Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Doświadczyłam ostatnio w pracy sytuacji, którą uważam za mocno piekielną i mam…

Doświadczyłam ostatnio w pracy sytuacji, którą uważam za mocno piekielną i mam zamiar udać się w tej sprawie do radcy prawnego, jednak zanim to zrobię, pomyślałam, że poproszę o opinię Was, bo może ktoś mi powie, czy w ogóle warto wykładać kasę na prawnika, a może taka praktyka jest jakimś chorym, legalnym standardem.

Zacznijmy od tego, że 2 miesiące temu rozpoczęłam pierwszą, pełnoetatową pracę. Wcześniej, przez okres studiów pracowałam w różnych korporacjach w ramach pracy wakacyjnej czyli: umowa zlecenie i przez 3 miesiące wakacji praca 8 godzin przez 5 dni w tygodniu. Prace były po znajomościach no i na jasno określonych warunkach, więc robiłam swoje, zbierałam pochwały i jednocześnie nie martwiłam się, że ktoś spróbuje mnie oszukać itp.

Aktualnie sytuacja wygląda tak, że raz na jakiś czas (3-4 razy w miesiącu) muszę w ramach pracy udawać się na obiady biznesowe z kontrahentami. Podczas obiadów dogadujemy szczegóły projektów i zapisów w kontraktach. W zeszły czwartek miałam pierwsze tego typu spotkanie w życiu. Firma dała mi adres restauracji, w której spotkanie ma się odbyć, godzinę itd. Nie dostałam jednak danych do faktury, jakie mam podać przy rachunku. Przypomniałam sobie o tym dopiero, gdy byłam na miejscu, więc szybko sama wyszukałam potrzebne dane, podałam je podczas składania zamówienia, wszystko było ok.

Obiad się udał, klientka zadowolona, więc biorę fakturę (opiewającą na ok. 800zł; zamówiłam to samo co klientka) i idę do księgowości. Nikogo akurat nie było, więc wrzuciłam fakturę do kuwetki i wróciłam do swoich zajęć. Po kilku godzinach przylatuje do mnie mój szef z pytaniem, co to ma znaczyć? I pokazuje mi fakturę z restauracji. Tłumaczę więc, że to był obiad biznesowy z klientką, z którą w nowym tygodniu podpisujemy dużą umowę i pytam w czym problem. I teraz wyobraźcie sobie, że według mojego szefa ja nie miałam prawa brać tego posiłku na firmę, tylko powinnam opłacić z własnej kieszeni a oni "najwyżej zrobiliby mi zwrot". Zapytałam, czy żartuje, a on stwierdził, że nie, że w ustaleniach nie było mowy o tym, że mogę wziąć fakturę (to fakt, ale domniemywałam, że jest to logiczne, tylko ktoś po prostu zapomniał mi o tym wspomnieć). Według niego, za posiłek powinnam zapłacić z własnych pieniędzy, a na koniec miesiąca przynieść własnoręcznie zrobioną listę wydatków, z paragonami i firma zwróci mi to na konto.

No chwila. Czyli mam co miesiąc, z własnych oszczędności wydawać lekko licząc minimum 2400zł (restauracje wybierane są przez moją firmę i są to lokale z wyższej półki cenowej), następnie przynosić im napisany samej wykaz wydatków z paragonami (a kto potwierdzi, że nie kłamię i są to paragony faktycznie za spotkania biznesowe, a nie np. mój prywatny obiad zjedzony z koleżanką?) a na końcu firma wraz z pensją przeleje mi te np. 2400zł, które wydałam (czyli teoretycznie wychodzę pod tym względem na zero, a w praktyce jestem stratna o tę kwotę, bo raz, że przez cały miesiąc mam o tyle uszczuplony budżet na wydatki codzienne, a dwa, że przecież w kolejnym miesiącu są kolejne spotkania i wydałabym na nie tyle samo lub więcej). Przedstawiłam te argumenty szefowi, ale nie dotarło, ponadto usłyszałam, że "jestem w firmie nowa, to moja pierwsza praca, więc mam się dostosować". Faktycznie, jestem nowa, to moja pierwsza praca, ale nie jestem zahukanym wielbłądem, który kładzie uszy po sobie i grzecznie przytakuje, gdy mu coś nie odpowiada. Mam do siebie szacunek, szanuję innych i również wymagam, by traktowano mnie z szacunkiem.

