Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Drodzy hejterzy rodziców i dzieci. Jest dokładnie tak, jak piszecie. Rodzice z…

Drodzy hejterzy rodziców i dzieci. Jest dokładnie tak, jak piszecie. Rodzice z dziećmi mają was po prostu w dupie.
Tak, to to wy piszecie na okrągło wszędzie, gdzie się tylko da, komentarze o hodowaniu, a nie wychowywaniu dzieci, o tym, że kiedyś to było, kurrrrła, a dzisiaj madki z bachorami łażą gdzie chcą i mają wszystkich w dupie. I macie rację. Dokładnie tak jest.

Mam was w dupie. Idąc do supermarketu mam was w dupie. Nie, nie mam zamiaru wychodzić z ryczącym dzieckiem ze sklepu, bo wam przeszkadza jego ryk. Nie mam zamiaru zaklejać mu buzi taśmą klejącą, żeby się nie darł. Podejmę działania zgodne z moimi metodami wychowawczymi, ale nie, nie będę przerywać zakupów, bo was głowa boli, jesteście zmęczeni itd. Wiecie dlaczego? Bo wy też macie w dupie, że mam w domu męża po poważnej operacji, który nie jest w stanie ani nic zrobić w domu ani zająć się dzieckiem, a do tego sam wymaga opieki. Macie w dupie, że jeśli tych zakupów nie dokończę, to cała nasza trójka pójdzie głodna spać. Dla was i tak jestem roszczeniową madką z rozdartym bachorem i jedyne, co potraficie to wygłaszać wasze mądrości typu
- Zostaw dziecko u sąsiadki;
- A gdzie tatuś? Nie ma, co? Trzeba było nogi trzymać razem;
- Przylać w dupę i się skończy!!!

Dokładnie, nie mam również zamiaru bić mojego dziecka dla waszej chorej przyjemności. Tylko dlatego, że was stary napierniczał kablem od żelazka i uważacie, że było to świetne, nie znaczy, że każdy lubi takie rozrywki. Jak wam się tak podoba bicie, to są panie, które takie usługi świadczą.

Nie mam również zamiaru nie zabierać dziecka do kawiarni i restauracji, bo wam przeszkadza, że dziecko głośno gada. O wiele ważniejsze jest dla mnie to, aby dziecko nauczyło się zachowania w takich miejscach niż to, żeby nie urazić przewrażliwionych panienek i starych bab, u których głośniejszy ton wywołuje atak serca. Serio, mam to gdzieś. Jeśli rozmowa pół tonu głośniejsza niż normalna tak na ciebie działa, to ty masz problem i powinieneś siedzieć w domu.

Również, nie mam zamiaru na placu zabaw łazić za dzieckiem krok w krok. Dokładnie tak, wyciągnę telefon i będę scrollować fejsa. Dlatego, że to mój jedyny czas względnego spokoju w ciągu dnia. Tak więc gapcie się ile chcecie i puszczajcie dyskretne komentarze o madce 500+, którą tylko telefon obchodzi. Aha, na placu zabaw nie mam zamiaru dzieciaka uciszać. Od tego jest plac zabaw, żeby dzieciak się wyszalał. Nie pasi? Nikt ci przy placu zabaw nie każe siedzieć.

Podsumowując - tak, to ja, ta madka, która ma was w dupie. Dlatego, że wy macie w dupie mnie i moje dziecko. To waszym standardowym tekstem jest "twój bachor, twój problem". W związku z czym, skoro tak bardzo macie rodziców z dziećmi w dupie, zadajcie sobie pytanie, dlaczego my mielibyśmy was nie mieć w dupie?

madka 500+ bachory kaszojady gowniaki

by ~MADKA
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
51 53

Ale większości osób krytykuje nie to, że dziecko płacze w markecie czy głośno się zachowuje w restauracji, tylko o kompletny brak reakcji rodziców na takie zachowanie. Sama piszesz: "O wiele ważniejsze jest dla mnie to, aby dziecko nauczyło się zachowania w takich miejscach" - zgadzam się, no ale żeby się nauczyło, to trzeba dziecku pokazać, wytłumaczyć, zwrócić uwagę, a nie liczyć na to, że za którymś razem samo ogarnie. Poza tym dziecko jest jak gąbka, chcąc nie chcąc chłonie i odwzorowuje postawę rodziców. Może warto się zastanowić, czy postawa "mam wszystkich w dupie" jest właśnie tą, którą chcesz przekazać?

Odpowiedz
avatar marcelka
25 27

@Chrupki: ależ to oczywiste, że rodzice nie mają magicznej różdżki, którą w sekundę uspokoją płaczące czy zachowujące się w niewłaściwy sposób dziecko, ale chodzi o ich reakcję, żeby jakaś była. Wg mnie na tym polega wychowanie - że rodzic tłumaczy, pokazuje, wyjaśnia, a nie że wzrusza ramionami i ignoruje swoje dziecko. Że czasem to tłumaczenie nie przynosi natychmiastowego skutku i dziecko dalej robi swoje? No tak bywa, ale przedmiotem krytyki nie jest zachowanie dziecka tylko rodziców - a dokładnie częsty brak reakcji z ich strony. Wychowanie to proces, a nie że "samo się" zrobi. I oczywiście, rodzice też bywają zmęczeni, kogoś boli głowa, ktoś martwi się pracą - ale to nie tłumaczy braku reakcji. I fakt, są czepialscy, którzy się przyczepią do byle czego, ale jeśli Autorka historii tak często spotyka się z negatywnymi komentarzami, to może jest w nich jakieś ziarno prawdy? To trochę jak w powiedzeniu, że jedna osoba może się mylić, druga może nie mieć racji, ale jak trzy różne osoby mówią ci to samo, to warto się chociaż zastanowić.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
-4 10

