Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziś do wrzucenia własnego wpisu zainspirowali mnie Piekielni. Tak, reakcja (dużej) części…

Dziś do wrzucenia własnego wpisu zainspirowali mnie Piekielni.

Tak, reakcja (dużej) części użytkowników na historię przedszkolną, oraz komentarze usprawiedliwiające oddawanie do przedszkola chorych dzieci. Nie będę się jednak zagłębiał tylko w ten konkretny temat, jednak jest to według mnie jeden z wskaźników tego jak wygląda dzisiejsze społeczeństwo.

A jest to społeczeństwo narcyzów. Tylko Ja, ja, JA! To co moje najważniejsze i ponad wszystko. Nie zrozumcie mnie źle, robienie wszystkiego tylko dla innych to też piekielność, tyle że w przeciwnym kierunku. Chodzi mi o zapatrzenie tylko w to co sobie, dla siebie, mi, moje. A inni niech spieprzają (dziady)! Zero empatii, czy choć chęci zrozumienia innych. To się nie liczy, to nic nie znaczy.

MOJA praca (w korpo - hehehe) jest najważniejsza, niech całe przedszkole będzie chore. Chcesz zaparkować auto? Nie, MOJE auto będzie stać tak, żeby go nikt nie zarysował, żeby mi wygodnie było wysiąść (czyli na dwóch miejscach). Nie ma tu miejsca do parkowania, zastawiam wyjazd? To co, JA tylko na chwilę. JA nie będę stać w korku, masz mnie wpuścić jak wymuszam po chamsku pierwszeństwo. MOJE dzieci nie muszą się cywilizowanie zachowywać w miejscu publicznym. To jest problem innych, nie mój.

Mógłbym tak cały dzień. O cholernych pępkach świata, którzy nie widzą dalej jak czubek własnego nosa. Jesteśmy (jako społeczeństwo) dla siebie sk*rwielami. A nie musimy. Dużo lepiej by się wszystkim żyło, jeśli by szanowali siebie nawzajem, pomyśleli jak to co JA teraz robię wpływa na innych. Najgorsze w tej sytuacji jest też to, że nawet starsi ludzie, którzy żyli i funkcjonowali w PRL w dużej mierze dzięki wzajemnej pomocy, obecnie są największymi sk*rwielami dla innych. Także to problem głębszy niż współczesny model wychowania.

Pozdrawiam wszystkich, którzy nie uważają siebie za pępki świata.

pępek świata

by ILLogic
Dodaj nowy komentarz
avatar Brzeginka
15 15

Nie jestem pewna czy mówimy o tej samej historii, ale wydaje mi się, że użytkownicy nie byli zwolennikami podrzucania chorych dzieci, tylko wytykali autorce hipokryzję. Ona przychodzi chora do pracy, bo nie może brać cały czas zwolnień chorobowych i nie ma sobie nic do zarzucenia, ale rodzice absolutnie nie powinni przyprowadzać chorych dzieci do przedszkola, bo powinni brać to wolne. Ot i tyle. Ale zgadzam się, że wypadałoby myśleć również w szerszym kontekście o konsekwencji swoich działań.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 15

@Brzeginka: Ja zrozumiałam inaczej. To była według mnie "prośba" o nieposyłanie chorych dzieci do przedszkola bo inne osoby się zarażają. W tym ona i dzieci. Rodzice maja płatne chorobowe i mogą spokojnie zająć się swoimi chorymi pociechami a nie posyłać do przedszkola generując pogrom. Wyszła z tego wpisu niezła beka. Brawo autorze.

Odpowiedz
avatar digi51
10 22

@ILLogic: Aha, szkoda, że nie wyłapałeś stawiania nauczycielek w roli pępków świata "Przyjdę chora, bo inaczej koleżanka będzie miała więcej pracy" "Nie rozumiecie, że ja nie mogę wziąć L4, bo mnie zwolnią, więc przyjdę i pozarażam dzieci, tak, że jutro zamiast 2-3 dzieci, będzie brakowało połowy grupy i połowa rodziców będzie siedziała na L4". Tu użytkownicy pokazali drugą stronę medalu - skoro TY nie chcesz obciążać koleżanek i TY boisz się zwolnienia z powodu częstego L4, to czemu tak się oburzasz, że ktoś ma podobne podejście? Słowem - w grupie masz dzieci 20+, 1-2 głupków przyprowadza rzygające, gorączkujące dzieci, dziecko od grupy izolujesz, każąc rodzicom zostawić go w domu, jednocześnie mając świadomość, że Cię zaraził przychodzisz do pracy przenosząc syfa na resztę dzieci, niech cała reszta rodziców gówniaków ponosi odpowiedzialność za głupotę obcych ludzi. Bo TY nie możesz iść na zwolnienie. To kto tu robi z siebie pępek świata?