Poszukałam trochę na forach, ale znalazłam tylko informacje jakby od drugiej strony , czyli że firma ma prawo wziąć fakturę za posiłek biznesowy, jeśli posiłek miał na celu poprawę wizerunku firmy lub dogadanie szczegółów/podpisanie kontraktu (skracam, ale sens jest zachowany - kontekst jest taki, że firma ma prawo wrzucić to w koszty przed US). Moje spotkania z kontrahentami spełniają wszystkie postawione warunki, jednak informacje o tym, czy firma ma prawo żądać ode mnie pokrywania z prywatnej kieszeni wydatków służbowych są bardzo różne. Jedni piszą, że nie ma prawa, inni, że w niektórych przypadkach może. Sprawdziłam zapisy w mojej umowie i jest w niej informacja, że "firma pokrywa udokumentowane wydatki służbowe". Ale to jest zapis bardzo enigmatyczny i w praktyce - uznaniowy.

Nie wiem, co w tej sytuacji zrobić. W czwartek mam kolejny obiad biznesowy, zapowiedziałam już szefowi, że nic nie będę pokrywać z własnej kieszeni, tego poprzedniego rachunku też nie pokryję, bo, jak argumentowałam wyżej, jest to wydatek stricte służbowy. Szef kręci nosem i zachowuje się jak przedszkolak na zasadzie
- Nie weźmiesz faktury.
- Owszem, wezmę.
- Nie weźmiesz.
Itd. Mam wrażenie, że jestem traktowana jak taka stereotypowa nowicjuszka, która nie zna swoich praw, na wszystko się zgodzi i pokornie pokiwam główką. Cóż, nie jestem taka. I teraz pytanie do Was: kto ma rację w tym sporze? Czy opłaca mi się iść w tej sprawie do radcy prawnego? Zaznaczam też, że jeśli będę musiała pożegnać się z pracą w tej firmie, to spoko, moja branża jest bogata w dobre oferty, więc o pracę się nie martwię, a i tak póki co mieszkam z dobrze zarabiającymi rodzicami i partnerem, więc nie mam finansowego noża na gardle - mogę nawet iść z tą sprawą do sądu pracy, jeśli będzie konieczność. Dodam tylko, że rozmawiałam w biurze z kilkoma osobami, które również czasem mają takie spotkania i one podporządkowały się woli szefa i były wielce zdziwione, że ja mam z tym problem.

spotkania biznesowe

by ~Stanowcza
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
18 18

Dziwny pracodawca. W życiu bym nie płaciła sama tak często i to takich kwot. U nas wielu pracowników ma kartę służbową. Czasem ktoś coś płaci sam i wtedy robimy zwrot. Może podpowiedz pracodawcy o takiej karcie służbowej. Jest na niej jakiś limit i każdy wydatek pracownik musi udokumentować.

Odpowiedz
avatar Kot_sie_zepsul
17 19

Proponuję zrobić wniosek na zaliczkę z firmy, lub wnioskować o wystawienie karty płatniczej służbowej, a na koniec miesiąca rozliczyć się fakturami. Ciekawa jestem, jak prezes rozlicza z US i ZUS taki przelew na konto pracownika - na jakiej podstawie?

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 10

@Kot_sie_zepsul: Dokładnie to samo mnie zastanowiło. Wydatki firmowe rozliczać na podstawie paragonów? Przedziwne. Pachnie mi to jakąś machlojką. I albo prezes wali po rogach urzędy, albo pracowników.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
5 5

@Kot_sie_zepsul: Powinien rozliczać właśnie na podstawie faktury z firmowymi danymi. Przelew lub świstek z kasy z tytułem typu zwrot za fakturę numer.... z dnia....

Odpowiedz
avatar ILLogic
20 20

Jak firma nie chce to nie musi brać FV. Jak dostanie FV to nie ma obowiązku jej wprowadzać do ewidencji - grunt, że jest to udokumentowanie wydatku. Ale na takie cele faktycznie powinna być zaliczka lub karta firmowa bez względu czy firma chce sobie to rozliczyć czy nie. A zwracanie z pensją nie wiem jakby miało wyglądać - jeśli jako osobny przelew opisany „zwrot kosztów” to luz. Jak za jednym razem zsumowany z Twoim wynagrodzeniem to jeszcze ci od tego pobiorą podatek czy inne składki i to dopiero były jaja (z ich strony). No i jeszcze by trzeba pasek płacowy analizować czy wszystko się sumarycznie zgadza. Dobrze robisz, że nie chcesz się tak podkładać i jak masz alternatywy to postaw sprawę jasno - bez karty/zaliczki (firma może jeszcze mieć otwarty rachunek w restauracji i to z nią się rozliczać co miesiąc a nie z Tobą) na żadne obiady nie będziesz chodzić.

