Szczyt absurdu. Awaria rogatki. Non stop miga na czerwono. Ok zdarza się. Ale obok policja I co, kieruje ruchem? Nie, wystawia mandaty. Przecież normalne, że rogatka daje czerwone od 30 min.
Następny przejazd 8 km dalej i potem 13 km aby dojechać.
Rogatka nadal nadaje czerwone, ale jest ktoś z PKP i każe jechać. Jakoś mandaty nie leciały.
Policja
Taaa, a przecinki już nie istnieją..
Odpowiedz@KatiCafe Historie tego użytkownika nie istnieją, wiec co tam się przecinków czepiać.
Odpowiedz@KatiCafe: Ja sie ciesze jak szembor w miare skladnie napisze i można cos zrozumiec :)
OdpowiedzCzy policja ma uprawnienia do kierowania ruchem na przejazdach kolejowych?
Odpowiedz@jan_usz: ma! na przejazdach dróg, przez tory !
OdpowiedzMasz plusa za wytrwalosc, a co mi tam
OdpowiedzSzczyt absurdu to Twoje istnienie xD
OdpowiedzPrzez chwilę zastanawiałam się, czy autor serio widzi piekielność w tym, że policja nie wystawia mandatów i kieruje ruchem, gdy rogatka jest zepsuta. Potem patrzę - aaa, szembor, trzeba jeszcze parę przecinków z worku przynieść i sobie w odpowiednie miejsca postawiać.
OdpowiedzPolicja nie może kierować ruchem w takich miejscach. W przepisach jest jasno napisane, że przy uszkodzonej rogatce stawia się znak "uszkodzona rogatka" i ruchem kieruje uprawniony pracownik kolei. Po prostu ma on przez radiotelefon kontakt z dyspozytorem z najbliższej nastawni i dostaje informacje kiedy przejedzie pociąg. Tyle przepisy. Ale oczywiście u nas się tego rozwiązania nigdy nie stosuje, bo musiałyby być całodobowe dyżury na takich przejazdach. Policja czasami jak musi wyrobić normę mandatów, to czeka na taką okazję, bo formalnie taki przejazd jest wyłączony z ruchu do czasu naprawy usterki. Jest tez druga opcja. Stawia się zamiast znaku "uszkodzona rogatka" znak "stop" z tabliczką informacyjną "uszkodzona rogatka" i wtedy przejazd traktowany jest jak niestrzeżony. Ale z tego co czytałem można to zastosować tylko na liniach drugorzędnych o prędkości maksymalnej pociągów nie większej niż 60 km/h.
OdpowiedzW ogóle przejazdy kolejowe u nas to jest jeden wielki absurd. Mieszkałem w Holandii i tam w moim mieście było tak, że przejazd się zamykał, mijała minuta albo i mniej, przejeżdżał pociąg, przejazd się otwierał. Całość trwała może półtorej minuty. U nas przejazd potrafią zamykać na 10 minut i dłużej przed przejazdem pociągu. Tworzą się ogromne korki na drogach do przejazdów. Mój rekord to 40 minut stania na przejeździe. Najpierw dobre 15 minut czekaliśmy aż przejedzie pociąg, auta ruszyły, ale ja akurat i kilkadziesiąt aut za mną nie zdążyliśmy przejechać, bo znowu się zamknął przejazd na ponad 20 minut. To jest paranoja.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: mam takiego pecha, że mieszkam przy dworcu kolejowym i jak chcę się dostać na drugą stronę miasta, to stoję na przejeździe, który jest pierwszy za dworcem - duży ruch pociągów. U mnie nawet nie podnoszą szlabanów, jeśli jadą dwa pociągi w krótkim odstępie czasu...
OdpowiedzBrzmi jak przejazd na ul. Zwycięskiej we Wrocławiu. Może staliśmy obok siebie. Byłem w niebieskim aucie, a Ty?
Odpowiedz