Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O nielogicznym (i być może piekielnym) zachowaniu moich rodziców. Historia działa się…

O nielogicznym (i być może piekielnym) zachowaniu moich rodziców.

Historia działa się kilka lat temu. Mieliśmy wtedy kota, a te zwierzaki jak wiadomo lubią sobie połazić po okolicy. Po tym gdy nasz sierściuch wrócił z jednego z takich wypadów zauważona została u niego w okolicy pyska piana. Szybka diagnoza była jedna, jak się domyślacie - wścieklizna. Kot został zaciągnięty do transportera i zamknięty w pomieszczeniu w piwnicy wraz z żarciem i miseczką mleka, żeby "zneutralizować" płynące z niego niebezpieczeństwo i przemyśleć dalsze kroki. Był to moment w którym wszyscy członkowie rodziny zaczęli już się z kotem żegnać, bo wścieklizna w takim stadium jest już nieuleczalna.

W niejasnych okolicznościach kot zdołał zwiać z pomieszczenia na podwórko. Rodzice się o tym dowiedzieli, ale próba złapania wściekłego kota na otwartej przestrzeni nie ma sensu, nawet jakby udało się go schwytać to istnieje szansa że cię taki ugryzie czy podrapie. No właśnie. Cała opisana wyżej sytuacja miała miejsce gdzieś przed południem, więc moja nieświadoma niczego siostra nie wiedziała nic o tej inbie ze wścieklizną, więc jak zobaczyła kotka na podwórku to wzięła go na ręce i chciała go wnieść do domu. Kot ją podrapał przez bluzę do krwi. Jak pisałem wcześniej, wścieklizna jest nieuleczalna, także dla ludzi. Czy rodzice naprawdę nie mogli jej napisać żeby uważała jak będzie wchodzić do domu, bo kot jest chory? Dobrze wiedzieli o tym, że pałęta się gdzieś na zewnątrz, a jednak jej nie ostrzegli. Wystarczyło tylko zadzwonić, przecież w dzisiejszych czasach każdy ma komórkę. Nie widzę żadnego wyraźnego powodu by tego nie zrobić.

Ostatecznie historia miała szczęśliwe zakończenie. Okazało się, że nie było żadnej wścieklizny, a rzekoma piana w okolicach pyska prawdopodobnie była śliną (koty nadmiernie się ślinią, gdy boli je ząb lub jak jedzenie stanie im w gardle), a siostra została podrapana, bo kot zobaczył psa i spanikował. Wszyscy żyją szczęśliwie po dziś dzień.
I z góry uprzedzając ewentualnie pytania - nie, nie mogłem zainterweniować w tej sytuacji, bo studiowałem wtedy w innym mieście, a historię usłyszałem kilka dni później.

by Salut_6
Dodaj nowy komentarz
avatar SirVimes
26 40

Hej:) Piekielna jest twoja rodzina, bo koty się trzyma w domu, nie wypuszcza na dwór. Pozdrawiam. I polecam zacząć się interesować tym jakie warunki powinno mieć coś za co odpowiadasz:)

Odpowiedz
avatar tycjana12
17 25

@JeZySiek: Kot został uznany w Polsce za gatunek inwazyjny,odpowiedzialny za wybijanie ptaków i gryzoni pod ochroną.To nie średniowiecze.

Odpowiedz
avatar SirVimes
18 26

@JeZySiek: Nie, kot ma siedzieć w domku i patrzeć na świat za kratki ochronnej na oknie, albo chodzić na smyczy na spacer. Inaczej kot poluje na ptaszki, ptaszki nie poluja na robaki i mamy problemy ze zbiorami i z wszystkim

Odpowiedz
avatar gawronek
-3 17

@tycjana12 nie został. Powielacie fejki ciągle. Jest nawet oficjalne ogłoszenie na rządowej stronie.

Odpowiedz
avatar Morog
2 8

@janhalb: kot JEST w Polsce gatunkiem inwazyjnym od czerwca 2022 roku

Odpowiedz
avatar SirVimes
4 16

@janhalb: DObrze, że jesteś weterynarzem i wcale nie mądrym anonem z neta, xd Kot jest gatunkiem inwazyjnym, który się rozmnaża i żre śmieci, zabija dla przyjemności małe ptaszki, gryzonie. Kot jest super przyjacielem, wykastrowany i w domu, inaczej to urocza śmierć dla zmęczonych upałami i starych zwierząt. Więc może zamknij dziób, jak nie masz nic sensownego do powiedzenia, a nie robisz jakieś pseudonaukowe wywowdy.