Odpowiedz
avatar crash_burn
12 14

@digi51: Szkoda "strzępić" klawiatury. Nie przetłumaczysz. Pod tamtą historią bardzo dobrze to widać. A ten wpis mnie utwierdził w tym przekonaniu, że po prostu nie trafia do niektórych, iż przedszkolanka, która chora przychodzi do pracy jest tak samo piekielna jak rodzic, którzy przyprowadza chore dziecko.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 15

@digi51; @crach_burn: nie no, faktycznie, fuck logic. Jeśli przedszkolanka będzie chodziła co 5 min na zwolnienie, to KTO zaopiekuje się tym "biednym chorym dzieciaczkiem"? Inna pani przedszkolanka, która TEŻ jest chora, bo ciężko rodzicowi wziąć dzieciaka na tydzień do domu i wyleczyć? Przecież na sali jest jedna lub dwie panie przedszkolanki, dzieci jest 30. Jakby przedszkolanka raz zachorowała, to wzięłaby jedno zwolnienie, ale dzieci jest 30. Jak każdy zachoruje i zarazi przedszkolankę, to ona będzie musiała wziąć 30 zwolnień. Rodzic ma swoje dziecko i musi wziąć jedno zwolnienie (chyba że inne dziecko go zarazi według Waszej logiki, to weźmie więcej). Przedszkolanka pilnuje 30 dzieci, więc tych zwolnień jest więcej niż RAZ, czy DWA. Jak przedszkolanka zachoruje 30 razy, tyle ile jest dzieci, to Waszych dzieci nie będzie miał kto pilnować tyle samo, co ona weźmie zwolnienie. Nie ogarniam, jak można tego nie rozumieć i jeszcze się upierać, że "przecież to hipokryzja". XD

Odpowiedz
avatar digi51
5 13

@ingrami: Mhm, rodzic raz weźmie zwolnienie na chorobę swojego dziecka. Potem dzieciak wróci na 3 dni i kolejne zwolenienie, bo przebywa cały dzień z panią, która w tym czasie zaraziła się od innego bąbelka. I tak w kółko. Poza tym - jaka logika jest w tym, aby odsyłać dziecko z katarem i kaszlem, które poza tym dobrze się czuje i nie wymaga szczególnej opieki, ani leżenia w łóżku, aby nie zaraziło innych dzieci i nauczycielek, jednocześnie dopuszczając do prychającą i kaszlącą nauczycielkę? Skoro ona w tym czasie przebywa z dziećmi i wesoło roznosi swoje zarazki, to jaki sens ma izolacja dziecka z takimi samymi objawami?

Odpowiedz
avatar Balbina
1 9

@ingrami: Ale jak pojawiają się historie o nieodpowiedzialnych współpracownikach, którzy z katarem przychodzą do pracy i zarażają wszystkich dookoła to hurdur. On mnie zaraził! Jak tak mógł! Czy on nie myśli ze połowa załogi pójdzie przez niego na zwolnienie? I od razu lawina komentarzy. Dzieci maja mała odporność i szybko łapią choróbska i puszczanie ich chorych (bo a nóż się uda) jest skrajnie nieodpowiedzialne. jak ktoś się decyduje na posiadanie potomstwa to za niego odpowiada w całej rozciagłości a nie zwala na innych.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

