Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witajcie, drodzy Piekielni. Często pojawiają się tu historie o weselach, na ogół…

Witajcie, drodzy Piekielni.

Często pojawiają się tu historie o weselach, na ogół tematem jest piekielne zachowanie gości lub wtrącanie się w organizację przez teściów. Chcę przedstawić temat z drugiej strony, mianowicie o tym, jak piekielni potrafią być państwo młodzi.

Swoje lata mam, na tyle, że bliżej mi wiekiem do rodziców państwa młodych, swoje wesele pamiętam, wiem, że czasy się zmieniają, mimo wszystko uważam, że ostatnimi czasy gości weselnych sprowadza się do roli chodzących kopert - najlepiej jak najtańszym kosztem zaprosić jak najwięcej osób. Zarówno ja jak i mąż mamy duże rodziny, były wesela mniejsze, większe, czasem ktoś z rodziny brał ślub i nie byliśmy zaproszeni, nie mam pretensji, nie o to chodzi. Natomiast ostatnie trzy wesela, a w zasadzie związane z nimi podejście państwa młodych do zapraszanych gości, na które byliśmy zaproszeni wprawiły mnie w spore osłupienie.

1. Jakieś trzy lata temu ślub brała moja siostrzenica. Z siostrą trzymamy się razem, więc i z jej córką mam bardzo dobry kontakt. Młoda pochwaliła się pierścionkiem i zapowiada zaproszenie na wesele "Ciocia, szukaj już sukienki i butów, będziemy się bawić". Zaproszenie dostaliśmy, była w nim mowa o uroczystości w kościele i zaproszeniu na obiad poślubny. No dobrze, nie do końca wesele, ale jak tam siostrzenica sobie z ukochanym wymyślili. Na zaproszeniu nawet wyraźnie było zaznaczone, że obiad potrwa do godziny 18. W rozmowie z siostrą poruszyłam temat tej uroczystości, zapytałam trochę o szczegóły i dowiedziałam się, że owszem, obiad potrwa do 18, a dalej będą bawić się tylko młodzi ze swoimi przyjaciółmi, a rodzina na dalszą część zabawy nie jest zaproszona. Nie będę ukrywać, poczułam się nieco zażenowana taką formą zaproszenia, ale dobrze, oczywiście nie na tyle, żeby zaproszenia nie przyjąć lub się obrażać czy nawet siostrzenicy na ten temat zwrócić uwagę. Na prezent ślubny młodzi dostali od nas 1000 zł (chcieliśmy aby zwróciło się za 4 talerzyki obiadowe - my z mężem i dwójka naszych synów, i coś jeszcze zostało, choćby symbolicznie). O 18 zgodnie z życzeniem pary młodej pożegnaliśmy się i wraz z innymi gośćmi kontynuowaliśmy spotkanie rodzinne na własną rękę w innym miejscu. Ale prawdziwą piekielnością jest to, że przy okazji oglądania zdjęć ze ślubu kilka miesięcy później siostrzenica rzuciła w naszą stronę, że od nas spodziewali się trochę więcej w kopercie, bo w końcu ja zawsze dla niej jak matka byłam (no, w sumie własną matkę też wyprosiła o 18) i nawet nasze dzieci zaprosili (między nią a naszym starszym synem są 4 lata różnicy). Na końcu języka miałam pytanie, czy tak skrupulatnie rozliczała z kopert swoich znajomych, z którymi bawiła się do białego rana. Na szczęście moja siostra w porę zareagowała i uświadomiła młodej, jak bezczelne jest to, co mówi.

2. Wesele chrześniaka mojego męża. Młodzi zorganizowali wesele na wsi na drugim końcu polski, bo zawsze lubili to strony. Bardzo fajnie, czemu nie. Niestety, problem był taki, że w hotelu, gdzie organizowano wesele nie było już wolnych pokoi i najbliższa inna możliwość noclegu oddalona była o jakieś 20km. Zrozumieliśmy, że ciężko opłacić nocleg dla wszystkich gości, ale okazało się, że młodzi nawet nie pomyśleli o tym, aby zorganizować jakiegoś busa, który gości odwoziłby do okolicznych hoteli. Szczęśliwie, my akurat dowiadywaliśmy się szczegółów przed uroczystością, więc mogliśmy przemyśleć jak to zorganizować, podzwoniliśmy wcześniej do pobliskich firm przewozowych z pytaniem o możliwość zamówienia taksówki w nocy pod ten adres, a okazało się to zadanie niełatwe, bo większość nie chciała się zgodzić na pojedynczy kurs w środku nocy do takiej, za przeproszeniem dziury, w związku z czym musieliśmy zamawiać taksówkę z pobliskiego miasta i już przez telefon wyceniono nam taki kurs na 120 zł.
Tak więc pojechaliśmy 500km w jedną stronę. Wesela nie zaliczyłabym do udanych. Nie chcę wyjść na osobę roszczeniową, ale pierwszy raz spotkałam się z tak skromnie zastawionym stołem na weselu. Tu nie chodzi o to, że nie było tony żarcia nie do przejedzenia, tylko, że po prostu ciężko było się najeść. Alkoholu było sporo, ale niestety takiego najgorszej jakości, od którego po prostu gębę wykrzywiało. Młodzi zaszczycili nas tylko jeden raz swoją uwagą, mówiąc "No cześć, wujek, ciocia". W trakcie wesela dowiedzieliśmy się, że wszystkie pokoje w hotelu są zajęte gośćmi, którzy następnego dnia biorą udział w poprawinej - w większości znajomi pary młodej. I co ciekawe, oni nocleg mieli opłacony przez parę młodą. Imprezę opuściliśmy ok. 1, głodni (zastanawiając się, co następnego dnia zostanie podane na poprawinach...), poirytowani i zniesmaczeni. Następnego dnia przez wyjazdem jeszcze zajechaliśmy do hotelu, aby pożegnać się z parą młodą i ich rodzicami. O 15 para młoda nawet nie zaszczyciła nas krótkim "do widzenia", bo biesiadowali w gronie znajomych i jedynie pomachali nam z drugiego końca sali przez stół. Mój mąż powiedział ojcu pana młodego, a swemu przyjacielowi, że to wesele to takie nie bardzo było, a zachowanie jego chrześniaka tym bardziej. Ten tylko machnął rękę i stwierdził, że już się nie chcieli mieszać

3. Całkiem świeża sprawa. Zaproszenie na wesele mojej dużo młodszej kuzynki w rodzinnych stronach jej przyszłego męża, czyli 300km od naszego miejsca zamieszkania. Ślub w parafii pana młodego, wesele 50km dalej, znów na wsi totalnej. Jak to mamy w zwyczaju, dopytaliśmy o szczegóły.
- Nocleg i dojazd we własnym zakresie
- Jest to niedziela, impreza maksymalnie do północy, bo oni następnego dnia idą do pracy
- kuzynka poprosiła o ubranie się "niewieśniacko, jak te wszystkie stare ciotki"
- Dodatkowo kuzynka zwróciła się do mnie z prośbą, abym możliwie (nie tylko ja, jeśli dobrze zrozumiałam poprosiła o to, też innych krewnych) zajmowała czymś babcie i dziadków, żeby za bardzo nie zwracali na siebie uwagi i nie integrowali z innymi gośćmi
- Na zaproszeniu bardzo dyskretnie dopisana niby żartobliwie informacja i inflacji i drożejących talerzykach.

