Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w PRLowskim bloku z bardzo cienkimi ścianami. Jest to blok w…

Mieszkam w PRLowskim bloku z bardzo cienkimi ścianami. Jest to blok w stylu kichniesz, sąsiad odpowie ci "na zdrowie". W dodatku wentylacja jest na tyle specyficznie zbudowana, że niesie się po niej głos. Wszyscy w bloku mamy tego świadomość, więc staramy się żyć obok siebie jak najciszej to możliwe.

Mieszkam obok sąsiadów, którzy mają bardzo małe dziecko. Dzielimy wspólnie ścianę. Pod nimi, na parterze mieszka starsze małżeństwo, a nad nimi osoby w zbliżonym do mojego wieku. Wcześniej słyszeliśmy dziecko, w szczególności w pierwszych dniach jego pojawienia się, ale jakoś przywykliśmy do tego, że niesie się płacz. Jednak...

Od ponad dwóch tygodni ich dziecko ciągle płacze - chyba tylko z przerwami na sen i jedzenie. Wręcz ryczy tyle ile ma mocy. Początkowo myśleliśmy, że zachorowało, stąd zwiększona wokalizacja. Jednak gdy minęło kilka dni, a płacz nie ustawał, zapukaliśmy do nich, co się dzieje.

Po pierwsze chcieliśmy się upewnić, że dziecko nie jest maltretowane, a po drugie wyjaśnić przyczynę nadmiernego hałasu. Okazuje się, że dziecko ząbkuje. Sąsiadka powiedziała, że kazali im to przetrzymać i że płacz nie potrwa dłużej niż kilka dni. Swoich dzieci jeszcze nie mam, ale wiem, że bratowa kupiła swojemu dziecku gryzak, który wkładało się do lodówki i sprawił on, że Młody się uspokoił.
Zasugerowałam sąsiadce zakup takiego, bo my płacz jej dziecka słyszymy jakby był u nas i jesteśmy nim już trochę zmęczeni, tym bardziej że pracujemy w większości zdalnie. Poprosiła nas o jeszcze trochę cierpliwości.

Oczywiście płacz się nie uspokoił, bo inaczej nie byłoby tej historii. Wiem też od sąsiadki z góry, że u nich jest to jeszcze bardziej dokuczliwe niż u nas (gdy wpadła do nas na kawę powiedziała, że przy tym co u niej słychać, to my mamy ciszę). Co gorsza, mąż sąsiadki pracuje na zmiany i od dwóch tygodni chodzi chronicznie niewyspany. Kupił sobie zatyczki do uszu, ale też nie pomagają zbyt dużo i są niewygodne. Również udali się do sąsiadki poprosić o uciszenie w miarę możliwości dziecka lub przestawienie łóżeczka w inne miejsce, aby dźwięk nie niósł się po ścianie i wentylacji. Tu otworzył im drzwi sąsiad, który zasugerował, że skoro mieszkają w bloku, to takie jest ich prawo do emitowania hałasu i zatrzasnął drzwi.

Spytałam się też starszego małżeństwa, czy u nich ten płacz słychać. Zostałam przez nich zapewniona, że również u nich to słychać, a najbardziej z wentylacji. Zgłosili już to do spółdzielni, bo boją się iść na interwencję osobiście.

Nie wiem już co można w tej sytuacji zrobić, bo nie jest to dla nas komfortowe, aby wysłuchiwać arii w różnych porach dnia (jakby chociaż płakało w konkretnych porach, moglibyśmy wtedy gdzieś wyjść, a to trwa losowo przez całą dobę - dzisiaj dziecko uruchomiło się o 3 i płakało do prawie 5).

Rozumiem też, że dziecko ząbkuje, ale tak jak pisałam, mam spore wątpliwości czy w ogóle byli z tym u lekarza, bo nie wydaje mi się normalne, aby dziecko tak długo i tak mocno płakało. Wydaje mi się, że lekarz też by dał może jakąś maść albo coś na dziąsła, bo dla samego dziecka taki ból jest niekomfortowy.

Nie chcę dzwonić na policję, czy do opieki społecznej, bo nie chcę dokładać im stresu.

by ~masterofjoinery
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
14 26

Współczuję. Ja prawdopodobnie wyłam co noc do skończenia roczku. Nic mi nie było,ani ząbki,ani choroba,nic. W dzień spałam w nocy wyłam. Jak ucichłam to do szpitala pojechali że coś mi się stało. Nie macie wyjścia,trza przetrzymać.

Odpowiedz
avatar Kaskarzyna
10 12

@Balbina: Dokładnie, ja wyłam non stop bez powodu. Urodziła się moja siostra i cisza... to matka galopem do lekarza, czy dziecko zdrowe, bo nie płacze

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 8

@AnitaBlake: Sorry, jaką tacę? I gdzie odłożyłaś?

