Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Powiem szczerze, że ostatnimi czasy z różnych przyczyn jestem często poddenerwowana i…

Powiem szczerze, że ostatnimi czasy z różnych przyczyn jestem często poddenerwowana i zestresowana, stąd pewnie moje zachowanie w poniższych sytuacjach.

Od ok.10 lat jeżdżę służbowo po całym kraju i o ile na trasie standardowo - ciężarówki blokujące lewy pas, dresy wyprzedzające na wariata, głupki siadające na zderzaku i migający długimi - przestałam zwracać uwagę. Ale to co ostatnio dzieje się w miastach doprowadza mnie do kur**cy. A ponieważ, aby rozładować emocje zaczęłam tych ludzi po prostu opierd*lać, już wiem, że to nie wynik tego, że nie pomyśleli czy nie zauważyli, tylko głębokiego tumiwisizmu.

Wjeżdżam na parking kompleksu handlowo-usługowego. Sam parking to już piekielność, bo jest zdecydowanie za mały jak na ilość lokali, do których jest przypisany. Tłoczno. Jadę sobie za jakąś polówkę, wlekącą się dosłownie 3km/h. Lewa zajęta sznureczkiem aut czekających na wyjazd z parkingu. Polóweczka staje i stoi. Czekam chwilę, potem trąbię. Nic się nie dzieje. Wysiadam - przed autem pusto. Podchodzę do kierowcy, starszej kobity i pytam, co jest, czemu k*rwa stoi jak p*zda na środku. Aaaaa, no bo ona na męża czeka, bo mąż tu u lekarza jest, a nie ma miejsca, żeby zaparkować. No żesz do jasnej ciasnej. Rusz kobietę dupsko i nie blokuj ruchu.
- A cóż pani taka nerwowa, 5 min by panią zbawiło?

Tak, durna babo, nie każdy jeździ sobie autem na spacerek po mieście!

Inne miasto, inny dzień. Chcę skręcić z głównej w prawo. A g*wno. Nie skręcę, bo za skrętem na moim pasie stoi auto. Lewym nie mam jak ominąć, bo kolejka aut do włączenia się do ruchu na głównej. Litościwie kierowcy z lewego zrobili miejsce i wjechałam. Kurna. Zatrzymałam się na chwilę i pytam gościa czy wie, że blokuje pas ruchu.
- No wiem, ale co, ja tu tylko na chwilę stanąłem.

Boże, miej nas w swojej opiece.

Innym razem - kobieta wyjeżdża mi z prawej podporządkowanej. Daje na maxa po heblach i unikam zderzenia. Babsko ucieka, ale pechowo za chwilę trafia na czerwone światło, korzystam z okazji i pytam czy prawo jazdy z chipsów ma, bo właśnie wymusiła w bardzo niebezpieczny sposób pierwszeństwo.

- Ty mnie nie pouczaj, ja jestem stąd to mam pierwszeństwo!

Remont. Kawałek jednego wyłączony z ruchu i utworzony obok prowizoryczny przejazd klepisko. Facet przede mną sygnalizuje, że będzie skręcał właśnie tam. No, ale nie skręca. Tylko stoi. Dodam, że znaki dość wyraźnie wskazują, że należy przejechać przez klepisko. Drugi pas ciurkiem zajęty. Wysiadam, mówię do gościa póki co uprzejmie, że musi przejechać przez klepisko.
- Paaaani, ja se podwozia nie będę niszczył.
No wybaczcie, ale było tam żadnych wybojów - nawierzchnia gładsza niż na jednej drodze gminnej. No, ale przecież pan nie po to ma suva, żeby go skalać dotknięciem czegoś innego niż asfalt.

Przepraszam, jestem naprawdę zła, sfrustrowana. Mam czasem do przejechania dziennie 500km. Gonią mnie terminy. Wiem, że nikogo nie musi to obchodzić, ale po prostu codziennie po kilka razy spotykam się bezmyślnością, tumiwisizmem i bezczelnością innych kierowców.

Pozdrawiam, życzę spokojnej jazdy i jak najmniej spotkań z nieodpowiedzialnymi kierowcami.

polskie drogi

by ~kleosia
Dodaj nowy komentarz
avatar ObserwatorObywatel
0 4

Oj tam. U mnie rondo budują. Znaczy skrzyżowanie w kształcie "T" przebudowują na rondo. Znaki skrzyżowania z jego rysunkiem nikt nie zabrał, tylko przestawił. Układ faktyczny drogi teraz taki, że główna jest w kształcie "C" z doczepioną nogą. Większość jadąc łukiem na wysokości podporządkowanej z prawa daje lewy kierunek. Część jedzie prosto z prawym kierunkiem i zwalnia, próbując zawrócić z tym, że nie ma gdzie. Część zwalnia do 2-5 km/h przed zjazdem i musi się zastanowić, co dalej z ich życiem.

