Historia czerwony_parasol o Anglikach-śmieciarzach, a zwłaszcza fragment o Polakach nierzucających petów gdzie popadnie popchnęła mnie do napisania czegoś od siebie.
Może tylko w Anglii nasi rodacy potrafią nie sadzić po sobie wszędzie petunii? W Polsce naprawdę nieliczni zdają się wiedzieć, do czego służy popielniczka przy koszu i sam kosz na śmieci. Gdzie nie spojrzeć - pety. Na chodnikach, na trawie, na jezdni, w rabatach kwietnych, ba, nawet w pojazdach komunikacji miejskiej! Choćby stał pół metra od kosza, to przecież przyjemniej wyrzucić wypalonego papierosa komuś pod nogi.
No nie cierpię, mam wręcz alergię na palaczy-śmieciarzy.
Dlatego też od razu zwróciłam uwagę panu, który widząc mnie wracającą do swojego tramwaju (po zakończeniu przerwy na pętli) pośpiesznie zgasił papierosa o tablicę rozkładową i rzucił go pod nogi. Jaki szok wywołałam, jakie niedowierzanie! Bo dlaczego miałoby mi to przeszkadzać?! Pan spieszył się do tramwaju! Miałby spóźnić się do pracy, żeby wyrzucić niedopałek jak kulturalny i myślący człowiek? Co za brednie!
Inna sytuacja. W takich przypadkach już niestety nie mam jak zwrócić uwagi. Wjeżdżam na przystanek, pan/pani pali papierosa. Otwieram drzwi, pasażerowie wchodzą/wychodzą, pan/pani nadal pali. Powoli kończę obsługiwać przystanek, pan/pani podchodzi do wagonu, blokuje drzwi nogą/ręką i kończy palić. Na sygnał ostrzegający przed zamykającymi się drzwiami pan/pani zaciąga się porządnie ostatni raz, pizga petem na przystanek i dopiero wsiada.
Wspólne, czyli niczyje?
przystanek
W miastach, w których regularnie bywam, faktycznie zauważyłam, że w ostatnich latach jest jakby mniej "zwykłych" śmieci, tylko nie wiem, czy to kwestia tego, że ludzie mniej śmiecą, czy jest więcej osób sprzątających. Ale jeśli chodzi o niedopałki to dalej wszędzie się walają.
OdpowiedzNiestety ale ani razu nie widziałam palacza na spacerze, który nie rzucał byle gdzie peta. Wszyscy palacze, których spotkałam to śmieciarze, którzy potrafią podejść i stanąć przy dziecku i dmuchać dymem. Ostatnio na targu, sprzedający kazał odsunąć się staremu panu, który palił. Oczywiście nie zareagował, dokończył i rzucił na ziemie peta
Odpowiedz@AnitaBlake: Moja matka, gdy jeszcze paliła, nigdy nie rzucała niedopałków na ziemię. Nigdy. Ale sądząc po ilości niedopałków na ulicach (a pamiętajmy, że są też niestety przypadkiem zjadane przez zwierzęta, więc i tak widzimy ich mniej) była w mniejszości.
Odpowiedz@Ohboy ano była. Ja zawsze wyrzucałem do kosza pety, ewentualnie gasiłem o podeszwę buta i wkładałem z powrotem do paczki.
Odpowiedz@Ohboy: oj, tak jest w mniejszości. Niestety rodzice palący, brat też i nie należą do tej mniejszości :( wstyd. Dobrze, że są jednak tacy co po sobie sprzątają. Chociaż przyznam że to szok, pozytywny, ale szok, że ktoś myśli :)
Odpowiedz@AnitaBlake: Ona chyba nigdy nie wyrzuciła żadnego śmiecia poza kosz (czasami wręcz podnosi po innych, jak widzi, że coś leży obok kosza lub np. w lesie), więc i dla mnie normalne jest niesienie śmiecia w ręce/kieszeni do czasu aż będzie gdzieś kosz. Jednak jak człowiek widzi takie zachowania od małego to potem nawet nie rozważa innych opcji.
OdpowiedzFlaki mi się wywracają jak czytam te komentarze. Awangarda piekielnych w ataku, święto_jebliwe towarzystwo, zawsze i wszędzie dbające o porządek i praworządność, tępiące palaczy i ich pety. Brawo wy!
Odpowiedz@Bedrana Jeśli przez dbanie o porządek rozumiesz nie zostawianie syfu po sobie, wyrzucanie śmieci do kosza, a nie na ulicę, to tak, dbam o porządek. A ty wal się na ryj z takim podejściem. A najlepiej wsadź sobie swoje pety poniżej pleców.
Odpowiedz@Bedrana: Jakież ty masz niskie standardy, jeśli uważasz, że nie śmiecenie czyni nas świętymi. Fajnie pokazałeś poziom ludzkich kopciuchów*. *dotyczy tylko tych, którzy rzucają pety na ziemię.
Odpowiedz@pasjonatpl: Tobie mogę wsadzić.
Odpowiedz@Bedrana Twoje pety, twój problem i twoja odpowiedzialność. Mam gdzieś, co z nimi zrobisz, ale nie śmieć. Możesz je nawet zeżreć.
Odpowiedz@Bedrana xD od razu widać, kto jest syfiarzem :)
Odpowiedz@Honkastonka: najśmieszniejsze jest to, że pewnie wali pety gdzie poadnie i się oburzyła na nazwanie jej śmieciarzem (śmieciarką?).
Odpowiedz@Bedrana: o widze nozyce sie odezwaly, smierdzaca palaczka wywalajaca pety gdzie badz poczula sie urazona ;)
OdpowiedzW drugiej sytuacji nawet bardziej mnie wpienia, że potem ostatnie zaciągniecie się jest wydychane w zamkniętym już tramwaju. Nawet, jak większość uda się wydmuchać przez szparę w zamykających się drzwiach to i tak niemiłosiernie taka osoba capi i nie trzeba być super blisko, żeby to czuć. W ogóle chęć bliskiego stawania naprzeciwko innych w połączeniu z paleniem jest odrzucające. Nie mam nadwrażliwości na dym, powiedziałbym nawet, że mam słaby węch, więc jak dla mnie coś capi, to musi naprawdę intensywnie walić.
OdpowiedzNiestety norma. Moi znajomi przy mnie paląc bez wahania rzucają nam pety pod nogi. Zero zrozumienia, że to to samo co np. papierek po batonie
OdpowiedzW Polsce jest ryzykownie zwrócić komuś uwagę- zawsze trzeba się liczyć, że w odpowiedzi zostanie się agresywnie zwyzywanym, lub napadniętym fizycznie, taki wschodni klimat.
OdpowiedzSama palę i mnie to denerwuje. Tak samo jak palenie na przystankach - naprawdę ciężko odejść kawałek dalej? Poza tym u mnie w mieście w każdym śmietniku jest wydzielone takie małe miejsce na pety. A śmietników mamy sporo, tak naprawdę idąc normalnym tempem to droga od jednego śmietnika do drugiego zajmuje 5 minut.
Odpowiedz