Mój partner jest z zawodu fotografem i zajmuje się sprzedażą sprzętu fotograficznego. Jakiś czas temu, przyszedł do sklepu chłopak, który dopiero zaczynał hobbystycznie przygodę z fotografią. Jednym z pierwszych pytań jakie zadał dotyczyło obiektywu, który „pozwoliłby mu fotografować ludzi z ukrycia”. V. zaświeciła się czerwona lampka i powiedział mu, że fotografowanie ludzi z ukrycia i publikowanie zdjęć bez ich zgody nie jest zbyt legalne, bo prawo do wizerunku. Chłopak niby zrozumiał, wziął obiektyw i aparat, który V. mu polecił (i który nie pozwalał na takie zbliżenia żeby fotografowana osoba nie widziała fotografa - - nie znam się jednak na parametrach poszczególnych obiektywów, więc nie będę wchodzić w szczegóły), a potem jeszcze kilkakrotnie kontaktował się z V. na instagramie żeby dopytać o różne funkcje, techniki itd.
Jakiś czas później chłopak oznajmił V., że zamierza kupić obiektyw, o którym przeczytał, że pozwala na duże zbliżenia, a co za tym idzie na fotografię z ukrycia. V. znowu zapaliła się czerwona lampka i kolejny raz powtórzył, że lepiej nie iść tą drogą.
Oczywiście, chłopak to olał i kilka dni później mogliśmy podziwiać na instagramie efekty jego „pracy”: zdjęcia tylko i wyłącznie młodych dziewczyn o tym samym typie urody, idealnie rozpoznawalnych na fotografiach, zaabsorbowanych swoim życiem (w trakcie rozmowy, patrzące w telefony, oglądające witryny sklepów itd.) i kompletnie nieświadomych, że właśnie są fotografowane. Wszystkie zdjęcia wykonane w tej samej dzielnicy i publikowane dziesiątkami.
Zagotowało się w nas mocno, a jednocześnie jesteśmy przerażeni tym, co ten facet wyprawia.
Raz, że wszystkie dziewczyny są do siebie podobne - może właśnie obserwujemy jakiegoś psychopatę przygotowującego się do morderstwa czy dającego upust jakiemuś fetyszowi?
Dwa, tyle kampanii o napastowaniu kobiet na ulicy przewinęło się przez Paryż, że ciężko nie odnieść wrażenia, że to napastowanie przybiera coraz to nowe formy byleby tylko ominąć skargi i karę.
Trzy, nie chciałabym znaleźć się na miejscu tych dziewczyn i odkryć przypadkiem, że moja twarz, całkowicie rozpoznawalna na zdjęciach, została opublikowana na koncie jakiegoś typa, który bawi się w paparazzi.
Próbowaliśmy wpłynąć na tego gościa - mój partner jako osoba, którą wcześniej prosił o rady, ja anonimowo. Obydwoje zostaliśmy zablokowani.
Próbowałam również zgłaszać konto na instagramie oraz skontaktować się z różnymi organizacjami zajmującymi się ochroną prawa do wizerunku, ale póki mnie nie ma na zdjęciach lub nie znam którejś z dziewczyn, która na nich figuruje, organizacje mają to gdzieś.
Pozostaje mi chyba tylko udać się do dzielnicy, po której typ grasuje i liczyć na to, że mnie sfotografuje...
Paparazzi
Niestety w niektórych krajach możesz dowolnie publikować zdjęcia obcych ludzi bez ich zgody. Musisz zagłębić się we francuskie prawo. Jeżeli jest jakiś zapis o tym, że (jak w Polsce) nie można publikować wizerunku pojedynczych osób bez ich zgody, to takie coś zgłasza się na policję, a nie do organizacji/instagrama.
Odpowiedz@Ohboy: Francuskie prawo o wizerunku stanowi, tak jak w Polsce, że nie można publikować czyjegoś wizerunku bez pisemnej zgody osoby, która występuje na zdjęciu. Z kolei ta pisemna zgoda musi zawierać informację o tym, gdzie i po co wizerunek danej osoby ma być publikowany. Poradzono nam najpierw uderzyć do organizacji, a potem z organizacją na policję, ponieważ nie figurujemy na zdjęciach.