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 4

@Armagedon: są takie tace na które można położyć talerze, kubki. Tak by więcej przenieść. No ja zaniosłam do kuchni i na miejse położyłam. Wtedy okazało się, że córa to zrobić chciała. Cóż. Niby głupota ale bywa i tak.

Odpowiedz
avatar Balbina
8 8

@AnitaBlake: Moi rodzice bujali mnie w wózku. Tata do 24 a pózniej mama bo on do pracy musiał sie choć trochę wyspać.Jak tylko przestawali to ryk był potężniejszy. Dlatego swoich nie bujałam w wózku zeby się nie przyzwyczaili. Moja kumpela jeżdziła autem z niemowlakiem bo tylko wtedy mała spała. I tak wieczorem na zmianę z mężem jeżdzili dookoła miasta.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
10 14

@AnitaBlake: muszę przyznać, że to z tacą to według mnie rzeczywiście niepotrzebne maltretowanie dziecka i całego otoczenia. Nie rozumiem, czemu nie powiedziałaś po prostu: ojej, nie zauważyłam, że ty chcesz mi pomóc - może przeniesiesz dla mnie jeszcze te dwa kubki? Jeśli twierdzisz, że przez takie małe ustępstwo wyrośnie ci rozpuszczony bachor, to masz niewielkie pojęcie o wychowaniu - gdzieś dzwoniło, ale nie wiesz, w którym kościele. Owszem, zakazy i stawianie granic są ważne - ale to dotyczy sytuacji nieakceptowalnych lub niebezpiecznych. Jeśli dziecko chce zeżreć czternastego cukierka, ciągnąć kota za ogon, zabierać komuś zabawki, wkładać paluchy do piekarnika, lecieć przez ulicę - to należy pozostać stanowczym i dać mu ryczeć, choćby się tarzało godzinę po podłodze. Ale dziecko musi wiedzieć, dlaczego. Co do noszenia naczyń na tacy, pomaganie w domu nie jest zakazane, a wręcz wskazane. Dzieci koniecznie chcą nas naśladować, bo w ten sposób uczą się życia. Zakazy są tutaj bezsensowne i szkodliwe. Dziecko ci ryczało, bo tobie wolno, a jemu nie - albo dlatego, że kiedyś mogło, a teraz nagle nie może, bo tobie się nie chce. Dla dziecka to są niezrozumiałe i sprzeczne sygnały. Naprawdę mogłaś wymyślić coś, żebyście obydwie wyszły z tego z twarzą. W tym przypadku: ustąpić. Albo wymyślić alternatywę w pomocy domowej, coś, za co zwyle dziecko chwalisz. Ustępstwa są w rodzicielstwie równie ważne co zakazy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 9

@clockworkbeast: Jestem dokładnie tego samego zdania. Dlatego zapytałam powyżej, o jaką tacę chodziło, gdyż nie myślałam, że może chodzić o taką zwykłą, kuchenną. Dziecko się darło, bo zrozumiało, że matką w nią nie wierzy, a ono chciało udowodnić, że sobie poradzi. Ja rozumiem, że dziecko nie powinno niczego wymuszać wrzaskiem. Ale w sytuacji, kiedy się chce "wykazać" i liczy na pochwałę - trzeba mu na to pozwolić. I pochwalić. Nawet, jeśli radzi sobie średnio. Inaczej nigdy nie uwierzy w siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 20

To jest tak naprawdę sytuacja bez żadnego rozsądnego wyjścia. Dla tych rodziców też na pewno nie jest komfortowe to, że dziecko ciągle płacze, ale niestety trafiają się dzieci, którym przy ząbkowaniu nic nie pomaga. Jasne, że są gryzaki, maści, w ostateczności syropy przeciwbólowe, ale jeśli się trafi "oporny" egzemplarz to rodzice mogą nawet stawać na głowie. Mam nadzieję, że niedługo będziecie mogli odpocząć w ciszy :)

Odpowiedz
avatar este1
10 10

@alexandrie97: moje nawet nie ruszali gryzaka. Z tym że pierwsze 4 żeby łatwo poszły, był ryk w nocy i wiedząc co się świeci dawałam czopek przeciwbólowo. Cała reszta wiązała się z łkaniam w nocy, nocnymi tulaskami. Co prawda sąsiedzi się nie skarżyli ale też zwykle młoda nie darła się na cały regulator. Może jestem podejrzliwa ale jeśli dziecko płacze ciągle falami i jest to ryk to ból, a ból przy zębach wystarczy zająć czymś innym... Dla mnie to raczej coś innego...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

@este1: Pierwsze 4? Podziwiam, że tyle dzieci odchowałaś.

Odpowiedz
avatar Ohboy
9 13

Z tym płaczem, to niestety, ale może to być "normalne". Tzn. oczywiście zazwyczaj jest jakiś powód, ale niekoniecznie da się coś z tym zrobić. Znam dziecko, które było spokojne przez kilka pierwszych dni, a potem wyło przez kolejne 3 lata. To jest kijowa sytuacja dla wszystkich. Na razie możesz tylko zagryźć zęby i modlić się, że to faktycznie tylko ząbkowanie.

