Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kiedy sprzedawca wie lepiej od klienta i nie słucha, co się do…

Kiedy sprzedawca wie lepiej od klienta i nie słucha, co się do niego mówi.

Wybraliśmy się z kobietą kupić nowe laptopy. Ja chciałem laptopa do gier, a jako że zgłębiałem ten temat od dłuższego czasu, to dokładnie wiedziałem jaki interesuje mnie model i marka, więc pozostała tylko kwestia specyfikacji. Kobieta chciała do przeglądania internetu i prostych gierek, miała preferowaną markę, ale niekoniecznie.

Jesteśmy w sklepie, kobieta ogląda, a ja znalazłem ten, którego szukałem, ale specyfikacja trochę inna niż chciałem. Akurat podszedł do nas sprzedawca i zapytał jak może pomóc, to powiedzieliśmy mu co nas interesuje i jaki mamy budżet.
Zaczęliśmy ode mnie:
- Chcę tego, tylko czy ma pan w innej specyfikacji? [tu opisałem w jakiej]
Ten, kompletnie ignorując moje słowa, zaczął mi proponować inne marki i modele. Myślę - ok, zobaczmy. Pokazuje mi po kolei, a ja już przy drugim widzę, że próbuje mi wcisnąć komputery, które są powszechnie znane z poważnych wad, np. niewydajne chłodzenie i przegrzewanie się, nadzwyczajna awaryjność, spadki wydajności, itd. Takie, które na papierze wyglądają dobrze, ale w praktyce się do niczego nie nadają. Nie wiem, może sprzedawcy dostają premie za wciskanie tego szmelcu. Po kilku odrzuconych przeze mnie propozycjach, zaczyna mi pokazywać już dobre komputery, ale grubo powyżej budżetu. Jak mu zwróciłem na to uwagę, odpowiedział, że przecież mogę wziąć na raty. A ja chciałem tylko wiedzieć, czy wybrany przeze mnie model jest dostępny w innej specyfikacji. No i nie dowiedziałem się.

Jeszcze lepiej było z moją kobietą. Mimo, że chciała kompa do przeglądania internetu, oglądania filmików i grania w proste gierki, to zaczął jej wciskać gamingowe laptopy z kartą graficzną RTX, też grubo powyżej budżetu i gadał o ratach.

Nic do gościa nie docierało, widocznie wziął nas za parę frajerów, którym uda się coś wcisnąć. W końcu podziękowaliśmy i wyszliśmy. Kupiliśmy w innym sklepie, od normalnego sprzedawcy.

sprzedawca

by ~fuq
Dodaj nowy komentarz
avatar reskie
7 7

Klika lat temu szukałam TV, bo mój padł. Potrzebowałam wejść i kupić. Posprawdzałam opcję, po recenzjach i moich wymaganiach wybrałam dwa modele. Pojechałam do jednego z dużych rtvagditepe. Nastawiona na te dwa, ale że chcę "na już", przewidując, że może trzeba będzie wybrać coś zbliżonego, nie dokładnie to czego szukam. Bez napinki, ale określone parametry "od - do". Oglądam, jest jeden z modeli jakie chcę, ale inny rozmiar. Naplątał się nachalny sprzedawca, pyta czy może pomóc. No może - potrzebuję to ale inne, czy ma? Podałam też alternatywne opcje oraz moje wymagania. Zwłaszcza czasowe. Nie dotarło. Pan uparł się, nie wiedzieć czemu przy opcji, że najlepiej żebym zamówiła jeden z modeli jednej z dwóch marek jakie mnie początkowo interesowały i odebrała po paru dniach. Nawet nie był to model jaki preferowałam, nie wiem czemu przy tym się zaparł. Nie próbował polecić nic z dostępnej oferty, ani żadnej opcji alternatywnej. Nie docierało do Pana że chcę TV kupić teraz. Kilkukrotnie przekonywał, że lepiej poczekać i mieć "dokładnie to czego chcę". Jakoś nie umiał zrozumieć, że nie muszę mieć "dokładnie" a preferowane nie znaczy "tylko ten i żaden inny". A polecał nawet nie był taki, jak początkowo chciałam (tak, Pan upierał się zamówić mi wiekszy). Po paru minutach zmęczyło mnie przekonywanie Pana, że wiem czego chcę trochę lepiej od niego, wyszłam i poszłam na drugi koniec centrum handlowego, do konkurencji. Gdzie znalałam na wystawie jeden z dwóch wcześniej wybranych TV (dokładnie - taki model, typ, marka i rozmiar jaki wybrałam), Pan sprzedawca spytał czy może pomóc, poprosiłam by mi taki sprzedał i tak się stało.