@marcelka: tak mi przyszło do głowy że nie raz w domu coś mówię i jest obraza majestatu i ryk na pokaz,który przeczekuję. Może to takie sytuację? Wtedy część ludzi nie widzi początku a tylko czekanie. W ciągu prawie 6 lat raz mi się zdarzyło że ktoś coś do mnie powiedział. Pomikam rodzinę bo tej wiecznie coś nie pasi Dość niedawno byłam na rynku, jakaś ukrainka miło zagadnęła że pracuje w tym przedszkolu co córka chodzi. Za chwilę doszła jej koleżanka z dzieckiem. Dała małemu synkowi piłkę z wózka. Moje jadły lody więc nawet nie ruszaliśmy się z ławki. Do tej matki i chłopca podbiegło dwóch chłopaczków i że też by chcieli pograć piłką po polsku mówią. Ta się zgodziła. Oczywiście zabrali piłkę. Coś tam rozmawiam z tą matką i pytam o tą piłkę bo jej syn płacze że jego piłkę zabrali. Ona nie wie co zrobić widzi że ojciec dzieci nie reaguje, ja poradziłam pójść po swoją własność i tyle. Młode moje zjadły i lecą na plac zabaw, więc ja za nimi. Niedługo na plac zabaw wbiegli chłopcy kopiąc piłkę do ogródka restauracji. Ze 3 minuty później ta matka z dzieckiem doszła i rozmawia ze mna, nie wie jak o tą piłkę poprosić itd. Więc mówię (a mam głos nie cichy, stanowczy) do chłopców że jak się pożycza coś to się oddaje i piłkę należy zwrócić. Dzieci pobiegły i oddały piłkę. Parę minut minęło i jeden z chłopców (nie wiem czy ten sam czy inny) moją młodszą popchną na mostku, a że mogła spać to ogólnie mówię że uważajcie trochę na mlodsze dzieci bo mogła spaść. Kontem oka widzę że starsza podpatrując innych przez ogrodzenie chce przełazić więc już głośno wołam do niej "przez ogrodzenie się nie przechodzi itd". Jak nagle chłop nie wejdzie na plac zabaw i do mnie "co ja uwagę zwracam wszystkim. I coś w stylu czy to moje dziecko. Oj zdziwił się że na własne dziecko krzyknęłam i że uwagę zwróciłam wcześniej bo młodszą prawie zrzucił ktoś. Upomniał chyba syna z tego wszystkiego i na odchodne o piłkę się czepił że nie powinnam uwagi zwracać. Pousmiechalysmy sie z innymi matkami i nikt już nic nie powiedzial xD zreszta zanim tekst wymyslilam jego nie bylo na placu zabaw, a ja nie widzialam sensu isc i tlumaczyc xD

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
5 19

@marcelka: no i wlasnie jesli tlumaczenie nie przynosi skutku to nalezy wyjsc i nie byc uciazliwym dla innych. A autorka po prostu pokazuje postawe mnie sie nalezy zrobic zakupy i mam w dupie wasz komfort. No to w takim razie przyzwolenie powinnismy tez dac na sranie na srodku sklepu bo mnie sie chce kupe i mam w dupie cudzy komfort.. macanie rekami pieczywo, gdzie sie wczensiej drapalo po dupie bo ja wole rekami wymacac ... itd.. Wlasnie taka postawe prezentuje autorka.. Swoja droga maz mnie ostatnio zaprosil na romantyczna kolacje do naszej ulubionej knajpy. Na wejsciu mialam ale juz zepsuty humor bo jedyne wolne miejsce jakie bylo na 2 osoby to przy rodzinie z dzieckiem i to jeszcze takim co uzywa krzeselka dla dzieci.. A nie jestesmy tez tacy zeby zajmowac 5 osoby stolik jak jestesmy we 2. No trudno, mysle moze jakos to przezyje. Ale generalnie juz mialam wizje popsutego wieczoru tym bardziej ze wtedy to dziecko jakos zamarudzilo. Ale usiedlismy, ja jeszcze tylem do tego dzieciaka, wiec praktycznie mogl mi do ucha sie drzec. I w sumie.. calkowicie o nich zapomnialam. Przez niemal cala kolacje nie slyszalam niemal tego dziecka. Jakies pojedyncze jekniecia, ale od razu byla reakcja i to skuteczna. Takze my spedzilismy mily wieczór mimo towarzystwa dziecka. A Panstwo widzac, kiedy dziecko zaczyna robic sie marudne, po prostu wyszli. Gdyby wszyscy sie tak zachowywali jak tamta para to nikt by nie miał pretensji...

Odpowiedz
avatar Chrupki
1 13

@marcelka: Autorka nigdzie nie powiedziała, że nie reaguje na złe zachowanie swojego dziecka. Za to podała przykłady zwracania uwagi, łącznie z dobrą radą o trzymaniu nóg razem. Wybacz, po takim komentarzu w moją stronę, za pierwszym razem wydarłabym się na babę głośniej od płaczącego dziecka. Tylko ile można? W pewnym momencie, przy gorszym dniu albo puszczą Ci nerwy i wylądujesz w wiadomościach, bo pobiłaś jakąś bezbronną staruszkę (w wiadomościach nie podadzą, że wcześniej opluła Cię jadem), albo nauczysz się to olewać i robić swoje najlepiej jak umiesz.

Odpowiedz
avatar Chrupki
-1 13

@TakaFrancuska: czyli jak w kolejce do kasy, takiej dłuuuugiej, dziecko zacznie mi płakać, to mam zostawić wszystko na taśmie i iść do domu? Zabierzesz za mnie moje zostawione zakupy? A może przyniesiesz mi je domu? Nie? A jak w samolocie zacznie mi płakać, to mam założyć spadochron i wyskakiwać? Może przyjmij, że są sytuacje, kiedy się nie da, po prostu. Nikt złośliwie nie szczypie swojego dziecka, żeby Ci płakało nad uchem. Czasem uda się dziecko spacyfikować, czasem można wcześniej wyjść, zanim rozryczy się na dobre, ale czasem po prostu nic nie możesz zrobić, tylko uspokajać i przeczekać. W takich chwilach komentarze o trzymaniu nóg razem to ostatnie na co masz ochotę, więc starasz się ignorować ludzi dookoła, bo zaraz albo sama się poryczysz, albo komuś przywalisz.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
0 16

@Chrupki: to skoro ma sie dziecko ktore wpada w takie histerie, to sie go nie powinno zabierac ze soba. Niech stoi pod sklepem albo wynajmij opiekunke na czas zakupow. Uwierz mi jak pierwszy raz pojdzie do sklepu gdy bedzie mialo 13 lat to tez sobie poradzi... Zgodnie z twoja logika to jak mi sie zachce kupe w kolejce to zamiast rzucic wszystko powinnam sie zesrac w tej kolejce.. Albo zamow usluge robienia zakupow z wnoszeniem. To tez opcja.

