Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielni dziadkowie. Z racji wyjazdu mojej matki i braku możliwości trzymania naszej…

Piekielni dziadkowie.

Z racji wyjazdu mojej matki i braku możliwości trzymania naszej schroniskowej suczki przeze mnie lub przez mojego ojca, postanowiliśmy dogadać się z babcią i dziadkiem o opiekę nad staruszką. Szczęśliwie kochają psy, chociaż bardzo się wahałam nad oddaniem jej do nich, gdyż z ich psami zawsze były problemy zdrowotne. Alergie, nagle choroby, problemy z jedzeniem. Moja babcia uwielbia chodzić do weterynarza z każdą duperelą i wydawać pieniądze na zupełnie bezsensowne rzeczy. Przykładowo co miesiąc kupuje żelki antykleszczowe dla psów za ponad 100 złotych, gdzie 50 złotych wydałaby na środek w płynie do użycia zewnętrznego na cały sezon.

Suka w chwili obecnej spokojnie ma około 13 lat. Jest dość spora i masywna, w typie owczarka belgijskiego. Pół życia niestety spędziła w schronisku. To kolejna piekielność, bo ponoć oddawano ją trzykrotnie. Pierwszy raz - pies nie jest już słodkim szczeniaczkiem. Drugi raz - pies pazurkami rozszarpuje legowiska. Trzeci raz - pies zapolował na kurę. U nas rzeczywiście legowiska były w strzępach, ale wystarczyło ulepszyć je grubym kocem i pies nic nie psuł. Kochana sunia, oddała naszej rodzinie serce, a przy tym dzielnie broniła domu.

Z racji, że dziadkowie mieszkają pół Polski dalej, przez ostatnie dwa lata byłam u psa tylko 2 razy. We wrześniu już widać było, że pies ma problemy z chodzeniem. Prosiłam, żeby zostawiali psa na parterze, bo na piętro po stromych schodach ledwo co wtaczała swoje masywne ciało. Stwierdzili że oszalałam, bo suka uwielbia przecież spędzać z nimi czas w kuchni i salonie, więc oni pomagają jej w szelkach wchodzić i schodzić. Świetny pomysł starszych ludzi, zwłaszcza dziadka po operacji przepukliny brzusznej...
Suka generalnie zaczęła być już słaba, ale dawała sobie jeszcze radę. Troszkę nawet pobiegała, chociaż spacer po parku przez pół godziny już był męczący, a po odrobinie większym wysiłku kulała. Niestety biodra zaczynały uginać się pod nią znacząco. Na dodatek Dziadkowie skarżyli się na jej częste biegunki, przez co średnio raz w miesiącu bywali u weta. Dostała od niego całą gamę leków na stawy i jelita, oraz zalecenie jedzenia jogurtów probiotycznych. Po paru miesiącach okazało się, że biegunki ma... po lekach na stawy. Ostrzegłam dziadków, że niedługo suka będzie miała takie problemy starcze, że humanitarnie będzie ją uspać. Udawali, że nic nie słyszą.

Pies zaczął mieć problemy z jedzeniem. Z jogurtem trochę jadła, obecnie jest już na takim etapie, że potrafi dwa dni niemal nic nie jeść. Dziadkowie siedzą ponoć z nią i średnio co pół godziny wciskają jedzenie. Przez ostatnie pół roku, a nawet i więcej.
W grudniu przestały trzymać zwieracze. Obecnie nie trzyma kału ani trochę. Najczęściej załatwia się kiedy śpi. W czerwcu podczas krótkiego pobytu u dziadków 3 kupy były niekontrolowane, jedna kontrolowana.

Ale to nie jest jeszcze piekielne. Na podwórku biedaczka ledwo człapała, a gdy przystawała na chwilę, tylne łapy załamywały się dosłownie pod nią. Owszem, pobiegała kawałek wzdłuż płotu za rowerzystą, ale potem musiała na długo się położyć. W domu leżała praktycznie cały czas, nawet w ten sposób, że leżąc na brzuchu obydwie tylne nogi trzymała po boku. Przez całe życie leżała z nogami po jednej stronie tułowia. Generalnie pies ledwo chodzi, ma przebłyski lepszego samopoczucia, ale widać, że cierpi i nie potrafi utrzymać się na czterech łapach, bo po kilku sekundach dupa leci bezwładnie ku ziemi.