Końcem końców postanowiliśmy odmówić. Nie mam pretensji o brak pokrycia kosztów noclegu czy własny transport z kościoła na wesele, a potem do hotelu czy ograniczenie czasowe, ale po prostu zastanawialiśmy się czy nam się chce - szczególnie, że kuzynka nie jest mi wybitnie bliska. Uwagi kuzynki i te zaproszenia tylko utwierdziły nas w przekonaniu, że nie chcemy brać w tym udziału. W odpowiednim czasie daliśmy znać, że dziękujemy, ale nas nie będzie. Kuzynka dopytała jeszcze czy na weselu, czy w kościele też nas nie będzie. Odpowiedziałam, że oczywiście, w kościele też nas nie będzie, bo jednym z powodów odmowy jest konieczność dość dalekiej podróży. Kuzynka na chwilę zaniemówiła, po czym zapytała, jak w takim razie przekażemy kopertę.

Wiem, że dla wielu z Was, mając 50 lat jestem już przedstawicielką geriatrii. Wiem, że wesela mogą być różne, ale jeśli już kogoś zapraszacie nie traktujcie go jak piątego koła u wozu, tylko po prostu go nie zapraszajcie. Niestety, z każdym kolejnym rokiem i kolejnymi weselami, mam wrażenie, że w miarę starzenia się, coraz częściej kolejne młode pary widzą w nas tylko staruchów, którzy mają przyjść, wyłożyć kopertę i najlepiej od razu sobie pójść i nie straszyć prawdziwych gości. Oczywiście, nie wszyscy tacy są - ale w końcu to strona o "piekielnej" tematyce, więc tych udanych wesel nie będę tu opisywać.

wesela

by ~renatacelina
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar aaaaglucha
2 22

1. Co do sytuacji pierwszej to też starsze pokolenie napędza takie plotkowanie kto ile dał. Po moim ślubie, moja mama ciągle się pytała, ile dała ta kuzynka, a ile dał ten kuzyn itd. Odpowiadałam że nie pamiętam choć wiedziałam, że w niektórych przypadkach była to niska kwota. Dla mnie to nie było ważne, kto ile dał, a też nie chciałam robić danej osobie nieprzyjemności w rodzinie. 2. Czasami pomimo najlepszych chęci Państwa Młodych to jedzenie jest słabe/ w małej ilości. Moja siostra zamówiła sobie znajomą kucharkę, która obiecywała że zrobi mnóstwo jedzenia a później celowo nie podawała/opóźniała podawanie posiłków - być może chciała większość tych dań zawieść swojej licznej rodzinie. Też słyszałam o sytuacjach jak ktoś organizował wesele w drogiej restauracji, gdzie były małe porcje i od razu zabierany talerzyk jak ktoś choć na 5 minut od niego odszedł. 3. Sposób zwracania się do gości piekielny. Co do zaproszenia to bym musiała przeczytać treść czy faktycznie była piekielna, czy po prostu żartobliwa. Teraz często Młodzi proszą, aby zamiast prezentów dać im koperty albo zamiast kwiatów kupić im alkohol czy książki. Według mnie to dobre rozwiązanie - goście oszczędzają czas na wymyślenie co kupić na prezent, a Młodzi nie stają się nagle właścicielami np. 10 tosterów.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 11

@aaaaglucha: ad 2 sama tego doswiadczylam, podczas wesela dopadla mnie biegunka, wiec co jakis czas odwiedzalam toalete za kazdym razem wrocalam do pustego stolu nawet jak mialam na talerzu napoczete danie, a nie bylo szwedzkiego stolu, by cos dolozyc prosby do kelnerow rowniez nic nie dawaly :/ serio, musialabym chodzic z talerzem do toalety, by mi go nie zabrali ad 3 teraz to zazwyczaj mlodzi mieszkaja ze soba przed slubem, wiec i mieszkanie maja urzadzone, tez uwazam, ze lepiej dac pieniadze czy np. ksiazki/planszowki jesli sobie tak zycza

Odpowiedz
avatar iks
5 9

@bazienka: 2. Taki problem poprosić partnera/kę z którą byłaś o przypilnowanie talerzyka? Ludzie lubią robić sobie problemy :)

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 13

@iks: Trochę głupio zakładasz, że każdy przychodzi na czyjś ślub z partnerem. Trzeba było po prostu poprosić osobę obok :P

Odpowiedz
avatar Balbina
3 5

@iks: Moja matka na weselu wnuka poprosiła kelnerkę żeby nie zabierała półmiska z mięsem( zostało z obiadu) to ta się popatrzyła a i tak za chwilę zabrała.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

@iks: prosilam, i wierze, ze osoby proszone tez prosily, efekt zaden

Odpowiedz
avatar marcelka
7 7

@aaaaglucha: ad. 2 - też byłam na weselu, gdzie po każdym odejściu gościa od stołu kelner od razu zabierał talerzyk; co więcej, stoliki były małe, okrągłe, i były na nich tylko napoje (soki, woda, alkohol), szwedzki stół z przekąskami był, ale dopiero w trzecie sali (były 4 sale, w tej kolejności: sala z gośćmi/stolikami, sala barowa z barem i kilkoma sofami, mała salka/przejście z przekąskami i słodyczami, sala do tańczenia) - zatem po babeczkę czy przekąskę to była "wyprawa", w dodatku porcje dań gorących były smaczne, ale miniaturowe - wesele było w jednym z eleganckich, prestiżowych krakowskich hoteli - co dla części gości weselnych, przyzwyczajonych do zupełnie innych porcji, zwłaszcza na weselach, było szokiem. Grupka panów nawet w trakcie wesela udała się do pobliskiego fastfoodu, żeby przegryźć "coś konkretnego" - ale zrobili to dyskretnie, żeby młodzi nie poczuli się urażeni czy coś. A wracając do kelnera - nie reagował na prośby, wytłumaczył, że przykro mu, ale takie są polecenia menedżera i nie może inaczej.