Odpowiedz@poliglotka: Rozumiem, ale moje doświadczenia z różnymi organizacjami są niestety takie, że jeszcze nigdy mi nie pomogły, o czym też się teraz przekonałaś. Policja ma przynajmniej obowiązek przyjąć zgłoszenie. :/
Odpowiedz"Pozostaje mi chyba tylko udać się do dzielnicy, po której typ grasuje i liczyć na to, że mnie sfotografuje…" A jesteś w jego typie?
Odpowiedz@Armagedon: Na szczęście nie. Przede wszystkim jestem o jakieś 10 lat za stara.
Odpowiedz@poliglotka to po co tam pójdziesz?
Odpowiedz@juzwos: O ironii nie słyszałeś?
Odpowiedzpics or didn't happen i tyle w temacie
OdpowiedzA może zgłosić dzielnicowemu/policję niech obserwują chłopaka? Jest to jednak mocno niepokojące.
Odpowiedz@Aniela: innymi słowy... "on obserwuje, a obserwowanie jest złe, więc proszę go obserwować" :D
OdpowiedzCo do ochrony wizerunku to pewnie 100% racji (patrzę pod kontem polskiego prawa więc może być inaczej). Z drugiej strony jak przedzie się przez jakieś mniejsze miasteczko u nas to jesteśmy świadomie i nieświadomie nagrani przez X kamer, niby nie upubliczniany wizerunek z większości z nich i zastanawaiam się czy by mi robiło różnicę jakby ktoś do tego robił mi zdjęcia z ukrycia.
Odpowiedz@Michail: Ale zauważ, że intencja jest inna. Kamera na ulicy nagrywa wszystko dla bezpieczeństwa, facet jest zbokiem. Chyba robiłoby Ci różnicę, gdyby jakiś facet robił Ci zdjęcia, bo jesteś w jego typie, a potem upubliczniał je w necie w kontekście "fajnej dupy"? Gdy wiesz, że specjalnie Cię wybrał, może nawet za Tobą szedł, żeby zrobić dobre zdjęcie?
Odpowiedz@Michail Z francuskiej strony różnica jest taka, że kiedy fotografujesz czy nagrywasz w przestrzeni publicznej, ale nie koncentrujesz się na jednej osobie i osoby widoczne na zdjęciu/nagraniu nie są rozpoznawalne, możesz opublikować nagranie czy zdjęcia bez niczyjej zgody. W przypadku kiedy zdjęcie czy nagranie koncentruje się na jednej osobie lub grupa osób jest rozpoznawalna i w centrum zdjęcia/nagrania, publikacja materiału jest objęta ochroną prawa do wizerunku i wymaga zgody.
Odpowiedz@Michail: dużo zależy, w jakim kontekście to zdjęcie sie ukaże. W latach 90 w najpoczytniejszym dzienniku w mieście moich rodziców ukazał się artykuł zatytułowany w stylu, że ludzie sie zadłużają, bo brakuje im pieniędzy na życie, opatrzony zdjęciem zrobionym w banku, gfzie na pierwszym polanie widniał wizerunek żony prezesa firmy, w której pracował wówczas mój ojciec. O ile pracownicy wyższego szczebla rozumieli, czym jest zdjęcie poglądowe, to prości pracownicy fizyczni już niekoniecznie i zrobił sie problem, bo odmówili pracy, skoro "prezes nie ma pieniędzy i nie będzie wypłat, przecież w gazecie pisali"
OdpowiedzPomysł: a gdyby wydrukować zdjęcia z zamazanymi twarzami dziewczyn i rozwieszać w dzielnicy, gdzie są robione z informacją, na jakim instagramowym koncie są publikowane i ostrzeżeniem? Dziewczyny powinny się same poznać nawet bez widocznej twarzy po ubraniach czy sytuacji, w jakiej były i będa mogły zgłosić sprawę jako poszkodowane. Ewentualnie nagłośnić ją w podobny sposób na jakiejś facebookowej stronie lokalnej społeczności. Tylko oczywiście najpierw trzeba by potwierdzić legalność takiej akcji.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 października 2022 o 14:36
@KoparkaApokalipsy: a teraz wyobraź sobie, że ktoś przyłapie Cię na rozwieszaniu tych zdjęć. Albo zrobi dochodzenie - kto rozwiesił te zdjęcia, i dojdzie do Ciebie. Myślisz, że się wytłumaczysz, że to nie Twój instagram i nie Ty robiłeś zdjęcia?
Odpowiedz