Kolejna rozmowa z dziadkami o eutanazji nic nie przyniosła. Obrazili się, że pies ma przecież u nich dobrze. Nie dociera do nich, że się męczy, że z jakiegoś powodu nie chce jeść i że będzie cierpieć coraz gorzej. Według mnie przeżyła u nas w zdrowiu piękne chwile, dożyła długiej starości jak na ciężką rasę i powinna odejść godnie, a nie srając pod siebie i nie mogąc utrzymać się na łapach.

W lipcu babcia zafundowała psu 4 godzinny zabieg u kosmetyczki - mycie futra i suszenie. Oczywiście przedłużyło się, bo pies nie mógł ustać i trzeba było wszystko robić na leżąco.
A dwa tygodnie temu dziadkowie pojechali z psem na wakacje w Ciechocinku. Usłyszałam przez telefon, że pies już nie trzyma moczu, "chodzi" w pieluszkach i źle znosi upały. Je jeszcze mniej. Zapewne już wygląda jak kościotrup obleczony skórą z siwą sierścią.

Jakieś porady? Dziadkowie są zaślepieni miłością do psa, który od miesięcy się męczy. Liczę na to, że umrze spokojnie we śnie jak najszybciej i ta patologiczna sytuacja się rozwiąże. Zastanawiałam się, czy nie uda mi się zabrać po prostu psa i pojechać do weterynarza, jednak obawiam się, że może się to nie udać. Dziadkowie nie odstępują jej praktycznie na krok... Podejrzewam, że może nawet dojść do rękoczynów ze strony babci, która ma wybuchowy charakter...

by Malina989
Dodaj nowy komentarz
avatar Xynthia
11 27

Gdybyś to mnie chciała ukraść psa po to, aby go zawieźć na eutanazję, to na pewno by doszło do rękoczynów.

Odpowiedz
avatar xpert17
-2 32

Weż na eutanazję od razu wszystkich troje. W końcu dziadkowie też są starzy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2022 o 8:07

avatar healthandsafety
16 34

Oddałaś psa to teraz się nie wtrącaj w to co robią jego opiekunowie. Chwała dziadkom za taką opieke nad psem. Nie każdy kto ma problemy zdrowotne chce umrzeć. Widać ty wolisz rozwiązania na łatwizne,oddać psa na stare lata do dziadków, a najlepiej niech siedzi sam w piwnicy. Co złego widziałaś w tym, że dziadkowie pomagają mu wchodzić do góry? W końcu pies nie był samotny. Jeśli uśpisz psa bez zgody właścicieli to mam nadzieje, że dziadkowie zgłoszą to na policje.

Odpowiedz
avatar Alaia
11 23

@healthandsafety dokładnie popieram w 100% Jedyną piekielną osobą w tej sytuacji jest autorka postu! Strasznie przykre zachowanie. Gdyby Dziadkowie nie dbali o psa zrozumiałabym ale w tej sytuacji oni robią wszystko aby psu dać jak najlepsze ostatnie chwile.

Odpowiedz
avatar marcelka
22 26

Powierzyłaś dziadkom opiekę nad psem. Nie musieli się zgadzać, ale się zgodzili. Teraz to jest ich pies i do nich należą decyzje o leczeniu, uśpieniu itd. Możesz się nie zgadzać z ich podejściem, ale to już nie jest Twoja sprawa.

Odpowiedz
avatar myscha
17 21

Jakkolwiek jestem za tym, żeby nie przedłużać cierpień i sama w takiej sytuacji pożegnałabym czule stworzenie w gabinecie weterynaryjnym, to myślę, że dziadkom, którzy w tym momencie są praktycznie właścicielami nie można tego zrobić. Mam taki przykład u moich teściów. Pierwszy pies - owczarek niemiecki - był w takim już stanie, że tylko uśpienie, teść nie chciał, ale uległ. Obecnie po ponad 20 latach ma wyrzuty sumienia, że zabił swojego psa, kolejny pies po długim leczeniu i ogromnej ilości pieniędzy odszedł sam. Komentarz teścia - gdybyśmy mieli więcej pieniędzy i lepszego weterynarza, to mógłby jeszcze żyć. Nie wybaczyliby Ci tej decyzji, szczególnie, że serce i emerytury wkładają w niego.

Odpowiedz
avatar Samoyed
11 21

Oni nie sa piekielni. Robia, co uwazaja za najlepsze dla psa. Generalnie sie z toba zgadzam, jestem tez za dobrowolna eutanazja ludzi (trudne, za duzo pola do naduzyc, niestety, ale utopijnie by bylo dobrze), ale oni chca dla niej dobrze. To sa bardzo dobrzy ludzie. Nie masz moralnego prawa nic zrobic za ich plecami. Ale tlumaczyc mozesz i na tym sie skup.