Odpowiedz
avatar helgenn
10 12

W normalnej sytuacji masz albo służbową kartę kredytową albo szef udostępnia swoją (czasem jest kilka kart na całą firmę), ty rozliczasz paragon i spłacasz po tym jak firma zwraca hajs. U mnie nigdy faktury na jedzenie się nie brało, mogę zmyślać, ale wydaje mi się, że jakiś audyt mógłby się przypieprzyc jeśli jest na niej np. alkohol.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 7

@helgenn: Audyt na pewno by się przypieprzył o zbyt duże i zbyt częste wydatki gastronomiczne wrzucane w koszty. Dlatego, zapewne, prezes prowadzi - tak zwaną - kreatywną księgowość. Pracownikowi zwróci poniesione koszty po fakcie, a jak on to sobie później porozlicza - to już jego problem.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 4

@Armagedon: Alkoholu w koszty wrzucić nie można z gastronomią bywa różnie, zależy jak restauracja zatytułuje, bo nie wszystko można wrzucić w koszty . Ale sama faktura dokumentuje wydatek firmy, że nikt nie przywłaszczył sobie tych wydanych pieniędzy.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 4

@rodzynek2: gastronomia w celach służbowych idzie w koszty, vat tez kosztowy. Jesli byłaby faktura za gastronomie, bez podkładki że dotyczy spraw firmowych to szło by w nkup. @Armagedon: a czym będą zbyt duże wydatki lub zbyt częste? U nas co chwilę jakiś dział ma imprezę integracyjna. Są spotkania zarządu itd. Teoretycznie jakby każdy dział zrobił w jednym dniu impreze to chyba by kilkadziesiąt faktur było. Chyba że patrzy się na specyfikę firmy, na ilość ludzi, na zyski itd Trzeba brać wiele czynników pod uwagę Skoro w przypadku autorki, dzięki takim spotkaniom można dobrą umowę podpisać to nie widzę problemu

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
19 19

Nie plac z wlasnej kieszeni. Nigdy zwlaszcza tak duzych kwot. W zasadzie to ty nie musisz posiadac takiej wolnej gotowki. Niech ci dadza albo karte firmowa, albo przeleja cos na ksztalt diety (tyle ze dieta jest opodatkowana, a to wydatek firmowy), w przeciwnym wypadku powiedz ze w takim razie zrzucisz platnosc na klienta. :)

Odpowiedz
avatar weron
8 8

@TakaFrancuska: dokładnie. Co ma zrobić świeżak na rynku pracy, który nawet nie posiada takich pieniędzy, żeby zakładać za szefa? Zdziwiona jestem, że gość w ogóle kasę oddaje zamiast usiłować wmówić pracownikom, że muszą ponosić koszty obiadków sami.

Odpowiedz
avatar Fahren
15 15

"firma pokrywa udokumentowane wydatki służbowe" Obiad był prywatny, czy służbowy? Służbowy. Wydatek jest udokumentowany? Jest, fakturą. Czyli wychodzi na twoje

Odpowiedz
avatar helgenn
7 7

@Fahren: wyszłoby na jej, gdyby dostawała z nawiązką. Zwykle takie rozliczenia trwają, wersja bardzo optymistyczna to parę dni a wersja realistyczna to następny miesiąc

Odpowiedz
avatar mcdonaldowa
3 3

@helgenn jak to wygląda tak, jak wypłacanie delegacji w firmie mojego męża to i trzy miesiące… i jeszcze się trzeba dopraszać

Odpowiedz
avatar helgenn
3 3

@mcdonaldowa: czyli to trzecia wersja, pesymistyczna

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
3 3

Nie wiem jak się to w Polsce nazywa, w Anglii mamy coś co się nazywa employee handbook. Są tu wypisane wszytkie zasady, reguły firmy. Takie jak dress code czy w jaki sposób firma placi chorobowe i jak są rozliczane wydatki. U mnie w firmie tylko dyrektorzy mają karty firmowe. A z wydatkami mamy tak: przed zakupem musimy uzyskać aprobatę managera bądź dyrektora (zależy od widełkow zakupowych). Jeżeli jest to zakup powyżej np. 1000zl to nie możemy go robić na własny rachunek, idzie to bezpośrednio z konta pracodawcy. Jeżeli chodzi o marketingowców i ich obiadki z klientami: cześć ma swoje karty biznesowe, cześć robi tak jak Ci szef mówił - płaci i przynosi rachunek, tylko że w ich przypadku przelew jest robiony w ciagu kilku dni, gdzie reszta firmy ma rozliczane wydatki raz na miesiąc. Ale wszystko mamy opisane w książce pracownika. Myślę że możesz poprosić szefa o kompromis i wytłumaczyć że nie stać Cię na obiadki z klientami na takie kwoty i żeby rozliczał Twoje rachunki natychmiast.