Odpowiedz
avatar marudak
3 21

Tak. Dzieci płaczą. A te niby magiczne cuda na ząbkowanie nic nie dają. Nie wszyscy też mają ochote faszerować małe dzieci lekami przeciwbólowymi. Mojemu dziecku każdy ząb wychodził kilka miesięcy! Płakał jakby go ktoś kroił na żywca. Ty masz chociaż ścianę. Rodzice mają ten wrzask tuż przy uchu. Ty możesz włączyć tv, odciąć się. Oni muszą non stop bujać, nosić, tulić, kochać i jeszcze normalnie funkcjonować.

Odpowiedz
avatar este1
4 16

@marudak: cuda nawet jak działają to nie na każde dziecko. Dodatkowym aspektem jest tutaj to że rodzice też mogą mieć tego dość a szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko. Może trzeba by ugryźć problem z drugiej strony i zaproponować sąsiadom żeby zapakowali młode w wózek i iść z nim na spacer żeby oni mogli odpocząć...? Napewno też wasze wizyty nie pomagają. Moje na początku żłobka miało fazę na darcie się przez godzinę po powrocie do domu - wizyta sąsiadki z pytaniem czemu się tak drze nie pomogła - odebrałam ja jak intruza który mi przeszkadza w uspokajaniu dziecka.

Odpowiedz
avatar marcelka
11 11

@este1: no tak, bo spacer z wyjącym dzieckiem to marzenie każdego sąsiada, który ma dość... wyjącego dziecka zresztą, rodzice chyba też nie powierzą ot tak dziecka komuś, kogo widzieli na schodach przez 5 minut; co do wizyt sąsiedzkich - z jednej strony jeśli rodzice robią co mogą, żeby dziecko uspokoić, a ono i tak wyje, i do tego sąsiedzi pielgrzymkują - to może być irytujące, z drugiej strony - a gdyby dziecku się coś działo? wtedy zawsze pierwsze pytanie "a gdzie byli sąsiedzi, nikt nic nie widział?"

Odpowiedz
avatar Shi
2 18

@marudak: ja będę trochę czepliwa... "Ty masz chociaż ścianę. Rodzice mają ten wrzask tuż przy uchu. Ty możesz włączyć tv, odciąć się. Oni muszą non stop bujać, nosić, tulić, kochać i jeszcze normalnie funkcjonować." Jak sam/a napisałe/aś - dzieci płaczą. Decydując się na dziecko decydujesz się na ten płacz i męczenie się z nim, a chcącemu nie dzieje się krzywda. Sąsiedzi za to na dziecko się nie decydowali, więc mają prawo być niezadowoleni. Życie wśród ludzi to nie tylko "wiadomo że nie będzie ciszy", ale też "wiadomo że sasiedzi nie chcą żyć w ciągłym hałasie". Dodatkowo prawo stoi po stronie sąsiadów, jakby nie patrzeć. Tldr: chodzi mi tylko o to, że takie wołanie o empatię dla rodziców jest słabe. Decydują się na dziecko to decydują się na płacz i nieprzespane noce, a chcącemu nie dzieje się krzywda

Odpowiedz
avatar i16
-4 18

@Shi: wołanie o empatię dla sąsiadów też jest słabe. Wiedzieli, ze mieszkając w bloku musza się liczyć z hałasami zza ścian, a chcącemu nie dzieje się krzywda. Przeciągający się płacz własnego dziecka to najgorszy dźwięk na świecie, nikt tego nie wie, dopóki sam nie doświadczy:/ niby co mają z tym dzieckiem zrobić? Boli, to boli. Nie trzeba ich dodatkowo stresować pretensjami. Natomiast jak sami będą w nieco lepszym stanie, to i lepiej pomogą dziecku. Stąd propozycja, żeby ich jakoś spróbować odciążyć, podnieść na duchu. Bo to może przynieść korzyść wszystkim, a pretensje - nikomu.

Odpowiedz
avatar Habiel
4 10

@Shi: Dodatkowo autorka wspomina, że łóżko dziecka jest przy wentylacji i ścianie, którą dzielą. Ja na miejscu sąsiadów w miarę możliwości przeniosłaby łóżeczko w miejsce, gdzie jest szansa ograniczenia roznoszenia się dźwięku- z daleka od wentylacji i na ściankę od korytarza. Dobrze, że sąsiedzi zaregowali i przyszli zobaczyć co się dzieje. Ile słyszało się już historii o tym, że eziecko płakało, a potem okazało się, że to nie był zwykły płacz, a maltretowanie. @i16- od odciążenia rodziców są dziadkowie lub bliscy znajomi, a nawet opiekunki. Nie wyobrażam sobie, że przyszłaby do mnie sąsiadka i zasugerowała, że mogę wyjść z jej purchlęciem na dwór, żeby ona mogła odpocząć. Tym bardziej, że chyba zbyt głębokich relacji nie mają, skoro autorka nie wiedziała, że dziecko ząbkuje. To jest obce dziecko i nie będę odpowiadać jak mu się coś stanie.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 9

@Shi: jakie prawo? Jakiś policjant wypisuje mandat za to że dziecko płacze? Gdzie jest napisane że dziecko płakać nie może?

