Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chyba się dałam zrobić w bambuko. Nawet nie chyba, ale na pewno.…

Chyba się dałam zrobić w bambuko.

Nawet nie chyba, ale na pewno.

W listopadzie roku pańskiego 2021 przyszło do mnie „ostateczne wezwanie do zapłaty” mandatu za przejazd komunikacją miejską w kwocie xxx, powiększonej o odsetki w kwocie yyy oraz o koszty rozprawy sądowej w kwocie zzz. Razem 394,50 zł. W terminie do 7 dni, w przeciwnym wypadku sprawa zostanie zgłoszona do komornika. Wszystko na pięknym druku Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie.

Dumam, dumam... Kiedy też to ja mogłam bez biletu jechać, skoro od kilku lat z komunikacją miejską naszej stolicy łączy mnie jedynie kontakt wzrokowy, gdy hamuję, aby przepuścić autobus wyjeżdżający z zatoczki lub tramwaj przy skręcie, a wcześniej zawsze miałam bilet miesięczny.

Nic nie wydumałam toteż dzwonię pod podany na „ostatecznym wezwaniu” numer telefonu. Po podaniu wszystkich danych, o które poprosiła pani dowiedziałam się, że w dniu 15 maja 2005 roku (!!!) jechałam bez biletu linią 125.

Potrzebowałam chwili, aby przetrawić uzyskaną informację. Byłam pewna na 99%, że nigdy nie zostałam przyłapana na jeździe bez biletu z tego prostego względu, że zawsze miałam bilet miesięczny. Pozostał mi jednak ten 1% niepewności. Bo może kiedyś tam zapomniałam doładować i jednak mnie złapali? Minęło 16 lat... Mam prawo nie pamiętać.

No ale skoro było to 16 lat temu to przecież nastąpiło przedawnienie, czyż nie? Pani nieprzyjemnym, napastliwym głosem twierdzi, że nie, bo była sprawa sądowa.

Ale czemu nigdy nie dostałam najmniejszej choćby informacji, żadnego wezwania do zapłaty, ponownego wezwania, jakiegokolwiek monitu, powiadomienia o rozprawie, nic? Faktem jest, że od 2005 roku miejsce zamieszkania zmieniłam dwukrotnie. Jednak pod adresem, pod którym mieszkałam w 2005 roku mieszka do dziś moja przyjaciółka (kupiła ode mnie to mieszkanie), która z całą pewnością powiadomiłaby mnie o liście poleconym (a chyba wezwania do zapłaty itp wysyła się poleconym?)

Ponadto „ostateczne wezwanie” trafiło pod adres, pod którym zamieszkuję obecnie (od 5 lat) czyli jednak potrafią mnie znaleźć, jak trzeba.

No dobra, wiem, głupio zrobiłam. Poddałam się i zapłaciłam. Tylko i wyłącznie dlatego, że wystraszyłam się, że faktycznie do mojej firmy zgłosi się komornik z zajęciem kwoty, a ja bardzo ciężko pracowałam przez ostatnie 13 lat na wysoką pozycję, jaką obecnie zajmuję i nie mogę sobie pozwolić na utratę reputacji, a czymś takimi niewątpliwie byłoby zajęcie komornicze. Uznałam, że kwota nie jest warta utraty nieskazitelnej reputacji, którą muszę mieć, pracując na moim stanowisku.

Teraz tylko tak z czystej ciekawości pytam – sprawa mi śmierdzi fejkiem i wymuszeniem na kilometry – jak powinno się postąpić w takim przypadku?

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
7 13

No normalnie postapic. Wyjasnic sprawe w budynku mpk. Wezwanie moglo byc fejkowe. Lepiej osobiscie podejsc. Isc po porade prawna. Tak czy siak bym nie placila

Odpowiedz
avatar kot022
2 2

@AnitaBlake: Nie trzeba chodzić do ZTMu, żeby to wyjaśnić, wystarczy zadzwonić. Byle nie próbować o długu rozmawiać, czy rozkładać go na raty, bo to zatrzymuje i wznawia termin przedawnienia. Poradę prawną można znaleźć w internecie w ciągu 15 minut, odpowiednie pisma można napisać samemu. I nic nie płacić bez uprzedniego zapoznania się ze wszystkimi szczegółami sprawy. Piszę o tym niżej.