Odpowiedz
avatar Chrupki
17 21

Wywaliło mi mózg przy tej historii. Czyli jest ileś, załóżmy dziesięć osób, które co miesiąc płacą z własnej kieszeni podobne kwoty, a firma ma w ten sposób coś na kształt kredytu kupieckiego: bo jak mówisz, z pensją Ci oddają to co zapłaciłaś w czerwcu, ale w lipcu firma dalej się u Ciebie zapożycza, więc faktycznie nie możesz nigdy w pełni obracać swoimi pieniędzmi. Gdybyś całą pensję przewaliła w kasynie w dniu wypłaty, to z czego byś opłaciła obowiązkowe obiady??? Może spróbuj w ten sposób? Nie mam, wydałam, poproszę zaliczkę lub fakturę. Skoro masz komfort finansowy, walcz o swoje bez obaw! Może się tylko okazać, że gdy taka strategia się spopularyzuje, to firma nagle obniży półki cenowe - teraz mają cały miesiąc na zarobienie na te obiady, a tak trzeba będzie płacić na bieżąco. Może robią jakieś kreatywne opisy do tych wydatków, bo US nie pozwala odliczać całości? Może dlatego masz jakieś dodatki do pensji, zamiast normalnej fv? Z drugiej strony, jeśli przedstawiasz normalną fv, która jest księgowana i US nie ma do tego żadnych uwag, to chyba dobrze jak przedsiębiorstwo ma udokumentowane, legalne wydatki, które może odliczać??? Jak na wstępie, mózg roz..bany.... :D

Odpowiedz
avatar Grav
14 14

@Chrupki: Wybacz, kliknął mi się minus, a miał być plus, bo jak najbardziej z argumentacją "szefie, nie mam na ten obiad i co mi szef zrobi" się zgadzam.

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
-1 1

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2022 o 22:23

avatar KatiCafe
7 7

@pasjonatpl serio? Wystarczy wejść na kilka stron www żeby wiedzieć, że w ekskluzywnych restauracjach ceny zaczynają się od 70zl w górę. Za 400 zł masz przystawki, danie główne i deser. Przy BigMacu raczej nie omowisz interesów

Odpowiedz
avatar helgenn
4 4

@pasjonatpl: pewnie flądra i gofry nad Bałtykiem :) a tak serio to w tekście jest mowa, że to droga restauracja, więc jedzenia wcale nie musiało być nie wiadomo ile. U mnie goście zza granicy potrafili 5 koła w knajpie przewalić w 3 osoby, a to wzięli parę win za 3 stówy a to największy stek itd.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-2 8

@helgenn @KatiCafe Nie chodzę do takich restauracji, więc się nie orientuję, ale jakieś 200 zł od osoby w drogiej restauracji mogę w pełni zrozumieć. Ale 400? Cóż. Widocznie są i takie miejsca. Big mac i tego typu fast food to nie moja bajka. W McDonald nigdy nie jem. Jem w barach, gdzie mają normalne jedzenie z naturalnych składników. Czasami chodzę do całkiem dobrych restauracji, ale jednak dużo tańszych, a jedzenie jest bardzo dobre. Nie wiem, czy w tych naprawdę drogich i ekskluzywnych jedzenie jest dużo lepsze i warte swojej ceny, czy chodzi tylko o prestiż, żeby się tam pokazać. A swoją drogą ciekawe,czy te steki były tak samo dobre jak w Argentynie. Byłem, próbowałem i do dzisiaj ślinka mi cieknie.

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 7

@pasjonatpl: A mi bardzo łatwo, bo wiem, gdzie w moim mieście musisz mieć co najmniej 300 zł, żeby się najeść - a klient na pewno nie zawraca sobie głowy ceną, tylko zamawia to, co mu się podoba. Tak, są to szalone kwoty, ale takich miejsc nie brakuje ;)

Odpowiedz
avatar helgenn
4 4

@pasjonatpl: stejk dobry, mięso sezonowane 60 dni, ale porcja mięsa bez dodatków kosztuje +/- 100 złotych. Do tego przystawki, dodatki do steka, może deser i spokojnie wyjdą 3 stówy. Dobre wina w drogich knajpach też kosztują. Choć są takie knajpy, gdzie jedzenie nie jest wybitne, ale z jakiegoś powodu miejsce prestiżowe (raz po służbowej kolacji za miliony monet musiałam dojesc w domu a to nie było menu degustacyjne restauracji z gwiazdką Michelina)

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 7

@pasjonatpl: Całkowicie się z tobą zgadzam. Cztery stówy za obiad na jedną osobę (bez alkoholu) to jest bardzo dużo. Ale możliwe, tyle że w naprawdę drogich restauracjach. (Gdzie, powiedzmy, żywy duży homar kosztuje 300 zeta.) Zakładam, zatem, że obiad celebrowano w ekskluzywnej restauracji, a potrawy podano wyrafinowane. Jeśli do tego lampka dobrego wina do dania głównego, brandy do deseru i koniak do kawy - to mogło tyle wyjść. I również nie wyobrażam sobie, żeby pracodawca wymagał od pracownika angażowania w firmę własnych, niemałych zresztą, pieniędzy - zupełnie się nie interesując, czy go na to stać. Chyba, że pensję płaci bardzo dużą, lub jest doskonale zorientowany w ogólnej kondycji finansowej pracownika.

