Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od ponad dekady w mojej rodzinie jest ten sam problem w święta,…

Od ponad dekady w mojej rodzinie jest ten sam problem w święta, który sprawia że ten okres jest dla mnie szczególnie przykry. Moi rodzice nigdy nie byli ze soba szczęśliwi i dekadę temu się rozwiedli, bo cóż, wyszło że moja mama ma romans. Jej kochanek, co roku jest u nas na Wigili, co mi i mojemu rodzeństwu się nie podoba, co roku jest ten sam problem - nikt go tam nie chce i jak to bywa, co roku są odstawiane różne histerie.

Osobiście, zaciskam zęby i jadę do domu na Święta, choć szczerze mówiąc nienawidzę tam być. Gdy raz tupnęłam nogą i powiedziałam, że nie usiądę z nim do stołu, to moja mama zrobiła mi okropną awanturę i szantaż emocjonalny, że zniszczyłam święta i jestem egoistką i ona ma prawo do szczęścia. Od tego czasu, jakoś się poddałam, okłamując siebie, że przychodząc na święta do domu, jestem "dojrzała" i zaakceptowałam sytuację z rozwodem. Tak naprawdę, chyba nie mam jaj, po prostu nie przyjść.

Inna sytuacja jest z moimi braćmi, którzy do siadania z kochankiem do stołu, mają dużo więcej obiekcji, a że synowie są jej oczkiem w głowie, to nie może im zrobić awantury. Więc przez lata, były u nas dwie wigilie - jedna bez kochanka z braćmi, a druga bez moich braci z kochankiem. Ja byłam na obydwu, choć najchętniej nie byłabym na żadnej. Po iluś latach może moja mama się tym zmęczyła, może kochanek miał dość i było postanowione, że Wigilia będzie jedna.

Wtedy zaczęły się podchody moich braci i awantury, żeby nie jechać do mamy na święta, żeby zrobić bunt, bojkot, "wybieranie stron", kłótnie i łatwo sobie wyobrazić, jaka "cudowna" była atmosfera przed świętami.

Potem przyszła pandemia i pierwszy raz spędziłam święta poza rodziną. Pierwsze spędziłam z znajomym, drugie sama, gdyż byłam na kwarantannie. Muszę przyznać, że pomimo różnych problemów, miło było odetchnąć.

W tym roku, jechałam do domu i muszę przyznać, że żałuję. Jeden brat pojechał do dziadków, drugi załatwił sobie zmianę i byłam ja, mama i kochanek. Patrząc na tego człówieka, zastanawiam się czemu co roku tak uparcie, przyjeżdża do nas na święta. Widać po nim, że wolałby być gdzie indziej, wie bardzo dobrze że nie jest mile widziany, ma też rodzinę i swoje dzieci, do których mógłby pójść. Dotarło do mnie, że nie chcę spędzać tak świąt więcej - w tej atmosferze przymusu, toksycznej atmosfery i emocjonalnego, psychicznego zmęczenia.

Z moją mamą nie idzie o tym porozmawiać, bo ona z całej tej sytuacji uważa się za ofiarę, że to my jesteśmy podli i nie pozwalamy jej układać sobie życia i powinniśmy po prostu zaakceptować sytuację, jako dorośli. Przyznam, że ja już mam dość - może nie jestem na tyle "dorosła", ale po świętah w tym roku, jestem tak psychicznie zmęczona, że najchętniej zakopałabym się w mysiej dziurze.

Może to nie jest piekielna historia, ale pokazuje dobrze, jak ciężko jest się wygrzebać z pajęczyny toksycznych rodzinnych relacji. Może potrzebuję się wygadać i po prostu wyrzucić to z siebie wreszcie.

rodzina

by ~Sora
Dodaj nowy komentarz
avatar jass
31 33

Sytuacja piekielna, ale myślę że nie tylko dla Was, a dla wszystkich zaangażowanych. Jeśli Twoja mama jest z tym facetem od dekady, to już nie jest kochanek, a jej wieloletni partner i bez względu na to, jak trudno Wam to zaakceptować, dla niej to jest ktoś bardzo ważny. I jeśli Wigilia odbywa się u niej, to jak najbardziej ma prawo zaprosić na nią kogo ma ochotę. Inna sprawa, że Wy możecie się na to nie zgadzać i po prostu nie przyjechać. I wtedy ona stanie siłą rzeczy przed wyborem, czy ważniejsze jest dla niej spędzenie Wigilii z dziećmi czy z partnerem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
29 31

