Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nawiązując do historii jedynaczki organizującej wesele. Przez myśl mi nigdy nie przeszło,…

Nawiązując do historii jedynaczki organizującej wesele. Przez myśl mi nigdy nie przeszło, czytając podobne historie, że tego typu problemy mogłyby dotyczyć również mnie. Całe szczęście, covid przerwał nasze plany dotyczące wesela.

Ale pojawiła się 40stka narzeczonego i plan imprezy niespodzianki. Przeżyłam niezły szok, a to tylko urodziny. Całe życie stawiałam zawsze na swoim i byłam święcie przekonana, że moja rodzina w końcu zrozumiała, że nikt nie będzie mi dyktował jak mam postępować. Jako najbliżsi mieliśmy zrzucić się na koszty imprezy. Miałam zapłacić za zdecydowaną większość, a rodzina po 500 zł od głowy (5 osób). Przyjaciele mieli zorganizować prezent.

Zaczęło się już na samym początku podczas szukania sali. Narzeczony wręcz nienawidzi tradycyjnych, weselnych wystrojów. Dlatego szukałam sali w klimacie loft lub imprezowym. Niestety okazało się że tego typu miejsca zazwyczaj nie mają stołów przy których można byłoby zjeść obiad. Oferowały jedynie stoły cateringowe. Ze względu na małą ilość osób nie chciałam olbrzymiej sali, która pochłonęłaby większość budżetu (takie miały stoły i krzesła). Trudno, będzie szwedzki stół. Podgrzewaczy do dań mam olbrzymią ilość bo kocham robić imprezy. Damy radę.

Wybrałam bardzo surową, loftową salę w mrocznym klimacie na warszawskiej Pradze. Jak tylko przedstawiłam plany rodzinie dostali, ja nie wiem, dosłownie jakiś spazmów!
- Jak to!!! Nie ma stołów?!? Jak ludzie będą jeść?!?
- Normalnie, są tam olbrzymie, piękne, drewniane szpule i hokery. Sofy ze stolikami.
- Nie, to wstyd tak przyjąć ludzi!!! Jak to podasz???
- Przecież mam tyle podgrzewaczy do dań, będzie szwedzki stół.
- Wstyd! To nie zapraszaj Kowalskich bo ja nie będę się wstydzić! Nie możesz wynająć sali, którą oni ostatnio mieli?! Ta sala to jakaś tragedia, co to jest!
- Przecież to typowo weselna sala! Krzysiek nienawidzi tego wystroju, z resztą tak samo jak ja. A w końcu to impreza dla niego a nie dla Kowalskich.
- Ja za coś takiego nie będę płacić..
- Dlaczego? Bo Kowalskim się nie spodoba? Mamy robić imprezę pod nich czy pod solenizanta?
- Mogę dać 250 zł. Z jakiej racji na takie coś mam dawać więcej?
- Może dlatego że za Twoją imprezę niespodziankę zapłaciliśmy sami we dwójkę? Może dlatego że dogadaliśmy się odnośnie kasy na samym początku a Ty w trakcie zmieniasz zdanie?

Zdaję sobie sprawę, że wypominanie komuś pokrycia kosztów imprezy (tym bardziej niespodzianki) jest słabe, ale ludzie bardzo szybko zapominają, o tym że ktoś zrobił coś tylko dla nich aby sprawić im radość i jak nadarza się sytuacja żeby się odwdzięczyć to wypadałoby to zrobić.

Koniec końców rodzina zaczęła podsyłać mi oferty typowo weselnych sal i naciskać na ich rezerwacje. Moja wybrana sala w stylu loft została przez kogoś zarezerwowana, a ja nie znalazłam już nic w tak fajnym, męskim klimacie. Odwołałam imprezę i oświadczyłam wszystkim, że z egoistami patrzącymi na to „co powiedzą Kowalscy” nie zamierzam się bawić. Zamiast imprezy będzie wyjazd z przyjaciółmi, którzy pierwsze co powiedzieli to „koniecznie szukajmy lotów do Włoch, przecież to ukochane miejsce Krzyśka! Ale będzie zachwycony!”

