Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gdy dziadek przeprowadził się na drugi świat, a babcia zdecydowała że ze…

Gdy dziadek przeprowadził się na drugi świat, a babcia zdecydowała że ze względu na stan zdrowia woli dom spokojnej starości niż kłopotanie rodziny codziennymi wizytami zawarłam z nestorką umowę. W zamian za dopłacanie do jej pobytu w bardziej ekskluzywnym ośrodku i obowiązkowe dostarczanie jej włóczki do dziergania oraz książek dostałam możliwość wprowadzenia się do ich mieszkania, bo jak babcia stwierdziła "co ma puste stać". Załatwiliśmy formalności cobym lokal dziedziczyła kiedy już odejdzie, dokumenty notarialne przyklepane, wszyscy zadowoleni...

Mieszkanie znajduje się w bloku zamieszkanym głównie przez seniorów, na osiedlu ze średnią wieku 65+. Często odwiedzałam dziadków i zawsze wszyscy byli mili, pożyczali sobie nawzajem cukier czy narzędzia, no istna idylla. Wydawało mi się też , że przynajmniej na klatce wszyscy mnie znają, bo na prośbę dziadków przy każdej wizycie pomagałam przy okazji z zakupami jakiejś pani Jadźce czy Helence albo wyprowadzałam psa pana Józka.

Ale jak tylko państwo mieszkańcy zobaczyli że babcia odjeżdża karetką do nowego miejsca zamieszkania to się zaczęło.
Nie wszystkie listy znajdowałam w skrzynce. Zanim zdążyłam powiadomić dostawców mediów wszelakich że proszę o wysyłanie rachunków na maila, kilkukrotnie znalazłam rozdarte koperty wetknięte między framugę a drzwi, lub na wycieraczce. Zajęta remontem i walką z mobbingiem w pracy zastanawiałam się gdzie to zgłosić, ale odpuściłam, bo i tak zaraz wszystko miało być elektronicznie. Któregoś razu wracając do domu zostałam zdybana na klatce przez zasuszoną panią Wiesię, która naubliżała mi że naciągnęłam babcię na tak drogi internet jak ona nie korzysta i za dużo wody leję, o prądzie już nie mówiąc. Tak, pani Wiesia wydłubywała z mojej skrzynki rachunki żeby je sprawdzać. Zapowiedziała że złoży na mnie skargę. Zlałam babę, myśląc że tylko ona jedna taka nawiedzona. Oj jakże się myliłam.

Kilka dni później poszłam do piwnicy z workami na śmieci i sporym plecakiem, przejrzeć kolekcję dziadka- nałogowego zbieracza przydasiów, oraz zostawić trochę swoich durnostojek na czas największego remontowego syfu. Wyobraźcie sobie, że rencista Józek z emerytką Jadźką zamknęli mnie w tej piwnicy. Przez drzwi grozili mi policją, wyzywali od złodziejek, narkomanek, zarzucali że w piwnicy rzekomo mieszkam i organizuję tam coś nielegalnego. Miałam klucze więc wyszłam, z nadzieją że podejście olewcze znowu zadziała. Otóż nie. Wyrwali mi torby ze śmieciami, próbowali szarpać za ubranie. Uciekłam na podwórko i noc spędziłam u chłopaka bo bałam się wrócić, kij wie co sąsiadom jeszcze strzeli do łba. Nie spodziewałam się takich akcji po ludziach którzy powinni mnie znać, pamiętać. Poszła na mnie skarga nr 2, za te narkotyki w piwnicy rzekomo.

Kolejne kilka dni później telefon od ekipy remontowej że nie ma prądu. Któryś z uczynnych mieszkańców zabawił się w elektryka i jak tylko słyszał wiercenie, wyłączał ogólny bezpiecznik na korytarzu. Była skarga nr 3 za hałasy, kilka wizyt straży miejskiej i policji. Do skrzynki nawrzucano mi przemiłych anonimów, słyszałam jak mnie obgadują na klatce. Van ekipy remontowej porysowano, na szczęście udało się to złapać na monitoringu i w końcu mam dowody przeciwko mafii staruszków.