Odpowiedz
avatar i16
-1 9

@Habiel: a pewnie, że bym Bombla obcym nie oddała. Ale wiesz, jakiś miły gest, który mowi: rozumiemy, jesteśmy z Wami. Np choćby kupno tego gryzaka chłodzącego. To koszt ok 10 zł. Lub polecenie maści. No jakieś mile podejście do tego tematu, a nie takie przyłażenie i narzekanie, że dziecko płacze. To tylko dodatkowo stresuje rodziców i wpędza ich w poczucie winy, co znów odbija się na dziecku, które jeszcze gorzej to wszystko znosi.

Odpowiedz
avatar Painkiler
0 10

@AnitaBlake: 51 §1 k.w. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Wszystko jest kwestią interpretacji

Odpowiedz
avatar metalurgia
6 8

@este1 no tak, nie dość, że są zmuszeni do słuchania hałasu to jeszcze najlepiej by było, że opiekowali się dzieckiem za rodziców. Jeszcze brakuje, żeby ktoś napisał, że to wina sąsiadów, że dziecko płacze.

Odpowiedz
avatar jass
0 6

@Painkiler: I tak konkretnie jakie tutaj ma to zastosowanie? Jeśli dziecka nie daje się uspokoić, to nie daje się go uspokoić, kagańca nikt mu nie włoży, a jego rodziców nie eksmituje.

Odpowiedz
avatar Painkiler
2 12

@jass: Dura lex, sed lex. Jest coś takiego w pojęciu prawa jak zanieczyszczanie hałasem. Ja rozumiem że dziecko, że ciężko uspokoić itd, ale jednakże jest to uciążliwe dla innych. To tak, jakby ktoś pod nosem wybudował ci śmierdzącą przetwórnię odpadów i kazał zainwestować w zatyczki do nosa, "bo on może". Nic nie usprawiedliwia bycia uciążliwym dla innych i nikt nie ma prawa zmusić do tolerowania takiego stanu rzeczy.

Odpowiedz
avatar jass
-2 10

@Painkiler: Ale jak to sobie wyobrażasz? Przyjdzie policja, wlepi mandat (pomijam, że w takiej sytuacji ja na miejscu tych rodziców złożyłabym skargę na policję i poszłabym ze sprawą do mediów, bo to by była zupełna kpina), rodzice pokażą mandat dziecku, a ono magicznie zamilknie? Porównanie z przetwórnią odpadów jest kompletnie chybione, nie znam się co prawda na prawie budowlanym ale bardzo wątpię, żeby taki zakład można było sobie wybudować w dowolnym miejscu, zwłaszcza takim, gdzie przeszkadzałoby to mieszkańcom. I oczywiście rozumiem, że sprawa jest piekielnie uciążliwa dla wszystkich zaangażowanych, ale to nie zmienia tego, że to akurat taki rodzaj sytuacji, w której nie ma rozwiązania, wszyscy muszą te płacze po prostu jakoś przecierpieć.

Odpowiedz
avatar este1
1 7

@metalurgia: no a nie? A tak serio, nie wiem jakie sąsiedzi mają relacje ale jak ja byłam mała to córka sąsiadki(nastolatka) idąc na spacer z koleżankami proponowała żeby mnie wsadzić w wózek. Moja mama korzystała. Sama też mam kilku sąsiadów którym był z czystym sumieniem "dała" taki wózek. Pomysł otym w ten sposób: rodzice wdzięczni, sąsiedzi będą mieli trochę spokoju. Nawet jeśli nie to takjakjyz mówiłam: nie idziesz tam jakintruz przeszkadzać z proponujesz jakąś pomoc. Nie sądzę że to jakaś patologia gdzie ojciec nie pracuje a matka zamiast sprzątać śpi więc zareczam że owy płacz dla nich też jest dokuczliwy. Może mając ta godzinę spokoju dadzą radę rozsądnie przemeblować pokój.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 9

@Painkiler: hahaha Uśmiałam się. Chyba nigdy takiego przypadku nie było i nie będzie. Nikt o zrowych zmysłach nie zamknie dziecka w zakładzie bo płacze. Jeśli rodzice robią wszystko by dziecku było dobrze, to sorry ale sąsiedzi NIE MAJĄ WYJŚCIA i MUSZĄ przeczekać. Nie da się w takiej sytuacji nic zrobić. Taki płacz może trwać tygodnie ale w końcu zniknie. Trudno, mieszka się w bloku to się akceptuje. Jak mieszkałam w bloku to w nocy mnie budziło gdy sąsiad z góry szedł sikać. Gdy się kąpałam to słyszałam każdy odgłos z łazienki obok. NIKT nie wpadł na to by afere o to robić. Dlatego przeniosłam się za miasto i sobie to cenię. Nawet tu słyszę jak młody sąsiadów płacze. Takie życie. Z noworodkie i niemowlakiem nie da się wiele zrobić. Ze starszym już jest ciut lepiej.

