Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pomyślałam, że opowiem wam o pewnym nauczycielu z liceum. Wprawdzie skończyłam edukację…

Pomyślałam, że opowiem wam o pewnym nauczycielu z liceum. Wprawdzie skończyłam edukację w tym przybytku już ponad 10 lat temu, ale rozmawiając ostatnio z koleżanką przypomniało mi się to i owo, więc kto wie, a nuż się spodoba.

Akurat na ostatni rok rzeźby (uczyłam się w liceum plastycznym) przyszedł do nas niejaki pan Igorek (imię nie zmienione, a co!). Poprzednia nauczycielka prowadziła ten przedmiot zupełnie normalnie, padał temat i trzeba było coś ulepić, czasem zdarzyło się lepienie "z natury", na przykład czaszki kościotrupa (nazywał się Stefan i był elementem wielu martwych natur). Ale nie pan Igorek. Pan Igorek był dość młody i miał WIZJĘ. Albo raczej WIZJE. Był fanem wszelkiej maści szeroko pojętej sztuki nowoczesnej, zwłaszcza performance'ów. No i tu się nie dogadaliśmy, bo ja mam od zawsze zdanie, że artysta aby nazywać się artystą powinien jednak cośtam umieć, a nie narzygać na płótno i udawać, że to Wielka Sztuka. Nie wiem, czy podzieliłam się z Igorkiem tą światłą refleksją czy po prostu coś wyczuł, w każdym razie uwziął się na mnie.

Raz dostałam z marszu jedynkę, bo położyłam NIECHCĄCY kurtkę na blacie zakrytym papierami* pod którymi, jak się okazało, znajdowały się płaskorzeźby innego rocznika. Na mój argument, że po to są pozakrywane tymi papierami żeby nic im się nie stało i bez przesady, moja kurtka nie waży 10 kilo odpowiedział, że przecież mogło i tu chodzi o ZASADĘ. Aha. Innym razem zaczął mnie opierniczać za jakąś inną straszną zbrodnię (nie pamiętam o co chodziło, chyba znowu o położenie czegoś w złym miejscu) i nawet nie dał mi dojść do słowa, że to nie ja. Kolega (jeden z jego ulubieńców) się wtrącił, że to jego, na co zmieszany Igorek odparł:

- Widzisz, [imię kolegi], jaki z ciebie burak, koleżance się przez ciebie oberwało!

Kolega pały nie dostał.

Pamiętam jakiś dziwny "egzamin" na którym były zarówno szczegółowe pytania z anatomii (to nic, że nigdy nas tego nie uczył) jak i pytania o prace jego ulubionych "artystów". Za komentarz niech posłuży koleżanka. Wylosowała i przeczytała pytanie, Igorek wpatruje się w nią wyczekująco, jej odpowiedź brzmiała: "Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia". I usiadła, pan Igorek nieco przygasł :D

Ale to jeszcze nic, najgorsze było to, że ten typ sobie wymyślił specjalne prace semestralne. Padał jakiś abstrakcyjny temat i mieliśmy go "zaskoczyć". Wyraźnie marzył, żebyśmy skakali po ławkach na golasa czy coś w tym stylu w ramach "performance'u", ale jakoś nikt w klasie nie był do tego skłonny... Ogólnie przyjęło się podejście "przynieść cokolwiek i sprzedać dobrą bajerę, a on to kupi". Niestety, wyjątkowo nie mam głowy do wymyślania jakichś abstrakcyjnych teorii z rzyci, nieważne czy chodzi o interpretację wiersza czy pracę na rzeźbę, więc cierpiałam podwójnie. Traf chciał, że chwilę przed zaliczeniem letnim złamałam rękę. Znaczy, oficjalnie było to pęknięcie kości promieniowej (beznamiętne pytanie lekarki na pogotowiu: "rolki czy rower?" zapamiętam na zawsze :D), tak czy inaczej ręka poszła w gips. Lewa, więc o ile jako praworęczna mogłam malować czy rysować bez większych trudności, o tyle z bardziej skomplikowanymi czynnościami miałam jednakowoż lekki problem.