Odpowiedz
avatar Chrupki
-3 9

@TakaFrancuska: Tak, proszę zrób kupę w kolejce, będzie z tego taki sam pożytek, jak z Twoich "dobrych rad".

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
1 7

@TakaFrancuska: zostawić wpadającego w histerię kilkulatka pod sklepem i iść robić zakupy? Czy Ciebie pogrzało?

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
0 8

@Tajemnica_17: mozna p oprostu nie zabierac ze soba dziecka ktore nie potrafi sie zachowywac. To rodzic ma ponosic niedogodnosci/ konsekwencje czyli zaplacic np za opiekunke na ten czas, a nie otoczenie. To nie jest tak ze jak ja cos chce, to moge to robic, nalezy patrzec na konfort innych. Jezeli mam ochote teraz o 1 w nocy sluchac muzyki na caly regulator to tez powinno mi byc wolno ? Bo przeciez ja chce.. bo w dupie mam konfort sasiadow ?

Odpowiedz
avatar Andu
-1 3

@TakaFrancuska: dokładnie zgadzam się, autorka prezentuje postawę "nie radzę sobie w życiu, mam różne problemy - więc nie zrobię absolutnie nic aby moje dziecko nie zakłócało spokoju innych, dlaczego inni mają mieć spokoj skoro ja go nie mam" Dla mnie to całe oburzenie się faktem tego, że komuś się nie podoba krytyka pod adresem wychowywania dziecka jest nie na miejscu. Bo wychowywane dziecko w sposób prawidłowy potrafi się zachować, albo przynajmniej jeśli się nie zachowuje w sposób normalny to rodzice potrafią uszanować czyjś spokój. Bo poza bombelkiem na świecie jest jeszcze parę miliardów osób, ale wypadałoby się aby się liczyć przynajmniej z ludźmi z codziennego otoczenia w autobusie, markecie, lokalu. Ja osobiście bardzo szanuję osoby które i tutaj należy to podkreślić biorą odpowiedzialność za osoby za które są odpowiedzialne. Wiele osób nie ma odwagi się odezwać, zwrócić uwagę, ale wiele osób dusi to w sobie i udaje że nie widzi aby nie stać się obiektem "odwetowej agresji" takiej osoby której się zwraca uwagę. Sam miałem niedawno sytuację że w autobusie pełnym ludzi była matka z dzieckiem które co kilkanaście sekund darło się na cały regulator ile sił w płucach (nie był to ani płacz ani nic w tym stylu, kaszojadowi się zwyczajnie nudziło i sobie piszczał bez żadnych emocji, a madka miała wywalone, a nawet mam wrażenie że była zadowolona jak jej latorośl szczebiocze) po to żeby za chwilę się uspokoić, ale przez całą podróż nie dawało to dziecko spokoju podróżującym.

Odpowiedz
avatar wazka
35 41

Merytorycznie moze troche racji masz, ale wpis okropnie agresywny i roszczeniowy wg mnie. Jak napisala @marcelka daj dziecku DOBRY przykad, narazie kiepsko to widze.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
2 18

@wazka: nie nie ma racji, bo jej chciejstwo nie uprawnia jej do bycia uciazliwym dla otoczenia.

Odpowiedz
avatar Semilinka
31 33

Mam wrażenie że ktoś tu myli to co jest potępiane. Nie potępia się tego że idziesz z dzieckiem do kawiarni. Potępia się to że tacy rodzice często mają w dupie zachowanie dziecka. I nie chodzi o to że głośno gada tylko o to że lata między stolikami, krzyczy lub wręcz wyje bo nie dostało czegoś, zaczepia innych dookoła (czyli nie grzecznie zagaduje a np szarpie za ubrania) lub nawet zabiera prywatne rzeczy. Chodzi nie o bicie dzieci ale też nie o hodowanie rozwydrzonych bachorów.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
13 41

Jednym slowem masz rozwrzeszczanego niewychowanego bachora i gowno cie obchodzi jakim obciazeniem jestes dla spoleczenstwa... Ok dobrze wiedziec, od dzis bede specjalnie traktowac takie jak ty: - nigdy nie ustapie miejsca w autobusie - nigdy nie przepuszcze w kolejce - chociaz staram sie byc kulturalna to jak twoj bachor bedzie sie darl w sklepie, nie bede sie chamowac.. skoro ty nie przhjemujesz sie jego zachowaniem to uslyszy bezposrednio : "Zamknij k.. ten szpetny ryj bachorze.. bo jak cie twoja zj.. matka nie uciszy albo ja to zrobie raz a porzadnie" Wszystko zeby sie w spoleczenstwie lepiej :) W sumie skoro twojemu bachorowi wolno sie drzec, to zapewne ktos inny tez moze miec w dupie twoj komfort i np chodzic z wywalonym pindolem po sklepie. :)

Odpowiedz
avatar krogulec
9 21

@digi51: przez takie właśnie zachowanie, doszliśmy do stanu, gdzie bezstresowo wychowywane dzieciaki, wchodzą innym na głowę.

Odpowiedz
avatar digi51
-4 14

@krogulec: I alternatywą są groźby karalne?

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
2 18

@digi51: ok ogranicze sie do przeklenstw i zamknij ryj aby faktycznie nikt nie pomyslal ze to grozby ;) Natomiast jesli komentujemy z mezem miedzy soba zachowanie niewychowanych bachorow, to jest to normalne. Jesli to takim madkom przeszkadza, to niech ich dzieci zachowuja sie normalnie.

Odpowiedz
avatar Semilinka
11 17

@krogulec: Myślisz bezstresowe wychowanie z hodowlą dzieci. Bezstresowe wychowanie polega na spokojnej nauce dziecka odpowiednich zachowań poprzez tłumaczenie a nie bicie. Chodzi o to że takie dziecko uczy się rozumieć swoje emocje, wyrażać własne zdanie (bez strachu przed rodzicami), kultury i szacuku do siebie i innych. Kompletnie coś innego niż mówisz. W sumie tak da się wychować wychować dzieci i mam okazję widywać takiego np. 4 latka któremu mama w sklepie tłumaczy że te odlotowe płatki śniadaniowe są takie same jak te w domu tylko mają inne opakowanie. A dziecko grzecznie odkłada na miejsce pudełko i pyta czemu mają inne opakowania (autentyczny przykład). @TakaFrancuska Wkurza mnie brak szacunku po obu stronach Jeden z wyznania a drugi w komentarzach jaki właśnie zaprezentowałas. To że ktoś nie jest kulturalny nie znaczy że ty musisz być taka sama. Potem mamy samo bydło wszędzie.