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
3 3

Trochę już kolacji służbowych odbyłem. Ostatnia na Lubelszczyźnie, nieduże miasteczko, ogródek restauracji na rynku. Lokal z hotelem, kamienica zabytkowa. 3 osoby. 3 małe piwa z lokalnego browaru, 3 wody gazowane 0,3l, chłodnikx3, stekx3, 2x autorskie cebularzyki z masełkiem, 3xtartar, 2x0,5l Baczewski, 3xautorskie piwo 0,5l. 850pln. Rozliczono kartą - 1xusługa gastronomiczna. Kolacja biznesowa, miasteczko na krańcu Lubelszczyzny, 5os, hotel/restauracja prestiż. 5xżeberka, 2x"czekadełko(chleb, ogórek, smalec"), 10x cola/woda, 2xmarlboro, 1 zapalniczka, 3x0,7Dwór Sieraków edycja specjalna, 4xlokalne piwo lane0,5l. 2850zł, rozliczono f-vat, przelew 7dni - usługa gastronomiczna. Podobny lokal. 7 os. Czekadełko, 12xcola, 12xpiwo lokalne lane, ryba (łosoś, sandacz, etc), pierogi z królika/łososiem, wolno gotowana wołowina, kilkanaście zakąsek na zimno, steki, tatar, deski mięs/serów 5/7xBaczewski Suweren 0,5l /Baczewski Gin, kilka paczek fajek. ~3,5tys złotych. Fvat przelew 7 dni, usługa gastronomiczna.

Odpowiedz
avatar Error505
15 15

Co do tego, kto powinien płacić nie będę się wypowiadał bo raz, że to oczywiste a dwa zrobili to już inni. Odniosę się do potrzeby pomocy prawnej w tej sprawie. Nie bardzo wiem czego miała by ona dotyczyć. Sporu sądowego na razie nie ma a przedstawianie opinii prawnej szefowi nie za bardzo ma sens. To co możesz zrobić to np. wysłać szefowi maila typu: W nawiązaniu do naszej rozmowy informuję, ze nie jestem z stanie pokrywać wydatków służbowych z własnych środków nawet jeśli miałyby być one następnie refundowane. Z związku z tym jeśli mam ponosić takie wydatki musza być np. zaliczkowane lub pokrywane z karty kredytowej będącej w mojej dyspozycji. Zaakceptuję też inne rozwiązania, które nie będą angażować moich środków. Co to za firma? Mała czy duża? Rodzinna czy korpo? I jeszcze jedno. To da się wziąć FV i nie płacić za nią jeśli firma nie ma umowy albo trwałych relacji z restauracją?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2022 o 10:18

avatar gawronek
0 0

@Error505 każdy może wystawić fv z odroczonym terminem. Zależy to w sumie tylko od strony wystawiającej. Najwidoczniej firma ma taką reputację że restauracje godzą się na odroczoną fv.

Odpowiedz
avatar Error505
3 3

@gawronek: No właśnie. Tylko skąd miałaby wynikać taka reputacja firmy skoro zwyczajem jest, że płacą pracownicy ze swoich. Nawet jeśli to korpo to najpierw trzeba być stałym klientem biorącym FV i płacącym na miejscu a dopiero potem można się dogadywać, żeby FV były opłacane później albo zbiorczo. Inna sprawa, że praktyki opisywane przez autorkę pasują bardziej do januszeksu niż korpo.

Odpowiedz
avatar xpert17
4 4

Jeśli w ramach obowiązków służbowych masz ponieść jakieś większe wydatki (obojętnie czy zapłacić za obiad z kontrahentem w restauracji czy pojechać do hurtowni po papier i długopisy) to pracodawca powinien zapewnić Ci na to środki, dając zaliczkę gotówką lub np. kartę płatniczą.

Odpowiedz
avatar CecilFenwick
4 6

Bardzo dziwna jest ta niechęć do faktur. Przecież jeśli nie weźmiesz faktury albo paragonu z NIP to nie można wydatku wrzucić w koszty. Z drugiej strony nie ma przecież obowiązku rozliczać wszystkich faktur. Dość dziwne podejście do księgowości. Nie wyobrażam sobie oczekiwać od pracownika, żeby z własnej kieszeni płacił za pracodawcę tyle pieniędzy, a potem pracodawca być może to zwróci. Szczególnie, że nie każdy kto zaczyna nowa pracę musi mieć na tyle dobrą sytuację materialną, żeby móc tyle pieniędzy miesięcznie wydać. Może coś nie gra w księgowości? Do radcy prawnego zawsze można się przejść, choć na tym etapie raczej pogadać i zastanowić się nad dalszymi krokami.