@Balbina: no właśnie o to chodzi... przecież jak puści się dzieciaka do przedszkola chorego, zaraża on inne dzieci plus nauczycielki, nauczycielka idzie na zwolnienie, dzieciaki do domu zanieść choróbsko... Tak w kółko. Ale tego raczej nikt nie pojmie. Bo jak to tak?! Rodzic ma zwolnienie brać na dziecko, bo nauczycielka nie chce wziąć siódmego w tym miesiącu?!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@digi51: "Mhm, rodzic raz weźmie zwolnienie na chorobę swojego dziecka. Potem dzieciak wróci na 3 dni i kolejne zwolenienie, bo przebywa cały dzień z panią, która w tym czasie zaraziła się od innego bąbelka" - no, a żeby ten "bąbelek" przesiedział tydzień w domu, to nauczycielka nie byłaby chora i nie zaraziłaby kolejnego bąbelka. Ty sam czytasz, co piszesz? Ona pójdzie na zwolnienie, bo bąbelek ją zaraził, ale ten bąbelek zarazi też drugiego bąbelka i rodzic znowu ma pilnować. Pomyśl trochę jak to działa. XD "Poza tym - jaka logika jest w tym, aby odsyłać dziecko z katarem i kaszlem, które poza tym dobrze się czuje i nie wymaga szczególnej opieki, ani leżenia w łóżku, aby nie zaraziło innych dzieci i nauczycielek, jednocześnie dopuszczając do prychającą i kaszlącą nauczycielkę? Skoro ona w tym czasie przebywa z dziećmi i wesoło roznosi swoje zarazki, to jaki sens ma izolacja dziecka z takimi samymi objawami?" - a no taaaak, nauczycielka chora, to wyślę swojego dzieciaka, aby prychał i kaszlał na wszystkich. Wymieńmy się zarazkami! Rodzic bierze dzieciaka pod swoje skrzydła i leczy dzieciaka. Nauczycielka idzie na l4 i zdrowieje. Nikt nie jest chory i wszyscy zadowoleni. A następnym razem rodzic, jak zobaczy, że dzieciak jest chory to zostawia go w domu, a nie puszcza do 30 innych ludzi. Naprawdę nie ogarniam, jak można tego nie rozumieć.

Odpowiedz
avatar digi51
1 7

@ingrami: Fajnie, tylko, że choróbska rozwijają się w organizmie wcześniej, zanim jeszcze pojawiają się objawy. Zarażać można zanim jeszcze zaczniesz kaszleć i smarkać. Tym samym, aby choróbska się w ogóle nie przenosiły trzebaby mieć dar jasnowidzenia. Ja bym już wolała, żeby wszyscy się pozarażali w tym samym czasie i przedszkole zamknięto na tydzień, niż wybiórcza izolacja, która gówno daje, bo jest właśnie wybiórcza. Poza tym - skoro jest jakaś logika w tym, że ponieważ nauczycielka jest potrzebna, to może przychodzić chora do pracy i zarażać dzieci, to co z rodzicami, którzy wykonują jeszcze bardziej odpowiedzialne zawody typu lekarz, pielęgniarka, policjant, strażak i ich brak w pracy może skutkować potencjalnym zagrożeniem życia ludzkiego to dostaną oni jakieś specjalne przywileje i przyzwolenie na przyprowadzanie chorego dziecka? Ty byś chciał wybiórcze przywileje, jeden ma przy każdym kichnięciu zamykać się w domu na cztery spusty, a inny może latać i roznosić zarazki. No albo chcesz zjeść ciastko albo mieć ciastko.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 7

