Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witajcie! Od wielu lat czytam piekielnych, a dopiero niedawno przydarzyła mi się…

Witajcie! Od wielu lat czytam piekielnych, a dopiero niedawno przydarzyła mi się sytuacja, w której opadły mi ręce i wszystko co mogło. O co chodzi? O Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami, Pogotowia dla Zwierząt, Fundacje, itp. Będzie długo. Kto jest piekielny? Sami oceńcie.

Niedawno przeglądając internet znalazłam na olx ogłoszenie „oddania za darmo” suki pewnej rasy. Generalnie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że psica okrutnie wychudzona, żebra można spokojnie policzyć już na samym zdjęciu. W mojej głowie pojawiła się myśl: No kurczę jak tu pomóc? Od razu zaznaczę, że niestety z mojej strony adopcja psa nie wchodziła w grę, gdyż mam w domu sukę tej samej rasy, która nie akceptuje innych psów, socjalizacja zajęłaby dość sporo czasu, a dziewczyna potrzebowała pomocy na już.

Zgłosiłam się więc na początek do miejsca, które zajmuje się takimi sprawami - Pogotowie dla zwierząt. Co usłyszałam? „Nie da rady, proszę się zgłosić do TOZ”. Ok, tak zrobiłam. Tam dostałam odpowiedz: „W takiej sprawie trzeba zadzwonić na policję”. I to również postanowiłam zrobić. Zadzwoniłam, a tam kolejny smaczek: „Nie da się. To tylko ogłoszenie. Po nim nie jesteśmy w stanie namierzyć sprzedającego, ani jego adresu, wiec nie ma opcji interwencji. Proszę samemu zdobyć dane i się gdzieś dalej zgłaszać, najlepiej do TOZ i Pogotowia dla Zwierząt”.

Ok, nie ma sprawy. Przegrzebałam Facebooka, okazało się, że znalezienie danych właściciela zajęło mi jakieś 2 minuty. Zaaranżowałam sytuację, nagrałam rozmowy z panem, okazało się ze prowadzi również nielegalną hodowlę, psy żyją w okropnych warunkach. Dzwonię więc od początku do każdej organizacji, podając pana hodowcę na tacy: mając jego dane osobowe, adres, telefon, dosłownie wszystko, dowody zdjęciowe. I wiecie co? Nic. Dostałam odpowiedz, że koszty takiej akcji są zbyt duże, i MOŻE coś by się udało, gdybym namówiła kogoś żeby psa kupił (Tak, kupił. Pan hodowca z ogłoszenia za darmo stwierdził, że jednak nie odda psa, tylko chce sprzedać za tysiąc zł I TO JUŻ!). Podobnie na policji, nikt nie przyjął zgłoszenia, najłatwiej odesłać gdzieś indziej.

Jest to okrutnie przykre. Otwierając media społecznościowe z góry na dół jesteśmy bombardowani hasłami pomóż psom w potrzebie, przelej pieniążki, co chwilę jakieś zbiórki na ratowanie zwierzęcych żywotów, a gdy przychodzi również potrzeba, nagle się okazuje, że nikt nic nie zrobi, bo za drogo, bo się nie opłaca, bo za dużo z tym roboty (tak, taką odpowiedz usłyszałam od Pana z TOZ).

Co dalej z suczką? Nie wiem. Pan hodowca zadzwonił, że oferta sprzedaży już nieaktualna, więc i ja miałam związane ręce. Widząc stan psa, mam nadzieje ze nie kupiła go inna pseudo hodowla i ma teraz nowych członków rodziny, u których dostanie pełną miskę i masę czułości, a nie będzie tylko dobrem rozpłodowym.

Gdzieś w Polsce

by ~Lena910529
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
1 11

Chyba wydaje Ci się, że to jest takie proste - zabrać zwierzęta. Tymczasem Twoje dowody wcale nie są wystarczające dla takiej akcji, po prostu.

Odpowiedz
avatar Mama_Lena
4 4

@Ohboy, nie mówię, że jest proste. Co zatem powinno być wystarczającym dowodem, jeśli nie stos zdjęć, nagrania rozmów w których sprzedający sam ujawnia, że prowadzi hodowle ale szczenięta nie maja papierów, a kosztują srogie pieniądze, screeny udostępnianych przez niego na fb ogłoszeń sprzedaży zwierzaków, zdjęcia skrajnie wychudzonej suki z żebrami na wierzchu i uciętymi uszami?

