Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sorry, muszę się wygadać, bo mam po prostu po dziurki w nosie…

Sorry, muszę się wygadać, bo mam po prostu po dziurki w nosie mojego kolegi z pracy. Mój chłopak już nie może o tym słuchać, przyjaciółka twierdzi, że się czepiam, a mama tylko potakuje bez zrozumienia tematu. Więc po prostu chcę się tu wygadać.

Pracuję sobie w niewielkim sklepie internetowym. W zespole mamy niejakiego Pawła. Paweł od początku robił na mnie wrażenie takiego uroczego dupka. Trochę nonszalancki, nieco bezczelny flirciarz. Niektóre koleżanki z biura już prawie majtki przez głowę ściągają. Ja po prostu gościa przestałam trawić po kilku tygodniach wspólnej pracy.

Pierwszy zarzut - nie cierpię ludzi, którzy z miejsca pracy robią sobie klub towarzyski. Jasne, że dla zdrowia psychicznego czasem wymienia się parę zdań na jakiś luźny temat, ale on potrafi rano godzinę nadawać o swoich miłosnych podbojach z weekendu, w południe zrobić sobie kawkę i nadawać o planach na wieczór i przeciągać temat do końca pracy. Pracujemy w 7 osób w jednym pokoju. Jego paplanina plus chichoty koleżanek doprowadzają mnie do migreny. Prosiłam grzecznie, żeby zamknął jadaczkę (oczywiście prośbę formułowałam bardziej kulturalnie), to musiałam wysłuchiwać nie tylko od niego, że jestem sztywniarą. W końcu walnęłam skargą do szefa. Dostałam odpowiedź, że on od innych pracowników żadnych skarg na Pawła nie ma.

Drugi zarzut - Paweł jest po prostu bufonem. Uważa, że na wszystkim od fizyki kwantowej po techniki wykonywania makijażu, zna się najlepiej. Nie ma tematu, do którego nie wtrąci swoich trzech groszy. Już raz mu wygarnęłam, gdy z racji tego, że był na miesięcznym wyjeździe do Tajlandii, miał się za speca od podróżowania po Azji i opowiadał totalne głupoty. Gostek nie ma dzieci, ale wszystko wie najlepiej o wychowaniu, no, on to by wychował tych wszystkich gówniarzy, ale jak widać wszyscy na około nie umieją, ale on by umiał. BY. Naprawa auta? Nie, no, nie do mechanika, bo oni kradno, tylko do jego kumpla, Maćka, on co prawda samouk, ale ci zrobi, a nie na kasę oszuka!

Zarzut trzeci - dosłownie irytujący sposób mówienia, głównie oczywiście o sobie. Paweł miał kiedyś dziewczynę, którą nazywał błękitnooka. Niby taka ksywka. Brzmiało to potwornie patetycznie i sztucznie, a teraz wyobraźcie sobie, że przez 8-10 godzin dziennie średnio co 5 minut słyszycie "błękitnooka". Poza tym idiotyczne skróty i zdrobnienia typu "moja matuleńka" "mój bro" "moja złota strzała" (auto w kolorze sraczkowatym) "mój chłopczykuś" (jego żółw). Sorry, ale rozmowy z nim są dosłownie jak rozmowy z... no, sama nie wiem kim, bo nie chcę obrażać osób opóźnionych w rozwoju.

Zarzut czwarty - jest po prostu świntuchem. Jara się świńskimi żartami, kompletnie od czapy wplata w rozmowę jakieś alegorie do seksu, używa infantylnych określeń na narządy płciowe, typu brzoskwinka, pusia, myszka, drągal, bejsbol, twardziel. Pozwala sobie na obrzydliwe komentarze, na które część koleżanek reaguje chyba orgazmem, sądząc po ich wyrazie twarzy. Są to teksty typu:

- uff, ale zaduch dzisiaj. Dziewczyny, wy już pewnie mokre majteczki od rana, co?
- Ania, ty w tych szpilkach masz takie zajebiste nogi! A wiadomo, jak tory długie to i stacja zajebista
- A jak włosy farbujecie to łoniaki też?

Słucham tego i się brzydzę. Słucham durnych chichotów koleżanek i brzydzę się podwójnie.