Odpowiedz
avatar unitral
16 16

Nawet jeśli dług kiedykolwiek istniał, to jest niezasadny i nieściągalny. Dałaś się naciągnąć. Obejrzyj na YT kanał np. Akcja Windykacja. Trzeba było sprawę olać i czekać na tego "komornika".

Odpowiedz
avatar ILLogic
18 18

Numer telefonu na fejkowym wezwaniu do fejkowego pracownika. Gratuluje.

Odpowiedz
avatar Ohboy
13 15

Mogłaś dla spokoju ducha sprawdzić u samego źródła i potem olać. Tak szczerze, jak na 17 lat rzekomego czekania to kwota jest po prostu za niska i to też powinno dać Ci do myślenia. Pamiętam, że jak wiele lat temu kanar chciał mi dać w Wawie nieuzasadniony mandat, to wynosił on 100 zł.

Odpowiedz
avatar Presti
9 9

Pomijając już fakt, że mandat jest przedawniony to z przodu powinna być jeszcze jedynka skoro była sprawa sądowa. To było. Zwykle wyłudzanie, najlepiej zgłosić sprawę na policję, może akurat robił to jakiś Janusz bez doświadczenia i uda się go namierzyć

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 6

Pewnie się zdziwisz, ale ja (mniej więcej w tym samym czasie) otrzymałam z ZTM identyczne wezwanie do zapłaty, tyle, że dotyczące rzekomego "gapowego" przejazdu sprzed... dziewiętnastu lat. Grubawa duża koperta ze wszystkimi wyliczeniami, pogróżkami, paragrafami, czyli całą urzędniczą makulaturą. Zresztą nadana listem poleconym. Kwota roszczenia wynosiła blisko 700 zeta. Zadziwiła mnie ta korespondencja. Póki co - niczego nie zapłaciłam i czekam co będzie dalej. Bo, tak jak ty, zupełnie nie pamiętam jakiejś "kanarowej" sytuacji, aczkolwiek jej nie wykluczam w stu procentach. Kto to wie, co było 20 lat temu? Zatem, nie wykluczam również, że ZTM robi czystki w archiwach i wygrzebuje z nich jakieś przedawnione, niezapłacone kary próbując podreperować budżet. Czy ma do tego prawo, czy nie - tego nie wiem. Ale jednego jestem pewna. Nie robi tego żadna "fejkowa" firma, która produkuje fałszywe dokumenty i wysyła je byle komu listem poleconym. Możliwe, natomiast, że robi to jakaś firma windykacyjna występująca w imieniu ZTM, której swe przedawnione roszczenia "komunikacja" tanio opchnęła. Możliwe też, że "udziały" w tym interesie ma również jakiś komornik.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
-2 10

@Armagedon o matko, jakie teorie... gdzie twoja foliowa czapka?

Odpowiedz
avatar marudak
0 2

@Armagedon ja ze 3 lata temu miałam podobną sytuację, tylko u mnie było już zajęcie konta. Bodaj za 3 mandaty. Oczywiście mogłam się odwołać, ale :) *******! Że zajęli mi konto i tak dowiedziałam się przypadkiem, bo nie miałam aż tyle i zablokowało mi konto! (Gdybym miała środki mogłabym nawet nie zauważyć). To była środa albo czwartek. W każdym razie zanim się zorientowałam, zanim udało mi się znaleźć czas, wyciągnąć na infolinii banku co to za zajęcie (bo nie udzielają kuźwa takich informacji! Czaicie??), zanim dodzwoniłam się do ztm, zrobił się weekend. Porady prawnej nie dostanę. Zresztą zajęli chyba tylko za jeden mandat, o reszcie dowiedziałam się w ztm… więc nie wiedziałam czy jest sens płacić za pora

Odpowiedz
avatar unitral
8 10

@Armagedon: tego nie robi żaden ZTM, tylko jacyś wyłudzacze typu firma windykacyjna skupująca przedawnione długi, lub sama je preparująca, na podstawie jakichś "wykradzionych" danych osobowych.