Odpowiedz
avatar Ohboy
14 22

@Habiel: Zgodzę się, że alkohol nie jest potrzebny do zabawy, sama na takich imprezach dużo nie piję, ale mimo to uważam, że kupowanie najpodlejszego alkoholu jest słabe. Bo autorce chodzi o to, że kupili byle gówno, a to oznacza, że chcieli dużo i tanio, zamiast postawić na jakość. Żenujące.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 13

@Habiel: "Jak dla mnie takich wierszyków nie powinno być" vs "Ja też taki wierszyk bym umieściła"? pomysl z karma super, ale zawsze kurcze pomimo wyraznego zaznaczenia braku kwiatow ktos je jednak przyniesie, nie rozumiem takiego bezsensownego wydawania pieniedzy z ostatnim akapitem totalnie sie zgadzam, szczytem jest dla mnie wymuszanie zapraszania osob z dalszej rodziny w ramach rewanzu, bo 30 lat temu jak bylam dzieckiem mnie zaprosil, a teraz bym go nawet nie poznala

Odpowiedz
avatar Monomotapa
2 2

@bazienka: moi rodzice odczuli na własnej skórze, że żadne rozwiązanie prezentowe nie było dobre. Dostali w prezencie 4 identyczne zegarki, no ale świeżo po upadku komuny wyboru nie było. A inflacja tak zapieprzała, że za pieniądze, które w dniu ślubu były wystarczające na zakup samochodu, po tygodniu kupili... aparat fotograficzny. Obecnie wizja powtórki nie jest tak odległa.

Odpowiedz
avatar gmiacik
-3 5

@Habiel: @bazienka: nie wiem czemu jesteś zminusowany... prawda boli czy jak? z żoną zamiast wierszyków stwierdziliśmy, że damy rebusy na zaproszenie - przekreślony prezent -> koperta, przekreślone kwiaty ->lotto/zdrapki. sam też bym nie kupował konmuś prezentu bo weź wymyślaj, a teraz raczej kazdy wszystko ma, lepiej dać kasę. alkohol nie wiemy jaki mieli. ja miałem żubrówkę, bo lubię żubrówkę, wiem, ze dużo ludzi lubi, jest dobra, bardzo dobry stosunek cena-jakość, ale są tacy co nie trawią żubrówki (ja lubię białą i czarną, ale nie trawię zielonej), i tak mogło być z autorką. wódka była dobra, ale że ona nie lubi to 'najgorszy syf' zapraszanie kogoś 'bo wypada' to też głupota. i też żona się uparła i zaprosiła brata teścia z jego durną żoną chociaż nikt jej nie lubi 'bo wypada', a cyrki juz przed weselem robiła robiąc mi cyrki w pracy.... za to moja matka się obraziła do tego stopnia, że nie chciała być na weselu bo nie chcę zaprosić syna jej siostry - kretyna, którego nie cierpię od zawsze, ale jej argument 'bo bawiliście się jako dzieci'. ta... bo latał za mną jak głupek.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 19

@livanir: Zgadzam się. Znam kogoś, kto zrobił podobnie - najpierw obiad, potem imprezka z młodymi znajomymi. Nie dziwi mnie to, bo ze znajomymi inaczej się imprezuje i nic dziwnego, że para młoda nie chciała mieszać w to ciotek i dziadków. To rozwiązanie jest lepsze od zapraszania ludzi do kościoła, ale na wesele już nie, a takie coś zdarza się od dawna.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-2 20

@livanir: też się zgadzam. I nie rozumiem zdziwienia, że w hotelu spały osoby, które miały być na poprawinach, w większości znajomi młodych. A kto miałby tam spać? Znajomi rodziców młodych, bo mąż autorki jest chrzestnym? Trochę bez sensu, to nawet nie ich rodzina; umiem sobie wyobrazić sporo bliższych osób, o których komfort wolałabym zadbać, jeżeli miejsca byłyby ograniczone.

Odpowiedz
avatar exeQtor
8 26

Dzielenie gości na tych którzy mogą zostać tylko do 18 i na tych którzy balują do rana jest nietaktem. Jeżeli Młodzi chcą się bawić tylko ze znajomymi na weselu to niech tylko takich zapraszają. Osobiście bym z takiego zaproszenia nie skorzystał. Jeżeli kogoś nie stać na duże wesele to niech go poprostu nie robi. To nie jest wymóg aby zapraszać nawet najdalszą rodzinę.

Odpowiedz
avatar Etincelle
1 23

@exeQtor: ja byłam raz na takiej imprezie i nikt, na szczęście, nie miał z tym problemu. Po ślubie obiad w restauracji, a wieczorem zwykła domówka, na którą szli tylko znajomi. Czy ciotkom itp. czegoś ubyło przez to, że uroczystość zakończyli na obiedzie?

Odpowiedz
avatar Balbina
7 7

@Etincelle: Jest różnica jak jest uroczysty obiad dla wszystkich i część osób wychodzi a reszta zostaje, pomiędzy obiadem a jak to określiłaś domówką wieczorem. Z samej nazwy odbyła się w domu a nie w knajpie czy restauracji. Moja córka wychodziła za mąż i się zastanawialiśmy czy obiad i impreza dla młodych czy skromne wesele dla wszystkich. I stanęło na dla wszystkich. I świetnie się bawili i młodzi(w większości) i w wieku balzakowskim(mniejszość)

Odpowiedz
avatar digi51
13 19

@Balbina: Dokładnie. Aż dziwię się, że aż tyle osób uważa za normalne połowę gości wyprosić po obiedzie. Co innego zrobić dwie osobne imprezy tego samego dnia, a co innego zrobić jedną imprezę i wypraszać z niej ludzi, żeby konytunować w okrojonym gronie. Każdy ma dla tego zrozumienie, że młodzież nie chce się bawić ze starymi ciotkami, natomiast ciekawe jak zostałoby odebrane zaproszenie na wieczór panieński na zasadzie: "To wpadnij do mnie wieczorem, napijemy się herbatki z dziewczynami, ale tylko do 20, potem idź do domu, bo wolimy się dalej bawić bez ciebie".

Odpowiedz
avatar Etincelle
-3 13

No ja to jednak odebrałam jako dwie osobne imprezy. Najpierw obiad dla wszystkich, potem potańcówka dla "młodzieży". To, że wszystko w tym samym miejscu - a co za różnica? Zgodzę się tylko, że wypraszanie mogłoby być nieprzyjemne, ale tak sobie myślę, że żadnego wypraszania być nie powinno, skoro obiad do 18:00, to wypadałoby, żeby wtedy goście sami się zebrali do domu. Czy to zresztą nie jest podobne do tego, co kiedyś (a może nadal, nie wiem) było praktykowane: część dostaje zaproszenie na wesele, a część zawiadomienie o ślubie? Chyba nikt nie płakał, że po kościele ma spadać. Po pogrzebie też nie wszystkich zabiera się na stypę. Naprawdę lepiej by było, gdyby młodzi nie zaprosili niektórych gości wcale, skoro sam obiad jest taki zły? Ach, żeby nie było, nie obraziłabym się też, gdyby sytuacja była odwrotna - np. wesele cioci, obiad dla wszystkich, a potem "małolaty" poniżej 40-tki spadać, ciotka bawi się tylko ze swoim pokoleniem.