Odpowiedz
avatar Painkiler
-2 14

@AnitaBlake: Nikt nie może zmusić drugiego człowieka do akceptacji zachowań zgodnie z prawem określanych jako nieakceptowalne/nielegalne. To stoi w sprzeczności z konstytucyjnym prawem do wolności osobistej. Można tolerować pewne zachowania, ale wszystko ma swoje granice - granica twojej wolności jest tam, gdzie zaczynasz naruszać moją wolność i nic, naprawdę nic, nie powinno być akceptowalne jeśli naruszasz bez zgodny drugiego człowieka jego podstawowe prawa. Jeśli rodzice sobie z dzieckiem nie radzą, to nie jest to argument "bo ja mam większe prawo niż ty". Sąsiad nie pisał się na to dziecko, ba, może sam nie chce dzieci z tego właśnie powodu...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2022 o 11:39

avatar AnitaBlake
0 10

@Painkiler: nadal nie ma to znaczenia. Niemowle płacze, czasem tylko w nocy, czasem prawie ciągle. Nie da się dziecka zamknąć w zakładzie czy coś. Więc nic z tym nie zrobisz. Tak ciężko to pojąć? Mieszkać możesz pod osobą niepełnosprawną, np chodzącą o jednej kuli. Ta osoba ma prawo wstawać w nocy i to kilka razy. Niesie się to, trudno, też nic z tym nie zrobisz. Nikt o zdtowych zmysłach nie ukarze osoby niepełnosprawnej za korzystanie z wc. Mam taką osobę w rodzinie, więc wiem że też może to przeszkadzać. Jak będę pracować na nocną zmianę to rozumiem, że wszyscy się dostosują i będą cicho w dzień?

Odpowiedz
avatar Shi
0 12

@AnitaBlake: późno odpisuję, ale to nie ważne. Korzystanie z kibla czy ogólnie łazienki, a ryk 24/7 to nie to samo. Szczególnie, że ryk to dźwięk najtrudniejszy do stłumienia przez zatyczki do uszu czy słuchawki z ANC. Mam porównanie gdy mieszkałam w bloku - dzieciaki sąsiadów to chyba tylko na piętach się poruszały i to tak, że trzeba było kilka cm w szklance puste zostawić by woda się nie wylała (!). Jednak to bieganie tylko czułam, a nie słyszałam. Za to jak morde darły to nawet słuchawki z najlepszą na rynku redukcją hałasu/szumu nie dały rady. Inną kwestią jest to że nadal puszczana woda czy stukająca kula to dźwięk cichszy i nie ciągły, jak ryk dziecka. I nie, nikt zamieszkując w bloku nie musi się liczyć z tym, że sąsiad będzie darł mordę cały dzień BEZ PRZERWY. Co niby cie uprawnia do tego by niszczyć ZDROWIE i życie twoich sąsiadów? To że masz dziecko? Nie rozśmieszaj mnie. Nie daje ci to bycia ponad prawem. Dla społeczeństwa komfort jednej osoby nie jest więcej wart niż zdrowie wielu osób (bo pewnie wielu sąsiadom taki ryk przeszkadza). Twoje dziecko to może dla ciebie jest ważniejsze niż inni ludzie, ale inni ludzie mają pełne prawo stawiać swoje ZDROWIE (i nie raz życie, bo przez ciągły ryk mogą stracić pracę) ponad twojego dzieciaka. Dosłownie pełne prawo. A policja ma pełne prawo, a nawet obowiązek wstawić mandat jeśli dziecko się ciągle drze. Czy to uciszy dziecko? Nie. Czy to coś da? Tak, sprowadzi rodziców na ziemię, że ich dzieciak nie jest pępkiem świata. Nie mówiąc o tym, że to sadyzm kazać dziecku ciągle cierpieć "bo nie dam mu leków przeciwbólowych, bo nie". Jak będzie starsze to też dziecku ma się leków nie dawać "bo to zaszkodzi"? Ból szkodzi bardziej, SZCZEGÓLNIE w tak młodym wieku, gdy dziecko nawet nie rozumie czemu rodzice zamiast mu pomóc to zmuszają je do życia w bólu. To nie tak, że tak małe dziecko nic nie pamięta. To wszystko zostaje głęboko w podświadomości. Pierwsze miesiące i lata życia są wręcz kluczowe. Dziecko ma się czuć bezpiecznie, a nikt mi nie wmówi, że żyjąc w bólu takie dziecko się bezpiecznie czuje. Więcej krzywdy wyrządzi się dziecku zmuszając je do ciągłego odczuwania bolu niż stosując środki przeciwbólowe, które NAUKOWO UDOWOSNIONO ŻE SĄ BEZPIECZNE OD PIERWSZYCH MIESIĘCY ŻYCIA.

