Mówi się, że za młodu każdy był głupi i niedojrzały.
Tym razem to ja byłam piekielna.
Mea culpa.
Byłam niezbyt rozgarniętą i zakręconą 19-łatką i wówczas miałam praktyki w zakładzie opiekuńczym. Nie mogłam się tam odnaleźć, nie wiedziałam jak zajmować się takimi osobami, nie umiałam zagadać, byłam bardzo zestresowana. Wśród "pacjentów" był bardzo sympatyczny starszy pan L.
Bardzo lubiłyśmy z nim rozmawiać i towarzyszyć mu w świetlicy.
Pewnego dnia gdy weszłam się przywitać z Panem L. widzę, że moje koleżanki siedzą przy nim i go pocieszają. Niewiele myśląc podeszłam i mówię:
- Panie L. niech Pan się nie smuci, wszystko będzie dobrze, przyniosę Panu jakieś krzyżówki i zaraz poprawimy Panu humor - i na dodatek klasnęłam w dłonie.
Wtedy jedna z moich koleżanek mówi do mnie:
- Panu L. zmarła żona...
Zamiast się przymknąć i pocieszyć człowieka, huknęłam jeszcze "wszystko będzie dobrze!" i uciekłam żeby wytarzać się we własnej żenadzie.
Dps
To już wybitnie wina przełożonych - na początku każdej zmiany powinno być jej przekazanie, w sensie, że przełożony poprzedniej zmiany streszcza najważniejsze wydarzenia, zmiany w opiece wszystkim pracownikom. Zajmuje to pięć do piętnastu minut, a zapobiega takim problemom.
Odpowiedz@GoshC: Ale takie rzeczy się robi, zawsze na początku zmiany jest tzw. odprawa, gdzie przekazuje się następnej zmianie różne ważne informacje. Wydaje mi się, że było tak - wiadomość o śmierci żony przyszła w trakcie zmiany, opiekunka, która miała ją przekazać, wzięła ze sobą jedną albo dwie koleżanki (nie jest przyjemnie przekazywać takie wiadomości...), reszta nie była jeszcze poinformowana, na to wszystko weszła nieświadoma jeszcze niczego KatiCafe, no i faktycznie efekt nieciekawy...
Odpowiedz@Xynthia rzeczywiście nie dostałam żadnej informacji na ten temat. Opiekunka praktyk również mnie o tym nie poinformowała. A ja wykazałam się niedojrzałym totalnym nietaktem.
OdpowiedzJa kiedyś, wychodząc z pracy w piątek popołudniu, życzyłam wszystkim "Bajecznego weekendu, cokolwiek będziecie robić". Potem okazało się, że jeden z pracowników miał w sobotę pogrzeb mamy...
Odpowiedz