@jass: z historii wynika, że dorośli, a zachowują sie jak rozkapryszone nastolatki bo matka nie zachowuje sie tak jakby chcieli. Nie muszą przyjeżdzać na świeta, a jednak przyjeżdzaja i zatruwaja głowę matce i partnerowi.

Odpowiedz
avatar kurkaxkurka
25 27

@jass tym bardziej, że matka z ojcem dawno się rozwiedli i wszystkie dzieci wyprowadziły się z domu. Nie ma tu też słowa o tym, żeby partner matki niewłasciwie się w wigilię zachowywał...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 31

Nie napisalaś niczego o niestosownych zachowaniu kochanka/partnera więc wynika z tego, że jedynym powodem jego złego traktowania przez was jest to, że romans przyczynil sie do rozpadu nieudanego zwiazku rodzicow. Tak, w tym kontekscie to wy jestescie podli. Okropnie podlo. Minęłoo 10lat od rozwodu, matka jest szczesliwa z nowym partnerem i zakladam,że naiwnie wierza, że w koncu zaakceptujecie ich wybor dlatego zapraszają was na święta. A wy majac do wyboru odciąć się calkiem lub zaakceptować sytuacje to wolicie poniżać matkę i jej partnera. Współczuje, ale nie wam.

Odpowiedz
avatar livanir
27 27

Fakt, matka nie powinna Cię tak szantażować, ale w sumie czemu go nie lubicie? Jest dupkiem, czy tylko dlatego, że mama zdradziła z nim ojca? Zastanawiam sie czy po prostu ta niechęć i zmęczenie nie wynika z tego, że nie lubicie go dla zasady i nie przydało by się tego przepracować. Serio- co z tym facetem jest nie tak? Obraża Cię? jest sprośny? Gburowaty? narcyz? Bo w sumie w jednym ma racje- powinniście zaakceptować fakt, że ma teraz inną miłość i w końcu, tak myślę, szczęście. Czy wam się to podoba- inna sprawa.

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 11

@livanir: Nie muszą tego faceta lubić, powód nie ma znaczenia. Natomiast faktycznie nie powinni odstawiać żadnych akcji. Wszyscy tutaj zachowują się nie fair (no, poza facetem, bo o nim nic nie wiemy).

Odpowiedz
avatar fursik
27 29

Twoja mama fatalnie postąpiła, zaczynając nowy związek, kiedy jeszcze była z Twoim ojcem - fakt. Ale stało się. Minęło dziesięć lat. A wiesz, dlaczego wciąż go zaprasza? Bo go kocha. A wiesz, czemu on przyjeżdża, choć nim gardzicie i wprost okazujecie swoją niechęć? Bo ją kocha, a jej zależy. Więc może po dziesięciu latach zakopcie kość niezgody - nie z "kochankiem", a z partnerem Twojej mamy, który pozwala się tak traktować ze względu na nią.

Odpowiedz
avatar Balbina
14 20

A teraz pomyśl sobie, że mija ileś tam lat. Zakładacie swoje rodziny i powoli oddalacie się od matki( bo taka jest kolej rzeczy) A ona zostaje sama. Bo wam jej "kochanek" nie pasuje więc żebyście się nie boczyli na nią zrywa z nim. Jeżeli nie była szczęśliwa z waszym ojcem i wiecie o tym to nie widzę powodu żeby nie mogła sobie ułożyć na nowo życia. A pewnie znajomość z tym panem dała jej bodziec do rozstania bo tak by dalej tkwiła w tym nieszczęśliwym związku.