Szef - ignoruje, bo on żadnych skarg nie dostał. Mój chłopak mówi, że jak mi to ta przeszkadza to powinnam się zwolnić, bo gościa się nie pozbędę, a tym bardziej się nie zmieni. Przyjaciółka uważa, że z moich opowieści Paweł wydaje się być fajnym wyluzowanym gościem. Mama, uważa, że cóż faceci tacy są. No więc powoli zaczynam myśleć, że to ze mną jest coś nie tak. Pracowałam w różnych miejscach, z różnymi ludźmi, każdego akceptowałam, nigdy nie miałam żadnego większego konfliktu z nikim z pracy. Sama jestem zaskoczona tym jaką niechęć wywołuje u mnie ten gość.

praca

by ~cojamamrobic
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
26 30

Problemem tu jest nie Paweł sam w sobie, ale szef. Że Paweł jest jaki jest - no trudno, ale nie wyobrażam sobie jakichś tekstów o brzoskwinkach czy słuchania o błękitnookiej w miejscu pracy. To znaczy jeszcze może podczas przerwy na lunch, gdzieś przy ekspresie z kawą czy na fajce - to niechby sobie gadał, bo można odejść i nie trzeba słuchać pierdół. Ale takie "rozmowy" centralnie w miejscu wspólnej pracy - współczuję. I szef powinien zareagować. Bo co to znaczy, że inni się nie skarżą? A ile tych osób musiałoby się skarżyć? Co najmniej dwie, trzy, pięć? Może opcją jest włączenie nagrywania w telefonie i jak nagrasz takie "żarty" czy "teksty", to możesz zagrozić, że zgłosisz jako molestowanie, ale... ale jeśli szef nie ma ochoty nic z tym zrobić i nie widzi w tym nic złego, a inne pracownice Pawła "uwielbiają", to i tak nie wróżę Ci długiej przyszłości w tej firmie, bo nawet jak jakimś cudem ukrócisz Pawła, to cała reszta będzie miała Ci za złe. Zatem najbardziej praktyczna jest rada Twojego chłopaka - jeśli masz taką możliwość, zmień pracę. Opcja 2: podłożyć jakąś świnię Pawłowi, tak, żeby on musiał odejść/wyleciał z pracy, no ale to już by bardzo wredne było, zwłaszcza, jeśli poza swoją gadaniną robi w pracy co do niego należy.

Odpowiedz
avatar digi51
15 15

@marcelka: No, jednak z drugiej strony... Założmy, że cała ta ekipa pracuje tam już X lat, panuje między nimi świetna atmosfera, dobrze pracują. Szef sobie siedzi u siebie w gabinecie, nie wie, o czym oni pieprzą cały dzień i pewnie dopóki wyniki ma dobre, nie ma potrzeby wiedzieć. I nagle przychodzi autorka, składa skargę, że pracownik nie umie się zachować. To szef zaczyna się zastanawiać, o co chodzi, dlaczego skarży się na takiego wzorowego pracownika, którego koleżanki uwielbiają. Umówmy się też, że niestety, już chyba zdążyliśmy się przekonać, że kobiety z różnych powodów grają czasami nieczysto kartą molestowania seksualnego. Myślę, że właśnie prędzej autorka by ugrała puszczając jakieś nagrania, bo jej niestety, choć prawdziwe, może być niewiarygodne. Anyway, szef tak czy siak pozbędzie się prędzej młodszego stażem pracownika, szczególnie jeśli miałby wybierać międzym młodym i niedoświadczonym, a doświadczonym i sprawdzonym

Odpowiedz
avatar bazienka
9 17

@digi51: ale niechciane teksty o charakterze seksualnym to JEST molestowanie, jak najbardziej polecam to nagrywac

Odpowiedz
avatar digi51
9 9

@bazienka: Oczywiście, że tak, dlatego też napisałam, że i do oskarżeń o komentarze o wydźwięku seksualnym podchodzi się ostrożnie, bo kobiety zaczęły to wykorzystywać. Z jednej strony mam nadal mnóstwo osób, które w takich tekstach nie widzą nic złego, a z drugiej całe mnóstwo przewrażliwionych kobiet, które pod byle pretekstem oskarżają o molestowanie. A gdzieś po środku cierpią te normalne, które nie obrażają się za komplement (oczywiście, grzeczny i bez podtekstów a nie teksty o długich nogach i zajebistej stacji), ale nie życzą sobie komentarzy o swoich intymnych częściach ciałą albo sugestii, że kolega by jej chętnie wsadził w ten czy inny otwór. Dlatego zgadzam się - nagrywać. Zresztą w pracy miałam podobnego gościa i zawsze u takich typów jest pytanie na jaki grunt trafią. Też nasz miał jeszcze teksty w granicach, bo gdy je przekroczył spotykał się z negatywną reakcją damskiej części zespołu i się hamował. Ale nie wątpię, że gdyby trafił na niedopieszczone, u których obleśne teksty i wygłodniały wzrotk kolegi wywołuje ekstazę, to byłby takim Pawełkiem.