Odpowiedz
avatar dayana
-1 7

@i16: Jak coś jest podyktowane biedą to nie jest to wybór. A dziecko jest wyborem chyba, że ciąża była nieplanowana, zagrożona i nie było możliwości wyjechać na aborcję. Nie rozumiem czemu ktoś miały się zajmować cudzym dzieckiem. Czy sąsiedzi chodzili po mieszkaniach i pytali innych o zdanie w kwestii pojawienia się dziecka? Jedyne, co teraz można spróbować to wygłuszyć mieszkanie.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@dayana Dziecko jest wyborem, ale nikt nie wybiera czy będzie miał dziecko płaczliwe czy spokojne. Mam jedno takie, jedno takie. Nie miałam na to wpływu. Jeśli ktoś przed porodem dawałby ankiety z opcjami do zaznaczenia to nie wybrałabym "płaczliwe, chce być czas na rekach, nie bawi się samo, płacze w wózku, płacze w foteliku samochodowym". Ale takie się urodziło i jedyne co mogłam zrobić to nosić, tulić i zrobić badania żeby sprawdzić czy to nie jest jakaś choroba. I tutaj możliwości rodzica się kończą niestety. Zapewniam was, że gdyby dzieci na plecach miały pokrętło z głośnością to rodzice natychmiast by z tej opcji skorzystali.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@Shi No dobrze, dali już dziecku leki przeciwbólowe (zakładam, że skoro tak długo płacze, to dali je już na pewno), a dziecko dalej płacze. Zbadali u specjalisty i usłyszeli, że część dzieci ma taki układ nerwowy i trzeba przytulać i przeczekać. Jak najbardziej rozumiem twoje prawo do odpoczynku i ciszy, ale co mają zrobić rodzice? Udusić dziecko, bo przeszkadza sąsiadom?

Odpowiedz
avatar Aniela
4 8

Sam gryzak może ulżyć ale nie pomoże jeżeli boli. Podejrzewam też, że sąsiedzi mogą nie chcieć stosować leków preciwbólowych przez bite dwa tygodnie jak nie więcej bo też nie jest to chyba najzdrowsza metoda ale tak szczerze mówiąc co oni mają zrobić? Nawet jeżeli dają leki przeciwbólowe a dziecko płacze i tak u wszystkich słychać? Przecież nie wyniosa dzieciaka na pole. To też jest ich mieszkanie i pozostają chyba zatyczki bo nie jest to złośliwe.

Odpowiedz
avatar jass
4 8

@Aniela: Dokładnie. Obie strony mają tu przekichane, ale to nie jest sytuacja, z którą można coś zrobić, a już na pewno nie pomoże zgłaszanie do administracji czy opieki społecznej, jedyne co to wywoła to kompletne zepsucie stosunków sąsiedzkich, a możliwe że w dalszej perspektywie w ramach "zemsty" rodzice niemowlaka zdecydują się na jakieś mniej lub bardziej uciążliwe złośliwości. Niestety, jak się mieszka w bloku to trzeba się liczyć z tym, że idealnie cicho nie będzie, a jak się ma pecha - tak jak Autorka historii - to trafi się tak, że pojawi się źródło hałasu, z którym nic się zrobić nie da, bo nie jest wynikiem czyjejś złej woli ani czymś, co można usunąć.

Odpowiedz
avatar Shi
9 9

Polecam zatyczki parafinowe/woskowe, czy jakoś tak. Lepiej tłumią i są wygodniejsze niż inne rodzaje, bo lepiej dostosowywują się do kształtu kanału, a nawet nie trzeba ich za bardzo wpychać, można po prostu "zakleic" samo wejscie do ucha i tylko trochę zatyczki włożyć do środka, by to się trzymało. Jeśli Was stać to polecam słuchawki z ANC, bo dzieci zazwyczaj są głośne nie tylko gdy ząbkują. Hałas będzie trwał latami. Słuchawki wokółuszne lepiej odcinają od dźwięków niż nauszne czy dokanałowe. Najlepsze jest kombo - solidne słuchawki z ANC + zatyczki. Tylko nie każdy potrafi zasnąć leżąc na plecach by to stosowac, Niestety.

Odpowiedz
avatar Lypa
6 16

Uwielbiam te dobre rady w stylu "ej, próbowaliście takiego gryzaka? U bratowej zadziałało" kierowane do kogoś, kto prawdopodobnie próbował wszystkiego. :]

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 4

@Lypa To samo pomyślałam. Mają dzieciaka, które wyje jak szalony, więc pewnie wypróbowali już 950 sposobów żeby mu ulżyć i go uspokoić. I puka im sąsiadka i mówi, przepraszam, ale jest hałas, a może dadzą Państwo dziecku gryzak? No serio? Zupełnie na to nie wpadliśmy :/

Odpowiedz
avatar eeee25
6 8

Moja młoda, jak skończyła 2 tygodnie to zaczely się kolki. Dzień w dzień. Od godziny 20lub23 do godziny 1 lub 4 rano. Ona nie płakała, ona wrzeszczała, a ja płakałam razem z nia. Trwało to dokładnie 3 miesiące, jak skończyła 3,5 miesiąca wszystko minęło. Wiem, ze jest Wam ciezko, ale uwierz, im tez nie jest łatwo.

