Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pod moją ostatnią historią o trzech kolizjach rok po roku, pojawił się…

Pod moją ostatnią historią o trzech kolizjach rok po roku, pojawił się zarzut, że nie znam zasady ograniczonego zaufania, albo mam ją w czterech literach. To też nakłoniło mnie do napisania kolejnej historii z innymi przykładami na drodze - bez wypadków tym razem.

Wracam z pracy przed 16 i mam do przejechania niecałe 10 km w jedną stronę. Oznacza to korki na długim dystansie, a więc wiele zniecierpliwionych kierowców. Poruszam się przeważnie po głównych drogach.
Pewnego dnia jadę właśnie główną drogą, która miała po dwa pasy w każdym kierunku. Jechałam lewym i zbliżałam się do ronda. Nagle pewien kierowca postanowił skręcić z prawego na lewy. Bez kierunkowskazu. Nie patrząc, czy jadę. Uratował mnie tylko hamulec.

Podobna sytuacja miała miejsce niewiele wcześniej. Zaraz za skrzyżowaniem zmieniłam pas z prawego na lewy. Kierowca z prawego też postanowił to zrobić, nie patrząc, czy jestem na nim. Efektem była maleńka rysa, jako że hamulec i odbicie na pas zieleni wiele mi nie dał. Kierowca nawet się nie zatrzymał, pojechał dalej. Pomimo kamerki sprawę odpuściłam, bo o tak maleńką ryskę nie było co walczyć.

Kawałek dalej, już w innym dniu, pan taksówkarz chciał z drogi bocznej wjechać na główną. Szkoda, że w momencie, gdy ja jechałam tą główną. Przez hamulec uniknęłam kolizji.

Cudowne rondo, niedaleko mojego domu, gdzie ostatnio miałam kolizję, wiąże się z dwiema historiami.
Raz jechałam z moim (obecnie byłym) chłopakiem. Mieliśmy wolny zewnętrzny pas, jeden kierowca jechał po wewnętrznym. Chłopak (on prowadził) chciał wjechać na zewnętrzny, ruszył, a kierowca będący na rondzie nagle zmienił pas z wewnętrznego na zewnętrzny. Tylko dzięki hamulcom uniknęliśmy kolizji.
Na tym samym rondzie za każdym razem ktoś wymusza mi pierwszeństwo, akurat w momencie, jak mam zjeżdżać (moim zdaniem jest to częściowo wynik beznadziejnie namalowanych znaków oznajmiających, z którego pasa gdzie można jechać). I, przysięgam, gdybym miała zasadę ograniczonego zaufania w czterech literach, to dzień w dzień wzywałabym policję lub podpisywała oświadczenia (chociaż po komentarzach przy poprzedniej historii mam wrażenie, że jednak wzywałabym policję).

Inne rondo, turbinowe. Sytuacja podobna - w momencie, gdy muszę zmienić pas (a jest to przy zjeździe i jednocześnie wyjeździe), ktoś musi mi wymusić pierwszeństwo, bo myśli, że pomimo braku kierunkowskazu, skręcam. I gdyby nie hamulec, moje auto bardzo często byłoby tam poszkodowane.

I nawet historia z tego tygodnia. Jechałam po parkingu w galerii autem zastępczym. Na terenie całego parkingu panuje reguła prawej dłoni. W ostatniej chwili zahamowałam - trzeba przyznać, że drugi kierowca też. Gościu zrobił śmieszną minę, on się zaśmiał, ja się zaśmiałam, pojechaliśmy dalej.

Żeby nie było, że jestem pechowa - nie ;) W ciągu miesiąca robię dość sporo kilometrów, bo 20 km dziennie do pracy. Czasem jeżdżę autem 90 km do większego miasta (nie raz się zdarzało nawet i 10 razy w miesiącu, kiedy praca tego wymagała). Do tego na praktyki, uczelnię i zakupy. Byłabym zdziwiona, gdyby przy takiej ilości kilometrów (którą i tak uważam za przeciętną) takie przypadki mnie omijały. Nie uważam też ich za bardzo piekielne. Wsiadając do auta jestem przygotowana, że różne rzeczy mogą się zdarzyć, są osoby bardziej i mniej uważne. Nigdy też nie byłam zła o to, że moje auto ucierpiało w wyniku kolizji. Pewnie, serce boli, bo długo i ostro pracowałam na nie, ale robiąc prawo jazdy wiedziałam, na co się piszę.
Uważam za to za piekielne ocenianie z komentarza z poprzedniej historii, że nie praktykuję zasady ograniczonego zaufania, bo "ja mam taką koleżankę i ona tak robi, więc ty też, bo miałaś kolizje". Wiwat ocenianie nie znając kogoś.

by ~damdamdam
Dodaj nowy komentarz
avatar KatzenKratzen
4 8

Witaj na Piekielnych :) Tutaj to normalne :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 11

Mnie dziwi inna rzecz - serio pamiętasz takie sytuacje? Po co sobie zaśmiecać głowę sytuacjami których jest przynajmniej kilka dziennie?