Odpowiedz
avatar fursik
18 22

@bazienka: Rany boskie, zdradziła męża, rozwaliła sobie małżeństwo, konsekwencje już poniosła. Ale życzyć jej, aby zdychała w samotności lub przez resztę życia wisiała na krzyżu swoich błędów to dla mnie trochę przesada.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

@bazienka: Pełna nienawisci psycholożka, aż żal tych studentow ktorych uczy i wrecz niebezpiecznie jesli ma jakichkolwiek klientów.

Odpowiedz
avatar Balbina
14 20

@bazienka: Kobieto, mało to małżeństw jest nieszczęśliwych bo żle się dobrali. I tkwią w tym zaklętym kręgu bo boja się samotności, braku pieniędzy bo są uzależnieni od kasy współmałżonka. Tkwią w toksycznym związku i tylko jakiś bodziec może wyrwać z marazmu. U ciebie tylko białe i czarne. A tatuś dalej z mamusią? mimo jego chamstwa i patologicznego zachowania o którym tak chętnie piszesz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

@Balbina: Bazienka- zaburzona kobieta z traumami z dziecinstwa, nienawidzaca polowy ludzkosci. I znowu potwierdzil sie stereotyp, że psychologie studiuja osoby, ktore maja ze soba problemy.

Odpowiedz
avatar Balbina
7 11

@ewkalata: Też to zauważyłam. Jej wpisy są pełne nienawiści. O ile można przyjąć radę typu nie podoba się-nie jedż, to inne komentarze są porażające i nie tylko w tej historii.

Odpowiedz
avatar hejMonika
-2 4

@Balbina: No to zabłysnęłaś. Wypominasz dziewczynie, że urodziła się w przemocowej rodzinie? Wypominanie komuś czegoś, na co nie ma wpływu jest na równi z rasizmem, seksizmem czy homofobią, a wtórna wiktymizacja to w ogóle paskudny chwyt. Nie dziwię się złości jeśli sama coś takiego przeżyła, chociaż macie rację- mogłaby tonować wypowiedź. Natomiast za wyjście z przemocowego układu gorąco podziwiam, niektózy trwają w takich sytuacjach latami.

Odpowiedz
avatar Balbina
5 9

@hejMonika:Do mnie ta wypowiedz czy się pomyliłaś? Ja komuś, coś wypominam? Gdzie? proszę podać. Ja po prostu stwierdzam fakt że Bazienka gdzie tylko może sączy jadem. I za każdym razem daje przykład swojego ojca. Macha nim jak czerwona flagą. I to ona jest dumna ze swoich wypowiedzi typu sk..........syństwo, zdychać. U niej nie ma czegoś po środku.

Odpowiedz
avatar Balbina
8 10

@bazienka: Porównujesz dzisiejsze świadome kobiety do tych starszych które nie mają czasami wyjścia. Kobiety które chowały dzieci będąc na utrzymaniu męża i nie mają możliwości odejścia albo sa współuzależnione jak twoja matka. Matka autorki patrząc po ilości dzieci jest w podobnym wieku +-5 I jej każesz zdychać. Jej nie dajesz prawa do ludzkiego życia z kimś kto ją szanuje, wspiera a jak do tego doszło to nie nasza sprawa. Tu problemem są dzieci które zachowują się jak przedszkolaki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@bazienka: aha zapamietam " studentom przekazuje sie obiektywna wiedze ze zrodlami, a nie prywatne poglady :)" Przypomne ten tekst jak komus bedziesz robila znowu wycieczki prywatno-zawodowe na tym portalu Odpowiedz

Odpowiedz
avatar fursik
5 9

@bazienka: A mnie ktoś kiedyś i zdradził. I co? I pstro. Okazało się, że miał rację i bardzo dobrze zrobił, nie pasowaliśmy do siebie wcale, a z tamtą są już dłuuugo po ślubie i chyba są szczęśliwi. Kontaktów wprawdzie nie utrzymujemy, ale nie przez zadawnione żale, tylko tak wyszło. Życzę im jak najlepiej.