Odpowiedz
avatar Balbina
6 6

@Etincelle: No to ci współczuję że nie widzisz różnicy. Sama stwierdzasz że wypraszanie może być nieprzyjemne ale to od "inteligencji" zaproszonych osób powinno zależeć czy ono będzie takie. Jak mądry to schyli głowę, podziękuje za obiadek i nie sprawiając problemu wyjdzie z sali. Tak? A ten głupi będzie będzie zniesmaczony taką formą i odmówi uczestnictwa w imprezie. Zawiadomienie o ślubie są od wieków znane i nie mają nic do wesel i imprez. Po prostu informujemy osoby o wydarzeniu( te których chcemy poinformować) To samo z pogrzebem. Przed pochówkiem rozmawia się z rodziną i wtedy zaprasza się na stypę informując gdzie się ona odbędzie. I na pogrzebie te osoby zaproszone wiedzą gdzie się mają udać, więc porównanie od czapy. Ale dalej myśl sobie że to taki świetny pomysł aż kiedyś to Ty zostaniesz wyproszona po obiedzie.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-5 9

@Balbina: z jakiego powodu mi współczujesz? Nie do końca. Jak mądry, to po prostu przyjdzie na obiad i wyjdzie po obiedzie; nie musi schylać głowy. Skorzysta z tego, na co go zaproszono. Ale: również mądry, jeśli mu nie odpowiada taka forma, odmówi uczestnictwa. Głupi natomiast przyjmie zaproszenie na obiad, po czym będzie siedział do oporu i strzelał fochy, jeśli ostatecznie zostanie wyproszony. To jak z zaproszeniami bez dzieci. Przyjdziesz? Super. Odmówisz? Też super. Ale jak przyprowadzisz tam dzieci, usiłując przeforsować swoją wolę, to już nie super. Przecież przymusu nie ma, zawsze można odmówić, jeśli komuś coś nie odpowiada. Ale przyjąć zaproszenie na X, a potem wymuszać Y? Nieładnie. I szkoda nerwów.

Odpowiedz
avatar Balbina
0 8

@Etincelle: Sorki ale dalej ci współczuję. Tylko ten mądry co skorzysta z obiadu niech nie zapomni dać grubej koperty przed wyjściem(wyproszeniem) Rozumiem ,ze w dzisiejszych czasach patrzy się na własny czubek nosa i ma się w doopie innych ale czasami warto sobie przypomnieć takie słowo. "Nie wypada"

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@Etincelle: Gdzie Ty masz w historii coś o siedzeniu do oporu albo o wymuszaniu czegokolwiek? Akurat porównanie z pogrzebem i zawiodomieniem o ślubie nietrafione. Zawiadomienie o ślubie do niczego nie zobowiązuje. Nikogo nie obchodzi tak naprawdę czy przyjdziesz czy nie, nikogo nie musisz informować, a państwu młodym nawet kwiatka nie musisz kupować. Więc raczej nie zachodzi tu niebezpieczeństwo, że ktoś usiłuje "wyłudzić" kopertę. Na pogrzeb też może przyjść, kto chce, a na stypę zaprasza się osoby bliskie ZMARŁEMU i też nikt tu kopert nie wręcza. A zdaje się, że w historii wszystko rozbija się o zapraszanie niechcianych osób, co zobowiązuje je do dania prezentu ślubnego, jednocześnie nie chce się tych osób odpowiednio ugościć.

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 9

@Etincelle: Rozumiem. Bo "stare ciotki" zaprasza się tylko po to, żeby przyniosły kopertę grubości książki kucharskiej, następnie posiliły się obiadkiem, bo w końcu głupio je puścić do domu na głodniaka, a następnie mają grzecznie wypiedalać. Jakże by mogły mieć nadzieję dostąpienia zaszczytu zabawy RAZEM z "młodzieżą"? Czysty idiotyzm. Tutaj cytacik. "...kilka miesięcy później siostrzenica rzuciła w naszą stronę, że od nas spodziewali się trochę więcej w kopercie, bo w końcu..." Stare ciotki nie powinny również mieć ochoty potańczyć (nie wypada), walnąć sobie głębszego kielicha (zgroza), czy też odnowić kontaktów i poplotkować z dawno niewidzianą rodziną. A jak chcą - niech to robią na własny koszt i własną rękę. Nawet rodzona matka. Cytacik. "O 18 zgodnie z życzeniem pary młodej pożegnaliśmy się i wraz z innymi gośćmi kontynuowaliśmy spotkanie rodzinne na własną rękę w innym miejscu." Oczywiście, stare ciotki - jak im coś nie pasi - nie muszą przyjmować zaproszenia i przychodzić (co byłoby, zapewne, najlepszym rozwiązaniem), tylko jak wtedy miałyby przekazać "Młodym" pieniążek? Może należałoby, na zaproszeniach dla starych ciotek, dopisywać "dyskretnie" numer konta, na które powinny one kasę przelać? Cytacik. "W odpowiednim czasie daliśmy znać, że dziękujemy, ale nas [na weselu] nie będzie. Kuzynka dopytała jeszcze (...) czy w kościele też nas nie będzie. Odpowiedziałam, że oczywiście, nie (...). Kuzynka na chwilę zaniemówiła, po czym zapytała, jak w takim razie przekażemy kopertę?" Moja droga, jeśli zapraszanym osobom okazuje sią oficjalnie i wprost, że są gośćmi gorszej kategorii - jest to zwykłe chamstwo i czysta arogancja. A jeśli do tego oczekuje się od nich wypasionej kopertówki - to już jest wybitna bezczelność. Jeśli tego nie pojmujesz...

Odpowiedz
avatar Etincelle
-5 5

@Balbina: dalej mi współczujesz i dalej nie umiesz wyjaśnić dlaczego? ;) @digi51: nigdzie. Odpowiadałam na temat wypraszania. Co, zdaje się, pojawiło się najpierw w Twoim komentarzu, i co pociągnęła dalej Balbina. Skoro widzisz konieczność/możliwość wypraszania ludzi, tzn. że zakładasz, że ktoś przyjąłby zaproszenie na obiad, a siedzi czy próbuje siedzieć właśnie do oporu. Gdyby tak nie zrobił, nie trzeba byłoby go wypraszać, nie? Co do wyłudzania kopert - zejdźcie ze mnie, też uważam, że informowanie, że autorka za mało dała, to zwykła bezczelność. Ja tylko bronię samej imprezy. Jeden, chcąc zaoszczędzić, zrobi sam obiad dla najbliższych, drugi domówkę, trzeci spróbuje to właśnie podzielić. Skoro rodzina nie powinna mieć nic przeciwko obiadowi w restauracji, to dlaczego miałaby mieć coś przeciwko... obiadowi w restauracji, jeśli tylko po nim grupka znajomych bawiłaby się dalej? Oni zostaliby tak samo ugoszczeni w obu przypadkach. No i czym to tak naprawdę różni się od wersji, w której wszyscy rozchodzą się po obiedzie, a część gości idzie gdzieś na mniejszą imprezę? Lokalem? @Armagedon, jak wyżej. Ja nigdzie nie pisałam nic o zachowaniu panien młodych w związku z kopertami. Stwierdziłam tylko, że mnie by taka impreza nie radziła. I to mimo tego, że sama bym czegoś takiego nie zrobiła. Ale jeśli komuś to pasuje? Proszę bardzo.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
12 14