Nie ukrywam, miałam nadzieję, że dzięki temu uda mi się wymigać od piekielnej rzeźby. Poszłam więc porozmawiać z panem Igorkiem. Praktycznie oskarżył mnie, że zrobiłam to specjalnie(!) i on nie widzi żadnych przeszkód, żebym zrobiła to zaliczenie i może mogłabym wykorzystać w tym celu swoją tymczasową niesprawność... Cóż, zarabiam dziś całkiem nieźle w gamedevie jako grafik/animator i dalej nie wiem, jak miałoby to wyglądać. Chyba nawet jacyś inni nauczyciele z nim rozmawiali, bo poskarżyłam się na przykład panu od malarstwa (jego komentarz: "a czym ma pani zrobić tę rzeźbę, nogami?"), ale pan Igorek pozostawał nieugięty. Koniec końców przyniosłam jakieś badziewie zawierające udko z kurczaka* i produkowałam się na temat losu zwierząt itp, a gość mnie pyta, czy wiem, z czego są moje glany... Cokolwiek to miało do rzeczy. I tak na moim świadectwie maturalnym z rzeźby miałam 3, a wcześniej czwórki i piątki...

*ktoś przyniósł masę roztopionego wosku, że to niby nawiązanie do Ikara, dostał 5

I tak się teraz zastanawiam, czy pan Igorek nadal tam uczy, a jeśli tak, to czy przeszły mu te jego WIZJE. Jeśli nie, to serdecznie współczuję jego uczniom.

*[EDIT] 1. Dobra, widzę, że trzeba objaśnić ze szczegółami, bo ten punkt wzbudza chyba największe kontrowersje: blat był przykryty wielkimi, gładkimi arkuszami białego papieru, naprawdę fizyczną niemożliwością było zobaczenie co jest pod nimi. Niech będzie, że częściowo moja wina, bo nie pomyślałam, trudno, bywa. Natomiast naprawdę nie wiem, co musiałabym mieć w kieszeniach upchane i z jaką siłą rzucić tą kurtką żeby coś uszkodzić, glina wbrew pozorom aż tak łatwo się nie odkształca, to nie chińska porcelana, że rozwala się od byle pstryknięcia (ceramikę i szkło robiło się jeszcze gdzie indziej, tak uprzedzając czepialskich).

2. Co do mojej rzekomej hipokryzji - technicznie rzecz biorąc, pan Igorek nigdy nie wspominał, że praca musi być 100% zgodna z naszymi prywatnymi decyzjami i przekonaniami :D Generalnie już byłam mocno zdesperowana, bo czas gonił a pomysłów żadnych. Aczkolwiek podejrzewam, że nawet gdybym przyniosła idealną replikę Dawida Michała Anioła, to też by mu coś nie pasowało.

szkoła liceum plastyczne rzeźba

by Alien
Dodaj nowy komentarz
avatar Millianar5
8 22

Pierwsze trzy przykłady zachowania tego Pana, rzeczywiście piekielne, chociaż z drugiej strony, jedynka za położenie kurtki to może przesada ale zwrócenie uwagi, że szacunek dla innych prac się należy to chyba też nic piekielnego? Do reszty historii jestem zbyt mało wyrozumiała. O ile rzeźbienie w drewnie, czy kamieniu rzeczywiście było ciężkie jedną ręką, to ulepienie czegoś np. z gliny, jest chyba już całkiem możliwe? Tym bardziej, że temat był tak naprawdę dowolny, nie oczekiwano od Ciebie repliki Dawida. Jak sama również nie jestem fanką jak to określiłaś rzygania na płótno, to pomysł z woskiem wydaje mi trafiony. Sztuka to siłą rzeczy kreatywność, więc uważam że piątka się należała. Z kolei pytanie z czego zrobione są Twoje glany (skóra naturalna czy eko) w nawiązaniu do losu zwierząt jest jak najbardziej w punkt.