Odpowiedz
avatar krogulec
-3 9

@Semilinka: Mylisz bicie dziecka (jako nieuzasadniona agresja i przemoc) od lania w dupę (za przekroczenie pewnych wyraźnie określonych granic i mających być równocześnie karą i nauczką) zawsze jak spotykam przeciwnika kar fizycznych, to zadaję pewną zagadkę: dziecko po wybryku dostaje szlaban (nakaz siedzenia w pokoju, zakaz TV i kompa). Dziecko ze złości, z premedytacją zrzuca i niszczy np TV za 7tys zł lub np bezcenny wazon, będący jedyną pamiątką po prababci. Co robisz? Bo jak dotąd każdy się migał od jasnej odpowiedzi.

Odpowiedz
avatar Alien
-3 7

@digi51: wiesz, u mnie nadmiernie głośne i piskliwe dźwięki wywołują wręcz fizyczny ból i nieraz fantazjowałam o zarżnięciu drącego się szczyla na miejscu. W takiej chwili gówno cię obchodzi czy to niemowlak czy pięciolatek z histerią, masz to w dupie, chcesz tylko żeby źródło tego dźwięku wreszcie się uciszyło. Pół biedy jak można dokądś uciec, ale w autobusie...

Odpowiedz
avatar KwarcPL
5 5

@Semilinka: To co opisałeś to rodzicielstwo bliskości a nie bezstresowe wychowanie ;)

Odpowiedz
avatar krogulec
-2 6

@Semilinka: Ej, czekam już dwa tygodnie, aż odpowiesz na zadane pytanie. Przedtem byłaś taka pewna siebie, ale pytanie przerosło?

Odpowiedz
avatar PaniFilifionka
0 0

@krogulec: Jakoś tak..musiałam. Czytam te komentarze i wreszcie pękłam. dzieci mam dwoje, 8 lat ze spektrum autyzmu i 4 lata z kompletną, uroczą, cudowną szajbą. Oboje są wszędzie. Na zakupach mam 10 oczu i 8 rąk. Potrafię przyciszyć ich, gdy są za głośno, panie w sklepie na nasz widok śmieją się od ucha do ucha, Starszy tłumaczy Młodszej, że nie wolno dotykać szyby na stoisku, bo ktoś będzie musiał to myć. Zdarza się jednak, że płaczą. Kurczę, to dzieci, mają emocje, których jeszcze nie rozumieją (zwłaszcza Młodsza). Nie, nie zostawię wtedy całych zakupów w sklepie. Czy ktoś kiedykolwiek tak zrobił? Czy ktoś choćby widział rodzica, który tak zrobił? Na tyłek nie przyleję, bo to okropne i słabe ze strony rodzica. Jakby jedyną metodą wychowawczą była przemoc, to usunęłabym obie ciąże. I moje dzieci NIGDY nie zrobiły nic z premedytacją. A gdyby zrobiły coś takiego, jak opisujesz - popłakałabym się i uznała, że nie nadaję się na matkę. I to JEST jasna odpowiedź.

Odpowiedz
avatar mg1987
35 41

Wpisy w których autor na dzień dobry atakuje czytelnika mają u mnie minusa tak z zasady. Straszna agresja z tej historii bije, a żadnego rodzica nie hejtowałem. Ale zrobię wyjątek i autorkę tej historii zhejtuję. Idź się meliski napij, bo ci żyłka pęknie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
37 47

No cóż, wygląda na to, że jesteś bardzo sfrustrowaną kobietą, którą obowiązki przerosły. I tak, masz rację, jesteś MADKĄ, skoro nie umiesz okiełznać swego dziecka ani w sklepie, ani w restauracji, ani gdzie indziej, bo masz to w dupie. Masz również rację, że ja mam w dupie ciebie i twoje problemy - dokładnie tak samo, jak ty masz w dupie moje - bo cię nie znam i nic mnie nie obchodzisz. Mam również w dupie to, że zabrałaś gówniaka do restauracji. Pod warunkiem, że nie wsadzi mi palca do zupy, lub, że nie będziesz mu zmieniać zasranej pieluchy pod moim nosem. Bo wtedy nie będę miała litości. A także, gówno mnie obchodzi, że nie zwracasz uwagi na swoje dziecko na placu zabaw. Jak zleci z drabinki i skręci sobie kark - to będzie wyłącznie twój problem. Ale jak przyrżnie wiaderkiem w głowę mojemu dziecku, lub zepchnie je z huśtawki - to już będzie mój problem i na pewno ci nie odpuszczę. Mam gdzieś, że zabierasz kaszojada na zakupy, bo nie masz z nim co zrobić. Więcej powiem. Mam nawet gdzieś, że się drze, bo mu nie kupiłaś drogiej zabawki. Ale jak ci zwieje i wpadnie mi pod wózek - tylko spróbuj mi powiedzieć cokolwiek innego, prócz "przepraszam". Dzieci "występują w przyrodzie", jest ich sporo w - tak zwanej - przestrzeni publicznej i nie zauważyłam, żeby ktoś "flekował" rodziców za sam fakt posiadania dzieci. Nikt słowa nie powie, jak w tramwaju drze się w wózku niemowlę. Ale jak robi to, z byle powodu, pięciolatek - to chyba można oczekiwać, że matka każe mu japę zamknąć? Podsumowując - tak, to ty, ta madka, która ma nas w dupie, bo nie chcemy przyznać, że "twój bachor - nasz problem". A przecież "wszystkie dzieci nasze są". No nie?

Odpowiedz
avatar Crannberry
11 19

@Armagedon: bardzo chcę wierzyć, że to prowo i że nie ma aż tak durnych ludzi. W przeciwnym wypadku baba nie powinna mieć pod opieką nawet karaluchów.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 12

@Crannberry: Niestety, obawiam się, że ta furia jest autentyczna.