Odpowiedz
avatar PiekielnyJa
7 7

Nie chcę się czepiać i jak najbardziej rozumiem Twoją frustrację - sam dużo jeżdżę i widzę "niewidomych kierowców" na drogach. Jedno pytanie - wyjaśnij mi proszę frazę: "[...] w momencie, gdy muszę zmienić pas (a jest to przy zjeździe i jednocześnie wyjeździe), ktoś musi mi wymusić pierwszeństwo, bo myśli, że pomimo braku kierunkowskazu, skręcam.[...]". Piszesz tu, że 1. musisz zmienić pas. 2. jedziesz bez kierunkowskazu. Prawdę mówiąc wg mnie to się wyklucza. Popraw mnie proszę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@PiekielnyJa: plus kwestia "gdyby nie hamulec". Może się czepiam, ale hamulec jest po to, żeby hamować. Czy nie jest?

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@PiekielnyJa: Nie wyklucza się tylko, autorka zmienia pas bez włączania kierunku, a kierowcy widząc, że lawiruje między pasami bez sygnalizowania tego myślą, że pokłóciła się z kierunkowskazami i będzie zjeżdżać z ronda.

Odpowiedz
avatar shpack
0 2

@metaxa można tez uniknąć kolizji np.zmieniając pas czy wjeżdżając na pobocze. Piszę, jeśli byś o tym nie wiedziała...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@shpack: ja wiem. autorka chyba nie - bo "gdyby nie hamulec".

Odpowiedz
avatar Presti
0 4

Coś tak czuje, że jesteś z grupy kierowców co to przyspiesza bo ma pierwszeństwo i z tad te kolizję. Ja też sporo km miesięcznie robię po dość dużym mieście i jeszcze nie miałem żadnej kolizji. Ba ja nawet punktów nie mam, a zawalidrogą na pewno nazwać mnie nie można

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Jeszcze dodam, że jest takie powiedzenie "dobry kierowca nie spowoduje wypadku, ale jeszcze lepszy nie da się trafić". Z Twoich historii wynika, że albo jesteś niezbyt dobrym kierowcą, albo nie umiesz tego opisać tak jakbyś chciała.

Odpowiedz
avatar otaku1
-1 1

@metaxa: Co prawda autorka opisuje sytuacje zdarzające się dość często, ale ciekawi co ten jeszcze lepszy kierowca by zrobił w takiej sytuacji: staje na żółtym, zapala się czerwone, piesi wchodzą na pasy. Z tyłu nadjeżdża ktoś ewidentnie zajmujący się czymś innym niż patrzenie na drogę, bo jakby robił co powinien to spokojnie by się zatrzymał Na pasie obok samochody, w drugą stronę kąt taki, że ruszenie i skręt tam też oznacza wjechanie w ludzi. Jak uniknąć strzału w tył?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2022 o 13:58

avatar digi51
4 4

@otaku1: trąbić. Piesi się popatrzą z oburzeniem, ale jest szansa, że wyrwie to matołka z letargu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@otaku1: powiedzenia i przysłowia są mądrością narodów, ale nie należy ich brać w 100% dosłownie.

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

@otaku1: Obie moje kolizje (na 30 lat) były własnie takie. W tym przypadku nie da się nic zrobić. Jednak w wielu innych można widzieć dalej i przewidywać więcej. np. jazda po rondzie. Nigdy obok innego pojazdu ale przed luza. Wyprzedzanie 2 pojazdów na raz (zwłaszcza jak ma się szybsze auto), upewnienie się, że ten przez nami nie zaczne wyprzedzać a jak jest się już jest tuż za nim to jest się przygotowanym do ucieczki w lewo i hamowanie. Skrzyżowania w mieście. Obserwować, czy tan z podporządkowanej na pewno się zatrzymuje. Skrzyżowania równorzędne. Jechać z taką prędkością, że jeśli ktoś wymusi to da się wyhamować. Zresztą one po to są, żeby wymusić wolniejszą jazdę. Itp, itd.

Odpowiedz
avatar shpack
-2 2

@digi51 Wiesz o tym, że za trąbienie też można dostać mandat ?