Odpowiedz
avatar Alien
-3 19

@Millianar5: Ja rozumiem szacunek do innych prac itp, ale skoro były przykryte papierem, to nawet nie miałam prawa wiedzieć, że one tam w ogóle są... i generalnie od kurtki nic im się nie stało, jakby się stało, to bym się nawet nie kłóciła. A co do pracy i glanów... wiesz, jeśli dostałabym zlecenie od jakiejś wegetariańskiej restauracji żeby im zrobić ulotkę czy cośtam, to ich generalnie nie powinno interesować w co się ubieram i co jem na codzień. Owszem, jakby bardzo chcieli, to ich prawo w ten sposób zawężać kryteria, ale generalnie jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Dlategowspomniałam w historii, że mam pracę w zawodzie i radzę sobie dobrze, ale do dziś nie mam pojęcia, co miałam zrobić z ręką w gipsie, żeby gość był usatysfakcjonowany...

Odpowiedz
avatar Millianar5
6 14

@Alien: Masz pracę w zawodzie i szczerze gratuluję, dziś to często rzadkość ❤️. Nie rozumiem tylko co ma piernik do wiatraka w Twoim porównaniu produkcji ulotek do stworzenia dzieła sztuki. Przy oddawaniu prac nie chodziło o ideologię i przekonania nauczyciela, tylko Twoją interpretację Twojego dzieła. Skoro stworzyłaś coś z udkiem kurczaka i opowiadałaś o losie zwierząt to pytanie o materiał Twoich glanów był powiązany z dziełem. Według mnie, Panu Igorowi chodziło, żebyś pociągnęła temat i np stwierdziła, że: a) Twoje glany są zrobione ze sztucznej skóry, bo zależy Ci na losie zwiarząt i chciałabyś swoim dziełem propagować lepsze ich traktowanie, b) buty są zrobione z naturalnej skóry, bo zależy Ci na trwałości i jakości, dodatkowo powstały one ze skóry która była odpadem z produkcji mięsa, więc jak już zabijamy zwierzęta to warto zużyć je w całości, tak jak robiono to dawniej. Patrząc na to od strony nauczyciela wymyśliłaś swoje dzieło i nie potrafiłaś go obronić. Co do kurtki, tak jak napisałam, sądzę że reakcja była zbyt surowa ale jak Ty byś się czuła gdyby na Twoje prace ktoś przyszedł i pyrgnął na nie swoje rzeczy? Z historii nie wynikało, że nie wiesz, że one tam są, wręcz przeciwnie. Równie dobrze mogłaś mieć w kieszeni klucze albo telefon które już jak najbardziej mogły uszkodzić rzeźby, nawet przez papier.

Odpowiedz
avatar Alien
-1 9

@Millianar5: W sumie... poszedł lekki edit. Serio nie wiedziałam, że one tam są. A czułabym się chyba nijak, skoro koniec końców nic nie zostało uszkodzone, w pracowniach zawsze panował straszny bajzel i wszystko leżało na wszystkim. No właśnie o tym mówię, moim zdaniem sztuka powinna bronić się sama, a nie że artysta stoi obok i tłumaczy wszystkim jak jego dzieło interpretować... W historii wspomniałam, że kompletnie nie mam i nie miałam głowy do wymyślania i wciskania takich głupot, a moje osobiste przekonania i upodobania mają się nijak do wykonanych przeze mnie prac. I to było chyba głównym problemem w porozumieniu na linii ja-Igorek. W sumie wspomniałam o pracy w zawodzie tylko po to, żeby nie było "ooo, niespełniona artystka, której nie wyszło w życiu, więc żali się na nauczycieli" :D