@ingrami: Aha, no i ta złota myśl "no, a żeby ten "bąbelek" przesiedział tydzień w domu, to nauczycielka nie byłaby chora i nie zaraziłaby kolejnego bąbelka." - czyli ukażmy ileś tam rodzin choróbskiem i przymusowym siedzeniem w domu, bo rodzic innego dziecka okazał się nieodpowiedzialny. Nie moja wina, ja tam w domu nie mam zamiaru siedzieć, bo ja jestem taka wyjątkowa i mam wyjątkową pracę. I jeszcze to zerojedynkowe traktowanie chorób - nie słyszałam jeszcze o kimś, kto ciągle by się zarażał i ciągle siedział na zwolnieniu. Nasz organizm ma coś takiego jak odporność, która wzmacnia się przez kontakt z wirusami i bakteriami. Jeśli ktoś CIĄGLE jest przeziębiony przez kontakt z kimś chorym to mam złe wieści - najprawdopodobniej ma odporność w okolicach zera i wtedy równie dobrze może zachorować przez samo wyjście z domu i jakikolwiek kontakt z ludźmi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@digi51: chyba coś Ci się w główce pomieszało. "Poza tym - skoro jest jakaś logika w tym, że ponieważ nauczycielka jest potrzebna, to może przychodzić chora do pracy i zarażać dzieci, to co z rodzicami, którzy wykonują jeszcze bardziej odpowiedzialne zawody typu lekarz, pielęgniarka, policjant, strażak i ich brak w pracy może skutkować potencjalnym zagrożeniem życia ludzkiego to dostaną oni jakieś specjalne przywileje i przyzwolenie na przyprowadzanie chorego dziecka?" - nie wiem, zawsze "wydawało mi się", że jak rodzic bierze l4 na dziecko, to do tej pracy nie chodzi, czyli de facto - nie zaraża? "Ty byś chciał wybiórcze przywileje, jeden ma przy każdym kichnięciu zamykać się w domu na cztery spusty, a inny może latać i roznosić zarazki. No albo chcesz zjeść ciastko albo mieć ciastko." - tak, właśnie to napisałam, że jeden ma siedzieć na chacie, a drugi ma latać. Tak, dokładnie taki był sens. XD Weź przeczytaj raz jeszcze, co napisałam i nie pisz bzdur. "ukażmy ileś tam rodzin choróbskiem i przymusowym siedzeniem w domu, bo rodzic innego dziecka okazał się nieodpowiedzialny" - Ty masz pstro w głowie? Przecież tu chodzi o to, aby właśnie NIE KARAĆ ILUŚ RODZIN CHORÓBSKIEM. Jakby dzieciak przesiedział chorobę w domu, to nie zaraziłby innych dzieci i właśnie one NIE MUSIAŁYBY siedzieć w domu. Coś Ci się pomieszało z logiką. XD "Nie moja wina, ja tam w domu nie mam zamiaru siedzieć, bo ja jestem taka wyjątkowa i mam wyjątkową pracę." - Poniosło Cię już kompletnie z tym tekstem. Dwa lata siedzieliśmy zamknięci w pandemii (słusznej, czy nie, nie mi to oceniać), aby skończyć zabawę z covidem i nie zarażać więcej osób. Użyj mózgu i zastanów się, jak postępuje zwykłe przeziębienie i na czym polega "zarażenie się". Co z tego, że pójdę na l4, wyleczę się do końca, pójdę do pracy i kolejny, taki jak Ty, będzie smarkał obok? Mogę mieć 100% odporności, ale jak wracam do pracy po chorobie to jest ona niższa. Więc nie trudno mi się zarazić od kolejnego "głupiomądrego" i znowu pójść na l4, bo ten "prychający" ma w dupie to, że zaraża. Przecież on nie może zwyczajnie się wyleczyć, bo po co? "I jeszcze to zerojedynkowe traktowanie chorób - nie słyszałam jeszcze o kimś, kto ciągle by się zarażał i ciągle siedział na zwolnieniu." - stara, a jaką historię komentujesz? I do JAKIEJ historii ta historia się odnosi? XD Sama nawet napisałaś dalej o "odporności", gdzie w sumie też w wyższym komentarzu Ci odpowiedziałam na te bzdury. XD Jedynymi hipokrytami to są osoby, które zwyczajnie się do końca nie wyleczą i mają pretensje do innych, że ktoś ciągle się zaraża. Idź nagadaj osobom leżącym w szpitalu, którzy non stop coś łapią przez takie osoby, jak Ty, które "przecież nic się nie stanie, jak pójdę sobie powypluwać płuca". Pozderki!

Odpowiedz
avatar digi51
2 6

@ingrami: Sorry, ale Ty nie rozumiesz, tego co czytasz, a mi trochę szkoda czasu na pisanie po raz enty tego samego. Dyskusja z Tobą to kopanie się z koniem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@digi51: o, odpowiedź dorosłej osoby, której brakuje już argumentów :) Zaatakujmy personalnie. W dodatku, ciekawe - nie udało Ci się mnie przekonać do swoich racji, to co, od razu "kopanie się z koniem", "nie rozumiesz, tego co czytasz"? Aż tak trudno jest Ci dopuścić do myśli, że nie jesteś wyjątkowym płatkiem śniegu, który wytycza szlaki, kto jak ma myśleć? :) To by było na tyle. :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2022 o 9:23