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 4

@Balbina: zdrada to sqrwysynstwo i tyle, pietno powinni takim wypalac na czole, zeby kazdy kolejny partner wiedzial, z kim sie zadaje masz jakies problemy z czytaniem ze zrozumieniem, przeciez pisze, ze jak w zwiazku jest zle, to sie cos z tym robi (naprawia lub zrywa), a nie ze czlowiek w nieszczesliwym zwiazku nie ma prawa do szczescia -.-''' ma, ale NAJPIERW SIE KONCZY ZWIAZEK, a potem buduje cos nowego, a nie zdradza -.-''' co do autorki i jej rodzenstwa juz sie wypowiedzialam- problemem nie jest tu facet matki, a i przyznaje racje, ze oni zachowuja sie dziecinnie, moga nawet goscia nie lubic zwyczajnie, charakterologicznie moga do siebie nie pasowac, ale nie musza tego demonstrowac tak ostentacyjnie @fursik: i tu tez, najpierw powinna z toba sie rozstac, a potem z kimkolwiek cos probowac @ewkalata: w sumie nie do konca masz co przypominac, raczej nie sadze, by tutejsi uzytkownicy byli moimi studentami, a nawet jesli jakims cudem, to ja nie jestem tutaj w roli wykladowcy, tylko zwyklego uzytkownika :) na zajeciach swoich pogladow nie wyglaszam, w psychologii zreszta wiekszosc rzeczy mozna skwitowac stwierdzeniem "to zalezy" moge rozumiec mechanizmy roznych zachowan, ale wcale nie musze sie na takie zachowania godzic ani ich akceptowac, szczegolnie na anonimowej stronie, w PRYWATNYCH wypowiedziach :)

Odpowiedz
avatar Balbina
3 5

@bazienka: A ty dalej swoje. Jezęli kobieta nie ma dokąd pójść, nie ma pieniędzy ,jest uzależniona od kogoś z kim jest nieszczęśliwa to ma siedzieć w takim związku bo Bazienka tak mówi. A jak zdradzi i odejdzie to niech zdycha.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@bazienka: ale ja sie doskonale zgadzam, że prywatne poglady sa prywatne a praca to praca. Od dluzszego czasu czytam piekielnych i kojarze, że uzytkownikowi wmawiałas,że bije pacjentow bo prywatnie popiera lanie dla swoich dzieci. Chyba to sie nazywa hipokryzja.

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 4

@Balbina: widze, ze srio masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, powyzej 2 razy napisalam, ze nie masz racji i dlaczego, moze poczytaj sobie do skutku sa inne drogi, nie trzeba sie szmacic ja gardze zdrajcami, bo mam doswiadczenie wlasne, gnoj zabral mi 6 lat zycia i probowal wmowic, ze to przeze mnie, natomiast wy bronicie zdradzaczy z uporem godnym lepszej sprawy, wg mnie dlatego, ze sami macie cos na sumieniu i probujecie sie wybielic

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2023 o 12:50

avatar fursik
1 1

@bazienka: Nigdy nie zdradziłam, serio. Mnie zdradzono i rozumiem mechanizm. Czasem jednak jest tak, że nie szukasz, nie próbujesz kogoś "wyrwać", po prostu spotykasz swoją prawdziwą miłość i tyle. Jak napisałam, nigdy nie zdradziłam, ale też nigdy nie znalazłam się w sytuacji, że poznałam kogoś fantastycznego, będąc już w sypiącym się związku. Dlatego nie oceniam jakoś drastycznie. Wybacz, ale każdy dba o własne szczęście, czasem raniąc kogoś. Kiedyś pewien chłopak znalazł miłość swojego życia i jej z rąk nie wypuścił, był jednak wówczas moim chłopakiem, więc wkurzyło mnie to na jakiś miesiąc i obniżyło mi samoocenę na jakieś trzy miesiące. W sumie niewysoka cena. Może też spróbuj pomyśleć o swoich doświadczeniach w ten sposób.

Odpowiedz
avatar dayana
11 21

To może idź na terapię? Nie rozumiem czemu o rozpad rodziny posądzasz kochanka, a nie mamę. To jej zachowanie zniszczyło związek z Twoim ojcem, a nie istnienie tego kochanka. Gdyby nie on, to pewnie znalazłby się ktoś inny. Swoją drogą co z tatą? To chyba z nim powinniście spędzać święta, a nie z ewidentnie toksyczną matką?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

@dayana: Nie widać z opowieści, że matka czy jej partner sa toksyczni, co najwyżej desperacko próbuja pogodzić rodzinę. Toksyczne to tutaj są dzieci i racja po co jezdza do domu na świeta, niech spędzają z ojcem albo sami jak im przeszkadzaja wybory matki.