Odpowiedz
avatar marudak
-1 1

Dę 200-300zł. Ogólnie dużo się działo, żeby uzyskać jakiekolwiek informacje. W internecie ciężko znaleźć jakieś konkrety, nie miałam danych sądu gdzie były rozprawy. A na odwołanie się było 7dni roboczych od zajęcia środków. Zapłaciłam bezpośrednio do ztm, pomijając firmę windykacyjną.

Odpowiedz
avatar iguana
2 4

@Armagedon mialam tą samą sytuacje. Mandat sprzed 11lat. Komornik zablokował mi konto bo tez uznałam ze to wyłudzenie i nie zapłaciłam (list z nakazem zapłaty nie był polecony). Byłam u prawnika i okazało się ze wszystko jest legalne. Zapłaciłam ponad tysiąc. Zachowałam wszystkie dokumenty bo tak na prawdę za kolejne 12lat mogą ponownie się odezwać i jak udowodnię po takim czasie ze zapłaciłam?!

Odpowiedz
avatar iguana
4 10

@Honkastonka nie bolą cię już kolana od klęczenia i usta od ssania? Ile jeszcze będziesz wierzył ze świat jest sprawiedliwy, wszyscy uczciwi a politycy chcą tylko twojego dobra?

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 6

@iguana: "Zachowałam wszystkie dokumenty bo tak na prawdę za kolejne 12lat mogą ponownie się odezwać i jak udowodnię po takim czasie ze zapłaciłam?!" Otóż to! Bardzo dobrze zrobiłaś. W końcu ja też nie pamiętam, czy 19 lat temu jakiś kanar mnie złapał, czy nie, a nawet jeśli tak, to czy ta kara nie została od ręki zapłacona? Bo zadziwiające jest przede wszystkim to, że ZTM, raptem, upomina się o długi sprzed kilkunastu lat, które już dawno temu powinny ulec przedawnieniu. Jak dla mnie - to całe ściąganie "archiwalnych" długów może i jest legalne, ale i tak mocno podejrzane. Bo żeby komornik miał prawo zająć twoje konto - musi mieć na ręku wyrok sądowy, a potem jeszcze czekać na klauzulę wykonalności. Jak to jest możliwe, że przez cały czas trwania tej procedury, rzekomy dłużnik nie ma o niczym zielonego pojęcia?

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 2

@Armagedon: Ja właśnie odniosłam takie wrażenie, że to swoistego rodzaju "wietrzenie magazynów" przez ZTM. Wysyłają jak leci, może się ktoś wystraszy i zapłaci. No, tak bardzo znów się nie pomylili :)

Odpowiedz
avatar kot022
1 1

@iguana: jak widzę, Honkastonka jest płci żeńskiej, więc tekst z ssaniem i kolanami jest jak najbardziej adekwatny :) Ja bym jeszcze dorzucił połyk. Śmieszne jest to, że na tym portalu, ludzie wyzywający innych od foliarzy za jakikolwiek objaw samodzielnego myślenia są na porządku dziennym, a podjęcie np. kulturalnej polemiki z feministkami kończy się banem na miesiąc za "obrażanie".

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
1 1

@Armagedon: aż się zapytam, bo moja siostra pracuje w ZTM w dziale windykacji :P Z tego co wiem, u nich od zeszłego roku jest nowy kiero, który jest porąbany i ciśnie hajs ile wlezie, ale w sumie nie sądzę, żeby wyciągał kasę od ludzi po tylu latach xD

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
0 0

@Armagedon: Dopytałam: to jak najbardziej może się zdarzyć, że nawet po tylu latach ZTM się odezwie o niezapłacony mandat. Jeśli wcześniej sprawa trafiła do sądu, to nie uległa przedawnieniu. Ale, gdyby jednak uległa, a komornik by się nią zajął, to nie ściągnie ani grosza. W wypadku, gdy nie jest przedawniona i komornik wejdzie, to dochodzą koszty komornicze. I tyle, podobno to nie jest jakaś wyjątkowa sytuacja.

