Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mój mąż jest osobą, która lubi pomagać innym. Piszę to szczerze i…

Mój mąż jest osobą, która lubi pomagać innym. Piszę to szczerze i nieironicznie. Przewieźć rzeczy przy przeprowadzce? Przypilnować zwierzaka? Zrobić zakupy? Nie ma problemu. Jest jedynie wyczulony na naciągaczy i cwaniaczków. Za bardzo się na swojej dobroci nie przejechał... aż do zeszłego miesiąca.

Jechaliśmy na ślub i wesele znajomego. Uroczystość na totalnej pipidówie, gdzie psy szczekają tyłkami, a internet nosi się wiadrami (choć sala bardzo ładna). Dojazd tam równie nieciekawy, bo najbliższa stacja jest ponad 20 km dalej, stamtąd do miasta wojewódzkiego i dopiero można gdzieś dojechać.

Na imprezie poznaliśmy parę w podobnym do nas wieku. W jedną stronę tak się właśnie tarabanili przez pół dnia, spóźnili się na samą ceremonię i narzekali, że wydali 70 zł na głowę. Zaproponowaliśmy, żeby się z nami zabrali, jesteśmy z jednego miasta i nawet nie mieszkamy od siebie daleko. Dziękowali wylewnie, że tyłki im ratujemy i w ogóle.

Podróż minęła bez zakłóceń, przespali 80% trasy. Podstawiamy ich do domu (nowe osiedle deweloperskie, aż nieco pozazdrościłam - o wiele lepszy standard, niż nasza stara kamienica). Podczas wypakowywania pytam się męża, czy kasę weźmie teraz, czy bierze od nich telefon. On nieco beztrosko odpowiada, że zgadają się jakoś. No dobra, dla mnie średnio rozsądne, bo żadnego kontaktu poza imionami nie mamy, ale ok.

Po kilku dniach zorientowałam się, że temat nieporuszony, a paliwo za darmo nie jest. Piszę do pana młodego, czy może dać kontakt do nich. Mąż pisze, że za paliwo wyszło 50 zł os osoby, czy wolą przelewem czy blikiem na telefon. I się zaczęło. Podwożony wypisuje, że jak może chcieć na nich zarobić, że satysfakcja z niesienia pomocy powinna mu wystarczyć, że zabawiał rozmową (ehe... na dodatek zostawił puszę po napoju w drzwiach), że po co sobie psuć kontakty takimi drobnostkami. Po czym on i jego dziewczyna zablokowali nas oboje. Milusio.

Technicznie w plecy z kasą nie jesteśmy, i tak byśmy jechali, ale i tak potraktowanie było takie, że pomagać się chwilowo odechciało.

pomaganie

by ~plackilubie
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
15 15

Ustaliliście tę zrzutkę proponując podwiezienie czy dopiero po?

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@Michail: No, właśnie pytanie zasadnicze. Jeśli zaproponowaliście po prostu podwózkę, to niestety mogli uznać, że nic nie oczekujecie w zamian. Może w dobrym tonie byłoby, aby sami zaproponowali zwrot kosztów benzyny, ale cóż... Jest też opcja, że gdybyście powiedzieli, że podwieziecie za podział kosztów pół na pół - tak szczerze, to już z pomocą niewiele ma wspólnego, zwykła sytuacja typu "ugadajmy się i oboje skorzystajmy" i istnieje duże prawdopodobieństwo, że woleliby jednak się "tarabanić" pociągiem.

Odpowiedz
avatar Samoyed
8 10

Kasa za podwiezienie, skoro i tak tam jedziecie? I to wyglada na to, ze nie uzgodniona wczesniej? To nie jest pomoc, twoj maz nie ma dobrego serca, tylko leb do interesow. Ja chyba w jakis innym swiecie zyje, serio.

Odpowiedz
avatar marcelka
7 7

Pytanie najważniejsze: czy kwestię zrzutki na paliwo jasno i precyzyjnie dogadaliście już na weselu? Jeśli tak i oni potem wykręcili się od płacenia - piekielność po ich stronie. Jeśli nie - mieli pełne prawo uznać, że to po prostu przysługa, zwłaszcza, że jechaliście w to samo miejsce, więc nie musieliście nadkładać drogi i piekielne jest z waszej strony oczekiwanie/domaganie się pieniędzy. Pomoc z samej definicji jest bezinteresowna. Za pieniądze to po prostu usługa.

Odpowiedz
avatar janhalb
5 5

Tu są dwie sprawy. Pierwsza - jakbym musiał kogoś odwieźć nadkładając 50 km, to pewnie poprosiłbym o dołożenie się do paliwa. Ale jak wracam TĄ SAMĄ DROGĄ, czyli i tak pokoje tę samą trasę, co wracając samemu do domu? Sugerujesz, że samochód obciążony dwiema dodatkowymi osobami spalił paliwa za 100 zł więcej? Trochę to jest "januszowanie", z całym szacunkiem. Druga sprawa: jeśli już uważacie, że oni powinni dokładać się do paliwa, to powinniście to jednoznacznie ustalić PRZED ruszeniem w powrotną drogę.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 7

Mają szczęście, że nie zaprosiliście ich jeszcze na obiad. Wtedy dopiero dostaliby rachunek…

Odpowiedz
avatar Samoyed
5 5

@Crannberry: A wiesz, ze to samo mi przyszlo do glowy? Strach sie z takimi zadawac. Zapraszaja na kawe, milo sie gawedzi, po czym zbierasz sie do wyjscia, a oni: karta czy gotowka? I doliczaja amortyzacje foteli...

Odpowiedz
avatar marcelka
3 3

@Samoyed: piękny komentarz i ta amortyzacja foteli - w punkt <3 Swoją drogą, jakby mi ktoś zaproponował podwiezienie, jakbym temu komuś już "wylewnie podziękowała" - jak osoby z historii, co świadczy wg mnie o ich przekonaniu, że pomoc miała być za darmo, wysiadła z auta i pa-pa, nawet wtedy bez słowa zwrotu za paliwo, a po iluś dniach by się do mnie odezwał jakiś w sumie - pomijając tę podwózkę - nieznany typ, że mam zapłacić, to chyba też bym zablokowała kontakt.

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
1 1

Zgadaliście się, że możecie ich zabrać, bo i tak jedziecie w to samo miejsce. Jeśli nie ustalilście, że na paliwo się zrzucacie, to każdy pomyślał, co pomyślał. Dla was oczywiste, że mają się zrzucić, dla nich oczywiste, że wzięliście ich z dobroci serca, skoro mąż taki pomocny. Wszystko wynika prawdopodobnie z niedogadania. Nawet przy wysadzaniu nie wspominaliście o sposobie rozliczenia, nie wymieniliście się numerami. Dla mnie byłoby to potwierdzenie, że nic nie chcecie. Ja ze swojej strony bym akurat coś zaproponowała, nawet jeśli nie było ustaleń, ale są też ludzie, którzy biorą, jak dają. Każdy ma inne podejście, więc takie rzeczy trzeba ustalać, w szczególności jak się zabiera kogoś obcego. Też im się nie dziwię, że was zablokowali, bo zachowaliście się dziwnie, odzywając się dopiero po kilku dniach, skoro (wnioskuję z historii) nic w tej sprawie nie ustalaliście.

Odpowiedz
Udostępnij