Od jedynego mieszkającego w bloku sąsiada młodszego niż 60 lat dowiedziałam się, że on po kupieniu mieszkania przechodził prawie to samo. Sądził się, ale nic nie ugrał bo niewystarczające dowody. Usłyszawszy o sytuacji babcia zrobiła sobie wychodne i uparła się by zapukać do każdych drzwi i w żołnierskich słowach powiedzieć dawnym znajomym co o nich myśli. Po tym się uspokoiło, ale mam wrażenie że to nie koniec moich przepraw, bo niedługo wprowadza się chłopak. Kolejna nowa twarz, kolejna kampania wojenna?

sąsiedzi

by ~makaronzdzemem
Dodaj nowy komentarz
avatar xpert17
3 5

Jest taki film Polańskiego "Lokator". Polecam.

Odpowiedz
avatar fursik
8 16

Nie dość, że nowa twarz, to jeszcze nieślubna. Przygotuj się na szmaty, alfonsów itp. I wszystko zgłaszaj na policję.

Odpowiedz
avatar timka
2 2

@fursik: a skąd oni mają wiedzieć czy są po ślubie czy nie? ja bym powiedział, żę co ją/jego obchodzi kto to jest, nie ich mieszkanie to nie ich sprawa i tyle

Odpowiedz
avatar didja
-1 7

To chyba musi być jakiś mały blok ze wspólnotą z silnymi więzami i poczuciem przynależności terytorialnej? Mieszkałam przez pierwsze 40 lat życia w bloku z wielkiej płyty. Ludzie, którzy wprowadzali się pod koniec lat 70. jako młode osoby w wieku 25-35 lat (w większości) po 30-35 latach osiągnęli wiek mniej lub bardziej zaawansowany emerytalnie. Część osób odeszła do światłości bez podwyżek, część, głównie w pierwszej dekadzie obecnego millenium, wyprowadziła się do pobudowanych domów i albo mieszkania zostawiała już dorosłym dzieciom, albo sprzedawała. Słowem - po roku 2000. zaczął się intensywny ruch w inwentarzu lokatorskim. Ale jedyna działalność ostałej starej części mieszkańców, to rozmowy w windzie, że, kurczę, coraz mniej nas tu zostaje, człowiek coraz więcej ludzi w ogóle nie zna i poza dzień dobry nie wychodzi. U mojej babci było podobnie, tylko bardziej :). Blok z początku lat 60., mniejsze miasto i cztery piętra bez windy, razem 25 mieszkań. I tak gdzieś do 2010 był układ mniej więcej 60% mieszkańców w wieku 80+ i reszta młodych, przy czym część to wnuki zmarłych seniorów. Też takich jazd nie było. Wiem, że dwa przypadki to żadna statystyka. Ale trochę mnie zdziwiła Twoja historia. Jesteś pewna, że chodziło tylko o nową twardz, a nie np. o przeszkadzający sąsiadom hałas remontu, a podane argumenty były tylko pretekstem?

Odpowiedz
avatar timka
3 3

@didja: Tylko zauważ, że tam gdzie Ty mieszkasz i twoja babcia mieszkała to się więcej niż jedna osoba wprowadziła nowa, to też jest inaczej