Odpowiedz
avatar Alien
4 8

@Millianar5: Kurczę, już nie mogę edytować, ale co do lepienia w glinie jedną ręką: moooże, na bardzo upartego by się dało (nasza glina była twarda jak diabli), ale na pewno trwałoby to całe wieki... a zajęcia tylko 2 godziny... I też zalezy co, jakiś mały relief to jeszcze, ale pełen portret kolegi (głowa pełnowymiarowa, 3d) to już niezbyt...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2022 o 17:59

avatar bee
10 20

Również myślę, że w przypadku kurtki i glanów miał rację a Ciebie zabolało, że Cię wypunktował. Z historii wynika, że miałaś świadomość, co jest pod papierem w komentarzu bronisz się, że MOGŁAŚ nie wiedzieć. Jedynka to może za surowa kara ale nie szanowanie cudzych prac mega słabe. A produkowanie się nad losem zwierząt i noszenie skórzanych butów to po prostu HIPOKRYZJA. Cóż w sztuce na hipokryzję miejsca nie ma. Czytając tę historię cóż może masz rację co do nauczyciela, a może po prostu Ty byłaś pretensjonalną nastolatka ze swoją wizją. Każdy medal ma dwie strony

Odpowiedz
avatar Alien
-2 8

@bee: Poszedł edit, bo faktycznie tak to napisałam, jakbym wiedziała. A nie wiedziałam. Zrobiłam to kompletnie niechcący, i rozumiem jakby wlepił minusa za aktywność, ale pała z marszu...? W sztuce na hipokryzję nie ma miejsca? Więc jak jakaś organizacja walcząca o prawa zwierząt poprosi mnie żebym im zaprojektowała ulotki, plakaty czy cośtam, to mam im odpowiedzieć "przepraszam, nie mogę się podjąć zlecenia, bo jem mięso i noszę skórę"? To śmieszne.

Odpowiedz
avatar fursik
3 9

@Alien: Projekt ulotki czy plakatu to nie sztuka, tylko materiały użytkowe. Nie zrobiłabyś ich za darmo, ktoś musi Ci za nie zapłacić. A sztuka ma płynąć z wewnątrz.

Odpowiedz
avatar Alien
1 13

@fursik: Jeśli ma płynąć z wewnątrz, to nie powinna być na zaliczenie... Dla mnie to była tylko kolejna praca, na jeden z wielu przedmiotów. Zresztą, nie byłam w tym liceum żeby tworzyć SZTUKĘ tylko rozwijać warsztat. Pan Igorek mi w tym nie pomógł.

Odpowiedz
avatar Alien
2 6

@fursik: a i jeszcze jedno: multum obrazów wiszących dzisiaj w muzeach powstało dlatego, że jakiś władca albo inszy arystokrata życzył sobie obraz i za to zapłacił... Słynna Mona Liza także.

Odpowiedz
avatar Bryanka
13 15

Przez 1.5 roku miałam "przyjemność" uczęszczać do liceum artystycznego i wyniosłam z niego nerwicę, PTSD i absolutną niechęć do "ludzi sztuki". Tak samo nauczyciele jak i uczniowie uważali się za absolutne dary od bogów, a cała reszta "nieutalentowanych" była zwykłym plebsem i podludźmi.

Odpowiedz
avatar Alien
4 14

@Bryanka: Rozumiem. Mi zajęło lata, żeby znowu zacząć coś rysować "dla siebie" i przyjemności, a nie tylko to, co do pracy... Tulę mocno.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
14 14

Ja jestem totalnie nieartystyczna jeśli chodzi o malowanie i rysowanie ale mieliśmy w liceum nauczycielkę, która oceniała za interpretację a nie za umiejętności artystyczne. Więc kiedy pewnego dnia narysowałam tuszem kulkę i powiedziałam że to jestem ja, taka nieokreśloną, stojąca w kącie to dostałam szóstkę chociaż ni cholery ten rysunek nawet ładny nie był.

Odpowiedz
avatar este1
12 12

@KatiCafe: też kiedyś tak miałam, że nagle mogłam dostawać dobre oceny z plastyki za pomysły i wizję (często głupie, ale dość niestandardowe). To było fajne po kilku latach jechania na trójach.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 22

Jesteś pewna, że liceum było ponad 10 lat temu? Bo mam wrażenie, jakbym czytała wyznanie nastolatki...