Wiecie co mnie w tej sytuacji najbardziej rozczarowało? Od lat najbliższym robię imprezy. Zazwyczaj przeznaczam ok. 6 tys. Ale taka impreza to nie tylko hajs. To cała masa przygotowań i kombinacji. Co rok wybieram inną osobę z rodziny. Zawsze układam cały plan działania gdzie podstawą jest osoba, dla której to robię. Co kocha, o czym marzy, jak sprawić żeby w oczach pojawiły się łzy wzruszenia i zaskoczenia. I zawsze, dosłownie zawsze jeżeli poproszę kogoś o pomoc słyszę: "oj weź już daj z tym spokój”. I zawsze po imprezie od tej samej osoby słyszę: "ale miałaś zajebisty pomysł!”. I zawsze słyszę, że dorzuci się tyle i tyle a potem jednak nie.

Nic nie szkodzi. W rodzinie pojawiło się sporo dzieci. Od teraz będą same kinder party. Mimo wszystko nie odpuszczę tej loft sali, może uda się za rok :) Chyba, że ktoś z Piekielnych ma do polecenia salę w tego typu klimatach w okolicach Warszawy? Postawię na swoim, jak zawsze :D :D

Imprezy

by iguana
Dodaj nowy komentarz
avatar Cut_a_phone
3 15

Jedzenie siedząc na stołku barowym albo na kanapie przy niskim stole, zgięty w pół. Strasznie niewygodne i niepraktyczne.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 10

@Cut_a_phone: Prawda. Jak z resztą się zgadzam, że impreza powinna być przygotowywana pod solenizanta, tak jedzenie praktycznie na stojąco/w dziwnej pozycji jest słabe. Chyba, że miałyby być same przekąski na jeden gryz, jak na jakichś balach ;)

Odpowiedz
avatar KatiCafe
10 10

@Cut_a_phone no właśnie, nasuwa się pytanie czy miałaby to być po prostu imprezka z tak zwanym finger foodem czy urodzinki Krzysia z rosołkiem i krokiecikami.

Odpowiedz
avatar singri
8 14

@Cut_a_phone: Ja najbardziej lubię jeść na kanapie z talerzem w dłoni. Oczywiście muszą to być dania, które nie wymagają użycia noża, ale podejrzewam, że spora część imprezowego menu da się tak spożyć.

Odpowiedz
avatar iguana
-2 8

@Cut_a_phone to oczywiście ze dania byłyby przygotowane pod tego typu imprezę i niedogodności. Jak zawsze i wszędzie. Nie podaje się w takich sytuacjach schabowego na papierowym talerzyku bo po prostu nie ma jak tego zjeść.

Odpowiedz
avatar gawronek
6 8

@Cut_a_phone byłem na urodzinach w klubie kiedyś, gdzie ktoś wpadł na pomysł podania zupy po 21. Wszystko fajnie, rosołek podczas picia to całkiem przyjemna sprawa - tylko że nie było tam stołów, same kanapy z małymi stolikami na alkohol. Zjedzenie tej zupy to był dramat, ciągle ktoś kogoś trykał albo zahaczał, do tego siedziało się dosłownie zgiętym w pół bo miska była za gorąca żeby ją trzymać. Jakbyście planowali kiedykolwiek coś takiego - szczerze odradzam.

Odpowiedz
avatar ILLogic
5 11

@Cut_a_phone To ma być uczta czy impreza? Jedzenie to dodatek i można to dobrze zorganizować. Czasem wręcz duże stoły i dużo jedzenia psuje imprezę bo objedzeni ludzie się rozsiądą, nie ma mieszania się, tylko kontakty z podgrupach ustalanych przez usadowienie przy stole.

Odpowiedz
avatar KaroKarolina
3 11

Z jednej strony się z tobą zgadzam bo to impreza solenizanta wiec powinna być „pod niego”. Ale z drugiej skoro inni się dorzucają to tez powinni mieć jakieś zdanie ? Może to dla mnie dziwne bo u mnie się nie składa na taki imprezy. Na twoim miejscu tez bym sama płaciła i tylko zaprosiła wszystkich na gotowe.