Odpowiedz
avatar helgenn
12 12

Matko, współczuję. Pracowałam w przeróżnych konfiguracjach w biurze, jak nie chciałam słuchać wypocin to słuchawki na uszy i słuchałam muzyki (nawet jak słyszałam rozmowy to udawałam, że nie wiem o co chodzi)

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
12 12

Dokładnie. Szef dramat. W pracy się pracuje. Mam koleżankę co zawsze słuchawki zakłada bo tak się na pracy skupia. Ja też albo słuchawki albo mogę gadać jak najęta. Jednak jak mi ktoś mówi ciszej, to tonuje, przepraszam i słuchawki bo nie umie w ciszy pracować xD Ja bym na Twoim miejscu pracę zmieniała. Tylko to pomoże

Odpowiedz
avatar fursik
16 18

O ile jeszcze pogaduchy rozumiem - o ile Paweł wykonuje swoją robotę i nie trzeba potem podganiać za niego, to niech sobie papla. Ale że za teksty o mokrych majtkach nie doszło do ostracyzmu, a wręcz koleżanki się jarają... Nie chciałabym pracować ani z nim, ani z nimi...

Odpowiedz
avatar Ohboy
9 13

@fursik: Dokładnie. Chyba nie byłabym w stanie się powstrzymać przed kłótnią przy takich tekstach. Inne rzeczy również irytujące, ale to jest poza wszelką krytyką. (niektóre dziewczyny tak mają, najczęściej typowe "pick me girls", które zrobią dla facetów wszystko.)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
14 16

Z tego, co piszesz to ten Paweł stosuje techniki rodem z poradników dla uwodzicieli. Buduje więź emocjonalną z pozostałymi dziewczynami. Na ciebie to nie działa, ale na nie tak. Cwaniakowaty, pewny siebie, co chwila wrzuca jakieś aluzje z podtekstem seksualnym nie mające żadnego logicznego związku z czymkolwiek, i dziewczyny się tym jarają. Nie wszystkie, ale są takie, co na to leca. Pracowałem kiedyś z kimś podobnym i nawet, jak się okazało, że podłożył komuś świnię i próbował zwalić na kogoś winę za własne błędy, dziewczyny dalej, że się tak wyrażę, "miały kisiel w majtkach na jego widok". Nie wszystkie. Było kilka wyjątków, ale niewiele. Faceci też w sumie jakoś nie byli specjalnie oburzeni tą sytuacją. A mi to dało do myślenia, z kim ja pracuję, że jak przyjdzie do czego, jakby próbował mi podłożyć świnię, to bardzo niewielu by potem zeznawało na moją korzyść, gdybym próbował coś z tym zrobić drogą oficjalną. Także radzę ci szukać innej pracy albo przenieść się na inne stanowisko, gdzie nie będziesz mieć z nim kontaktu. Twoje koleżanki będą bronić go jak lwice i nie będą w stanie podać żadnego logicznego uzasadnienia, dlaczego. Także jego zachowania ani atmosfery w biurze nie zmienisz. Chyba że sam odejdzie.

Odpowiedz
avatar Zyrafka
11 13

@pasjonatpl: zgadzam się z Tobą w całej rozciąglości i dalabym Ci milion plusów. Do autorki - uciekaj, tam się nic nie zmieni i nie wygrasz. Ciesz się tylko, że (jeszcze) świni nie podłożył Ci nikt

Odpowiedz
avatar Armagedon
16 20

Prawdę mówiąc, chyba bardziej od samego Pawełka, wkurzałaby mnie reakcja koleżanek z pracy. Jakoś mnie drażnią takie głupie pipy, które - zamiast utemperować buraka - wdzięczą się doń jak końska dupa do bata.

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 15

@Armagedon: no niestety nie brakuje takich "pick me kretynek", którym nie tylko imponują burackie teksty, ale jeśli ty się sprzeciwisz, to jeszcze cię poinformują, że "żal ci dupę ściska, bo też byś chciała, żeby do ciebie tak mówił, ale jesteś za brzydka i zazdrościsz"

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 6

@Crannberry To jest dopiero żelazna logika. Jak któraś się postawi, bo nie chce, żeby tak do niej mówił, to wg tych idiotek zazdrości, że do niej tak nie mówi. Tak to jest, jak rozum bierze sobie wolne.