Odpowiedz
avatar Anka8976
3 11

Naprawdę niesamowicie irytują mnie ludzie, którzy mieszkają w bloku, w mieskzaniach rozmiaru klatek na króliki i przeszkadza im hałas zza ściany. Tak, mieszkasz w bloku, to licz się z tym, ze może płakać dziecko, może zaszczekać pies, ktoś może krzyknąć, a drugiemu może coś upaść. Nie mówię tutaj o notorycznych imprezach, czy awanturach. Ale płacz dziecka? Powiedz dziecku, niech przestanie. Dramat. Trzeba wyprowadzić się do lasu. Uprzedzając pytania. sama mieszkam w bloku, w klitce. Liczę się z kłótniami sąsiadów, samochodami pod oknami, krzykiem, czy głośnym śmiechem. sama mam za ścianą płaczące dziecko. i co? I nic. Trudno. Takie uroki życia w bloku. Chyba macie zbyt mało rzeczy do roboty w ciągu dnia, że z sąsiadami dywagujecie o płaczu dziecka.

Odpowiedz
avatar Nanatella
0 12

Jestem w szoku jak czytam te wszystkie komentarze tłumaczące rodziców. I tak, wiem co to znaczy mieć małe dziecko. Jednak w bloku wszyscy powinni mieć względnie komfortowe życie, też sąsiedzi płaczącego non stop dziecka. I jeśli do rodziców chodzili zaniepokojeni/zmęczeni sąsiedzi, to rodzice powinni zrobić co tylko mogą, żeby być jak najmniej uciążliwi dla sąsiadów. Przecież mogą wychodzić z dzieckiem z domu na długie spacery, mogą pojechać w odwiedziny do swoich rodziców, a nawet (jeśli warunki pozwalają, a w większości pozwalają) zostać tam na 2-3 dni. Dodatkowo, jeśli jest aż tak źle, to można dać środek przeciwbólowy (bo przecież dzieciak też się męczy i bólem, i płaczem). To oni zdecydowali się na dziecko, a nie ich sąsiedzi. Oczywiste jest, że czasem małe dziecko płacze czy zachowuje się głośniej, ale sama nie chciałabym słuchać ciągłego płaczu przez dwa tygodnie.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 2

@Nanatella No to teraz zrób takie ćwiczenie: wyobraź sobie, że masz dziecko, które ciągle płacze. Ręce ci już mdleją od noszenia, uszy pękają od hałasu, ale ono płacze i płacze, pediatra zbadal i mówi "no takie się pani trafiło". I jedyny moment, kiedy dziecko się uspokaja, to kiedy wkładasz je do wózka i jedziesz z nim na spacer. I wtedy jest cicho i dziecko śpi. Czy wtedy siedziałabym w domu, żeby wkurzyć sąsiadów, czy byłabyś na wiecznym spacerze z dzieckiem, byleby było cicho? A skoro sąsiadka z dzieckiem nie jest na wiecznym spacerze, to jaka może być tego przyczyna? Ja obstawiam, że dziecko w wózku drze się jeszcze głośniej niż w domu. Ciekawi mnie natomiast twoje rozumowanie. "Rodzice wiedzą jak uciszyć to dziecko, ale nie robią tego, bo..." ?

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

Ja miałam takie dziecko, które regularnie płakało całe dnie. Byliśmy u neurologa, miało robione USG głowy i EEG, było u psychologa u fizjoterapeuty i osteopaty. Stwierdzili lekka asymetrię, ale nic co uzasadniałoby całodzienne płacze. Nosiłam dziecko na rękach non-stop. To był koszmar. Sąsiadka mnie zapytała dlaczego moje dziecko tak płacze. Szczerze mówiąc, to byłam tak psychicznie wykończona, że mało się nie rozpłakałam sama po tym pytaniu. Serie wycia minęły, ale dziecko dalej bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi i potrafi płakać 40 minut, mimo że ma kilka lat :( Psycholog nazywa to wysoką wrażliwością. Bardzo wam współczuje, ale jeszcze bardziej współczuje rodzicom dziecka :/

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@mama_muminka piątunia, moje to samo

Odpowiedz
avatar justangela
0 4

Wszystkim tym, którzy tak narzekają razem z autorem postu na tych sąsiadów z całego serca życzę, aby mieli takiego samego potomka. Takiego, którego nic nie będzie w stanie uciszyć, który będzie się darł w dzień i w nocy, nie będą pomagały żadne gryzaki, leki, noszenie, tulenie i który da popalić do żywego. Takiego, przy którym nie prześpicie nocy przez pierwszy rok. Może mandat od policji i naloty sąsiadów pomogą "uciszyć gówniana", bo to wszystko to przecież wina rodziców...