Odpowiedz
avatar iguana
0 12

@KaroKarolina mimo wszystko- jeżeli składasz się komuś na prezent to kupujesz pod siebie czy pod solenizanta?

Odpowiedz
avatar majkaf
4 14

@iguana: oczywiście, że prezent kupuje się pod solenizanta, ale jednak uderzyła mnie roszczeniowość autorki. Odnoszę wrażenie, że oczekiwała niemałą zrzutkę i nikt nie miał nic do gadania. Uważam, że po trosze rację miały obie strony.

Odpowiedz
avatar Allice
-1 7

@majkaf: a ja odnoszę wrażenie że ma takie właśnie układy w rodzinie że to normalna sytuacja ze zrzutka w ramach prezentu i imprezami z roznych okazji

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 7

@iguana: ja się do pewnego stopnia zgadzam z KaroKaroliną. Z jednej strony, skoro się zadeklarowali, powinni się z tego wywiązać, ale z drugiej - nie dziwi mnie ich poczucie, że mają prawo brać udział w podejmowaniu decyzji. Z prezentem tak samo - oczywiście, że powinien być zgodny z gustem solenizanta, ale też wszystkie osoby powinny go wybrać (chyba że nie są zainteresowane, wolą dać pieniądze i mieć z głowy). Też uważam, że jak się chce samemu decydować, to się samemu płaci. Jak organizator robi składkę, to w pewnym sensie sprzedaje udziały w podejmowaniu decyzji. Ostatecznie nic dziwnego, że ludzie nie chcą płacić za coś, do czego nie są przekonani (nawet jeśli nie mają racji).

Odpowiedz
avatar livanir
0 6

@KaroKarolina: tutaj raczej nie kwestia tego, że nie mogło się mieszać,a powodu dla którego się mieszają. Jakby to było praktyczne lub dla dobra/znajomości solenizanta- miało by to sens i pewnie autorka wzięłaby to pod uwagę, ale argument "bo komuś tak będzie się nie podobać" jest poprostu głupim argumentem.

Odpowiedz
avatar czydredy
3 9

@Etincelle z historii zrozumiałam, że prezentem od rodziny i bliskich jest impreza, a znajomi robią taki fizyczny podarunek. Skoro prezentem od rodziny jest impreza, to powinna być zrobiona pod gusta i upodobania solenizanta. Z wesela, które się nie podoba można wyjść wcześniej, ale z własnej imprezy urodzinowej- niespodzianki wychodzić przed gośćmi, to tak trochę nie wypada. Gdybym ja organizowała taką imprezę, to jedynie liczyłabym się ze zdaniem rodziny odnośnie jedzenia, bo tu jakiś kompromis można wypracować.

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 7

@czydredy: tak, powinna być zrobiona pod solenizanta i autorka miała rację, że się tego trzymała. Po prostu rozumiem też, że jeśli ktoś coś (prezent, lokal, cokolwiek) uznał za niewłaściwe/głupie/bez sensu, to nie będzie chciał za to płacić, bo to jakby podpisać się pod czymś, do czego nie jesteś przekonany. Nawet jeśli nie mieli racji, to przecież o tym nie wiedzieli. ;) Mimo to uważam, że powinni się dorzucić, skoro tak zadeklarowali, ale rozumiem opory i tyle. Tu chyba zresztą kolejność działań mogła być przyczyną sporu, tzn. to, że najpierw potwierdzenie, że się dorzucą, a potem dopiero dokładne dane, na co te pieniądze pójdą. Może wystarczyłoby, gdyby autorka najpierw przedstawiła dokładniejsze dane (lokal, jedzenie, co tam jeszcze ważnego być może), a dopiero potem zbierała informacje, kto chce na te konkretne rzeczy się złożyć? A ci nieprzekonani od początku mogliby mówić, że wolą kupić prezent, bo np. uważają, że lokal kiepski i nie chcą mieć z nim nic wspólnego. ;) Ewentualnie najpierw hasło "kto się zrzuca", a potem wspólne organizowanie imprezy z tłumaczeniem, co lubi, a czego nie lubi solenizant.