avatar digi51
0 4

@ingrami: Ok. "nie wiem, zawsze "wydawało mi się", że jak rodzic bierze l4 na dziecko, to do tej pracy nie chodzi, czyli de facto - nie zaraża?" - jeszcze cytujesz fragment, do którego się odnosisz. Ja się Ciebie pytam, czy skoro przedszkolanka ma moralne prawo chodzić chora do pracy, bo przecież jest taka ważna, to czy ludzie wykonujące ważniejsze zawody mają prawo przyprowadzać chore dziecko, bo ich absencja w pracy może potencjalnie być dla kogoś śmiertelna, a Ty mi wyskakujesz z tym, że jak wezmą L4 to nie będą zarażać. Co ma piernik do wiatraka? Najlepszy dowód na to, że nie rozumiesz, tego co czytasz. Może nawet nie czytasz. Stukasz coś tam w klawiaturę nim mózg zdąży to przeanalizować. " tak, właśnie to napisałam, że jeden ma siedzieć na chacie, a drugi ma latać. Tak, dokładnie taki był sens. XD Weź przeczytaj raz jeszcze, co napisałam i nie pisz bzdur." - ależ dokładnie to postulujesz. Podwójną moralność. Jeden ma prawo chodzić i zarażać, bo coś tam, a ktoś inny przy byle kichnięciu ma się zamknąć na tydzień w domu. To, że poparłeś to argumentami nie zmienia faktu, że właśnie to postulujesz. "Przecież tu chodzi o to, aby właśnie NIE KARAĆ ILUŚ RODZIN CHORÓBSKIEM. Jakby dzieciak przesiedział chorobę w domu, to nie zaraziłby innych dzieci i właśnie one NIE MUSIAŁYBY siedzieć w domu." - jakby pani nauczycielka przesiedziałaby chorobę w domu, to może 10 kolejnych dzieci nie musiałaby siedzieć w domu. Dokładnie ten sam argument w drugą stronę. " Poniosło Cię już kompletnie z tym tekstem...." - to, do czego się odniosłeś to nie moja logika, tylko sparafrazowałam paniusię z tamtej historii i broniących ich komentujących. Także tym wysrywem w moj,ą stronę strzeliłeś sobie w stopę. "Jedynymi hipokrytami to są osoby, które zwyczajnie się do końca nie wyleczą i mają pretensje do innych, że ktoś ciągle się zaraża. Idź nagadaj osobom leżącym w szpitalu, którzy non stop coś łapią przez takie osoby, jak Ty, które "przecież nic się nie stanie, jak pójdę sobie powypluwać płuca". - srasz się nie do tej osoby, co trzeba. Ja nie postuluję łażenia i plucia syfem na ludzi. To Ty uważasz, że jedenma do tego prawo, a kto inny nie. Poza tym. "Ty masz pstro w głowie?" "chyba coś Ci się w główce pomieszało." "Aż tak trudno jest Ci dopuścić do myśli, że nie jesteś wyjątkowym płatkiem śniegu, który wytycza szlaki, kto jak ma myśleć? :) " o, odpowiedź dorosłej osoby, której brakuje już argumentów :) Zaatakujmy personalnie" - tak, to właśnie ja wyciągnęłam argumenty ad personam. Że Cię nie przekonałam - nie spodziewałam się, że mi się uda. Niestety, na poziomie podyskutować też się z Tobą nie da. Wystarczy przeczytać, jakie kontrargumenty przytaczasz, żeby się zorientować, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem albo celowo udajesz, że nie rozumiesz sensu, tego co czytasz, żeby tylko móc w kolejnych komentarzu wytoczyć swoje "ciężkie działa" nie mające większego związku, z tym co napisałam. Więc tak, dla mnie taka dyskusja jest bezsensowna. Poza tym ani razu nie zaatakowałam Cię personalnie, odnosząc się do Twojego zdrowia psychicznego, inteligencji etc - w przeciwieństwie do Ciebie. Ale biorąc pod uwagę Twoją postawę postulującą podwójne standardy, jakoś nie ma prawa dziwić, że dopóki Ty pozwalasz sobie na chamowate odzywki to wszystko spoko, ale jak tylko ktoś Ci nie daj Boże wytknie braki w logicznej argumentacji, to uważasz to za personalny atak. Zluzuj majty gościu. Wczuwasz się jakbyś to Ty tamtą historię pisał i koniecznie musisz każdego kto myśli inaczej sprowadzić do parteru. To, że ktoś nie chce się razem z Tobą taplać w gównie, nie znaczy, że nie ma argumentów. Większości normalnych ludzi zwyczajnie szkoda czasu to obrzucanie się fekaliami, jak małpy w zoo. "