Odpowiedz
avatar krogulec
1 1

@CecilFenwick: dokładnie. Też miałem napisać, że nie rozumiem, dlaczego pracodawca nie chce wrzucać tych wydatków w koszty. Jedynie co mi przychodzi do głowy, że kierownik ma określony budżet i mając same rachunki, może tym budżetem manipulować i zgarniać nadwyżkę. Albo po np rozwiązaniu umowy, zażądać zwrotu "błędnych" przelewów (kwestia tytułu przelewu)

Odpowiedz
avatar este1
0 2

@CecilFenwick: mi przychodzi do głowy że można owe wydatki negować i przelewać mniej ale skoro reszta nie ma z tym problemu to... Nie wiem. dla mnie śmierdzi jakimś przekrętem choć nie wiem jakim...

Odpowiedz
avatar Samoyed
2 4

Ja place za sluzbowe obiady i rozliczam to potem tzw. concurem. Gdybym miala sluzbowa karte kredytowa wliczaloby mi sie to kodu podatkowego, jako benefit, a tego nie chce. Ale faktem jest, ze jakbym zarabiala 2400 i tyle mialabym placic za obiadki to bym mu powiedziala, zeby mnie cmoknal tam, gdzie moze pana majstra w dupe pocalowac. Niech da zaliczke i wszyscy beda szczesliwi. Bez podatku, faktury nie trzeba i git.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 0

@Samoyed Concur to nazwa systemu, w którym pracownicy rozliczają wydatki służbowe (tzw expensy).

Odpowiedz
avatar Mumei
6 8

Moim zdaniem coś tu śmierdzi i firma robi jakiś wał kosztem pracowników. Jeśli pieniądze są zwracane jednym przelewem to sztucznie zawyża przychód pracownika. U mnie w firmach takie kwestie były rozliczane przez wzięcie faktury lub opłatę z karty służbowej. Chodząc na służbowe obiady, wykonujesz polecenie służbowe, więc wykonujesz swoje obowiązki, które pewnie dostałaś przy podpisywaniu umowy. Dobrze, że znasz swoje prawa i nie masz obowiązku płacić z własnej kieszeni oraz operować taką kwotą. Pamiętaj tylko, żeby tę kwestię załatwić przez maila lub papier, czyli mieć dupokrytkę, nic na gębę. To firma ma obowiązek zapewnić ci niezbędne narzędzia do pracy (chyba nawet w kodeksie pracy coś jest na ten temat.

Odpowiedz
avatar CecilFenwick
2 4

@Mumei: Dokładnie, jeśli zwracają to jako wynagrodzenie to jest to dodatkowo opodatkowane podatkiem dochodowym, więc w zasadzie pracownik dwa razy płaci PIT.

Odpowiedz
avatar dayana
7 7

Ja tam wprost powiedziałabym, że nie stać mnie na takie rzeczy i albo firma za to płaci, albo spotykam się z klientami w biurze.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
4 4

Jestem ciekawa jak twój szef wyobrażałby sobie takie obiady służbowe, gdybyś nie miała przy sobie ani złotówki? Nie wiem, wypłatę od razu wydajesz, żywisz się obiadami od rodziców albo masz ogromne zapasy żywności i z nich przygotowujesz sobie jedzenie. W portfelu i na koncie masz okrągłe zero. I jak miałabyś zapłacić za taki obiad z klientem? :)

Odpowiedz
avatar gawronek
2 2

Masz szefa debila :) Fakt, nie wszystko z restauracji można wrzucić w koszta - ale wzięcie FV nie oznacza konieczności wprowadzenia jej do ewidencji. Sam parę razy wziąłem fakturę która finalnie nie lądowała w systemie tylko w koszu - co za różnica? Płacenie ze swoich w knajpie na spotkaniach biznesowych? Nie ma opcji - powiedz żeby ci dali kartę na takie wypady, a jak nie - że ty nie będziesz zamawiać a klient niech płaci za siebie. Szef nie może cię zmusić do wydawania po tysiąc złotych w ramach w ramach swojej pracy, a jak mu to nie pasuje to podróż prawnikiem i PIP. Będzie cię chciał zwolnić za to? Pogroz sądem pracy. Na każdego kozaka znajdzie się większy kozak ;)

Odpowiedz
avatar SunAmelia
4 4

U mnie w firmie wygląda to podobnie, choć nie do końca. podczas delegacji płacę i zbieram paragony. To samo podczas firmowej kolacji. Następnie przygotowuję rozliczenie wraz z dowodami zakupu. Zwrot następuje na konto (tutaj terminy są różne) z tytułem typu: Zwrot kosztów pracownika. Nie jest to zawyżanie dochodu i jest wyraźnie zaznaczone, że to nie wypłata. Ale, u mnie w firmie mam możliwość brania zaliczki. Dopytaj się szefostwa o taką formę przedpłaty na wydatki. Nie mogą zakładać, że masz wolną gotówkę. Na księgowości się nie znam, ale może jest jakiś jasny powód, dlaczego nie może być faktura. Może właśnie o alkohol chodzi?

