Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historię tę zamieściłam na innej stronie o podobnej tematyce, więc nie zdziwcie…

Historię tę zamieściłam na innej stronie o podobnej tematyce, więc nie zdziwcie się, jeśli już ją czytaliście.

Jedyną osobą, którą wywaliłam z grona znajomych niedługo po odebraniu wyników matury, był Piekielny Wicedyrektor. Miałam z tego dziką satysfakcję. Facet wtedy dość młody, bez żony i dzieci, uwielbiał mieć w znajomych uczniów. Niektórym wysyłał zaproszenia. A potem wiedział wszystko o ich życiu prywatnym. Czasem docinał im przy klasie, mówiąc o ich prywatnych sprawach, np. o ich związkach. Potrafił również donosić ich rodzicom na temat tego, czego dowiedział się ze znanego portalu społecznościowego. Wydawało się, że najbardziej bolały go ich związki.

Cieszył się, gdy mógł komuś dokuczyć, zwłaszcza dobrym uczniom. Wydawał się ich testować i sprawdzać reakcje. Kto i ile wytrzyma. Znęcał się nad niektórymi uczniami, obrażając ich i zastraszając, a także mobbingował niektórych nauczycieli. Byłam zaprzyjaźniona z niektórymi, więc swoje wiem. Myśli samobójcze lub przynoszenie zwolnień od psychiatry (przez nauczycieli)? Tylko w najlepszej szkole w okolicy! (Wysoka zdawalność matur także przez to, że słabych uczniów do niej nie dopuszczano, musieli powtarzać klasę, ale nie u nas, tylko się przenieść.)

Przykłady jego zachowań: zabranianie nauczycielom stawiania uczniom określonych ocen, a także pozwalanie niektórym na więcej - podczas gdy teoretycznie nie wolno było na koniec roku stawiać oceny wyższej o dwa stopnie niż na półrocze, niektórzy nauczyciele mogli tak robić. Wyglądało na to, że były trzy kategorie nauczycieli: pupile, którzy mogli wszystko, zwyczajni oraz ofiary. Nie trzeba tłumaczyć, że ta ostatnia grupa miała przekichane. Swoją drogą, przez mobbing rotacja nauczycieli była ogromna. Tylko kilku nauczycieli uczyło mnie przez całe liceum, a przez 3 lata nauki przedmiotu w rozszerzeniu, moja klasa miała aż 3 nauczycieli tego przedmiotu. Z innymi rozszerzonymi przedmiotami w innych klasach było podobnie.

Jeszcze kilka lat po skończeniu liceum w różnych sytuacjach spotykałam osoby (np. byłych uczniów), które miały przez niego traumę i starają się nawet nie przechodzić w okolicy szkoły.

Jedną z nich była moja znajoma, która po pierwszym semestrze postanowiła zmienić szkołę. Od pana uważającego się chyba za Naddyrektora usłyszała, że idzie do "szkoły dla debili". Jakoś tę "szkołę dla debili" skończyła, świetnie zdała maturę, skończyła studia i zarabia dobre pieniądze.

Ta szkoła ma wiele problemów i piekielności. Wiele rzeczy robi się na ostatnią chwilę, a przynajmniej było tak kilka lat temu. Większość uczniów dojeżdża z okolic. Po co pisać im w elektronicznym systemie, że pierwsza lekcja się nie odbędzie, skoro można zrobić to tuż przed godziną 8., gdy wszyscy są już pod salą (a zastępstwo nie jest przewidziane, po prostu trzeba czekać prawie godzinę pod salą, świetlicy brak). Wycieczki i wyjazdy były obowiązkowe, jeśli choć jedną osoba nie chciała brać w tym udziału, całej klasie mogło się oberwać i mogła nie dostać zgody, nawet jeśli chodziło o wyjście do kina na film o tematyce patriotycznej (akurat ja uwielbiałam, ale rozumiem, że kogoś może to nie interesować albo może nie lubić widoku trupów i urwanych kończyn w filmach wojennych). Osoby krnąbrne i niechętne były odsyłane do psychologa lub pedagoga, aby wytłumaczono im, jakie są złe. Pieniądze z Rady Rodziców nigdy nie szły na książki dla dobrych uczniów, za to na reklamę zawsze były - na baner albo fotografa/ kanerzystę, który kręcił piękne filmy, aby zwabić kolejne muchy w tę sieć. To tylko bardzo mały wycinek tego, co się tam działo.

