Jak ktoś ładnie to ujął, jest to problem pierwszego świata i mało istotny, ale jak się dzieje, to człowieka szlag trafia jasny.
Korki w mieście, zwłaszcza w Warszawie - no są, można się wściekać, ale od wściekania nie miną. Przyczyn jest tysiąc, nie ma co rozkmniniać, ale jak ewidentnie przyczyną jest ludzka głupota, to człowieka trafia za tą kierownicą.
Skrzyżowanie Dickensa i Grójeckiej. Dla pozawarszawskich - Grójecka to duża trzypasmowa ulica z tramwajami pośrodku, Dickensa jednopasmowa, nieduża w sumie, ale ruchliwa. Przecina Grójecką, ale najwięcej ludzi skręca z niej w prawo lub w lewo. Dickensa stoi, ale przyczyną nie są korki na Grójeckiej, tylko piesi. Zaraz za skrętem w prawo w Grójecką są pasy dla pieszych ze światłami. Ludzie na nich chodzą jak zwykle, część normalnie, część jak święte krowy, standard. Najbardziej uciążliwi są ci, którzy przechodzą jak już jest czerwone, bo uniemożliwiają kierowcom skręcającym w prawo z Dickensa opuszczenie skrzyżowania, przez co stoją ci, którzy skręcają z Dickensa w prawo, w lewo i ci, którzy jadą prosto Grójecką.
Dzisiaj mnie jakaś cholera podkusiła pojechać do Blue City, a jeszcze inna cholera "skrócić" sobie drogę Dickensa. Czekałam ze 20 min do skrętu w Grójecką, na każdych światłach przez pieszych przejeżdżał max jeden samochód. Wreszcie przyszła moja kolej. Światło zielone na przejściu zaczęło migać, więc się przygotowałam do ruszenia, ale od strony chodnika leci kurcgalopkiem starsza pani (taka powiedzmy ok. 65-70) z wózkiem na zakupy. Dziarsko leci. Więc czekam. W momencie, kiedy wkroczyła na pasy, światło było już czerwone, a pani drastycznie wyhamowała. Nie straciła siły, tylko chyba przestało jej się spieszyć - zaczęła pełznąć (jak cudowna Jane Fonda w Grace i Frankie, kiedy mierzyli jej szybkość chodzenia po pasach, jeżeli ktoś oglądał).
W połowie pasa, po którym powinnam pojechać ZATRZYMAŁA się, sięgnęła do torebuni, którą miała na ramieniu i wyciągnęła rękawiczki. Po czym zaczęła je zakładać idąc dalej żółwim tempem, ale że miała wózek na zakupy to coś cały czas jej się usuwało z rąk szanownych, więc przystawała. Ruszyły auta Grójecką, jadące prosto, ale musiały się zatrzymać bo przecież nie przejadą tej bladzi. I tak sobie dospacerowała zapewne do końca.
Ja już ruszyłam jak tylko opuściła mój pas, ale głowę daję, że zanim doszła do końca, to się już zielone zapaliło.
I nie wiem czy to była niczym nieusprawiedliwiona złośliwość czy skrajna głupota i niewidzenie nic poza własnym tyłkiem. Nie wiem co gorsze.
pasy piesi
Pozdrawiam ziomalkę z Ochoty :)
OdpowiedzNawiasem mówiąc... skrzyżowanie Korotyńskiego z Grójecką to już sam przedsionek piekła :)
Odpowiedz@KatzenKratzen: Dlatego chcialam byc cwana i wymyslilam sobie Dickensa :P Nie ma przyjaznych ulic w Wawie teraz :/ Ja pochodze z Woli, ale na Ochocie mieszkala moja babcia, przy pomniku Lotnika, ja chodzilam tam do liceum i generalnie Ochota jest mi bardzo bliska :)
OdpowiedzKtoś tu Chmielewską czytał-)
Odpowiedz@Balbina: W której książce był kurcgalopek? Mnie się coś kojarzy „Jak wytrzymać mężczyzną”, że komuś chyba jakieś bilety wyskakują z kieszeni i odbiegają kurcgalopkiem złośliwie chichocząc
Odpowiedz@Crannberry: Nie pamiętam, tyle ich było że się gubię. Ale są niezrównane.