Odpowiedz
avatar glan
0 6

Niechęć do faktur może wynikać z czegoś innego. Nawet jeśli Twoja firma nie wrzuci FV do księgowości to i tak ta faktura widnieje też w systemie restauracji. US (lub UKS) może robić kontrole krzyżowe na podstawie kontroli restauracji. Być może firma robi coś dziwnego z księgowością i nie chcą być na celowniku US. Natomiast jak rozwiązać problem płatności? Tak jak inni piszą - Ty nie musisz mieć takich pieniędzy. Szef musi Ci je zapewnić przed obiadem z kontrahentem. Na dodatek musi Ci je zapewnić tak aby nie stanowiły one Twojego prywatnego dochodu podlegającego opodatkowaniu itp. Jak to zrobi, bierzesz paragon czy fakturę jak szef chce. A jeśli szef nie zapewni środków to zagroź, że zabierzesz kontrahenta do McDonalda bo tylko na tyle stać Cię z własnej kieszeni. ;)

Odpowiedz
avatar xpert17
3 3

@glan: US praktycznie nigdy nie robi krzyżówek PRZYCHODÓW (a to z prostego powodu, że US tylko się cieszy, jak masz duże przychody). Krzyżówki robi się przy kontroli WYDATKÓW. Każdy może wejść do restauracji czy sklepu i coś kupić i wziąć na to fakturę podając NIP kolegi albo Kancelarii Prezydenta.

Odpowiedz
avatar glan
1 1

@xpert17: Myslałem, że pierwszy komentarz będzie do McDonalda ;) Ok, nie wiem, nie znam się to nie będę się upierał że robi. Natomiast zawsze może zrobić. Może też szef ma na pieńku z restauratorami i nie wie aby wiedzieli, że to jego ludzi karmią. Może być tysiące głupich ale jednak racjonalnych powodów. ;)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@glan Faktura za usługi gastronomiczne nie podlega odliczeniu ani w VAT ani w CIT, więc gdzie ty tu widzisz jakieś ryzyko podatkowe?

Odpowiedz
avatar Arry
-1 1

@mama_muminka: No właśnie to nie jest takie proste. Jak już inni pisali, to faktura z gastronomię MOŻE podlegać pod odliczenie w podatku dochodowym ale nie w VAT.

Odpowiedz
avatar ello
1 9

Szkoda pieniędzy na radcę prawnego, lepiej iść do adwokata :) Do meritum: kodeks pracy nie nakłada na pracownika obowiązku pokrywania z własnych środków kosztów służbowych. Natomiast nakazuje wykonywanie poleceń służbowych. Należy zatem - po uzyskaniu polecenia udania się na obiad z klientem - mailem albo na piśmie zażądać w księgowości zaliczki na spodziewane wydatki i ustalić czy do rozliczenia potrzebują faktury (oczywiście na firmę) czy wystarczy im paragon. Oczywiście można to załatwić na gębę, ale przy takiej postawie pracodawcy, jak opisana w poście, to niewskazane.

Odpowiedz
avatar gawronek
5 7

@ello przecież radca prawny i adwokat to dwie różne specjalizacje po prawie. Śmiem twierdzić że do takich pierdół właśnie zatrudnia się radcę prawnego. Adwokaci częściej siedzą w prawie karnym. Nie mam pojęcia skąd to przeświadczenie w narodzie że radca prawny to jakaś podkategoria prawnika? Co ludzie kończyli te same studia co adwokaci, pisali te same egzaminy. A traktowani są co najmniej jakby kończyli prawo w technikum.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 1

@gawronek: Dodatkowo w ostatnich latach radcom prawnym rozszerzono kompetencje. Ludzie po prostu nie mają pojęcia, co to za zawód w ogóle.

Odpowiedz
avatar ello
-3 3

@gawronek: moje przeświadczenie o radcach prawnych wynika z tego, że jestem adwokatem ze specjalizacją w prawie cywilnym i procesowym i wielokrotnie spotykam radców na salach sądowych. I wśród adwokatów i wśród radców zdarzają się osoby nieprzygotowane do tego zawodu, tylko mi jakoś dziwnym trafem trafia się więcej takich radców, niż adwokatów.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 2

@ello: Założę się, że radcy to samo powiedzieliby o adwokatach :P (znam i radców, i adwokatów, i sędziów - na szczęście wszyscy są równie kompetentni.)