Odpowiedz
avatar iks
9 9

PROWIZJA Tak się nazywa ten problem :) Dotyczy on faktu, iż sprzedawcy mają ekstra prowizję za sprzedaż na raty lub sprzedaż rzeczy, które nie schodzą, bo są słabej jakości. Dodatkowo jak połączą te oba współczynniki to mają bonusy.

Odpowiedz
avatar reskie
3 3

@iks: Uhum.. Dawno, dawno temu był tak blog pracownika EUR...D który ładnie wszystko wyjaśniał.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
6 6

A jak już zdecydujesz się kupić, to jeszcze będą ci nachalnie wciskać "rozszerzoną gwarancję", która potrafi kosztować 1/3 wartości sprzętu i nie jest żadną gwarancją, tylko ubezpieczeniem, które i tak nic nie daje, bo jak przyjdzie co do czego to ubezpieczyciel stanie na głowie, na rzęsach i nie powiem na czym jeszcze, żeby tylko nie zapłacić.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 3

Naciąganie na raty jest przerażające. Oczywiście wiadomo, że sklep ma z tego solidną prowizję, ale nadal byłoby super jakby jednak sprzedawcy przyjmowali do wiadomości proste "nie". W sumie jakby wciskanie rat klientowi, który raz odmówił, uznać za praktykę nieuczciwej konkurencji, to i budżet by zarobił z kar, i my byśmy odpoczęli :D

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Ostatnio kupowałam laptopa w małym sklepiku komputerowym, nie należącym do żadnej sieci. Ok, zapłaciłam pewnie z trzy stówy więcej niż gdybym kupiła przez neta czy w markecie, ale dostałam dokładnie to, czego chciałam i po 6 latach użytkowania nadal nic się spieprzyło i lapek ładnie działa.

Odpowiedz
avatar Arry
1 1

Kiedyś pracowałem chwilę w dużej sieci handlowej i mieli tam trochę "nieschodzącego materiału" - zasadniczo chiński szmelc, który nie wyglądał zbyt atrakcyjnie ani nie powalał jakością wykonania. Więc z góry przyszedł prikaz, żeby ten właśnie szmelc pchać w pierwszej kolejności klientowi. Może kiedyś opiszę piekielną politykę tejże firmy...

Odpowiedz
avatar GrubyvonWielki
2 2

Hej. Pracowałem m kiedyś w Euro RTV AGD i CZASAMI sprzedawcy mają bonusy za sprzedaż "szmeclu", "leżaków" magazyznowych czy produktów ekspozycyjnych. W Euro było tak, że ostatnie 3 cyfry kodu PLU to był swego rodzaju mnożnik punktów do premii. Najwyższej produkt mógł mieć 12 punktów i wtedy to naprawdę często było coś nie tak z produktem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Zastanawiam się, czy to nie wynika też czasem z faktu, że gościu był lepiej obeznany z innymi modelami niż z tym konkretnym, którym byłeś zainteresowany. Pracowałam w Hebe i tam mieliśmy czasem szkolenia z produktów konkretnych marek. Jeśli klientka szukała produktu tego typu, proponowałam te, o których wiedziałam najwięcej, bo mogłam użyć konkretnych argumentów i odpowiedzieć na ewentualne pytania. Pracując w sklepie z szerokim asortymentem nie da się (zwłaszcza pracując od niedawna) wiedzieć wszystkiego o wszystkim. Może to był taki wybieg, żeby nie wyjść na głupka? ;) Nie wiem, jak to działa w sklepach z elektroniką, ale zgadzam się, że dla człowieka, który wie, czego chce, to jest upierdliwe :P

Odpowiedz
Udostępnij