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

@Nimfetamina: To może i dobrze, że trzymam kwitek opłaty manipulacyjnej? (otrzymałem wezwanie do zapłaty za zapomniany bilet, po czym doręczyłem ważny bilet).

Odpowiedz
avatar minus25
1 5

Jak postąpić? Absolutnie nic nie płacić bo złodziej każe przez telefon. Skontaktować się z prawdziwym urzędem (zadzwonić do MPK, biura czy innego banku który niby do Ciebie dzwoni) i wyjaśnić sprawę. Albo chociaż zgooglować kilka pierwszych słów z listu/maila/sms którego otrzymujesz od oszusta. Prawie zawsze znajdziesz artykuły typu "uważaj na tego oszusta!"

Odpowiedz
avatar Balzakowa
5 5

Sprawa jak najbardziej przedawniona. Tylko że w polskim prawie, należy wystąpić z wnioskiem o przedawnienie. Bez wniosku, przedawnienia nie ma.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@Balzakowa: No i pewnie jakaś firemka windykacyjna, wespół w zespół z ZTM, wyszukują takie bardzo stare, "niezawnioskowane" zadłużenia, o których już nawet pies z kulawą nogą nie pamięta, zakładają na szybko sprawy w e-sądzie, który "klepie" wyrok z automatu - doliczając do długu wszelkie możliwe odsetki, urzędowe opłaty i co tam jeszcze. A komornik ma co robić. Bardzo kreatywnie ktoś pomyślał.

Odpowiedz
avatar Nanatella
0 0

@Balzakowa: to już nie jest aktualne, nie wprowadzaj w błąd.

Odpowiedz
avatar madziolo
5 5

Mogłaś założyć konto na e-sad i sprawdzić sygnaturę sprawy. Dodatkowo, jeśli już była sprawa to mogłaś wezwać do doręczenia ponownie nakazu zapłaty i wtedy zgłosić sprzeciw. Sprawy z mandatów ZTM zwykle trafiają do esadu.

Odpowiedz
avatar helgenn
5 5

Nikt o tym wcześniej nie wspomniał, ale ktoś jadąc na gapę mógł podać twoje dane... Nie wiem jak to jest możliwe, ale zdarzyło się koleżance w LO też jakoś w 2005. Przyszło do jej domu wezwanie do zapłaty, tyle, że kiedy rzekomo jechała na gapę to była z rodzicami. Okazało się, że jej przyjaciółka (!) skłamała, że nie ma przy sobie dokumentow i podała wszystkie dane tej drugiej, myśląc, że się jakoś uda

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
2 2

Tez tak mialam. Po 17 latach nagle wezwania zaczely sie pojawiac. tak jedno na rok.Olewalam za kazdym razem. Nastal spokoj.

Odpowiedz
avatar katem
2 2

Chyba wizyta w MPK byłaby tańsza :D. Jednak i teraz należałoby tam jechać i to wyjaśnić.

Odpowiedz
avatar Natas
1 3

Powinno się cofnąć w czasie i nie być idiotą, czy ja też mogę Ci wysłać takie wezwanie do zapłaty? Bo przydałoby mi się trochę extra kasy.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

@Natas: no właśnie , chyba tak objawiają się wycieki danych, chyba ktoś dorwał, to co ZTM sprzedał w firmie windykacyjnej, a potem to wylądowało na śmietniku albo ktoś wyniósł. a potem podaje na wezwaniach spreparowane dane i konto na słupa.

Odpowiedz
avatar KwarcPL
1 1

Albo MPK wzięło przykład ze skarbówki i pozwala należnościom rosnąć latami zanim zabierze się za ich ściąganie albo zostałaś ofiarą oszustwa. Biorąc pod uwagę, że sumarycznie wyszło bardzo mało jak na kilkanaście lat odsetek i kosztasądowe zgaduję, że jednak to drugie. Co robić w takich sytuacjach? Potwierdzić mandat w MPK i/lub sprawdzić rozprawę po sygnaturze a naciągacza zgłosić na policję.

