Ostatnio, będąc w rodzinnym mieście, wpadłam przez przypadek, na koleżankę z liceum. I tak przypomniała mi się historia z nią związana.
Koleżanka (niech będzie jej Natalia), chcąc sobie dorobić, postanowiła pracować przez wakacje w sadzie.
A, że jej wujostwo, taki posiadało i akurat zaczynały się zbiory, z chęcią się tam "zatrudniła". Ujęłam to w cudzysłów, bo choć miała już skończone 18 lat, to pracowała tam na czarno, beż żadnej umowy.
Dodatkowo miała u wujostwa spać i dostać wyżywienie. Niby wszystko pięknie i ładnie. Niestety tylko z pozoru.
Po pierwsze szybko pojawiły się problemy z tym, że dziewczyna wg jej krewnych, zużywała za dużo wody, bo w upalny dzień myła się rano i po pracy. O co były wieczne afery.
Z tego co Natalia mówiła, wcale się tam godzinami nie kąpała, ale ciężko było nie wziąć prysznica będąc całą przepoconą po ciężkim dniu pracy, czy nie umyć rano choćby zębów. Jej wujostwo wcale do biednych nie należało, za to do chorobliwie oszczędnych i owszem.
Wisienka na torcie, jednak pojawiła się na samym końcu "współpracy".
Po zbiorach, krewni stwierdzili, że dziewczyna otrzyma jedynie połowę pieniędzy za całą swoją pracę przez 2 tygodnie, ponieważ oprócz częstego korzystania z łazienki za wiele jadła (z tego co pamiętam Natalia zawsze była chuda jak wiór), za dużo wypijała wody (tak, dobrze czytacie...), a tak w ogóle, to powinna im była pomagać za darmo, bo to rodzina.
W następnym roku, ku ich zdziwieniu, zatrudniła się w innym sadzie, gdzie normalnie jej zapłacono za ciężką pracę.
Skoro koleżanka jadła tam i piła, to oczywiście, że generowała dodatkowe koszty. Poza tym ja osobiście, tak, pomagałam rodzinie bezinteresownie również w sadzie. I nie chciałam za to nawet grosza. Więc to wcale nie jest powiedziane, że rodzina musi płacić za pomoc, szczególnie jeśli chciała ona kąpać się codziennie, a jej krewni byli w starszym wieku i uważali, to za fanaberię. Ich dom, ich zasady. Mogli nie zapłacić jej nic, niech się cieszy. A to, że poszła pracować do tego w inne miejsce, tylko dla pieniędzy, zostawię bez komentarza. To co, że zarobiła mniej w sadzie u rodziny? Jeśli jest się młodym, przeważnie się mniej zarabia, tak już jest, bo starsi być może nie mają już tyle siły? A nawet jeśli wujostwo nie było w wieku starszym, ale załóżmy średnim. Może w młodości już się napracowali i chcieli sobie zwyczajnie trochę odpocząć, żeby ktoś z rodziny ich odciążył? Młoda miała sobie zbijać bąki całe wakacje, albo zarabiać gruby hajs?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2022 o 11:35
@Livka90: wszystko zależy od tego, jak się umówili. Jeśli było ustalone, że oprócz zapłaty (w określonej z góry kwocie) dostaje też zakwaterowanie i wyżywienie, to wujostwo powinno się wywiązać z umowy. To, co zrobili, to nic innego jak złamanie warunków umowy i ordynarne wydymanie pracownika. Swoją drogą w myśl polskiego prawa umowa zawarta ustnie też jest ważna. Problem taki, że żadna ze stron niczego nie udowodni drugiej. Dlatego jak w grę wchodzą większe pieniądze, to lepiej zawsze mieć wszystko na papierze, nawet jeśli to rodzina.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: Szczególnie jeśli jest to rodzina. ;)
Odpowiedz@Livka90: Fajną masz mentalność podnóżka.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: Dlatego w takie układy z rodziną się nie wchodzi. Zawsze któraś strona czuje się wydymana.
Odpowiedz@Livka90: no rzeczywiście, że śmiała pójść gdzieś indziej DLA PIENIĘDZY zamiast tyrać dla wujków za półdarmo. Kurde może ja też tak zacznę wymagać od swojej rodziny, żeby zapie9dalali dla mnie za darmo. Siostrzeńców i bratanków mam ze 20 sztuk, jak nie więcej, nic tylko zakładać biznes i niech tyrają dla mnie, bo ja jestem ciotka.
Odpowiedz" Młoda miała sobie zbijać bąki całe wakacje, albo zarabiać gruby hajs?" Naprawdę jestem bardzo ciekaw, gdzie można zarobić gruby hajs na pracy przy zbiorach. Oświeć mnie. Poza tym czym innym jest pomoc rodzinie raz na jakiś czas, ot przyjdę na parę dni i pomogę im pozbierać jabłka, a czym innym harówa na pełny etat (albo i dłużej). Wtedy to normalne, że traktuje się to jako pracę zarobkową, niezależnie od tego, czy to rodzina. Chyba że później ma się jakieś udziały w zyskach albo tak samo na tę rodzinę można liczyć, że oni też w czymś pomogą. Inaczej to jest tylko skąpstwo i próba dymania kogoś, bo przecież od rodziny będzie pieniądze brać? Swoją drogą to wielu bogatych ludzi to skąpcy. I nie chodzi mi o racjonalne oszczędzanie, tylko takie skąpstwo, jak w tej historii, żeby maksymalnie oszczędzać nawet, jak sytuacja wcale tego nie wymaga, i jak najmniej za wszystko płacić, w tym za czyjąś pracę, czyli dorobić się czyimś kosztem.
OdpowiedzMnie przy zbiorze malin dziewczyna opowiadała, jak pracowała w innym miejscu i za korzystanie z toalety była pobierana opłata. Toaleta była drewnianą sławojką na środku pola.
Odpowiedz