Odpowiedz
avatar digi51
9 9

O matko, nie cierpię tego bezmyślnego stawania byle gdzie. Ostatnio jechałam normalną drogą z ograniczeniem do 50 za dostawczakiem. Oczywiście, z racji jego gabarytów nie widzę kompletnie nic, co dzieje się przed nim. Gostek zwalnia i staje tak o na środku ulicy. Zero kierunku, awaryjek, nic. Tak z nim stoję chwilę przekonana, że z przodu korek albo ktoś parkuje, ale nie. Po naprawdę dobrej chwili gość wysiada i idzie do sklepu. Jeszcze krzyknęłam do niego, czy ma zamiar tak stać na środku, a on: no, a co? Ja tylko po fajki.

Odpowiedz
avatar Chrupki
7 9

Mój instruktor nauki jazdy stwierdził kiedyś, że za granicą, jak chcesz gdzieś jechać, to bierzesz kluczyki, wsiadasz i jedziesz, a w Polsce, jak bierzesz kluczyki do ręki, to idziesz na wojnę.. Nadal aktualne:-)

Odpowiedz
avatar Jorn
1 3

@Chrupki Jest to jedno z kilku zdań, po których bez pudła można poznać, że wypowiadający je udaje światowca, a w rzeczywistości w d. był i g. widział.

Odpowiedz
avatar Hideki
0 0

@Jorn: Doprawdy? W ostatnich 2 dekadach jeździłem trochę po krajach głównie unijnych (w jednym mieszkałem nawet 2,5 roku) i tylu wygranych miłośników czipsów co w Polsce to nigdzie nie widziałem. Nie twierdzę, że nigdzie nie jest gorzej, ale w cywilizowanych krajach jeździ się spokojnie i przepisowo.

Odpowiedz
avatar janhalb
7 11

Szkoda, że można dać tylko jednego plusa…

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@alfaweiro: Naprawdę dowiedziałeś się dopiero teraz, że są ludzie, których praca w dużej mierze polega na jeżdżeniu samochodem?

Odpowiedz
avatar Error505
-3 3

@digi51: Naprawdę da się, kręcąc się po mieście, przejechać 500km?

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@Error505: przecież jest napisane, że jeździ po całym kraju

Odpowiedz
avatar Error505
0 2

@digi51: A rzeczywiście umknęło mi.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 5

Nie jeżdżę autem, więc nie spotkałem się z takimi sytuacjami na drodze. Ale gdzie indziej tak. Wiele razy ludzie w sklepach czy na korytarzach zatrzymywali się w takich miejscach, że nie dało się ich ominąć, chociaż miejsce było. Spokojnie mogli się ustawić inaczej. Ostatnio doszedłem do wniosku, że trzeba się zapisać na siłownię i basen, bo irlandzka zima ma bardzo zły wpływ na moją kondycję. A że obecnie studiuję, to w niektórych miejscach mam zniżki. Poszedłem do najtańszego, żeby zobaczyć, jak to wygląda, ale kupiłem wejściówkę tylko na 1 dzień. I dobrze zrobiłem. Obiekt przepełniony. Tzn może nie byłby przepełniony, gdyby nie instynkt terytorialny większości bywalców. A polega to na tym, że jak ktoś ćwiczy na jakimś urządzeniu, to go nie zwolni w trakcie przerwy między seriami, tylko sobie siedzi i grzebie w telefonie. W ten sposób wszędzie robią się kolejki i nie da się za wiele zrobić. Masakra. Wybrałem inne miejsce, mniejsze, ale też dużo spokojniejsze. Zwykle jest kilka osób na krzyż i nie trzeba czekać w kolejkach, żeby na czymś poćwiczyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@pasjonatpl: Pół biedy jak te przerwy między seriami są krótkie, gorzej jak jest jeden rodzaj maszyny na dużej siłowni i ktoś se siedzi przez 5 minut bezczynnie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@78FS: Nie wiem. Nie stałem i nie obserwowałem. Ale nawet jakby przerwy były krótkie, powiedzmy 1 minuta, to spokojnie wystarczy, żeby w tym czasie ktoś inny zrobił serię. I tak czeka się już 2 razy krócej. Serio. Ktoś z pracowników obiektu powinien się tym zająć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@shpack: jak to się mówiło? do Niemca po niemiecku, do Francuza po francusku, a do chama po chamsku? Sorry, ale na niektórych kulturalne zwracanie uwagi NIE DZIAŁA!!!