Odpowiedz
avatar Crannberry
10 14

@Armagedon: pozostaje tylko współczuć dzieciom i otoczeniu. A pod każdym słowem z Twojego komentarza podpisuję się obiema rękami

Odpowiedz
avatar Chrupki
-3 11

@Armagedon: nikt słowa nie powie, jeśli w tramwaju drze się niemowlę. Och, gdyby tak było we wszystkich tramwajach!

Odpowiedz
avatar KwarcPL
3 7

@Armagedon: W samo sedno! To brzmi jak matka, którą przerosło rodzicielstwo i zaczęła pozwalać dziecku na wszystko i jeszcze dorobiła sobie do tego ideologię a frustrację wylewa na ludzi, którzy po prostu chcieli zjeść obiad w ciszy. Mam nadzieję, że to prowokacja...

Odpowiedz
avatar Andu
1 1

@KwarcPL: o to to - trafiłeś w punkt. Może się nie znam na tych tematach ale wydaje mi się że samo niewłaściwe zachowanie dziecka wynika z tego, że rodzice poświęcają mu za mało czasu "na zasadzie jest to jest, niech się samo sobą zajmie" i dziecko robiąc te wszystkie uciążliwe rzeczy próbuje zwrócić rodzicom uwagę - "halo ja tu jestem i potrzebuję twojej uwagi". A rodzice zamiast zrozumieć często stosują wychowanie bezstresowe w najgorszym wydaniu czyli "zignorują zachowanie dziecka" i ani nie zastosują przemocy ani tym bardziej nie wytłumaczą żeby tego dziecko nie robiło.

Odpowiedz
avatar ILLogic
13 19

Jeśli jest to nagminne to chyba jednak nie jest to problem z otoczeniem. Większość ludzi potrafi odróżnić jakieś chwilowe akcje dzieciaka od braku kontroli rodzica nad nim. I jakby to był problem z innymi ludźmi to takie zwracanie (niesłuszne) uwagi nie byłoby na tyle nagminne, żeby spowodowało takie nastawienie i tak agresywną postawę. Ale wiadomo, czasem łatwiej winić cały świat niż siebie za swoje niepowodzenia. No i tak się dałem sprytnie autorce sprowokować do ohydnego hejtu. Ona ironicznie podpisuje się jako Madka a ja łykam jak wyborcy PiS propagandę TVP.

Odpowiedz
avatar Armagedon
11 13

@KatiCafe: Czyli, "...masz nas w dupie. Dlatego, że my mamy w dupie ciebie i twoje dziecko."? Dobrze zrozumiałam? "...waszym standarowym tekstem jest "twój bachor, twój problem"." No, sorry, a czyim problemem miałby być "twój bachor"? Moim? Zrób mi tę uprzejmość, skorzystaj z możliwości jaką daje ci posiadanie tu konta i wytłumacz, o co autorce naprawdę chodzi. Chyba wiesz, skoro doskonale ją rozumiesz? Bo ona, niestety, raczej tego nie zrobi będąc na nicku tymczasowym.

Odpowiedz
avatar livanir
17 19

Masz w dupie ludzi i Dziwisz się, że inni mają Ciebie? Spoko, Twoje metody wychowawcze, ale czemu kosztem reszty społeczeństwa? Żeby nauczyć dziecko mieć innych w dupie, bo jest się najważniejszym? Pewnie Ci komentujący krzyczące dziecko było podobnie wychowywani... Czyli rozumem, że ja mogę głośno wołać znajomych, czy śpiewać na całe gardło nie przejmując się, że Twój bombelek śpi? Skoro on się może drzeć gdy ja jestem zmęczona...

Odpowiedz
avatar dayana
8 14

No dobra, ale po co iść do dużego sklepu z dzieciakiem i się męczyć, zamiast po prostu zamówić sobie zakupy z dostawą do domu lub iść do małego sklepu po podstawowe produkty? Zresztą ja tam doskonale widzę różnicę jak dzieciak drze mordę, a rodzic próbuje go uspokoić (nie klapsem, tylko normalnie, trochę to oczywiście trwa) i jak rodzic ma to gdzieś, robi zakupy dalej. Przecież dzieciak krzyczy, bo czegoś chce - czy uwagi, czy zobaczył jakiś produkt, czy coś mu się w sklepie nie podoba. Nie drze mordy tak dla samej idei. Na każdą z tych potrzeb da się zareagować (nie twierdzę, że np. kupić masę słodyczy, ale wyjaśnić, że może wziąć 1 i niech wybiera, a jak np. posprząta pokój to dostanie coś innego). Masz obowiązek pilnować dzieciaka. Rozumiem czasem sobie coś przejrzeć, bo dzieciak się bawi w piaskownicy i nic się nie dzieje, ale nie może być tak, że robi coś niebezpiecznego, a mamusia nawet nie widzi, bo jest zajęta fejsbuczkiem. Jestem wychowana na zasadzie, że jak np. dzieciak ma 7 lat to może sam iść na plac zabaw i nie trzeba go prowadzać za rączkę, ale jak mowa o 3-latku no to chyba tak nie bardzo go ignorować? A idioci, co to lepiej wiedzą jak wychować nieswoje dziecko zawsze się trafią. Póki jednak egzystujemy w społeczeństwie, to wypadałoby przestrzegać norm społecznych. Warto wyznawać zasadę, żeby nie robić innym tak, jak sami byśmy nie chcieli. I nie przesadzać w drugą stronę - zadać sobie pytanie, czy postępowanie, na które ktoś nam zwraca uwagę to faktycznie coś, co jakby ktoś nam zrobił byłoby dla nas niefajne.

Odpowiedz
avatar Chrupki
3 7

@dayana: zasięgi dostaw niestety nie obejmują wszystkich. Mieszkam w pobliżu dużego miasta, ale nie dość blisko, żeby jakikolwiek sklep spożywczy coś mi dowoził.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
-2 6

@Chrupki: Poza tym sklepy internetowe są zwyczajnie droższe. Ja kupuję na Frisco tylko dlatego, że mam z pracy kupony.