Odpowiedz
avatar iguana
2 6

@majkaf roszczeniowość..? Jeżeli informuję rodzinę że robię imprezę a w odpowiedzi każdy podaje mi sam sumę którą się chce dorzucić a potem się z tego wycofują to się nazywa roszczeniowość? Osobiście uwazam że ludzie w tej chwili nie mają żadnych problemów żeby rzucać słów na wiatr. Natomiast mają olbrzymi problem kiedy ktoś potem oczekuje od nich ze spełni to do czego zobowiązywał się słownie. Pomożesz mi takie zachowanie nazwać bo zabrakło mi słowa?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@Etincelle: Trzeba by poznać tę historię też z drugiej strony barykady, bo może wersja autorki jest bardzo subiektywna. Ale jeśli założyć, że jest w 100% wiarygodna, to widzę to nieco inaczej, bo wiele razy się z tym spotkałem. Ktoś naprawdę się stara, angażuje, a reszta ma do w d...e i chce zrobić standardową imprezę na odpier...l, bo co tam będzie się wysilać. Nawet nie biorą pod uwagę gustów solenizanta. Ale jak już organizator dopnie swego, to wszyscy zachwyceni, jak świetnie wszystko wyszło. A przy okazji następnej imprezy znowu to samo. Nikomu nie chce się wysilić, a potem ochy i achy, jak świetnie wyszło, bo ktoś jednak się postarał. Podam taki przykład. Kiedyś jedna znajoma też miała okrągłe urodziny. I się naradzali, co jej kupić w prezencie. W końcu wpadli na pomysł, że kupią karnet na SPA, bo tak naprawdę nie wiedzą, co ona lubi. Serio? Imprezujecie z kimś latami, podobno bardzo się przyjaźnicie, i nic o sobie nie wiecie, nie macie pojęcia, jakie ktoś ma zainteresowania? Ja nigdy nie byłem jakimś bardzo dobrym znajomym tej dziewczyny, ale znaliśmy się i lubiliśmy, więc w czasie kilku rozmów na przestrzeni jakiegoś czasu zdążyłem się zorientować, co ona lubi i jaki byłby optymalny prezent. No i tak mówię znajomym, żeby może kupić jej wejściówkę na koncert zespołu, który uwielbia. Jakoś nigdy dziewczyna nie mogłą się zmobilizować, żeby się wybrać, ale jak dostanie bilet do ręki, to pojedzie i latami będzie wspominać z łezką w oku. Ale nie. Uparli się na karnet na SPA. Coś takiego daje się komuś, kto naprawdę to uwielbia albo w sumie się go nie zna i pokazuje się taki grzecznościowy gest. Podobnie widziałem sporo akcji z jedzeniem. Czasaami wystarczy tylko pofatygować się kawałek dalej do innego sklepu, żeby kupić dobre składniki (np. w jednym sklepie w moim mieście są bardzo dobre pomidory, inny gatunek). I co? Większość będzie kręcić nosem, bo po co tak daleko jechać. A to drożej niż w supermarkecie itp. Ale jak ktoś się pofatyguje i to kupi, to potem wszyscy się zachwycają, jakie to dobre. I tak za każdym razem.