Odpowiedz
avatar szaramucha
0 2

Miałam dokładnie taką samą sytuację! Moja sprawa była z 2006 roku i też żadnej informacji wcześniej. ZTM to zło. Też się poddałam bo mieszkam za granicą i nie chciałam martwić rodziców poleconymi... -.-'

Odpowiedz
avatar kot022
0 0

@szaramucha: Martwić rodziców poleconymi? Co oni, listu poleconego nie widzieli? A może lepiej porozmawiać, że ZTM próbuje wyłudzić od Ciebie kasę za stare, przedawnione gacie, uspokoić że byłaś na poradzie prawnej i wszystko jest przedawnione, a potem się przed tym skutecznie obronić? Skoro mandat był z 2006, wyrok musiał zapaść po około roku, a komornik miał 10 lat na ściągnięcie należności. Czyli jakoś pewnie od 2017 roku (nie znam dokładnych dat w Twoim przypadku) minął termin na pobranie kasy z konta.

Odpowiedz
avatar kot022
-1 5

To teraz posłuchaj(cie) porad osoby poniekąd doświadczonej w temacie, ponieważ znajomy miał podobny problem. Ale od początku. "Chyba dałam się zrobić w bambuko. Nawet nie chyba, a na pewno". Idealne podsumowanie Twojej sytuacji. "Jak powinno się postąpić w takim przypadku?" Na początek, nie wybierać Czajkowskich na prezydentów i nie wspierać ruchu plademicznych psychopatów. Potem, nie odbierać listów poleconych od ztm. Jak się już odebrało, nie płacić żadnych pieniędzy, bo gdyby bezradne dzieciaczki trochę się interesowały otaczającą ich rzeczywistością, to by wiedziaŁy, że robienie kasy na starych (często nieistniejących) gaciach to ich, czyli ztm, główne zajęcie od 2021. Wydane na akcję plandemia pieniądze, kotki, nie spadły z nieba i trzeba było komuś zabrać (w tym przypadku ztmowi) a ten musi funkcjonować, nawet w jeszcze bardziej pokracznej formie niż teraz. Jeśli jednak odebrało się list, należy: - SPRAWDZIĆ, CZY LIST TO NIE FEJK (dużymi literami, żeby dotarło) - dowiedzieć się, jaka jest sygnatura sprawy sądowej (może być na liście, a jak nie ma to telefon do ZTM*) - zalogować się w e-sądzie i sprawdzić, czy jest wyrok i klauzula wykonalności, oraz jak doręczono taki wyrok - jak nie ma w e-sądzie, to dowiedzieć się, jaki sąd orzekał. Zadzwonić tam i umówić się na przegląd akt - podczas kwerendy koniecznie sprawdzić to samo co sprawdzałoby się w esądzie *Z Panem lub Panią pracującym w ztm rozmawiamy tylko na podany temat. To bardzo ważne, bo wikłanie się w szczegóły, może na nas sprowadzić gigantyczne kłopoty. Dość powiedzieć, że podjęcie jakichkolwiek negocjacji, nawet przez telefon (np. o rozłożenie "długu" na raty) oznacza zatrzymanie biegu przedawnienia i wznowienie go od nowa od tego dnia, kiedy rozmawiacie z ztm, a tego raczej nikt nie chce. Uzbroiliśmy się w wiedzę, więc uporządkujmy fakty. I znajdźmy rozwiązania. "Mandat" za jazdę bez ważnego biletu, który dostaliśmy w autobusie w Warszawie to nie jest żaden mandat, a opłata dodatkowa, nakładana w rozumieniu ustawy prawo przewozowe. Jest to ważne, ponieważ termin przedawnienia takiej opłaty, nałożonej 15 maja 2005 roku, w autobusie linii 125, wynosi 1 ROK. Co oznacza, że tylko i wyłącznie do 15 maja 2006 roku ZTM mógł skutecznie dochodzić tego roszczenia, a wszystko co potem, może sobie w swój zad wsadzić, gdyż jest przedawnione. Wobec tego, jeśli złożyli pozew z przedawnionym roszczeniem, a Tobie nie doręczono korespondencji, zwracasz się z wnioskiem o przywrócenie terminu do Sądu, który orzekał. Sąd przywrócenie terminu daje, a następnie podnosisz zarzut przedawnienia roszczenia i wygrywasz, bo nie musisz nic nikomu płacić. Jeśli jednak pozew został wniesiony w terminie, sprawa jest wygrana przez ztm, a klauzula nadana, komornik ma 10 lat na wyegzekwowanie od Ciebie kasy za ten "mandat". Powróżę z fusów, żeby podać przykład: mandat dostałaś 15 maja 2005, sprawa została skierowana do sądu np. 19 marca 2006, wyrok wydano np. 25 czerwca 2006, a nakaz zapłaty np. 14 sierpnia 2006. W tej sytuacji, z takimi hipotetycznymi datami, komornik mógł ściągnąć od Ciebie należność do dnia 14 sierpnia 2016 roku. Jeśli tego do tego czasu nie zrobił, może spadać na drzwo. Występować może także sytuacja (akurat nie dotyczy Ciebie ale może komuś się przyda), że o zobowiązaniu ("mandacie") dowiadujesz się dopiero od komornika, który przyszedł zająć Ci konto. Takie sytuacje występują, gdy np. monity z sądu przychodziły na zły adres. W takiej sytuacji, oczywiście po uzyskaniu niezbednych informacji o sprawie, które wymieniłem wcześniej i po pozytywnym rozważeniu, czy zaskarżenie orzeczenia jest właściwe, masz 7 dni na podjęcie obrony i składasz zażalenie na postanowienie sądu o nadaniu klauzuli wykonalności nakazowi zapłaty. Po otrzymaniu pozwu wraz z nakazem zapłaty masz 14 dni na ustalenie, czy powództwo jest zasadne. Jeśli nie – powinnaś w tym czasie wnieść sprzeciw od nakazu zapłaty, o czym Cię sąd pouczy. Jeśli sąd uwzględni Twój sprzeciw (duże szanse), naka