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@78FS: shpack to pewnie taki gość z historii, która uważa, że przyczyną agresji na drodze nie jest to, że nagminnie łamie przepisy, tylko to, że kogoś to wkurza ;)

Odpowiedz
avatar Error505
7 7

Proponuję zmusić się dot tego, żeby wyluzować. Nie dlatego, że nie masz racji ale dlatego, że szkoda zdrowia. Może, jeśli to przyspieszy sprawę, podejść i poinformować, że nagrywasz sytuację i jeśli nie odjedzie w 15 sekund to prześlesz na Policję z prośbą o ukaranie?

Odpowiedz
avatar Nanatella
-3 5

Też nie lubię takiego zatrzymywania się w miejscu do tego nieprzeznaczonym, czy to przez samochody czy przez pieszych. Nie rozumiem jednak dlaczego uważasz, że masz prawo krzyczeć na obcych ludzi. Szczególnie na takich, którzy jednak (poza tym wymuszeniem pierwszeństwa) nie doprowadzili do niebizpiecznych sytuacji. Krzyczeć to możesz na swoją rodzinę i znajomych, jeśli sobie na to pozwalają. Obcym ludziom można zwrócić uwagę w kulturalny sposób, bo to świadczy o naszej kulturze. A nikogo nie obchodzi, że masz jakieś zmartwienia albo jesteś poddenerwowana.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@Nanatella: A jest jakieś prawo zakazujące krzyczenia na obcych ludzi popełniających wykroczenia drogowe? Jak zobaczysz w sklepie złodzieja kradnącego jakieś pierdoły to też uznasz, że krzyczenie na niego to przesada, bo można kulturalnie zwrócić uwagę, że nie wolno kraść, a swoim zachowaniem naraża sklep na straty, no przecież nie powoduje dużych szkód?

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Tak niestety jest wszędzie. Każdy myśli tylko o własnej du6ie, widać to na każdym kroku

Odpowiedz
avatar musaraj
0 0

Przy trzeciej historii przypomniała mi się opowieść Eryka, kolegi z którym na studiach przez rok w jednym pokoju mieszkałem. Eryk to był chłop na schwał. 185 wzrostu, potężnie zbudowany i brązowy pas karate. Nie ograniczał się bynajmniej do jakichś tam kuksańców na tatami. Kiedyś dwaj skinhedzi postanowili na dyskotece wdeptać w ziemię dwóch studentów z zaprzyjaźnionego wówczas z naszym krajem Zimbabwe. To były takie czasy, że skini bili czarnych dla poprawy samopoczucia i nikt się temu specjalnie nie dziwił. I nawet dobrze im szło do czasu gdy pojawił się Eryk. Pechowo dla skinów tych dwóch czarnych to byli jego znajomi. Po przyjęciu zaledwie jednego strzała w paszczę skin nr jeden padł na ziemię a skin nr dwa doceniając klasę przeciwnika natychmiast wziął nogi za pas. Ale nawet biegać nie potrafił szybciej od Eryka. W swoim rodzinnym Granowie (to te Granowo w drodze do Sławy z Poznania więc choć Eryk tam już nie mieszka warto zachować czujność) wyjechał Eryk z drogi podporządkowanej. Nienajlepiej wyjechał. Niespecjalnie patrzył i usłyszał pisk hamulców. Bojowy kierowca postanowił udzielić mu krótkiej lekcji na temat poruszania się samochodem. Otworzył szybę i litanię zaczął od ty []. I dalej jakoś tak to szło, że zdenerwował Eryka, który wyszedł z samochodu i otworzył drzwi u swojego rozmówcy. Ten patrząc na lekko wmodolonego Eryka zdeczko się przeraził i zaczął się jąkać - ale, ale ja, ja, ja miałem pierwszeństwo. Eryk chwilę pomyślał i spokojnie wycedził - w Granowie to ty modwa nigdy nie będziesz miał pierwszeństwa. W wątpliwych sytuacjach zjeżdżam na pobocze. Co prawda znaku nie ma ale pierwszeństwo mają miejscowi.

Odpowiedz
avatar Hideki
0 0

@musaraj: Niedługo po odebraniu prawka miałem kolizję. W tył dziadkowego malucha, który prowadziłem, wjechał mercedes. Zjechaliśmy na parking. Wysiadłem z malucha ocenić szkody i w sumie nie wiedziałem, co się robi w takiej sytuacji. Z merola wysiadły dwa karki i że teraz to im będę płacił, bo jak nie, to dzwonią na policję. Gdy z malucha wysiedli moi koledzy, z czego jeden z nich niemniejszy kark, tamtym zmiękła rura. Cóż, prawo silniejszego w tym społeczeństwie dobrze się trzyma...

Odpowiedz
Udostępnij