Odpowiedz
avatar Etincelle
2 2

@pasjonatpl: powtórzę już któryś raz: uważam, że autorka postąpiła właściwie, dobrze, że nie ustąpiła, jeśli była pewna, że ma rację. Tylko że... Rozumiem też, że pozostali także byli pewni, że mają rację. ;) W gruncie rzeczy zrobili to samo, co autorka, tylko tak się złożyło, że oni się mylili, a autorka nie. ;) I ja podam inny przykład całonocnej imprezy, na której byłam. Coś w rodzaju balu, na którym podawane były wyłącznie owoce morza i różne azjatyckie dania (danka raczej, sporo drobiazgów), podczas gdy goście byli w wieku 15 - 85. I spora część, zwłaszcza tych starszych, wyszła głodna. I ja całkowicie zrozumiałabym niechęć do dorzucania się do takiej imprezy, nawet jeśli ktoś powie, że solenizanta miałoby to uszczęśliwić - bo jednak solenizant nie będzie jedyną osobą tam, a jeżeli płacisz, występujesz trochę w roli organizatora. I nie chcesz zorganizować czegoś, co uważasz za słabe/nie wiesz, czy spodoba się solenizantowi/wiesz, że goście będą niezadowoleni itd. Poza tym pod hasłem "impreza" każdy rozumie coś innego. Jeżeli zgodzili się, mając na myśli coś weselnego, autorka nie sprecyzowała, a potem okazało się, że to zupełnie coś innego, to też chyba powinni mieć szansę się wycofać. Jak z wycieczką - jeżeli zaproponowałabym zorganizowanie "weekendu na łonie natury" dla solenizanta, a potem dopiero wyjawiła, że to ognisko i wypad pod namiot, to czy ci, którzy chcieli złożyć się na glamping czy ładną agroturystykę, już nie mogą się wycofać? Zwykły brak komunikacji jak dla mnie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@Etincelle Tyle że wg tej historii za każdym razem jest to samo i zawsze po fakcie wszyscy są zadowoleni, jak zajebi*ście wyszło. A przy okazji organizacji następnej imprezy znowu narzekanie. Także jestem bardziej po jej stronie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Etincelle: Patrzę na to też z perspektywy własnych doświadczeń. Nie chodziło o imprezy, tylko o wypady w kilka osób. Akurat wtedy ja miałem auto, więc jak coś planowałem, to pytałem, kto jest chętny. No i 2 razy zdarzyło się, że byliśmy dogadani na konkretny dzień, wszystko niby ustalone, gdzie jedziemy, ile się składamy na paliwo itp., a tu dzień wcześniej wszyscy się wyłamali. A specjalnie pod nich zaplanowałem wypad w kontretny dzień, chociaż spokojnie mógłbym jechać kilka dni wcześniej, jak trafiła się dobra pogoda, bo nigdy nie wiadomo, czy w ciągu paru dni się nie popsuje. A w sumie najgorsze było to, że sam musiałem do nich dzwonić, żeby się tego dowiedzieć, bo sami nie raczyli dać mi znać. Po prostu zadzwoniłem, żeby ustalić, o której wyjeżdżamy i skąd ich zabrać. I dowiedziałem się, że jednak nie jadą, bo coś tam. Oczywiście to był ostatni raz, kiedy cokolwiek z nimi planowałem, a przez jakiś czas w ogóle z nimi nie gadałem.

Odpowiedz
avatar Etincelle
2 2

@pasjonatpl: no, tak też bywa. Tylko moim zdaniem zgoda, kiedy się zna wszystkie szczegóły, to co innego niż zgoda na bliżej nieokreślone coś - to drugie traktowałabym bardziej jako wstępne zainteresowanie. ;) Znaczy, wiesz, jak wejdziesz do banku i powiesz "chcę wziąć kredyt", to miła pani z okienka przedstawi Ci wszystkie szczegóły i/lub podsunie papiery do przeczytania, żebyś w oparciu o to mógł podjąć decyzję. Jak w kawiarni powiesz, że chciałbyś ciasto z oferty dnia, to pani przedstawi Ci dostępne słodkości, a Ty możesz stwierdzić, że nie o tym myślałeś. Możesz powiedzieć "jedzmy na wakacje", ale jak znajomi wybiorą góry, a Ty chciałeś nad morze, to rezygnujesz. Tu mi tego zabrakło, żeby całkowicie przyznać rację autorce - dokładnych tłumaczeń po deklaracjach wpłat, żeby ludzie mogli w pełni świadomie zgodzić się na to. Nie mieli szansy na etapie początkowym, to rezygnowali wtedy, kiedy mieli okazję, czyli - niestety - dość późno.