@bazienka: serio? Sądzisz że jak zaprosisz dziadków do rana to oni będą faktycznie do rana? Zaprasza się osoby z którymi chce się spędzić ten dzień. Ja zaprosiłam wujka, ale jego siostry i matki nie. Ta matka to siostra babci, gdybym wiedziala ze na nia sie obrazi na amen, to moze i bym ja zaprosila. Dobrze ze babcia moja jest spoko i to przezyla. Tak czy siak, nie wyobrazam sobie wypraszac ludzi. Brat mamy robil obiad po slubie cywilnym. Wszyscy siedzieliśmy bez jakiejś konkretnej godziny. Czy pozniej bawili sie ze swoimi znajomymi, nie wiem. Nawet jesli to nie bylo, ze kogoś wypraszano. Brak kultury, teraz widze jest modny. Z Twojej wypowiedzi wynika, że zaprosisz ciotli, ale do konkretnej godziny, bo nie masz o czym z nimi gadac itd. Dla mnie to wyglada jak zapraszanie by kase dostac. Po co to robic? Lepiej zaprosic tylko tych ktortch chcesz. Chcesz dziadkow, zaproś. Oni i tak wyjdą wczesniej. My np nocleg robilismy tylko dla osob z poza miasta. Wśród tych osób była daleka ciotka po 80 chyba. Ona spać poszla przed tortem. Ciesze sie ze była. Część osób wyszła kolo polnocy, część do 5 została. To norma.

Odpowiedz
avatar Balbina
9 9

@AnitaBlake: Dziadkowie mojej córki przyjęli zaproszenie ale na parę tygodni przed weselem powiedzieli że nie przyjdą bo nie mają siły. Przyszywana ciocia pana młodego też po jakimś czasie odmówiła bo siły brak. Był czas żeby zmniejszyć ilość talerzyków. I nikt nie patrzył że będzie mniej kopert. To jest chore. Jak i napisy na zaproszeniu o pieniądzach.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 2

@Balbina: dokładnie. Mnie było głupio pisać że wolę pieniądze. Jedynie prosiłam by kwiatów nie dawać, a np butelkę wina. Głupi bukiet na jaką kolwiek okazję kosztuje blisko 100zl,za to wino dobre, spokojnie taniej. Oczywiście były osoby co pytały czy kupić coś do domu czy wolimy kopertę.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

@AnitaBlake: ale gdzie ja napisalam, ze zamierzam ludzi wypraszac? niech sobie siedza opcjonalnie jednego dnia obiad, drugiego impreza dla przyjaciol, tez opcja w kwestii kopert, wychodze z zalozenia, ze zrobie impreze taka, na jaka mnie bedzie stac, wazniejsze jest dla mnie towarzystwo waznych dla mnie ludzi niz to, czy sie impreza zwroci mam w testamencie zapisane mieszkanie po dziadkach, do podzialu miedzy wnuczeta, ale wole miec dziadkow jak najdluzej niz czekac z niecierpliwoscia na te paredziesiat tys.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2022 o 22:53

avatar gmiacik
2 4

@bazienka: po kiego grzyba zapraszać kogoś z kim masz kontakt raz na ruski rok? ano tak, kopertę musi dać....

Odpowiedz
avatar marcelka
5 15

Niektóre z opisanych rzeczy są nietaktem, jak choćby dyskusja na temat zawartości koperty, ale reszta - myślę, że w dużej mierze wynika z próby kompromisu pomiędzy tym, co chcą młodzi, a tym co oni sami lub ich rodzice uważają, że wypada. Młodzi w znacznej mierze stawiają na relacje. I tu: Historia 1: Jakie ma znaczenie, czy np. Twój syn jest "tylko" 4 lata młodszy od Panny Młodej, jeśli widują się raz na rok przy grobie na 1 listopada lub coś w tym stylu? Piszesz, że masz dobre relacje z siostrą i z siostrzenicą też - ale czy aby na pewno? Ile razy spotkałaś się z siostrzenicą sam na sam, na wypad do kina czy jakiejś kawie? Dla wielu młodych relacje z ich rodzicami nie równają się relacjom z nimi samymi. Historia 2: podobna kwestia - mąż jest chrzestnym ale jak wyglądają obecnie relacje? Odwiedzacie się na każde urodziny, imieniny, święta i bez okazji? Mąż ma bezpośredni kontakt z chrześniakiem, dzwonią do siebie, umawiają się na ryby czy cokolwiek w tym stylu? Jeśli nie, to prawdopodobnie było to zaproszenie praktycznie obcych ludzi na ślub, "bo chrzestnych wypada zaprosić"; Historia 3: jeśli taki był sposób formułowania oczekiwań, to rzeczywiście trochę nietaktownie, ale z drugiej strony - wolałabym, żeby ktoś mi wprost powiedział, czego oczekuje, niż potem miałyby wyjść jakieś nieporozumienia

Odpowiedz
avatar digi51
12 16

@marcelka: Dziwny jest dla mnie Twój komentarz. ad.1 Autorka jest ciotką panny młodej, a nie jej kumpelą. Mieć dobry kontakt z ciotką to nie to samo, co być jej psiapsi. Wcale to nie wyklucza tego, że jest to osoba bliska. Jeśli młodzi chcieli się bawić tylko w towarzystwie znajomych, to po wuja zapowiedzi wesela o wypominaniu zawartości koperty nie wspomnę. ad.2 co to ma do rzeczy? Nawet jeśli mają słaby kontakt i zaprosił, bo wypada albo rodzice go zmusili, to nie usprawiedliwia to zwykłego olewania kogoś, kto przyjechał z drugiego końca kraju na jednodniową imprezę, wychodząc za założenia, że jego obecność jest pożądana przez gospodarza. Wydaje mi się, że kilka minut rozmowy i uprzejme pożegnanie na koniec nie byłoby ze strony młodego nie wiadomo jaką ofiarą. Co? Ostentacyjnie olewa, żeby pokazać starym, że ma focha, że musiał prawie obcego faceta zaprosić? ad.3. Wydaje mi się, że proszenie o gotówkę zamiast prezentów nie jest już niczym nowym, natomiast już teksty o inflacji i drożyźnie sugerują, aby kopertę odpowiednio wypchać - nie tyle nietaktowne, co bezczelne.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
10 10

@digi51: dokładnie. Na weselu znajomych, państwo młodzi chodzi i rozmawiali z każdym i zdjęcia robili. Podobnie zrobilismy z mezem. Po kilka razy rozmawialam z każdym gościem. Z wieloma osobami tanczylismy, pilismy itd. Bylam przeszczesliwa ze ludzie dobrze sie bawia.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@metalurgia: Kompletnie nie rozumiem Twojej logiki. Nie lubisz swojej rodziny, rozmowy z nią są wymuszone, uważasz, że zajebiście, że minęły czasy, gdzie trzeba się zmuszać do zapraszania nielubianych lub nieznanych krewnych, jednocześnie chcesz iść zaprosić na obiad. PO CO? Po drugie "nie każdy jest szczęśliwy bo inni się bawią. Są osoby co wesele robią dla siebie, a nie dla jakiejś ciotki." - to tej "jakiejś ciotki" nie zapraszaj? Jak robisz wesele tylko dla siebie to kup sobie dobrego szampana i wyjedź z facetem do luksusowego spa i zróbcie sobie wesele we dwoje. Wesele z założenia jest imprezą, którą się organizuje, aby świętować ślub z bliskimi i w zasadzie tak, sens tego jest taki, że czerpiesz radość z tego, że inni się z Tobą bawią.