Odpowiedz
avatar kot022
1 1

@kot022: nie wiem czemu, ale głupi skrypt tej strony wyrżnął mi dużą część komentarza. Resztę odtworzę jutro :)

Odpowiedz
avatar kot022
1 1

@kot022: A więc, kontynnując: jeśli sąd uwzględni Twój sprzeciw (duże szanse) nakaz zapłaty traci moc. Tutaj jednak występuje ostatni z opisywanych przeze mnie przypadków: uiszczenie opłaty. Takie coś oczywiście kończy sprawę, więc pozostaje Ci sprawdzenie, czy pieniądze zapłaciłaś ztmowi, czy też może oszustowi. Pomijając prawniczą gadkę, trochę praktyki. Mój znajomek (mający, jak mówiłem, dokładnie taki sam przypadek, tylko z trochę późniejszą datą) pominął wszystkie opisywane przeze mnie kroki i po prostu sprawę olał. ZTM straszył w tym śmiesznym piśmie, że w ciągu 7 czy tam 14 dni pójdzie z tym do komornika i inne duperszmity. Od wielu miesięcy jest w tej sprawie cisza, ztm nie odezwał się ani do komornika, ani do znajomego. Czas na egzekucję komornik ma do początku przyszłego roku. Szanse mają jak ja na lot na księżyc, bo znajomek w Polsce nie ma nawet konta w banku. Na koniec ludzie, idźcie i nie grzeszcie więcej. Żeby znaleźć informacje, które Wam tutaj wyłożyłem, nie trzeba być prawnikiem - wystarczy dostęp do internetu i 15 minut wolnego czasu. Jeśli jednak wolicie bać się własnego cienia (nie chce już mi się na Was wyżywać i mówić dosadniej) i żyć w przeświadczeniu autorki, że POTENCJALNA jazda na gapę 16 lat wcześniej zniszczy Wam reputację w pracy, czy "nie chcieć katować rodziców listami poleconymi", to znaczy ni mniej, ni więcej tyle, że ZTM świetnie trafił.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

@kot022: @kot022: racja, ale trochę za długo rozpisane; inna sprawa, skąd oszuści mogą mieć dane aby takie wezwania rozsyłać? chyba z firm które wykupowały nieściągalne długi! to mogą być nawet nie te firmy ale po prostu oszuści którzy wykradli/znaleźli te dane...