Odpowiedz
avatar digi51
16 18

Szef jak to szef, interesują go wyniki. Pawełek widocznie albo mimo bycia burakiem jest dobrym pracownikiem albo jeśli to praca typowo zespołowa, koleżanki kryją mu tyłek. Nie wiem, kto ma tam jaki staż pracy, ale być może wbiłaś się w zgrany zespół przygłupa i panienek śliniących się na jego widok i oni całkiem dobrze ze sobą pracują. Dla mnie to też by było piekielne, szczególnie te obleśne teksty, ale oni może się znaleźli po prostu i tak funkcjonują. Tak, że uważam, że Twój chłopak ma rację. Oni się nie zmienią, Ty będziesz się męczyć i wierz mi, nawet jeśli po Twojej skardze szef zainterweniuje, to cheerleaderki Pawełka będą go kryły, a jedyną, która oberwie w tej sytuacji będziesz Ty.

Odpowiedz
avatar Litterka
11 15

Brrr! Mam uczulenie na takich pseudomachopodrywaczy. A koleżanki chyba godności nie mają, że je takie teksty cieszą. Jarać się docinkami, które ocierają się o molestowanie? Okropne!

Odpowiedz
avatar Habiel
8 10

Miałam podobną sytuację. Koleś zdecydowanie za pewny siebie, ale trafił na podobną sobie. Przyszłyśmy akurat w podobnym czasie i nie mogłam dłużej. Ich nie zmienisz, a przełożony będzie miał to gdzieś, dopóki wyniki są zrobione. Mnie już w ogóle szlag trafiał, bo koleś upupiał i mnie i tę dziewczynę. Ja się mu postawiłam, więc zostałam sztywniarą, co się nie zna na żartach. Na szczęście już mnie tam nie ma.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

polecam mocno na yt kanal Alexa Barszczewskiego, gosciu ma kilka filmikow z odpowiedziami i ripostami :)

Odpowiedz
avatar ILLogic
8 10

Ja raczej jestem przyjemnie nastawionym gościem, ale życie nauczyło mnie jeździć po ludziach (jak mnie wkurzają). Są to zawsze pojazdy rzeczowe, odnoszące się do konkretnych zachowań a nie granie na emocjach. To jest najlepszy sposób na cwaniaków i bufonów. Jego ego musi zostać publicznie nadwyrężone. Nie jakimiś ostrymi tekstami. Najlepiej zacząć drobnymi tekstami, z czasem się rozkręcać ale nie za bardzo. Bardziej chodzi o regularność. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale przynajmniej się od Ciebie odpieprzy i może zminimalizuje negatywne oddziaływanie na Ciebie. Jak pare razy zabraknie mu języka w gębie to też będziesz czuła się lepiej sama ze sobą(?) w tej sytuacji (w sensie, że w razie czego potrafisz go załatwić odmownie) i mniej będzie Ci uprzykrzać życie jego obecność. Szef ma olew więc nie warto go angażować. A jak na Ciebie pójdzie jakaś skarga to łatwo na nią odpowiedzieć - zgłaszałaś problem, zostałaś pozostawiona sama sobie wiec sama sobie musiałaś poradzić. Ja tak sobie poradziłem z młodym, który nie potrafi się zachować, jest głośny, olewa wskazany kierunek pracy. Na ostatnie nic nie poradzę, ale baaardzo uważa jak się przy mnie/do mnie odzywa i jest pokorniejszy w stosunku do mnie dużo bardziej niż wobec innych. Nawet kierownikowi bezpośredniemu zdarza mi się wygarnąć (rzeczowo i spokojnie) co nieco, ale ru już trzeba wyczucia. Parę razy ruszył na mnie, ale ponieważ odnoszę się do konkretnych rzeczy to zawsze sobie poradziłem z jego wk**** na mnie (najczęściej chodzi o to, że jakieś negatywne rzeczy, których z mojej strony doświadczy potrafię wytłumaczyć jego własnymi decyzjami, lub nakazami dyrekcji). Trochę się rozpisałem, ale chodzi o to że trzeba znaleźć sposób żeby pokonać upierdliwców tak, żeby nie chcieli byś upierdliwi dla Ciebie.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
5 5

