Szef: "Panie Fahren, trza podjechać na załadunek, tu blisko, jakieś 50 km stąd"
Wsiadam, sprawdzam auto i mówię:
- "Panie szefie, tu w ogóle hamulców nie ma, ja tym ani metra nie pojadę".
Szef: "Oj tam oj tam, jakoś dasz radę"
Świnia byłem, za kierownicę nie usiadłem.
kierowca
W ogóle nie hamowało? To jak to sprawdziłeś nie uderzając w cokolwiek? Jestem ciekaw, bo jak dotąd zawsze myślałem, że skuteczność hamulców sprawdza się w czasie jazdy. Ale jeśli w ogóle nie działają, to i przy 5 km/h byś nie wyhamował. Chyba że ręczny działa.
Odpowiedz@pasjonatpl: Hamuje wiele rzeczy, takich jak opór powietrza, nachylenie, tarcie, takie tam. A najważniejsze - pedał hamulca zatrzymuje się w połowie, nie w podłodze, przy maksymalnej sile. A że mam zwyczaj odpalać z wciśniętym sprzęgłem i hamulcem - od razu wyczułem, że coś jest nie tak.
Odpowiedz@Fahren: pozostaje hamowanie "nogami" albo zarzucenie kotwicy
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Wiedząc, że pedał wpadł w podłogę - nie rozpędzałem się do testów.
Odpowiedzna takie okazje mam przygotowany numer do ITD
OdpowiedzTakiemu to łeb przy samej dupie urwać.
OdpowiedzJa bym sprawdził hamulce manewrując po placu w bliskich okolicach prywatnego samochodu szefa. ;)
Odpowiedz@glan: Wszystkie auta na placu były jego prywatne, nie widział problemu "bo przecież dam se radę"
OdpowiedzI bardzo dobrze. Ostatnio jakaś kierowca autobusu jechała we Wrocku z niedziałającymi hamulcami i to ją pociągnęła policja do odpowiedzialności, a nie mpk, co zapodało zepsuty autobus.
Odpowiedz@szafa: bo za stan pojazdu odpowiada kierujący.
Odpowiedz