Odpowiedz
avatar janhalb
-3 13

@SirVimes: Tak jest, bo Ty tak mówisz. Amoże spróbujesz odnieść się do ARGUMENTÓW, które przedstawiłem? Pseudonaukowe jest to, co Wy piszecie. Naukowcy (nie lekarze weterynarii, ale biolodzy, w tym także ewolucjoniści) pisali o tym już wiele razy. A teksty typu "zamknij dziób" zechciej zachować dla swoich bliskich, jeśli takie traktowanie tolerują - to, że fakty nie potwierdzają Twoich przekonań nie jest usprawiedliwieniem dla bycia niekulturalnym, chłopcze.

Odpowiedz
avatar SirVimes
8 14

@janhalb: Zamknij dziób, nie dociera, xd? Lekarze weterynarii są zgodni - kot ma siedzieć w domu. Ale ty jesteś mądrzejszy, co? Może idź im to powiedz,ze nie mają racji? Wiesz ile kotów zdycha przejechanych? Ile chorób przynoszą do domu na futerku? Na łapkach?

Odpowiedz
avatar janhalb
-4 16

@SirVimes: 1. Po raz drugi: skończ z chamskimi odzywkami, bo zgłoszę do moderacji. Kultury trochę, dzieciaku. 2. Nie, lekarze weterynarii nie są zgodni. Niektórzy takie rzeczy mówią. Inni pukają się w głowy i mówią rzeczy przeciwne. Jeśli masz jakieś dane pozwalające stwierdzić, których jest więcej, to je podaj. Uwag: DANE, nie chamskie docinki. 3. Lekarze weterynarii są LEKARZAMI. Lecza zwierzęta. Bardzo ich szanuję (moja ś.p. babcia była lekarzem weterynarii), ale akurat w tej kwestii specjalistami są raczej biolodzy (głównie zoolodzy i ewolucjoniści). A oni w większości mówią dokładnie tak, jak napisałem wyżej. 4. Gdybyś zamiast niegrzecznych odzywek przeczytał uważnie to, co napisałem, zauważyłbyś zapewne, że nic nie mówiłem o bezpieczeństwie kotów. Odnosiłem się do opowieści o "groźnym gatunku inwazyjnym" i o "populacyjnym zagrożeniu dla innych gatunków". O TYM był mój komentarz. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.

Odpowiedz
avatar SirVimes
0 8

@janhalb: I jeszcze jedno, bo może nie rozumiesz. Kiedyś na swiecie ludzi było duużo mniej niż obecnie, tak samo kotów. Teraz któw jest mnóstwo <3

Odpowiedz
avatar digi51
3 9

@janhalb: Jednej rzeczy nie rozumiesz, co? Za swoje zwierzęta i dzieci jesteś odpowiedzialny CAŁY CZAS, a nie tylko wtedy kiedy Ci pasuje. Puszczasz kilkuletnie dzieci, psy albo jakiekolwiek inne zwierzę samo na cały dzień? Dlaczego nie? Tylko durni kociarze uważają, że oni ze swoimi kiciusiami są ponad wszystko i wszystkich i nie biorą ŻADNEJ opdowiedzialności ani za bezpieczeństwo swoich pupili ani za ewentualne szkody, które wyrządzają.

Odpowiedz
avatar SirVimes
2 8

@janhalb: Zaskoczę cię, jak złapiesz kota luzem biegającego i ma czip i zglosisz to na straż miejską, ludzie którzy są włascicielami dostają mandat. To chyba wyczerpuje dyskusje xddd

Odpowiedz
avatar janhalb
-1 7

@digi51 Tak, za SWOJE zwierzęta odpowiadam. Za mojego psa na przykład. Kot, który wpada do mnie od czasu do czasu, kiedy ma ochotę się najeść albo wyspać pod dachem, NIE JEST MOIM ZWIERZĘCIEM. Ja go (powtarzam) nie wypuszczam z domu - ja go WPUSZCZAM DO DOMU, jeśli akurat ma na to chęć. Znajomy, który mieszka na skraju wielkiego lasu, przygarnął kiedyś chorego koziołka sarny, zawiózł do weta, opiekował się, póki zwierzak nie wydobrzał. To było 4 lata temu, ten koziołek do dziś przychodzi do jego gospodarstwa, czasami zostaje na noc w tej samej szopie, w której "mieszkał", kiedy był chory. I co - mój znajomy powinien go teraz w tej szopie i na podwórku zamknąć, bo od dziś jest jego właścicielem? @SirVimes Tak, kot który całe życie żył "dziko", a potem przyplątał się do ludzi, bo uznał, że fajnie dostać darmową michę i móc przenocować pod dachem, jak pada - taki kot po prostu NA PEWNO ma czip. A może i dwa. Czy ja piszę za małymi literami…? http://piekielni.pl//uimages/services/piekielni/i18n/pl_PL/comments/9a6e/9a6e83264c4d5a73a2a8edd92e1e8398.jpeg