Odpowiedz
avatar Honkastonka
5 13

@Ohboy nie chciałam tego pisać, bo zaraz się zlecą obrońcy, ale też odniosłam takie wrażenie, że to liceum wcale nie było tak dawno...

Odpowiedz
avatar Alien
-4 14

To mam wam wysłać zdjęcia dowodu czy co...? Widocznie mam już taki młodzieńczy styl... Na litość boską, jestem grafikiem, a nie pisarzem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2022 o 17:52

avatar Allice
6 14

@Alien: ten komentarz tylko utwierdza w przekonaniu z komentarzy wyżej

Odpowiedz
avatar Alien
0 8

Wobec tego pozostaje mi tylko przeprosić uniżenie, że najwyraźniej odbiegam od kanonu "jak pisać, gdy dobiega się trzydziestki...". Poprawy nie obiecuję, bo za cholerę nie wiem, na czym miałaby polegać. Ale serio, ludzie, jaki miałabym interes żeby kłamać w tak durnej kwestii?

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 5

@Alien: Nie chodzi o kłamstwo, a o rozwój... czy też jego brak.

Odpowiedz
avatar PodniebnyKartofel
12 12

Jak facetowi podobały się performace i nawijka, to trzeba było wyrzeźbic po prostu glinianą lewą rekę, a jakby kiepsko wyszła, powiedzieć, że to tak celowo, bo chciałaś uwiecznić niedoskonałość i walkę twórcy z ograniczeniami fizycznego świata. A tak poważniej, to wydaje mi się, że temat jest nieco filozoficzny, to znaczy, że to dylemat między sztuką użytkową i wzniosłą i Twoim problemem było to, że macie odmienne zapatrywanie na ten temat.

Odpowiedz
avatar Alien
2 6

@PodniebnyKartofel podkreślałam kilka razy, że nie mam talentu do wymyślania i wciskania takich głupot i to jeszcze z poważną twarzą. Nie potrafię i już. Tak samo jak nie byłabym w stanie wcisnąć przygłuchej staruszce kompletu garnków za 2000 złotych zachwalając ich walory. Nic na to nie poradzę...

Odpowiedz
avatar Armagedon
12 18

Hmmm... Moim zdaniem, pan Igorek chciał, po prostu, zrobić z was ARTYSTÓW. Bo artysta - to nie jest osoba posiadająca tylko talenty plastyczne i zdolności manualne. Artysta powinien mieć jakąś wizję, którą - poprzez swoje prace - chciałby przekazać odbiorcom. Może Igorek liczył na to, że nauczy was robić SZTUKĘ. Pewnie miał jeszcze ideały i spore ambicje. No cóż, wygląda na to, że się przeliczył. Bo robienia sztuki nie da się nauczyć. Albo ktoś ma "to coś", albo nie. Założę się, że większość absolwentów załapała się do roboty w reklamie, gdzie artyzmu i sztuki raczej niewiele, za to dobrze płacą. Część tworzy piękne, cycate "superbohaterki" w różnistych grach komputerowych, inni zajmują się "szatą graficzną" w czasopismach, albo wzornictwem przemysłowym. Zaś, co do pozostałych rzeczy. Igorek miał prawo opieprzyć cię za rzucenie kurtki byle gdzie, natomiast nie miał prawa stawiać ci za to złej oceny. Miał również prawo wymagać od was znajomości anatomii. Bo gdybyś miała, na przykład, wyrzeźbić Prometeusza, któremu sęp wydziobuje wątrobę - musiałabyś DOKŁADNIE wiedzieć, gdzie ta wątroba się znajduje. A tak na marginesie... "rozmawiając ostatnio z koleżanką przypomniało mi się to i owo" Albo - "rozmawiając z koleżanką przypomniałam sobie", albo - "gdy rozmawiałam z koleżanką przypomniało mi się".