"Prosiłam grzecznie, żeby zamknął jadaczkę (oczywiście prośbę formułowałam bardziej kulturalnie)" No i na tym polega problem. Do takich ludzi nie dotrze jak będziesz mówić grzecznie i kulturalnie. Do ludzi trzeba przemawiać ich językiem. W tym przypadku - krótko, ostro i chamsko, ale przy tym inteligentnie, żeby nie zniżyć się do jego poziomu. Kilka razy zgasić go celną ripostą jak wyskoczy z głupim tekstem, wystawić na pośmiewisko, poniżyć w towarzystwie. Po paru takich zabiegach będzie siedział jak trusia, gwarantuję. Z bucami nie ma się co cackać.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 4

@HelikopterAugusto Wątpię, bo koleżaneczki będą go bronić. Ale jak autorka chce spróbować utemperować buraka, to może niech zacznie opowiadać w pracy dowcipy takie jak ten: Trzy krasnoludki piją wódę pod krzakiem, ale nagle wódka się skończyła, a nie miały kasy żeby kupić. Odzywa się jeden z krasnoludków: - Słuchajcie, tu niedaleko biją rekordy Guinessa i można wygrać 20 zł. Ja mam najmniejszą rączkę na świecie to może wygram i będzie flacha. - A ja mam najmniejszą nóżkę to może będzie na drugą flachę- mówi drugi. - Słuchajcie, ja z kolei mam najmniejszego penisa jakiego można sobie wyobrazić więc będzie na kolejną flaszkę! Gdy krasnoludki dotarły na miejsce, pierwszy z nich wchodzi i za chwilę wybiega ucieszony i krzyczy: -Wygrałem! Wygrałem, mam najmniejszą rączkę, będzie flacha! Drugi wchodzi i za chwilę sytuacja się powtarza. Ostatni krasnoludek, ten z najmniejszym penisem, wszedł do środka, po dłuższej chwili wychodzi wk***iony bez pieniędzy rozgląda się i mówi: - k***a, który to ten (i tu nazwisko Pawełka). Można spróbować, ale wątpię, żeby to coś dało, bo zbudował emocjonalną relację z większością dziewczyn z biura i będą go zaciekle bronić, a jej utrudniać życie, bo się Pawełka czepia.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
5 5

Ciekawy tekst, ale co to, na wszystkich bogów są "alegorie do seksu"???

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-2 4

@Bubu2016 Jak napisałem wyżej. Techniki rodem z poradników dla uwodzicieli. Tak zupełnie z d...y, bez żadnego logicznego związku, wrzuca aluzje do seksu, ale na poziomie emocjonalnym na wiele kobiet to działa. Takie budowanie sobie wizerunku, tworzenie potencjalnych opcji na przyszłość, jakby chciał się z którąś przespać. Ale wydaje mi się, że przede wszystkim chodzi o to, że teraz te koleżanki są tak w niego zapatrzone, że co by się nie stało, będą stać za nim murem i zaciekle go bronić, choć nie będą w stanie podać żadnego sensownego powodu związanego z pracą i wykonywanymi obowiązkami. W ogóle nie będą w stanie tego racjonalnie wyjaśnić. Ów Paweł dobrze o tym wie i dlatego to robi.

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@pasjonatpl: Mi się wydaje, że ten komentarz odnosi się do tego, że alegoria jest tu chyba nie do końca pasującym słowem. Nie wiem, co autorka miała na myśli, ale do tych tekstów chyba bardziej pasuje "metafora" (z takich co ja słyszałam - "ja to lubię takie grube, gorące kiełbaski w mięciutkiej bułeczce, hehehe" - znajomy na grillu...) lub "aluzja" ("co, lubisz jak dupa piecze" - jak powiedziałam, że lubię ostre potrawy na pierwszej i ostatniej randce, z pewnym typem), choć te teksty są tak toporne, że nawet ciężko tu mówić o jakichś środkach stylistycznych.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
4 4

Pomijając inne rady, to tak na szybko serio radzę słuchawki. Tylko wygłuszające bądź z jakąś muzyczką/tłem (typu las, morze). Ja często sobie tak w biurze radzę.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
8 8

