Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moją pierwszą pracą po LO była fuszka u typowego Janusza, w teorii…

Moją pierwszą pracą po LO była fuszka u typowego Janusza, w teorii prowadzenie biura i kontakt z anglojęzycznymi klientami, w praktyce rola "przynieś, wynieś pozamiataj i oskarżaj o wszystkie niepowodzenia (np. nie odebrałam telefonu stacjonarnego, bo byłam w WC a to mogło być jakieś przełomowe zamówienie). Branża budowlana (głównie sprzedaż materiałów), 90% załogi to faceci, szef wybitny szowinista.

31 grudnia przyszłam do pracy jak co dzień i zasiadłam do biurka. Około 10:00 szef mi zakomunikował, że on u siebie w biurze robi dziś imprezkę noworoczną i zaprasza wszystkich pracowników. Oprócz mnie rzecz jasna, bo ja mam odpowiadać na telefony i informować kontrahentów, że on jest cały dzień niedostępny i żeby nie dzwonić na komórkę.

Wszyscy już ledwo trzymali się na nogach o 14:00, więc zostali zwolnieni do domu, szef poszedł spać. Ja z moim pasjansem siedziałam do 17.01, szef musiał odpowiednio wcześniej żonę poinstruować, żeby sprawdziła o której wychodzę, bo niby przypadkiem wpadła poszukać nieistniejących dokumentów za pięć piąta.

Sylwester

by helgenn
Dodaj nowy komentarz
avatar Crannberry
8 12

Telefony kontrolne to była tez popisowa akcja mojego szefa na samym początku. O 9:03, żeby sprawdzić czy wszyscy już są, i o 17:58, czy nikt nie wyszedł wcześniej. Dopiero jak przyszedł covid i przymusowa praca zdalna, to ogarnął zadaniowy system pracy, bo się nie dało kontrolować dupogodzin

Odpowiedz
avatar helgenn
4 6

@Crannberry: histori o Januszu mam sporo, ale nigdy się nie mogłam do tego zabrać, może coś jeszcze wrzucę. Ale niektóre są tak abstrakcyjne, że sama nie wiem czy dobrze ja pamiętam, ta jest bardzo lajtowa.

Odpowiedz
avatar Anonimus
4 6

miałem podobną sytuację - przyjęto mnie do nowo powstałego oddziału w firmie (każdy oddział miał swoje "biuro"), katalog klientów już był, ale oddział musiał się rozruszać. Pracy było za dużo żeby jedna osoba był jednocześnie i w biurze i w terenie, ale jak zostałem przyjęty to tej pracy biurowej było tak na max 3-4h w ciągu dnia. Szefuńcio też sprawdzał czy odwaliłem 8h dziennie dupogodzin i bardzo mu się nie podobało jak w końcu dali mi osobny pokój i szefuńcio nie mógł mnie non stop kontrolować. I też miałem spruty o to że nie chodzę z telefonem do kibla.

Odpowiedz
avatar czydredy
0 2

U mnie kadrowa była bardzo niezadowolona, jak do pracy na 8 przyjechałam o 7. Tej godziny nigdzie nie musiałam wpisywać w ewidencje, nie musieli mi za to płacić. Przyjechałam wcześniej, bo musiałam do pracy przejechać przez centrum miasta, a tego dnia w centrum miało być jakieś międzynarodowe wydarzenie i bałam się, że od rana pozamykają ulice.

Odpowiedz
Udostępnij