Odpowiedz
avatar AtomowaSolniczka
-2 18

Jakby moje dziecko się darło przy kasie bo ono chce już teraz jajko niespodzianka,czy soczek i nie dociera do niego,że musi chwilę poczekać,to bym mu dała klapsa,zabrała jajko na półkę i powiedziała że nic nie dostanie za swoje zachowanie.Swoją droga,nie rozumiem czemu w sklepie na zakupach daje się dziecku jedzenie,jeszcze rozumiem kabanosa,bo to białko,ale białą bułkę,bagietkę czy soczek ?Przecież to sam cukier,potem napychanie dziecka obiadem,bo on nic nie je,a to że w sklepie zjadł kalorycznie cały posiłek,to nieważne.Jeszcze pal licho jak opiekun płaci za papierek,zostawia kawałek do skasowania,a mało to opakowań po drogich przekąskach się znajduje między regałami,potem rodzic złodziej i cwaniak uczy tego samego,a potem gówniarz kradnie wódkę,bo rodzic nie nauczył.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@AtomowaSolniczka: Najpierw dziecko dotyka rękami półki,wózek sklepowy, różne przedmioty w sklepie a za chwilę ma w tąką brudną rączkę wciskane przez matkę bułę albo parówę.

Odpowiedz
avatar AtomowaSolniczka
4 10

@lilaanna: Serio nie rozumiem,no tak jakby dziecko już teraz w tej minucie miało paść z głodu jak nie dostanie bułki.Jest takie przysłowie,że z głodu się jeszcze nikt nie zes.... I to jest prawda bo jak się dziecko przegłodzi te pół godziny czy godzinę to potem ze smakiem wszystko zje,a jak się wciska mu cokolwiek bo głodne no to potem obiad się wciska na siłę bo kalorie za obiad już zjadł,jedząc pączka.

Odpowiedz
avatar Peppone
12 20

Bo dostajesz na bachora pieniądze z moich podatków. Bo odpowiadasz za niego.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-3 5

@Peppone To jest przykład pogardy i traktowania rodziców jako patologii, o której pisze niżej. Miesięcznie przeróżnych podatków i składek place 6 tys miesięcznie. Przez 6 lat państwo wydało 200 mld na 500+. Tyle samo wydało w mniej niż 2 lata na różne tarcze antycovidowe. Czy ja mam teraz prawo w tonie pogardy wypowiadać się o każdym, kto dostał takie środki? O każdej firmie w specjalnej strefie ekonomicznej i pracujących tam ludziach też moge się wypowiadać "bo to z moich podatków"? Czy ta pogarda zarezerwowana jest tylko dla matek. Bo nie znam męskiego odpowiednika słowa "maDka".

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-2 2

@Peppone Znam również 3 osoby, które zakładały działalność gospodarczą i dostały na to dotacje - 20 tys zł. Z moich podatków! To jakby pobierali 500+ przez 3 lata. Ale nie słyszałam, żeby ktoś im robił wyrzuty z tego powodu. Dotacje, dodatki z ulgi, dopłaty są w tylu miejscach, ale tylko rodzice (a właściwie głównie maDki są z tego powodu traktowali jako wyrzutki) i im się to wypomina.

Odpowiedz
avatar lineczka007
12 16

Jako matka wypowiem się. Nie masz racji wcale. Twoim obowiązkiem jest wychowywać dziecko,a nie prowadzić chów. W ramach wychowania uczy się odpowiedniego zachowania wśród innych ludzi. Wszak wolność człowieka kończy się w miejscu, gdzie zaczyna się wolność innego. I nigdy nie pozwoliłam córce drżeć mordę w sklepie czy w restauracji, bo szanuje prawo innych ludzi do ciszy, odpoczynku etc.

Odpowiedz
avatar Alien
4 10

I tak bardzo masz to wszystko w dupie, że musiałaś napisać o tym kretyńską historyjkę? Poza tym, chyba tylko dla ciebie to jest "pół tonu" głośniej. Chcąc nie chcąc natykam się w różnych miejscach na gówniaki i za każdym razem niedowierzam, że one chyba nie potrafią mówić normalnie TYLKO DRĄ MORDY NIEMIŁOSIERNIE. Nawet jak o coś pytają, to na cały, ku*wa, j*bany głos, a ja muszę słuchać tych idiotyzmów i mózg zamienia mi się w kisiel. A co tam, mam nadzieję, że twój bachor wpie*doli się pod samochód gdy ty będziesz zajęta fejsikiem żeby twoje z*ebane geny nie rozprzestrzeniały się dalej.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
14 16

1) Przepraszam, ale co chciałaś osiągnąć tym wpisem? Wylałaś swoje frustracje na ludzi, do których chciałaś dotrzeć i co dalej? Chyba nie liczysz na to, że po takiej połajance "przemyślą swoje postępowanie" i zaczną patrzeć przychylniejszym okiem na madki XD Przecież wprost napisałaś, że masz ich w d... Już pomijam, że posługujesz się zaskakująco emocjonalnym tonem jak na kogoś kto deklaruje, że ma gdzieś zdanie innych :P 2) Jasne, bo każdy rodzic zabierający niewychowane dziecko do sklepu ma w domu obłożnie chorego małżonka i jak przerwie zakupy choćby na chwilę by uspokoić swoją latorośl to cała trójka pójdzie spać głodna XD Naczytałem się już tylu bajek na OLX, że takie niestworzone historie już kompletnie mnie nie ruszają. No chyba, że są w nich kierowcy autobusów bijący brawo, ale ci niestety coraz rzadziej się pojawiają :/ Poza tym dlaczego piszesz jakby wybór sprowadzał się do tego, że albo wychodzisz z brzdącem ze sklepu i nigdy nie wracacie, albo masz wszystkich w d... i pozwalasz małemu się wyryczeć? Nie, tak to nie działa. 3) Czekaj, co? Jeśli całej restauracji nie podoba się, że dziecko rozmawia o matczyne pół tonu (czyli realne trzy tony) za głośno to oni mają problem a nie Ty? Lol... Poza tym na czym ma polegać nauczenie szkraba jak się zachowywać w takim miejscu skoro w ogóle nie obchodzi cię, że przeszkadza współbiesiadnikom, których uważasz za przewrażliwione panienki i stare baby? Przecież dzieci uczą się od dorosłych i jak rodzice nie okazują żadnego szacunku do otoczenia to będą czerpać z ich przykładu. No, ale co ja tam wiem? Może pozwalanie na bycie zbyt głośno i reagowanie agresją na każdego kto zwróci uwagę to dobry sposób na wpojenie ogłady? XD A potem płacz we Faktach TVN, bo otworzyła się restauracja, która nie wpuszcza dzieci :P 4) Place zabaw zazwyczaj mają regulaminy, więc to wcale nie jest miejsce z kategorii "hulaj dusza, piekła nie ma". Zwłaszcza, że obowiązuje Cię art. 51 Kodeksu wykroczeń. Także jeśli pozwalasz, by dziecko darło japę na cały regulator na huśtawkach między blokami to nie dość, że jesteś nienauczona współżycia z innymi ludźmi to jeszcze kwalifikujesz się na mandat. 5) A siedź sobie ile tyle chcesz w tym telefonie. Tylko potem się nie zdziw jak młody zrobił sobie krzywdę. A jak stanie się coś poważniejszego i, nie wiem, wyskoczy prosto przed rowerzystę to pretensje miej tylko do siebie i ani nie próbuj ruszać z krzykiem na Bogu ducha winnego cyklistę. 6) I na koniec, nie, ludzie nie hejtują rodziców z dziećmi, tylko madki, które zachowują się jakby świat się kręcił wokół niej i jej pociechy a wszyscy mają się dostosować, bo ona nie zamierza reagować na to, że latorośl krzyczy i zaczepia innych klientów bo "od tego są dzieci, by się bawić". Trochę zrozumienia zamiast kreowania się na ofiarę w tej sytuacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