Odpowiedz
avatar Alien
-1 5

@Armagedon: Problem w tym, że to nie były pytania na poziomie "gdzie jest wątroba" tylko jakieś kompletnie z kosmosu, nazwy wszystkich kości w dłoni itp... Nie byłoby w tym nawet nic aż tak strasznego, ale skoro mu zależało na tym, żebyśmy to wiedzieli to mógł nas tak jakby tego nauczyć... To samo z tymi jego artystami, w kółko o nich ględził, słuchała go może garstka, żadnych notatek, żadnych materiałów, nic... a potem bardzo zdziwiony, że 90% klasy nic nie wie. Robię właśnie przy cycatych bohaterkach i bardzo sobie chwalę :) Niestety, to już nie są czasy Wielkich Mistrzów... Świat sztuki to wąska, elitarna grupa snobów powiązanych układzikami, interesikami... jak polityka. Jestem pewna, że mają niezłą bekę z plebsu wyceniając "dzieła" typu 3 patyki w gablotce na miliardy dolarów.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 2

@Alien: Owszem, obawiam się, że w drugim akapicie możesz mieć dużo racji. Chociaż... Taki Warhol, Munch, Picasso czy Dali - to jednak współczesność... Ale nie będę się mądrzyć w tym temacie, bo na sztuce nie znam się za bardzo...

Odpowiedz
avatar marcelka
3 5

Kurtka i prace - ale im się naprawdę mogło coś stać, gdybyś miała w kurtce telefon/portfel/klucze czy coś. Owszem, pała to nieadekwatna reakcja, ale 10 lat temu pewnie nie było punktów minusowych za zachowanie, więc pewnie jedyna konsekwencja jaką mógł nauczyciel zastosować... (chyba że jakiś minus czy coś). Prace na zaliczenie - no niestety, nauczyciele mają różne sposoby nauczania i chyba po prostu Ty masz bardziej użytkowe podejście do sztuki/twórczości artystycznej, a on chciał wydobyć z Was "duszę artysty"; Zgodzę się co do tego, że artysta powinien coś umieć, znać technikę itd., a kropka na płótnie wydaje mi się też raczej przypadkiem niż dziełem, z drugiej strony może chodziło mu o to, żebyście się sami zastanowili, co chcecie przekazać przez swoją twórczość - i o to chodziło z tymi interpretacjami. Bo coś ładnie narysować to nie sztuka, tylko rzemiosło. Zaliczenie nie było testem na zdolności, które w jakimś stopniu zakładam każdy z Was posiadał, tylko na inteligencję, i tu się nie wykazałaś, bo nie obroniłaś udka kurczaka - a można było.

Odpowiedz
avatar Alien
-2 6

@marcelka: Chyba na aktorstwo, bo żeby stać i wciskać z kamienną miną, że jakiś badziew to "kontestacja zastanej rzeczywistości" i nie umrzeć przy tym ze śmiechu to jednak trza umić :D Ja nie umiem. Nigdy w życiu.

Odpowiedz
avatar didja
3 9

Czyli tak: 1. Rzuciłaś swoją kurtkę na blat z pracami lub dokumentami, bo ciul tam z czyjąś pracą, panienka musi rzucić ciuchy tam, gdzie jej się żywnie podoba. Miejsce kurtki jest w szatni, a jeśli musisz mieć ją w klasie, to uważaj, gdzie rzucasz swoje rzeczy. 2. Nauczyciel przekazywał wam wiedzę dotyczącą sztuki nowoczesnej, ale Ty musiałaś mu koniecznie pokazać, jak bardzo masz ją w zadzie - i dziwisz się, że Cię nauczyciel po główce nie głaskał? A kim Ty jesteś, żeby decydować, co jest w sztuce ważne? Trochę pokory, panno Wielce Ważna Artystko, zwłaszcza że w efekcie wylądowałaś jako wyrobnik w korpo. 3. Facet ze skóry wyłazi, żeby was zaciekawić sztuką nowoczesną, daje wam w końcu najlepszą wersję zaliczenia, jaką można sobie wyobrazić - to też nie pasuje. Co gorsza, jawnie pokazujesz, jak bardzo masz w tyle przedmiot, bo wybierasz coś na odwal się i nawet nie przygotowujesz do tego sensownej gadki. 4. Do kompletu zachowujesz się jak ułom - na zaliczenie o losie zwierząt przychodzisz w skórzanych butach i w dodatku nie łapiesz związku. Biedny pan Igor... A praca z masą roztopionego wosku - super!