Odpowiedz
avatar gawronek
20 20

Dorośli, a mentalnie - wszyscy co do jednego/jednej - jak banda nastolatków z burzą hormonów. Dorosnij dziewczyno, nie chcesz spędzać z nimi świąt - to nie spędzaj. Jeśli jednak przyjeżdżasz - odbierasz sobie moralne prawo do narzekania.

Odpowiedz
avatar katem
23 25

Współczuję Waszej matce - Ty i Twoi bracia uważacie ją za osobistą własność NIE MAJĄCĄ PRAWA DO OSOBISTEGO ŻYCIA I SZCZĘŚCIA tylko zobowiązaną żyć wg Waszych zasad. Nie chcesz, to nie jeździj na święta - niech matka wreszcie przekona się, jakie ma podłe dzieci.

Odpowiedz
avatar silicon_messiah
22 24

Piekielna to jesteś ty i twoi braciszkowie. Rodzice rozstali się 10 lat temu, sama gadasz, że nie byli szczęśliwi, matka jeszcze w czasie małżeństwa kogoś poznała, zdradziła ojca, ale od tych wielu lat jest z tym samym facetem. Widać z nim jest szczęśliwa, kocha go i to był jej wybór, który okazał się trafnym. Bardziej trafny niż wasz ojciec. To jej życie. I ma rację, ma prawo do szczęścia, a nie oglądania się całe życie na dzieci, które niby to są dorosłe, a zachowują się jak rozkapryszone bachory. Nie macie szacunku do niej i jej wyboru, nazywasz jej życiowego partnera pogardliwie - kochankiem. Ona go kocha, zależy jej na nim, jemu na niej też, bo inaczej nie męczyłby się w takiej atmosferze jaką fundujecie własnej matce. Chce z nim święta spędzać i z wami też, bo jesteście jej dziećmi i was też kocha. A wy tak ją traktujecie. Wyswiadczycie jej przysługę jak przestaniecie się zjawiać na święta, będzie miała w końcu spokój od niewdzięcznej progenitury

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 18

Jak to czytam to odnoszę wrażenie że pisał to przedszkolak. Nic nie ma w tym piekielnego, relacje rodzinne nie są toksyczne. Wróć. Dzieci są toksyczne. Dorośnijcie.

Odpowiedz
avatar marcelka
16 18

Moim zdaniem piekielna jesteś Ty. Mama to dorosła kobieta. Jej związek z ojcem i rozwód oraz jego przyczyny to jest/była sprawa między nimi. Skoro jest związana z obecnym partnerem już tyle lat, to nie jest to przelotna znajomość, nie wyobrażam sobie, dlaczego mieliby spędzać wigilię osobno? Pomyśl, jakbyś się czuła, gdybyś miała męża i się z nim rozwiodła i miała kolejnego partnera, a matka nie życzyłaby sobie go na wigilii, bo ona wolała tego pierwszego. Cały ten wpis brzmi jak pisany przez rozkapryszoną nastolatkę, która nie dostrzega w matce odrębnego bytu - normalnego człowieka, kobiety, która ma prawo do swojego życia.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-3 3