Odpowiedz
avatar marcelka
21 25

Dodam jeszcze, że Autorka historii krytykuje dziadków m.in. za wnoszenie suki po schodach, tłumacząc to obawą o zdrowie dziadków... ale gdy psa trzeba było komuś "upchnąć", to dylematów co do kwestii czy starsi ludzie podołają opiece nad psem dużych gabarytów i już dość starym nie było? Chodzenie do weta, gdy zwierzę choruje czy wykazuje objawy alergii lub jakiekolwiek inne, niepokojące, uważam raczej za przejaw troski i odpowiedzialności, a nie "duperele", co niby powinna zdaniem Autorki zrobić babcia? Siedzieć, czekać i obserwować, zdechnie czy nie zdechnie?

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
13 13

@Malina989: Oddałaś psa dwa lata temu pod cudzą opiekę i odwiedziłaś go przez ten czas dwa razy - bo dzieli Was 300-400km (pół Polski). Przez ten czas to Twoi dziadkowie opiekowali się zwierzęciem, dawali mu dom i miłość, przywiązali się. Ty nawet nie wiesz, jak on teraz wygląda, a jedynie się domyślasz. Nie jesteś piekielna, bo martwisz się o fizyczne cierpienie psa. Jesteś piekielna, bo nie masz kontaktu z tym psem, przywiązało się do niego dwoje innych ludzi, którzy zasługują przynajmniej na to, byś z nimi porozmawiała (może przy okazji wizyty?) o tym, co jest lepsze dla psa, może np. odwiedziła z nimi weterynarza, by też trochę doświadczenia dorzucić. Nie ma znaczenia czyj ten pies jest prawnie. Dla Twoich dziadków pies jest członkiem rodziny i trzeba dać im czas na dojście do pewnych wniosków - zwłaszcza że w przypadku uśpienia to właśnie oni, jego opiekunowie, powinni mu towarzyszyć, nie Ty. A nie jest to łatwe doświadczenie.

Odpowiedz
avatar CynCyn
7 9

@Malina989: Słuchaj, ty mówisz w tej chwili o żywym stworzeniu, członku twojej najbliższej rodziny, za którego jesteście odpowiedzialni. Jeśli chociaż trochę zależy ci na dobru psa (i dziadków, którzy go kochają) to twoim pierwszym krokiem będzie pomoc w zainstalowaniu wygodnej rampy lub takiego urządzenia do wwożenia psa po schodach. Sugerowanie zostawiania starego psa samemu na parterze, podczas gdy reszta rodziny jest na górze, to jakiś bardzo nieśmieszny żart. Poza tym zainteresuj się do jakiego weterynarza pies obecnie chodzi i znajdź w okolicy dobrą klinikę gdzie wet będzie miał specjalizację geriatryczną. Przypominam że jesteśmy w środku Europy, w XXI wieku. Czy pies miał w ogóle robione USG brzucha i stawów, sprawdzone zęby, wykonaną pełną morfologię z profilem tarczycowym, nerkowym i wątrobowym? Czy po zauważeniu problemów z upałami pies był na konsultacji kardiologicznej? Czy w ciepłe dni nosił kamizelkę chłodzącą (czy dziadkowie w ogole wiedzą, że coś takiego istnieje)? Czy odwiedziliście fizjoterapeutę, chociażby żeby dowiedzieć się jakie ćwiczenia mogą przynieść ulgę układu ruchu? Jakie leki i na jakiej podstawie dostaje teraz pies? Dlaczego weterynarz zalecił podawania psu z problemami gastycznymi jogurtu (laktozy!) i czy to zalecenie było gdzieś konsultowane? Co z probiotykiem? Czy pies dostaje mokrą karmę i jakiej jakości, ile % stanowią podroby? Co to za magiczna substancja przeciwkleszczowa, która działa przed 12 miesięcy, i skąd ją sprowadzacie? Czy dziadków też masz zamiar jest pozbyć jak będę już na tyle starzy, że chorób nie będzie się dało wyleczyć a jedynie poprawić im jakość życia? Czy chociaż przez chwilę zastanowiłabyś się jakbyś się czuła, gdyby rodzona wnuczka zagroziła że ukradnie i zabije twojego najlepszego przyjaciela?