Odpowiedz
avatar kot022
0 0

@PiekielnyDiablik: Nie wiem jak jest w innych miastach, ale w Warszawie ZTM posiada własny dział windykacji. Nie ma żadnej zewnętrznej firmy. Te z resztą mają inną taktykę - ślą listy zwykle, nie polecone. Większa szansa, że odbierze któryś z domowników, będzie wstyd w domu, że adresat ma "długi" i np. zatroskana żona wywrze presję na "zadłużonym" mężu, który zapłaci. Stare chwyty, takie coś można akurat tylko podrzeć i wyrzucić. Tu sprawa ma się inaczej, idą listy polecone, a dane pochodzą z kwitów wypisanych przez kontrolerów. Najczęściej będą się zgadzały, bo w stolicy od wielu lat nie można podawać kanarom danych na gębę, spisują z dokumentów. Problem zaczyna się w sądach, które o takich błahostkach nie informują prawidłowo, a po pewnej noweli tego typu pismo, którego się nie odebrało, zostaje uznane jako doręczone. I zaczyna się zabawa, taka jak w historiach wyżej. Grunt to niczego nie robić na zapalenie płuc, poczytać dokładnie, nawet jeśli ktoś pisze długo i rozwlekle :) Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, że nie będzie trzeba zapłacić, ale szanse są zawsze, często gigantyczne. A jak już będzie trzeba płacić, to zawsze lepiej to zrobić z "czystym sumieniem", niż potem zastanawiać się na Piekielnych, czy przypadkiem nie mogło się całej akcji lepiej rozegrać.

Odpowiedz
avatar Nulini
3 3

Brat miał identyczną sytuację - zadzwoniliśmy do MPK, dowiedzieliśmy się, że żadnego długu nie ma i nie było, pisma olaliśmy, sprawa się zakończyła :)

Odpowiedz
avatar reveil
2 2

Naprawdę tak trudno było znaleźć w internecie prawdziwy numer do MPK?

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

zadzwonic do MPK na telefon podany na ich stronie, a wlasciwie tam isc, bo na gebe ci nic nie powiedza przez RODO zazwyczaj takie rzeczy sa sciagane ze zwrotu podatku albo list/pan komornik przychodzi szybciej

Odpowiedz
avatar kot022
0 0

@bazienka: bzdura. W Warszawskim ZTM, jeśli zadzwonisz na infolinię i podasz wszystkie dane z pisma, o które Cię poproszą, otrzymasz informacje także przez telefon. Dowiesz się nawet, jaki Sąd to prowadził (jeśli pisma nie ma w e-sądzie). Grunt, żeby rozmawiać z nimi tylko o sygnaturze i o sądzie, który ewentualnie wydał wyrok, bo wprowadzenie rozmowy na jakikolwiek inny temat może się zakończyć bardzo źle. Więcej w moim komentarzu wyżej. A Pan Komornik sobie może przyjść, tylko najpierw musi mieć wyrok sądu i klauzulę wykonalności. I o tym parę zdań napisałem.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

1) tak, masz dzieciaka psuję; 2) masz dzieciaka co nie szanuje rzeczy; 3) większość słuchawek można naprawić lutownicą skracając kabel, od strony słuchawek rozkręcając, od strony wtyczki kupując mini-Jack Stereo wtyczkę hurtowo to się w groszach liczy ale można nawet 2-3zł zapłacić za porządną rozkręcalną; bonus) nauka techniki i zdolności manualnych, najpierw u rodzica a potem u dziecka; super bonus) niech na bambus spadają koncerny postarzające produkt;

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2022 o 22:30

Udostępnij