc chcę mieć powiadomienia o ich aktywności. Nie wiem, może dziwny jestem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 14

@pasjonatpl: A bo widzisz, autorka gardzi znajomą, ale chyba jednak interesują ją ploteczki na jej temat. Ponieważ algorytm FB wrzuca na ścianę osoby według interakcji, nie widzi się info o wszystkich znajomych. Do tego stopnia, że bez bicia przyznaję - czasami zapominam, że kogoś mam w znajomych :D

Odpowiedz
avatar digi51
2 10

@pasjonatpl: Ja mam w znajomych pierdyliard ludzi, których nie widziałam od lat. Jakbym miała wywalić wszystkich, z którymi nie mam nawet sporadycznego kontaktu to wyleciałoby 90% listy. Ale nie widzę sensu w tym, żeby tych ludzi kasować z kontaktów. Czasem miło jednak zobaczyć, co u kogo słychać, nawet z czystej ciekawości, jak się losy dawnych znajomych potoczyły.Ja uważam, że to jest nawet fajne. Umówmy się, że gdy ma się pracę, rodzinę i obowiązki to utrzymuje regularny kontakt raczej z ograniczoną liczbą osób, a social media dają możliwość jednak w jakiś sposób choćby symbolicznie zostać w kontakcie. I dobrze. Jakiś czas temu moja koleżanka ze studiów miała wypadek i zbierała na operację przywracającą czucie w nogach w Stanach. Nie miałabym jej w znajomych - nie wiedziałabym o tym, nie dorzuciłabym się, nie przekazałabym info dalej. Jeśli ktoś regularnie wrzuca jakieś irytujące gówno albo na podstawie tych wrzutek stwierdzanm,m, zże z taką osobą na pewno nie chcę mieć NIC wspólnego, wtedy blokuję. @Ohboy, to, że autorce nie zależało na zażyłym kontakcie ze znajomą nie znaczy, że nią gardziła. Sama mam takich znajomych na fb, których traktuje na tej płaszczyźnie jak niegroźnych dziwolągów, których posty mnie trochę bawią, trochę interesują - ani nimi nie gardzę ani nie pragnę nie wiadomo jakiej zażyłości z nimi. A to, że Marta pokazała się z tej strony z jakiej się pokazała to wyszło przy osobistym spotkaniu i raczej nic nie wskazuje na to, że chwaliła się tym na fb.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2023 o 19:54

avatar Ohboy
2 10

@digi51: Sposób, w jaki autorka przez opisuje Martę (nie tylko po odnowieniu znajomości), jasno pokazuje, co o niej myśli i zawsze myślała.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 9

@digi51: A może patrz na całość, nie na pojedyncze słowa? Na wstęp? Cały czas pokazujesz, że brak ci absolutnych podstaw analizy tekstu.

Odpowiedz
avatar livanir
0 6

@Ohboy: naprawdę uważasz, że to źle, że czuje niechęć i wyraża to w tekście, który przed, na stronie która do tego służy? Dla mnie opis przed spotkaniem brzmi jak zwykle opisanie osoby. Co złego w byciu trzpiotka i infantylna? Sama bywam i uważam, że dodaje mi to uroku, że zachwycam się pluszakami czy puszczając bańki.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 3

@digi51: Innymi slowy dobrze czasami sie dowiedziec, ze inni nie maja lepiej niz my... Ludzkie, ale paskudne. Na tych fejsach odnawiac znajomosci jest ok. Ale jezeli widze, ze czlowiek nic sie nie zmienil, nic mnie nie interesuje, nie bede z nim utrzymywac kontaktow, to go wywalam. Nawet jezeli w ten sposob wywale 90%.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@Samoyed: Ale czemu zaraz takie myśli o tym, że śledzenie wrzutek znajomych na fejsa ma na celu poprawienie sobie samopoczucia ich porażkami? Ludzie raczej się w social mediach niepowiedzeniami nie chwalą? No przynajmniej z moich znajomych. Miło mi oglądać, że klasowa para z gimnazjum wzięła ślub i założyła rodzinę. Ciekawie popatrzyć sobie na wrzutki kolegi ze studiów, który wyemigrował do Australii i publikuje zdjęcia stamtąd. Fajnie patrzeć, że była koleżanka z pracy przekuła hobby w własny biznes. Jak widzę, że jakaś para się rozstała to raczej robi mi się przykro. ". Ale jezeli widze, ze czlowiek nic sie nie zmienil, nic mnie nie interesuje, nie bede z nim utrzymywac kontaktow, to go wywalam. Nawet jezeli w ten sposob wywale 90%." - no i git. Każdy ma swoje własne podejście, myślę, że ani moje ani Twoje nikomu nie szkodzi. Jak wyżej - u mnie bloka dostają raczej osoby, których komentarze często mi się wyświetlały i na podstawie tych komentarzy zaczynałam czuć do człowieka niechęć. Bo ludzi, których po prostu jednoznacznie nie lubię w znajomych na fejsie nie mam i nigdy nie miałam.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@digi51: Szczerze powiedziawszy, ze słowem "trzpiotka" poprzednio spotkałem się ok. 40 lat temu i już wtedy było ono lekko archaiczne. Chyba że przegapiłem jakiś jego renesans we współczesnej polszczyźnie:)

Odpowiedz
avatar JW3333
2 12

Sam kwiat i śmietanka społeczeństwa w naszych korporacjach znaczy się. I to zarówno ci, siedzący tam od wielu lat, jak i ci nowi....

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@JW3333 No to chyba taka średnia krajowa? Korporacje to nie są jakieś elitarne miejsca, to po prostu firmy, które mają dużo pracowników wykonujących głównie pracę na komputerze.

Odpowiedz
avatar bugmenot
0 2

po przeczytaniu tego wpisu z OPką też bym nie chciał mieć za dużo wspólnego

Odpowiedz
avatar Nanatella
2 4

Już od początku starasz się pokazać, jaka ta Marta jest głupia i niedobra. Najpierw "infantylna trzpiotka", z którą ty nie chcesz mieć nic wspólnego. I niby nie chcesz, ale jednak śledzisz jej życie - po co? Później, po wielu latach robisz łaskę, że nie odwracasz od niej wzroku labo nie przechodzisz na drugą stronę ulicy. A już opis, że jest "piękna", bo ma sztuczna rzęsy i skromne 10 kg nadwagi jest paskudny. Ciekawe jaka z Ciebie jest piękność. Następnie przedstawienie kariery Marty - od Maca do KFC i praca za najniższą krajową tylko przez Multisporta i pączkom z Biedronki. Jeśli ta historia w ogóle jest prawdziwa, to opisując Martę w taki sam sposób, jak ona opisała byłą żonę jesteś dokładnie na jej poziomie albo nawet niżej, bo przesadnie starasz się ukryć swoją złośliwość "zabawnymi" wstawkami. Ty pewnie wskoczyłaś od razu na kierownicze stannowisko, za pensję równą co najmniej kilku średnim krajowym i nie zniżasz się do jedzenia pączków czy korzystania z multisporta.

Odpowiedz
Udostępnij