Odpowiedz
avatar ILLogic
1 1

@digi51 Wyłapałem, i co? Pozwolisz, że sam wybiorę punkt odniesienia dla swojego wpisu. A fakt, że się do czegoś nie odnoszę, nie oznacza że się z tym zgadzam. Ale z czasów przedszkola naprawdę nie pamietam ciagle chorych wychowawczyń, ale ciagle chore (niektóre) dzieci owszem. Chcesz się czepiać autorki, droga wolna. Ja nie muszę, wybrałem inny punkt odniesienia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@digi51: Szczerze? Nie chce mi się już czytać tych Twoich wypocin, których podobno "nie rozumiem" i "nie czytam ze zrozumieniem", bo zwyczajnie nie zgadzam się z Twoim punktem widzenia i nie potwierdzam Ci w każdym komentarzu. Najlepiej jest "wytoczyć działo" pt. "nie umiesz czytać, bla, bla, bla...", gdy nie można pojąć, że ktoś uważa Twoje zdanie za po prostu głupie.

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@ingrami: O, odpowiedź dorosłej osoby, której brakuje argumentów... ;)

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
-1 3

@digi51: wydaje mi się (jeśli nie, proszę o poprawienie), że ingrami chodzi o to, że jeśli rodzic chorego bombelka posiedzi z nim w domu do zakończenia choroby i puści do przedszkola zdrowe dziecko, to pani przedszkolanka się nie zarazi i de facto nie pozaraża innych dzieci. A tak pani przedszkolanka przyjdzie zdrowa do pracy, zarazi się od dziecka, które przyszło chore, i albo musi znowu iść na L4, albo chodzi chora do pracy (nie słyszałam, żeby gdziekolwiek w Polsce był nadmiar przedszkolanek). I z tym ciężko się nie zgodzić - żeby przerwać te błędne koło chorób trzeba zacząć od zatrzymywania chorych dzieci w domu.

Odpowiedz
avatar Michail
0 2

Nie zauważyłem aby praca korposzczura jakoś nobilitowała

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 15

Ech, autorze. Próżne twoje przesłanie, którego - jak widać - nikt nie pojął. Albo olał. A ja się z tobą zgadzam. Jesteśmy społeczeństwem egoistycznych, narcystycznych skur_wieli. Tego nauczyła nas "władza". Tak nas wychowywał, a zatem i ukształtował, plan Balcerowicza oraz wszystkich innych "bojowników" o "wolność i demokrację". Na przełomie systemów trzeba było być skur_wielem, żeby utrzymać się na powierzchni. Ci, którzy tego nie potrafili - skakali z dachów, rzucali się pod pociągi, wychodzili żebrać na ulice, wyciągali ręce do OPSów, Karitasów, czy innych instytucji pomocowych. NIKT nie okazywał im współczucia i szacunku. Byli gorsi, nie poradzili sobie. Emeryci i renciści - to było najgorsze ZUO. Żarli za nasze składki. Stary, komunistyczny pomiot zajmował numerki u lekarzy NAPRAWDĘ potrzebującym, pchał się bez potrzeby do autobusów w godzinach szczytu i przepychał w kolejkach. Wredne, roszczeniowe towarzystwo. Kolejne zło - to beneficjenci organizacji pro bono. ŻRĄ za nasze podatki. Następni w kolejce - to niepełnosprawni. ŻRĄ za nasze podatki. I dostają bonusy oraz gratisy. Przyzwoitych ludzi krew zalewa. Kraj bidą stał od morza do Tatr. Jeśli już miałeś jakąkolwiek pracę - musiałeś być skur_wysynem, żeby jej nie stracić. Lizać dupę szefom, podpier_dolić współpracownika, gnoić kolegów na polecenie janusza-skur_wysyna, bo jak tego nie zrobisz - wylecisz. A ktoś zajmie twoje miejsce. Ludzie, którzy w normalnych warunkach wydawali się całkiem spoko - dla kasy stawali się skur_wielami. Zakładali oszukańcze firmy, okradali najbiedniejszych w najbardziej bezwzględny sposób, proponowali niewolniczą pracę za półdarmo. Namnożyło się gangsterskich "mafii" bezczelnie i niemal oficjalnie łupiących tych, którzy jakoś przędli i dawali sobie radę. Nasilił się kidnaping, zabójstwa, kradzieże. Bezradna policja (i politycy), dla wymiernych korzyści, współpracowała z bandytami. Kobiety ze strachu przed ekonomiczną klęską - nie chciały zachodzić w ciążę. Urzędy wymyślały kuriozalne zarządzenia, rząd podejmował kuriozalne decyzje, sądy wydawały kuriozalne wyroki. Nikt nie czuł się bezpiecznie. Działo się. Mogłabym tak cały dzień. Zatem trudno się dziwić, że człowiek zostawiony sam sobie, zdany na siebie, niepewny jutra - zaczyna w końcu liczyć WYŁĄCZNIE na siebie. I dbać tylko sam o siebie. Propagowano "zdrowy egoizm", bo "jak sobie pościelisz - tak się wyśpisz". Przekonywano, że zadbać o siebie musisz sam - bo nikt inny tego za ciebie nie zrobi. Wszyscy w to uwierzyli, przyjęli za pewnik i oczywistą oczywistość. Dlatego obchodzi ich tylko własna dupa, własne problemy, własna wygoda i własne racje. Reszta - niech się buja. Doszło już nawet do tego, że z wielką wyrozumiałością, a nawet aprobatą, traktuje się cudze skur_wysyństwa, pod warunkiem, oczywiście, że walą w kogoś innego. Taka, rozumiesz, mentalność Kalego i 10 kilo hipokryzji. PS Dzięki za pozdrowienia. Są dla mnie. (Mam nadzieję, że między innymi.)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 października 2022 o 17:21

