Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wróciłam z pracy już ponad godzinę temu, ale nadal mnie telepie. Nad…

Wróciłam z pracy już ponad godzinę temu, ale nadal mnie telepie. Nad ludzkim lenistwem, wygodnictwem i roszczeniowością.

Wracam do domu. Drogę mam króciutką, bo ledwie przejść przez parking i od tyłu wchodzę do bloku. I pomimo tej bliskości spotkała mnie piekielność.

Na środku parkingu zaczepił mnie człowiek, który, owszem, wzrok miał błędny, ale poprosił o jedzenie, nie o pieniądze „na jedzenie”. Dodatkowo wspominał, że zmarła mu matka i faktycznie pił, ale jest głodny. Dzień miałam wybitnie ciężki, ale wyjęłam z torby 1/3 bochenka chleba, bo rano nie zdążyłam zrobić kanapek, więc złapałam chleb, serek wiejski i pomidora i teraz resztę tego chleba niosłam z powrotem do domu.

A pan do mnie z pretensją: „Ja nie chcę chleba, ja chcę kebaba!”. Nożeszty! Jak wspomniałam dzień był ciężki i oberwało się jemu. Wykrzyczałam mu, że ja w sumie też bym sobie kebaba zjadła i chyba nawet się wrócę i kupię, bo w końcu sobie na niego zapracowałam.

I wiecie co? Wyśmiał mnie. Słyszałam jego śmiech jeszcze na półpiętrze.

ludzie

by AimeeSi
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
0 2

masakra :/ mialam kiedys podobnie, dalam panu kanapke, odwrocilam sie i widzialam jak wywala do smietnika od tej pory nie daje nikomu na ulicy NIC

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@bazienka: Nigdy nic żebrakom! W takim kraju jak Polska jest wiele miejsc, w których potrzebujący mogą otrzymać pomoc, więc nie ma potrzeby utrwalać patologii w postaci ulicznego żebractwa.

Odpowiedz
avatar mariachi77
0 0

Miałem dwie podobne sytuacje. Nr 1, Gdańsk. Po zrobieniu przeze mnie zakupów podszedł do mnie młody facet i spytał, czy dałbym mu parę złotych na zakupy. Odparłem, że kasy nie dam, ale zrobię mu zakupy. Kupiłem całą reklamówkę jedzenia, a gość się tłumaczy, że stracił pracę i jest samotnym ojcem z dzieckiem. Za zakupy chciał mnie pocałować w rękę. Nr 2,Szczecinek. Wychodzę ze sklepu i zaczepia mnie młoda kobieta, prosząc o wsparcie finansowe, bo ona jest głodna, od wczoraj nic nie jadła. Wróciłem do sklepu i kupiłem bułki, kiełbasę, masło, wodę mineralną, jogurt do picia. To dostała. Po paru minutach wracam z młodym do samochodu i znajduję tę samą reklamówkę z produktami, którą przed chwilą dałem. No cóż, ja z młodym mieliśmy kolację, a ją niech pies ubogaca. Gwoli wyjaśnienia; nie pamiętam, co kupiłem w Gdańsku, bo było to ze 30 lat temu. Sytuacja ze Szczecinka jest sprzed trzech lat i co kupiłem, to później jadłem.

Odpowiedz
Udostępnij