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2022 o 10:34

avatar digi51
4 8

@janhalb: ja nie mówię o tym jak ktoś dokarmia albo okazjonalnie wpuszcza kota ulicznego do domu. Tylko o braniu sobie kitka ze schroniska albo adopcji kociaka i wypuszczaniu go luzem "bo potrzebuje". Tak, wiem, że Ty swojego nie wypuszczasz i na to, że są koty uliczne nie można indywidualnie nic poradzić

Odpowiedz
avatar janhalb
1 5

@digi51: No, tośmy się zrozumieli :-) Problem polega na tym, że ogromna większość kotów żyjących Polsce to albo koty dzikie, albo pół-dzikie; te typowo domowe to niewielki odsetek, a próbuje się ludziom wmawiać, że ich wypuszczanie ma ogromny wpływ ma przyrodę… I TYLKO o tym pisałem, a nie o przepisach, ustawach etc. :-)

Odpowiedz
avatar digi51
0 6

@janhalb: Tak, ale mimo wszystko nadal jest sporo kociarzy, którzy od małego chowają koty wychodzące i co gorsza często niewykastrowane lub niewysterlizowane. Oni też dokładają swoją cegiełkę do dużej populacji kotów ulicznych.

Odpowiedz
avatar katem
-2 6

@SirVimes: A może tak sam zamknąłbyś swój niewychowany dziób ? I sam zamknij się w klatce, bo najbardziej inwazyjnym gatunkiem na Ziemi jest człowiek więc jako przedstawiciel tego gatunku powinieneś siedzieć w klatce - zgodnie z głoszonymi przez ciebie zasadami.

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

@katem: A ty skoro tak uważasz, to uwolnij świat od siebie, niszczycielko.

Odpowiedz
avatar landora
0 0

@janhalb: W świetle przepisów nie jest, wswietle nauki - jest.

Odpowiedz
avatar katarmalin
0 0

@SirVimes to prawda. W Polsce żyje mnóstwo dzikich kotów. Mieszkam w UK i każdy kot albo prawie każdy kot ma właściciela. Ale prawie każdy właściciel uważa, że kot powinien żyć wolno więc koty te wychodzą kiedy chcą

Odpowiedz
avatar Armagedon
29 43

Po prostu nie wierzę w to co czytam... 1. Domowy kot "łazi sobie" po OKOLICY, całkiem bez opieki i kontroli. Wychodzi kiedy zechce, wraca jak ma chęć. 2. Wychodzący kot NIEZASZCZEPIONY na wściekliznę. 3. Kota z podejrzeniem wścieklizny zamyka się w piwnicy w ciasnym transporterze (kwarantanna? obserwacja?), zamiast niezwłocznie udać się do weterynarza - i spokojnie "przemyśliwa" dalsze kroki. 4. Wściekły, być może, kot - zwiewa z piwnicy. Nikt go nie szuka, bo i po co? Nikt nie ostrzega okolicznych mieszkańców, nie zawiadamia żadnych służb. 5. Jedyną BYĆ MOŻE piekielnością właścicieli miałby być fakt, że nie ostrzegli przed zagrożeniem własnej córki. 6. Na szczęście, OKAZAŁO SIĘ, że kot jednak nie był wściekły. Nieeee, no nie mam słów...

Odpowiedz
avatar este1
16 18

@Armagedon: też mnie ta trójka przeraża. Nad czym oni chcą myśleć? Domownikom też stawiają takie diagnozy i czekają na rozwój wypadków? Bo co do reszty... Ludzie są głupi, i to mnie aż tak nie dziwi. Choć dalej przykro.