avatar Xynthia
3 3

@Armagedon: Dokładnie!

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
4 4

@Armagedon: O to, to. Dodać do tego ostatnio propagowaną mentalność "jesteś wyjątkowy, specjalny, płatek śniegu!" i masz sedno problemu. Każdy wymaga pełnej tolerancji w stosunku do siebie, nie oferując jej innym. Tak dla przykładu, moja ostatnia dyskusja z koleżanką z pracy. Pomstowała na brak tolerancji ludzi do "trudnych" dzieci. Tłumaczyła mi, że jej synek jest specjalny, nad wyraz emocjonalny i w wyniku tego czasem nie może ona nad nim zapanować. No i czasem zdarzy się, że jej synek ma "wybuch emocji" np. w autobusie czy w sklepie. I boli ją, że ludzie patrzą na nią z wyrzutem, gdy jej dziecko (9-letnie!) wrzeszczy na całe gardło, a ona stoi i czeka, aż mu przejdzie ("bo nie rozumieją, że on tak ma i tak musi"). Przy czym ona uważa, że nie powinna ani przepraszać, ani próbować usprawiedliwić, bo ona wymaga zrozumienia i tolerancji. Wtrąciłam, że są ludzie (np. ja), którzy mają nadwrażliwość słuchową, i takim ludziom krzyk jej dziecka może sprawiać nawet fizyczny ból. "To już nie mój problem, jak im przeszkadza, to niech wyjdą".

Odpowiedz
avatar Error505
3 3

wg. mnie to obie strony sporu maja rację. To zależy od perspektywy. Z perspektywy globalnej w przypadku choroby izolacja jest najlepszym rozwiązaniem dla przedsiębiorstwa lub przedszkola. Tracimy chwilowo jednego pracownika ale inni dzięki temu nie zachorują i będą mogli pracować. Jednak z perspektywy lokalnej może to wyglądać inaczej. Jak po raz kolejny zostanę z dzieckiem w domu to będę 1-wszy w kolejce do zwolnienia, nie dostanę awansu, zawalę ważny projekt czy spotkanie itp. To trochę jak np. z benefitami od państwa. Co do zasady 500+ jest złe ale nawet Ci co to wiedzę wezmą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@Error505: z drugim akapitem zgodzę się, bo takie samo było myślenie tej przedszkolanki, że jak kolejny raz pójdzie na l4 to zwolnią ją. Jednakże, jakby każdy brał l4 od razu, kiedy po prostu prycha i kicha byłoby po problemie. Jedno l4, nikogo nie zarażam i od nikogo się nie zarażę, bo od kogo, skoro każdy zdrowieje? No, ale wiesz, marzenie ściętej głowy. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2022 o 9:22

avatar Error505
2 2

@ingrami: No i to jest to co nazwałem globalną perspektywą. Ale lokalna też jest prawdziwa. Zwłaszcza w Januszeksach i na niskich pozycjach.