Odpowiedz
avatar gawronek
1 1

@ello: dowód anegdotyczny nie warty uwagi. Mam w rodzinie i radców i adwokatów - i oprócz tego, że jedni biorą sprawy karne, inni cywilne, praktycznie nic ich nie różni.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 0

@gawronek: Radcy jak chcą, to mogą brać też karne, więc różnic coraz mniej ;)

Odpowiedz
avatar krogulec
5 7

swoją drogą - świeżak w pracy, zaraz po studiach i dostaje kontrakty do negocjacji? Trochę mało to wiarygodne.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
2 2

Czyste sku rwysy ństwo ze strony szefa i firmy.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 2

W takich sytuacjach występuje się o zaliczkę lub o służbową kartę kredytową - zależnie od tego jaka jest praktyka w firmie. Ale co do zasady - sposób rozliczania wydatków wskazany ci przez szefa nie jest niezgodny z prawem. Mimo że niekorzystny dla pracownika.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 4

Kilka dni temu czytałam tu historię o tym jak to się wszyscy Polacy są eskpertami od budowania domów. Dzisiaj widzę, że kilka osób zamieniło się w ksiegowych. Zwracanie pracownikowi poniesionych wydatków nie jest dochodem pracownika, nie płaci się od tego większych podatków. Z punktu widzenia księgowości to może być najwyżej szybciej zaksięgować jeden sumaryczny raport miesięcznie niż każdą fakturę osobno. Plus jak rozumiem, przeprocesować płatność tej faktury. Ale kosztu restauracji nie rozlicza się ani od VAT ani od CIT, więc proponuję zakończyć tu teorie spiskowe xD

Odpowiedz
avatar Arry
-1 1

@mama_muminka: Koszt gastronomii MOŻNA zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu...

Odpowiedz
avatar kojot__pedziwiatr
-2 2

Płać z klientem pół na pół albo każdy swój rachunek. Ja bym stanął okoniem na takie wymysły, a jakby chciał Cię zastraszać, to postrasz US. Szukaj nowej pracy

Odpowiedz
avatar mama_muminka
3 3

Boże drogi, szukanie rad na FB to samobójstwo. Najpierw cię wprowadza w błąd odnośnie podatków, potem ci każą iść do prawnika, nie wiadomo w sumie po co. A na koniec jakieś bez sensu rady "zmień pracę"...

Odpowiedz
avatar frickle
2 2

Jeśli nie chcą faktur to istnieje jeszcze coś takiego jak zaliczka. Idziesz do firmowej kasy, bierzeszz 1000 złotych i rozliczasz na drugi dzień. Absolutnie nie gódź się na płacenie z własnej kieszeni.

Odpowiedz
avatar rhkkkk
2 4

Trochę się tutaj doszukujecie drugiego i trzeciego dna. Faktycznie dla autorki wyłożenie kilkuset złotych to może być problem i to załatwia zaliczka / kart służbowa. Firma nie powinna z tym robić problemów. Ale chodzenie z tym do prawnika? Po co właściwie? To jest kwestia dogadania i tyle. Myślę, że po prostu szef tak robi bo inni nie mają z tym problemu. Sam proceder jako taki nie jest jakoś specjalnie dziwny. Ja tak rozliczałem wiele razy różne wydatki, w "wielkiej" korpo co jeśli chodzi o podatki jest "świętsza od papieża". Raz była faktura, raz rachunek na serwetce, raz "rachunek" na wizytówce wystawiony przez (jak się okazało już przy wysiadaniu) pijanego taksówkarza w Londynie który ledwo pisał... Wszystko to przechodziło i było rozliczane przez firmę. W kilka dni od zgłoszenia do rozliczenia. Jak dużo jeździłem i płaciłem często za hotele itp to miałem kartę służbową. Od kiedy nasz biznes przeszedł na remote i nie jeżdżę. A wydatki stały się sporadyczne to płacę swoją kartą i rozliczam. Zwykle właśnie takie eventy z klientami, zespołami od kilkuset do kilku tysięcy złotych. No ale faktycznie w moim wypadku zwrot mam na koncie w kilka dni po wysłaniu rozliczenia...

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 0

@rhkkkk: Do prawnika iść chce sama autorka, tutaj już jej to odradzono. A wykładanie kasy przez pracownika jest spoko tylko wtedy, gdy pieniądze są zwracane natychmiast. Trzeba mieć ogromne zaufanie do firmy, żeby nie brać prawidłowej faktury/paragonu, a mało która firma na to zasługuje.

Odpowiedz
avatar broneq
0 0

Za cholerę bym nie odpuścił! Walcz o swoje!

Odpowiedz
Udostępnij