Odpowiedz
avatar dayana
2 6

Czyli pies chodzi, załatwia się pod siebie i ma dni, że się trochę lepiej czuje. Jak dla mnie to nie jest jeszcze powód do uśpienia go. Gdyby jeszcze było tak, że opiekuje się nim ktoś, kto musi chodzić do pracy, a pies może potrzebować właściciela kiedy go nie ma, to ok, bo lepiej humanitarnie uśpić niż jakby np. miał paść na słońcu i tak leżeć aż sam zdechnie. Natomiast jak się nim zajmują i to lubią, to nie wiem jaki w tym widzisz problem. I też jestem uczulona na "lata z każdą pierdołą do weterynarza", bo wiele osób uważa, że do weta chodzi się tylko na szczepienia psa. Psy chorują, trzeba kontrolować stan ich zdrowia i lepiej zapobiegać niż leczyć. Fakt, że też niektórzy weci to jacyś idioci, co bez zbadania przepiszą leki i nie rozumieją, że leki nawzajem ze sobą wchodzą w interakcje (to też zresztą dotyczy lekarzy dla ludzi). Co do preparatu na kleszcze, to jesteś w błędzie. Preparat dla małego psa kosztuje jakieś 20-30 zł i aplikuje się go co miesiąc. Najtańsze są chyba te obroże na kleszcze i faktycznie jak dla mnie obroża z Bayera działa, a to wydatek 100 zł na 6-8 mc (dla dużego psa kosztuje bodajże 20 zł więcej), więc teoretycznie jedna na sezon powinna wystarczyć.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@dayana: Też się zastanawiam co to za magiczny preparat. U mojego weterynarza taki zewnętrzny płyn na kleszcze owszem, kosztuje 37zł, ale działa przez miesiąc. Biorąc pod uwagę ostatnie ciepłe zimy "sezon" na kleszcze trwa de facto przez cały rok, więc bardzo jestem ciekawa co to za cudo, które kosztuje grosze a działa przez rok.

Odpowiedz
avatar Fise
-4 10

Aż się zarejestrowałam by skomentować. Wg mnie najbardziej piekielni są niektórzy komentujący, ci, co traktują to zwierze przedmiotowo. Autorka oddała? To już nie jej problem, bo pies należy do dziadków i oni decydują. Pies nie chcę umierać! Powiedział im to? Dziadkowie dbają o niego najlepiej jak umieją! Ale czy umieją? Nie chcę oceniać kto ma rację – autorka, czy dziadkowie – bo ta ocena powinna należeć do weterynarza, ale JESLI autorka ma rację, to pies jest odwodniony i powoli umiera z głodu. Ludzie często zakłamują rzeczywistość i nie chcą przyznać, że coś jest nie tak a pies nie powie. W tej sytuacji podstawa powinna być opinia weta a czy taka była, to pewnie się nie dowiemy. Niemniej szanowni oburzeni... wyjdźcie czasem ze swojej bańki ludzia.

Odpowiedz
avatar marcelka
6 12

@Fise: chodzi o to, że Autorka tak naprawdę nic o tym psie nie wie, a pierwsza do uśpienia. To był pies matki, ona go dała dziadkom, widziała go potem dwa razy - zakładam, że dziadkowie, którzy się nim opiekują od dwóch lat przez okrągły rok, znają go lepiej. Wypowiedzi Autorki o wizytach u weta z "duperelami", czy o płynie, który działa przeciw kleszczom cały sezon (chętnie poznam nazwę, bo ja słyszałam jedynie o takich, co przeciw pchłom dają ochronę 3 mies., a przeciw kleszczom 1 mies.) pozwalają mi sądzić, że mało wie o codziennej opiece nad psem. Czy ten konkretny pies się męczy? Czy powinien być uśpiony? Ja tego nie wiem. Zgadzam się, że tu decydująca powinna być konsultacja z weterynarzem. Ale wg mnie Autorka z szacunku do dziadków i do ich odczuć oraz starań w stosunku do tego psa, powinna w pierwszej kolejności zastanowić się, czy można jakoś poprawić komfort życia psu i w ślad za tym dziadkom (jak ktoś już wspomniał: może rampa, psi fizjoterapeuta, badania, leki?), a dopiero po wyczerpaniu tych opcji sugerować eutanazję.