Odpowiedz
avatar Alien
-3 7

@didja: 1. Jakimi dokumentami, co ty pieprzysz? Było zasłane papierami, BIAŁYMI GŁADKIMI ARKUSZAMI PAPIERU, formatu A2. Nie jest to w szkole plastycznej niespotykane i ni chu chu nie było widać, że coś pod nimi jest. Swoją drogą, nawet jakbym miała telefon czy klucze w kieszeniach, to musiałabym chyba dosłownie przygrzmocić tym z całej siły, żeby cokolwiek się tym pracom stało. Z tego co pamiętam, po rzeźbie trzeba było pędzić na inne lekcje do drugiego budynku i szarpanie się z szatnią zabrałoby cenny czas. 2. "Ale jak to mnie zachwyca, jak mnie nie zachwyca? Co to znaczy, że nie zachwyca, Alien, masz natychmiast się zachwycać!" :D Łolaboga, uczeń ma inne zdanie niż nauczyciel, dramat. Wyobraź sobie, że godzinami ćwiczysz proporcje, perspektywę, cieniowanie itp, a potem widzisz jak gość łyka farby, rzyga nimi na płótno (serio, jest taki, możliwe, że pan Igorek jest wiernym fanem) i to idzie za grube miliony. Nie wkur*iłoby cię to? Nie wiem też, czy miałam się obrazić za "wyrobnika w korpo", uwielbiam swoją pracę, a najbardziej to, że nie muszę nikomu wciskać żadnego bullshitu, od tego jest marketing :D 3. No nie wiem, czy taka najlepsza, nikt jakoś szczególnie zachwycony nie był, dominowały podśmiechujki w stylu "ej, a może rozbierz się do gaci i powieś na lampie, 6 murowana". Żeby było ciekawiej, przed zagipsowaniem ręki chyba tygodniami się głowiłam co mam zrobić - i nic, zero, null. Mój ostateczny "pomysł" to była już czysta desperacja i wcale nie twierdzę, że był super, sama nazwałam to badziewiem. Do gadek - jak powtarzam w kółko również w komentarzach - NIE MAM GŁOWY, NIE POTRAFIĘ WYMYŚLAĆ, ANI TYM BARDZIEJ OPOWIADAĆ TAKICH GŁUPOT. 4. A skąd miałam wiedzieć, że przyczepi się do mojego ubioru? Praca miała reprezentować "coś" i cośtam niby reprezentowała... Akurat dystans do własnych prac i oddzielenie ich od siebie było pierwszą rzeczą, której się nauczyłam w tej szkole. Ale może to wszyscy inni nauczyciele się mylili i jeden pan Igorek miał rację... Samotny na placu boju jak ostatni Mohikanin, jedyny bojownik o Prawdziwą Sztukę w okropnym skomercjalizowanym świecie... Cóż, nie ujmuję nikomu niczego, ale masa wosku to nadal masa wosku.

Odpowiedz
avatar Alien
-3 7

Aha, a temat brzmiał: "W sztuce marzenia stają się rzeczywistością" jeśli chcesz wiedzieć. Nawet teraz nie miałabym pojęcia, co z tym zrobić. Może miałabym większe jaja i popełniła udawane seppuku, argumentując tak, że jak słyszę takie kretyńskie i nieżyciowe tematy, to mam ochotę umrzeć. Ale coś czuję, że wtedy i tej trójki by nie było...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Alien: przeciez to nie jest skomplikowany temat, przykladowo jesli marzeniem są podroze to ulepilabym globus, zaprojektowala tatuaz, przyniosla kilka kamieni i dopisala historie itp itd, temat-rzeka, osoba o duszy artystycznej na pewno mialaby wiele ciekawszych pomyslow