Mam znajomych, którzy mają NAPRAWDĘ głośne dziecko. Mały ma w tej chwili ok. 5 lat, ale odkąd pamiętam nie dało się przy nim normalnie porozmawiać, bo cały czas się darł. Naprawdę DARŁ SIĘ, jakby ktoś mu robił krzywdę. Poza tym bardzo fajny chłopak - da się z nim pogadać na każdy temat, liczy, śpiewa, mówi wierszyki, ale jeśli nikt nie zwraca na niego uwagi, to się po prostu drze. Miałam okazję obserwować z boku zachowanie rodziców. W pierwszych latach uspokajali, tłumaczyli, z czasem zaczęli ignorować. Były badania słuchu, psycholog itd. Myślę, że czasami zdarzają się takie dzieci. Trójka rodzeństwa Adasia zachowuje się zupełnie inaczej, a wychowywana była tak samo. Taki rodzic ma prawo czuć się niezrozumiany, bo robi wszystko, co może. Jeśli sytuacja życiowa Autorki faktycznie jest tak ciężka, jak mówi, to nie dziwię się, że w końcu pękła i wykrzyczała cały żal, ALE... No właśnie, ale. Skoro tyle osób zwraca Ci uwagę, to zachowanie Twojego dziecka musi być uciążliwe, koniec i kropka. Ja akceptuję zachowanie Adasia, bo lubię jego rodziców i jestem w stanie wytrzymać jego wrzaski u siebie na grillu raz na jakiś czas, ale jeśli jakieś dziecko zachowywałoby się w ten sposób w restauracji, kawiarni albo w sklepie, byłoby to dla mnie na maksa irytujące. To Twoje dziecko i to Ty ponosisz za nie odpowiedzialność. Nie możesz mieć pretensji do innych, że im to przeszkadza (chociaż fakt, że mogliby zwracać uwagę kulturalnie). Masz w sobie dużo złości (częściowo uzasadnionej). Myślę, że bardzo dobrze zrobiłaby Ci rozmowa z psychologiem (mówię zupełnie poważnie, bez ironizowania). W takiej sytuacji - bez wsparcia, opiekując się dodatkowo mężem - masz prawo czuć się źle, ale dużo lepiej byłoby porozmawiać o tym z fachowcem, który nauczy Cię reagować w trudnych sytuacjach i pomoże (chociaż częściowo) rozwiązać problemy, niż wylewać żale na Piekielnych, gdzie niestety dostałaś dodatkowo po uszach ;) Może akurat Twoje dziecko nie jest Adasiem (da się go ogarnąć), tylko trzeba coś w tym kierunku zrobić? Dla niego, dla siebie, dla innych. Zamiast zachowywać się jak rozpieszczony bachor - żądać od innych, żeby byli wyrozumiali dla Ciebie i Twojego dziecka, BO TAK.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-1 5

Wow, to musiał być ciężki okres dla ciebie. Z jednej strony smutno się to czyta, bo nie o to chodzi w społeczeństwie, żeby się nawzajem mieć w dupie. Z drugiej strony pamiętam swoją wściekłość na to, że ludzie się mnie codziennie czepiali na macierzyńskim. W tramwaju, na spacerze, w sklepie, w kawiarni. Kiedy nie miałam dzieci nie zaczepiał mnie dosłownie NIKT. Jak tylko zaczekam chodzić z wózkiem, ciężko było znaleźć dzień, żeby ktoś nie miał dla mnie "dobrej rady", opinii albo komentarza. Zdziwilibyście się piekielni ile można się nasłuchać (ja się bardzo zdziwiłam). I w żadnym z tych przypadków dziecko nie było uciążliwe dla otoczenia! Synek miał 4 miesiące i spał w wózku przez 1,5h kiedy spotkałam się na kawę z koleżanką. Nawet nie stęknął, ale kobieta ze stolika obok i tak była oburzona jego obecnością. Naprawdę, nie trzeba mieć "wrzeszczącego bachora" w sklepie, żeby ludzie dali odczuć, że wami gardzą. I kiedyś bym powiedziała "o rany, olej kretyna i już", ale dzisiaj wiem, że jak nie przespałam nocy od kilku miesięcy i takich kretynów jest 7 tygodniowo, to w którymś momencie ma się już psychicznie dość. I myślę, że to jest większa przeszkoda do rodzenia dzieci niż brak żłobka. Jesteś po prostu na dnie społecznej hierarchii jako maDka, którą można traktować na równi z patologią, bo przecież 500+. I nie pomaga stwierdzenie, że "maDka" nie dotyczy mnie, tylko tych roszczeniowy u bab, co to się dziećmi nie zajmują. Kiedy wsiadam do tramwaju i proszę o zwolnienie miejsca dla wózka, to właśnie tym jestem dla ludzi. Roszczeniową babą z bachorem i dokładnie tak mnie traktują.

