Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem po prostu strasznie wściekła, ale i bezradna. Mieszkamy z rodzicami w…

Jestem po prostu strasznie wściekła, ale i bezradna.

Mieszkamy z rodzicami w maleńkiej miejscowości - coś pomiędzy wsią, a małym miasteczkiem. W dalszym sąsiedztwie mieszka pewna rodzina, z którą do tej pory mieliśmy niezłe stosunki. Jeśli chodzi o zwierzęta domowe panuje typowy wiejski klimat, sporo psów i kotów biega bez nadzoru i niestety, od czasu do czasu, kończą swój żywot w tragicznych okolicznościach.

Kilka tygodni temu moja mama wracała samochodem do domu. Warunki pogodowe były trudne, ciemno, mocno padało, a w dodatku część drogi przed domostwami jest nieoświetlona. Mama w coś uderzyła, zatrzymała się i z przerażeniem odkryła, że przejechała kota wspomnianych wcześniej sąsiadów. Mimo stresu zareagowała dość trzeźwo, kot jeszcze żył, więc zawiozła go do sąsiada, który jest lekarzem i powiadomiła właścicieli kota o nieszczęściu. Kot jednak już w domu sąsiada lekarza wyzionął ducha. Właściciele kota wściekle zaatakowali moją mamę nazywając ją morderczynią i zgłosili sprawę na policję.
Śledztwo zostało umorzone ponieważ uznano, że był to wypadek.

Od tego czasu sąsiedzi nastawiają wszystkich sąsiadów przeciwko mojej mamie - cóż, choć to przykre, dla większości mieszkańców miejscowości życie zwierzęcia nie przedstawia większej wartości w związku z czym, większość raczej współczuje mojej mamie przykrego przeżycia i nikt jej nie osądza. Właściciele kota jednak często moją mamę nachodzą, wyzywają, robią różne złośliwości. Domagają się też od niej odszkodowania. Mama chce dla spokoju ducha zapłacić. Ja uważam, że to zwykłe wymuszenie. Mama bardzo ciężko to przeżywa. Rozmawiałam kilkukrotnie z tymi sąsiadami prosząc, aby zostawili moją mamę w spokoju, przypomniałam nawet, że to już ich trzeci kot, który zginął pod kołami auta, z czego jednego sąsiad przejechał sam tuż przed domem.

Oczywiście zostałam zwyzywana. Rozmawiał też z nimi mój tata zapowiadając zgłoszenie nękania na policję. Grożą, że jeśli mama pójdzie na policję to odpłacą się pięknym za nadobne i otrują nam psa.

Jestem bezradna, moja mama jest na skraju wytrzymałości, a to wszystko we wsi, gdzie każdy zna każdego i ciągle jesteśmy na językach.

wieś polska

by ~goska
Dodaj nowy komentarz
avatar Lypa
15 15

To raczej na nich spoczywałby obowiązek pokrycia kosztów naprawy uszkodzeń samochodu, jeśli by do jakichś doszło. Właściciel jest odpowiedzialny za upilnowanie zwierzęcia.

Odpowiedz
avatar ewunian
17 17

Ale proszę bardzo, odszkodowanie za zwierzaka będzie, jak mi państwo zwrócą za naprawę zderzaka/lakierowanie karoserii spowodowane wtargnięciem państwa pupilka pod maskę. Koniec tematu. Zainwestujcie w monitoring jakby faktycznie coś podrzucili psu. Grożenie otruciem zwierzęcia też jest karalne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2022 o 15:40

avatar Ohboy
14 14

Uwielbiam zwierzęta, ale Twojej mamy też mi żal. Biedny kot i biedna mama. Tak właśnie kończy się puszczanie kotów (i psów) luzem. :/ Pilnujcie psa i jak najbardziej zgłoście dziadów na policję. Żadnego odszkodowania dla nich!