Odpowiedz
avatar iguana
4 6

@pasjonatpl Włochy to miejsce do którego jeździmy raz w roku. To jest nasz drugi dom. Kochamy włoskie wyspy i na jednej z nich będziemy świętować 40 urodziny.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 12

W kontekście historii, na którą się powołujesz, poważnie się zastanawiam, jakie problemy z organizacją własnego wesela będzie miała twoja przyszła progenitura? Bo wyglądasz mi na osobę władczą, bezkompromisową, nieuznającą sprzeciwu i wszystko wiedzącą najlepiej. Ciekawe, czy (na przykład) swojej ewentualnej córce dasz wolną rękę we wszystkim, czy będziesz chciała "postawić na swoim, jak zawsze"? Bo jakoś mi się wierzyć nie chce, że w kluczowych kwestiach obie będziecie miały zawsze to samo zdanie. A ty już teraz uważasz się za ekspertkę w kwestii organizacji imprez.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2022 o 10:36

avatar pasjonatpl
2 2

@Armagedon Niekoniecznie. To zależy od towarzystwa. Są ludzie, którzy potrafią cały czas gadać, że fajnie byłoby coś zrobić, ale na gadaniu się kończy. Chyba że znajdzie się ktoś, kto to ogarnie, ustawi towarzystwo do pionu i zacznie wszystko organizować. Potem wszyscy będą się zachwycać, jaka świetna impreza, ale jak sami mieliby coś organizować, to byłoby wg tego samego schematu, co zawsze i po paru takich imprezach mogłoby się zrobić nudno. Albo impreza polegałaby na tym, że zrobiliby szybkie zakupy w żabce czy biedronce, do jedzenia same odgrzewane gotowce, a do picia najtańsze piwo, bo po prostu nikomu się nie chce postarać.

Odpowiedz
avatar Shi
0 2

@Armagedon: może mieć swoje zdanie jako "(ewentualna) córka wie czego ona najbardziej chce, więc niech (ewentualna) córa wszystko wybiera" i dając (ewentualnej) córce wolną rękę postawi na swoim. Lub "postawi na swoim, jak zawsze" gdy ktoś będzie chciał coś (ewentualnej) córce narzucać czego (ewentualna) córka nie lubi i powie mamie, że nie lubi

Odpowiedz
avatar marudak
1 1

Zobacz sobie Pinball Station na Kolejowej. Nie wiem jak oni teraz działają, nie jest to też sala na wynajem, ale klimat może wam i znajomym podpasować. A resztę rodziny chrzanić.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 4

Skoro tylko ty takie rzeczy organizujesz i tak bardzo się starasz, ale inni niezbyt chcą się składać i brać udział to się zastanów, czy na pewno wszyscy oczekują tego typu imprez. Zwłaszcza, że piszesz, że raczej stawiasz na swoim. Mam taką "rodzinną" osobę w rodzinie, która uwielbia tak innym życie urządzać. A to kupi prezent-niespodzianke, ze zwykłego grilla zrobi imprezę na Marty Stewart, wykorzysta każdą okazję, żeby podbić zwykle spotkanie o 150%, ale generalnie to wszystko z miłości i troski o innych. Tyle, że niekoniecznie innym to pasuje. Ja raczej staram się tonować takie pomysły i kiedy próbuje wkraczać w moje życie, stawiam granicę. Ale mniej asertywne osoby ulegają, a potem kulturalnie dziękują i oficjalnie dziękują za poświęcony czas "dobrodziejce". A nieoficjalnie mnie proszą, żebym ja w ich imieniu odmawiała, no bo im jakoś głupio, a ja jakoś umiem to załatwić. Najtrudniej odmówić jest wtedy kiedy osoba ma w sumie dobre intencje i nie chcesz popsuć sobie relacji. Zastanów się, czy nie jesteś taką męczącą osobą w swojej rodzinie. Naszej dobrodziejce też się wydaje, że wszyscy są zachwyceni jej pomysłami na imprezy.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

nie pisałaś czasem o niej piekielnej historii? bo było coś takiego :)

Odpowiedz
Udostępnij