Odpowiedz
avatar KatiCafe
5 5

Czytając tą historię zastanawiam się z jakiej planety jest mój mąż, który w ostatnim roku zrobił 100 tysięcy kilometrów (jeździ po całej Polsce) i nie miał ani jednej kolizji, stłuczki a wiadomo takie sytuacje jak opisane w historii zdarzają się naprawdę codziennie i każdemu.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 3

Coś ja tu czuję że zasady jazdy po rondach są terra incognita.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
1 1

@tatapsychopata: A mnie się wydaje, że nieznaną ziemią to jest tutaj jasne opisywanie sytuacji. Ale po analizie materiału dochodzę do wniosku, że wygląda to tak: jest rondo turbinowe, skonstruowane w taki sposób, że pas na zewnętrzny musisz zmienić przed wyjazdem poprzedzającym wyjazd, do którego zmierzasz (bo dalej jest ciagła linia, albo nawet krawężnik, jak to na turbinowych bywa). Autorka wrzuca więc kierunkowskaz i zmienia pas powiedzmy dziesięć metrów przed zjazdem. Zajmuje zewnętrzny pas i kierunkowskaz wyłącza. Przy wyjeździe znajduje się też wjazd, na turbinowym najpewniej kilka metrów dalej, oddzielony wysepką. Na tym wjeździe stoi sobie ktoś, patrzy w lewo na nadjeżdżające pojazdy, i widząc z odległosci kilkunastu metrów włączony kierunkowskaz prawy w nadjeżdżającym pojeździe, ignoruje fakt, że na razie oznacza to tylko zmianę pasa, a po zmianie pasa autorka ma możliwość albo zjechać z ronda (wtedy nie wyłącza kierunku i zjeżdża), albo dalej jechać zewnętrznym pasem do kolejnego zjazdu (wtedy wyłacza kierunek i jedzie dalej po rondzie) - i w tym drugim wypadku należy jej ustąpić pierwszeństwa. Ktoś stojący na wjeździe jednak nie widzi, że autorka kierunkowskazu już nie ma i jedzie po zewnętrznym pasie, bo tylko zerknał, "założył", że będzie zjeżdżać, nie upewnił się, czy może wjechać na rondo i z klapami na oczach rusza wprost przed maskę autorki. Tak to widzę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2022 o 23:07

avatar janhalb
1 1

Ciekawe, że wszyscy zawsze w takich sytuacjach powołują się na zasadę ograniczonego zaufania, a nikt nie wspomina o innych słowach z kodeksu - Art. 4 Ustawy o Ruchu Drogowym głosi: "Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze MAJĄ PRAWO LICZYĆ, ŻE INNI UCZESTNICY TEGO RUCHU PRZESTRZEGAJĄ PRZEPISÓW RUCHU DROGOWEGO (…)."

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@janhalb I to jest właśnie - wbrew powszechnemu mniemaniu - zasada ograniczonego zaufania. Ograniczonego, bo twój cytat jest niepełny: tam dalej jest o tym, że tego przestrzegania przepisów możemy się spodziewać, jeśli okoliczności nie wskazują, że jest inaczej.

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

@janhalb: Bo ta zasada pozwala określić winę, a zasada ograniczonego zaufania pozwala uniknąć kłopotów z naprawą rozwalonego auta.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 1

A ja robie jakies 80 tys. km rocznie i jedyny wypadek jaki mialam byl 30 lat temu, dokladnie miesiac od otrzymania prawa jazdy. Nawet na szczescie nie obtarlam nic od tamtej pory. Kilka przypadkow na parkingu, kiedy mnie nawet przy aucie nie bylo. Wiec tak, to jest twoja wina. Ich tez, nawte bardziej, ale i twoja, bo nie umiesz sie zachowac nalezycie, zeby wypadkow uniknac.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2022 o 12:45

avatar pierdut
-1 1

Ale się sfajdałeś w gacie z powodu komentarza.

Odpowiedz
avatar Ratman13
1 1

Nie będę oceniał. Zasada ograniczonego zaufania, jestem kierowcą z uprawnieniami praktycznie na wszystko, aczkolwiek zawodowym nazwać mnie nie można, bo po prosty pracuję w innej branży, głównym i ulubionym moim środkiem lokomocji jest motocykl, i nie jestem jak to w prosektorium mawiają szybką mielonką, czy też sezonowcem, na motocyklu bujam się cały rok, dysponuję 3 maszynami dopasowanymi do różnych warunków drogowych. Ale wracając do tematu, gdy ruszam w trasę zakładam że wszyscy inni kupili prawko w czipsach i staram się przewidywać najbardziej idiotyczne zachowania innych, na razie po 27 latach posiadania prawka jest 1:0 dla blondynek, bo nikt by nie pomyślał że ktoś ci wyjedzie 70 na godzinę jednokierunkową pod prąd bez włączonych świateł, ale nawet się nie gniewam, dogadaliśmy się ja za bardzo nie ucierpiałem tylko motocykl mąż jej musiał mi odkupić. Ale zasado ograniczonego zaufania do siebie samego wzrosła, jak widać nie da się przewidzieć wszystkiego.

Odpowiedz
Udostępnij