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 6

A ich nie można gdzieś zgłosić, żeby im odebrali te zwierzęta, jeśli jeszcze jakieś mają? Przecież to rażące zaniedbanie ze strony właścicieli. Poza tym założyć im sprawę o nękanie.

Odpowiedz
avatar BlackCat
7 7

@pasjonatpl: nikt nic nie zrobi, bo wypuszczanie kotów samopas nie jest w Polsce nielegalne. Niestety. I między innymi przez takie sytuacje jestem zdania, że koty trzyma się w domu, a nie pozwala biegać wolno. Bo samochody to nie jedyne zagrożenia, które czekają na koty

Odpowiedz
avatar Arry
1 1

@BlackCat: U mnie na osiedlu koty nagminnie łażą samopas - i to widać, że są to zadbane kanapowce. Tylko jedną panią raz widziałem jak swojego kotka miała na smyczy. Ostatnio na tablicy ogłoszeń pojawiło się (kolejne) ogłoszenie o zaginionym kitku. Chociaż kociarzem nie jestem to mimo wszystko zwierzaka trochę żal, ludzi, absolutnie nie.

Odpowiedz
avatar Ginsei
3 3

Dziwi mnie to bycie na językach i tak dalej, skoro wychodzi na to, że mieszkańcy są raczej po stronie twojej mamy. Nie dałoby się jakoś sąsiadów skrzyknąć, zwłaszcza tych zaprzyjaźnionych, żeby wyjaśnić tym sąsiadom od kota, żeby w końcu odpuścili? No bo tu już mamy znęcanie się psychiczne nad waszą mamą, ewidentnie widać, że czuje się winna, że nie do końca uważa, że to był wypadek, że jednak może jakby była ostrożniejsza, to by kota wcześniej zauważyła? No a sąsiedzi dolewają jeszcze oliwy do ognia.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Ginsei: Nawet jeśli nikt poza właścicielami kota matki autorki nie oskarża, to bycie ciągle obiektem dyskusji i plotek nie jest miłe. Mi to wygląda na to, że ci sąsiedzi to jakaś ciężka patologia, która w śmierci kota zwęszyła możliwość zarobku, ewentualnie jakieś pociotki lokalnych szych, których nikt nie ruszy. W hermetycznej społeczności nikt się ani jednym ani drugim oficjalnie nie sprzeciwi w obawie przed zemstą. A pozbawienie kogoś (czegoś) życia u ludzi, którzy mają jakiekolwiek sumienie zawsze wywołuje jakieś poczucie winy, nawet jeśli logika podpowiada, że to nie ich wina. Mój partner kiedyś potrącił sarnę na drodze krajowej. Śnieżyca, noc, przy ograniczeniu do 90, jechał 50. Zobaczył ją jak już była tuż przed maską. Sarna uciekła do lasu, a on kilka tygodni miał wyrzuty sumienia, obawiając się, że ranne zwierzę w szoku uciekło, a potem zdychało kilka dni w męczarniach.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
3 3

Bardzo współczuję tej sytuacji. Słabe stosunki z sąsiadami potrafią psychicznie wykończyć, a ci jeszcze grożą! Od strony prawnej raczej nic mamie nie grozi, ale emocjonalnie bardzo trudna sytuacja :(

Odpowiedz
avatar Maurycy_the_look
5 5

Rozwiązanie jest jedno: skoro sąsiedzi stawiają sprawę tak ostro, to trzeba zrobić ostro. Najprościej - nagrać ich wizytę. A potem zakomunikować, że jak jeszcze raz coś odwiną, to się pójdzie na Policję z nagraniami wymuszeń, szantażu i groźby otrucia psa. 5 minut i problem rozwiązany.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Z ludźmi trzeba twardo, zwłaszcza jak porównują otrucie celowe psa do wypadku. Zgłosić na policję, wszystko zgłaszać; a po cichu zacząć się stawiać i im utrudniać życie. Jak zobaczą, że trafił swój na swego, to zobaczysz, że od razu ustąpią.

Odpowiedz
Udostępnij