Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od początku lipca 2021 roku co jakiś czas żalę się, że za…

Od początku lipca 2021 roku co jakiś czas żalę się, że za płotem otworzyli mi knajpę, która w każdą sobotę lata urządzała bardzo głośne imprezy. Wraz z nadejściem wiosny klubokawiarnia wybudziła się ze snu i znowu działa po staremu, ale z nową koncesją na sprzedaż alkoholu. Mam więc o czym pisać, ale dziś będzie trochę obok tematu: 

W każdą środę rano odpalam zestaw głośnomówiący i jadąc do pracy, rozmawiam z babcią, żeby utrzymać kontakt, to znaczy posłuchać aktualności na temat sąsiadek, wysokich cen i korelacji zmian pogody z babcinym dobrostanem.

W ostatnią środę rozmowa przebiegała standardowo, póki tuż przed końcem mojej trasy babcia nie odpaliła bomby typu "mam dla Ciebie nowinki w sprawie klubokawiarni, ale to ci opowiem później, po pracy". Po kilku chwilach słownych przepychanek, gdy zagroziłam, że jak mi zaraz nie opowie tych swoich nowinek, to biorę urlop na żądanie i już będę po pracy, babcia  w końcu pękła i opowiedziała mi jak to dzień wcześniej na ławce tuż pod jej balkonem "przypadkowo" rozsiadła się grupka ludzi i zaczęła rozprawiać jaka ta klubokawiarnia jest fajna i jak bardzo brakowało takiego miejsca w okolicy. I jaka ja, z imienia i nazwiska jestem głupia, jeśli myślę, że coś zawojuję. Że chyba wydaje mi się, że skoro mój nieżyjący ojciec był kiedyś burmistrzem (bzdura!), to ja teraz też coś mogę. Że całe to moje bezsensowne postępowanie, te wszystkie pisma i skargi,  tylko wszystkich wkurza i powinnam się chyba zastanowić, co ja robię, bo w końcu ktoś mi podpali samochód.

Wszystko powiedziane dość głośno, żeby moja niemal dziewięćdziesięcioletnia babcia dobrze wszystko zrozumiała, bo przecież to kompletny zbieg okoliczności, że takie debaty odbywają się akurat pod jej oknem, prawda? Straszenie mojej babci jest podłe, ale doskonale wpisuje się w charakter klubokawiarni. Tak jak straszenie mnie pobiciem na mojej własnej działce, wyzywanie mnie od pieniaczy, i nabijanie się ze mnie w Internecie. Ale skoro aż tyle się wokół mnie dzieje, to chyba znaczy, że moje "bezsensowne" postępowanie zaczyna przynosić efekty. 

impreza u sąsiada

by Chrupki
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
18 22

Niezmiennie od kiedy zamieściłaś pierwszy wpis, serdecznie współczuję i krew mnie zalewa. W miniony weekend gdzieś w mojej okolicy obdywał się jakiś nie wiem co... festyn, cokolwiek takiego. Normalnie mam zrozumienie dla tego, że miasto ma jakieś tam życie kulturalne, niemniej biorąc pod uwagę, że takie imprezki mnie nie interesują, oczywiście było to dla mnie irytujące. Tak głośna muzyka na żywo do 1-2 w nocy, jak i później pijani uczestnicy imprezy drący ryja pod oknem w drodze do domu. Ale luz, miałam z tyłu głowy, że dobra to się dzieje raz na kilka miesięcy czy raz w roku. Przeżywać to co weekend albo kilka razy w tygodniu to byłby dla mnie koszmar. I jestem zła, naprawdę zła, że takie rzeczy się dzieją, a podejrzane koneksje sprawiają, że taki dziad i jego zdziczali zwolennicy są bezkarni.

Odpowiedz
avatar gawronek
8 12

Media, media. Idź do prasy, telewizji cokolwiek. Takie tematy są chodliwe, a - mimo antypatii czy patii - media mają dużą "siłę rażenia", szczególnie w lokalnych sprawach. Tylko miej na uwadze że taki krok to już wypowiedzenie otwartej wojny.

Odpowiedz
avatar Armagedon
15 19

@gawronek: Ta wojna od dawna już jest "otwarta". Może jedynie zrobić się bardziej niebezpieczna.

Odpowiedz
avatar szafa
0 4

@gawronek: Haha, już widzę, jak prasa będzie zainteresowana faktem, że komuś przeszkadza klub w sąsiedztwie. Tego typu sprawy mają miejsce w wielu miejscach i niestety jedyne wyjście, to się wyprowadzić. Przykre, ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
5 9

Walcz!!

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 2

czytam ten serial historyjek, i dochodzę do wniosku, z trzeba tam chyba na granicy postawić mini-chlewnię, i staw rybny tylko dla komarów. albo jeszcze gorzej po prostu zwalczać ogień ogniem, czyli postawić druga knajpę dla najlepiej przeciwstawnej grypy społecznej (motocyklistów, kiboli vegan, w każdym razie innej) no i niestety się wyprowadzić, bo jak nie ma sie przeciwko sobie władze lokalne to się nie wygra, można tylko nie przegrać!

Odpowiedz
Udostępnij