@marcelka: z tą sprawą "między nimi" to tak nie do końca. Dzieci też były członkami rodziny, którą matka postanowiła rozwalić w niezbyt fajny sposób. Co innego wiedzieć, że rodzicom się nie układa i się rozstają, a co innego mieć świadomość, że matka znalazła sobie kochanka. Raczej trudno oczekiwać do niego sympatii. Że większa wina matki, bo to ona miała zobowiązania wobec męża? Jasne. Ale czy przez to trzeba szanować faceta, który nie miał nic przeciwko sypianiu z mężatką? Zwłaszcza kiedy zdradzany mężem był ojciec autorki? Matka sobie ułożyła życie i fajnie. Ale przy tym i ona, i jej kochanek zachowali się obrzydliwie wobec ojca autorki. Ich to może nie obchodzić, autorkę - wprost przeciwnie. I tak, jak autorka może wybaczyć matce, bo to jej matka, więc na jedną złą rzecz do wybaczenia przypada zapewne wiele dobrych rzeczy, tak nie ma żadnego powodu, by wybaczyć kochankowi - bo pojawienie się w jej życiu zaczął od czegoś złego, związanego z krzywdą jej ojca.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Etincelle: Rozumiem, że dzieci mogly to przezyć, nie musza lubic partnera, zwłaszcza, że przyczynil sie do rozpadu rodziny. Nie rozumiem jednak dlaczego nie moga go tolerowac (bo jednak sie nie rozstali i zwiazek okazal sie trwały) albo ignorować tylko robia jemu i matce od 10lat piekło?

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 0

@ewkalata: mogą tolerować, ale najwyraźniej nie chcą. Ja po prostu rozumiem, że można nie szanować kogoś, kto był kochankiem, a zatem naturalnym będzie niechęć do spędzania świąt z kimś takim; wigilia, święta, życzenia, wybaczanie, a tu facet, którym być może gardzisz czy którego nie szanujesz - siadanie z nim do stołu i udawanie, że wszystko okej, to byłaby hipokryzja. Tu po prostu następuje zderzenie poglądów/pragnień/nastawienia matki i dzieci, gdzie obie strony mają prawo do swoich przekonań i właściwie nie istnieje powód, dla którego miałyby je zmienić.

Odpowiedz
avatar maranocna
16 18

Skoro rodzice się rozwiedli, to już nie kochanek, tyko partner. Twoja mama ma rację, nie macie prawa jej mówić z kim ma spędzać święta.Co za toksyczne z was bachory, na miejscu waszej matki pogoniłabym was w cholerę.

Odpowiedz
avatar janhalb
16 18

Rozumiem, że rozpad rodziny to zwłaszcza dla dzieci bardzo trudna sprawa (co, niestety, wiem z doświadczenia). Zgadzam się, że zdrada i romans w czasie trwania małżeństwa jest bardzo, bardzo nie w porządku. Ale ludzie, do licha - minęło DZIESIĘĆ LAT. Twoja matka związała się z tym facetem, najwyraźniej jest z nim szczęśliwa. Zaprasza go na wigilię, BO GO KOCHA. A on przychodzi (mimo nieprzyjemnych reakcji z Waszej strony), BO JĄ KOCHA. Może pora dorosnąć i przestać się zachowywać jak obrażone nastolatki? Może pora uświadomić sobie, że Wasze uczucia nie są najważniejszą rzeczą na świecie? Nie nudzi Was myślenie całe życie tylko o sobie? Wasza matka zdradzając męża zachowała się piekielnie - ale to było 10 lat temu. Dziś - wnioskując z Twojego opisu sytuacji - jedynymi piekielnymi osobami w tym wszystkim jesteście Wy (Ty i Twoi bracia).

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
9 11

Wasi rodzice są rozwiedzeni, więc nie jest to kochanek, tylko wieloletni partner. Sama napisałaś, że rodzice nie byli szczęśliwi w małżeństwie. Nie popieram absolutnie zdrady, ale tak czy siak małżeństwem nie są od dawna, a mama ma partnera od wielu lat i skoro ciągle przyjeżdża do niej w święta mimo ciepłego przyjęcia z waszej strony, to prawdopodobnie robi to z miłości i żeby nie zostawiać jej samej w takiej atmosferze. Nie wiem jak jako dorośli ludzie nie możecie wybaczyć matce, że jest szczęśliwa w nowym związku, ale może warto to w końcu przepracować z jakimś profesjonalistą? Bo ten układ jest toksyczny dla was wszystkich. Wiemy tylko to, co napisałaś, ale wygląda jakby główną wina tego faceta było to, że wasza matka zdradziła z nim ojca. Chociaż to ona, a nie kochanek, przysięgała mu wierność. Jaki jest sens w corocznym męczeniu się? Może spędzacie jednak święta osobno? Albo przegadajcie to jak dorośli ludzie, bo póki co to zachowujecie się jak dzieciaki.

