Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem, czy ktoś w opisanej sytuacji jest piekielny, bardziej zastanawiam się,…

Nie wiem, czy ktoś w opisanej sytuacji jest piekielny, bardziej zastanawiam się, czy można by jej w jakiś sposób zaradzić. Rzecz będzie o sąsiedzkiej uciążliwości.

Otóż mieszkam ja sobie - powiedzmy to otwarcie - w bloku o wątpliwych walorach akustycznych. Sąsiadów na szczęście mam w większości w porządku, tzn. nieodczuwających potrzeby generowania nadmiernych decybeli. Staram się też wykazywać wyrozumiałość dla faktu, że nie każdy kocha ciszę w takim stopniu jak ja, dlatego nie biegam uciszać każdej imprezy, nawet gdy trwa do drugiej nad ranem, o ile zjawisko takie nie ma miejsca co weekend. Słowem - rozumiem, że w bloku idealnej ciszy nigdy nie będzie.

Niestety, jakieś parę tygodni temu mieszkanie bezpośrednio nade mną, z którego do tej pory nie słyszałem ni szmeru, stało się głównym źródłem irytacji na tym punkcie. Po prostu osoba(?), która tam zamieszkuje, z niejasnych przyczyn ma nawyk chodzenia w butach na obcasach po mieszkaniu. Nie, nie mam na myśli, że zakłada je, po czym chodzi jeszcze 5 minut, zbierając portfel, klucze, itp., by następnie wyjść z domu - tak robi moja sąsiadka obok, i nic absolutnie do niej o to nie mam. Osoba z mieszkania powyżej po prostu chodzi sobie w takich butach na co dzień po mieszkaniu, generując przy tym łupanie, którego nie zagłuszają ani słuchawki, ani zatyczki do uszu. Ma to miejsce kilka - kilkanaście razy dziennie, o różnych porach dnia i nocy, raz zdarzyło się po 1 w nocy. Gryzę się, czy iść do góry o tym pogadać, bo z jednej strony co miałbym temu komuś powiedzieć? Że ma chodzić po swoim domu w takim, a nie innym obuwiu? Z drugiej strony, te odgłosy są naprawdę głośne i momentami szlag mnie trafia, gdy dwudziesty raz w ciągu godziny słyszę to cholerne "łup, łup, łup, łup". Nie rozumiem kompletnie pomysłu, żeby chodzić po domu w takich butach. Po prostu wydaje mi się, że normalnie zsocjalizowani ludzie takich rzeczy nie robią. Dlatego też myślę, że jeśli musiałbym komuś tłumaczyć coś takiego, to sprawa jest z góry przegrana.

Raz jeden w życiu zwróciłem (innym) sąsiadom uwagę - gdy w niedzielę rano puścili muzykę tak głośno, że nie dało się u mnie pogadać przez telefon. Pani uprzejmie ściszyła, po czym już u mnie w łazience dobiegł mnie krzyk jej (zapewne) partnera, że on jest u siebie i mu wolno, następnie zaś poleciał jeszcze jeden utwór na full, żeby mi pokazać who's boss.

Drodzy Piekielni, doradźcie - warto rozmawiać?

sasiedzi

by ~cichyanon
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
8 16

moze zanim sie wybierzesz do osoby, nagraj te odglosy, zeby miala pojecia, jak bardzo to sie niesie? jak slysze takie historie to wiem, ze pierwsza inwestycja w nowe mieszkanie bedzie wygluszenie scian zewnetrznych i sufitu

Odpowiedz
avatar Tolek
8 10

@bazienka: Całym sercem popieram nagranie odgłosów. A dalej poinformuj jak się sprawa rozwinie.

Odpowiedz
avatar ILLogic
6 12

Może to facet, który w szpilkach może chodzić spokojnie tylko w domowym zaciszu…

Odpowiedz
avatar sanuspg
24 24

Skojarzyło mi się z tym (znalezione na wykopie) :) "Facet potrzebował pożyczyć wiertarkę od swojego sąsiada. Mieszkał na parterze, a sąsiad, który miał wiertarkę, na czwartym piętrze. Bez windy. Idzie więc po schodach do góry i myśli: - A co zrobię, jak mi powie, że mi nie pożyczy tej wiertarki? - Przecież ma zupełnie nową, pewnie będzie mu jej szkoda… - No tak, tak, na pewno mi nie pożyczy…. - Jak w zeszłym roku sąsiad z drugiego poprosił go o przysługę to też mu odmówił! - Nie ma szans, szkoda mu tej wiertarki, co za sknera jeden! - Jeszcze będzie czegoś potrzebował ode mnie kiedyś, już ja mu wtedy pokażę! I tak myśląc, doszedł pod drzwi sąsiada, a gdy ten otworzył, powiedział natychmiast: - A weź wsadź se w d... tę swoją wiertarkę!" Nie zakładaj, że spotkasz się z negatywną reakcją. Może tak, może nie. Idź na górę, zapukaj, uśmiechnij się i powiedz zwyczajnie, że mocno u Ciebie słychać odgłos czyjegoś obuwia z tego mieszkania, ciężko Ci to wytrzymać i czy dałoby się zmienić to obuwie na takie o innej podeszwie albo czymś podkleić? Może spotkasz się z krótkim "ojej, przepraszam, jasne!" i będziesz mieć problem z głowy, może nie. Dopóki nie spróbujesz, to będziesz się męczyć. Ta osoba naprawdę może być nieświadoma, że odgłosy są tak się niosą i są dokuczliwe.