Odpowiedz
avatar Frugo
8 8

Może być też tak, że lokalna starsza ekipa nie przywykła do działań remontowych - a te potrafią być przecież mocno uciążliwe - i właśnie ten temat jest powodem wszystkich akcji przeciwko Tobie ("no patrz pani, przyszła gówniara i się rządzi i hałasuje" itd). Po latach mieszkania w domku przeprowadziłam się do bloku. Z pełną świadomością, że w dzień zawsze ktoś ma prawo coś robić - tłuc kotlety, składać meble, remontować mieszkanie, itp. Okazało się, że pewna starsza pani, mieszkająca dwa piętra niżej, nijak nie mogła zaakceptować tego, że nad nią (a pode mną) nie mieszka już jej koleżanka staruszka, której w ogóle nie było słychać, tylko kolejni młodzi, pełni energii lokatorzy (syn zabrał ją do siebie, a lokal wyremontował pod wynajem). I mniej więcej pięć razy dziennie, a czasem i nocą, całą klatkę zrywało na równe nogi jej walenie w kaloryfery, bo - za głośno chodzą, za głośno rozmawiają, za głośno sr..ją, i tak dalej. (Inna sprawa, że blok paskudnie akustyczny, wręcz przezroczysty.) Za pierwszym razem mało nie dostałam zawału. Po kolejnych kaloryferowych dzwonach poszłam zrobić wywiad do innej, miłej sąsiadki. Opowiedziała mi całą historię o nadwrażliwości tamtej pani i obiecała, że spróbuje jeszcze raz z nią pogadać, strasząc ją, że w końcu rozwali któryś kaloryfer i wszystkich zaleje. I chyba udało jej się przekonać tę hiperwrażliwą staruszkę, gdyż potem był już spokój. A pół roku później rodzina zabrała ją do siebie. W naszej klatce (15 mieszkań, 4 piętra) wszyscy starają się przestrzegać ogólnego spokoju i ciszy nocnej. Na porządku dziennym są remonty, wymiany drzwi, mebli i tak dalej. Lecz nie ma mowy o muzyce na full, o trzaskaniu drzwiami, czy nocnych imprezach. Jedni z lokatorów "przepływowych", którzy olewali sąsiedzkie prośby o spokój, otrzymali dość bolesne "pouczenie" (policja, mandat, wizyta właściciela i zagrożenie wyrzuceniem, wraz ze spłatą kilkumiesięcznej należności za okres wynajmu, zapisany w umowie). Tak więc, w budynkach wielorodzinnych wszystko jest możliwe i zależy od poziomu empatii każdej ze stron. A że starsze osoby rzadko bywają skłonne do ustępstw, no to... Powodzenia w przetrwaniu życzę ;)

Odpowiedz
avatar timka
1 1

@Frugo: U mnie w bloku jest większość starszych mieszkańców a jeden pan od lat co roku coś remontuje przez kilka miesięcy- nie zawsze jest tak, że to remont przeszkadza.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Frugo: zyje z nadwrazliwoscia, konkretnie z mizofonia, 25 lat pierwsza inwestycja we wlasne mieszkanie to wygluszenie ale w zyciu nie wpadlabym na to, by w ten sposob uprzykrzac zycie wszystkim w bloku

Odpowiedz
avatar annabel
9 9

Przeprowadzilam sie 5 miesiecy temu do domu, gdzie jest 6 mieszkan, wszyscy od milion lat tu mieszkaja, do tego jestem obcokrajowcem. Na poczatku zapukalam do kazdego sasiada, przedstawilam sie, niby wszystko ok, ale i tak pierwsze tygodnie byla nagonka- sasiadka mnie zrugala ze wyrzucam pety z balkona (wiec wytlumaczylam ze nigdy nie palilam i nikt znajomy u mnie nie pali), kontrola poczty, kontrola kto do mnie przychodzi i przepytywanie tych osob na klatce. Mimo wszystko zacisnelam zeby, upieklam pare ciast, poczestowalam pare razy i sie uspokoilo. Ale milo nie bylo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Dziewczyno, dlaczego nie nagrałaś jak ta Wiesia czy jak jej tam naskakuje na Ciebie za Twoje rachunki? Byłby pyszny dowód na kradzież czyjejś korespondencji, oraz wgląd w nią osoby nieuprawnionej. Co do zamknięcia Cię w piwnicy, to juz bezprawne pozbawienie wolności, no bez jaj, zrób coś z tymi moherami, bo to już się chore robi!!!

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@LwiatkozCintry Otwieranie korespondencji też jest przestępstwem zagrożonym odsiadką do dwóch lat.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

art. 267- naruszenie tajemnicy korenspondencji art. 189- bezprawne pozbawienie wolnosci art. 212- znieslawienie art 217- naruszenie nietykalnosci cielesnej art. 190a- nekanie plus zniszczenie mienia nagrywac, zbierac anonimy, reagowac

Odpowiedz
Udostępnij