Odpowiedz
avatar Millianar5
22 22

@Armagedon: pięknie podsumowanie historii. Czytając ją, z każdym kolejnym zdaniem nie wierzyłam, że ludzie potrafią się zachować tak bezmyślnie. Ciekawa jestem jak w końcu doszli do tego, że kot nie jest wściekły. Przebadali siostrę albo kota, czy jak siostra nie zaczęła piany toczyć to stwierdzili że będzie git? -.-

Odpowiedz
avatar prabula
-5 13

"Jak pisałem wcześniej, wścieklizna jest nieuleczalna, także dla ludzi." Jakie szkoły kończyłeś tłumoku ???

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 12

@prabula: Mam nadzieję, że chodzi ci jedynie o gramatykę cytowanego zdania. Bo - że tak powiem - merytorycznie autor ma całkowitą rację. Wścieklizna JEST nieuleczalna.

Odpowiedz
avatar Grav
6 8

@Armagedon: Niby jest, ale rozwija się tak kosmicznie powoli, że po ugryzieniu można się na nią po prostu zaszczepić.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 10

@Grav: Tak, ale zauważ, że w historii nie ma mowy o szczepieniu dziecka, więc gdyby to była wścieklizna i kot ją użarł to byłoby po dziecku. Dostępność szczepionek nie zdziała cudów, jeśli ludzie z nich nie korzystają. :D Mam też wrażenie, że z tej historii nikt nie wyciągnął żadnych wniosków, bo kot ostatecznie nie trafił do weta, a autor dalej uważa, że koty należy wypuszczać.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

@Grav: Masz rację. Ale... "W przypadku pogryzienia (...), kontaktu ze śliną skóry zranionej, należy NATYCHMIAST podać szczepionkę; leczenie należy przerwać, jeśli zwierzę jest w dobrym stanie po 10 dniach obserwacji (...)." "(...) szczepionkę podaje się zgodnie z zalecanym przez WHO schematem pięciodawkowym, w dniach: 0, 3, 7, 14 i 28 [licząc od dnia pogryzienia]". Zatem, pierwszą dawkę szczepionki powinno się podać najpóźniej w ciągu doby od momentu ukąszenia. Czyli - jednak dość szybko. Dawek jest pięć, i sądzę, że każda jest niezbędna (jeśli zwierzę istotnie było wściekłe). Jeśli procedury by się zaniedbało, lub pierwsze szczepienie odwlekło w czasie - pewnie zachorowanie byłoby wysoce prawdopodobne. I śmiertelne.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 7

@Armagedon: Najważniejsze jest podanie szczepionki przed wystąpieniem pierwszych objawów. Wiadomo, że zaleca się jak najszybciej, ale nawet po tych 24 godzinach zadziała. Przy czym wścieklizna ZAZWYCZAJ rozwija się w ciągu kilku tygodni, ale zdarza się też, że objawy występują już po tygodniu, a wtedy wiadomo, na 99,9% kaplica, więc oczywiście zgadzam się, że należy udać się po szczepionkę zaraz po ugryzieniu przez jakiegokolwiek SSAKA, nawet dydelfa ;) Podkreślam, że ssaka, bo znałam kilka osób, które myślały, że wszystkie zwierzęta mogą mieć wściekliznę...

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@Ohboy: No i widzisz. Obie zaliczyłyśmy minusa, właściwie - uj wie za co. Może za "mądrzenie się", lub za sugestię, że wścieklizna jednak JEST śmiertelna.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@Armagedon: Możliwe, że to urażony autor. Albo antyfan. ;) W każdym razie to przerażające, że nadal są dorośli ludzie, którzy nie wiedzą, że wścieklizny nie można wyleczyć.

Odpowiedz
avatar franciszka
7 7

wścieklizna przenosi się przez ślinę nie pazury

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 12

@franciszka: Święta racja. Niemniej, wolałabym nie być podrapana przez wściekłe zwierzę.

Odpowiedz
avatar irulax
3 3

@Armagedon: Kto może dać gwarancję, że do rany powstałej w wyniku zadrapań przez chore zwierzę nie dostaną się kropelki jego śliny? Ślina może być rozprowadzona na łapach, sierści itp. Może też dostać się metodą kropelkową.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-1 9

Mieliśmy kiedyś dziecko, a małe dzieci, jak wiadomo, lubią się czymś bawić w wodzie. Nasze nasypało do wanny Kreta i wzięło podłączony toster. Piekielny ojciec dziecka, bo nie powiedział mi, że woda w wannie jest z Kretem i poparzyłam sobie palce, kiedy próbowałam ją wypuścić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 sierpnia 2022 o 12:14

avatar tycjana12
9 11

@Etincelle: Nawet po poprawkach nie wiadomo,o co chodzi...Dziecko się kapało i dla rozrywki dosypało sobie kreta?Poza tym co robił podłączony toster w łazience?Wypuszczałaś wodę z wanny z rozpuszczonym już dzieckiem?("Mieliśmy kiedyś dziecko")Kompletnie bez sensu...