Odpowiedz
avatar metalurgia
-2 6

@digi51 chyba nie zrozumiałeś/aś, więc wytłumaczę dokładniej. 1. Ja, mam taką sytuację, nie wiem jak miała dziewczyna z pierwszej historii ale jeśli ktoś nie zaprasza na imprezową część swojej rodziny to widocznie ma powód i sranie z powodu decyzji jej głupie. 2. Zwróciłam uwagę, że nie możesz nie zaprosić np. siostry matki kiedy zapraszasz brata matki. Bo np. nie chcesz potem mieć na głowie czyjeś focha czy telefonów. Zresztą obiad może mieć charakter uroczysty, a impreza wolny bez zobowiązań, że państwo młodzi będą służyć. Ja bym robiła uroczysty obiad dla tych 15%, może dla kogoś z bliskiej rodziny ale imprezę dla znajomych i przyjaciół, bo się czuje z nimi więzi. Nie wiem jak prościej to wytłumaczyć, robisz obiad dla rodziny, bo mozesz ich nie lubić ale szanujesz więzi krwi. A potem zwyczajnie bawisz się, zamiast chodzić rozmawiać na siłę, robić sobie zdjęcia z każdym (tak, jestem tą wredną osobą co nie lubi sobie robić zdjęć XD). 3. Jest różnica kiedy się bawisz, a kiedy strasz się zadowolić wszystkich. A taka prawda, że na weselach z dużą rodziną, więcej czasu spędza się na pseudo rozmowach niż na zabawie. Dlatego ja wybrałabym imprezę, bo byłaby pozbawiona pewnego kanonu czy wzorcu zachowań, jak te wiejskie denerwujące zabawy. A szczerze pewnie na weselnej imprezie zrobilibyśmy planszówkowy event XD. My i znajomi dobrze byśmy się bawili, a teraz pomyśl co by było jakby na takiej imprezie pojawiły sie osoby, które nie będą się bawić przy takiej rozrywce? Oczywiście to tylko przykład, jednak nadal uważam, że to para młoda decyduje nad formą wesela i nikomu nic do tego. To tak jakby krzyczeć, bo ktoś nie chce dzieci na weselu.

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@metalurgia: ad.1 serio? Autorka "nie srała" się z powodu okrojonego zaproszenia, napisała, że choć było to dla niej dziwne to nie obraziła i uszanowała wolę państwa młodych. To młoda "srała się" o to, że w zamian za obiad nie dostała w kopercie milionów monet. 2. Czyli rozwiązujesz problemy, które sama tworzysz. Brawo. 3. Ale tu wyjściem do dyskusji była sytuacja, w której młodzi ciągną kogoś 500km na wesele, a potem ograniczają się do powiedzenia tej osobie "cześć". To chyba znaczy, że ich obecność nic dla młodych nie znaczyła, więc po co było ich zapraszać? Ja uważam, że jeśli kogoś gdzieś zapraszasz to po pierwsze dlatego, że chcesz, aby ta osoba tam była, po drugie chcesz żeby się na danej imprezie czuła dobrze. To Ty masz może ze swoją rodziną pseudorozmowy. Ja zaprosiłabym tylko te osoby, z którymi mogę porozmawiać, a nie "prowadzić pseudorozmowy". Ponownie. Rozwiązujesz problemy, które sama tworzysz. Więzy krwi to możesz szanować i pielęgnować na co dzień. Zapraszanie kogoś nawet na obiad "bo więzy krwi" i niecierpliwe czekanie aż sobie pójdzie, bo go nie lubisz jest jak splunięcie w twarz.

Odpowiedz
avatar metalurgia
-3 5

@digi51 I co z tego, że rozwiązuje swoje problemy? Chyba na tym życie polega? Zamiast wypłakać się potem na różnych stronach, to od razu ma się jakiś plan, który może zadowolić wszystkich. A tak, dla niektórych niezaproszenie kogoś z rodziny jest równoznaczne, że część osób się odwróci od nich itp. I to wiele osób w komentarzach "srało" na dziewczynę z pierwszej historii i o dziwo często za ten obiad. Jak sama napisałam wcześniej piekielne były jej uwagi co do kopert, nie wiem czemu to piszesz do mnie. Nie napisałam tam nigdzie "Autorka". Nie za mało było tutaj historii o tym, że wymuszono na młodych zaproszenie tych mniej lubianych lub nieznanych? Fajnie "zaproszę tylko tych co lubię", niespodzianka ale u niektórych rodzin takie coś nie działa. Tak trudno to zrozumieć? I ostatnie, to że kogoś nie lubię też nie oznacza, że będę go traktować gorzej. Nie rozumiem dlaczego porównujesz to do spluwania, bo ani nikogo nie wykluczasz, ani nie stygmatujesz. Miałaś udane wesele z tylko ludźmi jakich lubisz? To bardzo dobrze, Tobie się udało. Ale to, że Tobie się udało nie oznacza, że u każdego też będzie tak gładko. Więc tak wspólny obiad jest rozwiązaniem dobrym dla wszystkich, nie tylko z aspektu "są osoby które nie lubię". Możesz także, zrobić obiad aby sobie rodzina przez ten czas pogadała, są też osoby z daleka i dzięki temu wyjadą do domu nie głodne. I nie ma tutaj żadne spluwania, bo nie stoisz z zegarkiem w ręku ostentacyjne przewracając oczami. Wymienisz uprzejmości, zamiast musieć potem się czuć niezręcznie. W moim przypadku rozwiązujesz też problem alkoholu (ja jestem za ślubami bez niego). I nadal co złego jest w obiedzie dla rodziny i imprezie dla znajomych?