Byłam w bardzo podobnej sytuacji i serio - jeżeli masz taką możliwość to zmień pracę. Taka codzienna irytacja na współpracownika może przerodzić się później w większy problem i będziesz miała problem ze skupieniem się na robocie albo będziesz jej miała po prostu dość, bo będzie ci się kojarzyła tylko z Pawełkiem. Skoro szef nie reaguje to już nie zacznie. A nawet jeśli, to zapewne tylko pogrozi Pawełkowi paluszkiem jak pani w przedszkolu a cała syf spadnie na ciebie, bo Pawełek i jego koleżanki-dziwery będą się mścić. Ja przez takiego Pawełka zrezygnowałam z pracy. Było bardzo podobnie jak u ciebie. Codzienne teksty o brzoskwinkach, lodzikach, majteczkach. Często puszczał też audio z pornosów, żeby leciało sobie w tle (chyba miało to być zabawne). Były też chichoczące koleżanki, którym ten oblech imponował. Prym wiodła jedna - Marta, która często sama zaczepiała Pawełka-Zboka tekstami w stylu "kupiłam sobie seksowną bieliznę". Szef nie reagował bo to "sprawy między współpracownikami". Natomiast to JA dostałam z*ebkę gdy pewnego dnia nie wytrzymałam przy kolejnej dyskusji o majteczkach między Pawełkiem-Zbokiem i zapatrzoną w niego Martą. Przy całym biurze powiedziałam "Pawełek, jak tak bardzo chcesz wyruchać Martę to zrób to tu i teraz i będzie święty spokój i nie będę musiała słuchać waszego pie**olenia. A Marta, jak chodzą słuchy, nogi rozkłada przed każdym chętnym, więc problemów raczej nie będziesz miał". Szef stanął po stronie Zboka i Marty, pomimo tego, że innym ludziom w biurze nagle rozplątały się języki i sami zaczęli narzekać na toksyczną atmosferę jaką zapewniał nam ten duet. Byłam już wyczerpana pracą w tamtym miejscu i złożyłam wypowiedzenie. Szef był bardzo zaskoczony.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 4

Współczuje, bo miałam takiego przełożonego. To była praca projektowa, więc nie spędzałam z nim 100% czasu. Mi takie gadanie nie przeszkadzało. Jak mnie coś śmieszyło, to się śmiałam, jak nie śmieszyło, to przewracałam oczami. Jak przekraczał (moją) granicę - to zareagowałam stanowczo. Kiedy dołączyła do nas nowa dziewczyna, widziałam że ma dyskomfort z tymi tekstami, więc wprost powiedziałam szefowi (zespół pracuje w jednym pokoju, więc to było też przy innych członkach zespołu, w tym "nowej"), że musi przystopować, bo jak ktoś go nie zna, to jeszcze na serio potraktuje te jego gadki. Ja lubiłam z nim pracować, bo koleś był generalnie ok, tylko gadatliwy typ "podrywacza". Jak miałam problem to zawsze pomógł, wstawił się za mną przy konflikcie z klientem i wystawił mi laurkę po naszym projekcie (potrzebowałam pozytywnych feedbacków do awansu). Ale wiem, że były dziewczyny, które ta jego gadka irytowała i po jakimś czasie jego szef kazał mu się uspokoić. Jak irytuje tylko Ciebie, to faktycznie zostaje tylko zmiana pracy, bo nic tam nie ugrasz. Ja mojemu "groziłam" HRami jak za bardzo wariował, ale w waszej firmie pewnie nie ma oficjalnej polityki antydyskryminacyjnej i nie ma nawet komu zgłosić dalej?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 4

Z jednej strony masz rację, jego zachowanie nie jest w porządku. Z drugiej strony, jeśli jesteś jedyną osobą której to przeszkadza, to to ty tam nie pasujesz, nie Paweł. Jeśli będziesz walczyć, możesz dostać wypowiedzenie z powodu złej pracy w zespole i braku kontaktu. Łatwiej wymienić ciebie, niż Pawła bo wg opisu jak on odejdzie to twoje spojrzenie na życie nadal będzie drastycznie różne od spojrzenia twoich koleżanek. Więc zostaje ci ignorować, lub zmienić robotę. Oczywiście możesz próbować kręcić burzę wyżej, ale musisz być gotowa, że to będzie w sumie to samo co zmienić robotę.

Odpowiedz
avatar Semilinka
3 3

Wydaje mi się że to też trochę kwestia podejścia do ludzi. Od razu podkreślam że nie pochwalam takiego zachowania się w pracy. Uważam że absolutnie nie powinno się opowiadać o swoim życiu seksualnym ani tym bardziej rzucać takimi żartami. Z drugiej strony jak już jestem zmuszona przebywać z takim człowiekiem (a mam takiego w pracy u siebie) to trzeba sobie z takimi radzić. Albo ignorować albo dogryzać. Koledze raz rzuciłam pytaniem czy po takiej sobocie to nie ma jakiejś choroby wenerycznej i szybciutko ucichł. Choć to był akurat nieszkodliwy typ który po prostu chciał z kimś pogadać a robił to od złej strony. Dziwi mnie za to podejście twoich koleżanek... I szefa.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@Semilinka: Nie tyle podejścia do ludzi, co stopnia wrażliwości na pewne faktory. Są osoby, które w trakcie pracy są w stanie znieść pieprzenie o największych głupot, bo potrafią się wyłączyć i po prostu nie słuchać. Inni potrzebują spokoju i nie są w stanie skupić się na pracy, słysząc rozmowy koło siebie.