Odpowiedz
avatar Mama_Lena
1 1

@Ohboy nie mówię, ze jest proste. Co zatem byłoby wystarczającym dowodem, jeśli nie zdjęcia skrajnie wychudzonego psa z uciętymi uszami, nagrania rozmów ze sprzedającym w którym sam przyznaje, iż prowadzi hodowlę ale szczeniaki nie maja papierów a są sprzedawane w sporych cenach, screeny z jego profilu na Facebooku, w których wystawia szczeniaki na sprzedaż?

Odpowiedz
avatar Mama_Lena
1 1

@Ohboy nie mówię, ze jest proste. Co zatem byłoby wystarczającym dowodem, jeśli nie zdjęcia skrajnie wychudzonego psa z uciętymi uszami, nagrania rozmów ze sprzedającym w którym sam przyznaje, iż prowadzi hodowlę ale szczeniaki nie maja papierów a są sprzedawane w sporych cenach, screeny z jego profilu na Facebooku, w których wystawia szczeniaki na sprzedaż?

Odpowiedz
avatar Michail
8 8

@Ohboy: Autor nie twierdzi, że to jest proste, ale ma podejrzenie i zgłasza je organizacjom, które mają doświaczenie i wiedzę w takich sytuacjach.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
11 13

@Ohboy: Jeśli jego zeznania, zdjęcia zagłodzonego psa i adres gdzie mieści się pseudohodowla to niewystarczające dowody, by podjąć jakiekolwiek kroki wyjaśniające to nie wiem czego potrzeba. Poza ty czy sprawdzenie podejrzenia popełnienia przestępstwa to nie zadanie dla służb a nie obywateli?

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

@KwarcPL: Organizacje, które pomagają zwierzętom, ciągle mają zakładane sprawy w sądzie o kradzież czy tam uprowadzenie zwierząt. Więc to tylko się wydaje, że wystarczą zdjęcia. Tak, policja powinna to sprawdzić, ale autorka dała się niestety odesłać bez złożenia zawiadomienia. Tylko autorka skupia się głównie na organizacjach pomagających zwierzętom, jakby to była ich wina, że mamy kijowe prawo.

Odpowiedz
avatar Michail
5 5

@Ohboy: Czy my właśnie dochodzimy do momentu, gdzie winna staje się autorka tej historii?

Odpowiedz
avatar KwarcPL
2 2

@Ohboy: No cóż, typowo policyjne podejście. Oni zrobią wszystko, by nie zrobić nic. Dowiedziałem się o tym hard way. A co do NGO to niestety, ale często nie bez powodu mają zakładane sprawy.

Odpowiedz
avatar Fahren
2 2

@Michail: W którym miejscu? Autorka - jak widać - nie złożyła zawiadomienia, ale w żaden sposób nie czyni jej to winną sytuacji. Nie ona prowadzi pseudohodowlę, nie ona nie reaguje odpowiednio na sygnały, że zwierzętom źle się dzieje. Nie nadinterpretowuj, to niezdrowe

Odpowiedz
avatar Michail
0 0

@Fahren: Widzę w komentarzach wyrzuty, że autorka nie wymogła na policji przyjęcia zgłoszenia oraz to, że dla organizacji to jest trudne i są potem ciągane po sądach - jakby nie było tematu to nikt by nic autorce nie zarzucał.

Odpowiedz
avatar Mama_Lena
0 0

@Ohboy nie mówię, ze jest proste. Co zatem byłoby wystarczającym dowodem, jeśli nie zdjęcia skrajnie wychudzonego psa z uciętymi uszami, nagrania rozmów ze sprzedającym w którym sam przyznaje, iż prowadzi hodowlę ale szczeniaki nie maja papierów a są sprzedawane w sporych cenach, screeny z jego profilu na Facebooku, w których wystawia szczeniaki na sprzedaż?

Odpowiedz
avatar Mama_Lena
0 0

@Ohboy nie mówię, ze jest proste. Co zatem byłoby wystarczającym dowodem, jeśli nie zdjęcia skrajnie wychudzonego psa z uciętymi uszami, nagrania rozmów ze sprzedającym w którym sam przyznaje, iż prowadzi hodowlę ale szczeniaki nie maja papierów a są sprzedawane w sporych cenach, screeny z jego profilu na Facebooku, w których wystawia szczeniaki na sprzedaż?