Odpowiedz
avatar jass
6 8

@tycjana12: To chyba jakaś dziwaczna próba ironizowania, tyle że wyjątkowo nieudana.

Odpowiedz
avatar Etincelle
5 7

Smuteczek. Myślałam, że będzie jasne, ale może macie rację. Po prostu uderzyło mnie, jak autor na luzie opisuje traktowanie kota w rodzinie, a jedyny problem widzi w tym, że nie ostrzeżono jego siostry. No bo gdyby ostrzeżono - luzik, nic się nie stało, chrzanić kota. A wszystko dlatego, że "wiadomo, że kot lubi łazić". I tak mi się skojarzyło z dzieckiem; dziecko też chce robić różne rzeczy, ale jednak mu się na nie nie pozwala. Swoją drogą, wsypywanie kreta do wanny przyszło mi do głowy dlatego, że sama tak kiedyś zrobiłam. XD

Odpowiedz
avatar digi51
5 7

@jass: jak dla mnie całkiem udana. No może porównanie kota do dziecka nieco grube, jednak niefrasobliwość bohaterów historii jest na poziomie zostawiania podłączonego tostera na brzegu wanny, gdy dziecko się kąpie.

Odpowiedz
avatar Habiel
-5 7

@digi51: Kot inteligencją jest na poziomie ok. 4-7 letniego dziecka (w zależności od publikacji o kotach które czytałam), więc porównanie jest trafne.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 7

@Habiel: Przesadzasz z inteligencją kotów i to bardzo. Większość badań umiejscawia koty na poziomie maksymalnie 2-letniego dziecka, psy są inteligentniejsze, ale nie tak znowu wiele. Znacznie mądrzejsze są papugi żako i kruki. Gdyby kot miał, uśredniając, inteligencję na poziomie 5-letniego dziecka, to byłby mądrzejszy od szympansa. Nie jest.

Odpowiedz
avatar iguana
6 6

Litości.. już dawno w jednej historii nie widziałam tylu aktów debilizmu..

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 9

@Morog: To nie ma sensu. Po pierwsze, szajbnięci kociarze (w przeciwieństwie do normalnych kociarzy) są niereformowalni i uważają, że ich kotki są najmądrzejsze, najpiękniejsze, więc mają więcej praw niż polskie zwierzęta, a po drugie są zbyt leniwi, aby zapewniać kotom odpowiednie warunki w domu. (tak, jestem cięta na ten temat, bo wkurza mnie głupota i bezmyślność, a po znajomych kociarzach wiem, że można zadbać o kota nie narażając jego i innych zwierząt na niebezpieczeństwo.)

Odpowiedz
avatar irulax
0 2

@Ohboy: A tam, niektórym nie przetłumaczysz. Jest cała banda przywleczonych drapieżników na nasze tereny, dziesiątkująca rodzimą populację drobnych zwierząt i ptaków. Chyba koronnym argumentem jest: takie puszyste i słodziachne wiec trza bronić. Sami rozchwialiśmy na maksa równowagę w środowisku, więc to na nas spoczywa obowiązek jej przywrócenia. Dyskusja z takimi ludźmi często przypomina rozmowę z pięciolatkiem, typu: mamo, ja chcę peska/kotka, bo małe peski som fajne. Obecnie mieszkam na wiosce i często widuję liczne osobniki półdzikich kotów. Koty nie są sterylizowane, dlatego kotki mogą mieć do trzech miotów rocznie w sprzyjających warunkach. Jeżeli nawet żreć nie dostaną, cos tam sobie upolują, coś znajdą na śmietniku - z głodu nie padną jak w dzikim lesie. Drapieżniki z rodziny łasicowatych prowadzą nocny tryb życia, więc trudno nawet dostrzec ich obecność. Doskonale pływają, biegają, wspinają się po drzewach...

Odpowiedz
avatar rafik54321
0 0

Wścieklizna JEST uleczalna nim da objawy. Wymaga kilku tygodni przyjmowania zastrzyków, ale jest wyleczalna. To rozwinięta choroba jest nieuleczalna.

Odpowiedz
Udostępnij