Odpowiedz
avatar Semilinka
0 0

@digi51 jeśli masz kilka osób w jednym pomieszczeniu to nie ma szans żeby była cisza...

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@Semilinka: No nie, ale jednak jest różnica między wymianą kilku zdań raz na godzinę, a nadawaniem przed 8h non-stop. Wybacz, ale co to za praca, że można ciągle gadać, a jednocześnie skupić się na pracy? Tak naprawdę niewiele osób ma na tyle podzielną uwagę, aby jednocześnie pracować, tym bardziej umysłowo i gadać z koleżankami. I też jest różnica między słuchaniem czegoś ciekawego, a słuchaniem obleśnego pieprzenia. Ja podczas pracy słucham podcastów. O ile podcast jest ciekawy to fajnie mi się pracuje. A włączę przypadkiem jakieś irytujące gówno kompletnie nie potrafię się skupić.

Odpowiedz
avatar voytek
0 2

Nie wybredne żarty należy nagrać na dyktafon i złożyc zawiadomie w prokuraturze! Już samo wezwanie na prokurate i spedzenie paru godzin na przesluchaniu - nawet jesli nie postawią mu zarzutów - powinno wystarczyć!

Odpowiedz
avatar rafik54321
3 3

Jak uspokoić takiego ogiera? Podważ jego "ogierowatość". To nie jest trudne. Musisz tak skonstruować sytuację, aby wyszedł na idiotę. By jego "męskość" ucierpiała. Przykładowo, nawali ksero, niech idzie ogarnąć, przecież on się zna. A jak nie da rady (co jest prawie pewne), to wtedy powiesz "no Pawełek, to takie proste, jeszcze nie ogarnąłeś?". Kilka takich sytuacji mooocno utęperuje zapędy takiego gościa XD. Bo teraz tylko gada, ale niech poprze to czynem.

Odpowiedz
avatar Salut_6
-4 6

Ok, żarty o seksie to rzeczywiście żenada, ale to w sumie jedyny zarzut jaki mam do tego gościa. On w sumie jedyne co robi to jest towarzyskim gościem w ekipie i jako takim podrywaczem. Nie zauważyłem w historii żeby zaniedbywał swoje obowiązki w pracy. Więc poza słabymi żartami jedyne co do niego masz to że rozmawia ze znajomymi z pracy i używa "dziwnych zwrotów" na różne przedmioty. Ojej, jaka zbrodnia. Rozumiem że ludzie mają różne podejście do innych ludzi i że jednych taki typ będzie bawił, a innych drażnił, ale grubo pojechałaś jeśli myślisz że on jest piekielny. Więc tak, twoja matka i facet mają rację, jesteś przewrażliwiona.

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@Salut_6: Zajebiście, niech sobie będzie towarzyski. Po godzinach. Praca to nie pub, gdzie się przychodzi pieprzyć o bzdurach cały dzień. To, że używa idiotycznych określeń może nie jest piekielne, lecz irytujące. Dla mnie jednak pod piekielność na pewno kwalifikuje się wymądrzanie w każdym temacie, szczególnie nie mając do tego odpowiedniej wiedzy. Tak, że jeśli Ty uważasz, że gadanie o sobie przed 8h dziennie w pracy i wtrącanie się do każdego tematu nie jest piekielne, to wolałabym z Tobą nie pracować.