Odpowiedz
avatar shpack
13 13

A jeśli by wyszła za mąż za tego pana, to jak byście ich traktowali ? Może kiedyś dorosniecie...

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 14

@shpack: No właśnie. Ale ja myślę, że autorka w swej relacji nie jest dość precyzyjna i część faktów trzeba brać na domysł. Być może "kochanek" nadal nie jest rozwiedziony, a być może, matka nie odważyła się na zamążpójście ze względu na sprawy spadkowe (dziedziczenie nieruchomości). W każdym razie, na pewno nie mieszkają razem, gdyż matka nie musiałaby go na Wigilię ZAPRASZAĆ. Nie bardzo rozumiem, dlaczego autorka pisze... "Jej kochanek, co roku jest U NAS na wigili, co mi i mojemu rodzeństwu się nie podoba" ...skoro z dalszej części historii wynika, że rodzeństwo już dawno nie zamieszkuje z matką pod jednym dachem i samo RÓWNIEŻ jest na święta ZAPRASZANE? Ponadto... "zaciskam zęby i JADĘ do domu na Święta, choć szczerze mówiąc nienawidzę TAM być." "zaczęły się podchody moich braci i awantury, żeby nie jechać DO MAMY na święta" ...ale w innym miejscu... "przez lata, były U NAS dwie wigilie". Nie bardzo kumam o co w tym wszystkim chodzi. Bo wygląda na to, że matka w swoim własnym domu niewiele ma do powiedzenia, bachory jej dyktują kogo jej wolno zaprosić, a kogo nie, bo uważają, że to jest NADAL i przede wszystkim ICH dom, mimo, że od lat tam nie mieszkają, a matka jest żywa i zdrowa. Odnoszę wrażenie, że autorka jest pod bardzo dużym wpływem swoich (założę się, że starszych) braci, którzy są - albo o matkę zazdrośni, albo mają szowinistyczne poglądy względem kobiet. Nie wykluczam, że mamuśka sama sobie ukręciła bat na własny tyłek, wychowując ich tak, a nie inaczej (o czym autorka wspomina), wspierana, być może (a prędzej na pewno) postawą byłego małżonka. No i - ciekawa rzecz. O tatusiu - nawet jednego słowa. Dziesięć lat temu rozwiódł się z matką i słuch o nim, oraz ślad po nim - zaginął. Spakował manatki, wyniósł się - i tyle go widzieli. Nie wierzę, że autorka nie wspomina o ojcu "przez zapomnienie". Bo rozwód-rozwodem, ale kontaktów z dziećmi sąd ojcom nie zabrania, chyba, że są jakieś ważne powody. A jeśli dzieci są już pełnoletnie - to w ogóle nie ma o czym mówić. Więc ja się mogę domyślać, że - na przykład - tatuś siedzi w pierdlu, jest bezdomnym menelem, albo wyjechał w dalekie kraje, żyje jak pączek w maśle w kolejnym związku, a rodzicielskie kontakty ze swą progeniturą w dupie ma głęboko. Za co progenitura obwinia matkę i jej "kochanka".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@shpack: pewnie byłaby afera że chcę nowy związek sformalizować i obraza na całe życie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
9 9

Po przeczytaniu tej historii dochodzę do wniosku, że wasza matka to bardzo cierpliwa i uparta kobieta, która próbuje pogodzić całą rodzinę. A może po prostu powinna dać sobie spokój i przestać was zapraszać? Czy taki scenariusz by wam pasował czy też byście się obrazili, bo nawet na wigilię was nie zaprosi? A tak poza tym, to co powinna zrobić 10 lat temu, żebyście byli zadowoleni? Zostać z ojcem i się męczyć dla zachowania pozorów?

Odpowiedz
avatar ILLogic
-2 6

Nikt z was nie zachowuje się jak dorosły. Jedno co bym takiej matce powiedział: jesteś dorosła i podjęłaś takie decyzje. Zaakceptuj więc m jako dorosła skutki tych decyzji - nikt nie chce z wami siedzieć na święta.

Odpowiedz
Udostępnij