Odpowiedz
avatar metalurgia
-3 5

@digi51 i jest jeszcze jeden aspekt, który pominęłam. Ja np. mam sporą rodzinę zaproszenie dziadków i wyłącznie rodzeństwo rodziców z ich rodzinami na start daje mi około 50 osób. Dodaj jeszcze kuzynów (z którymi masz kontakt) i wyjdzie prawie drugie tyle. A potem dodaj tych co musisz. A na koniec jeszcze partnera rodzina. Taki obiad zamiast całej imprezy jest tańszy. Potem bawisz się w dużo mniejszym gronie bo pewnie to było z maks 20-30 osób i zamiast wielkiej sali za miliardy cebulionów wynajmujesz piętro w klubie. No i dalej, mi takie rozwiązanie pasuje. Nie miałam żadnego wesela i nawet nie planuje brać ślubu, więc wszystko co piszę jest tak naprawdę tylko hipotetyczne. Jednak znając rodzinę, moge przewodzie jakie przeszkody mogą sie pojawić np. brat mojej mamy (którego akurat lubię) jest niestety alkoholikiem i na impreze bez alkoholu wniósłby go. Też nie planuje zapraszać bardzo dalekich krewnych, których nie lubię ale z bliskiego otoczenia ciężko tak zrobić. Zaraz będą płacze i lamenty, a wiem, że ja jestem osobą, która jest zbyt mało cierpliwa i ugnie się dla swojego świętego spokoju. Stąd wiem, ze na pewno znajdą się goście, których nie. To są problemy, które i tak wystąpią. Nie stworzyłam ich, bo wiem jak to będzie wyglądać. Taki obiad to naprawdę spoko opcja, może niekoniecznie, że do 18. Można zrobić dłużej, a imprezę dla znajomych kolejnego dnia. Ja widzę wiele plusów dla siebie takiego rozwiązania. Ty nie musisz ich widzieć, możesz mieć inne doświadczenie i się do tego nie mieszam. Ale nie mierz każdego wesela swoją miarą, bo Tobie się udało. Nie każdy może sobie na to pozwolić, nie każdy myśli jak Ty, ma Twój charakter. Mi się podoba taka opcja, Tobie nie i tyle.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@metalurgia: Nie widzisz różnicy między rozwiązywaniem swoich problemów, a rozwiązywaniem problemów, które się tworzy samemu? Domagasz się zrozumienia dla Twojego punktu widzenia, argumentujesz, czemu, jak i dlaczego. A potrafisz skumać, że ktoś nadal może uważać, że jest to brak szacunku dla gościa? Pierwszej historii nie byłoby pewnie na tej stronie, gdyby dupa nie upomniała się kilka miesięcy po weselu o więcej pieniędzy. Twoje prawo uważać, że koniecznie trzeba zaprosić całą rodzinę, nawet jak się jej nie lubi. Uważasz to za świetne rozwiązanie. Być może Twoi krewni również - fajnie. Dlaczego masz tak zajebisty problem z tym. że X ludzi mówi, że dla nich to nie byłoby zajebiste rozwiązanie. Nikogo nie obchodzi Twoja sytuacja. Nikogo nie musisz przekonywać. Ty sobie zrobisz jak chcesz i krzyż Ci na drogę, ale przestań się pultać o to, że ktoś ma inne zdanie i przekonywać na siłę, jakie to świetne. Napisałam wyżej - gdybym dostała zaproszenie czysto wymuszone od osoby, z którą się nie lubię 1. nie skorzystałabym 2. Jeśli zaproszenie byłoby na zasadzie "możesz przyjść na x czasu, ale potem wyjdź" to dodatkowo poczułabym się obrażona.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
4 12

@chora_na_glowe: Robienie imprezy i wypraszanie z niej gości jest skrajnie nietaktowne, infantylne, lekceważące, niedojrzałe i chamskie. I żadne argumenty mnie nie przekonają inaczej. Jak ci przeszkadza schlany wujek, to go nie zapraszaj wcale. Jak chcesz oddzielną imprezę tylko dla młodzieży, to zrób poprawiny. A jak chcesz, żeby ciocie zostawiły koperty i wypierniczały z wesela, to lepiej odwołaj wesele i poczekaj parę lat, aż dojrzejesz i zmądrzejesz, bo tak się zwyczajnie nie robi.

Odpowiedz
avatar chora_na_glowe
-4 10

@clockworkbeast: Ale ja nie mówię o wypraszaniu, a o robieniu dwóch imprez. Tak samo we wpisie nie ma nic o wypraszaniu, jest napisane że pierwsze impreza dla wszystkich gości jest do danej godziny, a później dla reszty, nietaktem w tym wypadku jest zostanie po godzinie trwania imprezy, nie po to się ustala do której jest impreza żeby ktoś zostawał dłużej, więc jeśli goście się dostosują do czasu trwania imprezy to nikogo nie trzeba będzie wypraszać

Odpowiedz
avatar exeQtor
7 9

@chora_na_glowe Chesz zjeść jabłko i mieć jabłko. To po jakiego czorta robić cyrki z dwoma imprezami? Zaprosić tylko tych z którymi chce się spędzić ten dzień i po problemie. Dla niektórych wizja kopert jest jednak silniejsza i zaproszą przysłowiowego wujka ale nie dadzą mu sie napić.

Odpowiedz
avatar Habiel
-1 3

@exeQtor: Dla niektórych to jest nie kwestia korepety tylko świętego spokoju w rodzinie. Bo jak zaprosisz siostrę mamy, a wujka nie, to będą fochy- w szczególności gdy wszyscy wiedzą o weselu. Ja brata mojej mamy i jego dwóch synów nie mam zamiaru zapraszać, bo ich nie lubię (dodatkowo na mojej 18 zrobili mi taki wstyd, że do dzisiaj pamiętam). Ale już siostra mojej mamy to komentuje, że jak to będzie wyglądało - jakbym ich wyrzucała z rodziny. Mimo że sama z nimi ma średni kontakt. Na szczęście wesele planujemy w formie obiadu i małej potańcówki, tak aby nie przekroczyć 50 osób i nawet za cenę fochow postawie na swoim- jak się komuś nie podoba, to nie musi przychodzić. Ale nie każdy chce iść na noże i aby ciotka przyszła (bo na jej obecności zależy) to zapraszają też wujka, którego nie lubią.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
9 11

Co do dzielenia gości na rodzinę i znajomych: byłam parę lat temu na weselu, na którym było odwrotnie. Rodzina i najbliżsi przyjaciele byli zaproszeni do kościoła i na wystawną kolację. Dalsi znajomi byli zaproszeni tylko na potańcówkę od godziny 21:00. Dress code: zabroniony biały (logiczne) i czarny. Panna młoda widziała gdzieś w Danii facetów w kolorowych garniturach i tak jej się spodobało, że chciała tak mieć na swoim weselu, więc zabronili czarnego koloru. W praktyce panowie założyli szary jak jeden mąż, bo który facet będzie się stroił jak papuga. Głodziłam się do tej dziewiątej wieczór, bo myślałam, że dla nowo przybyłych będą jakieś małe przekąski. Kiedy zapytałam mimochodem o coś do przegryzienia, panna młoda wskazała nam napoczęty już tort weselny o nieznośnym dla mnie smaku cytrynowego ciasta z lukrem. Dopiero o północy były mini kiełbaski i bagietka, raczej dla połechtania podniebienia niż dla zabicia głodu. Wykosztowaliśmy się na sukienkę i nowy garnitur (no, to chociaż zostało w szafie), fryzjera, prezent za 50 Euro plus 60 Euro gotówką (wesele w Niemczech, tu nikt nie robi imprezy z założeniem, że ma się zwrócić). Te 60 Euro (6 banknotów po 10) poskładałam w taki sposób, żeby wyglądało jak jedynka i 6 zer, dodałam do tego podpis: wasz pierwszy milion. Panna młoda napisała mi potem wiadomość, że o tej kasie to jeszcze pogadamy i poda mi numer konta, na które mam przelać resztę z tego miliona. Wiadomość wprawdzie okraszoną emotką, ale jednak - po tym wszystkim czułam się okropnie upokorzona. Jesteśmy tylko dalszymi przyjaciółkami i nie oczekiwałam jakichś dań za 30 Euro na głowę, ale malutki poczęstunek przy szwedzkim stole byłby jednak na miejscu. A tak to zebrali tylko prezenty, praktycznie zerowym kosztem. Także jakby mnie ktoś zapraszał na imprezę tylko do 18 - co w praktyce oznacza "daj się wydoić i spływaj" - to ja bym takiego wesela nie zaszczyciła moją obecnością.