Odpowiedz
avatar Salut_6
-4 4

@digi51 "pRaCa tO niE PuB" no tak jakby zauważam po raz kolejny że nie widać było w historii żeby ziomek zaniedbywał swoją pracę przez to gadanie, więc wyciągam wniosek że rozmowa z kimś w pracy w takich warunkach to absolutnie normalna rzecz. Pracuję fizycznie (zazwyczaj na budowie, ale nie tylko) i czasami zdarzają się takie "generyczne" dni w których każdy ma proste, niewymagające kontroli szefa obowiązki na cały dzień. I co, mam się nie odzywać do nikogo bo praca to nie pub? XD wydaje mi się że rozmowa z kimś podczas pracy to na tyle normalna rzecz że o ile nie koliduje z obowiązkami to dosłownie nie ma się do czego przyczepić, chyba że jest się szefem firmy który widzi że gadanie obniża produktywność o 0,0002137% i trzeba to utemperować. Jeff Bezos czy to ty? Poza tym skoro gość pasuje każdemu współpracownikowi i szefostwu, a jedyną osobą która ma coś przeciwko jesteś ty, to istnieje cień szansy że jednak jesteś trochę przewrażliwiona, ewentualnie historia jest na tyle podkolorowana że pomijasz jakiś istotny fakt czy coś. "Wolałabym z tobą nie pracować" i vice versa, nie trawię płatków śniegu którzy dowalą się do kogoś na to że chociażby używają określeń na swój samochód albo takich co ganiają rozmowę w pracy, bo nie wiadomo czy czasem nie jest to kontroler z PIP-u czy agent Bezosa sprawdzający czy przypadkiem odpowiednio mocno nie posiadam duszy żeby odczuwać satysfakcję w miejscu pracy xD

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@Salut_6: Nie jestem autorką tej historii. Odnoszę się do tego, co opisała autorka, z czego wynika, że gościowi jadaczka się nie zamyka, a koleżanki dopingują go chichotami. Napisałam wyżej - bardzo możliwe, że gość mimo wszystko jest dobrym pracownikiem, np. posiada tą rzadką zdolność skupienia się na rozmowie i pracy jednocześnie lub akurat jego zadania są typowo mechaniczne i nie trzeba się na nich szczególnie skupiać albo uczynne koleżanki odwalają robotę za niego w zamian za to, że zabawia je tanimi komplementami. Nadal, wypadałoby uszanować też innych pracowników i to, że nie każdy potrafi się skupić przy ciągłym szczebiotaniu. To tak jak z słuchaniem muzyki. No niby możesz, może nawet trafisz na zespół, który spodoba się Twój gust muzyczny i będziesz przez 8h słuchać swojej muzyki na głośnikach. Ale jeśli znajdzie się jedna osoba, której to przeszkadza to zakładasz słuchawki. Ani prywatne rozmowy ani słuchanie muzyki w miejscu pracy nie jest prawem, a przywilejem pracownika. Lata pracowałam jako kelnerka. Czym innym jest intensywniejsza rozmowa, gdy nie ma lokalu gości i rozmową umila się sobie czas podczas np. polerowania sztućców, a czym innym szczebiotanie nad uchem, kiedy np. wbijam duże i skomplikowane zamówienie na kasę. No być może autorka opisuje niewinne rozmówki z niepotrzebną dramaturgią i przesadą. Ja jednak odnoszę się do tego co jest w tekście. Nieszczęśliwie, potrafię uwierzyć, że tacy ludzie są, chociażby widząc, jak zachowują się czasem ludzie w różnych sklepach czy urzędach - wchodzisz jako petent/klient, witasz się, a od pracowników ani me ani be, tylko dalej napierniczają sobie w najlepsze, aż upomnisz się o uwagę - jeszcze cię zyebią wzrokiem od góry do dołu, że przeszkadzasz. Poza tym nie rozpędzaj się tak, z tym, że gość jest jakimś wybitnym pracownikiem. W tekście nic takiego nie ma. Wszyscy założyli, ja zresztą też, że to autorka przyszła do zgranego zespołu. Równie dobrze to gość może być nowy w zespole i niczym szczególnym się nie wykazał, koleżanki chwalą sobie pracę z nim, bo robi za biurowego klauna, a gość się opieprza cały dzień i jest tylko kwestią czasu, kiedy wyjdzie to w wynikach zespołu. Ewentualnie jest jakimś pociotkiem szefa i dobrze wie, że nic nie musi, bo i tak nie wyleci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

"Jeśli wlecisz między wrony, musisz krakać jak one". Nie istnieje tu jedna racja, skoro reszta zespołu, łącznie z szefem go lubi, to pozostają Ci cztery wyjścia: - toczyć dalej wojnę z wiatrakami bez skutku, - znosić swój ból w milczeniu, - dostosować się, - zmienić pracę. Innych wyjść nie ma.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2022 o 23:16

avatar siderius93
1 1

Niestety, ale twój chłopak ma rację. Co do opinii twojej mamy i twojej przyjaciółki, to nie mają racji.

Odpowiedz
Udostępnij