Odpowiedz
avatar meliegree
0 4

@justangela: Dziękujemy. Bo przecież jak ktoś się rozmnaża to wszyscy mają cierpieć i rezygnować ze swojego prawa do odpoczynku czy swobodnego korzystania z lokalu razem z nim. Tak jak Ty oczekujesz, że inni będą wyrozumiali i cierpieli z Tobą zrozum innych i to, że mają święte prawo tak reagować.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-1 3

@meliegree Twój komentarz zakłada, że istnieje sposób, który sprawi żeby dziecko z płaczliwego zamieniło się w spokojne i że rodzice ten sposób znają, ale z nieznanych przyczyn (lubią hałas? nienawidzą sąsiadów?) nie chcą go zastosować. A prawda jest jaka, że to im płacz dziecka przeszkadza najbardziej i gdyby tylko znali sposób żeby je uspokoić to już dawno by to zrobili.

Odpowiedz
avatar meliegree
0 4

@mama_muminka: "przestawienie łóżeczka w inne miejsce, aby dźwięk nie niósł się po ścianie i wentylacji. Tu otworzył im drzwi sąsiad, który zasugerował, że skoro mieszkają w bloku, to takie jest ich prawo do emitowania hałasu i zatrzasnął drzwi." - sposobu może nie ma ale rodzice ewidentnie nie chcą współpracować. To po pierwsze - po drugie, Twój komentarz zakłada że sąsiad może hałasować do woli i nic z tym nie robić ale to im przecież hałas przeszkadza najbardziej, z pewnością nie wszystkim dookoła którzy muszą się z tym pogodzić. Przykro mi - zdecydowali się na dziecko więc niech liczą się z konsekwencjami, chodźmy i z wiecznymi skargami na nich.

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@meliegree myślisz, że jak te dziecko cały dzień ryczy to rodzice kładą je do łóżeczka? Serio? Te dziecko pewnie w ogóle w łóżeczku nie leży, bo cały czas spędza na rękach rodziców próbujących mu pomóc (i je uspokoić).

Odpowiedz
avatar meliegree
-1 3

Hałas niesie się w dwie strony. W momentach ciszy zacząłbym żyć normalnym życiem - muzyka, głośne rozmowy. Absolutnie nie po to żeby malec sie budził ale skoro rodzice ustawiają go przy wentylacji to czy można mieć o to pretensje?

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 2

@meliegree Mhm, moment ciszy zazwyczaj oznacza, że dziecko śpi. Jeśli sąsiedzi zaczną jakos ponadnormatywnie hałasować, to obudzą dziecko. Co robi obudzone dziecko? Płacze. Czyli autorka historii skarży się, że dziecko sąsiadów za często płacze, a ty jej doradzasz tak żeby płakało jeszcze więcej? XD

Odpowiedz
avatar meliegree
0 2

@mama_muminka: Dokładnie tak. Czytałaś dokładnie tekst? "przestawienie łóżeczka w inne miejsce, aby dźwięk nie niósł się po ścianie i wentylacji. Tu otworzył im drzwi sąsiad, który zasugerował, że skoro mieszkają w bloku, to takie jest ich prawo do emitowania hałasu i zatrzasnął drzwi." Jeżeli hałas z wentylacji będzie budził dziecko może to zmotywuje rodziców do poszukania innego miejsca, takiego w którym dźwięk nie niesie się tak mocno do sąsiadów.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 3

@meliegree A skąd właściwie autorka wie, gdzie stoi łóżeczko? I powiem szczerze, że jakby moje dziecko tak płakało to byłam wykończona psychicznie. I jakby do mnie sąsiedzi przychodzili z super pomysłami "a może pani kupi gryzak" "a może pani łóżeczko przestawi" to serio, odesłałabym ich w diabły, bo tylko przeszkadzają w rozwiązaniu problemu.

Odpowiedz
avatar meliegree
0 2

@mama_muminka: Jakim rozwiązaniu problemu? Siedzenie na dupie i narzekanie tudzież mówienie 'nic się nie da zrobić' to nie rozwiązywanie problemu. Już zaczynają się pytania 'a skąd autorka wie...' - wszystko byle nic nie robić ani nic nie zmienić. Gdyby to było Twoje dziecko miałabyś do tego całkowite prawo, ja miałbym całkowite prawo do składania skarg za każdy głośniejszy dźwięk.

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@meliegree a kto powiedział, że ci rodzice siedzą na dupie i nic nie robią? Litości to jakieś twoje debilne założenie, bo uwierz mi, rodzicom najbardziej zależy na świętym spokoju.

Odpowiedz
Udostępnij