Pan Naddyrektor to niezły "pozorant". Gdy przyszłam z mamą po raz pierwszy, aby złożyć dokumenty, miał na palcu obrączkę. Jakiś czas później "lokalsi" mnie oświecili, że nie ma i nie miał żony. Widocznie chciał wyglądać poważniej.

Kilka lat temu wybuchła tam afera, na całe województwo. Nic z niej nie wyszło. Jak będziecie wybierać szkołę, pytajcie innych o jej opinię. Ja nie za bardzo miałam taką możliwość.

Po jakimś czasie założyłam nowe konto na portalu, pod pseudonimem i mam w znajomych tylko zaufane osoby. Nikt mnie nie znajdzie, jeśli nie wie jak. To fajne uczucie.

by KarmazynowaNoc
Dodaj nowy komentarz
avatar big_zygi
6 6

nie mam face buka ale to chyba nie problem kogoś usunąć z listy znajomych ?

Odpowiedz
avatar Xynthia
8 8

@big_zygi: Powiem więcej, nie jest problemem również NIE PRZYJĘCIE zaproszenia od osoby, której nie chcemy mieć w znajomych. No ale wtedy by nie było tej jakżeż fascynującej historii...

Odpowiedz
avatar KarmazynowaNoc
-2 2

@Xynthia: To bym opisała tylko jego pozostałe akcje.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

Zaproszenia do znajomych można po prostu nie przyjąć, a jakby z tego powodu robił problemy, to można z tym uderzyć gdzieś wyżej. W Irlandii nauczyciele muszą mieć zablokowane profile, żeby tylko wybrane osoby mogły tam zaglądać. I nie mogą mieć uczniów wśród znajomych na Facebooku czy czymkolwiek innym. Taka jest zwykle polityka szkoły.

Odpowiedz
avatar KarmazynowaNoc
0 0

@pasjonatpl: Nie wiedziałam, że w Irlandii tak jest. Nie widzę nic złego w dodawaniu nauczycieli do znajomych, jeśli nie robią takich akcji jak on. Mieliśmy 16 lat i nikt nie przewidywał, że tak będzie. Pan wicedyrektor wydawał się taki szarmancki, miły i uprzejmy - czarujący. Umiał nas wychwalać pod niebiosa, a za jakiś czas czepiać się nie wiadomo o co. Akurat ja nie miałam z nim problemów przez to, że miałam go w znajomych, bo nie miałam na profilu nic kontrowersyjnego i dla niego ciekawego. Miałam z nim za to inne problemy, których nie opisałam w wyznaniu.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

to ci odpisze tak samo, jak tam- po co w ogole przyjmowac zaproszenie? i to przez kolejne osoby, ktore widzialy, co ten facet wyrabia z tymi, ktorzy go przyjeli?

Odpowiedz
avatar fursik
2 2

Ok, facet rzeczywiście piekielny, aaaaaleeeee... zawsze dziwi mnie oburzenie, że w "najlepszym liceum w okolicy" słabi uczniowie zostają na drugi rok lub muszą zmienić szkołę. W moim liceum też w pierwszej klasie był odsiew, nie wszyscy, którzy się dostali, dawali sobie radę. Chyba lepiej, żeby poszli do takiego "średniego" liceum, niż gdyby to "najlepsze" miało dla nich zaniżać poziom.

Odpowiedz
avatar KarmazynowaNoc
0 0

@fursik: Masz rację, ale ten sam wicedyrektor chwalił się, gdy przyjechał do nas promować to liceum, że wystarczy średnia 2.0, żeby się dostać... To niech się zdecydują, czy mają duże wymagania, czy małe.

Odpowiedz
Udostępnij