Odpowiedz@Crannberry: W wielu. "wszystko czerwone" mi się najbardziej kojarzy, ciotka Thorkilda biegała kurcgalopkiem po domu Alicji :)
Odpowiedz@singri: No właśnie! Dzięki
Odpowiedz@singri: i pytanie są 100 punktów- czy Alicja była z nią na ty czy na pani ;)
OdpowiedzPomijając tą konkretną panią, to jest paskudne skrzyżowanie. Zielone dla pieszych przez Grójecką jest za krótkie nawet dla sprawnych osób w średnim wieku, a okolica jest emerycka. Kierowcy się pchają "bo mam strzałkę" ignorując pieszych którzy mają zielone, więc oczywiście piesi idą kiedy mogą, często już na czerwonym. O nie respektowaniu przez jednych i drugich pasów dla rowerów to nawet nie ma co gadać. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to wydłużenie czasu świecenia się zielonego światła tak, by przeciętny ochocki emeryt mógł przejść, oraz bezwarunkowe czerwone dla samochodów gdy piesi mają zielone. Bo jak, drodzy kierowcy, nie pozwalacie pieszym przejść przez jezdnię gdy ci mają zielone, to trochę jednak głupio oczekiwać, że oni dadzą wam przejechać tylko dlatego, że wy macie zielone, czyż nie? ;)
Odpowiedz@bloodcarver: To moze calkiem niech bedzie tylko dla pieszych, auta nie musza jezdzic. Tylko co z tramwajami? Kierowcy nie ignoruja pieszych, tylko usiluja sie ruszyc z miejsca. Jezeli cos powinni zmienic, to niech nawet zlikwiduja zielona strzalke, bo jest tam tylko teoretycznie, ale niech po tym jak piesi juz maja czerwone, bedzie przez chwile swiatlo dla skrecajacych tylko.
OdpowiedzNapisali im w KRD że ZAWSZE mają pierwszeństwo i takie są skutki. Drugą, równie ważną przyczyną korków, jest brak sprawnego ruszania spod świateł. No, ale tu winny jest raczej system szkolenia kierowców.
Odpowiedz@metaxa: Dobrze, że Ty dupę masz na kropelkę do fotela kierowcy przyklejoną i się do "nich" nie zaliczasz.
Odpowiedz@metaxa: to nie w KRD tak napisali, to media tak to przedstawiły. A czy to jest powodem? Ciężko powiedzieć. Wydaje mi się, że podobne sytuacje były również przed nowelizacją.
Odpowiedz@metaxa: Piesi mający zielone zawsze mają pierwszeństwo i zawsze tak było. A to, że na tym konkretnym skrzyżowaniu kierowcy tego nie respektują to problem starszy od zmian w KRD dotyczących pierwszeństwa pieszych.
Odpowiedz@digi51: och, jak dobrze że mnie znasz i wiesz co robię. Wyznaję zasadę że nie ma takiej rzeczy na świecie do której musiałabym się aż tak spieszyć żeby ryzykować zdrowiem i życiem. Plus - pieszemu łatwiej jest się zatrzymać niż pojazdowi.
Odpowiedz@JohnDoe: to prawda. A cmentarze pełne są tych co mieli pierwszeństwo...
Odpowiedz@metaxa: Ja się akurat cieszę, że Cię wcale nie znam, za to pisanie o pieszych per "oni/im" sugeruje, że Ty się do nich nie zaliczasz. No, chyba, że wyjaśnisz kim są tajemniczy "oni", którym to rzekomo przepisy KRD dają zawsze pierwszeństwo.
Odpowiedz@digi51: likewise. Czytanie ze zrozumieniem się kłania - nigdzie w KRD nie jest napisane że to kierowcy mają pierwszeństwo.
OdpowiedzPonad 10 lat temu mój instruktor mówił mi, że chodzi taka miejska legenda, że egzaminatorzy specjalnie puszczają swoje teściowe na to przejście, żeby ludzie egzaminy zawalali :D. Tam zawsze był problem z pieszymi, chociaż najgorszą sytuację miałam mijając kościół na Dickensa. Babcia mi wyskoczyła prosto pod koła.
OdpowiedzJako pieszy zwyczajnie bym się bał robić coś takiego. Prędzej czy później mógłbym trafić na kierowcę, który by się nie zatrzymał albo nawet nie zwolnił. Nawet jak przechodzę na zielonym świetle, to się rozglądam, czy kierowcy na pewno zwalniają. Przepisy przepisami, ale życie ma się jedno.
OdpowiedzNiestety na każdym kroku widać ludzi myślących tylko o własnym tyłku
Odpowiedz@szafa: No nie wiem. Jako pieszy nie odstawiam takich akcji właśnie dlatego, że myślę o własnym tyłku, a konkretnie o zachowaniu go w jednym kawałku.
Odpowiedz