Odpowiedz
avatar i16
6 8

W sumie nie rozumiem dlaczego wszyscy tak się czepiają tych rzeźb, co ich pod spodem nie było widać. Dla mnie wystarczająco piekielne jest rzucanie kurtki na pomoce naukowe. Białe kartki, które mogą się od tego zabrudzić. Co mogłaś zrobić jedną ręką na zaliczenie. Żeby nauczyciel był zadowolony? Naprawdę do tej pory nie masz pojęcia? Np. Roztopić świeczkę i nawiązać do Ikara. Po prostu w Tobie nie ma za grosz artysty, nie masz tej wrażliwości i pewnie nauczyciel to widział. O ile sama Twoją historia tylko to sugeruje, tak komentarze nie pozostawiają żadnych wątpliwości. To nie jakieś oskarżenie, ja np. również takich talentów nie mam i spełniam się w korpo. No, ale nie pchałam się do szkoły, w której dusza artysty to jednak podstawa i nie miałam pretensji, że nie rozumiem nauczyciela. Uwagi powyżej odnośnie Twojego wieku nie dotyczą słabego stylu pisania, tylko Twojej emocjonalności, która dalej pracuje jak u nastolatki. Zero samokrytyki, zero przemyślenia, nauczyciel się uwziął, bo od początku okazywałam mu brak szacunku...Nawet wspominasz, że Wam nie dawał gotowych notatek z lekcji, tylko prowadził wykład, a potem się dziwił, że nikt nic nie umie... może to jednak przedszkole było? Bo już w podstawówce notowanie na lekcjach było wymagane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Jestem zupelnym beztalenciem artystycznym z brakiem wyobrazni przestrzennej a mimo tego rozumiem co Igorek chcial przekazac. W sztuce liczy sie kreatywnosc,wyobraźnia, umiejetnosc "obrony" swojego dzieła. Uważasz, że to wszystko bzdury- spoko, ale jednak wyobrazam sobie, że artyste charakteryzuje jakas wrazliwosc, kreatywnosc i otwartos. Z twojej historii wynika, że nawet nie probowalas zrozumiec Igorka tylko nastawilas sie negatywnie od poczatku. Nie załapalas nawet dlaczego pytal sie o buty.. pewnie pieknie projektujesz swoja grafike, ale bystrosci i kreatywnosci zabrakolo

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2022 o 18:18

avatar pasjonatpl
1 3

Myślę, że trochę faceta rozumiem. Aktualnie robię magistra z nauczania w szkołach ponadpodstawowych. Przedmioty zdecydowanie inne niż sztuka, ale w tym przypadku to nie ma większego znaczenia. I na studiach cały czas wbijają nam do głów, jak to powinniśmy wymyślać różne gry, zabawy i wykazać się energią, entuzjazmem, żeby zainteresować uczniów przedmiotem i normalnie każdy będzie tak zachwycony, że będą się uczyć z czystą przyjemnością. Trochę przesadziłem, ale jednak czegoś takiego nas uczą. A potem zacząłem praktyki i nastąpiło zderzenie z rzeczywistością. Połowa ani myśli się uczyć, póki się ich nie przyciśnie. Gry czy zabawy mają sens, jak już uczniowie mają w głowach odpowiednio dużo wiedzy. I tak 3-4 uczniów wie sporo, mniej więcej połowa klasy coś wie, a reszta nic. I nie da się wymyślić jednej gry dla wszystkich, bo jak zrobię coś na przeciętnym poziomie, najlepsi szybko skończą i zaczną się nudzić, a najsłabsi w ogóle nie będą grać. Jak zrobię coś na bardzo niskim, to część i tak odmówi udziału, a większość się zanudzi. Czyli po prostu jadę z materiałem i daję różne zadania o różnych stopniach trudności, żeby każdy wybrał, co mu pasuje.

Odpowiedz
Udostępnij