Odpowiedz
avatar jass
-1 1

@marcelka: Poza tym podjęcie decyzji o uśpieniu członka rodziny jest straszne i każdy musi do niej dojść we własnym tempie. W zeszłym roku uśpiłam kotkę po prawie dwóch latach walki z rakiem. Była już w stadium terminalnym, dostawała codziennie leki przeciwbólowe, a i tak kiedy znacznie gorzej się poczuła i weterynarz zapytała czy może należałoby ją już uśpić kazałam leczyć. I owszem, zaczęła z powrotem jeść i trochę ją to leczenie podratowało, tyle że po kilku dniach zobaczyłam, że już kilka godzin po podaniu potężnej dawki leków przeciwbólowych i sterydów kot leży i grucha do siebie, ewidentnie próbując się pocieszyć. I dopiero to mi uświadomiło, że naprawdę czas już tę koszmarną decyzję podjąć, bo zwierzak się męczy. Ale nie wyobrażam sobie że ktoś miałby tę decyzję podjąć za mnie, o potajemnym zabieraniu na uśpienie w ogóle nie wspominając, co to jest za poroniony pomysł...

Odpowiedz
avatar koorka
0 0

@jass Wyobrażam sobie jak trudna była decyzja o uśpieniu kotki. Chwalą Ci za to. Sama nie wiem czy zdobędę się na taką decyzję kiedy przyjdzie na to czas

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Bardzo mnie wzrusza para staruszków, którzy z taką troską opiekują się starszym pieskiem. Nie widzisz, że traktują go jak członka rodziny? Pies to zwierzę stadne i bardzo źle się czuje, kiedy jest od stada odizolowany. Na pewno bardzo przeżył rozstanie z Waszą rodziną 2 lata wcześniej. Teraz ma naprawdę kochający dom. Jeśli chcesz im pomóc w opiece, możesz zapłacić za leki, skonsultować problem stawów u innego weta, kupić legowisko, ale NIE USYPIAĆ! W dodatku za plecami Dziadków! To by było bestialskie. Nigdy nie wybaczyłabym komuś, kto zrobiłby coś takiego mojemu psu i to bez względu na to, do kogo "prawnie należy", jak napisałaś w jednym z komentarzy. Pies to nie szafka, którą można porąbać i spalić, jak jej się nogi chwieją.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 2

Z czystej ciekawości, ile km to jest "pół Polski"? Odwiedzasz swoich dziadków raz na rok? A jak już ich zobaczysz, to masz czelność ich pouczać, co mają zrobić z psem, którego im podrzuciliście? Nie jestem pewna czy to dziadkowie są piekielni.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

ja bym pogadala z weterynarzem i zasiegnela fachowej porady na temat zdrowia psa i rokowan a jak czytam komenty typu nie jej pies wiec niech sie nie wypowiada, to mam do was pytanie, zakladajac, ze obawy autorki sa sluszne- czy sami chcielibyscie umierac z glodu, robiac pod siebie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2023 o 18:13

avatar gisch
-1 1

Kto w ogóle wymyślił taką abominację jak "uśpienie" (już pomijam "uspanie", bo to szkoda słów)? Normalnie psa się po prostu zwyczajne uśmierca, uśpić to można co najwyżej do operacji w znieczuleniu ogólnym. To słowo to żałosna próba uspokajania własnego sumienia przy zabiciu zwierzęcia.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@gisch: ja wole slowo eutanazja, w tym przypadku najprawdopodobniej sluszne

Odpowiedz
avatar Klaudiaaa
-1 1

Piekielna w tej historii jesteś tylko i wyłącznie Ty. Sama oddałaś psa dziadkom i wtedy nie miałaś wątpliwości, czy staruszkowie poradzą sobie z opieką nad zwierzęciem. Wiedziałaś, ile dziadkowie mają lat. Wiedziałaś, że pies jest duży i nienajnowszy i że też się starzeje, w związku czym będzie miał coraz więcej problemów zdrowotnych. Kompletnie nie rozumiem tego przytyku, że u dziadków to psy zawsze chorowały - czyli że co? Według ciebie dziadkowie źle się opiekowali zwierzętami, ale mimo to postanowiłaś im go oddać? Po prostu tak było dla ciebie najłatwiej - wybrałaś najwygodniejsze rozwiązanie. Zamiast wytykać błędy dziadków (na które jak się patrzy z boku są błędami chyba tylko ślą ciebie) zastanów się, jak pomóc im i psu. Zamiast narzekać, że pomagają wejść zwierzęciu po schodach, pomyśl o zamontowaniu rampy. Jeśli nie pasuje ci sposób leczenia psa, pojedź z dziadkami do tego weta i wypytaj o wszystko. Zrób psu badania, pomyśl jak mu pomoc. Mam nadzieje, że nie zrobisz nic za plecami dziadków. To by było okryte pod każdym względem.

Odpowiedz
avatar Klaudiaaa
0 0

@Klaudiaaa, *nienajmłodszy oczywiście

Odpowiedz
Udostępnij