Prowadzę sklep w którym sprzedaję również zegarki. Pewnego dnia przyszedł do mnie młody facet:
K: Dzień dobry, chciałem oddać zegarek na gwarancję.
J: Dzień dobry, proszę zatem o zegarek i kartę gwarancyjną.
K: Proszę bardzo.
Na karcie gwarancyjnej widniała pieczątka i adres innego sklepu, w całkiem innym miejscu Polski.
J: Zegarek nie był kupowany u mnie.
K: No wiem, na allegro, a co?
J: To, że proszę sobie go przez allegro reklamować.
K: Czemu?
J: Temu, że gdy coś jest nie tak idzie się do miejsca zakupu lub serwisu, u mnie pan nie kupił, serwisu również nie prowadzę.
K: Ale ma pan takie same zegarki!
J: Jakie to ma znaczenie?
K: No ku..a, wie pan na pocztę jest kawałek, nie chce mi się iść, a i wysyłka tam pewnie droga, do tego może długo iść i nawet się nie będę mógł dowiedzieć kiedy będzie.
J: Bardzo mi smutno z tego powodu, ale to nie mój problem.
K: Ej.. no... weź koleś wyślij mi to ku..a, masz takie zegarki to co ci szkodzi.
J: Nie jestem twoim kolesiem od tego zacznijmy. Tobie się nie chce iść na pocztę, płacić, czekać i nie mieć informacji co się z zegarkiem dzieje, więc pomyślałeś, że ja chętnie w misji społecznej zrobię to za ciebie. I jeszcze później będziesz mnie opierdzielał co tak długo to trwa. A to wszystko dlatego, że przypadkowo handluję tą samą marką. Idioty szukasz?
K: Nie to nie tak, ja tylko...
J: Do widzenia!
Skąd tacy się biorą?
z takimi idiotami nie warto wdawać się w dyskusje - tylko odp. "chyba Cie poj... koleś". a jeśli był młody - to tylko wina polskiej edukacji która nie radzi sobie z kształceniem!
Odpowiedzto nie wina edukacji :I Po prostu jest głupi: >
Odpowiedzw ostatnim zdaniu chodzi o ciebie czy o niego? Bo obaj nie popisaliście się kulturą :)
OdpowiedzRozumiem, że yasu "stałby oniemiały" :)
Odpowiedzgrzecznie, aczkolwiek stanowczo załatwiłbym sprawę oraz użyłbym troszeczkę innych słów. załóżmy, że pracujesz w malutkim miasteczku, gdzie każdy z każdym się zna. On powie koledze, kolega poda dalej. Tracisz klientów. Moją najlepszą metodą jest kultura i stanowczość oraz krótkie zdania, które dotrą nawet do plastika. Pozdrawiam i miłego wieczoru :)
OdpowiedzBrawo!!! W-g najlepsza z możliwych odpowiedzi jakiej w takiej chwili można udzielić klientowi!!! To fakt, że zamiast przyjść do lokalnego przedsiębiorcy wolał zaoszczędzić i kupić na allegro, to niech teraz sam obie radzi. Brawo!!!!!!!
OdpowiedzA tacy ludzie biorą się z kapusty.(kapusta,głowa pusta) ;)
OdpowiedzCzytam twoje historyjki i sobie myślę jak to zaje*** mieć własny biznes.
Odpowiedz"Weź koleś wyślij"... Na takie słowa to może Autor miał jeszcze w rączkę całować? Odpowiedź mocna, ale w tonie rozmówcy - do prostaczków mówi się językiem prostaczków, żeby zrozumieli.
OdpowiedzHistorie Bonzara mają zawsze ten sam schemat: klient jako skończony debil, niewychowany burak ze słomą w butach, a z drugiej strony sam Bonzar - obrońca uciśnionych, ekspert w dziedzinie kultury i wychowania. Bonzar, może Ty się z powołaniem minąłeś i powinieneś nauczać ciemne masy jak się zachowywać w miejscach publicznych? Nie twierdzę, że opisane historie nie miały miejsca, jak również wierzę, że tacy klienci istnieją i faktycznie bywa z nimi ciężko. Ale bawi mnie niezmiernie czytanie w kółko tych samych opisów z Bonzarem w roli wychowawcy narodu. Stary, zmień płytę. :)
Odpowiedzkicu nie moja wina, że działam właśnie w takiej branży i takie historie to dla mnie właśnie chleb powszedni. Jeśli komuś się nie podoba, to zawsze może zminusować. Widzę jednak, że historie są odbierane raczej ciepło, dlatego czasem coś wrzucam. W ciągu pięciu lat pracy z klientem spotkałem wielu ludzi zachowujących się n wiele absurdalnych sposobów. W 99% przypadków zaciskam zęby i próbuję przejść z takim zachowaniem do porządku dziennego. Pozostały 1% przypadków opisuję na piekielnych. Wiadomo, że czasem można sprawę załatwić delikatniej, ale wierz mi lub nie czasem człowiek po prostu "wychodzi z siebie". Kilku takich delikwentów potrafi zepsuć dobry dzień. Weź pod uwagę jeszcze to, że historia opisana nie oddaje dobrze tonu i mimiki jaką posługują się klienci.
OdpowiedzKlient wyraźnie niezorientowany, jak wyglądają relacje między sprzedawcą detalicznym i producentem / importerem / hurtownikiem. Ale nie piekielny. Upieklielnił się dopiero, jak usłyszał "to nie mój problem". Może jakbyś zamiast człowieka zlewać na początku mu wyjaśnił, dlaczego tego za niego nie załatwisz, rozmowa wyglądałaby całkiem inaczej. Takie przynajmniej mam wrażenie po przeczytaniu historyjki. (-)
OdpowiedzJorn, klient jakoś tego wytłumaczenia nie przyjął do wiadomości, a sam fakt, że będzie musiał ponieść opłatę za przesyłkę i długo czekać to naprawdę już moim problemem nie było. Szkoda, że nie pomyślał o tym kupując przedmiot z drugiego końca kraju. Niemiłym tonem zacząłem mówić dopiero gdy sam zostałem potraktowany wulgaryzmami i zwracaniem się do mnie jak do kolegi (to działa na mnie jak płachta na byka).
Odpowiedz...w jakim absurdalnym świecie żyjemy. czasami myślę że śnię te historie...
OdpowiedzPytanie na końcu historii: "Skąd tacy się biorą? " Moja odpowiedź: chyba z matki :)
OdpowiedzSie oni biorą z piczki matiorki
Odpowiedzweź pomyśl 3 razy zanim pomyślisz co tu napisać i to napiszesz, bo historie twe, są nudne i nie wynika z nich nic więcej jak to, że masz wysoką samoocenę- odwrotnie proporcjonalną do poziomu twej inteligencji, a otaczający cię ludzie to banda idiotów, z którymi przyszło ci się użerać za karę. Domyślam się, że jesteś zmęczonym życiem aspołecznym człowiekiem w przedziale wiekowym 35-45. Jak ci się nie podobają klienci to zamknij sklep, bo przeciąg.
OdpowiedzMam 25 lat :)
OdpowiedzNa miejscu klienta kupiłbym identyczby i wrócił za 2 godziny z tamtym zegarkiem i tym paragonem. Musiałbys mu udowodnic że to nie ten.
OdpowiedzJakby kupił to bym mu wysłał nawet trzy inne. Gdyby tylko kupił.
OdpowiedzPytanie Skąd się tacy biorą? odp To dzieci plastików
Odpowiedz