Odpowiedz
avatar Balbina
3 3

@clockworkbeast: Brawo. Podpisuję się.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
2 2

Dobrze że chociaż jednej farsy odmówiliście, szkoda że nie odmówiliście każdej z nich.

Odpowiedz
avatar midori
4 4

Bo młodzi chcą się bawić w swoim towarzystwie a rodzinę zapraszają bo wypada. Ja na ostatnie weselę otrzymałam zaproszenie chyba tylko dlatego, że robiłam oprawę kwiatową. Z zaproszeniem młodzi nie przyjechali do nas do domu, tylko młoda zapytała czy jestem w pracy, po czym podała mi na szybko nawet nie wchodząc do kwiaciarni, bo przyszły mąż stoi na awaryjkach i zaraz mandat dostaną. Na weselu młodzi nie usiedli z nami ani razu, bawili się głównie ze swoimi znajomymi. Żarcie było zimne a alkohol ciepły, dj puszczał jakieś smęty, dopiero jak zaczęliśmy zamawiać muzykę do tańczenia to ludzie zaczęli się bawić. Zabaw weselnych nie było, bo chłopak siostry pana młodego i ich znajomi powiedzieli, że sobie nie życzą brać w tym udziału. Od ślubu minie zaraz rok, a ja do dzisiaj nie otrzymałam nawet pół zdjęcia z imprezy, więc czuję się trochę na zasadzie "murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść". Także może niech faktycznie młodzi zapraszają osoby, z którymi na co dzień się trzymają, niż kogoś na siłę, bo wypada to zwykle słabo.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-1 7

Byłam na kilku weselach, własne robiłam 12 lat temu. Niektóre z przytoczonych cytatów faktycznie burackie (jak rozliczanie z kasy), ale niektóre mocno mnie zdziwiły. Młodzi nie poświęcili ci wystarczająco czasu na weselu? Młodzi zazwyczaj mają dosyć intensywnie wypełniony czas i rzadko mają chwilę sami ze sobą spędzić choćby chwilkę. Taki urok wesela gdzie jest zaproszone sporo gości. Nie wiem dlaczego tyle emocji budzi podzieleni gości na obiad i na imprezę potem. Przecież i tak dzieli się gości na tych, których zaprasza się tylko do kościoła i tych kościół+wesele. To jest ten sam koncept przecież.

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

@mama_muminka: nie. Jak jesteś zaproszona tylko do kościoła to nikt raczej nie liczy na prezent, chyba, że symboliczny. Poza tym w drugim wypadku Młodzi rzucili tylko "cześć" - więc nikt nie wymaga siedzenia z każdym gościem z osona godzinę, ale już kilka minut rozmowy i podziękowania za przybycie byłyby na miejscu.

Odpowiedz
avatar Balbina
0 2

@mama_muminka: Sami ze sobą to będą na 100% po weselu. Siedzą koło siebie, jedzą razem ,tańczą razem ( pierwszy taniec, drugi i kolejny) Wesele mojej córki na ok 50 osób, dała radę podejść do każdego, pośmiać się się, porozmawiać, potańczyć i pożegnać. I wyszła jako ostatnia.

Odpowiedz
avatar MrMax
1 3

@Balbina: U mnie było ok 80 osób i fakt samo wesele bardzo szybko minęło ale mieliśmy czas by porozmawiać ze wszystkimi, potańczyć, pożegnać gości i byłem ostatnim który wyszedł z sali nad ranem :D

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 2

@digi51: Jeśli ktoś z młodszego ode mnie pokolenia zaprosiłby mnie na obiad, ale nie zaprosił na imprezkę, to też dostosowałabym kopertę analogicznie do zaproszenia. Obiad wychodzi zwykle taniej niż całonocna impreza. Na swoim weselu również starałam się przysiąść do gości oraz zrobić pamiątkowe zdjęcie z kim się dało, ale wiem, że nie udało mi się podejść do 100% gości. Niektórym tylko podziękowałam przy składaniu życzeń, w toku imprezy oni akurat byli na parkiecie/papierosie/w łazience kiedy ja miałam chwile żeby porozmawiać z gośćmi i cyk nagle 1 w nocy i już się ciocia ze mną żegna :( Także wiem, że na weselu może być różnie.

Odpowiedz
avatar MrMax
3 3

Patrząc na niektóre komentarze to chyba ja jestem jakiś dziwny. Wesele miałem w tym roku, razem z żoną zaprosiliśmy jedynie swoich bliskich i znajomych bez żadnego wymyślnego dzielenia imprezy na lepszych i gorszych. Wszyscy z którymi rozmawiałem dobrze się bawili ba moi znajomi do dziś mówią bym zaprosił swoich wujków na imprezę bo się z nimi dobrze bawili. Uważam, że jeżeli zapraszamy kogoś na wesele to chcemy z daną osobą spędzić ten czas, pobawić się. Skoro komuś wadzi jakaś osoba to po co ją zapraszać na wesele?

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

@MrMax: Dokładnie, mojego brata a ojca chrzestnego córki nie było bo on ją miał w doopie więc nie widziała powodu dlaczego miałaby go zaprosić. Tak samo chrzestnej a siostry męża. Od 7 roku życia miała na nią wywalone i to dla niej obca osoba. I ani ja ani mąż nie robiliśmy jakiejkolwiek dramy z tego powodu. Ale byli nasi znajomi, którzy znali ją od dziecka czyli " wujostwo" przyszywane. I było super bo wszyscy lubimy kręcić nóżką.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
3 5

Zaskoczyło mnie, że tylu ludzi przyklasnęło pomysłowi, by rodzinę ugościć tylko do pewnej godziny a potem wyjazd, bo rozkręcamy balangę ze znajomymi. Po pierwsze jak nie lubicie swoich ciotek to na co ich zapraszać? Ano tak, koperty. No to już jest żałosne. Poza tym wypraszanie kogokolwiek jest słabe niezależnie od tego czy jest to krewny, znajomy czy ktoś obcy. Skoro go zaprosiłeś to go teraz ugość. Kiedyś to się nawet mówiło "gość w dom, Bóg w dom". Teraz co się mówi? "Dawaj kopertę i wypad"?

Odpowiedz
Udostępnij