Odpowiedz
avatar Me_Myself_And_I
5 5

Również mam dzieciaka. Już od paru lat. Moje dziecko również miewa gorszy dzień i wtedy się zachowuje gorzej, ale.... Jeszcze nikt nigdy nawet jeden raz mi nie zwrócił uwagi, ani nawet nie komentował, że jestem 500+. Wiesz dlaczego? Bo swoje dziecko wychowuje, a nie hoduje. Jak beczy w sklepie, to go uspokajam, a nie jeżdżę po całym markeci z syreną alarmową (swoją drogą jeszcze mi sie to nie zdarzyło, bo zwyczajnie zajmuje się dzieckiem i z nim rozmawiam, a nie ucisza jak mnie o coś spyta). Jak dziecko chce zabawkę i to bardzo, ale to bardzo, to potrafię mu wytłumaczyć, że np. za droga, ma za dużo innych, czy niebezpieczna. Może i sie na moment obrazi, ale w pełni to rozumie co do niego mówię, bo traktuję go poważnie i mu wytłumaczę sensownie czemu nie kupię. Co do zdania "Twój bachor, Twój problem". W pełni się z tym zgadzam. Czemu inni mają się Twoim gówniarzem zajmować. Ma głupią matkę, to on ma pecha w życiu. Ja mam swoje dziecko i nim się zajmuję, a na placu zabaw pilnuje go odpowiednio do wieku. Chce wejść na niebezpieczną wysoką konstrukcję, to sam się spyta i poprosi, zeby go asekurować, a tatuś, czy mamusia nie "siedzą na fejsie". Jak idę z nim do restauracji, to tez mi nigdy nikt uwagi nie zwrócił, ale.... moje dziecko nie drze ryja ("pół tonu głośniej", to nikt by nie zwrócił Ci uwagi) na cały regulator, nie biega też po całej restauracji, tylko siedzi z nami, bądź jeżeli ma dziś bardziej niespokojny dzień, to wybieram lokal z kącikiem dla dzieciaka, bądź biorę mu książkę, czy kolorowankę, a przede wszystkim JA się nim zajmuję, rozmawiam i angażuję do wspólnego spędzenia czasu, a nie myślę jak (jestem przekonany po Twoim tekście) TY, że "jestem w restauracji, to mam odpoczynek od dziecka". Nie masz. Jeżeli ludzie Ci zwracają ciągle uwagę na zachowanie Twojego dziecka, to owszem - Ty je hodujesz, a nie wychowujesz, ponieważ dziecko sie drze TYLKO wtedy, kiedy na niego w ogóle nie zwracasz uwagi i sie straszliwie nudzi. Chce w ten sposób zwrócić na siebie uwagę swojej roszczeniowej matki, ktora woli "skrolowac fejsa". Współczuję Twojemu dziecku. Ale się rozpisałem... Wybaczcie.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Pracuję w markecie. Wredne komentarze klientów pojawiają się tylko i wyłącznie w sytuacji, gdy dzieci rzeczywiście są rozbestwione, a rodzice nie robią z tym faktem nic. Nikt się nie czepia, gdy płacze małe dziecko albo gdy rodzic ewidentnie próbuje większego dzieciaka uspokoić taką czy inną metodą. Co więcej całkiem sporo jest grzecznych dzieci. Ale są dzieci, które po prostu DRĄ RYJA NON STOP NA PEŁEN REULATOR (nie, nie mówię o małych dzieciach), a rodzic nie zwraca na dzieciaka żadnej uwagi, ŻADNEJ. A ja dzięki temu nie słyszę klienta, którego obsługuję, ani on mnie. I wtedy padają komentarze innych klientów. Więc jeśli często słyszysz wredne komentarze... to najprawdopodobniej nie masz obiektywnej wizji ani swoich dzieci ani swoich metod wychowawczych.

Odpowiedz
avatar Cut_a_phone
3 3

@szafa: otóż to. Nikt nie ma problemu jak niemowlę w wózku płacze. Jak dziecko w wieku przedszkolnym albo szkolnym, w pełni "kumate", czyli chodzące i mówiące, drze mordę, a matka nic z tym nie robi, to mamy do czynienia z patologią. Takim "rodzicom" powinno się odbierać dzieci.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
3 3

Współczuję twojemu dziecku. Twój poziom agresji po prostu poraża. Czyżby 500+ nie wpłynęło?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

Ja to bardziej rozumiem nie jako opinię, że można rozpuszczać dzieci, tylko jako frustracje matki, którą przerosła sytuacja i jest zła, że nikt jej nie rozumie, tylko ją krytykują.

Odpowiedz
avatar Tee_can_do_that
1 1

GUS podał, że w 2022 roku urodziło się tylko 305 tys. dzieci. To najgorszy wynik demograficzny od czasów II wojny światowej. Z jednej strony mamy zachęty w stylu 500+, z drugiej twarde realia życia: brak miejsc w żłobkach i przedszkolach, kolejki do lekarzy, drożyznę, brak mieszkań. Ludzie, którzy mimo wszystkich tych utrudnień decydują się na dzieci, powinni być choć trochę rozumiani przez resztę, ale nie może to oznaczać zgody na naruszanie zasad współżycia społecznego. Dzieci uważają rodzica za swoją własność, rodzic ma cały czas patrzeć. Dorosłym trudno to zrozumieć, ale każdy kiedyś miał taki etap w swoim życiu. Jeśli rodzce wtedy dziecko ignorują, to pojawia się agresja. Jeśli dorosły zwraca uwagę na dziecko tylko wtedy, kiedy rozrabia, to potem już tylko rozrabia, bo wie, że wtedy osiągnie swój cel.

Odpowiedz
avatar Salut_6
3 3

Do marketu to jeszcze rozumiem, bo tam się wchodzi zrobić ponury obowiązek, czyli wejść, kupić i wyjść. Ale kawiarnia? Tam ludzie idą trochę wypocząć, a ryk jakiegoś kaszojada w tym przeszkadza. Po zdaniu w którym oznajmiasz że "dziecko ma się tam nauczyć zachowania" wnioskuję że ma ono już conajmniej kilka lat i rozumie co się do niego mówi, a nie jest niemowlakiem które drze morde bez powodu. Jak masz gdzieś uciszanie swojego kilkuletniego bombelka to jesteś burakiem i ta opinia o madkach wzięła się od ciebie, a nie na odwrót jak próbujesz to przeforsować w swojej historii

Odpowiedz
Udostępnij