Odpowiedz
avatar Gelata
3 3

Mam ten sam problem... Nade mną mieszka jakaś młoda dziewczyna która nie dość, że robi głośne imprezy to jeszcze chyba uczy się stepować. Byłam u niej nie raz i "tak tak, rozumiem". Powoli dostajemy szału z sąsiadami

Odpowiedz
avatar Ohboy
12 12

Skoro zaczęło się nagle, to możliwe, że sąsiadka próbuje rozchodzić obcasy lub uczy się w nich chodzić (chociaż mogła też kupić kapcie z twardą podeszwą, też miałam kiedyś mocno stukające). Spróbuj nagrać i spróbuj porozmawiać, pewnie nie wie, jak bardzo to słychać.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 6

@Ohboy: dokladnie o tym pomyslalam. Tylko chyba takie rozchodzenie nie powinno trwac bardzo dluvo. Ja tylko raz przed slubem w butach na obcasie chodzilam po mieszkaniu. Buty biale, a do tego skarpetki wiec nie bylo jak wyjsc xD Tyle ze one dosc ciche z tego co pamietsm, a pod spodem byly rozchichotane studentki co imprezy co noc robily xD wiec chyba im nie przeszkadzalo xD Zawsze pierwszy krok to powinna być rozmowa

Odpowiedz
avatar Presti
2 2

Ja bym poszedł i zaprosił na kawę, w takiej przyjaznej atmosferze łatwiej znaleźć jakiś kompromis a i może jakiś kontakt złapiecie

Odpowiedz
avatar Needle
9 9

a może chodzi o kulach? skoro nie wiadomo co to za osoba: "osoba(?), która tam zamieszkuje" może lepiej po prostu sprawdzić kto tam zamieszkuje :)

Odpowiedz
avatar xpert17
2 8

@Needle: może po prostu ma w mieszkaniu świnię z jedną nogą drewnianą

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
6 6

@Needle: A może jakieś obuwie ortopedyczne czy coś takiego? Wpierw pomyślałam, że może buty chce rozchodzić, ale to chyba nie powinno długo trwać. Tak czy siak wydaje mi się, że autor może zajść zapytać.

Odpowiedz
avatar marcelka
14 14

Może ktoś próbuje rozchodzić nowe buty. Może ktoś uczy się chodzić w szpilkach. Może ktoś kupił pantofle, które stukają jak szpilki. Może ktoś naprawdę lubi chodzić w szpilkach i nie ma "odruchu" zdejmowania ich od razu po wejściu do mieszkania. Może... Może jest jeszcze jakiś inny powód, ale dopóki nie zapytasz, to zostaje Ci tylko irytacja. A jak zapytasz, to może problem się rozwiąże. A może ktoś każe Ci sp*****ć. Ale dopóki nie zapytasz, to jak wyżej - nie dowiesz się, i tylko będziesz się irytował, a być może bez potrzeby.

Odpowiedz
avatar Morog
6 14

Nie, po co rozmawiać, wystarczy że napiszesz historie na piekielnych

Odpowiedz
avatar NiteRunner
4 4

Moze to ja? Od jakiegos czasu chodze o kulach lub jednej kuli w zaleznosci od tego Jak noga sie czuje. Po prostu idz i zapytaj

Odpowiedz
avatar shpack
0 0

Też poszedłem do sąsiadki nade mną w takiej samej sprawie, ale zeszło że mnie powietrze, kiedy zobaczyłem, że przyczyną są kapcie na podwyższonej , prawdopodobnie drewnianej, podeszwie. Sąsiadka jest dosc niska :)

Odpowiedz
avatar Frugo
1 3

Aż się zarejestrowałam, by Cię wesprzeć. To nie jest tak, że każdy może sobie robić w swoim mieszkaniu, co mu się żywnie podoba. Jeśli ktoś w jakikolwiek sposób zakłóca Twój spokój i tzw mir domowy, masz prawo interweniować - od grzecznej rozmowy poczynając, na wezwaniu policji kończąc. Mam sensownych pracowników w administracji spółdzielni - dzięki nim nie wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. Nowi lokatorzy mieszkania pode mną zachowywali się tak głośno, że byłam bliska sprzedania swojego wymarzonego lokum, nabytego raptem pół roku temu. Nie było z nimi kontaktu - nikt tam nie otwierał drzwi, mimo że chodziliśmy do nich (ja i sąsiedzi) zawsze, gdy ktoś był w domu. Nie chciałam wzywać policji, gdyż bałam się odwetu. Nawet mój telefon do właściciela mieszkania nie pomógł, gdyż pato-rodzinka wyparła się wszystkiego. W akcie desperacji zadzwoniłam do administracji, opowiadając o notorycznym waleniu drzwiami, o awanturach w środku nocy, z rzucaniem meblami włącznie. Pracownica obiecała pomoc - dopiero ta interwencja przyniosła rezultat, bo administracja dzwoniła po sąsiadach, którzy potwierdzili poziom uciążliwości i nocnych hałasów, a właściciel mieszkania wreszcie przestał udawać, że nic się nie dzieje. Tak, warto porozmawiać - Twój dobrostan zasługuje na podjęcie spokojnej próby porozumienia / załatwienia tego tematu. Spokojna rozmowa i uśmiech często wystarczają, by dojść do porozumienia. Z drugiej strony - jeśli lubisz ciszę, podejrzewam, że nie generujesz hałasów (ja tak mam na przykład), a co za tym idzie, Twoi sąsiedzi mogą nie wiedzieć, że wszystko tak bardzo słychać (bo nie słyszą Ciebie). Trzymam kciuki za powodzenie akcji :)

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Jeśli poprosisz kulturalnie, a nie awanturniczo, to może poskutkuje. Jeśli nie poprosisz, na pewno nie poskutkuje. Ale wiadomo, zawsze możesz trafić na beton, więc nie ma się co nastawiać.

Odpowiedz
Udostępnij