Odpowiedz
avatar Balbina
-3 5

@Error505: Czyli w perspektywie awansu(jak mi przeleci koło nosa)daję chore dziecko do przedszkola bo a nuż nie zauważą. I jakoś przetrzyma na środkach przeciwzapalnych do piątku. Mam rehabilitantkę. Pracuje na własnej działalności. I jak nie przyjmie pacjentów to nie ma kasy. Kredyt na gabinet i mieszkanie(wzięty przed tymi chorymi czasami) Dziecko do złobka-zaczyna chorować, więc do południa siedzi z dzieckiem po południu mąż a ona haruje do 22. I mnóstwo kasy jej sp..... plus klienci bo jak może dopiero od 17 to nie każdy się dostosuje. Ale jak sama powiedziała moje dziecko-mój problem.

Odpowiedz
avatar Balzakowa
4 4

A ja pragnę zauważyć, że takie zachowanie się rozszerza bo jest promowane. Jeśli naliczą z jakiegoś tytułu opłaty, to ten co będzie odwoływał uzyska zniżkę, czy się należy czy nie - bo się odwołał. Jeśli ktoś będzie uciążliwie i długo czegoś się domagał, to zazwyczaj to uzyska, nawet kosztem innych. Jeśli dzieciak kiedyś rzuciłby papier na przystanku, natychmiast zostałby przez ogół skarcony. Obecnie siedzi się cicho, bo jeszcze odpysknie. Naprawdę można tak wymieniać dość długo. Jest tak bo jest takie przyzwolenie i prawne i społeczne.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
1 1

@Balzakowa: Dokładnie. Do tego uczy się już od małego, że ma prawo nie myśleć i wymagać, że ktoś inny za niego pomyśli. Mamy zbyt opiekuńcze społeczeństwo.

Odpowiedz
avatar Semilinka
2 2

Tak po prawdzie ludzie tak się zachowują bo inni robią to samo. Jeśli ty nie pomyślisz i nie zadbasz o siebie nawet kosztem innych to nie zrobi tego nikt inny i zawsze będziesz poszkodowany. Nawet jeśli próbujesz się zachowywać z kulturą bardzo szybko zostaniesz przytłoczony przez chamstwo. Nie że bronię takiego zachowania. Ot to po prostu moje spostrzeżenia.

Odpowiedz
avatar irulax
0 0

Ogólnie zgadzam się z opinią: ludzie robią się coraz bardziej samolubni i aroganccy. Ale też życie rzadko jest czarno-białe. Czasami odprowadzasz dzieciaka do szkoły i jest OK, by po trzech godzinach dostać telefon: proszę zabierać dzieciaka bo jest chory. Najlepiej gdy szacunek jest odwzajemniony.

Odpowiedz
avatar ILLogic
2 2

@irulax Mam dwójkę dzieci, też mi się to zdarzyło. Tu chodzi o ludzi, którzy wiedzą że dziecko jest chore i robią to z premedytacją.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

W punkt. Pracuję w markecie i takie właśnie jest podejście - JA CHCĘ I JA MAM MIEĆ I NIC MNIE NIE OBCHODZI. Podobnie z parkowaniem, tragedia.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
3 3

Borze szumiący, to brzmi jak coś, co ja mogłabym napisać. Mojego narzeczonego regularnie "dręczę" dyskusjami na ten i podobne tematy xD. Nic mnie tak nie drażni jak właśnie skrajny egoizm, głupota i hipokryzja. Ludzie zapomnieli, że ich wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Narzucanie własnego zdania, opinii, wymaganie określonych zachowań od innych w imię własnej wygody, itp. Jakby tak ludzie przypomnieli sobie, że ich czyny mają konsekwencje, to od razu byłoby przyjemniej. Aspołeczne ze mnie stworzenie, a czasem wydaje mi się, że zachowuję się bardziej "społecznie " niż inni społeczni.

Odpowiedz
Udostępnij