Odpowiedz
avatar kierowniczka_kuwety
9 11

Proponuję napisać pisemko do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Udowadnianie przestępstwa to nie jest zadanie dla obywatela, tylko dla służb. Jeśli pisemko napiszemy tak, że prokuratura uzna to za tzw. uzasadnione podejrzenie (a nie bajania zawistnika lub debila), nakaże policji dochodzenie. Nawet może tej samej jednostce, co "nie da się", tylko policja prokuratury spławi, tak jak obywatela. Oczywiście nadal może przeprowadzić czynności, jakby chciała, a nie mogła, a prokuratura w następstwie umorzyć, ale to jednak nie to samo, co "nie da się, bo mi się tak wydaje" pacana na dyżurze w komisariacie. Tak w ogóle, to jak się natykamy na takiego pacana, to radzę poprosić o pisemne uzasadnienie odmowy przyjęcia zawiadomienia. Wtedy może się okazać, że łatwiej jest zawiadomienie przyjąć, niż szukać konkretnego uzasadnienia, dlaczego "nie da się". A jak już przyjmą, to jest szansa, że dalej zajmie się tym ktoś mniej zainfekowany niedasizmem. Autorze posta - jeśli nie czujesz się pewnie pisząc samodzielnie pisemko do prokuratury, poszukaj darmowych porad prawnych, albo - surprise, surprise - poproś rzeczone TOZy itp. o kontakt do prawnika skłonnego do działania pro bono w takich sprawach, wyjaśniając, że chodzi tylko o pomoc w napisaniu pisemka, nie o np. reprezentację procesową.

Odpowiedz
avatar Librariana
2 2

Może zgłosić to do mediów? Telewizja, prasa robią reportaże o takich pseudohodowcach.

Odpowiedz
avatar Habiel
1 1

Sąsiad patus miał psa w typie amstaffa. Młody szczeniak ruchu miał mniej niż mój kot. Jeden spacer dziennie wokół bloku (dosłownie zajmowało to 2 minuty). Pies zamykany był na balkonie gdzie się załatwiał, a w dodatku był szczuty na innych ludzi i zwierzęta. W końcu rzucił się na człowieka, ale tamta osoba zdecydowała się tego nie zgłaszać na policję (za co jestem mega wściekła, bo to była jedyna szansa aby psa odebrać). Dzwoniliśmy do fundacji i do tozu. Dopóki pies miał jeden spacer dziennie i nie był bity, to nie mogli nic zrobić. Radzono nam aby szczucie nagrać i wysłać na policję, bo wtedy może będą mogli podjąć działania. Sąsiada już nie ma, ale dalej ma tego psa i wydaje mi się, że niestety dla psa, ale zostanie on spisany na straty, jeśli do czegoś dojdzie,bo w okresie szczenięcym nikt nie zareagował.

Odpowiedz
avatar louie
5 5

Niestety, organizacje takie jak TOZ mają mocno związane ręce naszym cudownym polskim prawem. Do tego stopnia, że zdarza się, że zdesperowani wolontariusze po prostu kradną zwierzęta, nad którymi ktoś się znęca. Lub gdy już dochodzi wreszcie do interwencji to nie zawsze udaje się takie zwierzę odratować choć gdyby nie papierkologia to mogłoby żyć. Uważam, że prawo w tej kwestii powinno być zaostrzone maksymalnie.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
-1 3

Ale co Ci się wydaje? Że wszystkie te fundacje, TOZy i reszta złośliwie czekają, aż zwierzęta umrą albo zostaną zabite? Co Ci mają powiedzieć, że system prawny w polsce jest zły i że mają tak naprawdę związane ręce? Nie wiem skąd ostatnio ta fala hejtu na różne fundacje, ale to jest bardzo szkodliwe i mam nadzieję, że nie odstraszy ludzi, którzy chcą pomóc.

Odpowiedz
avatar Mama_Lena
0 0

@Honkastonka nie, ale wystarczyłoby się zainteresować. Nie w każdej kwestii mają związane ręce - najczęściej mają swoich inspiratorów i różne „zaprzyjaźnione” placówki na terenie całej Polski. Mając podany na gotowo materiał dowodowy i przygotowaną prowokację, wystarczyłoby wysłać inspektora, który pojechałby się spotkać z hodowcą i sprawa byłaby załatwiona.

Odpowiedz
Udostępnij